Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Sala do teorii magii
Na końcu jednego z korytarzy znajdującego się w części magicznej uniwersytetu, znajduje się nieduża sala. Przeznaczona jest ona najczęściej na zajęcia z teorii magii. Duża ilość tablic pozwala na zapisywanie skomplikowanych równań. Ze względu na fakt, że mało osób jest w stanie się w niej zmieścić, zajęcia przybierają najczęściej formę konwersatoriów, podczas których trwa dyskusja inicjowana przez profesora. W innych przypadkach długie ławy służą za biurka dla studentów, którzy starają się w ciszy rozwiązać trudne przykłady podane przez prowadzącego zajęcia.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
5.04.1985

Minął już ponad miesiąc od tamtych wydarzeń. Część budynku dalej jest zamknięta, bo większość wolontariuszy skupia się na odbudowaniu infrastruktury w Deadberry. Każde wejście do budynku, każda wizyta w toalecie i krzyk na korytarzu wspomina mi tamten dzień. Mam momenty, kiedy potrafię po prostu zamarznąć na korytarzu. Serce przyspiesza, a ja dostaję ataku paniki. Za wszelką cenę próbuję z powrotem zawładnąć nad swoimi mięśniami, żeby jak najszybciej schować się w toalecie. Tyle lat uczyłam się panować nad płaczem, a teraz czuję się, jakbym zaczynała od zera, przez miejsce, w którym jedynym moim zmartwieniem powinno być to, czy zdam następny egzamin.
Rozpracowanie Celluli szło mi źle, choć nie tragicznie. Może gdybym nie pracowała pod presją czasu i nie stresowałoby mnie to tak bardzo, to sprawniej bym sobie radziła. Mój pokój wyglądał teraz jak biblioteka, co w sumie jest trafne po ilości wypożyczonych przeze mnie ksiąg od Abernatych. Dnie i noce, chwilę luzu w antykwariacie oraz przerwy na studiach spędzałam na rozwikłaniu tajemnicy czaru. Wskazówki od Patrici nie zrobiły wszystkiego za mnie, dodatkowo nie zdziwiłabym się, jakby coś mi pomieszała w jej monologu. Jedno było tylko pewne - utknęłam i sama nie potrafiłam się z tego wydostać. Musiałam sięgnąć po czyjąś pomoc.

Zgodnie z planem, dziesięć minut przed rozpoczęciem pierwszego wykładu, zaparkowałam niedawno zakupione auto pod uniwersytetem. Polubiłam je, mimo że było używane. Gdybym poprosiła ojca, to zapewne dołożyłby mi na coś lepszego, ale to nie byłoby to samo. Czułam satysfakcję, gdy powoli stawałam się całkowicie niezależna od niego i jego pieniędzy.
Zajęłam swoje miejsce na auli, która nie była tak duża, jak te w części niemagicznej. Studentów Tajnych Kompletów było o wiele mniej, co było całkowicie normalne, bo po prostu jest nas mniej w populacji. W końcu magia była darem, na który nie każdy zasługiwał. To właśnie jej unikalność sprawiała, że była tak wyjątkowa. Profesor wkrótce zaczął swój wykład, a ja starałam się w pełni na nim skupić, co nie było ostatnio dla mnie takie łatwe. Notowałam najważniejsze rzeczy, które były tematem dzisiejszych zajęć, opisując je pokrótce, żeby potem mieć możliwość opracowania ich w czasie samodzielnej nauki. Mimo że pierwszy semestr skończył się niedawno, wisiało nade mną już widmo kolejnych mid-termów. Teoria magii była trudnym przedmiotem. Dużo osób ją zaczynało, ale duża część odpadała już po pierwszych semestrach. Przy tak ścisłym i szerokim w swoim zakresie przedmiocie naukowym, wymagało to wiele wyrzeczeń, żeby utrzymać swoją pozycję w grupie studentów. Chciałam zaliczenia zdać bardzo dobrze, jak nie celująco, ale czy podczas zbliżającej się apokalipsy było to takie ważne? Czy warto być w tym czasie tak ambitną? Czy przez klątwę zdążę ukończyć biegły stopień? Jak będzie wyglądał świat za rok? Znowu tak wiele pytań i zero odpowiedzi.
Wykład się skończył w wyznaczonym terminie i wszyscy skierowaliśmy się do wyjścia, żeby udać się do następnej sali. Przyszedł czas na nieobowiązkowe seminaria, na których zawsze starałam się być obecna. Często poruszaliśmy tam najważniejsze rzeczy z wykładów, po wczesnym uzgodnieniu to z prowadzącymi, którzy akurat w danym terminie byli obecni na zajęciach. Zajęłam w niedużej salce miejsce pod oknem i znowu czekałam na rozpoczęcie zajęć. Trzygodzinny blok praktyczny miał skupiać się zwyczajowo w pierwszej połowie na słownej dyskusji tematów poruszanych na teoretycznym wykładzie, a potem zapewne będziemy uczyli się stosować je w praktyce, poprzez zastosowania różnych i trudnych układów równań. Badanie granic i potencjału magii jest tematem niezwykle ciekawym, choć nie do końca jeszcze zbadanym. Natura mocy jest chaotyczna. Wyobrażam sobie ją jak ciemną chmurę, która zaraz może się rozwiać lub wręcz przeciwnie. Może z niej lunąć deszcz, a może nawet grad? Mogą, ale nie muszą pojawić się pioruny, a jak się pojawią, to gdzie uderzą? W drzewo, a może w płynącą rzekę?
Z tym połączyłam swoją pasję do magii iluzji, która jest dla mnie najciekawsza ze wszystkich dziedzin. W porównaniu do reszty, jej granica jest inna. Gdy przy magii odpychania dotrzesz do granicy, to nie stanie się nic szokującego, bądź niepodręcznikowego. W przypadku czarów iluzorycznych sprawa ma się inaczej. Granica jest krucha, do przekroczenia. Wtedy też iluzja się materializuje i zaczynają oddziaływać na nią podstawowe prawa metafizyczne. Powstaje coś z niczego. Mogłabym się rozdrabniać na tym temacie godzinami, lecz aktualnie nie miałam ich w zanadrzu.
Moją uwagę rozproszyło teraz niebo, gdy usłyszałam jakiś huk za oknem. Źrenice zwęziły się, gdy spoglądałam na chmury, a oddech na chwilę się przystopował. Wzrokiem jakbym znowu szukała tych czerwonych kłębów, które zaraz mają na nas spaść i koszmar ma rozegrać się ponownie.
- Panno Scully? Skończyła już Panna rozwiązywać przykład? - Prowadzący zmrużył oczy, gdy zobaczył, że nie skupiałam się na swoim zeszycie. Nie usłyszałam tego, całkowicie pochłonięta wizją ponownej zguby. - Panno Scully..? - Wstał teraz z krzesła, trochę zaniepokojony moim stanem i sam wyjrzał przez okno, ale nie było tam nic niepokojącego. Nie patrzył już tylko on, a cała obecna grupa.
- Nie... potrzebuję jeszcze chwili - Mrugnęłam teraz dwa razy, gdy udało mi się wziąć wcześniej wdech i ponownie odzyskałam kontrolę nad sobą. Usłyszałam kilka szeptów, gdy studenci mówili coś na mój temat, ale ja tylko założyłam kosmyk włosów za ucho i wróciłam do zadania.

- Przepraszam Panie Profesorze, mogłabym zająć jeszcze chwilkę? - Zatrzymałam mężczyznę, gdy większość studentów kierowała się do wyjścia. - Prowadziłam ostatnio swoje własne "badania", jeśli mogę to tak nazwać, nad działaniem Celluli, a raczej na jej słabych punktach. Doszłam już daleko, ale czegoś mi brakuje. Czegoś, przez co nie jestem w stanie iść w to dalej... - Podałam mu mój skoroszyt z gamą zapisków. Mężczyzna na początku miał spokojną twarz, ale po chwili zmarszczył czoło, jakby znalazł coś szokującego.
- Panna sama do tego wszystkiego doszła? Szczerze mówiąc... jestem pod wrażeniem. To nie jest temat dla studentów drugiego stopnia, a raczej badania dla Alfy i Omegi... - Mówił, kartkując moje równania, a ja tylko się uśmiechałam - Niech Panna spojrzy tutaj. O! Bardzo skomplikowane równanie, ale niepotrzebnie utrudnione. Ten symbol można zamienić na coś łatwiejszego. Musi Panna pamiętać, że przy wydzielaniu się elementarnych cząstek magii magintrino, dla równowagi wydzielają się antimagintrino i Panny zadaniem jest odnaleźć ich skupisko w iluzorycznych pętlach... - Wziął ode mnie długopis i zaczął nakładać na kartki swoje przypiski. - Mam nadzieję, że teraz uda się Pannie dojść do końca... i jest to bardzo ciekawy temat, choć trudny, ale idealnie nadający się na ukończenie stopnia biegłego... Otworzy to Pannie dużo drzwi w przyszłości. Jeśli będzie Panna chciała, to chętnie za dwa semestry wezmę Panny pracę końcową pod swoje skrzydła jako promotor. Taki potencjał nie może się zmarnować... - Uśmiechnął się do mnie, a ja odebrałam swój zeszyt i długopis.
- Dziękuję bardzo za pomoc! Będę pamiętać..! - Jebana eureka. Miałam już wszystko, co potrzebowałam.

Wróciłam jak najprędzej do mieszkania i rzuciłam wszystko w kąt. Nie obchodziło mnie już nic innego, niż dokończenie równania i znalezienie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Spędziłam całą noc na rozwiązywaniu, ale ciężka praca się opłaciła. W tym zeszycie była wiedza, która bez wątpienia przyda się Zuge.

Z tematu
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat
Benjamin Verity II
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
ODPYCHANIA : 15
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 28
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 20
TALENTY : 3
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t713-benjamin-verity-ii
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t765-benjamin-verity-ii
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2147-audaces-fortuna-iuvat
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t766-skrzynka-pocztowa-benjamina-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f144-willowside-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1069-rachunek-bankowy-benjamin-verity-ii
kwiecień 14, 1985

Przestronny gabinet jednego z rektorów wydziału Tajnych Kompletów to metafora wszystkiego, co Benjamin Verity (drugi, ale pierwszy też) stracił, gdy zamiast klasycznej magicznej praktycznej edukacji, wybrał to, co wpisane w naturę jego rodziny — prawo. Harvard pachniał przyjemniej. Przestronny gabinet to definicja grobowej akademickiej stmosfery i napiętej popołudniowej aury czekania, aż Benjamin Verity (ten, co stracił, drugi), zjawi się w pięknym garniturku skrojonym na miarę. Stanął więc w progu, przygotowany do dyskusji, która miała rozwiązać nie tylko bieżące problemy ,ale i otworzyć drogę dla nowych możliwości: kochamy nowe możliwości, uwielbiamy rozwiązania i kreatywne opcje, zwłaszcza te, na których jesteśmy w stanie zarobić krocie.
Jeden z wykładowców — pal sześć jego imię — był człowiekiem o stonowanym (o ile można to tak nazwać) wyglądzie i spokojnym tonie. Łatwo było to dostrzec już w momencie, gdy wskazywał Benjaminowi na fotel naprzeciwko swojego biurka.
Proszę usiąść, panie Verity. Rozumiem, że ma pan propozycję, która mogłaby pomóc nam uporać się z konsekwencjami... ostatnich osobliwych zdarzeń na uniwersytecie — przemówił, zanudzając już od wstępu.
Benjamin usiadł, krzyżując nogi z elegancką nonszalancją.
Och, coś więcej niż propozycję. Mam rozwiązanie — idealny uśmieszek pojawił się na twarzy z premedytacją. — Ale zanim do tego przejdziemy, czy mogę prosić o krótkie podsumowanie sytuacji z pańskiej perspektywy?
Jedna z sekretarek przyniosła akurat kawę. Gorąca, niesmaczna i czarna jak ciekawskie źrenice wpatrujące się w rozmówcę. Ten westchnął, opierając łokcie o biurko.
Jak pan wie, jedna z naszych sal wykładowych została doszczętnie spalona, a korytarz do biblioteki... cóż... To, co się tam stało, przekracza nasze najgorsze koszmary — czarownicy mogli pozwolić sobie na więcej danych, nikogo nie dziwiła krew rozlewająca się po podłodze, po korytarzach, wyciekająca z kranów. Sprawa Charlotte była cierniem w oku — musiał jej pomóc. — Obecnie ta część uniwersytetu jest wyłączona z zajęć. Studenci i pracownicy, również niemagiczni, są głęboko zaniepokojeni, a nasza reputacja ucierpiała. Nie będę oszukiwał, potrzebujemy pomocy, by przywrócić normalność.
Zgoda — przytaknął Benjamin, przyjmując ton, który sugerował, iż właśnie o to chodziło — o jasne nazwanie sprawy i potrzebę pomocy. Zabrakło tylko „proszę proszę proszę” na kolanach. — Też pozwolę sobie mówić bezpośrednio. Wasze problemy, choć poważne, nie są niczym, czego nie dałoby się rozwiązać za pomocą odpowiednich środków prawnych, finansowych i nieco niestandardowych metod.
Niestandardowych metod? — mężczyzna ściągnął brwi do siebie.
Ach, właśnie tu rozpoczyna się nasza współpraca — tajemniczy, ale lekki uśmiech to remedium, to lek na całe zło. — Moi klienci reprezentujący pewne... jakby to nazwać... specjalistyczne grupy, są gotowi zaoferować swoją pomoc. Zanim do tego przejdziemy, chciałbym omówić kwestię ubezpieczenia...
Nie możemy wpuścić rzeczoznawcy, dopóki policja nie zamknie śledztwa — przerwał mu gospodarz, spotykając się z agresywnym spojrzeniem Verity'ego „milcz”.
Owszem. Wydarzenia o tak ekstrawaganckim charakterze wymagają odpowiedniego pokrycia ubezpieczeniowego... — rektor znów otworzył usta, a Benjamin uniósł dłoń, delikatnym gestem prosząc o cierpliwość. Jak oni go irytowali... — Proszę nie martwić się o szczegóły, jako prawnik mogę państwa zapewnić, że zarówno  kwestie prawne, jak i finansowe zostaną rozwiązane z korzyścią dla Saint Fall Univeristy i Tajnych Kompletów. To, co naprawdę jest ważne, to jak szybko chcecie przywrócić uniwersytet do stanu użyteczności.
Jak najszybciej oczywiście — mężczyzna westchnął, tym razem z nutą rezygnacji. — Ale jakie są te... niestandardowe metody?
Ach, teraz dochodzimy do sedna — rozpromienił się, zmieniając ukrzyżowanie nóg. Wciąż nonszalancko. — Jest pewna szczególna grupa darczyńców, która woli pozostać anonimowa. Jest w stanie przeznaczyć środki na odbudowę oraz umiejętności w zakresie oczyszczenia terenów dotkniętych osobliwymi zdarzeniami. Wszystko wykonane dyskretnie i najwyższą dbałością o szczegóły, w zamian za dyskrecje również ze strony Saint Fall University. Anonimowi darczyńcy — tak bym to nazwał. A co najważniejsze, bez dodatkowych kosztów dla uniwersytetu.
I co pan oczekuje w zamian? Takie oferty nie spadają z nieba.
Anonimowy darczyńca oczekuje otwartości na dalszą współpracę ze mną w roli negocjatora. Jest jeszcze jedna drobnostka. W trakcie zdarzeń dość mocno ucierpiała panna Charlotte Williamson, czyż nie? — łagodny uśmiech to załatwianie trzech spraw na raz.
Tak... — z dozą niepewności odpowiedział gospodarz.
Jej niemal martwe ciało zostało wyniesione przez jednego z pańskich pracowników. Bardzo martwimy się o Charlotte, to córka przyjaciela mojej rodziny — nie powiedział nikt o Arthurze nigdy. Z założenia nie można było go lubić. Zawsze chodziło o Barnaby'ego. — Chciałbym, by mnie pan z nim skontaktował i wspomniał, jak ważne mogą okazać się jego zeznania na wypadek śledztwa policji lub innych komórek. To ma znaczenie przy ubezpieczeniu, które dalej liczę, że uda nam się odzyskać w późniejszym terminie.
Wypowiedziana prośba nie brzmi groźne — zeznania, tylko tyle. Odpowiednie zeznania, odpowiednio nakreślone, przedstawione: Charlotte Williamson nie była w stanie nikogo zaatakować, słaniała się na nogach. Charlotte Williamson była ofiarą tej sytuacji. Charlotte Williamson nie utrzymałaby athame w dłoni.
To dużo do przemyślenia, panie Verity, ale jeśli twierdzi pan, że możemy odzyskać choćby część piętra, to...
Doskonale. Skontaktuję się z państwem w sprawie szczegółów.
Decyzja została podjęta, nie ma odwrotu. Benjamin Verity (zawsze drugi), znów krok przed wszystkimi. System jest zepsuty, wystarczy go naprawić. Wystarczy kierować odpowiednie słowa do odpowiednich uszu, a wszelkie problemy miną same.

z tematu
Benjamin Verity II
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : adwokat twój i diabła
Blair Scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
ILUZJI : 23
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 178
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t222-blair-scully
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t261-blair-scully#673
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t282-blair-scully#778
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t260-poczta-blair-scully#672
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f73-ulica-znana-z-niczego-1-3
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1052-rachunek-bankowy-blair-scully
8 kwietnia 1985

Minęło już kilka dni od kiedy rozwikłałam zagadkę Duffy, ale nie zamierzałam spoczywać na laurach. Fakt, że mi się to udało, napoił mnie jedynie większą dawką ambicji, niż dotychczas. Mimo że nie mogłam podzielić się tym wszystkim ot tak na scenie naukowej, miałam ogromną chęć zaistnienia na scenie naukowej... i żeby Blair Scully nie kojarzyła się innym z syropem klonowym, a osiągnięciami w dziedzinie teorii magii. Wiedziałam, że w tak młodym wieku, mogłam już zaczynać. Miałam silne podstawy, zaczęłam II stopień studiów, czemu miałoby mi się nie udać. Potrzebowałam jedynie inspiracji - co powinnam zrobić? Opracować zagadnienie, może czar? albo rytuał? Pytania kłębiły się jedynie w głowie, ale nie mogłam znaleźć wśród nich oczekiwanej odpowiedzi. Jednak jest miejsce, w którym byłam pewna, że znajdę to, czego szukam. Tajne Komplety miały mi w tym wszystkim pomóc...
Zjawiłam się idealnie 5 minut przed początkiem wykładów, siadając w tym samym miejscu, które wybrałam sobie już pięć lat temu. Miałam z niego idealny widok na tablicę, wykładowcę i na miejsce, gdzie prezentowane są eksperymenty, udowadniające prawa fizyczne magii, których gołym okiem nie zauważymy. Z pewnością droga, którą obrałam, jest ekscytująca i nie wyobrażam siebie w innym miejscu. Poznawanie całego mechanizmu największego daru, który ludzkość dostała dzięki męczeństwu Aradii, jest z pewnością błogosławieństwem, choć inni nazwaliby to zwykłym nudziarstwem. Ja wtedy tylko się zastanawiam - jak można korzystać z czegoś i nie mięć w sobie ani odrobiny chęci, żeby poznać mechanizm działania? To jest zwykła ignorancja.
Skupiona na celu uważnie słuchałam wykładowcy, czasami notując jakieś wzory magicznofizyczne do notesu, bądź nieznane jeszcze przeze mnie definicje. Szukałam w tym wszystkim mojej inspiracji. Nie poddawałam się ani przez minutę. Wierzyłam szczerze, że nie wyjdę stąd z pustymi rękoma, bo przecież zawsze wychodziłam z murów Tajnych Kompletów z pełnymi rękoma wiedzy. Mimo wszystko nie znalazłam tego, czego szukałam, ale był to dopiero początek tego ciężkiego dnia, w którym miało być poruszone multum interesujących mnie tematów.
Na drugie zajęcia również nie zjawiłam się spóźniona. Zajęłam upatrzone miejsce, a następnie z zegarkiem w dłoni czekałam na wykładowcę, gdy inni wykorzystywali ten czas na pogawędki. Ja nie miałam dużo przyjaciół u mnie na kierunków. W sumie to nie miałam żadnego - naliczyłabym jedynie paru znajomych. Nie przeszkadzał mi jednak ten fakt prawie w ogóle. Uczelnia jest po to, żeby się uczyć, a nie nawiązywać znajomości z czarownikami, którzy są jedynie moją konkurencją na scenie naukowej. I właśnie gdy oni czas ten spędzali na rozmowy, ja nie traciłam czasu i rozwiązywałam równania z poprzednich zajęć, żeby wieczorem móc skupić się na innych rzeczach.
Zaczęłam się już powoli godzić z tym, że nie znajdę dziś mojej inspiracji, gdy słuchałam prowadzącego. Mój zmotywowany humor szybko zmienił się na obojętny i pracowałam w zwykłym tempie tak jak każdego innego dnia. Trwało tak, dopóki nie usłyszałam kilku jego słów, które sprawiły, że doznałam upragnionej eureki.

"Fotony magii mogą załamywać światło, co zaobserwować można w dzielnicy Deadberry, gdzie jedna z uliczek jest w cieniu, nawet gdy słońce znajduje się w zenicie"

Te słowa wystarczyły, żebym zrozumiała, jaki potencjał się pod tym kryje. Można to wykorzystać na tyle sposobów w magii iluzji. Od zawsze wiedziałam, że podstawą tej dziedziny jest manipulacja światłem, ale dopiero teraz zrozumiałam, jak głupia i ślepa byłam, bo nigdy nie wpadłam na pomysł, jak to można wykorzystać. Teraz wiedziałam, wiedziałam już, jak zakończę ten semestr. Dam najlepszą pracę końcowo roczną, jaką widział ten wydział. Choć nie mam dużo czasu...

- Panie profesorze... mogę zająć minutkę..? - Spytałam się, podchodząc do katedry, gdy reszta uczniów opuszczała salę lekcyjną. - Bardzo zainspirował mnie Pana wykład o fotonach. Na tyle, że chciałabym spróbować zadziałać w tym temacie. - Zaczęłam powoli, zmierzając do obranego przeze mnie tematu. - Myślałam nad zrobieniem pracy końcoworocznej opierającej się właśnie na fotonach magicznych i ich oddziaływaniu na załamywanie światła. - Mężczyzna patrzył na mnie, kiwając jedynie głową. - Mówię o czarze, a nie o opracowaniu... Wiem, że to będzie wyzwanie, ale dam radę - Zapewniłam go jeszcze, gdy zauważyłam zmieszanie na jego twarzy. - Chciałby Pan nadzorować moje starania? Ewidentnie ma Pan doświadczenie w tym temacie. Nawet jeżeli nie uda mi się stworzyć nowego czaru, to z pewnością będę miała wzorowe opracowanie tematu na zaliczenie... - Mężczyzna dalej myślał, a mi nie zostało nic innego prócz czekanie na jego werdykt. Zależało mi właśnie na nim i jego obyciu w temacie. Byłby idealnym mentorem.
Wystarczyło tylko kilka chwil, żeby ten zgodził się na bycie moim mentorem przez najbliższe dwa-trzy miesiące i podał mi datę i godzinę, kiedy zjawić się miałam na jego konsultacjach.
Pierwszy czar, będzie moim kamieniem milowym na drodze do stworzenia autorskiego podręcznika z czarami. Wiedziałam, że wyrobię się w ciągu następnej dekady na ostatni stopień moich marzeń...

Z tematu
Blair Scully
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : saint fall, stare miasto
Zawód : studentka, prowadzi antykwariat