Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
ULICA RZEMIEŚLNICZA
Bezpośrednio do Ulicy Handlowej w Deadberry przylega Ulica Rzemieślnicza; to właśnie tutaj odnaleźć można wiele rozsławionych, magicznych biznesów i zaopatrzyć się w zarówno magiczne, jak i niemagiczne elementy życia codziennego. Od materiałów, przez meble, aż po ozdoby i bibeloty - każdy czarownik od maleńkości zna to miejsce oraz prowadzących lokalne biznesy współbratymców. Ulica Rzemieślnicza nie jest ani długa, ani szeroka i mieści zaledwie kilka sklepów o eleganckich witrynach; do każdego z nich można dotrzeć po krótkich schodkach.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Zjawa
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t122-szukam-zjawy
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t180-listy-do-zjawy
7 marca 1985 roku
po godzinie 12

Pracownia malarska — Benjamin Verity, Audrey Verity, Valentina Hudson

Jednym z biznesów na Ulicy Rzemieślniczej jest pracownia malarska monsieur Bouffona; ten liczący ponad osiemdziesiąt lat czarownik osobiście namalował każdy ze sprzedawanych w pracowni obrazów i choć te nie mogą równać się z dziełami, jakie przez lata wychodziły spod pędzli L’Orfevre, mniej majętni czarownicy chętnie zamawiają u niego portrety. Monsieur Buffon — jak może sugerować nazwisko — nie jest najmilszy w obyciu, jednak on również potrzebuje wsparcia po ostatnich kataklizmach; choć nie ucierpiał finansowo, obawia się o przyszłość swojego biznesu.
Postać NPC właściciela prowadzicie sami pamiętając jedynie, że nie ucierpiał finansowo, posiada jednak uzasadnione obawy w obliczu ostatnich wydarzeń.

K6 dla grupy:

Uliczka Czarowników — Charlotte Williamson, Annika Faust, Lotte Overtone

Wąziutka uliczka przylegająca bezpośrednio do Ulicy Rzemieślniczej jest łatwa do przeoczenia; właściwie to ślepy zaułek, który kończy się po kilkunastu metrach. Z obu stron otaczają go eleganckie kamienice o czystych elewacjach, a cechą charakterystyczną są kocie łby na bruku, na których czarownicy od wielu lat piszą swoje inicjały. Obok Uliczki Czarowników prowadzony jest sklep z dewocjonaliami; prowadząca go Myrtle Mamsen ma niemal sto lat, jest głucha na lewe ucho i ślepa na prawe oko, na dodatek witryna jej sklepiku ucierpiała w trakcie pożaru i wymaga architektonicznego odnowienia. Sama czarownica obawia się o przyszłość swojego niewielkiego biznesu i tego, czy będzie w stanie opłacić koszty renowacji; zdecydowanie potrzebuje duchowej otuchy oraz kogoś, kto zaoferuje jej pomoc.
Postać NPC właścicielki prowadzicie sami pamiętając, że ucierpiała finansowo i posiada uzasadnione obawy w obliczu ostatnich wydarzeń.

K6 dla grupy:

Zasady

1. Zjawa nie bierze czynnego udziału w tematach z odbudową. Sami określacie, jak wykonujecie prace oraz prowadzicie ewentualnych NPC; nie wykluczam interwencji w tematach, chociaż ta będzie odbywać się wyłącznie w razie konieczności lub na wyraźną prośbę graczy.
2. W temacie obecne są dwie grupy postaci po trzy osoby — chociaż dzielicie temat, znajdujecie się w różnych, nieodległych częściach danej lokacji. Możecie założyć, że dostrzegacie z daleka członków innej grupy. Każda grupa rozgrywa własny wątek; aby uniknąć pomyłek, zachęcam, by na początku swoich postów zaznaczać, do jakich postaci jest kierowany.
3. Każda z grup posiada własne k6 — możecie, ale nie musicie wykonywać rzutu kością. Jej celem jest urozmaicenie rozgrywki, nie nadanie jej głównego nurtu. W ramach jednej puli k6 każda postać może wykonać tylko jeden rzut.
4. Istnieje możliwość zmiany grupy w ramach jednego tematu — jeśli postać z grupy A zdecyduje się podejść do grupy B, wystarczy zaznaczyć to w poście. Wtedy zyskuje również możliwość rzutu k6 na pulę przydzieloną drugiej grupie w danym temacie; także w tym wypadku może wykonać maksymalnie jeden rzut.
5. Jeśli postać chce zmienić grupę pomiędzy tematami — z powodów różnorakich — proszę najpierw o informację do organizatora.  
6. Aby odbudowa została uznana przez Mistrza Gry, powinniście stosować się do zasad opisanych w ogólnoforumowym wydarzeniu Pomożecie? Pomożemy. Wątek musi składać się z pięciu postów na minimum 250 słów i odnosić się do zadań określonych w wydarzeniu. Nie zostaną zaliczone rozgrywki, w których postaci prowadzą prywatną dyskusję i nie wykonują zadań.
7. Każda grupa ma dokładnie miesiąc na rozegranie swoich zadań w temacie. Do najpóźniej 21.09.2023 powinniście zakończyć wątki w tematach z odbudową; jeśli zrobicie to wcześniej, zachęcam do powrotu na Plac Mniejszy, możecie także uznać, że to koniec zabawy i zakończyć grę. Jeśli do 21.09. prace nie będą ukończone lub wątek przystanie z uwagi na nieodpisujących współgraczy, Zjawa pomoże w jego rozliczeniu.
8. Po zakończeniu wątku z odbudową, nie zgłaszajcie tego w temacie z ogólnoforumowym wydarzeniem, Zjawa zrobi to za Was.
Zjawa
Wiek : 666
Valentina Hudson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t715-valentina-verity-budowa#4539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t726-valentina-hudson#4692
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t727-poczta-valentiny#4693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f141-golden-avenue-114
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1070-rachunek-bankowy-valentina-hudson#9251
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t715-valentina-verity-budowa#4539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t726-valentina-hudson#4692
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t727-poczta-valentiny#4693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f141-golden-avenue-114
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1070-rachunek-bankowy-valentina-hudson#9251
pracownia malarska

Biję brawo i wyglądam pięknie.
Brakuje tylko okrzyków i energicznego pomachiwania maleńką flagą; kiedy obok mnie przechodzi wolontariusz w niebieskiej kurtce, trzymający pudełko z amerykańskim znakiem towarowym, walczę ze sobą żeby nie pochwycić kawałka materiału na małym patyczku i dołączyć do rozentuzjazmowanego tłumu – dorosłość jednak wygrywa tę małą bitwę i z uśmiechem na ustach słucham dalej. O zmianach, o planach, o politycznych głupotach, na które moi rodzice zapewne wywracają już oczami, nawet jeśli nie zdążyli jeszcze dotrzeć na plac w Deadberry. Wszystko w swoim czasie – podobnie jak finanse, bo kiedy szelest dolarów zwiastuje datki do puszeczek, jestem święcie przekonana że tatuś wypisze książeczkę czekową na odpowiednią kwotę. Wszystko dla potrzebujących.
W pobliżu pojawia się zdenerwowany chłopaczek, Barnaby wkracza do akcji, Thibalt coś mówi, a ja razem z Charlotte milczę, skanując spojrzeniem minę nieszczęśnika, jakbym w grymasach twarzy mogła oszacować potencjalne straty. Styrta, wielkie halo.
Słowa Ronalda Williamsona są akompaniamentem dla oględzin tłumu; dużo bardziej interesuje mnie zerkanie na Barnabiego, dużo bardziej sprawdzanie, czy Charlotte nie robi się gwałtownie i bez zapowiedzi śmiertelnie blada, dużo bardziej przemykanie spojrzeniem po idealnie skrojonej marynarce Thibalta Overtone. Przy takich widokach nawet płomienne przemowy brzmią doskonale.
Znośnie. Doskonale znośnie.
Charakterystyczny dźwięk monet uderzających o metal miesza się z narastającymi na nowo rozmowami; gdzieś z boku słyszę mamroczące dziecko, z innej strony ktoś nadal zanosi się swoimi chwalebnymi oklaskami w kierunku starego Williamsona – kilka kroków od zgromadzenia rzekomo wydarzyła się tragedia, a ja, znana z miękkiego serca i wielkich nadziei, mam zamiar temu zaradzić.
– Do zobaczenia? – cmoknięcie w policzek Charlotte jest krótkim pożegnaniem, nim nie rozejdziemy się do swoich zajęć; ja całkowitym przypadkiem wędruję za wysokim, ciemnowłosym mężczyzną, może odrobinę starszym, lub wręcz przeciwnie, jakimś studentem – nie interesuje mnie to absolutnie wcale, bo głos ma miękki i przyjemny, posturę odpowiednią, a na dodatek mówi coś o dziełach sztuki wymagających opieki – jak Lucyfera kocham, nie spodziewałabym się malowania obrazów, mam nadzieję, że będzie też wino – więc kroczę za nim całkowicie ufnie.
Poboczna uliczka to sławetna alejka rzemieślników, choć budynek, do którego w końcu prowadzi mnie nieznajomy uczestnik wielkiej akcji Williamsonów, jest mi obcy.
Nic straconego, zawsze jestem chętna poszerzać horyzonty.
A poszerzanie horyzontów w miłym towarzystwie to podwójna radość.
– Audrey! – śliczny profil pani Verity jest pierwszym powitaniem, dużo ważniejszym od kilku obrazów powieszonych w korytarzyku pracowni malarskiej; dużo ważniejsze są także pospieszne kroki, które kieruję w stronę kobiety, by niedługo później ucałować jej policzki.
Nie jest sama, rzecz jasna.
– Ben – kurtuazyjne przywitanie, życzliwy uśmiech, kolejne cmoknięcia tym razem skóry mniej delikatnej od tej kobiecej, drobna mgiełka sprzed kilku tygodni, którą skrupulatnie wypraszam ze swojej głowy.
Przecież nic się nie stało, Val.
– Spróbowaliście babeczki? Albo ciasta? Ja nie zdążyłam.
Valentina Hudson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : noarth hoatlilp
Zawód : organizatorka przyjęć, aspirująca ekonomistka
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Pracownia malarska

Kosmetyka wydarzenia zorganizowana przez Williamsonów zdawała się przyćmiewać problematykę sprawy, w jakiej się tu zebrali. Polityczne zagrywki, karkołomne dyskusje nad sensem przemówienia Ronalda, na którego zresztą Benjamin zamierzał głosować w nadchodzących wyborach, a nawet dziesiątki uśmiechów skłanianych w stronę dziennikarskich aparatów, to nic w porównaniu z pisarskimi plotkami, jakie pojawią się już wkrótce. Kto ile dał? Kto jak mocno podał dłoń? Komu na buta przyczepiła się stara posmarkana chusteczka? Pomówienia kreowały rzeczywistość, jako adwokat doskonale o tym wiedział. Nie liczyły się fakty, a przedstawienie ich w sądzie lub — jak w tym przypadku — w społeczeństwie. Odgrywali tutaj określone role, tyle że zamiast pięknego Teatru Overtonów zdobionego złotem, tkwili na scenie cyrku na kółkach. Verity natomiast nie zamierzał grać w nim roli klauna. Poskramiacza lwów — być może. Do twarzy byłoby mu z biczem, w eleganckim cylindrze i adrenaliną w oczach.
Zmierzając w stronę Uliczki Rzemieślniczej, miał wcześniej określony plan. Wolontariusze napomykający, że gnieździ się tam wielu rzemieślników, uczciwie czekających na zarobek, ale i pocieszenie, byli solidnym, choć podatnym gruntem do wypełnienia misji, jaką założyło sobie małżeństwo. Znów z żoną chwytającą się ramienia, lekko niczym na spacerze, zmierzali dostojnym krokiem, w drodze witając się jeszcze z kilkoma przypadkowymi, chociaż wyjątkowo uprzejmymi ludźmi. (Tak, panie Luckman, spotkamy się w poniedziałek; tak jest panno Spade, ja też nie mogę się doczekać mszy; witaj Dirk, jak dzieci? Dobrze?) Dzwoneczek przy drzwiach pracowni malarskiej zadzwonił wesoło, oznajmiając przybycie kolejnych gości. Tłum powoli rozchodził się w inne strony, a uliczka słynąca z rzemieślników wypełniała znamienitościami. Przez okno dostrzegł jeszcze znajomego bratanka swojego klienta, który trzy lata temu wywołał wiele zamieszania, posiadając przy sobie znaczne ilości substancji odurzających. Teraz studiował na Yale. Uśmiechnął się pod nosem, odwracając wzrok w bok, gdy do pracowni malarskiej weszła Valentina Hudson. Ni skurcz na twarzy, ni zmarszczka nie drgnęła na wspomnienie upojnego niczego. Zapach małżonki i jej kuzynki mieszały się teraz ze sobą, powoli przejmując kontrolę nad każdą męską perfumą.
Valentino — odebrał pocałunek na swoim policzku, starając się zachować tak należycie i przyzwoicie, jak to tylko możliwe. — Widzieliśmy cię na placu mniejszym. Razem z Charlotte Williamson, prawda? Jak się czuje? Słyszeliśmy o tym strasznym wypadku, a w jej stanie to musiało być straszne — pogłoski. Plotki rozpoczynające się od „zaatakowali ją niemagiczni studenci, bo pokazała im środkowy palec”, po „to tylko przykrywka dla aborcji”. Pozwolił kobietom rozpocząć te swoje kobiece rozmowy, sam odchodząc nieco w stronę lady, aby wypatrzeć właściciela tego miejsca. Wiedział, że nazywa się...
O. Monsieur Buffon — przywitał się z mężczyzną, którego broda dumnie nosiła dwie plamki czerwonej i niebieskiej farby. Dołożyć do tego biały i powstałaby prawdziwa patriotyczna manifestacja. — Benjamin Verity, a to-
A to co? Myśli pan, że ja nie znam nazwiska, quoi? Otóż ja doskonale znam nazwisko — wypowiadał się dość ekspresyjnie, z wyraźnym francuskim akcentem. — Nie ma tu dla nas przyszłości, przyszedł pan nas przegonić, żeby L'Orfevre sobie mogli zająć lokal? Spodziewałem się! Con!
Wręcz przeciwnie. Niech pan spojrzy — wzrokiem zahaczył o dwie kobiety, rozmawiające ze sobą i ściszył głos. — Takich jak one nie interesuje miernota, a jednak zdecydowały się odwiedzić pańską pracownię. O czym to świadczy?
Eee...

k6 - co mi zjawo dasz?
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Benjamin Verity II' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 1
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t606-audrey-verity-nee-hudson#3413
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t803-audrey-verity#5767
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t804-poczta-audrey#5768
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1125-rachunek-bankowy-verity-audrey#10689
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t606-audrey-verity-nee-hudson#3413
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t803-audrey-verity#5767
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t804-poczta-audrey#5768
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1125-rachunek-bankowy-verity-audrey#10689
Pracownia malarska

Valentino, jak dobrze jest cię widzieć całą i zdrową — odpowiada na czułe pocałunki gestem lustrzanym, a w wiarygodność swojej wypowiedzi nie musi wkładać dodatkowej energii. Mówi szczerą prawdę, każdy Hudson mniej, to niewątpliwa tragedia. — Rozmawiałam z twoim ojcem, zaraz po tych tragicznych wydarzeniach i zapewniał mnie, że jesteś bezpieczna.

W pozostałości jakiegoś matczynego instynktu, odgarnęła jej pojedynczy kosmyk za ucho, aby następnie zrobić krok do tyłu, przywracając im większy dystans między ciałami, aby ta mogła przywitać się z jej małżonkiem. Nic nadzwyczajnego. Równie zwyczajne było przywołanie młodszej siostry Barnaby w rozmowie. Valentina już zapewniała, że plotki o rzekomej ciąży panienki Williamson są wyssane z palca i jeśli jej obecność na placu udowodniła cokolwiek, to z pewnością fakt, że zaawansowana ciąża tak nie wygląda. Gdyby ktoś Audrey powiedział, że Maaike Williamson osobiście wyciągnęła córkę ze szpitala, ubrała w najbardziej wyszczuplający gorset, jaki mogła znaleźć i postawiła na środku placu tak, aby każdy zobaczył, to by w to uwierzyła.

Sama zrobiłaby to samo, gdyby ktoś wygłaszał podobne plotki o Cece.

Tak, przesyłamy pannie Williamson najszczersze życzenia szybkiego powrotu do zdrowia — mogłaby gestem chwycić się za serce, ale byłoby to już o szczyptę zbyt teatralne. Nie była przecież Overtonem.

Ben oddalił się już w stronę właściciela przybytku, a ona wykorzystała moment, aby rozejrzeć się dokładniej po wnętrzu. Obrazy, które się tu znajdowały, z pewnością były interesujące — na sztuce znała się tyle, ile pamiętała ze studiów. Mogła bez problemu porozmawiać o podstawowych technikach malarskich, znanych artystach czy nurtach, jednak z pewnością w starciu z Monsieur Buffonem, nie miałaby szans. Nie planowała więc przedstawiać się mu w roli żadnego eksperta — wystarczy, aby przekonała go, że wie, co komplementuje.

Stała akurat przy średniej wielkości miejskiego pejzażu, który, jeśli wzrok ją nie mylił, przedstawiał historyczny wygląd Saint Fall po 1744 roku. Idealnie.

Monsieur Buffon, czy wszystkie prace są pańskiego autorstwa? — spytała, dopiero po chwili odchodząc od obrazu, aby był pewien, przy jakim się zatrzymała. Wiedziała, że wszystkie były jego, ale dawała mu dodatkową okazję, aby się tym faktem pochwalić. — Nie spotkałam się jeszcze z tak wiernym odwzorowaniem historycznej panoramy Deadberry.

Trzy, pełne gracji kroki w stronę lady, zza którą stał mężczyzna. Był ewidentnie zmieszany uwagą Benjamina. Dobrze, defensywny nie zrobiłby im za dużo pożytku. Teraz czas na połechtanie ego. Praca nad takim obrazem wymagałaby od niego bardzo dokładnego researchu — z pewnością będzie chciał się pochwalić zdobytą wtedy wiedzą.

Z jakich zapisków pan korzystał? Mało kto pamięta, aby przed 1747 nie uwzględniać Pubu pod Chyżym Ghoulem. Pańskie oko do szczegółów jest godne podziwu, Monsieur.

Skoro mężczyzna czuł, że jego pozycja jest zagrożona, to upewnienie go, że niewielu potrafi, to co on, będzie dobrym sposobem na umocnienie jego mniemania o swoim rzemiośle. Ludzie potrzebują myśleć, że są wyjątkowi.
Audrey Verity
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Valentina Hudson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t715-valentina-verity-budowa#4539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t726-valentina-hudson#4692
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t727-poczta-valentiny#4693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f141-golden-avenue-114
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1070-rachunek-bankowy-valentina-hudson#9251
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t715-valentina-verity-budowa#4539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t726-valentina-hudson#4692
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t727-poczta-valentiny#4693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f141-golden-avenue-114
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1070-rachunek-bankowy-valentina-hudson#9251
Wielkie tragedie i malutkie uszczerbki na zdrowiu - tym fizycznym i psychicznym, trochę materialnym, innym razem po prostu na karykaturalnie dużej dumie - katastrofa nad Deadberry odbija się czkawką, a w kurzu pobojowiska kąpiemy się teraz wszyscy, wyciągając czyste dłonie w ramach pomocy; to nie tak daleko od akcji charytatywnej na Haiti.
Trochę bohomazów, zblazowanych min i udawanych uśmiechów - te ostatnie akurat maluje u mnie czysta szczerość, bo kiedy wzrok napotyka znajome twarze, nie potrafię ukryć swojego uśmiechu i pierwsze skrzypce wygrywa prosta radość - Audrey dostaje całe jej tony, Ben tylko odrobinę przygaszoną wersję, bo kiedy wargi spotykają się z taflą męskiego policzka, niechciana klisza nieprawdziwych zdarzeń chce wepchnąć mi się przed pole widzenia.
- Och, tak, mnie nic się nie stało. Byłam poza miastem - całe szczęście, bo zniszczone drogi, zawalone budynki, anomalie magiczne i piekło wie co jeszcze nigdy nie leżały w kręgu moich zainteresowań - Wróciłam dopiero przedwczoraj, okrutnie dziwaczna sprawa - komentuję, na pozór nieco teatralnie, jakbym faktycznie chciała poczuć ciężar tego, co nawiedziło nasze wspaniałe miasto. Jedynie Charlotte i wieść o tym, że wylądowała w szpitalu dokłada swój odważnik na szalę zaniepokojenia.
- Czy u was wszystko w porządku? - dopytuję więc niemal od razu, choć początkowe oględziny nie wskazują na nic zagrażającego życiu czy zdrowiu - w życzliwej kurtuazji marszczę jednak brwi, nieco zakłopotana - później, później po prostu rozbawiona.
- Stanie? Daj spokój, Ben, plotki wyssane z palca - mówię, powstrzymując się od wywrócenia oczami - Podobno już wszystko w porządku - z jej zdrowiem i zdrowiem nieistniejącego dziecka; Zwierciadło ma fantazję, a ja odpowiednie znajomości by nie znaleźć się w podobnej rubryce - przez moment zastanawiam się co przykleiliby do mojego imienia - może coś wybitnie zabawnego?
Może coś o błyszczących włosach, cukrze pod lewą dziurką nosa, ciężkich kolczykach z kryształkami Svarowskiego?
Wzrok wędruje za Benem, kroki za Audrey, chwilę później do naszych oczu dociera obraz właściciela pracowni, wielkiego maestro, artysty miary wszechczasów - pragnę w to wierzyć, choć widok nieco smętnego starca niezbyt pomaga mojej wyobraźni - to nic takiego, perlisty uśmiech i do przodu, Valentino Hudson.
- Magnifique! - zawiadamiam świat i pana Buffona o moim zachwycie nad błękitno-liliowym pejzażem portu - chyba portu, to chyba fale, o, a tam syrenka - który rozciąga się nad ladą; służy do składania zamówień czy plotkowania, nie istotne.
- Powinno wisieć w muzeum, niechże pan powie jaki jest sekret, że nie pozwolił pan go zabrać do miejsca kultury i zachwytu? - przenoszę spojrzenie na domniemanego artystę, któremu słowa utknęły w gardle. Oczy suną dalej, tym razem na bok, pan Verity. Pan Verity i jego kosmate myśli.
- Ben, spójrz, wyglądałby pięknie w waszym gabinecie. Audrey, nie sądzisz? - trochę koloru jeszcze nikogo nie zabiło.
Valentina Hudson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : noarth hoatlilp
Zawód : organizatorka przyjęć, aspirująca ekonomistka
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Całe szczęście nic jej nie jest — pomyślałby emocjonalnie zaangażowany człowiek na widok młodej panny Hudson. Młodej, bo nie miała żadnej mimicznej zmarszczki na czole. Panny, bo niezamężnej. Hudson, bo takie miłował najbardziej. Całe szczęście starszej pani Verity, która obraziłaby się z pewnością za nazwanie jej w ten sposób (nie „pani Verity” byłaby tu problemem, a „starsza”), czemu zresztą nie ma co się dziwić, również nic się nie stało. Arsenał tragedii, kuriozalna magia decentralizująca się nad Hellridge, niemal tak jak 300 lat temu. Wszystko to podpowiadałoby ucieczkę. Oni pomimo tego trwali. Słowem silni.
Nie odpowiedział na pytanie Valentiny o ich stan. Czy wszystko u nas w porządku?
Po raz pierwszy od dawna — tak. Krew lecąca z uszu Audrey, ból jej ciała podnoszonego po raz kolejny z posadzki, tragedie życiowe i dyskretne, ale tak... Właściwie to wszystko było w porządku. Pozwolił więc żonie odpowiedzieć na to pytanie w myśl zasady, że kobiety znają się na porządkach lepiej. Nawet jeśli Benjamin ustawiał na biurku dokumenty w taki sposób, by żadna kartka nie była przełożona dalej niż milimetr od asygnowanego jej obszaru. A kartek adwokaci zawsze mieli sporo. Nieraz zastanawiał się po co. Wszystko dało się ująć w jedno słowo „wygrana” albo „porażka”. Sam wolał to pierwsze. Niewątpliwie.
Ach tak? — roześmiał się gładko na informacje, że hipotetyczna ciąża młodej Charlotte Williamson to ledwie pogłoska. Tego się też spodziewał. Williamsonowie nie pozwoliliby sobie na porównywalną ujmę, najprawdopodobniej wydaliby dziewczynę za mąż, prędzej niż zdążyłaby powiedzieć „tak” na ślubnym kobiercu. Czy nie tak było z Helen? Pomówienia w Zwierciadle zdarzały się nagminnie. Taka rola Harrisów, uprzykrzać wszystkim życie. W podszeptach dało się jednak wyciągać ziarno prawdy albo grudki złota powoli przechylające szale Verity na wadze całej Magicznej Rady. Być może i plotki były wyssane z palca, ale jak cię widzą — tak cię piszą. To miało większe znaczenie niż zgodność z rzeczywistością. Jako adwokat dawno do tego przywykł.
Tak samo nikłe znaczenie miało to, jak nieskazitelne są obrazy Monsieur Buffona. Jego obecność na tej ulicy była wartościowa. Pozwalała przypomnieć wszystkim mieszkańcom, że magia to nie tylko szablonowe czary, ale skomplikowane mnogie struktury i kultura. Cywilizacja, która budowana w społeczności przez 300 lat ewoluowała do czegoś tak nieskazitelnie unikatowego, że nadwyrężenie tej równowagi niosło fatalne skutki.
Mojego, tak — mężczyzna odkasłał, odpowiadając na pytanie Audrey. — Och, naprawdę? — nieco spoważniał na wieść o nieujętym tam Pubie pod Chyżym Ghoulem. — Właściwie to... — podrapał się po głowie, a na jego usta samo cisnęło się „zapomniałem o nim”. Nie zdążył nic dodać, odwracając wzrok do Valentiny. — Miejsca kultury i zachwytu? Tu?! — wydawał się rozjątrzony nadciągającym na niego trzyosobowym tłumem.
Być może... Wiesz Valentino, na ogół wolę portrety, nie pejzaże. Pozwalają mi skupić się na tym, co cenne. Na ludziach, bez których nie istnieje sens społeczeństwa, a że czlowiek jest zwierzęciem stadnym... — Benjamin odpowiedział bez namysłu, gdy Monsieur Buffon wychodził akurat zza lady, mijając go.
Stop! Moment. Co państwo tu w ogóle robią, quoi? Macie mnie za wariata? Pakuję dobytek i odjeżdżamy do Salem, więc jeśli chcą państwo coś kupić to oby szybko, bo jutro będzie już zamknięte — oburzył się. — A to... — wskazał na pejzaż pokazywany przez pannę Hudson (młodszą) — to jest Maywater w zimowym zachodzie słońca i to dzieło zbyt cenne, by oddać je do muzeum za bezcen. Zwłaszcza tutaj. W Saint Fall  nikt nie uszanuje prawdziwej sztuki. A już zwłaszcza L'Orfevre.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 171
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 29
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 171
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 29
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Uliczka Czarowników

Widocznie nie dane jej już było w spokoju dokończyć śniadanie – w bezwzględnej kotłowaninie wiecu i pomocowej inicjatywy, gdzieś po drodze Annika straciła apetyt. A bezwarunkowy odruch rzucania się bratu na pomoc przy każdej możliwej okazji zaowocował tym, że o powrocie do konsumpcji bajgla mogła już wyłącznie pomarzyć; ten bowiem wypadł jej z rąk i został zdeptany przez nieostrożnego przechodnia. Jedyne, co jej pozostało, to pogrzebać jego szczątki w pobliskim śmietniku. Bajgla, nie przechodnia.
Gdy tylko udało się opanować krwawienie i część oficjalna dobiegła końca, Annika złapała pierwszą wolontariuszkę napotkaną po drodze, wrzuciła do puszki skromny datek i udała się na ulicę Rzemieślniczą, gdzie miała przyjrzeć się zniszczeniom. Właśnie z pełnym zaangażowaniem i z mądrą miną przyglądała się zrujnowanej witrynie, starając się dyskretnie zetrzeć z dłoni zeschniętą krew.
Tak tłukło, proszępani, bałam się wyjść aż nie przestało, wychodzę, a tam... Szczęśliwie, nikt szyb nie potłukł i... Ech, co ja pani będę… – Jęknęła zrezygnowana, machnąwszy dłonią, jakby nie chcąc już dłużej o tym rozprawiać. A jednak po krótkiej pauzie, którą Annika poświęciła na odsunięcie w bok jakiejś połamanej deski, staruszka wróciła do tematu z podobnym jak wcześniej zaangażowaniem. Mówiła głośno, na całą uliczkę, nie zważając na nic i na nikogo.
Tyle lat, zawsze w tym samym miejscu, na Lucyfera, tyle lat, a dziś… Ja się z tego sama nie podniosę, droga pani – sytuacja kobiety była rozpaczliwa i równie rozpaczliwy był ton głosu, któremu naprzeciw wyszła rzeczowa odpowiedź Anniki.
Nie pobieramy wynagrodzenia. – Pani Faust rzuciła w odpowiedzi, prostując się – będę potrzebowała wiadro z wodą, zacznę od doczyszczenia okien z sadzy. Odnowimy pani witrynę, niedługo dotrą posiłki – powiedziała to na tyle cicho, że staruszka z plątaniny zgłosek dozmyślała sobie, że Annika potrzebuje jedzenia – i że ma szczególną ochotę na klopsiki.
Jedzenia?! – Spytała jeszcze głośniej, przekrzykując nawet uliczny gwar. Annika zacisnęła usta i powtórzyła swoją kwestię jeszcze głośniej, niż poprzednio.
Wynagrodzenia! Nie pobieramy wynagrodzenia! – Wszystko na próżno. Najwyraźniej pani Mamsen zwyczajnie nie chciała zrozumieć jej słów.

Przekazane 170 $ na zbiórkę
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Annika Faust' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 1
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Audrey Verity
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t606-audrey-verity-nee-hudson#3413
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t803-audrey-verity#5767
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t804-poczta-audrey#5768
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1125-rachunek-bankowy-verity-audrey#10689
POWSTANIA : 16
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 173
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 12
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t606-audrey-verity-nee-hudson#3413
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t803-audrey-verity#5767
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t804-poczta-audrey#5768
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1125-rachunek-bankowy-verity-audrey#10689
PRACOWNIA MALARSKA

Delikatny uśmiech, jak muśnięcie pędzlem płótna.

Tak, mieliśmy szczęście — odpowiedziała Valentinie, jedynie wewnętrznie czując ironię własnych słów. Ogromne szczęście, że w kompulsjach wylądowała na podłodze, zakrwawiając swoją ulubioną koszulę z koronkowym kołnierzykiem. — Niestety, nie każdy go tyle miał. Biedny Marshall, niech Aradia ma go w swojej opiece.

Taktyka być może prosta, ale zawsze skuteczna. Lepiej jest nie mówić za dużo o sobie — słowa bywają podstępnie śliskie, jeśli nie jest się ostrożnym. Nikt nie musiał wiedzieć o niefortunnym wypadku w pracowni pani (starszej? Naprawdę?) Verity.

Nie było jednak potrzeby rozdrabiać się na temat osobistych przeżyć ostatnich tygodni. W końcu, byli tutaj z innego powodu. Ów powód właśnie drapał się po głowie, lekko zmieszany komplementem Audrey. Jakie miało to znaczenie, czy nieobecność pubu była zamierzona, czy nie. Artysta powinien kiwać głową, przyjmując komplement.

Dyskusję na temat tego, czy obraz powinien wisieć w muzeum, czy ich (Bena, Valentino, to gabinet Bena) gabinecie, postanowiła pozostawić pozostałej dwójce.

Wyjeżdża pan? To ogromna szkoda — powiedziała, pozwalając, aby między jej brwiami wyraźnie zarysowała się zmarszczka głębokiego smutku. — Saint Fall straci kolejnego, wspaniałego rzemieślnika. Niewielu mistrzów w swojej dziedzinie już tu pozostało.

Pokręciła delikatnie głową. Nie chciała przecież, aby choćby włos wypadł jej ze starannie upiętego na głowie koka.

Jest to podwójnie smutna wiadomość, kochanie — zwróciła się tym razem do Bena. — Będę musiała wybrać innego artystę do wystawienia podczas najbliższego balu charytatywnego. Bez Monsieur Buffona faktycznie zostanie jedynie jakiś L'Orfevre.

Jakiś powiedziała takim tonem, jakby była to ostatnia rzecz, na jaką miała ochotę. Skoro pochlebstwa nie działały, to być może sposobem na Buffona, będzie zagranie kartą psa ogrodnika.
Audrey Verity
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : żona; filantropka
Valentina Hudson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t715-valentina-verity-budowa#4539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t726-valentina-hudson#4692
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t727-poczta-valentiny#4693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f141-golden-avenue-114
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1070-rachunek-bankowy-valentina-hudson#9251
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 177
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 12
WIEDZA : 15
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t715-valentina-verity-budowa#4539
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t726-valentina-hudson#4692
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t727-poczta-valentiny#4693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f141-golden-avenue-114
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1070-rachunek-bankowy-valentina-hudson#9251
pracownia malarska

Róża i fiolet, beż i biel, trochę szarości i grafitu mającego imitować wzburzone fale - obrazek rozciągający się w poziomie na ścianie na wysokości naszego wzroku naprawdę jest miły dla oka; to nie tylko wymuskana do perfekcji kurtuazja i fakt, że naprawdę wzięłam do serca swoją misję - w pokrzepianiu czyiś jestem przecież wybitnie dobra.
Podobnie idzie mi z wypisywaniem czeków, ściskaniem dłoni, wręczaniem kwiatuszków; Buffon nie jest chyba zainteresowany tym ostatnim, o czym świadczy jego smętna mina. Starzy ludzie bywają tacy dziwni.
-.... to wybitnie dobijają cię chwile samotności? - kończę za słowami Bena, brew wędruje w górę, uśmieszek za dwa uderzenia serca zaszczyci mój kącik ust. Zaiste jesteśmy zwierzętami stadnymi, nikt nie chce gapić się w samotności na amatorskie malunki i wybitną Mona Lisę - ile kosztuje sztuka? W jakiej cenie jest towarzystwo? Po ile to czyjeś, konkretne?
Doskonale wiem ile kosztują natomiast informacje - te prawdziwe i te wyssane z głębokich głębin czyjejś wybujałej wyobraźni; ciąża Charlotte należy do grupy tych drugich, dlatego kiedy temat ucinamy kolejnym, nie zamierzam ciągnąć obrony przyjaciółki - być może też dlatego, że podświadomie wierzę, że mimo wszelakich zatargów i wszelakich głupawych spojrzeń, żadne z państwa Verity szczerze nie wierzy w to, co z taką satyryczną ochotą wypisuje Zwierciadło.
Torebka na blat, dłonie na jego kant; nachylam się w kierunku lady i w kierunku rzemieślnika tego zacnego przybytku, który pełen wątpliwości i rosnących od tygodni nerwów zdradza nam swoje plany na przyszłość. Przykre, doprawdy.
- Salem? A cóż pan sprzeda w Salem? Witrażyki z malowaną czarownicą dla turystów? - perlisty śmiech dźwięczy w czterech, spróchniałych ścianach pracowni i bez większych skrupułów pozwalam sobie na niemal rozczulone pokręcenie głową - Deadberry wymaga odbudowy. Gorących serc i artystycznych wizji - czegoś ponad ckliwe operetki na poszarzałych sztalugach. Wiadomo czyich - brakuje mi tylko wachlarza, którym mogłabym odgarnąć natrętne myśli. Lub tłustą, nieprzyjemną muchę - marcowe południa mają jednak jakieś plusy.
Mały notatniczek z małymi cyferkami i małymi miejscami na małe pieczątki - proszę podać swoją cenę.
- Patriotyzm to wzniosła cecha. Oczywiście, w obecnych czasach, wystawiana nieustannie na próbę.... nikt nie ma panu za złe, monsieur, rzecz jasna... - dezercji z miejsca urodzenia - jako obywatelka świata nie jestem dobrym przykładem, ale szczegółów z barwnego życia nie należy zdradzać tym, którzy swoje prowadzą w czarno-białej kolorystyce; po prostu nie wypada kopać leżącego.
- No cóż, Adieu, monsieur Buffon? Sam pan najlepiej wie, ileż warta jest praca rąk ludzkich.
Valentina Hudson
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : noarth hoatlilp
Zawód : organizatorka przyjęć, aspirująca ekonomistka
Charlotte Williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t369-charlotte-williamson#1133
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t433-charlotte-williamson
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t436-slodka-szarlotka#1524
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t536-poczta-charlotte-williamson#2474
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f110-blossomfall-estate
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1095-rachunek-bankowy-charlotte-williamson
Uliczka Czarowników

Na boczną uliczkę od Rzemieślniczej dociera bez większych problemów, nie licząc tłumu, między którym trzeba się przeciskać, znosząc te wszystkie ciekawskie spojrzenia. Było to do przewidzenia, że miasteczko zamierza skorzystać z niepowtarzalnej okazji do wyłowienia co ciekawszych plotek, by na własne oczy przekonać się, które z nich mają w sobie ziarnko prawdy. Znosi je dumnie, z radością uciekając przed wywołującym mdłości namiotem z gulaszem. Nie widzi powodu, dla którego powinna rzucać dużo pieniędzy z własnej kieszeni. Williamsonowie zainwestowali ich już wiele w odbudowę miasta, zarówno przez te wszystkie lata, jak i podczas ostatniej tragedii. Portfel Charlotte jest systematycznie zasilany funduszami rodzinnymi, nie przywiązuje się więc nadto do zielonych banknotów. Wolontariuszowi w niebieskiej kurteczce uzupełnia puszkę dolarami.
- Wiadro z wodą? Tu prędzej przyda się kontener na śmieci - mruczy w odpowiedzi na rozporządzenie Anniki, kiedy z rękoma wsuniętymi w kieszenie płaszczyka dociera do Uliczki Czarowników i przystaje tuż obok sklepowej witryny.
Zwykle nie odmawia sobie okazji do wywołania zamieszania, ba - jest zwykle jego głównym prowodyrem! Poszukując odrobiny ekscytacji w życiu codziennym, sięga po sposoby, jakie nie każdemu się podobają. Dziś ma okazję stanąć po drugiej stronie, wzdrygając się nagle, kiedy tuż obok przelatuje zaklęcie, zajmujące okoliczną flagę ogniem. Wybałusza oczy, a serce znów łomocze w piersi, zmuszając do cięższego oddechu.
- Aura Glaciei - rzuca natychmiast chłodnym tonem, mierząc dłonią ku płonącemu materiałowi, a ten zaraz gaśnie z głośnym sykiem i pokrywa się szronem. Zielone tęczówki toczą się jadem, przesuwając czujnie po okolicy w poszukiwaniu prowodyra zamieszania. - Hej! - woła w kierunku tych dwóch. - Naprawdę sądzicie, że wasze prywatne scysje są ważniejsze od losów miasta?! - oburzenie bierze górę, złość znajduje odbicie na twarzy zaklinaczki. Dopiero wtedy prostuje się i rozgląda dyskretnie, sprawdzając jak wiele osób może ich słuchać, czy się przyglądać. Trzeba było trzymać język za zębami… - Ekhem… zalecam ostrożność - kończy już spokojniejszym tonem, wracając do Anniki i sprzedawczyni dewocjonaliów. Uśmiecha się do obu czarownic, zgodnie z etykietą zwracając się najpierw do starszej.
- Dzień dobry, pani Mamsen! - podnosi głos, by mieć pewność, że ta ją usłyszy. - Pani Faust, Anniko. Niezmiernie cieszę się, że możemy być tu dziś razem. - Uprzejmości musi stać się zadość, lecz nie ma w sobie na tyle siły, aby pociągnąć rozmowę o niczym. Im szybciej zajmą się naprawą szkód, tym prędzej ta cała szopka się skończy.
Przenosi wzrok na zdemolowaną wystawę i krzywi się nieco. Wisiorki z szatańskimi symbolami leżały rozrzucone wśród kurzu, pyłu i odłamków szkła. Młoda kobieta rozgląda się jeszcze, by sprawdzić, czy wokół znajduje się jakiś wolontariusz albo dziennikarz, coby chałtura miała jakikolwiek sens. Nie jest tu przecież z dobroci serca, a wszystko, co robi, ma znaleźć swoje odbicie w popularności Williamsonów.
- Effluerevestigia - kieruje swój wzrok na witrynę, która ucierpiała w pożarze, by uprzątnąć ją, choć częściowo z pyłu.

| datek 50$
Aura Glaciei - udane
Effluerevestigia ST 45
Charlotte Williamson
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Charlotte Williamson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 45
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
Pracownia malarska

Śmierć Marshalla Abernathy jako powód do ekspozycji na blask słońca; śmierć Marshalla Abernathy jako warunek sztucznej żałoby; śmierć Marshalla Abernathy jako zabieg polityczny. Blablabla.
Czy wybitnie dobijały go chwile samotności? Benjamin lubił obcować sam ze sobą. Z filiżanką czarnej kawy, ciasteczkiem, dziesiątkami pism rozłożonymi na dębowym biurku. Gdy w tle ktoś pisał na maszynie, a nieustanny dźwięk dzwoniącego telefonu gasł z krótkim „Kancelaria prawna Verity, gabinet Benjamina Verity II, przy telefonie Gill Collingwood, w czym mogę pomóc?”. Nie odwracał się wtedy, by przez otwarte drzwi sięgnąć wzrokiem na biurko asystentki. Kiedyś robił to — lata temu. Lubił patrzeć, jak się stara, jak zależy jej, by coś znaczyć. Świat poszedł do przodu, a razem z nim próby wytłumaczenia sobie własnej dobroci serca. Przestał oszukiwać się już dawno, a świadomość własnego jestestwa była łatwiejsza do przetrawienia. Lubił więc być sam, kochał się w swoim odbiciu, gdy w wiszącym w rogu gabinetu lustrze dostrzegał raz na kilka godzin własne spojrzenie. Lubił spoglądać na portrety wiszące w gabinecie w domu, dwa należące do przodków, jeden pejzaż gdzieś dalej nad kanapą, który akurat wpadł mu w oko.
Czy wybitnie dobijały go chwile samotności? Tak. Jak cholera.
Portret nie zastąpi ludzkiej duszy — odparł pospiesznie, dłużej przyglądając się Valentinie. Wyolbrzymione protekcjonalne słowa, które równie dobrze mogłyby zostać skwitowane krótkim „mam to w dupie, panno Hudson, interesuje mnie twój biust”. Nie powiedział tego głośno, a przeczytanie tych myśli graniczyło więc z cudem. W świecie ograniczeń, które podobno nie istniały, jak wynikało z ich ostatniej rozmowy, Benjamin stawiał je sobie sam. Względny szacunek do otoczenia (na pokaz) był jedną z takich wytycznych.
Nie przyszli tu jednak dla flirtów nad kolejnymi muśnięciami pędzla na lnianym płótnie.
Przedsiębiorcy (nawet najmniejsi) opuszczający Saint Fall zabiorą miejsca pracy. Sprzątaczka, która przychodziła do tej pracowni dwa razy w tygodniu, straci zarobek. Śmieciarz, który wywoził plastikowe opakowania po farbach też. Zredukują dziesiątki etatów, bo panu Buffonowi zachciało się wycieczek krajoznawczych. Dolina niczego — tym Hellridge było dla postronnych. Historia aż wylewała się z Deadberry i każdego innego zakątka tego miasta. Jeśli stracą ludzi — stracą pieniądze. Jeśli stracą pieniądze — cóż, wolał nie myśleć jak tragiczne będzie to w skutkach. Boston był niedaleko, podróż trwała krótkie godziny, akurat by dwukrotnie odsłuchać album Deep Purple i jednej informacyjnej audycji radiowej. To musiało wystarczyć.
Proszę nie patrzeć na mnie, ja tu jestem ledwie obserwatorem — odpowiedział szybko, gdy malarz zarzucony kolejnymi dialogami kobiet, w roztargnieniu spojrzał w bok, szukając ratunku. Wyraźnie zastanawiał się nad sensem ich słów. „Bal charytatywny” autorstwa Audrey Verity zdawał się lśnić w jego oczach. „Gorące artystyczne wizje” autorstwa Valentiny Hudson pieściły jego usta. Uśmiechnął się nawet krótko, było to widoczne i nie można było się temu dziwić. Dwie piękności koloru blond tak urokliwie komplementujące starszego mężczyznę — to nie przechodziło bez echa.
Ale jeśli miałbym coś doradzić — tu zniżył głos, do teatralnego szeptu — to na pana miejscu bym ich posłuchał. To one wybiorą nową sztukę do rezydencji, gdzie przyjmowani będą goście. Monsieur Buffon, jest pan mądrym człowiekiem, nie muszę mówić, że w dzisiejszym świecie znajomości to połowa sukcesu — postawił kawę na ławę.
Malarz odwrócił się na krótki moment plecami, jakby zastanawiając nad kolejnymi słowami, aż w końcu powiedział:
W sensie, że... Że nie opłaca mi się? No pan ma rację, nie znam nikogo w Salem, ale tutaj też nas nie rozpieszczało życie — bzdura. Mieli lokal w centrum miasta na ruchliwej Rzemieślniczej uliczce. — A te ostatnie pożary. Podobno kościół zamknął drzwi. Nie godzi się — Benjamin nie zdążył odpowiedzieć. Nie było go tam i — według jego obecnej wiedzy — żadnej z kobiet też nie. Podobne oskarżenia wypowiadane w stronę Kościoła Piekieł odbijały się czkawką.
Ufa pan plotkom? — zdążył tylko spytać, wiedząc, że ze swojej perspektywy powinien milczeć. Adwokat diabła miał swoje obowiązki, ale i prawa. A każdy miał prawo zachować milczenie.
Nie. Oczywiście, że nie, ale wie pan... A ten bal... To co? — francuski akcent jakby odnowił się w człowieku, gdy wspomniał o balu. Nakładał maski. Wszyscy je nakładali.
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła