Witaj,
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Salon
Połączony z kuchnią salon nie należy do najbardziej wystawnych w okolicy, ale nawet najsroższy architekt nie odmówiłby mu zmyślnego położenia; wysokie okna pomieszczenia skierowane są na południe, co w deszczowe dni oferuje namiastkę światła, w słoneczne z kolei — przytulny, złoty blask wypełniający wnętrze. Na środku kuchnio—salonu znajduje się stół z czterema krzesłami, który pełni rolę pogranicza między częścią salonową, a kuchenną. Jedna ze ścian pełni rolę podręcznej biblioteczki; przylegający do niej regał aż po sufit zastawiony jest książkami, których tematyczny przekrój wprawia w osłupienie niejednego konesera literatury — tylko tutaj Goethe może dzielić półkę z Harlequinami. Tuż obok postawiono dwa wygodne fotele i stolik kawowy, co w niewielkiej przestrzeni zapewnia miejsce dla zagorzałego czytelnika; dla spragnionych energiczniejszej rozrywki gości naprzeciwko ustawiono kanapę, a obok niej radio. W tym pozornym porządku najbardziej chaotyczne są wszechobecne rośliny i część kuchenna — to w niej z górnych szafek próbują wysypać się rondelki, na kuchence zwykle czeka gotowy obiad, w piekarniku pomieszkują patelnie różnych kształtów i rozmiarów, a lodówka — kiedyś naprawiona magią — od czasu do czasu zaczyna czkać niekontrolowanie.

Rytuały w lokacji
podszeptu (ST 103)
kocioł smoły (ST 57)
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
17 — I — '85

W czterech ścianach — właściwie trzynastu; ten, kto dom nazywa czterema ścianami mieszka albo w kartonie, albo trumnie — tego mieszkania żyło wiele prawd.
Były prawdy uniwersalne; o sposobie układania nabiału w lodówce — Percy, jeśli jeszcze raz postawisz butelkę mleka na kostce rozpakowanego masła, to klnę się na Lucyfera, że wepchnę ci to masło tam, gdzie zwykle maseł się nie wpycha (ha! Zdziwiłbyś się!) — i prawdy o kolejności wynoszenia śmieci — Ores, dziś wyrzucasz ty, ja wczoraj ściszyłem radio.
Były też prawdy prywatne; Orestes wierzył, że dobrze przygotowane mięso to takie, które marynuje się przez noc — Perseus sądził, że mięso jest dobre zawsze (o ile akurat nie zapomniał go rozmrozić).
W gąszczu pomieszkujących nad Archaios prawd była więc prawda o szacunku wobec snów; zwłaszcza tych zapamiętywanych tuż po przebudzeniu. Nawet zasnuty nićmi ulatującej mary umysł pamiętał, żeby sen zapisać — koniecznie w brązowym notatniku, który zawsze tkwił pod stertą starych magazynów leżących w nieładzie tuż przy wezgłowiu łóżka. Kiedy pierwsze blade smużki świtu zaczynały sączyć się przez szczeliny żaluzji, Perseus, z ledwo rozwartym okiem — zwykle lewym; nie wiedzieć dlaczego otworzenie prawego było najbardziej kłopotliwą (no, drugą najbardziej kłopotliwą) czynnością o poranku — zwykł zapisywać w tym notesie wszystko to, co ujrzał w błędnym świecie mar. Nawet, jeżeli nic mu się nie śniło lub jeśli nie pamiętał swojego snu, zapalał nocną lampkę i, kładąc sobie na kolanach jakiś gruby magazyn — z bliżej nieokreślonych powodów Hustler sprawdzał się doskonale — który miał służyć za blat, pisał na przykład:
Trzydziesty grudnia — nic.
Albo:
Ósmy stycznia — coś o dżdżownicy jedzącej wafelka, ale nie pamiętam szczegółów.
Zawsze zapisywał datę słownie; i kiedy miał pewność, że istotna snu została uchwycona, zakopywał się w ciepłym azylu własnego łóżka aż do momentu, w którym do sypialni nie dotarło ujadanie psa sąsiadów, gruchanie gołębia — zawsze tego samego, Perseus nawet nadał mu imię i każdego dnia drżał o jego los — lub ptasi świergot, w którym brzmiało zdumienie, tak jakby lokalny ptaszyna nie mógł uwierzyć własnym oczom, że Perseus ma czelność — bezczelność!— wciąż wylegiwać się w łóżku.
Dziś nie zdążył zanotować snu; dziś obudził go dźwięk muzyki, co oznaczać mogło jedno — była niedziela, Orestes nie pracował, a Jakub pewnie zżarł ostatnią rybną puszkę, przez co Percy na śniadanie będzie zmuszony zjeść Jakuba. Sen, chociaż nadal żywy w umyśle, nie został przelany na kartki notatnika — nawet data, siedemnasty stycznia, uniknęła losu uwiecznienia na papierze.
Wszystko przez słowo — zapomniane w zarodku.
Ores!
Ores — choć był wieloma rzeczami, jednym człowiekiem i prawdopodobnie odległym potomkiem Anaksagorasa z Kladzomen, przynajmniej sądząc po podobieństwie — nie był słowem, którego niedobór uwierał jak niewielki kamyczek w bucie lub jak źle zagojona rana w ustach.
Znalazłem się na rozdrożu życia — pomiędzy sypialnią a kuchnio—salonem rozciągało się dokładnie sześć i pół kroku; tego poranka Perseus pokonał tę odległość w trzech wypełnionych niezdrową dawką energicznej desperacji susach. Nikt o tej porze dnia — jeśli ich stary, archaiczny budziko—zegarek nie kłamał, była jedenasta dwadzieścia siedem — nie powinien przejawiać takiej odmiany witalności; zwłaszcza po nocy spędzonej w pracy, w której nagła melancholia i dwa papierosy za dużo nakłoniły Perseusa do zagrania Stairway to Heaven nie dwa, ale trzy razy. — Moja kariera stoi pod znakiem zapytania i kwestionuję każdą decyzję, jaką kiedykolwiek podjąłem!
Słowa płynęły przez czas, przestrzeń oraz wypełnione aromatem kawy powietrze. Na kuchennym stole czekał kubek, obok kubka talerz, na talerzu jajecznica, w jajecznicy chyba boczek (albo Jakub przekonwertowany na boczek) — za ten widok gotów był przestać darzyć kuzyna miłością tylko po to, żeby pokochać go na nowo.
Przecież raz już tego dokonał — posiadał pewne doświadczenie.
Miałem sen — ten niespisany i wciąż świeży — gdyby skupił się dostatecznie mocno, nadal czułby proch strzelniczy, świst rewolwerowych kul i promienie złotego słońca w zenicie. Każdy szanujący się western posiadał pojedynek w samo południe, a Perseus — wschodząca gwiazda Hollywood — gotów był na niemałe poświęcenia, żeby sen stał się ciałem, Grek nowym Clintem Eastwoodem, a Orestes głównym złoczyńcą w filmie o obrabowywaniu pociągów i strzelaniu do kaczek; a może to były łabędzie? — I chyba wiem, kim chcę zostać, kiedy dorosnę.
Lepiej późno niż wcale, prawda?
Perseus Zafeiriou
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Sześć lat, dziewięć miesięcy, siedem dni.
Nadszarpnięta skórka przy kciuku odsłoniła kawałek żywej tkanki; krew była gęsta i miała metaliczny smak.
Sześć lat, dziewięć miesięcy.
Świt nadszedł z odrętwieniem — język przygwożdżony do podniebienia domagał się alkoholu herbaty, drżące palce próbowały odnaleźć butelkę papierosa.
I siedem dni.
O świcie poruszał się cicho; tylko Jakub mógł dorównać mu bezszelestnością, ale tego poranka najwyraźniej nie zamierzał — zwinięty w kulkę kot nawet nie uniósł pyszczka, kiedy Orestes powitał kolejny dzień trzeźwości zimy pocałunkiem złożonym na kociej główce, w tym cudownym, puchatym miejscu między uszami.
Jutro będzie osiem.
Kubek kawy w dłoni zastępował jointa pióro; dziś nie czuł się na siłach, by na kolejne godziny utknąć za cholernie ładnym, cholernie drogim i cholernie drewnianym biurkiem, i wypisywać te swoje greckie dyrdymały — chociaż zwykle dyrdymały, zwłaszcza greckie, uwielbiał.
Tylko wytrzymaj. Jeszcze jeden raz.
Dziś zaklęte w mięśniach napięcie przekuł w działanie; wyprawa po pocztę, mleko i ciastko — koniecznie grzesznie słodkie, aż do granic przyzwoitości i estetycznej akceptowalności wylewającej się ze środka śmietany — rozpoczęła proces kuchennej krzątaniny. Zdążył na czas; jeszcze zanim z sypialni kuzyna spłynął pierwszy przejaw nieuchronnego przebudzenia.
Na każde wypełnione dramaturgią Ores odpowiadał nieskazitelnie spokojnym Percy; natura nie lubiła pustki, a wszechświat chaosu — kiedy jeden z Greków był wodnym wirem, drugi pełnił rolę kwiatu lotosu, który opiera się zakusom spienionej kipieli, próbując przy tym uratować jak najwięcej niewinnych dusz. Zanim Perseus dotarł do kuchni — pokonując aktualny rekord prędkości, z jaką wydostaje się z pościeli i rzuca na talerz z jedzeniem — Orestes zsunął z kolan niezadowolonego z przebiegu wydarzeń kota, na odchodne czule klepiąc go po zadku.
Jakubie, ratuj się, dla mnie już za późno — głuchy łoskot zbliżających się kroków był argumentem ostatecznym — Jakub, jak na mądrego zwierzaka przestało, nie zwlekał z ucieczką; jego taktyczny odwrót był kwintesencją gracji, wdzięku i bardzo kruchej lojalności.
To byłoby na tyle, jeśli chodzi o solidarność w cierpieniu. Prodóti̱s  — zdrajca!
Wypełnione wonią kawy powietrze ledwo zdążyło wypełnić płuca, kiedy w zasięgu wzroku — słuchu, smaku i wibracji, w jakie Perseus wprawiał otoczenie natężeniem decybeli w głosie — objawił się główny siewca lokalnego chaosu.
W zeszłym tygodniu, o ile pamiętam, stałeś na rozwidleniu dróg swego losu — łagodne uniesienie brwi godziło w cierpliwie sortowany plik rachunków, listów, reklam i kuponów zniżkowych — szelest przekładanego z kupki na kupkę papieru nie mógł wzbić się nad wiązankę opuszczających Perseusa słów, ale niestrudzenie próbował. — A twoja kariera była tamą oddzielającą potencjał od spełnienia.
W trosce o zdrowe zmysły — lub przynajmniej to, co z nich pozostało — nie zapytał jakie spełnienie kuzyn miał na myśli.
Lektury, które Percy trzymał przy łóżku, mówiły same za siebie.
Dopiero sen — ta ulotna wzmianka, wcale nie taka straszna, jedno słowo, trzy litery, dziesiątki pozytywnych konotacji — nakłoniły go do uniesienia wzroku. Już nie patrzył na pocztę; jeden z listów zamarł w jego dłoni, tak jak w bezruchu zastygł Orestes — był jak filmowy bohater zatrzymany w pół kroku, kiedy tłusty, dziecięcy paluszek nacisnął “stop” na odtwarzaczu kaset.
Wszystko przez sny.
Sny, które w jego słowniku oznaczały koszmary.
Koszmary, które były kwintesencją odrazy — do podświadomości wypełzało z nich coś obcego; pasożyt powoli rozpychający się w umyśle, wyżerający po kawałku jego ciało, świadomość, życie.  
O pół sekundy za późno przypomniał sobie, że poranki — nawet te umieszczone bliżej południa — nie były czasem na strach; w poranki powinien uśmiechać się w odpowiednich momentach, słuchać w innych, odpowiadać w kolejnych.
Tak, by Perseus nareszcie — nareszcie — posiadał prawdziwy dom.  
Opowiedz mi o tym śnie, fos ton mation mou — za uśmiechem w głosie przycupnął cień roztargnienia; gładka faktura koperty pod opuszkami była obca — w dotyku i pod ostrzałem jasnego spojrzenia. Cienki list zatańczył między jego palcami — środkowym, serdecznym, środkowym; jak w tango pozbawionym muzyki — bezskutecznie próbując przyciągnąć uwagę Perseusa.
Znów zamówiłeś prenumeratę świerszczyków?
Ciężkie, ale wcale niebezpodstawne oskarżenie; mieszkanie nad Archaios było świadkiem zbyt wielu wyjątkowo krępujących rozmów z listonoszem, by Ores dał się nabrać.
Po raz kolejny, przyznaje z niejakim zażenowaniem.

Ostatnio zmieniony przez Orestes Zafeiriou dnia Sob Lut 11, 2023 4:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Drogi Michaelu,
minęły całe lata, od kiedy odszedłeś. Obiecałam sobie, że nie będę liczyć i tak ciężko jest mi zorientować się w czasie, gdy świat pędzi do przodu. Przysięgałam, że nigdy nie powiem Ci prawdy, ale nie mam wyjścia.
Masz syna, Michaelu. Pięknego ośmioletniego syna. Ma na imię Shawn i świetnie idzie mu na lekcjach historii i wychowania fizycznego. Shawn postanowił, że będzie sportowcem - tak jak Ty.
Nie piszę do Ciebie, żebyś wrócił do naszego życia.
Potrzebuję pieniędzy. Shawn jest chory.

Spotkaj się ze mną 17 stycznia o 9:30 wieczorem przed Happicade.
O ile masz jaja.
Ivy


Orestes, list otrzymałeś zgodnie z wylosowanym przez siebie wyzwaniem Bingo! i zamiarem otworzenia go. Możesz zignorować jego treść lub spotkać się z Ivy. W tym drugim przypadku do wątku możesz zaprosić inną postać lub innego gracza z konta Zjawy. Spotkanie rozegraj w takim wypadku samodzielnie, bez udziału Mistrza Gry. Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki, ale może się w niej niespodziewanie pojawić. W razie pytań - zapraszam (Frank).
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
Pierwszy łyk kawy był kluczowy.
Pierwszy łyk kawy definiował ton reszty dnia — jeśli była zbyt gorzka, istniało spore prawdopodobieństwo, że za najbliższym zakrętem Perseus natknie się na jedną z dziewczyn, do których obiecał oddzwonić, ale zapomniał — albo nie zapomniał, ale mówi im, że zapomniał, żeby nie było im zbyt przykro, bo jeśli istnieje na świecie coś, co przeraża go bardziej od krewetek oblezionych przez mrówki, to jest to widok płaczącej dziewczyny.
Pierwszy łyk kawy mógł być też zbyt słodki; wtedy reszta dnia upłynęłaby mu pod znakiem napotykania się na urocze pary, które chodnik pokonują samym środkiem i trzymają się za ręce, więc Percy musi schodzić im z drogi prosto w rynsztok, za każdym — każdym! — razem zastanawiając się, czy jednak nie powinien oddzwonić do Lucy z High Hill albo czy Pauline wciąż ma ochotę na lody.
Truskawkowe.
W środku zimy.
Na rozstaju dróg swego losu. Właśnie tak mnie słuchasz! — pierwszy łyk kawy tego dnia był idealny — wszystko, co wychodziło spod rąk Orestesa było idealne, ale kawa wyjątkowo — dzięki czemu dalsza część dnia zapowiadała się uroczo; może pójdą na spacer i eklerka? Jedno zerknięcie za okno — akurat wyjątkowo imponująca bryła zmarzniętego śniegu gruchnęła o szybkę — skutecznie pozbawiła go złudzeń. Spojrzenie uciekło od przygnębiającej szarości zimowego krajobrazu i przeskoczyło na Oresa, z Oresa — na wymownie opustoszałe kolana Oresa, z pozbawionych Jakuba kolan Oresa — na twarz Oresa, z twarzy Oresa — na lodówkę, która dziś milczała podejrzanie.
Oczywiście, że była, jest i będzie tamą. Wiesz dlaczego, kuzynie? — widelec w dłoni Perseusa wykonał niebezpieczny taniec — coś z pogranicza zorby i ataku padaczki — o mały włos nie lądując ząbkami w dół w jego udzie. — Pewnie nie wiesz, lecz nie lękaj się. Perseus ci powie.
Za chwilę; najpierw zje.
Otóż…
Po drugiej rundzie tanecznych popisów widelec wreszcie trafił do ust — Percy jadł tak, jak robił wszystko inne; jakby był wyjątkowo wściekłym oposem terroryzującym lokalne wysypisko śmieci. Kilka okruszków świeżego pieczywa spadło na podłogę, kilka innych już na zawsze zamieszka w pobliskim dywanie; Perseus zdążył złapać tylko dwa — a potem otrzepał ręce o spodnie.
Hm, dodałeś dziś więcej pieprzu? — nawet jeśli, dla jego kubków smakowych nie miało to znaczenia: ćwierć talerza świeciła już pustką, podobnie jak wzrok smakosza, który za punkt honoru obrał sobie pokonanie jajecznicy w rekordowo niskim czasie — nie rezygnując przy tym z dialogu.
Percy zawsze był człowiekiem czynu.
Otóż, powiem ci, że…
Ledwo przełknął kolejną porcję — i ledwie nabrał na widelec następną — kiedy ciemne brwi uniosły się nieznacznie, a jasne spojrzenie skurczyło do szparek wąskich jak wejście na monety w salonie gier.
Przysięgam, co jest w tej jajecznicy? — zamilkł — niestety, tylko na chwilę — dłubiąc w talerzu widelcem z precyzją chirurga; w tej owiniętej ciszą misji posunął się nawet do potarcia podbródka w sposób, w jaki zwykły robić to greckie posągi. Drobna różnica polegała na tym, że greckie posągi rozważają kwestie filozoficzne — a Perseus?
To ser?! Czy ciebie opętał demon kulinarnych katastrof?
Perseus rozważa tylko moralność nabiału na talerzu.
Wiesz, kto dodawał ser do jajecznicy? — pewnie wiedział — Orestes, mistrz nieoczekiwanych ciekawostek — ale Percy właśnie wkroczył na szlak uzasadnionego oburzenia i nie czekał, aż kuzyn po raz kolejny przypomni mu, kto w tym domu czytuje coś więcej niż magazyny muzyczne i księgi o magii powstania.
(Świerszczyki się nie liczą; świerszczyków się nie czyta — nimi się rozkoszuje).
Ted Bundy, Ores. Ted Bundy!
Prawdopodobnie — między łykiem kawy i dźgnięciem powietrza widelcem z wytwornością muszkietera — zamierzał powiedzieć coś jeszcze; tyle, że kiedy napotkał spojrzenie kuzyna — błękit greckiego morza, spokój trawy porastającej Olimp — nie pozostało mu nic innego jak tylko bezgłośnie poruszać ustami przez kolejne trzy, dwie, jedną sekundę.
Świat czekał na kulminację, puentę, na to, co Perseus ma do dodania — i tylko dwójka zasiadająca za stołem w kuchni nad Archaios wiedziała, że święte oburzenie dawno wygasło, a Percy jest myślami dziesiątki mil od sera, jajecznic i okruszków.
Śniłem, że Hollywood otworzyło przede mną studia filmowe — samo wspomnienie wystarczyło; uśmiechnął się szerzej, aż skry wesołości buchnęły w jasnych tęczówkach i zostawiły drobne rozbłyski w radosnym błękicie. — Afisze w całym kraju sprawiedliwie oddawały piękno moich kości policzkowych…
Właściwie nieco je uwydatniły, ale o tym Orestes wiedzieć nie musiał.
A debiut filmowy, Przeminęło z Zefirem, był hołdem dla naszych korzeni i westernowskiej, złotej ery.
Tytułowym Zefirem był, rzecz jasna, Perseus — niestety nie zdążył odkryć, co dokładnie z nim przeminęło; nagłe wyrwanie ze snu zakończyło fabułę skomplikowaną jak próba odkurzenia za szafą. Obracany przez Oresa list przykuł uwagę na przelotny, prędki moment, w trakcie którego Percy wykonał kolejną misję — odsunął od siebie talerz, przysunął kubek z kawą i zacmokał na ukrywającego się w sypialni kuzyna kota; tym uniwersalnym cmoknięciem, które oznaczało Jakub—ty—tchórzu.
Już nie zamawiam świerszczyków na nasz adres — w uśmiechu Perseusa utknął urok cinkciarskiego grymasu — takiego, który może należeć i do gliniarza, i do ściganego złodzieja. — Wszystkie wysyłają teraz do mieszkania Williamsona.
Zamilkł, zastanowił się i wydał z siebie coś, co przypominało skatowany czajnik; ooch! podsycone zbolałym wzburzeniem.
Doskonały plan Zafeiriou miał jedną wadę.
Barnaby’ego.
A skoro o tym mowa, żadnego nie odzyskałem.
Nie dość, że złodziej, to jeszcze dewiant; i tym razem — wyjątkowo — nie o jego karierze mowa.
Perseus Zafeiriou
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Drobne stuknięcia o brzeg kubka — tego z nadtłuczonym brzegiem, drobną wyrwą w ładnej imitacji porcelany — to niezawodny sposób. Na odliczanie czasu, skoncentrowanie myśli, uznanie, że kawa — czarna i słodka tak, że płyn wewnątrz kubka zmętniał nieprzyzwoicie — jest lepsza bez alkoholu.
Stuk—stuk, stuk.
Trzynaście lat temu po raz pierwszy dolał do niej whisky. Był poranek, podobny do tego; był też kubek — chyba nawet ten sam. Na początku wystarczało jedno przechylenie butelki. Później kawy dodawał tylko do koloru; Pennypacker ukryty za płatkami owsianymi — jedynymi, których Percy nie dotknąłby nawet pod groźbą śmierci głodowej — najlepiej smakował na śniadanie. Gorzki i mętny, ale to nieistotne.
Dziś zawartość kubka przy ustach jest słodka i lepka; czarna kawa, czarne myśli, tylko uśmiech naprzeciwko promienny. W chwilach zwątpienia, kiedy Ores zamierał, wpatrzony w tę szafkę, gdzie wciąż trzymali płatki owsiane — być może te same, co trzynaście lat temu — wystarczyło sobie przypomnieć.
Pragnienie, drgawki, ból głowy, wszystkie wyrzuty sumienia, wszystkie możliwe tęsknoty i uśmiech. Tylko ten uśmiech.
Nic poza uśmiechem.
Masz zupełną rację, Percy — drgnięcie kącików ust było prawie niewinne; niesiony poranną furią Perseus akceptował tylko dwa rodzaje melodii — głos swój albo Madonny. Tego drugiego akurat nie mieli na podorędziu; ten pierwszy wybrzmiewał niestrudzenie i zakłócał spokojny odpoczynek Jakuba, który pewnie umościł się na poduszce w sypialni, pogardliwym drgnięciem wąsów zdradzając, co o tym wszystkim myśli.  
Czasem każdy chciał być Jakubem.
Zwłaszcza Orestes. Zwłaszcza o poranku. Zwłaszcza z nadpobudliwą wersją kuzyna w kuchennej części salonu (w niesalonowej części kuchni?). Ores prędko pożałował momentu, w którym uznał, że absolutnie doskonałym — i niezaprzeczalnie świadczącym o czułości — pomysłem jest napełnienie dzbanka Perseusa kofeiną.  
Otóż?
Poczuł się jak piroman, który dolewa benzyny do płonącego auta, choć po kwadransie dialogu z Percym jedynym wrakiem będzie wyłącznie on sam; czuł to w starych kościach i drapiącym rękawie spranej koszulki. Z Fleetwood Mac na piersi zostało tylko Feewoo Ma — po nazwie albumu nie było już śladu, ale tylko wyjątkowo niedoedukowany czarownik — czyli połowa Kręgu — nie odgadłby, że chodzi o Rumours; Stevie Nicks i Mick Fleetwood zastygli na koszulce w legendarnym układzie ciał.  
Dziecko drogie — w jego głosie rozgościła się rezygnacja zgromadzona ze wszystkich mieszkań w obrębie dwóch dzielnic. Już za sekundę światopogląd Perseusa legnie w gruzach, a na jego ruinach powstanie nowy człowiek.
Pewnie jeszcze głośniejszy niż do tej pory.
Od czternastu lat robię ci jajecznicę z serem.
Bum.
Raz dodałem żelki i nie powiedziałeś nawet słowa.
Trach.
Tylko żułeś dłużej.
Bach, katastrofa budowalna.
Orestes spokojnie przysunął do siebie bestialsko odtrącony talerz i — miał za sobą więzienny epizod, ale nawet on posiadał swoje granice — sięgnął po świeży widelec tylko po to, żeby bardzo powoli, bardzo z rozmysłem i bardzo, bardzo pieczołowicie wybrać najbardziej serowy fragment oblepiony w ścięte żółtko.  
Wsunął go w usta tak, jak kochał się z kobietami — czyli wcale — czule i z uznaniem.  
Czy w tym filmie ratowałeś z opałów dzielną panią doktor, która na dzikim zachodzie przecierała drogę wyedukowanym kobietom? — najłatwiejszą drogą do ocalenia było odwrócenie uwagi Perseusa — a żeby odwrócić uwagę Perseusa, trzeba dysponować albumem Madonny, zdjęciem Madonny, albumem przedstawiającym zdjęcie Madonny lub, jeśli wszystkie Madonny zawiodą, przywołać delikatne widmo panienki Marwood.
Czasem nawet Ores otwiera oczy i wybiera przemoc; zwłaszcza, kiedy dojada po kuzynie.  
Przestań prześladować Williamsona, Percy — widelec stuknął o talerz, uwaga powróciła do sortowanych rachunków i zagadkowego listu, który Orestes wreszcie otworzył. Niepozorna koperta z krótką treścią w środku — już sam nagłówek sprawił, że brwi podjechały mu do połowy czoła. — To karalne i bardzo nieu—
A później — kiedy dotarł do fragmentu o synu i spotkaniu — nieomal wycięły mu zakola.  
—przejme. Feggari mou.
Jeśli w jego twarzy ocalał pigment po lecie, właśnie zniknął po nim ślad — Orestes po raz ostatni świecił podobną bladością cztery lata temu, kiedy Jakub skoczył z piętra i wylądował w kontenerze na śmieci.
Czy dziewięć lat temu bywałem aż tak pijany, żeby zrobić komuś dziecko?
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
Zgroza. Szok. Rozpacz. Niedowierzanie.
W kuchni nad Archaios mieszkało wiele emocji i jeszcze więcej wspomnień. Nie wszystkie były wesołe, nie każda nosiła znamiona uśmiechów rzucanych nad kawą. Nie do każdego Perseus wracał chętnie, nie każde pamiętał dobrze; obraz twarzy ojca zamazywał się coraz mocniej, mamę znał tylko ze zdjęć.
Jedyną stałą w tym bezustannie falującym morzu był Orestes – bardzo rzadko, przynajmniej od powrotu, wzniecał negatywne emocje.
Ale dzisiaj wyruszył na wojnę z tą swoją patelnią i jajecznicą, i serem, i pomówieniami.
Nie — hipoteza była prosta: jeśli pokręci głową odpowiednią ilość razy, słowa kuzyna cofną się w czasie i nigdy nie wybrzmią, a on, Perseus, spędzi ten dzień lżejszy o traumę mniej. — Nie zrobiłbyś tego.
Zrobiłby; cichy głosik w jego głowie brzmi tak, jak mógłby brzmieć Jakub, gdyby nie był zwykłym, rudym, leniwym kotem. Zrobiłby, bo jest ubranym w musztardowe swetry zagrożeniem dla stabilności społeczeństwa. Lekko wyszczerbiony od strony uszka kubek był jedynym ratunkiem; Percy rozpaczliwie przytknął go do ust, letnią kawą wypłukując dekadę gastronomicznych prześladowań, których nieświadomą ofiarą padł.
Może i nie jestem zbyt bystry — słowa — wypowiedziane pomiędzy piątym i szóstym łykiem — nosiły znamię śmiertelnej urazy. Minie mu za pół minuty, ale teraz? Teraz płonął gniewem trzeciego kręgu Piekieł.
