Witaj,
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 3
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 25
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 3
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 25
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708

KalendarzAlishy Dawson


1960

6 października – jako jedyne dziecko Cynthii z domu Whitlock i Roosevelta Dawson rodzi się Alisha
1967

Pierwsze dni w szkole podstawowej – przez rodziców wybrana została Skyline w Little Poppy Crest
1973

Pierwsze dni w szkółce kościelnej w Deadberry
1975

Pierwsze dni w liceum – przez rodziców wybrany został Paradise High
1976

Chrzest, a więc dzień, w którym otrzymała własny pentakl i athame
1979

Oficjalne ukończenie liceum
Rozpoczęcie edukacji wyższej w Conservatorio Giuseppe Verdi di Milano
Podjęcie pracy we włoskiej restauracji
1982

24 kwietnia – debiut w roli Zerliny w studenckim spektaklu Le nozze di Figaro
25 listopada – zaręczyny z Marcello Barbieri, niemagicznym tenorem
1983

30 kwietnia – debiut w roli Paminy w studenckim spektaklu
1984

18 maja – debiut w roli Violetty Valery w Traviacie wystawionej w La Scala di Milano
czerwiec – obroniony tytuł master in canto / powrót do Hellridge
sierpień – podjęcie pracy w Palazzo di Fuoco
14 września – zerwanie zaręczyn z Marcello Barbieri
1985

26 marca – otrzymanie roli w Traviacie wystawianej w Teatrze Overtone'ów w North Hoatlilp
29 kwietnia – premiera Traviaty w Teatrze Overtone
17 maja – zakończenie pracy w Palazzo di Fuoco
6 czerwca – otrzymanie roli Gildy w operze Rigoletto wystawianej w Boston Opera House



Osobiste


Transport

Chociaż Alisha posiada prawo jazdy, rzadko kiedy siada za kółko samochodu. Z jakiegoś względu upodobała sobie do poruszania się jednoślady - czy jest to rower, czy też, najczęściej, motocykl. Z pierwszych wypłat uzbierała sobie odrobinę oszczędności i za nie kupiła dość nowy model Kawasaki Ninja, koloru czerwonego.


Outfit

Na co dzień nie wyróżnia się praktycznie niczym z grona innych dziewczyn. Lubi nosić dżinsowe spodnie, a także bawełniane koszulki, sweterki, czy też topy. Na nogach najczęściej można zobaczyć tenisówki sięgające za kostkę, albo balerinki. Preferuje zdecydowanie prosty i wygodny ubiór, niekoniecznie najmodniejszy.


Na scenie

Przeobraża się zupełnie, gdy wychodzi na scenę. Wtedy nie stroi od droższych materiałów, tiuli i cekinów. Najczęściej zakłada suknie wieczorowe w kroju princeski, do których obowiązkowo zakłada wysokie obcasy. Do tego należy dodać intensywny, ciemny sceniczny makijaż z podkreślonymi oczami i ustami, a także włosy, które dość często układa w kok, aczkolwiek zdarza się, że po prostu pozostawia je naturalnie rozpuszczone.


Walkman

Najczęściej słucha muzyki klasycznej. Jej ulubionymi kompozytorami są Verdi, Donizetti i Mozart. Przypada za operami typu Łucja z Lammermoor, Don Pasquale, Córka Pułku, czy Napój Miłosny. Do jej ulubionych sopranowych arii można zaliczyć Chacun le sait, Quel guardio il cavaliere, Caro Nome, Regnava nel silenzio, czy Vissi d'arte, a z pozostałych, których uwielbia słuchać - Una furtiva lagrima, E lucevan le stelle, lub scena Don Giovanni! Jej ulubionymi śpiewaczkami i idolkami są Maria Callas i Monsterat Caballé. Natomiast jeśli pominąć całą klasyczną otoczkę, przepada skrycie za Eltonem Johnem i, troszkę mniej, ale jednak również za Steviem Wonderem. Do jej ulubionych piosenek należą Don't let the sun to go down on me, Someone saved my life tonight, Sorry seems to be the hardest word, Don't go breaking my heart, I'm still standing, For once in my life, Sir Duke, I just called to say I love you, orazIsn't she lovely


Przekąski

Allie przepada przede wszystkim za kuchnią śródziemnomorską, ale poza tym nie stroni też od słodyczy. Ma słabość do wszelkich ciast czekoladowych i deserów z bitą śmietaną. Poza tym lubi czasem sięgnąć po puszczę Coca-Coli, a jej ulubionymi słodyczami są wiśnie w czekoladzie.

[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Alisha Dawson dnia Sob Sie 10 2024, 17:15, w całości zmieniany 9 razy
Alisha Dawson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 3
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 25
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 3
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 25
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708

marzec - kwiecień1985


Chi il bel sogno di Doretta potè indovinar?
Il suo mister come mai come mai fini

Magda / La Rondine / Giacomo Puccini


Marzec


Wybrzeże muszelek, Maywater
02.03. | Maurice Overtone
Jeszcze jedno westchnięcie, jeszcze jeden wydech.
Za kilka chwil ponownie wróci do udawania, że wszystko jest w porządku.
Nic nie było w porządku. Nie było już miejsca na świecie, które by ją chciało i które by kochała. Nie było miejsca, w którym chciałaby być. I nie było punktu, do którego chciałaby dotrzeć.
Wspomnienia pięknych chwil i spełnienia odeszły wraz z ostatnim tchnieniem Violetty na scenie La Scali di Milano. Wraz ze ściskiem serca, który okazał się niemal nie do wytrzymania. Jeszcze jedna taka sytuacja i może nie mieć tyle szczęścia.
Tylko czy to wszystko, co teraz miała, było warte dalszego życia…?


Pokój Alishy, Cedar Lane 8, Little Poppy Crest
04.03. | Ira Lebovitz | Bigno! (G)
Miała szczęście, że coś ją tknęło i postanowiła zrobić to u siebie w sypialni, bo w momencie, w którym rozcięła karton i odgięła skrzydełka, w jej twarz – a przy okazji na całą okolicę – buchnął różowy brokat.
Musiała dojść do siebie przez kilka chwil, nim połączyła kropki i dostrzegła pobojowisko w pokoju. Karton – pusty. Pokój – cały wysypany brokatem. Ona – jeszcze się nie zobaczyła, ale twarz lśniła i to nie od potu czy makijażu, a włosy poprzeplatane intensywnie były brokatowymi pasmami. Różowymi, oczywiście.
I nim zdołała nawet uznać to za zabawne, nim zdołała wymyślić, że to czas pójść po szczotkę, albo co najmniej odkurzacz, rozległ się dzwonek do drzwi.


To nie był dobry pomysł. To bardzo nie był dobry pomysł.
Dlaczego w ogóle tutaj przyszła?
Zabrała z domu tylko skromną, czarną sukienkę. Wymknęła się tak, żeby rodzice jej nie widzieli. Zabrała motocykl, bo zawsze będzie miała wymówkę, że pojechała na przejażdżkę.
W takim makijażu?, zapytałaby matka, ale na szczęście nie będzie musiała, bo jej nie zobaczy. To, co robiła w tym momencie, było nierozsądne. Znów to wszystko wróci. Znów wrócą bóle, znów wrócą skurcze. I stres. Trema, strach.
Ale przecież nie mogła do końca życia być tylko kelnerką. Podawać carbonarę i myć szklanki po klientach. Nie chciała, to nie było jej miejsce.


Parkowa altana, Eaglecrest
22.03. | Maurice Overtone
Jeszcze niedawno ledwie brodzili gdzieś na pograniczu łagodnego dotyku – teraz jechali prawie przytuleni. Motocykle miały swoje własne prawa i realia, najwidoczniej, i tym razem Alisha nie miała nic przeciwko, aby ją obejmował prawie obcy mężczyzna.
Z początku ruszyła dość łagodnie spod teatru, włączając się grzecznie do ruchu. Ale prosta i prawie pusta droga prawie prowokowała. Tym bardziej, że ustalili już, gdzie jechali. Eaglecrest było najbliżej, faktycznie.
Nie boisz się jechać szybciej? – rzuciła za siebie, lekko odwracając głowę, nim znów wróciła spojrzeniem do drogi i dodała gazu. Trwało to może kilka minut, docelowe miejsce nie było w końcu aż tak daleko. Park pojawił się przed ich oczami całkiem niebawem i też przed nim zatrzymała motocykl, powoli z niego zsiadając.


Od rana żołądek skręca jej się z nerwów. Kiedy odebrała telefon od Maurice’a, który oznajmił jej, że dzisiaj będą wywieszone wyniki przesłuchania, szlag trafił cały jej spokój i porządek dnia.
Niby porzuciła nadzieję o tym, że cokolwiek może jej się udać i że wróci na scenę… ale przyjść tam i nie zobaczyć swojego nazwiska będzie zbyt bolesne. Najpewniej otworzy stare rany i nadzieje, które już dawno pogrzebała.
Jednocześnie zaczęła żałować, że dała się namówić. Nawet jeśli jej przydzielą jakąś rolę, to co? Przecież nie może zrezygnować z normalnej pracy. Co ona wtedy powie rodzicom? Wyda się wtedy, że poszła bez ich wiedzy i zgody do teatru, że znów się naraża, że przecież może zginąć, ostatnim razem tak to się skończyło. Już widziała tą awanturę.
Więc nawet lepiej będzie, że się nie dostanie.


Starodrzewie, Cripple Rock
28.03. | Charlotte Williamson | Na rany Aradii
Ktoś trącił ją łokciem, ktoś przepchnął, ona straciła równowagę i tak wylądowała w ramionach młodej kobiety. Prawie romantyczne, gdyby nie fakt, że momentalnie oblała się rumieńcem i zapomniała języka w gębie. Podźwignęła się na nogi, mamrocząc tylko cichutko przepraszam kilka razy, gdyby raz to było zdecydowanie za mało, a kiedy w końcu odważyła się spojrzeć, kogo prawie znokautowała, coś zaświeciło się jej z tyłu głowy.
Czy my… - …się czasem nie znamy?
Wyglądała dziwacznie znajomo.


Kwiecień


Chodnikowy kwietnik, Little Poppy Crest
02.04. | Orestes Zafeiriou | pomoc przy Bingo!
Mam je! – pełne euforii sukcesu westchnięcie zakończone schyleniem się po koperty i rzutem oka na kopertę jeszcze jedną, która właśnie rozbiła się pod ciężarem stronic, ukazując stronę pierwszą, na której-
Wiele się ostatnio zmienia – na przykład Alisha czasem zapomina, że ludzie (a chyba zwłaszcza samotni mężczyźni?) mają bardzo różne potrzeby.
To nie moje ginie gdzieś za głową dziewczyny. Słyszy krótkie zaprzeczenie winie, ale tak przekonująco, że musiałaby już nie przymknąć, ale całkowicie zamknąć oczy, żeby w to uwierzyć. Ale to nic takiego, nie? W zasadzie nie jej interes.


Salon, Château Nacré, Maywater
03.04. | Maurice Overtone
Ręce były szybsze niż rozum. W kilku krokach dopadła do jego twarzy, ale tylko po to, aby ująć policzki w dłonie, stanąć na palcach i przyjrzeć mu się dokładnie.
Nie całowała go na powitanie. Zapomniała, że miała taką chęć. Zapomniała, że mogła.
Och, Maurice… - westchnęła, wyłapując sińce pod jego oczami. Sama dzisiaj też miała, choć znacznie bledsze i mniejsze niż on. Puściła powoli jego twarz, chociaż nie oddaliła się, wciąż stojąc tuż przed nim, niemal do niego przylegając. Nawet jeśli górował nad nią solidnie głową. – Przepraszam… naprawdę myślałam, że Ci pomoże. Już więcej Ci nic takiego nie zrobię, obiecuję.


Wydeptana ścieżka, Cripple Rock
03.04. | Marvin Godfrey
Nie… - szepnęła błagalnie, próbując odpalić jeszcze raz. Nic. – Nie, nie, nie! – z głosu piała rozpacz, kiedy raz po raz nie poddawała się w swoich próbach, aż dotarło do niej jedno.
Pozostała w środku lasu, bez możliwości powrotu i bez środka transportu, aby jechać dalej.
Wybuch płaczu był natychmiastowy i histeryczny. Zsiadła z motocykla, ściągając wpierw z głowy kask. Przechodziła w tą i z powrotem, rozpaczliwie próbując coś wymyślić, aż cała jej wściekłość skumulowała się w kopnięciu maszyny, która z trzaskiem przewróciła się na bok.
Dziewczyna, w bezradności i własnej, prywatnej rozpaczy, usiadła tuż obok niego, nogi podciągając pod brodę i zalewając się łzami. Sama już nie wiedziała, dlaczego płakała. Dlatego, że motocykl ją zawiódł – czy dlatego, że zawiódł ją Maurice.[/b]


W końcu przyszedł moment stanięcia oko w oko z orkiestrą. Z wyciągiem nutowym zjawiła się w teatrze wcześniej, aby zdążyć się dobudzić i rozśpiewać odpowiednio. Początek prób zawsze był niezwykle żmudny, a fakt, że zaczynały się o dziesiątej rano, ani trochę nie pomagał. Próbowała przemknąć równie niezauważona do sali, w której odbywać się miała próba, ale z marnym efektem – po drodze zatrzymało ją kilkoro ludzi, czasem jeszcze przedstawiając się i dopytując, czy to właśnie ona jest nową Violettą Valery.
Ostatecznie dotarła na miejsce i cichutko, pośród zamieszania, usiadła na samym końcu ustawionych pod ścianą krzeseł dla solistów. Wiedziała, że to tylko i wyłącznie kwestia czasu, aż do krzesło opuści, ale jeszcze przez chwilę mogła przynajmniej zaszyć się z nosem w nutach.


Kawiarenka "Marron Glacé", Stare miasto
21.04. | Charlotte Williamson
Lekki grymas przemyka przez jej twarzy cieniem. Careless Whisper chyba już zawsze będzie kojarzyło jej się z tamtym dniem sprzed miesiąca, kiedy była całkiem szczęśliwa i beztrosko śpiewała ten utwór razem z Mauricem w altance, drepcząc do rytmu.
Kojarzę – rzuca zdawkowo, z krótkim westchnięciem wieńczącym stwierdzenie.
Gdzieś pomiędzy smuteczkami a kolejnymi westchnięciami pojawia się temat, który do tej pory nie ma miejsca, a przejawia się krótkim, przemyconym Ciebie też, który niknie gdzieś pomiędzy doznaniami, nadchodzącą właścicielką, a zawodzącym Georgem Michaelem. Może dotrze do niej za moment prawdziwy sens słów Lotte, kiedy stara się zebrać odpowiednie słowa.


Wczoraj odbyła się pierwsza próba reżyserska. Była o tyle łatwa, że reżyser zaczął od wprowadzenia do klimatu całej opery, opowiadał o postaciach i ich motywacjach. Zostały ustawione nawet pierwsze sceny balu, choć wciąż jeszcze bez chóru – ten przyjdzie dopiero za pewien czas, kiedy soliści będą już pewni swoich własnych zadań i celów. Fabuła dotarła do toastu Alfredo na cześć miłości, a Alisha czuła, że idzie jej dość beznadziejnie. Słyszała to w ponurych westchnięciach reżysera, kiedy próbował wykrzesać z niej odrobinę więcej zalotności.
To nie chodziło o to, że nie potrafiła być.
Nie chciała taka być. Nie przy nim. Nie potrafiła go uwodzić, bo na myśl przywodził jej tamte chwile, kiedy…
Kiedy naprawdę była szczęśliwa.
Przez kilka momentów.


Salem Willows, Salem
25.04. | Ira Lebovitz
Dojechała w końcu do parku. Zsiadła z motocyklu, ale ten zabrała ze sobą, pchając go poprzez alejki, aż w końcu dostrzegła czekającego na nią Irę. Jej twarz rozświetliła się uśmiechem natychmiastowo i w normalnych warunkach by nawet do niego podbiegła, żeby się przytulić. No tylko nie chciała zostawiać motocyklu na środku ścieżki.
Zepchnęła go na trawnik, oparła o stopkę i dopiero wtedy, zdjąwszy kask i upewniwszy się, że wszystko stoi stabilnie, ruszyła pędem w jego stronę, po to, aby za moment zapleść ramiona wokół jego ciała i bok głowy przytulić do piersi.
Tak się stęskniłam! – Na dzień dobry sama postanawia wytarmosić bok własnej głowy, przytulając się do niego mocno, nim odstępuje go na krok. Jej twarz promienieje uśmiechem. Teraz faktycznie jest szczęśliwa.


Pokój Alishy i Jadalnia, Cedar Lane 8, Little Poppy Crest
26.04. | Maurice Overtone i Zjawa
Mówiła rodzicom, że to tylko przyjaciel, ale i tak nie uwierzyli.
Zazwyczaj przyjaciół przedstawia się przypadkiem, gdy już są w mieszkaniu. Raczej nie kłopotała się nigdy, aby urządzać małe przyjęcie na poczet przyjścia jednego z jej przyjaciół, więc… na pewno się domyślili. Nie miała wątpliwości. Ale byli na tyle taktowni, żeby tego nie powiedzieć na głos.
Cały dzień spędziła na gotowaniu. Wzięła w pracy wolne, rodziców nie było w domu, więc krzątała się w kuchni od rana, czego ostatecznie rezultatem było ciasto, babeczki i ciasteczka. Od samego progu w nozdrza uderzał zapach wypieków, czekolady i przeróżnych, choć głównie egzotycznych, owoców. Od Allie tego czuć nie było – Allie pachniała kwiatowo, głównie dlatego, że zdążyła jeszcze umyć się i lekko umalować po trudzie pracy.


Salon, Crystal Waves, Maywater
27.04. | Annika Faust
Dzisiaj za to stawiała się w Maywater – i to nie w jego domu, a w domu… pani Faust, z tego co zostało jej krótko wytłumaczone. Pani Faust nie znała, chociaż kojarzyła kolejne nazwisko z Kregu. Nie miała pojęcia, co łączy ją z Mauricem i właściwie dlaczego to ona miała być najlepszym instruktorem tańca, ale kiedy ją poproszono, przecież nie odmówi.
Wchodzi więc do pomieszczenia, rozglądając się wzrokiem nieco zagubionym. Wciąż nie przywykła do bogactw, jakimi otaczali się członkowie Kręgu. Jej siedemdziesiąt metrów kwadratowych dzielone z rodzicami nie robiło takiego wrażenia jak ogromne posiadłości zastawione niemal antycznymi meblami.
Nawet jeśli te meble były teraz porozsuwane, aby stworzyć przestrzeń.


Czuła się źle nie ze względu więc na wygląd, a na pędzącą panikę, którą odczuwała przed spektaklami. Dziś bolały ją dłonie i ramiona. To wciąż nie tak źle, gdyby miało boleć ją serce albo brzuch. Ale to wciąż nie znaczyło, że nie może się zmienić.
I nie znaczyło, że jest tylko zdana na siebie.
Potrzebowała bliskości. Wcześniej był z nią Marcello. Marcello jednak był przeszłością niemal zapomnianą. Ruszyła już naprzód, mając przed sobą inne ramiona, które są w stanie koić i uspokajać.
Maurie… - cichutki głos kontrastował z hałasem na korytarzach.


Wiatr targał ich włosy i ubrania. To była wciąż dość chłodna noc, chociaż wiosna powoli przekształcała się w miesiące letnie. Przyroda ukazywała swoje najśliczniejsze cuda w postaci pąków i kwiatów, zieleni, która dzisiaj skąpana była w ciemności – a unoszący się nad nimi półksiężyc cudnie odbijał się na tafli spokojnego morza.
Przysiedli na ławce. Maywater o tej godzinie było niemal nieżywe, niemal martwe. Nie musieli martwić się, że ktoś ich złapie czy nakryje.
Dlatego Allie ufnie oparła bok głowy o ramię Mauriego, spojrzeniem wodząc po tworzących się w oddali oceanicznych falach.
Nigdy nie byłam aż tak późno nad oceanem

[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Alisha Dawson dnia Czw Sie 01 2024, 13:22, w całości zmieniany 7 razy
Alisha Dawson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone
Alisha Dawson
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 3
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 25
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 3
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 12
TALENTY : 25
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1525-alisha-dawson#17693
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1596-alisha-dawson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1598-alisha-dawson#19707
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1597-alisha-dawson#19705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f230-cedar-lane-8
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1599-rachunek-bankowy-alisha-dawson#19708

maj - czerwiec1985


Ah! Je veux vivre dans le rêve qui m'enivre ce jour encor!
Douce flamme, je te garde dans mon âme comme un trésor!

Juliette / Romeo et Juliette / Charles Gounod

Maj


Sypialnie i garderoby, Chateau Nacre
30.04. | Maurice Overtone
Cichy głos wdarł się pomiędzy poły błogiej nieświadomości, wybudzając ze snu. Ciche pomrukiwania wydobyte z jej gardła świadczyły o tym, że słyszała, ale wymamrotała coś jeszcze o chwilce i naciągnęła bardziej kołdrę na głowę, jakby miała osłonić ją przed intruzami.
Minęło kilka chwil, nim sens jednego słowa do niej dotarł, a potem zlokalizowała właściciela tego głosu. Wtedy otworzyła zaspane oczęta, żeby zobaczyć Mauriego tuż u jej boku.
Czyli wcale jej się nie śniło. Była tutaj, z nim, przez noc. Kochali się. Naprawdę się kochali i było cudownie – i ten cud wcale nie zniknął, teraz nachylając się nad nią.
Obiecał, że obudzi ją na wschód słońca.


Dróżka na szczyt wzgórza, Cripple Rock
30.04. | Ira Lebovitz | Noc Walpurgii
Chociaż teraz, tak stojąc razem z wypożyczoną miotłą w dłoni, miała mnóstwo pytań. Na przykład – jak się na tym kiedyś latało? I jak się lata teraz?
Latałeś kiedyś na miotle? – to pytanie retoryczne; nie była skłonna uwierzyć, że ktokolwiek to robił. Dawniej czarownice miały w praktyce faktycznie wykorzystywanie tego środka transportu. Jak dobrze, że potem ludzie wynaleźli wygodniejsze samochody i motocykle. – W zasadzie to chyba trochę podobnie jak na motocyklu, co…? – zaczęła dość niepewnie, przechodząc powoli na linię startu i przerzucając nogę na drugą stronę.


Świerkowa polana i Ogrodzona ścieżka, Cripple Rock
30.04. | Ira Lebovitz i Leander van Haarst | Noc Walpurgii
Ira przysuwa się do ramienia mężczyzny, a Allie czuje, że przestaje rozumieć, co tutaj się właściwie dzieje. To znaczy… jakby… nie miała przecież nic przeciwko. Tylko, że… ten pan wyglądał na dużo starszego. No i był panem. I jakoś tak… już sama nie wiedziała, ale jakoś tak… jakoś tak…
Miło mi poznać – mówi, zdobywając się na szczyty aktorstwa po tym, jak krótko walczy ze sobą i poczuciem, że chyba jednak faktycznie jest w złym miejscu, a najlepiej to nie powinna przeszkadzać. Ale skoro Ira mówił, że to miłość jego życia… Ale… naprawdę?
Posyła tylko Irze krótkie, speszone spojrzenie, ale więcej się nie odzywa.


Leśna przystań, Cripple Rock
30.04. | Ira Lebovitz i Leander van Haarst | Noc Walpurgii
Tam sprzedają lampiony – Allie unosi rękę, aby wskazać na stanowisko. Lampiony są neutralne i są śliczne. Dlatego zdecydowała, że pójdą właśnie tam. Chciałaby wypuścić swój, dlaczego nie? To całkiem urokliwe, spoglądanie, jak unosi się w powietrzu i powoli staje się migoczącą plamką, prawie jak wypuszczona własnoręcznie gwiazda.
Przechodzą więc do stanowiska, a Allie spogląda na dostępne kolory. Czerwony – nie, biały – jakiś taki smutny, żółty – słoneczny, ale nie przemawiał do niej najbardziej, różowy…
Różowy to zawsze był jej ulubiony kolor.
Ale obok niego stał niebieski.
A niebieski to kolor Mauriego.
I od niedawna też jej drugi ulubiony.
Myślisz, że można kupić dwa? – zwraca się do Iry, na moment odrywając spojrzenie od przedmiotów.


Kaplica cmentarna, Broken Alley
03.05. | Maurice Overtone | In Memoriam
Nie wiedziała dokładnie, kiedy spotkajmy się 3-go zamieniło się na idziemy na pogrzeb, na którym będzie połowa Kręgu, ale pierwotnie myślała nawet, że to może nie będzie taki zły pomysł. W końcu mieli pewien plan, którego realizacja miała powoli nadchodzić i wtedy myślała, że to po prostu dobry, choć poważny krok w tę stronę.
Teraz jednak miała mnóstwo wątpliwości i jedno ale – na odwrót było już za późno.
Postarała się więc, żeby chociaż ładnie wyglądać.


Warsztat krawiecki Dawson, Little Poppy Crest
03.05. | Valerio Paganini i Maurice Overtone
Wystarczyło kilka minut, aby wszystko się zmieniło.
Wszystko runęło.
Byli przecież dzisiaj tak szczęśliwi…
Jeszcze zaledwie trzy dni temu jedli razem śniadanie o wschodzie słońca na plaży w Maywater.
Teraz może nawet nie usłyszy go nigdy więcej.
Krople łez zostały otarte z policzków, ale mina nie zmieniła się, gdy przemykała na palcach korytarzem i wymykała się z mieszkania. Schodziła po schodach, zapalając światło w warsztacie rodziców i otwierała drzwi frontowe, przed którymi czekał Valerio.


Pierwszym, o co chciała spytać, to co tutaj robię? Ale świadomość powoli wypychała się już z zawiązanego worka nieświadomości, przynosząc odpowiedzi z wczorajszego dnia. Ból odbijał się echem po jej mięśniach, łzy były wyjaśnieniem ociężałych powiek, a emocje tłumaczyły bezradność ciała, w jakiej się znajdowała.
Ostatnie słowa, jakie zapamiętała, nie tłumaczyły towarzystwa Maurice’a na łóżku obok.
Gardło związało się w supeł i na nowo pozbawiło ją możliwości oddychania. Świadomość, tak bardzo wyrywająca się na pierwszy plan, przyniosła za sobą smutek. I ból.
I sprawiła, że głowa odwróciła się mimowolnie, lecz nie w jego stronę.


Sala numer pięć, Szpital im. Sary Madigan, Eaglecrest
04.05. | Ira Lebovitz, Maurice Overtone
Allie mimowolnie zaśmiała się na ten widok, ale szybko skorygowała swoją reakcję, widząc, jak Ira rzuca jej się w ramiona, w tą plątaninę kabli, w której musiała przebywać, i zaciska ramiona wokół jej wątłego ciałka.
Wczoraj nie skończyli rozmowy zbyt dobrze, dzisiaj wyglądało na to, że Ira już o tym nie pamiętał.
Gdyby on był na jej miejscu, ona też by nie pamiętała, że zdążyli pokłócić się jakieś dwa razy.
Już wszystko dobrze – próbuje go uspokoić, odwzajemniając ten uścisk, jeszcze zanim Ira w swojej nadpobudliwości wymsknie się z objęć i pójdzie mówić do siedzącego obok Mauriego.


Matko! – to dość osobliwy zamiennik na cześć, albo super, że przyjechałaś. – Naprawdę wyglądasz… - źle, potwornie, koszmarnie? – na zmęczoną.
Allie zdecydowanie nie była mistrzem dyplomacji, szczególnie, gdy w grę wchodzi przyjaciel. A może wtedy jednak bywała, tylko wiedziała, na ile może sobie pozwolić przy Charlotte?
Tylko, że wcale nie chodziło o to, żeby jej jakkolwiek dopiec.
Akurat była na korytarzu, kiedy dostrzegła nadchodzącą przyjaciółkę i na dzień dobry najpierw ją przytuliła – jak należało. Dopiero potem spłynęła na nią prawda i potwierdzenie słów, które już usłyszała przez telefon – faktycznie ją trochę poskładało, ale i tak przyjechała do niej do szpitala.
Kochana.


Drzwi przed nią się otworzyły. Pielęgniarka wpuściła ją do środka, ale nie towarzyszyła jej dalej. W środku znajdowała się kobieta o jasnych, krótkich włosach i przenikliwym spojrzeniu. Allie mogłaby dać sobie rękę uciąć, że skądś ją kojarzyła, tylko jeszcze przez parę chwil nie potrafiła powiedzieć, skąd. Aż potem dzwon odezwał się wystarczająco głośno, wraz z nazwiskiem Lanthier.
Zapewne byli na pogrzebie dwa dni temu. Czy to nie ta pani siedziała naprzeciwko Maurice’a? Wpatrywała się w tył jej głowy wystarczająco długo, aby zapamiętać charakterystyczne skręty na jasnych włosach…
Lekki, niepewny uśmiech rozświetlił jej twarz.


Pokój Alishy, Cedar Lane 8, Little Poppy Crest
06.05. | Ira Lebovitz i Maurice Overtone
Tato, naprawdę, dam sobie radę.
Allie wywraca oczami po raz kolejny, bo odkąd tylko dostała wypis ze szpitala, znowu wróciło to, co było rok temu. Chuchanie, dmuchanie i tylko czekać, aż przyjdzie im dać kolejny zakaz. Na co tym razem? Na towarzystwo kogokolwiek z rodziny Paganinich? Allie jest na tyle przykro, że akurat chętnie się do niego dostosuje.
Tata upiera się wnieść tą niewielką torbę z rzeczami do pokoju i tak też robi. Mama trzyma się z tyłu, na biureczku układając książkę, którą przywieźli Allie, żeby miała co robić, no i walkmana, oczywiście. Torba za to ląduje na łóżku i tylko brakuje, aby rodzice upierali się za tym, żeby rozpakować ją za Allie.
Allie na to nie pozwoli, bo to są jej rzeczy. Ktoś je musiał spakować, to fakt, ale rozpakować potrafi je sama.


Wystawiona ręka w tłumie przyciągnęła jej uwagę. Automat, na którym grała chwilę temu, ją stracił już dawno, a spośród tłoczących się ludzi wyłoniła spojrzeniem dziewczynę, która w bardzo wielu stopniach przypominała jej siebie samą.
Aurora – uśmiech mimowolnie pojawił się na jej ustach.
Cymbergaj. Cymbergaj jest lepszy niż rozmyślanie o przyszłości.


Wiedziała, że romans z Heleną Bonham-Carter i Julianem Sandsem nie jest aż tak bardzo popularny i przyciąga przede wszystkim dziewczyny ze złamanym sercem (trochę jak Duma i uprzedzenie, to w końcu obowiązkowy zestaw przy zerwaniu bądź trudnych chwilach związkowych – sama przecież przez to przechodziła), dlatego widok chłopaka, który stawał właśnie obok niej, ją zdziwiła.
Bardziej chyba zdziwił ją przebłysk świadomości, że skądś już go kojarzy – tylko nie ma pojęcia, skąd konkretnie. Mijała go ostatnio na ulicy i zapamiętała twarz? Był klientem w Palazzo? Nie, to nie to. Nie zapamiętuje takich ludzi.
Też na ten film? – zagaduje pogodnie tylko z tych kilku przeświadczeń, że już skądś go znała. A może jej się tylko wydawało?


Rób brzuszki.
Odkąd tylko zaczęła swoją przygodę ze śpiewaniem, te słowa towarzyszyły jej na każdym kroku. Niemal niczym hymn śpiewaków.
Rób brzuszki.
Rozwiązanie każdego problemu. Pompowanie brzuszków wzmocni mięśnie brzucha i dzięki temu będziesz mogła lepiej śpiewać. Wszystko będzie lepsze, świat będzie piękniejszy, skończysz epidemię AIDS i zakończysz globalny głód, jeśli zrobisz brzuszki.
Na pewno tak będzie.


Zatoczka rybacka, Maywater
14.05. | Annika Faust, Maurice Overtone | Pomożecie? Pomożemy!
Maurice mieszkał w Maywater. Annika mieszkała w Maywater. To wystarczyło, aby Allie ruszyła tyłek z Little Poppy i pojechała faktycznie w tym Maywater pomóc.
Ciasteczka już zdążyły ostygnąć, gdy były pakowane porcjami do torby, jaką ze sobą wzięła. Uprzedziła jeszcze rodziców, gdzie jedzie i z kim będzie (mama wciąż uwielbiała Mauriego; ostatnio chyba nawet bardziej niż podczas pierwszej rozmowy), po czym wsiadła na motor i popędziła.
Nie było trudnym znaleźć Annikę w tej małej zatoczce, nawet jeśli było to dość osobliwe miejsce.


Mała ślepa uliczka. Olive Street i Hemlock Place, Sonk Road
15.05. | Leander van Haarst | Lepszy pokój najgorszy
Zasiedziała się za długo w tej samotności. Miała ostatnio odpoczywać, a zachodzące słońce wcale nie sprawiało, że czuła się zrelaksowana. Może gdyby siedziała na plaży w Maywater, ale nie. Dzisiaj wybrała się do Cripple Rock – i stąd też właśnie wracała. Wsiadłszy na motocykl, popędziła przed siebie, skręcając w uliczkę, która, jak jej się zdawało, będzie skrótem.
Przejazd przez Sonk Road miał być szybki i sprawny, ale.
Ale w którymś momencie skrót okazał się wcale nie być skrótem, a… drogą bez wylotu.
Zatrzymała się niemal przy końcu zaułka ze zdumieniem malującym się w oczach. Jak to, nie tędy. To którędy?


Nawa główna, Kościół Piekieł, Deadberry
16.05. | Ira Lebovitz, Leander van Haarst i Dorothy Brown | Czarna Msza
Byli umówieni, to prawda. Dziesięć razy zapewniała, że jest z tym okej i nie ma pretensji, rozumie.
Nie była do końca okej.
Ale taka była kolej rzeczy. Ostatnio wywołali ogromny potok plotek na ich temat. Oczywiście, tego się częściowo spodziewali, ale też plotki powinny być w pewien sposób… kontrolowane. Jeżeli chcieli faktycznie jakkolwiek ten związek sformalizować, musieli być ostrożni i zadbać o swoje dobre imię, wzajemnie.
Tylko czy teraz pokazanie się osobno nie wywoła kolejnych plotek?
Z drugiej strony – gdyby poszli razem i usiedli razem, tak samo by dyskutowano i łypano na nią spode łba, bo siedzi gdzieś, gdzie nie powinna.
Z trzeciej – gdyby on został z tyłu, dziwiono by się, że rezygnuje z należnych mu przywilejów i zrównuje się z kimś takim jak ona.
Z tej sytuacji nie było już dobrego wyjścia.
A to, co wybrali, było złem najmniejszym.


Zalecenia odpoczynku ostatnio zaczęły się przelewać, bo w ciągu ostatnich dni zdążyła już zaliczyć wypad do Happicade na automaty i seans filmowy z romansem, w którym grała Helena Bonham-Carter. A teraz dała się wyciągnąć na kręgle.
Nie miała daleko. Nie była też specjalistką, ale o ile kojarzyła, Avi też nie. Szanse były więc dość wyrównane.
Dostrzegła go już z daleka. Z daleka też jej buźkę rozświetlił szeroki uśmiech, a potem mu pomachała z odległości. Z bliska natomiast otworzyła ramiona i przytuliła go na dzień dobry, śmiejąc się krótko.
Vedo, che stai esercitando il tuo italiano


Strasznie się nudziła, głównie dlatego, że nie miała ochoty tańczyć. Pilnowała koleżankom drinków, gdy te porywały się na parkiet i poznawały kolejnych przystojnych chłopaków, którzy chcieli postawić im drinki. Znalazł się taki jeden, co próbował podejść też do Allie, ale wtedy dopiero zdecydowała się na dyplomatyczny odwrót, z przepraszającym uśmiechem mówiąc, że musi do toalety.
I wymknęła się jak najprędzej tylko mogła w stronę rzeczonych toalet, chociaż kiedy już znajdowała się na tym fioletowym korytarzu, doszła do wniosku, że powinna obrać całkiem inny kierunek – na przykład do korytarza luster, którym mogłaby po prostu się stąd wydostać.
Przemyśli to.


Gęstwina, Cripple Rock
23.05. | Sebastian Verity | I ujrzałem ziemię nową
Może jeszcze nie było za późno, żeby zawrócić, ale…
Gdzieś z pewnej odległości usłyszała dziwny jęk. Jakby… bólu? Ktoś musiał cierpieć. Może też się zgubił i zabłądził? Co, jeśli w okolicy nie było nikogo, kto mógłby mu pomóc?
Halo? – zawołała niepewnie, ale odpowiedziało jej tylko echo. Postawiła więc jeszcze kilka drobnych kroków na ścieżce, wzrokiem starając się wyłapać… cokolwiek. – Proszę pana? – woła raz jeszcze. – Wszystko w porządku?
Nikt jej nie odpowiada, cisza brzęczy w powietrzu, a Allie ściąga brwi. No przecież słyszała…
Och, nie. A co, jeśli ten pan zemdlał?
Jest tu gdzieś budka telefoniczna? Przecież powinni się o tym dowiedzieć medycy, ale-!
Z gęstwin wyłoniła się inna sylwetka mężczyzny, który na pierwszy rzut oka wydawał się obcy.


Czerwiec


Leżaki widokowe, Maywater
02.06. | Annika Faust
Annika już wiedziała. Maurice wcale się nie krył podczas ich ostatniego spotkania, odnośnie uczuć, które pomiędzy nimi zakwitły, i intencji, jakie wobec niej miał. Wprawdzie ostatnie wydanie Zwierciadła nieco zachwiało wiarą Allie (zachwiało o wiele mocniej wiarą jej rodziców), ale nic się nie zmieniło. A oni mogli pisać sobie przecież, co tylko chcieli, prawda? Nawet to, że Allie nie ma w tym „wyścigu” szans.
Tak…
Właśnie dlatego prosi Annikę o spotkanie, żeby postawiła jej wykład na temat dobrego zachowania. Żeby ładnie wypaść przed rodzicami Maurice’a, skoro i tak nie ma u niego żadnych szans. Tak.
Cześć – uśmiech rozświetla buźkę Allie, choć widoczne jest to tylko przez chwilę, bo za moment podchodzi, żeby przywitać się z nią serdecznym buziakiem w policzek. Za dużo? Skąd taka wylewność? – Dziękuję, że chciałaś się spotkać.


NAZWA LOKACJI
DATA | POSTAĆ


Okołofabularne


16 impulsów
01.05. | Maurice Overtone

7 impulsów
03.05. | Valerio Paganini

6 impulsów
03.05. | Maurice Overtone

10 impulsów
05.05. | Charlotte Williamson

Chateau Nacre, Maywater
11.05. | zakładanie rytuałów


Boston Opera House
28.05. | przesłuchanie

Alisha Dawson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : sopranistka | solistka w Teatrze Overtone