Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Fotel na skraju lasu
Na skraju lasu, w miejscu, gdzie drzewa stopniowo ustępują miejsca pustkowiu, stoi stary wysłużony fotel. Widać, że jest on mocno wyeksploatowany, a jego materiałowa tapicerka została pocięta i przetarta w wielu miejscach. Fotela pilnują resztki butelek. Przestrzeń ta jest zanieczyszczona przez bezdomnych, często korzystających z mebla. Kawałki kartonów i plastikowe kubki, a nawet zużyte ubrania, leżą gdzieś w pobliżu, tuż obok wygaszonego dawno ogniska, gdzie prawdopodobnie ktoś ogrzewał się w chłodny wieczór.
To dziwne miejsce, jednocześnie piękne i smutne. Drzewa, które je otaczają, z jednej strony wydają się chronić fotel i jego użytkowników przed wiatrem i deszczem, ale z drugiej przypominają, że to miejsce opuszczone i odrzucone przez społeczeństwo. Ciężko nie pomyśleć o tym fotelu jak o symbolu niepewnej przyszłości.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
01 lutego 1985

Użyteczność to był motyw przewodni życia młodej Winnifred. Robiła wszystko, aby móc powiedzieć o sobie, że jest pożyteczna i lubiła uczucie, gdy była. Nie potrafiła jedynie studiować, nadal mieszkając w domu z rodzicami; potrzebowała czegoś więcej, czegoś, co może przynieść do domu i pokazać, że nie jest darmozjadem. Praca w kawiarni była wygodna, bo bardzo elastyczna, a klienci mili (niektórzy bardzo entuzjastycznie podchodzili do świeżych pączków z rana, zostawiając potem przyzwoite napiwki), jednak było to za mało. Za mało dla jej ambicji i poczucia obowiązku, więc na kampusie uczelni wywiesiła ulotki, że udzieli korepetycji dla studentów niższych roczników, a potem — idąc o krok dalej — na tablicy ogłoszeniowej przy kościele, że chętnie podzieli się swoją wiedzą z dziedziny magii anatomicznej, za drobną opłatą.

Jak tydzień później wróciła do swojego ogłoszenia, to jakiś chuligan napisał na nim, że poszukuje jedynie kulawych, brzydkich i sepleniących uczniów, ale na szczęście ktoś zdążył się już zgłosić, więc ten akt sabotażu można było puścić płazem.

Mallory nie był ani kulawy, ani sepleniący, ani specjalnie brzydki, co oczywiście wszystko nie miało żadnego znaczenia, tak długo, jak chciał się uczyć oraz nie miał problemu, aby za tę naukę zapłacić. Winnie nie ukrywała, że dawało jej to również okazje, aby poćwiczyć to, co już umiała i doskonalić to, co może nie wychodziło jej jeszcze perfekcyjnie. Poza tym — uczenie okazało się znacznie przyjemniejsze, niż sądziła. Być może gdyby nie medycyna, to poszłaby w ślady swojej matki i podjęła się tej kariery zawodowo.

Bardzo dużym plusem Mallory'ego było to, że nie przeszkadzały mu rozmowy o żukach. To duża zaleta w towarzyszach niedoli.

Chlorocala africana jest chyba moim ulubionym — mówiła, kontynuując rozmowę, idąc spokojnie z rękami założonymi za plecami. Skórzana torba odbijała się od jej biodra z każdym krokiem przez las. Cripple Rock nie napawało ją szczególnym lękiem, chociaż nie ukrywa, że wolałaby sama się nie kręcić po lesie, szczególnie po zmroku. Tym razem nie szli jednak nigdzie głęboko — miejsce, w które się udawali, w zupełności wystarczało, aby zapewnić im odpowiednią dawkę prywatności. Nie chcieli przecież, aby jakiś niewinny niemagiczny natknął się na nich, gdy ćwiczą zaklęcia. — Chyba przez kolory. A twój? — dopytała.

Człowiek powinien mieć ulubionego żuka.

Fotel był pierwszym, co dostrzegła i również jedynym, co wyróżniało to miejsce od innych. W zasięgu wzroku, słuchu i innych zmysłów nie było tu nikogo, oprócz nich. Dookoła leżało bardzo dużo śmieci wątpliwego pochodzenia. Po skrzywieniu twarzy Winnie można było wywnioskować, że niespecjalnie pochwalała takie zachowanie. Zanotowała w głowie, aby nie zbliżać się do potłuczonych butelek, których sanitartość stała pod ogromnym znakiem zapytania.

Ćwiczyłeś coś? — spytała, ściągając torbę i odkładając ją delikatnie na trawie, z daleka od innych elementów garderoby, których randomowość i pochodzenie bardzo ją niepokoiło.

Winnie, jak przystało na dobrą nauczycielkę, zadawała prace domowe.
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Mallory Cavanagh
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t252-mallory-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t449-mallory-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t435-atlas-owadow#1511
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t468-poczta-mallory-ego
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t252-mallory-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t449-mallory-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t435-atlas-owadow#1511
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t468-poczta-mallory-ego
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Wszelkie próby wyrwania się z podwójnego impasu - nauki i śledztwa - spełzały na niczym. Frustrowały. Miały ten sam wydźwięk, co spojrzenia, którymi obrzucała go matka za każdym razem, gdy nie potrafił naprawić podtykanych pod nos mechanizmów zegarowych. Bezużyteczny czuł się mocniej z każdym dniem, nawiedzany przez widmo marca. W pierwotnym założeniu w ciągu roku miał wypełnić daną siostrze obietnicę, tymczasem jedynym odkrytym przełomem było uświadomienie sobie, że wciąż tkwił po uszy w bagnie. Z trudem przychodziło mu nieodtrącanie pomocy, ale przynajmniej zaczął ograniczać czas spędzany w całkowitej izolacji. Pomagał w pubie, mając dość gryzienia przez wyrzuty sumienia, choć w pierwszych miesiącach nowego, gorszego życia z obojętnością podchodził do większości przejawów codzienności. Nauka zeszła na dalszy plan, bo jedyną pożywką dla mózgu było szukanie mordercy. Tropy bladły w zastraszającym tempie, a policja jedynie przeszkadzała i nim się obejrzał, utknął w martwym punkcie.
Rozwieszone po kampusie ulotki stały się preludium przełomu - taka myśl wpadła mu do głowy, gdy pierwszy raz spojrzał na ich treść. Autorka miała tyle przyzwoitości, by nie wypiąć się na zasady ortografii, ale niewystarczająco chęci, by wyjść poza to absolutne minimum. Namalowany krzywo ozdobnik w postaci patyczaka był gwoździem do trumny. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wręcz krzyczały, że lepszym wyjściem była nauka na własną rękę, niż opłacanie niechybnego procesu samozagłady. Śladem reszty zdroworozsądkowych studentów wyminąłby tablice, ale nie mógł zignorować przeczucia, jakoby magia anatomiczna była kluczem do rozwiązania zagadki kwestii życia, śmierci i tego, co pomiędzy; że też wcześniej na to nie wpadł! W obecnej sytuacji nie mógł wybrzydzać i dalej jedynie wsłuchiwać się w bezlitosne tykanie zegara: od czegoś musiał zacząć. Najlepiej od podstaw. Winnie musiała być z nimi zaznajomiona - przynajmniej z nimi - więc bez szemrania podpisał opakowany w złotko cyrograf.
Dziś, gdy kierowali się na wyznaczone przez nią miejsce, w tyle zostawiając małomiasteczkowy zgiełk, zaczął się zastanawiać, czy nie pomylił przypadkiem diabła z aniołem.
Przez pierwsze kilka spotkań usypiała jego czujność i dalej szła w zaparte, niepomna na niesprzyjające okoliczności. Śnieg skrzypiał im pod nogami, serwując doskonale chłodne tło pod niebezpiecznie rozgrzewające rozmowy o żukach. Co chwila musiał się strofować, by nie odpowiadać entuzjazmem na ten, który się z niej aż wylewał. Znał takie sztuczki aż za dobrze. Koślawa linia drzew coraz mocniej kuła w oczy, ograbiając go z resztek komfortu, a że daleko mu było do ekshibicjonisty, z każdym kolejnym krokiem udzielał coraz bardziej zdawkowych odpowiedzi.
Oertzeni czy mutica? — Wbrew sobie dopytał. Różnica była znacząca. Przypuszczał, że preferencjom Winnie bliżej było do kiczu, niż klasy. To by wyjaśniało, czemu postanowiła wyciągnąć go o zmierzchu na odludzie.
Milczał przez dłuższą chwilę, a gdy miał dość bicia się z myślami, wyrzucił na jednym wydechu:
Cetonia aurata jest bardzo interesująca. — I od razu poczuł się bardzo niezręcznie, wrzucił więc dłonie do kieszeni, jakby chciał tam upchać zdradzony właśnie sekret. Mam nadzieję, że nie jesteś zła, ale w odpowiedzi dostał jedynie wymowną ciszę. Czyżby nadszedł moment, którego tak się obawiał? Zmarszczył nieznacznie brwi, a gdy w pole widzenia radośnie wskoczył zgrzybiały fotel, ulubiony bałamutnik wszystkich okolicznych żuli, ekspresję pogłębił mu niesmak. Przystanął w stosownej odległości od zaświnionej paszczy lwa, złożył ręce na piersi i w milczeniu obserwował swoją korepetytorkę. Gdy pozbyła się oręża, przystąpił do ataku.
Możesz już dać sobie spokój. — Nie spuszczał z niej wzroku. Ani drgnął. — Przekaz jest nader jasny. — Kiwnął głową w kierunku fotela. — Mogłaś powiedzieć o tym wcześniej, zaoszczędziłabyś nam obojgu czasu. — Ale pewnie nie miała śmiałości. Albo chodziło o coś więcej, niż wyśmianie jego nikłych umiejętności z zakresu magii anatomicznej czy wydojenie z niego pieniądzy. Na moment przesunął wzrok w stronę lasu.
A może... — Powrócił do niej spojrzeniem. — Masz coś wspólnego z zagadkowymi zaginięciami w tym rejonie? — Lubiła chrząszcze i o ile nie była to jedynie zasłona dymna, mógł wykluczyć późno rozbudzone zapędy psychopatyczne. Nie byłaby w stanie skrzywdzić zwierząt, ale z drugiej strony po prostu mogła nie mieć wyboru.
Jeśli ktoś cię szantażuje, możesz iść z tym na policje. — W zależności od tego, co by tam powiedziała, mógłby rozważyć wyciągnięcie pomocnej dłoni. Na razie jedynie wpatrywał się w nią wyczekująco.
Na złożenie satysfakcjonujących wyjaśnień miała dokładnie cztery minuty.
Mallory Cavanagh
Wiek : 25
Odmienność : Słuchacz
Zawód : aspirujący entomolog
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 15
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t473-winifred-marwood-b#1897
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t521-winnifred-marwood#2370
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t523-poczta-winnie#2372
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1060-rachunek-bankowy-marwood-winnifred#9095
Oertzeni — odpowiedziała szybko, niemal wchodząc mu w słowo. Winnie rzadko kiedy komuś przerywała, zazwyczaj cierpliwie czekając na swoją kolej, jednak długie dyskusje z Perseuszem nauczyły ją, że czasami trzeba się wepchnąć, inaczej można nigdy nie dojść do słowa. — Pamiętam pierwszy raz, jak zobaczyłam je w kolorze — wcześniej mieliśmy jedynie czarno-białe wydanie w domu — i nie mogłam uwierzyć, że tak intensywne kolory występują w naturze.