Ale zbyt spostrzegawczy też nie!
To ustalono minutę temu; kto wie, co jeszcze nieświadomie wkładał do ust na przestrzeni tych lat? Brukselki? Kapara? Tureckie kebaby? Do okrucieństwa tych ostatnich nie posunąłby się nawet Orestes; chyba. Po ostatniej rewelacji już nic na tym świecie nie było pewne — nic, poza reakcją Perseusa na mgliste, sprytnie zawoalowane i bardzo, bardzo niesprawiedliwe przywołanie widma pewnej Winnifred.
Ona nie miała tu wstępu.  
Żadna kobieta nie powinna mieć tu wstępu; mama była ostatnią, która siedziała za stołem w kuchni nad Archaios i chociaż Percy wiedział, że to wierutna bzdura, bo od kilku lat Helen i mała Elsje były niezbędnym elementem tutejszego wyposażenia, nie zamierzał zmieniać zdania.
Co, co mówisz?
Odsuwane krzesło zaszurało wściekle, podrywający się na równe nogi Perseus prawie stracił równowagę — w dwóch susach był przy przyciszonym do minimum radiu, w jedno przekręcenie nadgarstka pogłośnił je do maksymalnej wytrzymałości wzmocnionych magią głośników, w pół uśmiechu odkrył, że wybrane przez Orestesa częstotliwości wskazują na słuchanie bardzo konkretnej stacji.  
Carl Douglas cię zagłusza!
Those kids were fast as lightning, potwierdziła hucząca w kuchni muzyka, dzięki której Percy zagłuszył — poza wyrzutami sumienia i dociekliwością Oresa — ciche parsknięcie śmiechem.
Zostawić Williamsona w spokoju?
Też coś.
Pierwsze, nieskładne zakołysanie w rytm głosu Carla Douglasa zakłóciły kolejne słowa kuzyna; Perseus zmarszczył nos, w odpowiedź wkładając adekwatną ilość zgorzknienia. Coraz rzadziej rozmawiali o tamtych latach — przeszłości cuchnącej alkoholem — ale milczenie nie wymazywało wspomnień.
Nawet ty nie bywałeś tak pijany — bywał; kwaśny posmak w ustach wyparł nawet wspomnienie sera w jajecznicy. — Poza tym, jeśli ktoś miałby zajść z tobą w ciążę, byłaby to Joy — przez twarz Perseusa przemknął cień namysłu — widok na tyle rzadki, że mógł szokować.  
Na szczęście tuż po nim nadeszły typowo perseuszowe wyjaśnienia.  
Ugh, ble, ha! — pierwszy dźwięk był podsumowaniem tego, co Percy sądzi na temat Joy, drugi — podkreśleniem niezaprzeczalnej potęgi wcześniejszego argumentu, trzeci po prostu zbiegł się z refrenem piosenki. Kiedy Carl Douglas i jego chórki mówią ha!, nie ma innej możliwości — trzeba im zawtórować, najlepiej zadając powietrzu zmyślony kung—fu cios.
Zupełnie jak Perseus teraz.
Pech chciał, że jego przecinająca czas i przestrzeń dłoń — szybka jak żuraw, czujna jak ważka — łupnęła o doniczkę. Ceramiczny, brzydki potworek, w którym Orestes hodował bazylię, zakołysał się trwożliwie; in fact it was a little bit fright'ning, śpiewał Carl, hu! zawtórował mu Percy, kiedy karierę kung—fu mistrza rzucił — razem z całym swoim ciałem, które runęło w kierunku parapetu — na rzecz ratowania doniczek.
Złapał ją w powietrzu; make sure you have expert timing, dodał pan Douglas z radia, a Perseus skinął głową, triumfalnie potrząsając doniczką i przy okazji — bazylią, która zgubiła dwa listki.  
Już wie, jaki utwór zagości tej nocy na antenie.  
Co tam masz? — roślinka, teraz trzymana w objęciach jak niemowlak, smyrnęła kark Orestesa, kiedy Perseus pochylił się nad jego ramieniem.
Perseus Zafeiriou
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
W spojrzeniu może usiedzieć wiele zgęstniałych emocji; pojawiają się nagle, przychodzą same i nigdy nie jest łatwo zaakceptować ich obecności. Bezpiecznej nadać im niedorzeczne nazwy — kosmiczna ropa albo tzatziki, albo tirokafteri (w greckich sosach nie było nic niedorzecznego; może poza pisownią) niż naprawdę określić tym, czym są.  
Tego poranka w jego spojrzeniu tkwiła ellada; majonez, pomidory, pieprz. Wcale nie miłość. Wcale nie troska. Wcale nie niepewność — naprawdę mi wybaczyłeś, Percy?
(Ja sobie nie wybaczę nigdy).
Jestem Grekiem z bagażem uzależnień — powiedz to głośno i wyraźnie, powtarzali na spotkaniach, jesteś alkoholikiem. — Nie znam litości ani poprawnej pisowni słowa żelazko.
Niewielka strata; kto w listach używa słowa żelazko?
Kręcący głową Perseus próbował cofnąć czas w ten sam sposób, w jaki mógł zawracać muzykę; igła gramofonu odtwarzająca piosenkę od pierwszej sekundy, śliska taśma studyjnych kaset przewijana wstecz na trzeszczących ząbkach niereformowalnie drogiego odtwarzacza.
Dla nich czas od zawsze był podzielony na cykle — świat wysyłał jedynie znaki, żeby mogli je zauważyć.
Masz za to wiele innych zalet — czarna kawa znikała z dzbanka i obitych kubków szybciej od pierwotnej — zupełnie niezrozumiałej dla Orestesa; jajecznica z serem jest pyszna — odrazy. Percy zapominał o niesnaskach (i niesmakach) prędzej niż o istotnych datach; urodzinach, przeglądzie instalacji gazowej, rocznicach; wszystkich, poza tymi śmierci i więzienia. — Nikt tak nie naprawia zepsutych minutników.
Taśma została zerwana — niewinne pytanie napotkało trojański opór zrywania się ze stołka, podgłaśniania muzyki i utwierdzania Orestesa w przekonaniu, że kawę robił dobrą, ale za mocną; pewnego dnia zepsuje kuzynowi serce albo mózg.  
Właściwie tylko serce — to drugie nigdy nie działało, jak należy i była to tylko kolejna z ich rodzinnych, greckich klątw.
Gdyby kłamstwo miało nogi, mogłoby rozpocząć okrężny maraton po kuchni nad Archaios; gdyby kłamstwo miało prawo bytu, mogłoby przybrać formę nigdy niezszytych z sobą słów. Uspokój się; usiądź; ciszej.
Nad Archaios nawet ponad dwudziestoletni mężczyźni — chłopcy? Czasem tak, szczególnie w chwilach takich, jak ta — mogli ćwiczyć wyimaginowane karate do głosu Carla Douglasa, a jedyne, co zrobiłby Ores, to zapalenie papierosa po kawie. Nie widział sensu, by stawiać jakikolwiek opór; nie zamierzał naprawiać tego, co dobre i sprawiedliwe, co łagodne i wyrozumiałe.
Jak Perseus.
Zepsuj mi bazylię, a kolejnym razem dodam do śniadania tureckich przypraw — groźba bez pokrycia — był nieobliczalny, ale nie potworny — zakończyła się pstryknięciem zapalniczki. Opuszki palców — całe w atramencie, rano rozlał długopis — zacisnęły się na filtrze z niepotrzebną werwą; najpierw skrzywił się na nawet ty nie bywałeś tak pijany (bywałem, Percy; po prostu nie chcesz pamiętać), a później drugi raz — na imię.  
Joy? — wymierzony w otchłań kubka grymas był tak naprawdę grymasem posyłanym w tunel przeszłości. Nie ująłby tego lepiej od Perseusa; ugh, ble, ha.
Joy i jej stosunkowo bogaty tatuś. Joy i jej stosunkowo okropny zespół. Joy i jej stosunkowo ładny, syreni głos. Najgorsza pomyłka jego życia miała jednosylabowe imię, jasne włosy i awersję do sukienek; co on, na Zefira, sobie myślał?
Ktoś uznał, że Archaios to dochodowy biznes i chyba liczy na — pomyłka w jego dłoniach miała formę listu, nad którym Orestes nie zamierzał zastanawiać się długo. — Sponsora?
Zgięta w pół kartka zniknęła w kopercie; po południu zaniesie ją na dół i położy pod blatem. Może ktoś znał Michaela, może ktoś wiedział, kim jest Ivy, może to wszystko było żartem.
Na morzu może unosiła się tylko jedna żaglówka faktów — posiadał w życiu dość własnych tragedii, żeby dokładać do nich cudzą.  
Masz plany na jutro?
Na przykład w Wallow?
To pytanie — z wielkim trudem i wysiłkiem niewspółmiernym do efektu — stłamsił w zalążku. Ores i jego bazylia nie przetrwaliby kolejnego popisu amatorskiego karate w kuchni — a to najwyraźniej najnowsza taktyka obronna Persusa przed niewygodnymi pytaniami.
Miła odmiana po zeszłomiesięcznym tłuczeniu talerzy; nie wiedzieć dlaczego, wyłącznie brązowych.
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
W spojrzeniu, poza emocjami, może utknąć coś znacznie groźniejszego; dwie sylaby, sześć liter, jedno słowo, milion znaczeń.
Prawda.
Ta rozciągnięta w leniwym już—nie—poranku nad Archaios miała wiele twarzy i jeszcze więcej definicji, a najistotniejszą z nich ukrywano w tym, co niewypowiedziane; prawda najważniejsza najtrudniej przechodziła przez zaciśnięte gardła.
Naprawdę ci wybaczyłem.
Taką prawdę trzeba zagłuszyć; najlepiej jej dokładnym zaprzeczeniem.  
Kłamstwa, kłamstwa od samego świtu!
Nieistotne, że dochodziła jedenasta. W trybie dnia zlepionym z nierównych proporcji nocnych zmian w radiu, popołudniowych wypraw do Wallow i kilku godzin pomiędzy — w trakcie których Perseus znajdował czas na odkrywanie uroków Saint Fall od strony, od której nie powinien poznawać go nikt — nie było miejsca na utarty tryb dnia. Za dwadzieścia minut wreszcie ubierze coś, co nie jest piżamą; za pół godziny odbędzie krótką, poważną rozmowę z Jakubem na temat zostawiania rudej sierści na świeżo upranych, czarnych koszulkach.
Za godzinę może być na Starym Mieście, pytając Helen czy Elsje chciałaby na sanki, bo tak się składa, że on, Perseus, zna idealną górkę do zjeżdżania (i dziwnie na niego patrzą, kiedy przychodzi zjeżdżać bez dziecka).
To wszystko wydarzy się wkrótce; teraz, tak po prostu i po grecku, nie zamierzał spieszyć się nigdzie.
Wszyscy wiedzą, że żelazko pisze się z g pod koniec — w trakcie wygłaszania odważnej hipotezy nie drgnęła mu nawet powieka; spojrzenie, skupione na statecznie opróżnianym dzbanku z kawą, obliczało prawdopodobieństwo wypicia go zanim Orestes powie młody, mam bojowe zadanie.
Szanse były nikłe; gdyby nie improwizowany trening kung—fu, miałby szanse na kofeinową ucieczkę. Teraz musiał skupić energię na walce o dobre imię — naprawić minutnik potrafiłby nawet Jakub, gdyby Lucyfer postanowił dać mu kciuki przeciwstawne.
Na szczęście, nie postanowił; wtedy zamiast z propagandą Gabriela, musieliby walczyć o dominację nad światem z kotami.  
I lodówek — ta w ich kuchni tego poranka milczała wymownie — może przerażona, całkiem zresztą słusznie, eskalacją konfliktu nad śniadaniowym stołem.  — Nie zapominaj o lodówkach.
Nieźle radził sobie z radiami, walkmanami i korkami, nienawidził za to gniazdek — tych w ścianach. Elektryka i Perseus darzyli się miłością równie gorącą, co Perseus i ser w jajecznicy; co Grecy i Turcy; co żuki i ich naturalny wróg, o którego istnieniu Percy chwilowo zapomniał, ale przy najbliższej okazji zapyta profesjonalistki.
Bazylia w jego ramionach zadrżała trwożliwie — trzęsące się listki wydzielały zapach, dzięki któremu Perseus zapomniał o najwyraźniej naciągniętym w kung—fu mięśniu ramienia — i dołączyła do wąskiego grona zastraszanych przez Orestesa lokatorów mieszkania nad Archaios.  
Twoje okrucieństwo zaczyna mnie przerażać. Sprzeniewierzysz dwa dolary na pudełko tureckich przypraw? — w ich małym świecie dwa dolary mogły zostać przeznaczone na rzeczy znacznie przydatniejsze; na przykład różowe spinki do włosów, które później Elsje wepnie we włosy Oresa i — jeśli Percy będzie odpowiednio sprytny — podejmie podobną próbę kilka godzin później, już na Starym Mieście; tyle, że z włosami gwardzisty. — Mogłeś mówić wczoraj, przesypałbym paprochy z szufelki do słoika i wyszłoby na jedno!
Trzęsąca się w jego ramionach bazylia ochoczo zaszeleściła listkami, które po raz kolejny musnęły kark Orestesa; gdyby Perseus był podejrzliwy, mógłby uznać, że krzew zadurzył się w jego kuzynie, zupełnie jak Joy — ugh, ble, ha — kilka lat temu. Prawdę mówiąc, Percy nie mógł ich winić; Ores był uosobieniem gracji i doskonałości pod drobnym warunkiem — że był przy okazji trzeźwy.
Od sześciu lat, dziewięciu miesięcy i siedmiu dni — to nie tak, że Perseus liczył; jedynie słyszy, jak liczy kuzyn — był.
Nie znam żadnej Ivy poza Ivy League, ale raczej nie o to chodzi — krótkie zerknięcie na składany właśnie list rozwiało wątpliwości. Liga Bluszczowa nie dowiedziała się o nieopisanym geniuszu Greków z Saint Fall; byli bezpieczni od zakusów spóźnionego stypendium.  
Jedynie przed nimi samymi nie mógł uchronić ich nikt.  
To zależy — odstawiana na parapet doniczka stuknęła cicho, rozbudzone spojrzenie zwęziło się do dwóch, wąskich szparek podejrzliwości. — Jakie bojowe zadanie dostanę tym razem?
To byłoby na tyle jeśli chodzi o subtelną ucieczkę.
Perseus Zafeiriou
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Przysięga złożona nad tym samym stołem, w tej samej kuchni, w jednakowej kondygnacji świadków — Jakub śpiący w sypialni, Perseus śniący na jawie, Orestes pozbawiony snu — sześć lat, dziewięć miesięcy, siedem dni temu.
Przysięgam, że nie tknę alkoholu. Nigdy.
Broczące bólem spojrzenie — błękitne jak jońskie morze, czystsze od wody w szklance — nie wierzyło w obietnice i miało pełne prawo; tę ostatnią, zdążę na twój chrzest, przysięgam, Ores złamał widowiskowo. Przez ponad dwa lata łamał ją każdego dnia; przysięgam, Percy.
Sześć lat, dziewięć miesięcy, siedem dni później nerwowo skubał skórkę przy paznokciu i myślał, że kawa w kubku była smaczna — ale mogłaby być smaczniejsza; z alkoholem tak bywało.
Kłamstwa i krzyki, Jakub jest rozczarowany — podróż za jeden uśmiech, obecnie ukryty w okopach uszczkniętego brzegu kubka — spokój nad parująca tonią czarnej kawy nie powinien smakować słodko; żaden Grek nie słodzi niczego, co powstaje z fusów, ziaren albo wywaru niefiltrowanej szczerości. Ten posmak płynie z nawyku; ich słodzik to rytuał okrągłego stołu, powolnych poranków, osądów wydawanych przez trzeciego współlokatora, którego aktualnie ze snu mogłaby — chociaż wcale nie musiała — jedynie wojna nuklearna. Spokoju tego dnia nie mogła zachwiać nawet improwizowany trening prawdopodobnie—kung—fu, dybanie na życie niewinnej bazylii i listy nawołujące do sfinansowania leczenia dawno zaginionych, nieślubnych synów.
Podwaliny świata w drżenie wprawiła dopiero wątpliwej jakości gramatyka.
Cenna uwaga, warta zanotowania — czarna toń kawy w kubku, w przeciwieństwie do cierpliwości, dobiegała końca. — Na przykład dziesięć razy na kartce, jedno żelazgo pod drugim.
Prędzej czy później — raczej później niż prędzej, chociaż istniał niebezpieczny próg prawdopodobieństwa, że wcale — Perseus zauważy swój błąd. Chyba. Możliwe.
Jest taka ewentualność. Orestes kilka lat temu odkrył jego świadectwo ukończenia liceum; od tamtej pory nic nie brał za pewnik.
Odpalony papieros okadził pozostałości po nierównej walce z wyimaginowanym przeciwnikiem; Carl Douglas zamilkł i zagłuszyła go ABBA. Czasami — często, zawsze, bez przerwy — Ores myślał, że jest na to za trzeźwy. Wtedy (teraz) zaciągał się papierosem aż do bólu płuc i próbował pomyśleć o czymś innym; że trzeźwy znaczy odpowiedzialny. Dobry. Zasługujący na miłość człowieka, na którego miłość — niestety — tak naprawdę nie zasługiwał nikt.
Jedynie z samochodami mógłbyś radzić sobie lepiej — zaciśnięte na filtrze usta próbowały odtworzyć wszystkie włókna miękkiej bibuły; bezskutecznie. — Major Grom znów zaczął wydawać te dźwięki.
Major Grom, w dobre dni nazywany Generałem Gruzem, miał dziewięć lat, problemy z sercem — silnikiem — i był uosobieniem starego jak grecka filozofia powiedzenia; Ford gówno wort (a Fiat jego brat).
Co mogę powiedzieć, kuzynie? — wiele; z papierosem w dłoni i kawą w kubku Orestes do powiedzenia miał o dużo za dużo. Zwykle w języku, w którym nie posługiwał się nikt w zasięgu kilkuset mil. — Ek tôn hôn ouk áneu.
Nie ma nic z niczego, powiedział Boethius dwa i pół tysiąca lat temu, a później umarł męczennikiem.
Nie ma nienawiści do Osmanów bez przypominania sobie, za co darzymy ich niechęcią — wątpliwej jakości przyprawy nie były — głównym — powodem, ale od czegoś należało zacząć; zwłaszcza w niedzielny poranek, zwłaszcza przy skromnym możliwościach Saint Fall.
Zwłaszcza, kiedy ABBA śpiewała gimme, gimme, gimme a man after midnight; mając trzydzieści dwa lata, po północy Orestes chciał tylko jednego — wyspać się.
Zróbmy to, co zrobiliby nasi przodkowie — złożona na pół kartka zniknęła w kopercie, koperta ukryła się pomiędzy innymi skrawkami papieru — co z oczu, to z serca. — Zaczniemy się martwić, kiedy dostaniemy drugi list.
Ignorowanie problemu dopóki wroga armia nie zapuka do bram państwa-miasta to kwintesencja greckości. Drugą była kawa — już wypita — i papieros do niej — nadal dopalany. Trzecią, najważniejszą, było stwierdzenie, że niedziele (ani po prawdzie żadne inne części składowe tygodnia) nie są dniem, w który należy pracować; zwłaszcza o tej godzinie.
Nawet magia mogła poczekać.
Kluczowe, młody.
Kluczowe, czyli niezbędne; czyli Percy, posłuchaj uważnie, to istotne.
Rytuał przy wejściu. Mam złe przeczucia, skumulowane — ciepła dłoń, spokojne palce, krótki gest — oderwana od szeleszczącego papieru dłoń przylgnęła do ukrytej pod spraną koszulką piersi. Serce nadal biło; wolniej niż przy Helen, szybciej niż czternaście lat temu, kiedy umierało powoli. — O, tutaj. Znasz to uczucie?
Oczywiście, że znał; hodowali je wspólnie od ponad dekady lat. Pierwszym razem pojawiło się, kiedy zmarł wuj; cztery lata później utknęło w tej samej klatce i drapało te same, pordzewiałe szczebelki na tydzień przed aresztowaniem — było drobnym przedsmakiem więzienia, którego Orestes sobie nie wywróżył.
To dopiero kwintesencja niekompetencji.
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
Sfatygowany stół jako cichy obserwator; obite krawędzie blatu jako niemi świadkowie. W trzynastu ścianach nad Archaios padło wiele obietnic — niektóre zostały złamane, inne rozpłynęły się w zapomnieniu, o części woleliby nie pamiętać. Były też te, w których brzmieniu tkwił niebezpieczny okruszek emocji — ostatnia lokatorka pewnej puszki.
Nadzieja umierała ostatnia i zawsze zjawiała się spóźniona. Zwłaszcza u Greków.
W cichy głos nadziei Perseus wsłuchiwał się od ponad sześciu lat; to ona uświadomiła mu, że wiara w kuzyna nie była przymusem, ale wyborem — wybrał wybaczenie i wybiera je każdego poranka, a jedyną osobą, która wątpiła w jego szczerość, był sam Orestes. Dlatego Percy dokonuje wyboru; wybiera nadzieję, że jutro będzie dniem, w którym Ores też uwierzy.
Jeśli jajecznica z serem była ceną, którą musiał zapłacić, z chęcią wykupi prenumeratę.
To jedna z dwóch emocji, na które potrafi się zdobyć. Kolejna to niesmak — trzeci lokator mieszkania nadal ukrywał się w sypialni i tylko charakterystyczny dźwięk napełnianej miseczki mógł go wyrwać z wygodnych odmętów pościeli; Percy zmarszczył nos, próbując nie zazdrościć Jakubowi drzemki do południa.
Trudniejsze niż mogło się wydawać — prawie tak trudne, jak przekonanie kuzyna, że przyszłość jest teraz, starcze.
Tłumaczyłem ci już, Ores.
Niezwykle rzadkie zestawienie słów — tłumaczyłem ci już, Ores padało z ust Perseusa wyłącznie w dwóch kontekstach; kiedy w grę wchodziło rozliczenie z IRS albo nowinki technologiczne.
Za dziesięć lat co czwarte gospodarstwo domowe w Stanach będzie mieć komputer! — entuzjazm w głosie był wprost proporcjonalny do stężenia decybeli — Percy aktualnie przekrzykiwał ABBĘ, wątpliwości Orestesa i chichot historii, który dobiegał gdzieś z dołu; pewnie od strony działu z historią antyczną. — Ludzie przestaną używać długopisów, więc nawet nie próbuj namówić mnie do tracenia czasu i nadwyrężania nadgarstka.
Z jednym i drugim Perseus radził sobie doskonale bez interwencji kuzyna.
Złotą chwałę zadowolenia z posiadanych umiejętności przyćmiła dopiero wzmianka o samochodzie; Major Grom był czwartym członkiem tej rodziny i prawdopodobnie najbardziej bezużytecznym — chociaż Percy robił sporą konkurencję. Jedynym zadaniem samochodu było zawożenie ich z punktu A do punktu B — rozkraczające się w najmniej oczekiwanych momentach auto lubiło przystanki, z prostego odcinka drogi robiąc listę podpunktów; A1, A2, ABC.
Ten samochód ma bogate życie wewnętrzne — posiada też kryzys wieku średniego i czasami zapomina, że jest tylko autem; temu akurat winni byli Grecy. Samochód nie powinien mieć imienia — co dopiero trzech różnych. — Nawet moje ograniczone zdolności mechanika nie mogą go zakłócić.
Po ostatnim rozkręceniu i złożeniu układu kierowniczego, Percy odkrył, że cztery śrubki zostały poza rzeczonym układem kierowniczym; pierwsza jazda po tej marnej imitacji naprawy odbyła się w śmiertelnej ciszy i z cichą nadzieją, że fusy nie okłamały Orestesa — według filiżanki, mieli przeżyć jazdę próbną.
O dziwo, wróżba się sprawdziła.
Ek tôn hôn — co?
Bazylia w dłoni Perseusa zaszeleściła ze wzburzeniem; nawet ona nie przywykła do nagłych dawek starogreckiej filozofii.
Sam se to zapisz na kartce; tego Percy nie powie na głos nigdy — Orestes twierdził, że nigdy nie jest za późno na naukę starej greki, zwłaszcza, kiedy jest się potomkiem Hellady. Perseus kiedyś popierał to zdanie — przestał po odkryciu, że czytając grecki, próbuje znaleźć problem matematyczny.
Od tamtej pory na jego wątpliwe zdolności lingwistyczne spuszczono antyczną kurtynę milczenia.
Milczał też on; podążając spojrzeniem za lekkim gestem Orestesa, próbował rozgryźć drobne ziarenko obaw, które pojawiało się za każdym razem, kiedy kuzyn wspominał o obawach — z nich dwóch to Ores wyczuwał niebezpieczeństwo jak chart zające albo Williamson kubek świeżo zaparzonej kawy.
Zajmę się tym jutro. Za to ty — uśmiech w kącikach ust poszerzał się, rozlewał i rósł; Perseus, pozbawiony balastu doniczki bazylii, odsunął się o krok od stołu. — Powinieneś zająć się tym jak najszybciej tym było miejsce, którego wcześniej wskazał Orestes — i które Percy odbijał teraz jak lustrzane odbicie, dotykając własnej piersi na wysokości serca.
I byłoby to wzruszające, piękne, symboliczne, gdyby nagle nie zaczął się śmiać — sekundę później i kilkanaście słów później wyjaśniło się, dlaczego.
Może zadzwoń do Helen i zapytaj, czy mogłaby ci rozmasować złe uczucia?
Dwa kolejne kroki w tył, poza zasięg kuzynowskich ramion, i taktyczne wycofanie się do sypialni — śniadanie, podobnie jak cierpliwość Orestesa, właśnie dobiegło końca. Perseus zniknął w drzwiach nieswojej sypialni; cisza trwała całe pół sekundy.
Jakub, daj całusa!
Łóżko skrzypnęło w proteście, kot zamiauczał z rozczarowaniem, Percy wydał z siebie stłumione poduszką uff!.
Życie toczyło się dalej; może skromnie, ale na ich zasadach.
Perseus Zafeiriou
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Drobne pęknięcia na taniej porcelanie, niewielkie uszczerbki na okrągłych krawędziach, sprane od mycia kolory i z trudem rozpoznawalne kształty; w bezsenne przedświty — ten fragment nocy, kiedy niebo traci pierwotny mrok i zaczyna rozmiękać pod łagodnym granatem — zawsze zjawia się jednolita myśl.
Te kubki, w przenośnie nieścisły sposób, są nimi.
Homeryczna metafora zamknięta w drewnianej szafce nad zlewem; kilka uszczkniętych zębem czasu naczyń, których historię Orestes odsłuchał niejednokrotnie i ani razu naumyślnie. Niewielkie uszczerbki, naprawione magią uszka, obdarcia, spracowanie, przetarcia; Perseus przypominał wielobarwny kubek ze zmyślnie odwzorowanym obrazem van Gogha. Żniwa w La Crau z Montmajour w tle — rok powstania tysiąc osiemset osiemdziesiąty ósmy; farby olejne — straciły pierwotną intensywność barw, ale nawet w wyblakłej wersji trudno o bardziej adekwatny kubek.
Ten, który najlepiej odwzorowywał Orestesa, wciśnięty był na tył szafki i nadal cuchnął tanim alkoholem.
Dziwnym trafem przejawiana jedynie w twojej obecności — o nieobecnych nie należy mówić źle, o Jakubie źle mówić zwyczajnie nie wypada — Percy skutecznie ignorował obie zasady, wystawiając kocią cierpliwość na próbę. Nie powinny dziwić pogryzione sznurówki i nagminnie zrzucane z biurka bibeloty; zemsta jakubowa była wieloetapowa, długotrwała oraz drastyczna w skutkach.
Tego poranka — właściwie popołudnia — bardziej drastyczne bywały tylko informacyjne abominacje. Jajecznica z sercem, gospodarstwa domowe z komputerami, co dalej?
Ludzie przestaną używał greckiego alfabetu?
To czysta złośliwość. Pomyśl tylko, ile fabryk długopisów zostanie zamkniętych!
Na nie myśl, że w naszym mieszkaniu znajdzie się miejsce na przeklętą maszynę, która sama liczy całki jeszcze przyjdzie czas. Ten dzień nie zaczął się dla Perseusa pomyślnie — poza tym nadal znajdował się stanowczo zbyt blisko paprotki.
Jego zemsty w wielu aspektach przypominały te w wykonaniu Jakuba; z drastycznością na czele.
Stłumione przez filtr papierosa burknięcie brzmiało wyjątkowo nieangielsko, za to bardzo filozoficznie — Zafeiriou starszy zmarszczył łagodnie brwi, zastanawiając się, ile zim przetrwa Major Grom. Dwie? Pół (dnia, nie zimy), jeśli Percy zacznie uczyć się jazdy?
Sprzedawca wspomniał, że ma osobowość — tylko głupiec — Orestes lubił myśleć, że nim nie jest — pokładałby nadzieje w żywotność tego auta i szczerość jego handlarza. — Zapomniał dodać, jak trudną.
Stosik przejrzanej korespondencji wylądował na brzegu kuchennego stołu i czekał na lepszy czas; co oznaczało, że za godzinę Jakub postanowi zniweczyć ciężką pracę swoich ludzi i pośle listy na spotkanie z posadzką. Ores mógłby schować listy do szafki, ale to wymagałoby faktycznej aktywności i decyzyjności — co z kolei stało w sprzeczności z grecką naturą. Szybko zapomniał o filozoficznej istotności przełożenia korespondencji w miejsce, do którego nie dostanie się kot; wystarczył krótki atak wesołości w wykonaniu Perseusa i jego taktyczny odwrót poza zasięg ramion kuzyna.
Orestes wiedział, do czego zmierza Percy, zanim Percy zrozumiał, do czego zmierza; to nie zmieniło się przez lata. Z tego punktu istniało wiele ścieżek — oburzenie, wyparcie, groźby, prośby, wymowne milczenie. Ores rzadko decydował się na frontalny atak, ale gdzieś w zawieszeniu — pomiędzy dopaleniem papierosa i obliczaniem, ile ruchów potrzebowałby, żeby kopnąć kuzyna w łydkę i dlaczego tak wiele — zdecydował się na ofensywę.
Helen nie posiada medycznego wykształcenia — ostatni łyk kawy i jeden z pierwszych, rozbawionych uśmiechów tego dnia; wycofujący się do sypialni Perseus słyszał go doskonale. — W przeciwieństwie do pewnej studentki z Wallow.
Dłoń, nadal przytknięta do piersi, wystukała na niej nieregularny rytm; opuszkami palców odtwarzał bicie własnego serca.
Może faktycznie powinienem umówić się na konsultację?
Drobny szczegół; był umówiony, za dwa dni. Konsultacja obejmowała filiżankę herbaty, ciasto z kruszonką i przeglądanie nowej dostawy książek z drugiej ręki. O tym Percy wiedzieć nie musiał; gdyby wiedział, Ores i Winnie mogliby zapomnieć o cichym, spokojnym, niechaotycznym popołudniu w antykwariacie.
Ciche stuknięcie sprzątanych naczyń i znacznie głośniejsze zostaw Jakuba, kiedy śpi! położyło kres dopełnieniu tradycji. Rytuał pobudki został zachowany; odbudowywane na nowo życie mogło toczyć się dalej.

z tematu x2
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
5 — III — '85

Poranek zabarwił niebo odcieniem przybrudzonego błękitu, który próbował pozbawić marzec nadziei na światło. Od trzech dni jego niepewne rozbłyski przebijały się zza skotłowanej kurtyny chmur — od trzech nocy nawet zbłąkany ognik gwiazd nie przedarł się przez zasłonę mroku.
Podobna kurtyna spowijała myśli; te nadal przybrudzone smugami wiecznego ognia — te nadpalone na brzegach, nadkruszone płomieniami, rozbite o bruk Deadberry na sekundę przed zadziałaniem czaru. Śmierć, równie stara, co życie, nie powinna zaskakiwać; nie powinna zakradać się w skąpaną w świetle żarówki kuchnię.  Śmierć, równie stara, co życie, nie powinna pojawiać się nieproszona; nie powinna też zagnieżdżać się w Saint Fall pod pozorem przelotnej, późnolutowej wizyty — tymczasem każde wyjście poza Archaios odkrywało ślady jej obecności na szarych chodnikach.
Śmierci i powinności nigdy nie było po drodze — nadejście marca nie zmieniło w tej relacji niczego.
Niepewność zagnieżdżona pod powiekami zamieniała przelotne powinienem w dopełnione pragnienie, w wielokrotnie złożone zdanie, w wyrok, którego topór tkwił nad pochylonym karkiem i muskał ostrzem obnażoną skórę. Powinienem zawsze było słowem—strachem; słomianym tworem na polu pełnym wygłodniałych gawronów. Powinienem wyznaczało rytm życia, które pełne było powinności i jeszcze pełniejsze od przeinaczonych przyjemności.
Od powinienem rozpoczęło się uzależnienie; w powinienem dostrzegał samego siebie sprzed lat.
Powinienem — tu powinien przerwać, lecz powinność wiła się pod skórą — pójść do sklepu.
Odbicie w lustrze miało smutne spojrzenie, głębokie cienie pod oczami i kącik ust pociągnięty w dół. W cichym mieszkaniu nie musiał — ale może powinien? — ukrywać strachu. Świat za oknami uległ bezpowrotnej, cichej rewolucji; ta najdotkliwiej wyrazista była porankami, zanim Little Poppy obudziło się do życia, zagłuszając wszystkie powinienem, które w każdej minucie mogło przerodzić się w czyn.
Czerwony okrąg na ściennym kalendarzu wskazywał ważną datę; przed świtem Orestes odkrył, że nie pamięta, jaką.
Kilkanaście minut po rozproszeniu szarugi poranka, wciąż nie był pewien.
Godzinę po pobudce — kiedy tak naprawdę świat dopiero otrząsał się z pajęczyn snu — nadszczerbiony kubek w jego dłoni ogrzewał palce, kawa pobudzała serce, powinienem milkło pod naporem znacznie poważniejszego muszę.
Muszę chronić ten dom wyparło powinienem kupić zgrzewkę.
Muszę chronić Perseusa zagłuszyło powinienem nalać kieliszek.
Muszę wierzyć w przyszłość zastąpiło powinienem wrócić do przeszłości.
Czerwony flamaster na kalendarzu mógł wyznaczać datę początku końca. Mógł być wizytą u fryzjera, niepłaconym rachunkiem, osobistą notatką Percy’ego; jego znaczenie zyskało nowy wydźwięk, kiedy ciche wnętrze mieszkania wypełnił szelest kartkowanej księgi. Technika defensywnej wariacji, autor każdemu znany, nie przez każdego doceniany, dziś przed osiemnaście stron definiujący pojęcie wstępu. Rytuał, którego szukał Orestes, był pierwszym powinienem, w jakie zamierzał uwierzyć.
Kocioł smoły, strona dwudziesta dziewiąta.
Wytłuszczona inkantacja przeskakiwała między łacińskimi sylabami i tylko trzy pytania zakłóciły proces zapoznawania się z genezą rytuału; dlaczego? bez mała filozoficzne. Skąd? bez mała sokrarejskie. Dokąd? bez mała orestesowe. Kursywa drobnego pisma pokrywała strony notatnika, którego niepozorna okładka — błękitna, koloru nieba, ozdobiona przez Perseusa rysunkiem gramofonu, znad którego skaczą personifikacje nutek śpiewających la—la—la — ukrywała przemyślenia. Notował prawą dłonią, przekładał strony lewą; brakowało mu tylko trzeciej ręki, by móc sięgnąć po kubek wystygłej już kawy.
Późny świt przeistoczony we wczesny poranek, z którego wykluło się spokojne przedpołudnie — rytuał nie należał do najtrudniejszych, ale to te niepozorne lubiły sprawiać najwięcej kłopotów.
Zupełnie jak ludzie i koty. I psy. I właściwie, każde stworzenie, które posiadało rys charakteru.
Czy żuki Winnie posiadają charakter? zanotowane nad rytualnymi wnioskami pytanie pojawiło się znikąd; Orestes obserwował je przez kilka sekund, niemal pewien, że literki za moment wyskoczą poza margines zeszytu i zatańczą na biurku zorbę. Tusz nigdzie się nie wybierał, w przeciwieństwie do czasu, który przesiąknął przez kurtynę dnia — niedługo wróci Perseus, niedługo Jakub upomni się o obiad, niedługo może być za późno na próby ochronienia miejsca, które od trzydziestu dwóch lat z niechlubną, więzienną przerwą, było domem.
To duże słowo na tak niewielkie mieszkanie, a mimo to — w pewien sposób niewystarczające.
Technika defensywnej wariacji nie huknęła; Orestes zamykał książki z bezbożną czcią, ostrożnie i badawczo, jak gdyby do samego końca nasłuchiwał, czy mają do powiedzenia kolejną historię. Ta nie miała — równie zawzięcie milczała Magia wariacyjna na co dzień; drugi, cieńszy z tomów, który czekał na swój debiut na suto zastawionym przez woluminy biurku. Tym razem rytuał kotła smoły ukrywał się na czterdziestej trzeciej stronie; inkantacja się zgadzała, podobnie jak intencja.
Kilka minut po dziesiątej nadszedł czas wykonania.
Zapas fioletowych świec uszczknięty o jeden komplet, woreczek z gotowa mieszanką popiołu, mąki oraz soli przyjemnie ciążący w dłoni — początek rytuału zawsze wyglądał w ten sposób; był procesem drobnych bodźców. Oprzątnięte miejsce przed drzwiami wejściowymi zachęcało do skalania podłogi rysami pentagramu — skupienie przy usypywaniu każdego z boków nie przeminęło nawet, kiedy woreczek był już pusty, figura gotowa, świece postawione, a inkantacja w myślach wciąż świeża.
Athame w dłoni próbowało spić ciepło skóry; czarownik w sercu pentagramu powinien oddać za powodzenie rytuału znacznie więcej, niż odrobinę temperatury. Zanim inkantacja uległa rozmyciu, łacina przerwała ciszę mieszkania — intencja dla piekielnej trójcy, prośba o ochronę przed wrogimi zamiarami, pragnienie ochrony domu.
W sylabach, które opuściły jego usta, musiała wybrzmieć klarowna pewność.
Terra ignem in flammam vertit — ostrze athame wskazywało na kolejne rogi pentagramu; świece stały na straży powodzenia. — Poenitet hostes quod non in solo pedem posuit.
Dzieła miał dopełnić ogień — był początkiem, środkiem i końcem.

rzut #1: powodzenie rytuału "kocioł smoły": próg 55 (+15 magia wariacyjna)
rzut #2: rzut na skutki uboczne
zużyty ekwipunek: świece fioletowe, zestaw
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Orestes Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 42

--------------------------------

#2 'k60' : 18
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Płomień.
Nie wieczny, ale wiecznie żywy; nie niebezpieczny, ale niebezpieczeństwo odganiający.
Płomień — pomnożony razy pięć, na knocie każdej ze świec. Rozpalone nadzieje i błędne ogniki powodzenia pięły się coraz wyżej, napędzane magią, tlenem oraz darem, o którego potędze zapominali każdego dnia. Rytuał wypełnił powietrze przelotnym wrażeniem drgnięcia w podłożu; to w zupełności wystarczyło.
Fioletowe świece dogasały w swoim tempie, ale ulga — po raz pierwszy od tygodnia — nie wybierała się nigdzie. Chwilowe ukojenie strachu, napędzone złudnym poczuciem bezpieczeństwa, miało trwać tak długo, jak udany rytuał ochraniać będzie mieszkanie. Odrobina siarczanego odoru to parę centów w wielotysięcznej inwestycji; za moment ulotni się przez uchylone okna i zniknie razem z obawami, których atramentowe ścieżki odznaczały się pod przymkniętymi powiekami.
Kilka sekund ciszy bywa niezbędne — w zawieszeniu pomiędzy rytualną magią i rzeczywistością, w rozkroku nad przepaścią powodzenia i klęski, w świecie pełnym szeptów, w których nasłuchiwanie historii to nawyk, konieczność lub przypadek, milczenie jest luksusem. Orestes pozwolił sobie na drobną rozpustę; nie rozchylił powiek, kiedy cichy trzask płonących świec ucichł, nie przerwał ciszy wypowiedzianymi w pustkę słowami, nie poruszył się, gdy bezruch przestał być konieczny.
Po prostu trwał.
Na kilka sekund przed decyzją, czy magia w żyłach pozwoli na kolejny tego dnia wysiłek, cisza to skromna towarzyszka. Nie pyta, nie oczekuje, nie dopytuje, nie zakazuje — zalęga się w kątach salonu i zakrada w drobne szczeliny między książkami, przenika przez zdezelowane drzwi piekarnika, rozciąga na parapecie w tym samym miejscu, w którym Jakub najchętniej wygrzewał kocie kości letnimi popołudniami. W tej ciszy zapadła decyzja; milczenie pomaga w ich podejmowaniu.
Rozbudzona magia w żyłach domagała się kolejnej próby — ostrożność pragnęła kolejnego zatrzaśnięcia w ścianach mieszkania nad Archaios. Tym razem będzie musiał polegać na czymś więcej, niż wrodzonym talencie i dwóch przekartkowanych księgach; magia wariacyjna przychodziła mu łatwiej.
Magia odpychania — w imię i ku chwale własnej nazwy — odpychająco strzegła swych sekretów.
Orestes opuścił wnętrze pentagramu, athame odkładając do drewnianej, inkrustowanej skrzyneczki, a nadpalone świecie ukrywając w regale przez dwóch i pół obywateli mieszkanio—państwa nazywanego odpadowym. Lądowały tam wszystkie pozbawione magicznych właściwości bibeloty, które mogą się przydać na wypadek braku prądu, nagłego kryzysu na rynku części do radia albo w dniu, w którym rytualne kosteczki zaczną pełnić rolę biżuterii. Przygotowanie do rytuału podszeptu — nawet dla Słuchacza w szeptach brodzącego — miało rozpocząć się tam, gdzie początek miewają wszystkie teoretyczne dywagacje.
W antykwariacie.
Wędrówka po krętych schodach w dół wystukiwała na drewnianych stopniach miękkie echo; w oceanie wyzwań, posiadanie własnego biznesu — mieszkanie nad nim, oddychanie nim, bycie jego integralną częścią — osładzane było możliwością otwierania, kiedy się chce, zamykania, kiedy pasuje i wędrowania w miękkich kapciach pomiędzy sferą sacrum i profanum; domem i interesem. Na zapleczu ukrywał kilka ksiąg, które nigdy nie trafią na oficjalne regały; w niepowołanych rękach niemagicznych mogłyby wzbudzić parę pytań, wśród Czarnej Gwardii kilka chęci mordu, w sędzi Kościoła Piekieł kilka sposobów na ukaranie czarownika, który podeptał dekret. W kartonach przytrzaśniętych innymi kartonami, pomiędzy książką o barokowych freskach i stu jeden sposobach na użycie korzeni rzodkiewki ukryte były zakurzone tomiki; Magia odpychania dla opychająco opornych, Czary ofensywne drugiego stopnia, Rytuały ochronne maści wszelakiej. Nadszarpnięte okładki, kurz zapomnienia i dłonie, które po kilkunastu minutach cierpliwego poszukiwania odnajdują każdy z tytułów z dodatkowym — był formą bonusu — odnalezionym tuż pod Rytuałami; Magia odpychania w codziennym użyciu.
Poszukiwanie odpowiedzi w teoretycznych dywagacjach było procesem naukowym — Orestes naukowcem nigdy nie został. Był za to sobą; dociekliwie oczytanym, niepoliczalnie ciekawskim bytem w świecie, który nie akceptował indywiduum. Cztery książki w dłoniach, które dziś nie zamierzały nasłuchiwać oraz kilkanaście stopni w górę — dokładnie tyle trzeba, aby znów znaleźć się za biurkiem w mieszkaniu z długopisem między palcami i niebieskim zeszytem przed nosem. Kursywa liter znów zaczęła pokrywać strony, granatowa kratka zapełniała się czarnym tuszem, słowa—klucze, niczym płomyki, wracały co kilka ustępów z uporem. Rytuał podszeptu, twierdziła każda z czterech ksiąg, nie jest trudny; wymaga jedynie doprecyzowania, kto ma słyszeć szepty i skąd mają dobiegać.
Kto — ta teoria wydawała się prostsza — był starogreckim echthros; wrogiem personalnym, osobistym, napędzanym złymi intencjami. Tym, w przeciwieństwie do polemioi — wroga na wojnie — mógł być każdy, kto próg mieszkania próbowałby przekroczyć z myślą o destrukcji, kradzieży lub krzywdzie.
Skąd — to teoria trudniejsza. Skąd było miejscem, które dla Słuchacza było wszystkim; od lat szeptały do niego nadszczerbione kubki, miękkie poduszki, plamki na umywalce, odbicia w lustrze, książki o historiach, których nie odważyłby powtórzyć się na głos. Skąd w przypadku rytuału podszeptu powinno dobiegać ze ścian; te, z doświadczenia Słuchacza, były miejscem niezbyt rozmownym, lecz najnaturalniejszym dla intencji, która miała przyświecać mu w kręgu.
W teoretycznych zapiskach znalazła się adnotacja; powinny szeptać cicho i w starogrece.
Niezrozumiałe słowa przerażają mocniej od tych, z których wyłania się treść.
Niebo za oknami zdążyło zabarwić się na błękit jaśniejszy; pierwsze promienie wiosny przebijały się przez chmury, kilka z nich przycupnęło na parapecie, jeden wskazała pentagram wciąż nakreślony na podłodze. Tym razem Orestes sięgnął po czerwone świece — regał z zasobami stopniowo pustoszał, ale to nieistotne; kilka dolarów wydatku w perspektywie uniwersalnej prawdy: bezpieczeństwo nie miało ceny. Pięć rogów pentagramu, pięć świec, pięć wyciągnięć dłoni, w której zaciśnięte athame kradło ciepło palców — wypowiadana inkantacja była tym razem powolniejsza, każde słowo ważone na wadze losu, każda sylaba o posmaku popiołu.  
Audis quod nemo, audis quod non est— intencja, kto, skąd — ochrona, wróg, ściany. — Vides quod nemo videt, vides quod ibi non est.
Wstrzymany oddech i ostatni z rogów pentagramu wskazany przez athame; magia w niewoli żył szukała drogi ucieczki.

rzut #1: powodzenie rytuału podszeptu: próg 25 (+5 magia odpychania)
zużyty ekwipunek: świece czerwone, zestaw
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios