Witaj,
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
Charlotte Overtoneft.Alina Ji (@akotjk)

nazwisko matki L’Orfevre.
data urodzenia 13 VI 1963.
miejsce zamieszkania Saint Fall, North Hoatilip.
zawód Debiutująca aktorka w rodzinnym teatrze.
status majątkowy Bogata.
stan cywilny Panna.
wzrost 151 cm.
waga 41 kg.
kolor oczu Szare, z czarną obręczą wokół tęczówek.
kolor włosów Blond o ciepłym, złotym odcieniu.
odmienność Syrena.
umiejętność -
stan zdrowia początki insomnii. 
znaki szczególne Kiedy się przedstawia, używa imienia Lotte, co ma nawiązywać do Christine z Upiora w Operze, Jasna skóra jest skłonna do otarć i siniaków, posiada melodyjny głos, nosi tylko biżuterię zaprojektowaną przez swoją matkę, znamię w kształcie motyla znajduje się na lewej kostce od zewnętrznej strony.

magia natury: 0 (POZIOM I)
magia iluzji: 0 (POZIOM I)
magia powstania: 5 (POZIOM II)
magia odpychania: 0 (POZIOM I)
magia anatomiczna: 0 (POZIOM I)
magia wariacyjna: 10 (POZIOM II)
siła woli: 5 (POZIOM II)
zatrucie magiczne: 2

sprawność: 3
Pływanie: POZIOM I (1)
Giętkość: POZIOM I (1)
Taniec klasyczny: POZIOM I (1)
charyzma: 19
Kłamstwo: POZIOM I (1)
Perswazja: POZIOM II (6)
Aktorstwo: POZIOM II (6)
Savoir-Vivre: POZIOM II (6)
wiedza: 11
Przyroda: POZIOM I (1)
Literatura: POZIOM I (1)
Wiedza o tańcu: POZIOM I (1)
Wiedza o teatrze: POZIOM II (6)
Wiedza o muzyce: POZIOM I (1)
Język obcy (francuski): POZIOM I (1)
talenty: 8
Śpiew: POZIOM I (1)
Percepcja: POZIOM I (1)
Zielarstwo: POZIOM II (6)
reszta: 3 PSo


rozpoznawalność II (społeczniak)
elementary school Sunset
high school Frozen Lake High
edukacja wyższa Saint Fall University - Wydział Aktorski - w trakcie
moje największe marzenie to zostanie wybitną aktorką, która przyczyni się do spopularyzowania magicznych filmów, której sława będzie tak wielka, iż pokolenia będą o mnie pamiętały. Znaleźć prawdziwą miłość, bo na nią zasługuję.
najbardziej boję się odkrycia przez opinię publiczną sekretu związanego z odmiennością, co przyczyni się nie tylko do nienawiści względem mnie i utraty należnej uwagi, ale również do polowań oraz tortur, jakie oprawcy mogą mi zadać.
w wolnym czasie lubię modę, nowinki makijażowe, przyjęcia, treningi z Jane Fondą, taniec klasyczny, aktorstwo, śpiew, zielarstwo, tworzenie kadzideł, wzdychanie do przystojnych chłopców, swatanie przyjaciółek.
znak zodiaku Bliźnięta

She's got oceans tucked away in her hair.
poems swim under her skin


Kurtyna unosi się wraz z otwarciem oczu. Nieistniejący materiał faluje w momencie sennego trzepotu ciemnych rzęs, niewidzialna publika wstrzymuje dech w piersiach, gdy przekręca się na bok, gładki policzek wtulając w poduszkę wypełnioną odpowiednią ilością — nigdy nie wiedziała, jaka ilość jest rzeczywiście odpowiednia, jednak zawsze miała pewność, gdy było po prostu za mało — pierza. Nie minie jednak nawet jedna minuta, nim wypielęgnowana dłoń wysunie się spod ciepłej kołdry, a szczupłe palce wzniosą się ku górze w niemal omdlewającym geście. Opuszki przecinają leniwie powietrze, gdy niespiesznie rozważa, pod jaką maską tym razem powinna skryć śliczną twarz. A kiedy decyzja zapada, tak rozpoczyna się prawdziwe przedstawienie.


AKT I: RUTA
[niewinność, czystość]

W małe dłonie łapała promienie słońca i pomarańczowe snopy przebijające się przez szczupłe palce, niczym złaknione śmietany kocięta lizały nieskończone połacie białej skóry, wyrywając chichot spomiędzy rozchylonych warg; w złoto włosów wplatała kwitnące główki kwiatów (białe frezje dla delikatności, fioletowe dzwonki dla próby odgadnięcia jej myśli, aż w końcu margerytki dla piękna); a kiedy róż rozlewał się malowniczo na jasnych policzkach i w piersi brakowało od biegu pełnego śmiechu tchu, tak zanurzała się w soczystą zieleń ogrodowych traw, niepomna na plamy oraz załamania na drogich śnieżnych sukienkach. Błękit nieba odbijał się wtedy w szarych oczach, kiedy rozbiegane, kolorowe myśli nadawały kształty obłokom, podczas gdy wiatr szumem liści snuł dla niej tylko sobie znane piosenki i nic nie wydawało się jej bardziej magiczne, jak te momenty. Drobiny piasku czasu zamknięte w blasku poranka, pachnące rosą oraz słodkimi bułeczkami pęczniejącymi w nagrzanym przez gosposię piekarniku. Krótki oddech, nim zanurzy się w codzienną prozę niecodziennego życia. Bo nic co dotyczyło Lotte zwyczajnym być nie mogło. Kiedy jej rówieśnicy pełnymi garściami łowili kijanki w stawach, ona z prostą linią kręgosłupa recytowała poematy Szekspira; kiedy dziewczynki w jej klasie wzdychały nad odwagą Freda z bajki Scooby-Doo, ona siąkała nosem nad losami młodziutkiej Esmeraldy; kiedy w radiu puszczano Johna Lennona, ona wciąż jeszcze dziecinnym głosem próbowała śpiewać Ah! Je ris de me voir si belle en ce miroir z Fausta, a gdy jej znajomi zasypiali podczas czytania baśni, ona przysypiała w pierwszym rzędzie podczas przedłużających się prób przedstawienia, którego premiera zbliżała się nieuchronnie, a nad którą czuwał niezmiennie jej ojciec. Dzieciństwo przesiąknięte było sztuką tak gęstą i bogatą, że zdawało się, iż wypełniała sobą całkowicie przestrzeń płuc, wdychała ją jednak tak naturalnie, jak naturalnie czuła się na deskach sceny, przemykając między statystami, zanurzając się między materiały ślicznie zdobionych kostiumów, aż wreszcie podkradając rękopisy głównym aktorom, wyobrażając sobie, że to ona stoi na ich miejscu, samolubnie odbierając wszelką uwagę i zachwyt dla siebie. Bo wiedziała, że była lepsza. W końcu od maleńkości oddawała się grze, na początku dla zabawy, później dla pochwał sypiących się nad tą jej złotą główką. Z łatwością nakładała na ładną buzię maskę dziecka idealnego, uśmiechającego się wtedy, gdy to wypada oraz sypiącego rozszczebiotane słowa, kiedy była taka potrzeba. Szczyciła się perfekcyjnymi manierami, nawet jeśli czasem musiała kopać pod stołem starszego brata w kostkę, aby to podkreślić. Oceny miała również znakomite, pracowała przecież nad nimi dzielnie w opustoszałych toaletach Sunset, podtapiając w muszli klozetowej niemagiczną Anne Marie Grant, a jeśli przypadkiem gorzej poszło jej na teście, tak szare tęczówki szkliły się straszliwie, a twarz bladła, bo oto odczuwała niemożliwą wręcz słabość wywołującą troskę na maminym obliczu. Wtulała się w kolana ciotek, nie szczędząc nad nimi zachwytów i przytakiwała posłusznie wujom, gdy dzielili się z nią zaprawioną doświadczeniami mądrością, która zaraz to uciekała z jej umysłu, poszukującego czegoś ciekawszego. Zadzierała nos wysoko, ale nigdy na tyle, by ktoś ośmielił się czuć wobec niej niechęć, nawet jeśli nie musiała się o to zbyt często martwić. W jej żyłach płynęły wody oceanu, dziedzictwo przekazane przez jej ojca oraz babkę, które w pełni ujawniło się parą skrzeli za uszami w wieku sześciu lat. Syreni urok jednał serca, zręcznie dobierane zdania pętały duszę, a częstotliwość perlistego śmiechu nakazywała wierzyć, że nie było bardziej szczęśliwej istoty niż ona. I czasem nawet sama Charlotte zapominała, co tak naprawdę było grą, a co prawdą.

AKT II: Petunia
[gniew, uraza, wygoda]

Szare oczy skrzyły się zwykle w południe, wśród odgłosów pospiesznych pożegnań oraz przeszywającego dźwięku ostatniego dzwonka wyganiającego uczniów Frozen Lake High z wnętrza budynku. Rozlewali się oni na dziedziniec niby barwna fala złożona z ciał, rozbijająca się o lśniące brzegi samochodów i zamierała wraz z cichym warkotem silników. Tak jak zamierał jej uśmiech, kiedy z plikiem zaproszeń na przyjęcia oraz wszelkie towarzyskie wyjścia, wciśniętymi między kartki podręcznika, zajmowała tylne miejsce niemożliwie drogiego auta, pozwalając, by szofer wiózł ją pod rodzinny teatr. Zapadała się wtedy na siedzeniu, ze złotymi lokami spływającymi kaskadą na wąskie ramiona i wzdychała przeraźliwie w zmęczeniu, zastanawiając się, czy gdzieś na świecie może być bardziej zajęta nastolatka niż ona. Kiedy inne dziewczęta wściubiały nos w książki, udając, że nie są takie jak reszta rówieśniczek, ona poświęcając się okrutnie swoim niezaprzeczalnym urokiem osobistym, jednała tych, którzy od towarzystwa nie stronili ani trochę. I chociaż w większości otaczała się osobami magicznymi, tak i ci pozbawieni daru czasem doświadczali łaskawości jej uśmiechu, zwłaszcza kiedy zbliżał się czas oddawania esejów, a Lotte nawet przez myśl nie przeszło, żeby sumiennie przyłożyć się do nauki — nie miała na to zwyczajnie czasu! Prace domowe, wypracowania oraz prezentacje otrzymywała od życzliwych dusz próbujących dołączyć do jej i tak wiecznie zajętego stolika w stołówce, dopiero przy widmie testów ze łzami w oczach brała się do pracy, nie mogąc pozwolić, żeby maska popularności została naznaczona pęknięciami. Przygryzała wtedy muśnięte błyszczykiem usta, marząc, żeby przybył wreszcie po nią jej własny zamaskowany Mroczny Anioł Muzyki i porwał ją w miejsca przepełnione sztuką, tylko nie w żadne kanały, czy inne oślizgłe lokacje, bo nie była aż tak zdesperowana. Niemniej byłoby to zdecydowanie bardziej ekscytujące, niż algebra, z której rozumiała tyle, co nic. Kiedy towarzyskie oraz szkolne obowiązki się kończyły, rozpoczynały się te rodzinne, wywołujące przyspieszone bicie serca. W teatrze była stałym bywalcem, nie tylko jako widz w dniach wystawianych przedstawień, ale też surowy krytyk pomagający ojcu pilnować, żeby każdy aktor biorący udział w jego sztuce był tak idealny, jak wykreowana przez rodziciela rola. Dbała również o to, żeby te wszystkie żmije mizdrzące się do Francisa Overtona, liczące na zwiększenie swoich kwestii, miały się wiecznie na baczności. Im przypatrywała się jeszcze bardziej, zwłaszcza w dniach, gdy jej matka zamykała się w swojej pracowni, projektując kolejną linię biżuterii i jedynym znakiem życia od niej były puste talerze wynoszone przez pokojówkę. Dlatego też dla odwrócenia ich uwagi, pomagała im przy przygotowaniach, ćwicząc z nimi wybrane sceny, dzieląc się uwagami, podpatrując ich technikę oraz prosząc o ewentualne rady odnośnie własnych umiejętności. Ponadto, do obowiązków dochodziło również uczęszczanie do szkółki kościelnej, która nie była o dziwo dla niej, aż taką udręką. Magia wariacyjna była zbyt kuszącą dziedziną, by mogła ją beztrosko skryć pod materią ignorancji, coraz częściej też przyłapywała się nad tym, iż przegląda z własnej nieprzymuszonej woli księgi dotyczące zielarstwa. Przeszłość traktowała z szacunkiem, wsłuchując się w historię, jakby recytowano przed nią powieść, nie zaś wydarzenia z minionych czasów i nie kwestionowała niczego, potulnie przyjmując prawdy oczywiste, chociaż nie mogła powstrzymać rodzącej się fascynacji, gdy tylko padało imię Aradii. Inicjacja była swoistą nagrodą, za wysiłek, jaki włożyła w zajęcia, za szlifowanie swoich umiejętności. Athame oraz pentakl przyjęła z czcią i niezaprzeczalną dumą, czując, że wreszcie w pełni może wniknąć w magiczne społeczeństwo. Że wreszcie to pozbawione wszelkiego czaru robactwo może zniknąć z jej oczu, przestać żądać uśmiechów, kiedy w czerni źrenic kryła się zamaskowana latami praktyk pogarda. Pogarda dla ich zwykłości, dla tego, że mimo wszystko musiała między nimi przebywać. Musiała tylko przetrwać jeszcze dwa lata, co z jej maską nie wydawało się trudne.
A potem, potem będzie wolna.

AKT III: Protea
[Odwaga, Transformacja]

Pot perli się na jej czole nocą. Powieki zaciskają się usilnie, kiedy głębiej zapada się w głębiny sennych mar, powietrze umyka ze świstem, gdy przewraca się co i rusz na drugą stronę. Śni z początku o dłoniach, dłoniach co czule muskają złote loki i z nabożną czcią śledzą linie kręgosłupa; śni o palcach, które tworzą własną ścieżkę po mapie jej ciała, aż wreszcie zagłębiają się w skórę, przebijają cienki filtr naskórka, wżynają się w mięso, przecinają mięśnie, wyrywają niebieską żyłę za żyłą; śni o ogonie, który zastępuje jej zgrabne nogi, jak każdego miesiąca, gdy zanurza się w słone wody, oddając się swojej naturze i śni o srebrze własnych łusek, które wydzierane są jedna po drugiej, bo ręce zdają się nigdy nienasycone, nigdy nie wybaczają, póki nie przetną, nie rozerwą, nie zniszczą; śni o łamanych kościach i gniewnych krzykach; śni o własnych wnętrznościach lśniących w promieniach słońca i fali sylwetek wylewających się na nią gniewnie, rwącą złote włosy, przebijającą się przez jej klatkę piersiową poprzez gardło, tak żeby tysiące opuszków wyglądało spomiędzy rozchylonych w okrzyku cierpienia i trwogi warg. A kiedy się budzi, nie potrafi zapanować nad drżeniem, nad strachem wżerającym się w każdy fragment ciała, nad łzami i kurczowym objęciem kolan ramionami. Kiwając się to do przodu to do tyłu, próbuje powstrzymać narastającą panikę kolejną maską. Ta reprezentuje odwagę. Bo przecież nikt nie wie poza jej najbliższą rodziną, że jest syreną, że raz w miesiącu zażywa kąpieli w morskiej toni, nikt nie ma pojęcia, że słodycz jej głosu ma również mroczniejsze oblicze. Nikt jej nie nienawidzi, nikt na nią nie poluje, wszystko jest w porządku, nazwisko ją obroni przed gniewem, przed okrucieństwem. Nikt nie przejrzy jej gry, nie muśnie skrzeli kryjących się za uszami. Nie zniszczy tak łatwo. Nakładane fałszywe oblicza jedne za drugim ją ochronią, zdobyta sympatia ukryje pod kopułą opieki, była bezpieczna. Nie potrafi jednak zasnąć, zamiast tego przegląda księgi zawierające informacje o ziołach, olejach i kadzidłach, powoli zapadając się w ich tajemny świat. Czasem też przegląda materiały na studia, wybierając na uniwersytecie kierunek aktorstwa obiecywała sobie, że nie mogła być równie leniwa jak w liceum, nie jeśli chciała być najlepsza. Ćwiczenie u boku stałej obsady nie było już wystarczające, musiała wreszcie dawać coś od siebie. Może właśnie dlatego jako dodatkowe hobby obrała taniec klasyczny, który nie tylko miał pomóc wypracować jej sylwetkę, ale również sprawić, by poruszała się z większą gracją. Czasami, w noce takie jak ta to wystarcza. Innym razem wpatruje się w biel sufitu zastanawiając się, jak długo jeszcze będzie ją dręczyć ta plaga koszmarów. Ile jeszcze musi znieść, wystarczająco trudnym było balansować między dwoma światami — niemagiczny przypomina pęta, które zmuszają drobne ciało do podążania za ambicją, za wtopieniem się w tłum wypełniający Saint Fall University z którego pomimo wzdrygania się niemożliwie, nie zamierzała być wykluczona. Dlatego też grała, uczęszczając na większość zajęć (o ile nie uznawała danego dnia, że jest zbyt słaba na robienie więcej niż przewracanie się na brzuch i czytanie powieści), uśmiechając się do niemagicznych tak, jak uśmiechać się może matka do dziecka, które wpadło na kolejny genialny pomysł. Ale jeśli tylko miała szansę, nawet tę najlichszą, biegła wprost w objęcia świata magii. W magiczne zastosowania roślin, w muzykę, literaturę. Wyobrażała sobie, że w przyszłości, to ona będzie pionierką. Nie tylko zostanie najznamienitszą aktorką teatralną, ale również wyznaczy szlak w telewizji i do kina będą przybywać niezliczeni goście, głodni jej twarzy na wielkim ekranie, pośród demonów i innego licha. Na to jednak przyjdzie pora, a póki co pozostawała tylko ona oraz bezsenne noce. I jakiś cichy głosik szepce, że będzie to trwało całą wieczność.
Nigdy nie będzie wolna.

Epilog

Kurtyna opada wraz z przymknięciem oczu. Nieistniejący materiał przestaje falować, podczas gdy niewidzialna publika już dawno opuściła swoje miejsca. Wypielęgnowania dłoń sięga twarzy, muska chłodne policzki, końcówkę prostego nosa i kiedy otwiera oczy — w lustrzanym odbiciu nie widzi nic. Nie ma idealnego dziecka, ani popularnej dziewczyny ze szkolnych korytarzy, na ślicznej buzi nie ma nawet śladu po odwadze. Nie ma żadnych cech, które sobie wmówiła, które doprowadziły ją wprost na teatralną scenę, gdzie w końcu po latach ćwiczeń pod skrzydłami rodziny może wreszcie wcielić się w większą rolę niż dotąd. Nie ma niczego poza pustką.
Pustką głębszą niż wszelkie odmęty oceanu.
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Witaj w Piekle!
W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda w Hellridge. Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po Die Ac Nocte. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz, a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.

I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

  


Sprawdzający: Charlotte Williamson
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Rozliczenie

Ekwipunek


Aktualizacje
19.02.23 Osiągnięcie: Pierwszy krok (+150 PD)
21.02.23 Zakupy początkowe (+100 PD)
27.02.23 Zakupy (-250 PD)
19.03.23 Darmowa karta zmiany
25.04.23 Aktualizacja postaci o ego
29.04.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.1 (+150 PD)
29.04.23 Zatrucie magiczne: Zmiana poziomu (1->2)
15.05.23 Zakupy (-40 PD)
19.06.23 Darmowa zmiana wizerunku
20.07.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.2 (+150 PD)
10.08.23 Kalendarz (styczeń-luty) (+50 PD, +2 PSo)
11.08.23 Wydarzenie: Zakochani są wśród nas (+25 PD)
28.01.24 Aktualizacja rozpoznawalności (+1PSo)
01.03.24 Wydarzenie: Pomożecie? Pomożemy! (+35 PD)
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej