Skrzynka pocztowaRonana Lanthier
Mnóstwo chaosu, mało ładu i składu; najchętniej zapomniałby o jej istnieniu, gdyby nie (nie)uprzejme obijanie nieodebranych wiadomości o wnętrze skrzyneczki.
Skrzynka pocztowaRonana LanthierMnóstwo chaosu, mało ładu i składu; najchętniej zapomniałby o jej istnieniu, gdyby nie (nie)uprzejme obijanie nieodebranych wiadomości o wnętrze skrzyneczki. Ostatnio zmieniony przez Ronan Lanthier dnia Pon Gru 02 2024, 19:53, w całości zmieniany 4 razy |
23 III 1985 To prosta zagadka, zaczyna się na t— kończy na —equila, a pośrodku słychać ten sam dźwięk, który wydawałbyś przy agreście. Za insynuację, że kolor moich włosów nie jest naturalny, podczas gdy fryzjer przy każdej wizycie głośno mówi naturalnie, Toria, że rozjaśniamy powinnam policzyć Cię podwójnie; na swoje nieszczęście wiem, że jedyne podwójnie, które trafiłeś, to ciąża. Jutro kurier przekaże Ci gotowe zamówienie — wysłałeś mi bawełnę, ale to ja jestem artystką i wiem, że dobrze leży na Tobie len. Jeśli nie przytyłeś od grudnia, koszula powinna pasować; jeśli przytyłeś, po prostu schudnij, o rany, też masz problem. Odwiedzę Was niedługo — mam sukienkę, którą powinnam wyrzucić, ale trochę mi szkoda bez jawnego powodu, więc po prostu znów usiądę na glucie, który na krześle zostawił jeden z Twoich synów; Clyde? Crispin? Nie mogłeś ich po prostu nazwać Bob 1 i Bob 2? do listu dołączono kopertę z fakturą |
28.03.1985 niestety, ale muszę wyprowadzić cię z błędu. Siedem godzin na uczelni, następnie kolejne pięć w antykwariacie mojego ojca, daje nam już dwanaście. Zamknięcie antykwariatu i powrót do mojego mieszkania zabiera kolejną godzinkę. Około kolejne dwie, czasem więcej, w zaciszu domowym spędzam na rozwiązywaniu równań z teorii magii dłuższych, niż gile z nosa Twoich pociech, a potem idę spać. Jednakże z dobroci swego serca kupiłam ci te kropelki, tylko Lilith wie skąd. Ale co do reszty... właśnie. Pisząc do Ciebie ten list, zajadam się słodkimi lizakami. Teraz akurat konsumuję wiśniowego. Wcale za nimi nie przepadam, ale myśl o tym, że symbolicznie zabrałam dzieciom łakocie, sprawia, że ten wieczór jest po prostu piękniejszy. Polecam z całego serca. Dziękuję również za zaproszenie na sparing! Z chęcią skorzystam, ale kiedy? Daj znać, jak będziesz wolny. Blair P.S Dołączam też prezent od siebie, żebyś nie stracił swojej jedynej wolnej godziny. Do listu dołączone są dwie porcje kropli wody ze źródełka z białowieży oraz zapakowana w puste opakowania po lizakach prezerwatywa. |
27.03.1985 mam dla ciebie coś, co może ci się przydać. Uwarzam że ci będzi pasować. Noś ją z dumą, kosztowała mnie więcej niż wygląda. do listu załączona była skórzana, wiązana rzemykiem bransoleta z lepidolitem |
druga połowa kwietnia jeśli masz siłę, by wspomóc swój Kowen w drodze do wypełnienia misji Lilith, zjaw się 26 kwietnia w Midnight Retreat o 5:30 po południu. Bądź sam. Bądź przygotowany na wiele. Wiedz, że jeśli się pojawisz, będę oczekiwać od Ciebie podjęcia ryzyka. Czy jesteś na to gotowy? na spotkanie zapraszam tutaj |
20 — IV — 1985 Obryzgałem dziś rękaw ketchupem i pomyślałem o Tobie — nie dlatego, że konsystencją przypominasz wysoko przetworzony przecier (chyba, że wliczę to, co po latach boksu zostało Ci z mózgu); głównie za sprawą koloru, przez który całkiem nowa koszula odwiedziła kosz. (Na śmieci, nie pranie). Dwudziestego drugiego kwietnia mógłbym — z całą potencjalnością tego słowa — odwiedzić Cripple Rock; tego samego dnia sprawię — z całą stanowczością tego słowa — że zabryzgasz mi inną koszulę tym samym odcieniem czerwieni, co nieposłuszna butelka Heinz. Mam kilka czarów do przetestowania, a Ty walczysz tak, jak jesz omułki; paskudnie. Byłoby — z całym myśleniem życzeniowym tego słowa — cudownie, gdyby Jackie przygotowała na kolację bœuf bourguignon; ta kobieta zna się na mięsie, winie i sprawianiu, że jedno i drugie smakuje, jakby sama Aradia łaskotała mnie dłonią po gardełku. P.S. Czym bawi się teraz Conan i Barbarzyńca? Mam na zbyciu kolorowanki z żukami — nie pytaj. |
21 — IV — 1985 Jutro będziesz mógł przetestować skuteczność kuracji przeciwpchielnej, a ja skorzystam z okazji, żeby sprawdzić, czy nadal potrafię rzucać Lanthierem w dal. Twoi synowie są wyjątkowi i zbyt często lubią testować magiczną skuteczność landrynek; przyznasz w końcu, kto jest ojcem? Zapytałbym Jackie osobiście, ale Sauvignon Blanc, które zgodnie z życzeniem gospodyni przyniosę, mogłoby skończyć tam, gdzie zwykle nie kończą szyjki butelek. P.S. Za późno, dostaną dwa elektryczne keyboardy z funkcją pogłaśniania, nagrywania dźwięku i podpięcia plastikowego mikrofonu. |
12 marca, 1985 mam złą i dobrą wiadomość. Dobra: znalazłam własne mieszkanie. Zła: wciąż w Sonk Road. Myśle, że na tym etapie, nawet gdybym przeprowadziła się z powrotem do Little Poppy, to nawyk chodzenia z otwartym nożem w kieszeni, zostałby ze mną do usranej śmierci. W każdym razie — jeśli przymknie się oko na sąsiadkę handlującą grubymi lolkami (ma jakieś osiemdziesiąt lat i wnuki na utrzymaniu, ja jej nie osądzam) oraz innego sąsiada, który już wyliczył rynkową cenę mojej nerki, to jest nawet uroczo. Mam widok na rzekę i dwa zamki w drzwiach. Macie z Jackie otwarte zaproszenie — Wasze gremliny też, ale tylko, jeśli jesteście gotowi, że już nigdy mentalnie nie wyjdą z Sonk Road. Riverbend St. 1/13 wita serdecznie. PS Masz może śrubokręt? |
14 marca, 1985 całe szczęście, że zawsze mam jakąś złą wiadomość — nie jestem lekarzem, ale zapaść nie brzmi jak coś, co pomaga w wychowywaniu dwóch Nie zbliżam się do plaży od lutego. Nie wiem, czy wtedy nawet nóż by mi specjalnie pomógł. Wciąż zastanawiam się o chuj typowi chodziło. Moje nerki są bardzo wartościowe — sąsiad twierdzi, że mam bogate wnętrze, a też już widział, ile jestem w stanie wypić, aczkolwiek bez monologu. Ten jest tylko dla przyjaciół. Mam kilka Potem zapalimy, co będziesz tylko chciał. PS jednak nie śrubokręt — chodziło mi o klucz francuski. Chyba. do listu dołączono śrubokręt płaski i krzyżakowy. |
15 marca, 1985 Twoja żona jest przede wszystkim cudowna, że dalej z Tobą wytrzymuje. Zabierz ją na kolację do cywilizacji, to przypilnuję Wam gremlinów. Jackie wybaczę wszystko; szczególnie niedobór kofeiny. Musi być prawdziwa, skoro się rymuje. Piękna analiza ludzkich motywacji, myślałeś, żeby rzucić te lasy w cholerę i zostać psychologiem? Wnikliwy opis kalendarza — masz racje, po lutym przychodzi marzec, a następnie kwiecień. Robisz to, bo szkoda Ci przyjaciółki, której zmarł niedawno narzeczony. (Tak, zagrałam tą kartą.) Nie wiem jednak, dlaczego próbujesz ją zeswatać z małomówną ofiarą jelenia. Myślę, że stać mnie przynajmniej na jednorękiego drwala. Poza tym — chłop jest jak barghest, sam się jakiś przypałęta. PS Twój klucz nie działa — rozpierdolił mi rurę w łazience. PS Dzisiaj wieczorem? To nie jest tak, że trzeba łóżko zabrać pod osłoną nocy, ale nie zaszkodzi. do listu dołączono klucz francuski i klucz płaski |
18 marca, 1985 jeszcze raz dzięki za pomoc. Niedawno rozpłynie się w słowniku, gdy minie odpowiednia ilość czasu. Nie wiem jeszcze tylko, jaka ona jest. Jeśli natkniesz się na odpowiedź na to pytanie w tym garnku gówna, to chętnie wysłucham. Pewnie nie; z gówna ciężko się czyta. Poczytam jednak z rysunków Twoich gremlinów. Nie mam co powiesić na lodówce. Jak się oswaja barghesty? Pytam dla koleżanki. Jeden mógł się przypałętać i czasami gryzie. |
21 kwietnia 1985 Przed wejściem do rezerwatu czeka prezent. Musicie wybaczyć, że nie zawiązałam mu różowej kokardki, ale na jego miejscu bym upierdoliła każdego, kto by mi coś takiego zrobił. Jest wyleczony na tyle, na ile byliśmy w stanie to zrobić. Barnaby Williamson mówił, że zajmujesz się ich tresurą, więc na pewno wiesz, co z nim zrobić dalej. Uznaj to za gałązkę oliwną. Zdarzenia z lutego dały po dupie nam wszystkim. Przed wejściem do rezerwatu czekała klatka z zamkniętym, nieco oszołomionym samcen barghesta. Jego futro było pokryte krwią, ale rany wyglądały na częściowo zaleczone. Faktycznie, nie było na nim różowej kokardki. |
7 kwietnia, 1985 roku Miłego ssania! Przesyłkę, wraz z krótkim listem, znalazłeś w szafce ze słodyczami. To, jak się tam znalazła, pozostaje poza Twoją wiedzą. W środku przesyłki znajduje się lizakowy pierścionek. Opis otrzymanego przedmiotu znajdziesz tutaj. Jest to przesyłka otrzymana w ramach wydarzenia Danuta is in love. |
druga połowa kwietnia ufam, że wiosenna aura przynosi Panu więcej spokoju niż koniec zimy. Tragedie końca lutego dotknęły nas wszystkich, a podczas ostatnich pielgrzymek na pamiątkę Męczeństwa Aradii mogłam sama zobaczyć, jak bardzo ucierpiał las. Ufam, że Pan i Pańscy podopieczni są już bezpieczni Proszę na swoje ręce przyjąć moje gratulacje z ostatniej Kawalkady Bestii. Nie było mnie wprawdzie w tym roku osobiście, lecz moi bliscy wyrażali się bardzo pochlebnie na temat doskonałej tresury piekielnych zwierząt. Korzystając z okazji, jak co roku, pragnę zaprosić Pana na Bal Magicznej Rady. Motywem przewodnim tegorocznego balu maskowego jest “Po zmroku w Cripple Rock”. Podczas gdy na archipelagu Isles of Shoals księżyc wzniesie się wysoko, gwiazdy na dole będą błyszczeć jaśniej niż kiedykolwiek. Żeby zapewnić wygodę podróży, zapewniam luksusowe auto, które odbierze Pana spod domu. Wierzę, że motyw jest Panu bliski, stąd tym bardziej wyczekuję Pańskiego pojawienia się, jak i ujrzenia kreacji uroczej małżonki, proszę ją ode mnie pozdrowić. W tajemnicy zdradzę Panu, iż skrytą nadzieję, że Pański widok zaszczepi w młodszym pokoleniu wzór małżeńskiego oddania. Tyle ostatnio czyta się w Zwierciadle… Proszę uznać to za moją prywatną misję powierzoną na Pańskie ramiona. List w nietypowej, czarnej kopercie zamknięty został czarną pieczęcią z rozpoznawalnym symbolem nestorskiego pierścienia Laffite. Gustowne, imienne zaproszenie od małżonki nestora i najbardziej znanej organizatorki przyjęć w Kręgu opiewa na datę 30 kwietnia. |
kwiecień 20, 1985 przeproś żonę i te swoje pieski, bo 17 maja o 7:30 lecimy do Monako na Grand Prix. Wrócimy 20., zostaw pełne miski, to nic im nie będzie (mowa o barghestach). Nie przyjmuję odmowy, to moje urodziny. Weź koszule. Wypraną. |