Zerkała kątem oka na Mallory'ego, jego dystans tłumacząc nieśmiałością czy ogólnym stylem bycia. Sama nie była zbyt mocno ekstrawertyczna, jeśli temat, w jakim się poruszała, nie był jej dobrze znany. O chrabąszczach mogła mówić wiele; o magii anatomicznej trzy razy tyle. Gdyby rozmowa miała zejść na tematy jej obce, znacznie mniej by mówiła, pozwalając ciszy wypełniać luki między słowami.

Och, znam je! Mają przepiękne, metaliczne pokrywy. Czasami wyglądają jak miedź — dodała z wyraźnym uśmiechem. Nie znała nikogo innego, z kim mogłaby rozmawiać w ten sposób. — Protaetia metallica jest bardzo podobna, jednak jej ubarwienie jest znacznie mniej, hm, intensywne. Widziałeś je kiedyś? Mam atlas z bardzo dobrymi rysunkami, jeśli chciałbyś pożyczyć. — Nie wątpiła, że miał wiele atlasów, znacznie piękniejszych i nowszych niż te, które leżały na jej półce. Nie przeszkadzało jej to nigdy; nie czuła potrzeby otaczania się pięknymi, nowymi rzeczami. W Gniazdku wartości materialne nie miały znaczenia; wszystko działało na magię, rodzinne ciepło i szczyptę maminej szarlotki.

Popatrzyła odruchowo, jak wkłada ręce do kieszeni. Sama swoje trzymała w rękawiczkach, więc nie było jej zimno.

Hm? — spytała, podnosząc na niego wzrok, łagodnym jeszcze wyrazem twarzy. Z każdym jego kolejnym słowem jednak marszczyła mocniej brwi, wzorkiem idąc na fotel, na który wskazał głową, to na jego splecione na piersi ramiona. Dogłębnie nie rozumiała, co się tutaj dzieje. Winnie bardzo nie lubiła czegoś nie rozumieć. — Co powiedzieć? O czym ty mówisz? Słuchaj, jak nie zrobiłeś zadania, to nic się nie—

Nie skończyła, uciszona szokiem jego kolejnych oskarżeń.

Szok szybko zastąpiony został oburzeniem, co było bardzo wyraźnie zarysowane w mimice jej twarzy. Zrobiła kilka kroków do tyłu, jakby sam fakt, że Mallory w ogóle myślał o takich rzeczach, wprawiał ją w lęk.

Słucham? — Jej głos brzmiał znacznie poważniej, niż jeszcze chwilę temu, gdy ekscytowała się tematem doskonale im obu znanym. Brzmiała teraz jak wtedy, gdy ktoś w jej obecności kwestionował zasadność szczepień. Lub twierdził, że otwartą ranę można zwyczajnie wypalić — jak na filmach, Winnie. — Dlaczego uważasz, że miałabym mieć coś z tym wspólnego?

Skrzyżowała ręce na piersi, niemal naśladując jego własną posturę. Winnie bywała mała — czasami nawet mylono ją z dwunastoletnimi dziećmi — jednak bywały momenty, gdy rosła niewyobrażalnie wysoka. Bycie oskarżanym o morderstwo, pośrodku niczego, z pewnością było taką okazją.

Może to ty masz z tym coś wspólnego — odbiła piłeczkę. — Skoro morderstwa są pierwszym, o czym myślisz. To naprawdę nie jest powód do żartów, Mallory. Następnym razem, jak nie zrobisz zadania, to po prostu się przyznaj, a nie wymyślasz niestworzone historie, żeby odwrócić moją uwagę.

wszyscy z tematu
Winnifred Marwood
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : studentka medycyny i magicyny