Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
OGRÓD PRZY KATEDRZE
Jedną z atrakcji Salem jest niesamowity ogród na tyłach katedry, do którego stworzenia zatrudniono najlepszych ogrodników oraz mistrzów magii natury i na potrzeby, którego wyhodowano specjalne odmiany roślin. Przechadzając się po alejkach, można zauważyć, że są one stworzone na kształt pentagramu, którego strzegą statuty i rzeźby postaci z demonologii, wykonane z czarnego kamienia. Latem w ogrodzie dominują lilie i róże, których kolory kontrastują z wyjątkowo ciemną barwą liści. Za dnia cienie rozłożystych gałęzi drzew, układają się w sigile ochronne, a w nocy całość oświetlają lampiony o czerwonym blasku.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
1 kwietnia 1985

Od pewnego czasu zaczynam odnosić bardzo fascynujące wrażenie, że los sprzysiągł się przeciwko mnie. Muszę się chyba udać na poważną rozmowę z Lucyferem, bo aż przestaję wierzyć, że to wszystko jest jebanym przypadkiem.
Bo to niemożliwe, żeby jednego dnia, po latach niechęci i dogryzania sobie, skończyć nagle z gościem w łóżku, potem zabijać się niezręcznością, a kiedy nareszcie próbujesz coś z tym zrobić i odciąć się od niego – dostajesz od przełożonych zlecenie.
Czarna Gwardia to nie przedszkole. Tutaj się nie odmawia wydelegowanym zadaniom. Ani osobom, z którymi się jest oddelegowanym. I chociaż w Czarnej Gwardii jest całe mnóstwo mężczyzn, a czasem odnoszę wrażenie, że jedyną kobietą jestem tutaj ja, to spośród setek innych wybrali mi właśnie tego jednego, którego starałam się za wszelką cenę unikać.
Szło mi tak, kurwa, dobrze. Już nawet wróciłam do normalności. Już nawet przestałam wypatrywać go na korytarzach jak ostatnia kretynka i przestałam zastanawiać się, gdzie i z kim teraz jest. W dupie to miałam i nie powinno mnie to wszystko obchodzić. Ślady tamtejszej nocy zatarły się i zaginęły w pralce, razem z pościelą, której szybko się pozbyłam. Przestawiona doniczka stała na swoim miejscu, szklanki zostały umyte, alkohol dopity. Nie było żadnego śladu po tym, że kiedykolwiek Sebastian Verity był w mojej sypialni. Ślad w świadomości udawało mi się powolutku zacierać i powolutku wracałam do normalności. Nawet jeśli było to dla mnie trudne i irracjonalnie bolesne, to wiedziałam, że to jedyna opcja, żebym znów mogła funkcjonować tak, jak dawniej.
Aż do dzisiejszego, ironicznego zresztą, dnia.
Nie wiem, co czułam, gdy go ponownie zobaczyłam. Nie mogę powiedzieć, że nastąpił wybuch i feeria emocji skrywanych pod korcem. Ten trzymałam bardzo silnym uściskiem i nie pozwalałam sobie na nic, co byłoby widoczne gołym okiem. Umiejętność kłamstwa zresztą opanowałam w stopniu wystarczająco dobrym i czasem wystarczyło tylko odrobinę się bardziej się postarać, aby oszukać tych, którzy znali mnie lepiej. Na przykład takich, jak Sebastian. Jego obecność przyjęłam pozorną chłodną obojętnością. Nie drgnął mi nawet kącik ust, a na wargach nie pojawił się uśmiech. Stałam raczej ze skrzyżowanymi ramionami i miną naburmuszoną jak zawsze. Kolejny dzień w życiu Judith Carter.
Nie musiał przecież wiedzieć, że na jego widok serce zabiło mi mocniej i puls jakby przyspieszył. Przecież zaraz spadnie. Albo podniesie się bardziej, jeśli będzie mnie wkurwiał.
Nie przywitałam się z nim w żaden sposób. Nie rzuciłam żadną ironią na dzień dobry jak to miałam w zwyczaju. Po prostu, spotkaliśmy się, nie było sensu czekać – udaliśmy się więc do niedawno otworzonego portalu prowadzącego wprost do Salem. W milczeniu. Wiedzieliśmy, w jakim celu idziemy, nie musieliśmy o tym rozmawiać.
Atmosfera między nami była tak gęsta, że można było ją kroić nożem.
Wciąż ramiona skrzyżowane miałam pod biustem jako zbroję przed wszelkimi uczuciami, do których przyznać się nie chciałam. Milczałam, bo bałam się, że każde słowo może oddalić mnie od planu powrotu do normalności. To było jedyne wyjście – odciąć się od niego. Od tego wszystkiego.
Przecież nie będę z nim o tym rozmawiała. Wyjdę na naiwną idiotkę. Zapewne z jego perspektywy był to tylko jednorazowy numerek, tylko ja mam jakieś problemy. Może gdybym wtedy się nie rozkleiła przed nim, a on nie dałby mi szczątkowego ciepła, może wtedy byłoby inaczej. Może potraktowałabym go jak każdą inną dupę na jedną noc i wywaliła po wszystkim z pokoju zamiast prosić o to, aby został. Może.
Prawda jest taka, że już się tego nie dowiem. I prawda jest taka, że nie mogę tego wiedzieć, bo poza nim, miałam tylko jednego partnera, którym był mój mąż. Nie jestem zwierzęciem uczuciowym, nie szalałam z nikim w łóżku, nie bawiło mnie to nigdy i nie czułam, żebym tam się miała kiedykolwiek odnaleźć. Może on miał inne doświadczenia, ale taka byłam ja.
Dlatego do siebie nie pasowaliśmy. Powinnam przestać o tym ciągle rozmyślać i zaakceptować fakt jednorazowego wybryku, zabawy znaczącej tyle, co nic.
Zerkam na niego jeszcze ukradkiem, krótko, nim wchodzimy na teren katedry. Do tej pory nie odezwałam się do niego ani słowem. Najgłupszy by to nawet zauważył. Ale od fochów kobiety ważniejsza była misja – i czekający na nas w katedralnych ogrodach kapłan, do których już za moment dotrzemy.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Chyba uznał, że przeszli z tym, co się między nimi wydarzyło, do porządku dziennego. W końcu minęło już sporo czasu. Żadne z nich nie uznało za stosowne poruszyć tego tematu, a ostatnie wydarzenia i nawał pracy najwidoczniej sprawiły, że w ogóle na siebie nie wpadali. Sebastian nie próbował analizować, dlaczego tak jest i może właśnie dlatego nie wpadł na pomysł, że Judith maczała palce w tym, jak zgrabnie się mijają nawet w kazamacie. Owszem, czuł w środku jakiś niedosyt i uwieranie, ale tak przecież jest najlepiej – nigdy nie powinni się ze sobą przespać, więc najlepsza strategia to udawanie, że to się nie stało.
Sądził, że gdy spotkają się dziś na wydzieloną z góry misję, atmosfera będzie taka jak dawniej, ale już kiedy tylko zobaczył na horyzoncie Judith, odczuł jej ciężar. Tu już nawet nie chodzi o krępację, tym razem Judith wydaje się zwyczajnie… obrażona. Ani pe, ani me, ani pocałuj mnie w dupę. Nawet nie uraczyła go spojrzeniem, gdy się przywitał.
Może gdyby okoliczności były inne, Sebastian pokusiłby się na jakiś zgryźliwy komentarz i kuksańca w bok. Ale nie dziś. Nie przyszli tu, by się bawić i dokazywać. Są na misji, a misje Sebastian traktuje poważniej niż rozterki miłosne czy obruszenie kobiet za tylko im znane kwestie.
Nie próbuje przerwać milczenia, które między nimi panuje. Oboje są dobrze poinformowani o okolicznościach i wiedzą, co mają robić. To jedno z rutynowych zadań, nawet jeśli jego waga nie daje się ignorować i niewykluczone, że ktoś dzisiaj zginie. Po tylu latach w gwardii takie misje stają się chlebem powszednim. Mimo to Sebastian nie ma problemu ze skupieniem i odpowiednim zaangażowaniem się w zadanie – nieważne jak wielu podobnych misji nie musiałby odbyć, do każdej z nich niezmiennie od dwudziestu pięciu lat podchodzi z należytą uwagą.
W ogrodzie wita ich kapłan w średnim wieku. Nie muszą pytać o szczegóły zdarzenia, które ich tutaj doprowadziło, żeby poznać sytuację, bowiem zapoznali się wcześniej ze szczegółowymi raportami.
Kapłan został zaatakowany w drodze do własnego domu przez człowieka, który według zebranych danych miał być niemagicznym, wyznającym wiarę katolicką. Broń, którą się posłużył, był nóż dołączony do akt sprawy. Podczas ataku wykrzykiwał swoje motywacje, jak w amoku, tworząc podstawy pod podejrzenie zaburzeń psychicznych i zachowań maniakalnych. Podczas swojego monologu, raniąc kapłana dwa razy nożem w ramię, zdradził, że został tu przysłany przez osobę trzecią. Prywatne podejrzenia kapłana względem podejrzanego zachowania jednej z wiernych sugerują, że należy brać pod uwagę możliwość dopuszczenia się zdrady Lucyfera przez czarownicę. Zniknięcie podejrzanej w dzień wydarzenia stanowi podporę dla podejrzeń kapłana.
Poszkodowany zdołał wykorzystać moment nieuwagi napastnika i się uwolnić. Przypadkowy świadek przechodzący nieopodal ostatecznie spłoszył napastnika, który zdążył zbiec, nim na miejsce zdarzenia przybyła gwardia.
Zadanie dla Sebastiana i Judith jest klarowne: dopilnować bezpieczeństwa kapłana – ta kwestia jest już załatwiona, kapłana śledzą oczy dwóch gwardzistów specjalnie wydzielonych do tego zadania na czas rozwiązania sprawy. Druga rzecz to złapanie napastnika i zdecydowanie, co z nim poczynić – oczywistym jest, że nie stanie przed sądem piekieł, więc to im przypada decyzja, w zależności od tego, czego dowiedzą się w trakcie śledztwa. W takich sytuacjach najbardziej praktyczna, cicha i szybka jest śmierć i zdecydowanie jest to preferowana przez Sebastiana metoda w tego typu okolicznościach. Trzecia sprawa to zatrzymanie, przesłuchanie i odprowadzenie przed sąd czarownicy. Ciążące na niej przewiny są na tyle poważne, że z całą pewnością skończą się egzekucją, gdy tylko zostaną potwierdzone dowodami, a o te zwykle nieciężko. Ale kwestia egzekucji to już sprawa na inny dzień.
Z duchownym wita się zdawkowo, lecz z nienagannym szacunkiem. Nie przedstawia się, rzadko mu się to zdarza. Jest szczególnie wrażliwy na kwestię ujawniania tożsamości – naleciałości z czasów wywiadowczych. Przede wszystkim nie jest to potrzebne, a kapłan nie może tego od nich wymagać.
Nie muszą pytać, żeby wiedzieć, ale muszą pytać, aby wykluczyć pewne kwestie i zrozumieć inne.
Proszę jeszcze raz przedstawić przebieg zdarzeń i uargumentować wskazanie podejrzanej. – Mają obowiązek usłyszeć to osobiście, na wypadek, gdyby coś zostało pominięte w raporcie lub okazało się stać w sprzeczności z poprzednimi zeznaniami. Nie da się nie zauważyć emocjonalności i gwałtowności sytuacji, w której znalazł się duchowny, pewne wydarzenia miały więc prawo mu się mieszać pod różnymi względami, czy to w kwestii czasu czy samego faktu ich wystąpienia. Rolą Sebastiana i Judith jest wyodrębnienie tychże, nim będą mogli ruszyć dalej ze śledztwem.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 24
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 190
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t381-judith-carter
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t424-judith-carter#1425
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t785-hey-jude
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t423-skrzynka-judith#1424
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f118-red-bear-stronghold
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1056-rachunek-bankowy-judith-carter
Nic się nie stało, Gwardziści, nic się nie stało.
Sebastian wydaje się niespecjalnie przejęty czymkolwiek z mojej strony, może trochę zdziwiony. Wkurwia mnie to tylko bardziej, chociaż jeśli głębiej nad tym pomyślę, to nie wiem, z jakiego powodu. Był tylko kolegą z roboty, osobą, która mnie wciągnęła w szeregi Gwardii i do Kowenu. Więc trochę więcej niż przeciętnym kolegą, ale nadal – kolegą. Kumplem od picia od czasu do czasu. Nie łączyło nas nic więcej. Ani przysięgi, ani obietnice, może tylko lojalność poprzez Czarną Gwardię i Kowen, więc i odrobina zaufania. I wspólna tajemnica, której zdradzić oboje nie możemy, bo jedno pociągnie drugie za sobą na dno. Ale poza tym? Co znaczyła jedna wspólna noc, było mnóstwo tych, które spędziliśmy oddzielnie. A z tej nawet uciekł bez pożegnania jak włamywacz.
Serio? O tym teraz myślę? Skup się, Judith, nie jesteś, kurwa, na wakacjach.
Gdy tak pomyśleć, nigdy nie byłam w tym ogrodzie. Rzadko opuszczam Saint Fall, chyba że muszę – a zazwyczaj nie muszę. Całe moje życie skupiło się wokół jednego miasta, wokół jednego lasu, a tu widzę, że zrobili sobie też kawałek ciekawego ogrodu. Układał się w formie pentagramu, pewnie przy bardziej sprzyjającej porze roku było tutaj ładniej niż teraz. Ale rzeźby nadal pozostawały niczego sobie.
Kapłan czekał na nas już na jednej z bocznych ławeczek. Widząc nasze nadejście, wstał aż, aby się przywitać. Biedny człowiek, widzę, że ostatnie wydarzenia mocno się na nim odcisnęły. Poza tym, że widzę w jego oczach odbicie niepewności, które zazwyczaj obserwuję u ofiar ukrywających się przed obecnością drapieżnika, to dostrzegam też bladą skórę i wory pod oczami. Musiał kiepsko spać. Atak faktycznie napędził mu stracha i być może nasza obecność to pierwszy moment, w którym czuje się bezpiecznie. Widzę, że wiąże z nami pewne nadzieje – czy to na ukaranie przestępstwa, czy też bardziej na przywrócenie poczucia bezpieczeństwa.
Sebastian przejmuje pałeczkę, a ja się nie odzywam. Nie mam w planach z nim dzisiaj dyskutować, chyba, że mnie wkurwi. Lepiej, żeby mnie nie wkurwiał.
To było kilka dni temu. Zdążyłem odprawić wieczorną czarną mszę, zadbałem o to, aby zamknąć katedrę. To nie jest centrum Salem, więc nie było wtedy zbyt wielu ludzi, ale nigdy nie zwracałem na to uwagi, nie mieszkam przecież tak daleko – snuł swoją historię kapłan w średnim wieku. Wyczuwałam w jego głosie zmęczenie, ale też pewne napięcie. – Zdążyłem zaledwie pokonać zakręt, kiedy napadł mnie ten człowiek. Nie widziałem go nigdy, nie wiem, kim był, po wypowiadanych słowach mogę się jedynie domyślać, że był wyznawcą Gabriela. – Mężczyzna zdawał się przygnębiony, na co uniosłam brew. Aż jestem ciekawa, co takiego nawtykał mu ten skurwiel. – Oskarżał mnie, że krzywdzę jego dziewczynę, jakbym był jakimś potworem. Że to od niej wiedział, gdzie mnie szukać i nigdy by nie pomyślał, że ten budynek jest katedrą dla Szatana. Od razu pomyślałem o Iris. Iris była kiedyś bardzo sumienną wyznawczynią Lucyfera, była blisko kościoła, angażowała się w jego sprawy. Cała rodzina była z niej dumna. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Nie widywałem jej już tak często. Pomyślałem, że może wyjechała na studia, Lucyfera w końcu można czcić w wielu świątyniach, nie tylko tutaj. Ale przestałem widywać ją w ogóle. Gdy spytałem o nią matkę, zrobiła się dziwnie zaniepokojona i powiedziała, że Iris już z nimi nie mieszka. Nie mam żadnych dowodów, że to ona za tym stoi, ale nie mam też żadnych innych podejrzanych.
Może nam kapłan coś więcej powiedzieć o tej dziewczynie? Albo o jej rodzinie?
To bardzo oddana kościołowi rodzina, zawsze sobie ich ceniłem. O samej Iris tak naprawdę wszystko już powiedziałem. Nie widziałem jej od bardzo dawna.
Wie kapłan, gdzie możemy ją znaleźć?
Nie mam pojęcia.
A gdzie możemy znaleźć jej rodzinę?
Mieszkają w okolicach ulicy portowej w Salem. W księgach kościelnych powinny być zapiski na temat miejsca ich zamieszkania. Mogą też pojawić się na czarnej mszy, ale zapewne dopiero w niedzielę.
Będziemy wdzięczni za udostępnienie nam tej informacji.
Kapłan skinął głową. Ja natomiast, chociaż nie spojrzałam ani nie odezwałam się do Sebastiana, dałam mu też przestrzeń, aby zadał własne pytania. Niech zna moją dobroć. Jeśli natomiast nie miał nic do dodania, udamy się za kapłanem na tyły kościoła, gdzie powinien znajdować się spis wszelkich parafian.
Judith Carter
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : Sumienna - Czarna Gwardia
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Dotychczasowe informacje wskazują na to, że mają do czynienia z bardzo młodą osobą, która wybrała nastoletni romans kosztem swej wiary i wierności Lucyferowi. Gdyby tylko przyszła ze swoimi wątpliwościami do kogoś, gdyby ktoś zauważył wcześniej jakieś znaki, to Judith mogłaby odwiedzić ją nie po to, by zawlec przed sąd, ale by przypomnieć o jej powinnościach wobec Pana, by na nowo rozpalić w niej ogień wiary. Ale teraz jest już za późno i młody wiek czy zauroczenie nie są żadnym usprawiedliwieniem. Nie, kiedy została ujawniona tożsamość kapłana i w konsekwencji ten niemal stracił życie. Taki ciężar można spróbować odkupić jedynie śmiercią, a nawet wtedy może nie zostać przebaczony.
Proszę opisać wygląd napastnika. Czy miał jakieś znaki szczególne? Może Iris wspominała go kiedyś z imienia? – Nikłe na to szanse, ale kapłan sam z siebie ma prawo nie pomyśleć o takich kwestiach, a nuż okaże się, że przypadkiem to imię się gdzieś przewinęło.
Mężczyzna myśli przez chwilę, ale gdy otwiera usta, minę ma raczej nietęgą.
Przykro mi, nie kojarzę. Był raczej przeciętny… Troszkę wyższy ode mnie, szczupły. Było ciemno, więc niewiele widziałem. – Kapłan zamyśla się głęboko i marszczy czoło, jakby mocno chciał odkopać coś z pamięci. – Przez chwilę patrzył się tak… wściekle, zanim mu się wyrwałem. Nie jestem pewien, ale…
Proszę kontynuować. Każda informacja jest dla nas wskazówką – zachęca Sebastian, gdy kapłan zawiesza głos.
Jedno jego oko chyba miało inną barwę. Naprawdę nie wiem, czy mi się nie przywidziało. Chciałbym móc bardziej pomóc.
W porządku, tyle musi wystarczyć. – Nie próbuje mężczyzny pocieszać i zapewniać, że zrobił wystarczająco. To nie jego rola, a od gwardzistów oczekuje się sprawnego rozwiązywania problemów, nie zaś empatii.

Kontynuacja posta i wątku znajduje się w uliczce przy porcie.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
10.03

Ze wszystkich miejsc na tym całym świecie Astaroth Cabot najbardziej ukochał sobie Katedrę Piekieł w Salem. Było w niej coś, co budziło w nim skojarzenia powiązane z domem i nie chodziło wcale o to, że siedziba rodu Cabot zbudowana była w podobnym stylu. Katedra Piekieł kojarzyła mu się z domem gdyż to właśnie tu spędził większość swojego dzieciństwa. Już od najmłodszych lat Astaroth był szykowany do przyjęcia kapłańskich szat - fakt, iż podąży śladami swoich przodków wydawał się być wręcz oczywisty. Jego przodkowie od niepamiętnych czasów męskie gro rodu Cabot nosiło kapłańskie szaty i on, będący Mesjaszem Lucyfera, nie mógł postąpić inaczej. Głęboko przekonany o tym, iż pisane są mu rzeczy wielkie i przeznaczone jedynie dla niego, zwyczajnie nie widział innej możliwości.
Nie widział również możliwości, aby nie podążyć szlakiem swojego ojca i nie zasiąść w kręgu piekielnych sędziów. I do tego szykowano go od najmłodszych lat, wpajając do głowy prawa piekielne, jego zasady oraz wszelkie, niewielkie kruczki jakie można było w nich wykorzystać. Praca była ciężka i niezwykle żmudna, Astaroth wierzył jednak, że jest słowem i czynem samego Lucyfera - więc to on osądzał najlepiej będąc w tym zwyczajnie nieomylnym.
Nie widział również możliwości, aby kiedykolwiek na poważnie wziąć jakąkolwiek kobietę, parającą się pracą związaną z prawem. Stworzenia te, a Cabot miał je w hierarchii gdzieś pod jego psem, wydawały mu się zbyt rozhisteryzowane emocjami aby móc dokonać zdrowego osądu. Zupełnie jak jego żona nieboszczka, która ostatnie dni swego żywota spędziła w atakach histerii, Lucyferze miej w opiece jej duszę.
O ile istoty niższego sortu w ogóle ją posiadały.
Kroczył właśnie ogrodami wokół Katedry Piekieł, w dłoni trzymając teczkę z dokumentami dotyczącymi kolejnej ze spraw która, wyjątkowo, wydała mu się niezwykle interesująca z jednego, prostego powodu - nie była z kategorii tych, aż nazbyt oczywistych. Rześkie, wiosenne powietrze wkradało się pod ciemnoszary płaszcz, a zaufany doberman biegał gdzieś w okolicy. Astaroth Cabot wychodził z przekonania, iż to właśnie w ruchy myśli się najlepiej. Spacerował więc, oczekując Adwokata Diabła który miał współpracować z nim nad sprawą - młodego qcz zdolnego czarnoksiężnika którego, o ile sprawa zakończy się pomyślnie, planował niejako wziąć pod własne skrzydła pomagając dolarem w rozwijaniu jego zdolności. Miał cichą nadzieję, iż mężczyzna go nie zawiedzie, gdy ten jednak nie pojawił się na czas… Pan Cabot zerknął nerowowo na zegarek, a wyraz niezadowolenia wymalował się na surowej twarzy. Nie znosił spóźnień, nawet jeśli to wynosić miało ledwie pięć minut.
Nie spodziewał się zupełnie, iż na miejscu może zjawić się ktoś inny, a zwłaszcza jasnowłosa kobieta którą przyszło mu upokorzyć kilka lat temu na jednej z sądowych sali. Ów stworzonko wydawało mu się na tyle nierozgarniętę, iż nie miało szans dalej utrzymać się w męskim świecie prawa.
Tylko… Dlaczego zmierzała w jego stronę? I gdzie, do cholery, podział się Higgins?
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Agatha Rauschenberg
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
Higgins, do kurwy nędzy – po dwudziestu minutach rzucania grochem o ścianę wszystkie ąępierdzę i savoir vivre poszły uprawiać miłość francuską, grecką i ogólnoświatową – nie zostawiaj mi tej sprawy.
Pani Rauschenberg, naprawdę, gdybym tylko mógł…
Przecież pan może, po prostu proszę tu przyjść i zabrać te przeklęte akta!
Wie pani doskonale, że gdybym mógł, to bym jej nie zostawiał, ale tutaj chodzi o moje zdrowie.
Oczywiście, zawsze chodzi o pańskie zdrowie. Czy ktoś zapyta mnie o zdrowie po każdej rozmowie z tym k…
Pani Rasuchenberg…
… kompetentnym sługą Lucyfera – wcale nie to miała zamiar powiedzieć, oboje to wiedzą, nie było na to dowodów. – On ma do mnie jakiś problem i to niby dlaczego?
No wie pani…
Wiem, Higgins, oczywiście, że wiem. Musiałabym być skończoną idiotką, żeby nie wiedzieć, że ma moje zdanie w dupie tylko dlatego, że jestem kobietą! Dlatego nie ma mowy, nie przejmę tej Twojej cholernej sprawy!
Trzydzieści minut później trzyma w dłoniach pełną dokumentację i układa niewerbalne wiązanki pod nosem na temat przeklętego Higginsa, jego „stanu zdrowia”, oraz człowieka, który ma na nią czekać za dosłownie chwilę przy ogrodach Katedry Piekieł, a ona dopiero teraz dostała akta i miała jakieś trzydzieści minut, żeby rozeznać się w sprawie.
Znowu wyjdzie, że jest niekompetentna, bo cycki widocznie okrajają inteligencję, która spływa z mózgu w dwa mleczne wypustki. Tak to działa, drodzy państwo, pan Astaroth Cabot wyjaśnił całą biologię, proszę się rozejść, nie ma o czym…
Kurwa.
Sam jego widok skręca ją od roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego, kiedy upokorzył ją na sali sądowej, bo dała się widocznie ponieść własnemu ego i nie przewidziała, że sędzią będzie taki patafian jak-
Pan Cabot – uprzejmy uśmiech nie zdradzał uprzedzeń ani nawet odrobiny nerwów, jakie ją nosiły dzisiejszego dnia. Podała mu dłoń, niezależnie, czy zamierzał ją uścisnąć, choćby z grzeczności (z czego?), czy też nie. – Domyślam się, że wygląda pan za panem Higginsem, nie zjawi się jednak z przyczyn osobistych. Na chwilę obecną wybrał mnie jako swojego zastępcę. Mam nadzieję, że nie ma pan z tym żadnych problemów.
Och, ma. Oczywiście, że ma i nie musi nawet czytać w myślach, żeby postawić na to cały majątek.
Agatha Rauschenberg
Wiek : 38
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Salem, Massachusetts
Zawód : prokurator / adwokat
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Ego pana Cabot… Cóż, z pewnością brakłoby na nie miejsca w całych Stanach Zjednoczonych Ameryki. Od najmłodszych lat wkładano mu do głowy iż jest Wybrańcem, głosem oraz czynami samego Lucyfera którym pisana jest chwała u jego boku, gdy już nadejdzie czas Sądów Ostatecznych (które oczywiście wykona on na niewiernych, wszak był sędzią - oczywiste).. Nic więc też dziwnego iż w swym przekonaniu o swojej wyjątkowości oraz bezbłędności był cóż… Niezwykle zaawansowany. Tak samo jak w przekonaniu, iż kobietki są stworzonkami niższymi, nie nadającymi się do zajmowania poważnymi kwestiami. Dokładnie jak ta tutaj, zagubiona duszyczka sądząca, że odnajdzie się w świecie prawa… A raczej, że w tym świecie jest dla niej miejsce. Okazał jej litość sprowadzając ją na ziemię i pokazując, że w tym świecie jedyne co to narobi krzywdy nie tylko sobie, ale i też innym. Gdyby nie on, prędzej czy później dokonałby tego kto inny, w o wiele brutalniejszy sposób. Agatha powinna cieszyć się, że zdecydował się uchronić ją przed podobnym cierpieniem oraz wyrzutami sumienia.
Och, czyż nie był wspaniałomyślny?
Nawet jednak jego wspaniałomyślność posiadała swoje granice i kończyła się w momencie, gdy ktoś jawnie marnował jego, jakże cenny, czas. Zupełnie tak jak teraz, gdy zmuszony był czekać, a osoba  z która się umówił spóźniała się, w jego opinii, okrutnie.
- Pani Rauschenberg. - Skinął jej głową, nie zatrzymał się jednak ani na chwilę, dalej przemierzając ogrodowe alejki. Towarzyszący mu doberman zastrzygł uszami, uważnie przyglądając się nowoprzybyłej. Astaroth do ostatniej chwili miał nadzieję, że to nie on był jej obiektem zainteresowania i nie będzie musiał mierzyć się dziś z przesiąkmiętymi emocjami stworzonkami.
Nie uścisnął jej dłoni, nie przystanął ni na chwilę, nie obdarzył ją nawet jednym, krótkim spojrzeniem zwyczajnie uznając niepojawienie się Higginsa za zakończenie jakiejkolwiek współpracy.
- Nie zjawi się… - Powtórzył cicho, ze słyszalnym niezadowoleniem w głosie, bo otóż właśnie Higgins zaprzepaścił swoją szansę. Astaroth Cabot nie słynął z tego, by dawać drugie szanse, zwłaszcza gdy marnowało się jego czas. - W takim razie uznaję współpracę za zakończoną, Higgings dostał jasne wytyczne których nie potrafił uszanować, jak i nie potrafił uszanować mnie, każąc mi czekać i wysyłając tu, bez urazy, Panią… - Mówił zwięźle, oschle, cały czas nie przenosząc na nią zieleni swojego spojrzenia, zwyczajnie nie uznając jej tego godną - dla niego ta rozmowa była zakończona, sprawa Higginsa oraz jego współpracowników zamknięta, a on już wiedział, kogo wybierze na ich miejsce. - Nie ma pani ani jednego argumentu, którym mogłaby przekonać mnie do zmiany zdania. - Bo nie miała, Astaroth był mężem Kościoła Piekieł oraz prawa, w dodatku wywodzącym się z rodziny darzonej szacunkiem i obce były mu pociągi w kierunku kobiet takich jak Agatha… A przecież poza cielesnością, to stworzonko nie miało nic do zaoferowania.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Agatha Rauschenberg
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
Jak powiedzieć, że otóż ma się coś przeciwko, nie mówiąc, że ma się coś przeciwko – oto żywy przykład właśnie podał Astaroth Cabot, jawnie informując, że ogólnie to ma w dupie całą sprawę i zrobi, co mu się podoba, tylko dlatego, że Higgins nie przyszedł, bo jest chory.
Dlaczego nie przyszedł, też go nie obchodziło, więc przy okazji, poza tym, że właśnie nadepnął na jej ambicję (co objawiło się przygryzieniem warg i iskrą determinacji, co by zauważył, gdyby tylko na nią spojrzał), to jeszcze musiała ratować Higginsowi karierę. Co takiego musiało go rozłożyć, że nie chciał tutaj przyjść?!
No nic. Wdech i wydech. Równie wkurwiający faceci byli na Harvardzie, wielu lekceważyło ją tylko dlatego, że nosiła spódnicę (w teorii, w praktyce – nie pamiętała, kiedy ostatnio miała na tyłku sukienkę) czy też miała dłuższe włosy. Co wtedy robiła? Nie poddawała się.
Nie bez powodu prawników nazywa się krwiopijcami.
Trzeba być tak samo wkurwiającym i natrętnym jak komar, aż w końcu znajdzie się okazja, żeby usiąść i zabrać, co się chce.
Teraz też mu trochę pobrzęczy.
Nie ma pan żadnych podstaw, żeby uważać, że nie mam żadnych argumentów, panie Cabot – odpowiedziała mu. Nie zamierzała odpuszczać, dlatego postąpiła kilka kroków za nim, bo szanowny diakon odwracał się do niej wyświęconym tyłkiem i szedł cholera wie gdzie.
Na pewno nie zatrzyma go rzucaniem pustych frazesów w eter – jeśli coś go zatrzyma, to tylko konkret.
Że też w swoim życiu zawodowym nadal musiała się uganiać za facetami pokroju Cabota i prosić go o łaskę, żeby zechciał jej wysłuchać.
Albo będzie za nim potulnie dreptać jak jego kundel, albo go w końcu ustawi do pionu. A jak ustawić inaczej faceta, jak nie wjechać mu na ambicję?
Nie, żeby Agatha znawcą facetów była.
Ale sama by się wtedy zatrzymała.
Z torby wyciągnęła akta, stając w miejscu. Chce, to niech sobie idzie, ona sobie pogada na głos, do siebie.
Ale może i ma pan rację, panie Cabot. Sprawa pewnie jest już przesądzona. Obrona znalazła bardzo silne argumenty przemawiające za oczyszczeniem z zarzutów Newberta, uznając, że argumenty wobec jego rzekomej zdrady Lucyfera są nieuzasadnione. Na miejscu sądu także przychyliłabym się do tej argumentacji. – Przechodzi kawałek dalej, na oku jednak mając wciąż sylwetkę mężczyzny. – Tylko zadziwiającym przypadkiem, nigdzie w aktach nie ma zeznań kobiety, dla której to rzekomo miał wykląć się Lucyfera i rozważać przejście na chrześcijaństwo. Naturalnie, to mógł być jedynie spisek mający na celu pozbawienia go życia i majątku, ale zastanawiającym jest, czy tak poważny zarzut jak zdrada naszego Pana nie jest wyjątkowo ważną sprawą, na tyle wyjątkowo ważną, aby dołożyć wszelkich starań, aby przepytać dokładnie wszystkich świadków, w tym tych istniejących w fałszywej wierze.
Agatha Rauschenberg
Wiek : 38
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Salem, Massachusetts
Zawód : prokurator / adwokat
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Astaroth Cabot był człowiekiem zero jedynkowym jeśli choć o wszelkie łaski jakimi obdarowywał innych ( w tym swój, jakże cenny czas), przysługi i te niewielkie sytuacje, w których ukazywał, że w jego piersi biły jeszcze resztki jakiegokolwiek serca. To nie zdarzało się często, więc fakt iż Higgins odrzucił podobna szansę zwyczajnie przekreślał go na wszelkich, Cabotowych listach. Do licha istniały telefony, mógł zadzwonić i uprzedzić o zaistniałej sytuacji, zamiast podsyłać mu tę… W tym miejscu zapewne obrzuciłby kobietę różnymi epitetami, nie wypadało jednak wypowiadać pewnych słów w tych pięknych ogrodach okalających jego piękną katedrę.
- Jest pani pewna? Prosze mi wybaczyć, lecz z moich oczach nie zasłynęła pani z odpowiednich kompetencji do udziału w sprawie o takiej wadze. - Mówi wzruszając obojętnie ramionami. On zapamiętał ją jako niemal dziewczynkę próbującą bawić się w sąd i to całe prawnikowanie ze skutkiem co najmniej marnym i do tej pory nie zmienia jego zdania. Wiedział, a i owszem, iż zadanie to nie jest proste i to właśnie dlatego w tym momencie zwyczajnie nie uważał jej za kompetentną. Do tego mógł dopisać długą listę innych argumentów, był jednak na tyle wspaniałomyślny, aby nie niszczyć jej samooceny doszczętnie, by przypadkiem po tym spotkaniu nie otruła kogoś obiadem równie nieudanym, co jej kariera.
Ups.
Rusza więc dalej pewien, że ta rozmowa dobiegła już końca. Na dobrą sprawę jego obchodził jedynie wyrok który mógł ogłosić i choć diakońska część jego osobowości burzyła się odrobinę, nie widział sensu by na siłę współpracować z tą kobietą.
Wywraca oczami gdy nadal słyszy jej głos i okazuje się, że ta podąża za nim niczym nieznośna mucha. Doberman coraz uważniej zerka w jej stronę, aż Astaroth przywołuje go do siebie - spacer skończony, czas wracać do spraw poważniejszych.
- Owszem, brakuje odpowiednich zeznań. Jeśli jednak jest pani tak dobrze zaznajomiona z aktami ów sprawy wie pani, że kobieta przepadła niczym kamień w wodę i nikt do tej pory nie potrafił jej odnaleźć. - Bądź ktoś bardzo wpływowy nie chciał, aby ów kobieta się odnalazła. Astaroth doskonale wiedział jak to funkcjonowało i jak takie sprawy potrafił załatwiać jego kuzyn… Cóż, dokładnie. I po cichu. - Bardzo się cieszę, że umie pani czytać, pani Rauschenberg… - Cholera, czy nawet jej nazwisko musiało robić mu na złość? - Nie sądzi jednak pani, że to odrobinę za mało? Tu potrzeba sprytu, siły charakteru i bystrości umysłu których, bez urazy, pani zdaje się brakować… - Obdarza ją jednym, niezwykle pogardliwym spojrzeniem z nadzieją, że ta zaraz odpuści i przestanie psuć mu to piękne popołudnie. - Nie mam całe dnia, pani Rauschenberg. Czemu miałbym dopuścić panią do sprawy w momencie, gdy kancelaria Verity posiada nie tylko chęci ale i kompetencje by dopiąć sprawę do końca? - Pyta więc wprost, nie kryjąc się z tym iż posiadał już kogoś na miejsce zawodnego Higginsa. Był pewien, że ta sprawa idealnie pasowałaby Marcusowi, zaś Agatha nie dała mu powodu aby zmieniać zdanie.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Agatha Rauschenberg
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
Cóż, przynajmniej próbował.
Przez jakieś trzy sekundy.
Bardzo próbował jej nie obrazić.
Agacie na usta cisnęło się bardzo wiele epitetów, niestety jednak, nie była w tak uprzywilejowanej pozycji, aby powiedzieć szczerze, co myśli o danym przedstawicielu Kościoła Piekieł i wyjść z tego bez szwanku, oraz wiszącej rozprawy sądowej po jeszcze niedoniesionym do Gwardii, iż diakon został obrażony przez prokuratora.
Nie miała ochoty badać, jak nieprzyjemne były lochy, czy to gdzieś pod Katedrą Piekieł, czy gdzieś pod oddziałem Czarnej Gwardii w Saint Fall.
Uśmiech, który wycisnął się na jej ustach, nie dosięgał nawet oczu.
Oczywiście, rozumiem wątpliwości diakona zasiane cztery lata temu podczas naszego pierwszego spotkania.Dziwi mnie jedynie, że są nadal pielęgnowane, mimo iż zostałam wybrana przez społeczność Salem prokuratorem i najwidoczniej społeczny dowód słuszności to zbyt mało, aby przekonać szanownego diakona, który zamiast łba miał zapyziałą dupę, do choćby rozważenia tak szalonej wizji, że kobieta pokroju Agathy Rauschenberg nie zawsze jednak się myli jak podczas jednej z pierwszych swoich rozpraw w Salem.
Jeszcze nigdy nie trafiła na takiego dupka jak Astaroth. Nie doceniła go wtedy, to fakt. Od tamtej chwili nie popełniła już takiego błędu, gdy tylko dowiadywała się, iż to on będzie zasiadał i wydawał wyroki.
I, wychodzi na to, ośmieszał własnych adwokatów. Najwidoczniej to jego nowe hobby – sabotowanie własnych sądów i własnych prokuratorów.
Verity. To nazwisko wisi nad nią niczym przekleństwo. Oczywiście, jeśli ktoś ma jej zatruwać życie, to z jednej strony jest to uparty i zapyziały Cabot, a z drugiej – przebiegły i zdradziecki Verity. Naturalnie. Zbyt dobrze znała jego sztuczki, a więc skoro kobieta się nie odnalazła, to znaczyło, że ktoś bardzo nie chciał, żeby te zeznania wypłynęły na światło dzienne.
Naprzeciwko takiemu argumentowi trzeba wytoczyć odpowiednie działa.
Choćby dlatego, panie Cabot, że do rozprawy zostało jeszcze kilka tygodni. – Niestety, sądy w Salem działały jak sądy wszędzie indziej. Powoli, mozolnie, z odraczaniem rozpraw i negocjacjami trwającymi poza salą sądową. – W przeciągu tych kilku tygodni wiele może się zdarzyć. Może pojawić się nowy świadek. Mogą znaleźć się zaginione zeznania byłej kochanki pana Newberta, bo, z tego co mi wiadomo, wycofała je tuż przed tym, jak zniknęła. Lub, co gorsza, może zjawić się ona osobiście i je powtórzyć. – Krótkie machnięcie zamkniętymi aktami spraw. Agatha już za nim nie goni, od dawna zrezygnowała z latania za chłopami, którzy mają ją generalnie w dupie. – Wierzę, że jest pan inteligentnym człowiekiem, panie Cabotbardzo w to wątpięi potrafi pan sobie wyobrazić, że za każdym zniknięciem stoi jakiś powód. Możemy sobie tylko wyobrażać, co się stanie, gdy ten powód nagle zniknie i okaże się, że wyrok, który został orzeczony przez sędziego, jest nie tylko nieprawidłowy, ale też unieważnia jedną z najwyższych wartości wpisanych w dogmat naszej wiary, jaką jest wierność Lucyferowi. – Wzrusza ramionami i chowa krótko akta z powrotem do torby. – Ale jestem jedynie prokuratorem powołanym z ramienia Kościoła, aby chronić jego najwyższe wartości i dobrego imienia naszego Pana, jestem pewna, panie Cabot, że wie pan lepiej, co należy czynić.
Ostatnia szansa i pierdoli tą sprawę, niech się Higgins sam za nim buja jak tak bardzo chce, to nie jej cyrk, nie jej małpy, w ogóle nie musiała tutaj przychodzić.
Agatha Rauschenberg
Wiek : 38
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Salem, Massachusetts
Zawód : prokurator / adwokat
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Sam fakt, iż chociaż odrobinę się postarał powinien być powodem, dla którego Agatha powinna odnotować odpowiednie wspomnienie w swoim różowym pamiętniczku i przystroić je równie różowiutkimi serduszkami. Była kobietą, z pewnością więc posiadała tak obrzydliwie różowy przedmiot w którym zapisywała rzeczy, które zanudziłyby każdego człowieka. Urażony zachowaniem Higginsa oraz marnowaniem jego niezwykle cennego czasu winien zwyczajnie odwrócić się na pięcie i zapomnieć o istnieniu kogoś takiego jak ten tu prokurator. Astaroth Cabot we współpracy z kobietą której zdanie szanuje brzmiało równie realne co trzy świnki budujące domki i zły wilk zdmuchujący je pył - podobną ideę można było włożyć właśnie między bajki. Taki obrót spraw zwyczajnie nie mógł mieć miejsca, nie tylko za sprawą jego, jakże cudownego charakteru ale i wychowania którym przesiąkł do szpiku kości. Cabot było nazwiskiem które równie dobrze mogło stać się synonimem patriarchatu oraz ślepej, fanatycznej wiary w Lucyfera.
I chyba tylko to drugie sprawiało, że jeszcze  tutaj rozmawiali.
To oraz to dziwne uczucie zwykłej, drapieżnej ciekawości wymieszanej z chęcią zwykłego, prostego upokorzenia Agathy po raz drugi i pokazania jej, gdzie też faktycznie jest jej miejsce. Cień rozbawienia przemyka przez jego zielone ślepia, wszak mówi, że ponoć rozumie jego stronę, nadal jednak znajdowała się w jego otoczeniu, uparcie co rusz otwierając usta. Zapewne nie przeszkadzało by mu to gdyby nie fakt, że z tych ust co rusz wydobywały się dźwięki, nieprzyjemnie zakłócające jego spokój.
A przecież kobiety i ryby głosu nie mają - prawda stara to jak świat.
I choć, w jego jakże skromnej ocenie, wypowiadać się nie powinna gdy tylko pada jego nazwisko słucha odrobinę uważniej, gdy sprytny umysł obmyśla plan niemal doskonały. Jakże mógłby odrzucić tak kuszącą propozycję? Mógł przecież okazać jej łaskę, obdarować swoim zainteresowaniem oraz dać szansę, na którą czekał niejeden - pewien był, że kobieta nie podoła a przecież jedną z jego ról było wskazywanie drogi zagubionym koziołkom Lucyfera. Sam jedynie potwierdzi istnienie jego wspaniałości oraz wyjątkowości, już na wieki wieków.
- Ma pani rację… - Odpowiada więc w zadumie, a zielone ślepia odnajdują w końcu drogę do jej twarzy. Może to uznać za połowiczne zwycięstwo, on jednak doskonale wie, że jest to sieć usnutych kłamstw oraz udanego aktorstwa, gdy wyrazem twarzy zdaje się zdradzać, że przekonała go do swoich racji. - Może być panie pewna, iż doceniam powagę sprawy oraz doskonale wiem, choćby z doświadczenia, jak podłe poczynania. Doceniam również pani zaangażowanie w sprawę… - Mówi nad wyraz uprzejmie, w swym postępowaniu przypominając jadowite zwierzę, czające się do ataku. ów zaangażowanie przyjdzie mu sprawić, nim jednak wypowie to przejeżdża dłonią po szorstkiej sierści wiernego dobermana. Zabawne, że ten pies posiadał więcej rozumu oraz instynktu samozachowawczego niż towarzysząca mu istota. - Skoro tak pani zależy… Dobrze, proszę dostarczyć mi odpowiednie dowody, najlepiej w postaci zeznań naszej zguby bądź czegoś, co mogłoby doprowadzić do przełomu w sprawie a z przyjemnością zaangażuję w sprawę nie Higginsa a panią. Kto wie, może zbuduje to podstawy do nawiązania dalszej współpracy? Zapewne wie pani, iż posiadam wiele znajomości… - Och, gdyby chciał mógłby otworzyć przed nią wiele drzwi, przynajmniej w swojej skromnej ocenie tego, który może przecież wszystko prowadzony przez samego Lucyfera. Układ co prawda przypominał spisanie cyrografu własną krwią, Astaroth jednak miał nadzieję iż podejmie wyzwanie i odniesie porażkę tak ogromną, iż nigdy nie wróci na wokandę. Doskonale wiedział, że sprawa nie jest łatwa skoro aż tak postarano się o ukrycie prawdy, zaś on sam nie był pewien czy Newbert będzie mu potrzebny. - Mogę dać pani… Dziesięć dni roboczych, po tym czasie sprawa naturalnie powędruje do Veritych. Chyba da pani radę…? - Wie, że nie da. A nazbyt dobrotliwy uśmiech rozciąga się na jego ustach.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Agatha Rauschenberg
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
Świat się skończył i Agatha była tego świadkiem – Astaroth Cabot przyznał jej rację.
Jakimś cudem.
To była pierwsza myśl, jaka uderzyła jej do głowy, gdy w niemym szoku przyglądała się, jak nareszcie obdarzył ją łaskawie swoim spojrzeniem i przez bardzo długą chwilę w głowie miała wielkie nic, bo o ile stwierdziła, że zaraz weźmie i to wszystko pierdolnie, tak nie spodziewała się takiego obrotu spraw.
Zaraz po zadziwieniu, wjechała podejrzliwość. Nie wyglądało tak do końca, aby Cabot się przejął jej monologiem i wszystkim tym, co mówiła. Miał ją generalnie w dupie i podejście it is what it is, ja sobie radę dam było wręcz za bardzo widoczne w jego postępowaniu. Wręcz za bardzo gryzło się z tym, co teraz mówił, żeby była w stanie uwierzyć w jego szczere intencje.
Podstęp, nie podstęp – wyrok zapadł i był on na korzyść Agathy, nawet jeśli nad nim wisiało widmo zawiasów, bądź nieprawomocnego osądu. To nie było ważne. Nie liczyła nawet na dalszą współpracę z Cabotem (mimo wszystko, nie była masochistką), ale nie było lepszej okazji niż ta, którą właśnie jej sam dał – żeby się, kurwa, wypierdolił i głupi ryj rozbił ze zdziwienia, że otóż tak, coś jej się udało.
Jedynie ponure widmo ścigającego ją terminu wstrzymywało odtrąbienie zwycięstwa i otworzenie szampana.
Dziesięć dni roboczych.
Dwa tygodnie.
Jak ona ma to zrobić w dwa tygodnie?
W dwa tygodnie, to ma poumawiane spotkania tak, że nie wie, kiedy wróci do domu. Czy w ogóle wróci. A on jej nagle wciska sprawę, daje dwa tygodnie na znalezienie osoby, która zapadła się do samego Piekła i na wyrwanie jej z powrotem do tego Piekła.
Kurwa.
Przecież nie może tego zaprzepaścić.
Nie zaprzepaści.
Przecież jej mąż był federalnym. To prawda, dostała od niego w styczniu papiery rozwodowe i zapewne niebawem będzie toczyła się sprawa, to prawda, nie odezwała się do niego ani słowem przez ten czas, kiedy mieli mieć krótki czas rozłąki (krótki czas zmienił się w długie lata), ale nadal – był on jeszcze jej mężem, mieli wspólnego syna.
Na pewno jej pomoże.
Oczywiście – odpowiedziała więc, nie wiedząc jeszcze, na co dokładnie się pisze. A może wiedząc, ale ignorując cały bagaż tej sprawy. – Widzimy się zatem za dwa tygodnie.
Żadnego dziękuję, żadnego nie pożałuje pan, żadnego pocałuj mnie w dupę. Miała zbyt wiele niechęci wobec jego persony, żeby jeszcze go całować po rękach. Nawet mimo że był sędzią i diakonem.
I nie sądziła, że ta sprawa jakkolwiek zmieni zdanie na jego temat.
Agatha Rauschenberg
Wiek : 38
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Salem, Massachusetts
Zawód : prokurator / adwokat
Astaroth Cabot
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1280-astaroth-cabot#13184
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1304-astaroth-cabot#13706
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1303-poczta-astarotha-cabot#13705
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1305-rachunek-bankowy-astaroth-cabot#13707
Lucyfer, mimo iż powszechnie uważany za wcielenie zła oraz tego upadłego z aniołów, również potrafił czynić cuda, nawet większe od tych spisanych w tej bluźnierczej biblii. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że taki ideał jak Astaroth przemierzał ziemskie krainy? Cóż, nie dało się. Cabot był najlepszym z cudów Lucyfera, tym który został wybrany aby nieść jego słowo a w przyszłości… Kto wie? Widział się w roli wielkiego Kardynała głoszącego jedyne prawdy w orędziach na cały, wielki świat będący w panowaniu Najmroczniejszego. I choć  w tym cudzie z pewnością zapomniano o empatii, rozsądku bądź opatrzności, Astaroth Cabot doskonale wiedział jak ów rzeczy udawać. Jak przekonywać nieszczęśników iż faktycznie przejmuje się ich losem, słucha ich i jest szczerze zainteresowany w płynące do niego słowa, nawet jeśli obchodziły go tyle, ile zeszłoroczny śnieg. I tak było też i tym razem – udawał, że się z nią zgadza. Przedstawiał fakty tak, aby przyjęła rzucone jej wyzwanie i ruszyła po pochyłej, prowadzącej na samo dno. Był przekonany, ż nie uda jej się doprowadzić sprawy do końca, co potwierdzać miał jakże krótki termin wykonania zadania.
Agatha cudem z pewnością nie była i nie sądził, aby przyszło jej go w jakikolwiek sposób zaskoczyć. Uśmiecha się więc, wręcz z chłopięcym urokiem, gdy kobieta podejmuje wyzwanie i już niemal zaciera rączki na myśl o momencie, w którym raz na zawsze pokaże jej, iż w świecie prawa nie ma żadnego miejsca dla kobiet.
- Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. - Stwierdza więc, niejasnym jednak jest co tak naprawdę napawało go zadowoleniem. Ciężko było odgadnąć, co też działo się w głowie diakona, teraz przepełnianej coraz to kolejnymi scenariuszami zakończenia ów  wydarzenia.
Triumfował w każdym z nich. – Gdyby jednak doszła pani do wniosku, iż zadanie to przewyższa pani zdolności proszę mnie poinformować. Niezmiernie nie lubię, gdy ktoś marnuje mój czas. – Gdzieś w środku liczył odrobinę na to, iż tak właśnie się stanie, a ona nie każe mu czekać długo na zwycięstwo. – Jeśli tak się nie stanie wyznaczę pani miejsce oraz godzinę kolejnego spotkania, informacja dotrze do pani listownie. – I nie miał zamiaru pytać ją o jej plany czy luki w kalendarzu. To on rozdawał karty. To on był górą. Ona mogła jedynie dostosować się i ponarzekać na los gdzieś za jego plecami, w takim miejscu aby nie mógł tego usłyszeć.
- Do zobaczenia, pani Rauschenberg. – Mówi więc, posyłając jej spojrzenie godne węża po czym przywołuje do siebie swojego dobermana, aby powolnym krokiem wrócić do Katedry Piekieł.
Nie odwrócił się ni razu, pozostawiając kobietę samą z wyzwaniem, jakie na nią zrzucił.
— Oczywiście – odpowiedziała więc, nie wiedząc jeszcze, na co dokładnie się pisze. A może wiedząc, ale ignorując cały bagaż tej sprawy. – Widzimy się zatem za dwa tygodnie.
Żadnego dziękuję, żadnego nie pożałuje pan, żadnego pocałuj mnie w dupę. Miała zbyt wiele niechęci wobec jego persony, żeby jeszcze go całować po rękach. Nawet mimo że był sędzią i diakonem.
I nie sądziła, że ta sprawa jakkolwiek zmieni zdanie na jego temat.
Astaroth Cabot
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : Diakon, sędzia Sądu kościelnego
Agatha Rauschenberg
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1267-agatha-rauschenberg#12824
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1281-agatha-rauschenberg#13212
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1283-agatha-rauschenberg#13215
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1282-poczta-agathy#13214
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1284-rachunek-bankowy-agatha-rauschenberg#13216
Cierpki uśmiech zawiesił się na jej wargach po tak uroczych słowach jak „proszę dać znać jak już się pani podda”. Otóż, gdyby Agatha Rauschenberg się poddawała, nie byłoby jej tutaj, gdzie jest teraz. Więc Astaroth Cabot mógł sobie wsadzić te wszelkie serdeczności i darować sobie cały ten krótki, jak na jego możliwości, monolog.
Naturalnie, będę czekać – zapewnia go jeszcze na pożegnanie, bo z tym akurat kłócić się nie zamierzała. On rozdawał karty, on był sędzią. W takich chwilach jak te, Agatha żałowała, że nie zaszła jeszcze tak daleko, albo że w swoim życiu nie miała nikogo wyżej postawionego, bogatszego, kto wywalczyłby wszystko za nią, odwalił całą robotę, a ją tylko posadził na stołku, jak to najpewniej miało miejsce w przypadku Astarotha Cabota.
Sędzia się odwraca i odchodzi, Agatha także nie miała zamiaru tu sterczeć. Miała mnóstwo roboty i tragicznie mało czasu. Musi zacząć od poprzekładania wszelkich spotkań i obowiązków zawodowych na rzecz tej jednej sprawy. Być może na czas tych dwóch tygodni zrezygnuje ze snu, jeśli będzie wymagało tego śledztwo, ale w tej chwili ta sprawa była dla niej priorytetowa. I jeszcze się ten dupek zdziwi.
Żałowała tylko, że nie wzięła tego, co powiedział, na papierze. Ale czy by jej spisał?
Cóż, wycofać się i tak nie wycofa. Jeśli wróci świadek, który „nagle zniknął”, a ona zadba, aby nie zniknął na nowo, to nie będzie mocnych, aby teoria Veritych wygrała. Po prostu się nie da. A gdyby jednak się dało, ona by zadbała już o to, żeby dobre imię sędziego jednak nie było takie dobre. Może by go ubodło, gdyby jednak ktoś zaczął go odsuwać od niektórych spraw, podważając bezstronność i kierowanie się wyłącznie dobrem kościoła.
Odwróciła się, odeszła i wracała do swojego samochodu. Miała mnóstwo spraw i pewnego agenta FBI do odwiedzenia.

Agatha z tematu
Agatha Rauschenberg
Wiek : 38
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Salem, Massachusetts
Zawód : prokurator / adwokat