Witaj,
Arthur O'Ridley
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t329-arthur-o-ridley
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t388-arthur-o-ridley#1231
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t354-arthur-o-ridley
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t355-skrzynka-arthura
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f83-dom-arthura-o-ridley
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1097-rachunek-bankowy-arthur-o-ridley#10018
ARTHUR O'RIDLEYft.Alex Turner

nazwisko matki Nyland
data urodzenia 22 kwietnia 1960
miejsce zamieszkania Cripple Rock
zawód Sprzedawca i hodowca roślin (magiczne i niemagiczne)
status majątkowy Ubogi
stan cywilny Kawaler
wzrost 181 cm
waga 85 kg
kolor oczu Brązowe
kolor włosów Czarne
odmienność -
umiejętność -
stan zdrowia Entancja (przeważnie na nogach), Uzależnienie od różnych substancji (głównie alkohol, ale eksperymentuje z roślinami)
znaki szczególne Wiecznie poczochrane, długie włosy, niechlujny wygląd połączony ze zmęczonym wzrokiem, tatuaż Ogham, na lewym przedramieniu z napisem “ART”(staroirlandzki “niedźwiedź”). Magiczne znamię ma kształt węże i znajduje się na lewej łopatce.

magia natury:25 (III)
magia iluzji: 0 (I)
magia powstania:6 (II)
magia odpychania:0 (I)
magia anatomiczna:0 (I)
magia wariacyjna:0 (I)
siła woli:0 (I)
zatrucie magiczne: 3

sprawność: 1
Walka wręcz: I (1)
charyzma: 1
SAVOIR-VIVRE: I (1)
wiedza: 13
Przyroda: II (6)
Religioznawstwo: II (6)
Język obcy (staroirlandzki): I (1)
talenty: 16
Zielarstwo: III (15)
Alchemia: I (1)
reszta: 2 PSo


elementary school Patriot
high school Paradise High
edukacja wyższa -
moje największe marzenie to Znalezienie większego sensu w swojej egzystencji oraz stanie się samowystarczalną jednostką pod każdym względem, aby móc swobodnie pomagać innym
najbardziej boję się Wendigo (lub inne bestie przypominające go), śmierć pod wodą
w wolnym czasie lubię Używki, rock lat 60/70, botanika, historia, mitologia
znak zodiaku Byk

I. KIM JESTEM?


BIOGRAFIA POSTACI


Od czasu do czasu znajdują się osoby, które pytają Arthur, czemu został sam w chatce w Cripple Rock. Przecież mógłby zajmować swoimi roślinami bliżej miasta, gdzie miałby bliżej do innych ludzi. Tak to musi dojeżdżać rowerem lub liczyć na łaskę innych ludzi. Na takie pytanie mężczyzna zawsze odpowiada: “Bo chce” i wraca do zbierania werbeny.

Ta krótka odpowiedź, jednak kryje pod sobą wiele rzeczy z jego przeszłości, które po rozwinięciu nie są takie prostolinijne.

OBIADY, CHWASTY I SZKOŁA

Urodził się wiosną jako pierwszy syn Alberta oraz Isabelli O’Ridley-Nyland. Część ludzi może się domyślić albo i nie, że jego matka nie pochodziła z dużego, magicznego rodu. Stała się częścią rodziny Alberta, lecz błogosławieństwo z rąk Arcykapłana Lucyfera nie było wystarczające, aby uznać ją za pełnoprawnego członka rodu.

W ogólności matka nie wydawał się do końca pełnoprawnym członkiem magicznego świata. Była traktowana z góry przez różnych przedstawicieli, jakby była nierówna im. Niczym bogacze, którzy nie akceptują nowobogackich rodzin w swoim sąsiedztwie.

Szczególnie było to czuć przy sobotnich posiłkach u rodziców Alberta. Odbywały się one regularnie, co tydzień. Nigdy tego nie powiedzieli synkowi wprost, lecz dziś jak zielarz pomyśli o tym, po kilku głębszych, to wyglądało to, jak jakiś ich dziwny pakt, który musieli zawrzeć. Chodziła plotka po mieście, że starszy O'Ridley miał poślubić dziewczynę z rodziny Faust jako próba załagodzenia sporu między rodami, ale uciekł, aby pożenić się z Isabellą. Jednak też ludzie twierdzą, że porwali ich kosmici.

Przebieg obiadu był stały - rodzice Arthura przybywali do domu w lesie w Cripple Rock i zasiadali do posiłku wraz z dziadkami.Dziadek O’Ridley wydawał się tylko dostawką do swojej żony. Małomówny, spokojny mężczyzna. Ciągle siedział w kaszkiecie, który doskonale pasował mu do wąsów oraz reszty eleganckiego ubrania. Świetnie też zasłaniał łysą glacę, którą skrupulatnie golił. Śmiał się, że oszczędza czas na czesaniu i suszeniu włosów. Najważniejszą jednak osobą przy stole była Iris O’Ridley, matka trójki dzieci oraz istny archetyp matrony. To była ciekawa persona lata sześćdziesiątych oraz siedemdziesiątych w Hellridge. Chyba do końca życia będzie wspominana przez dzisiejszych dorosłych przez swój brak konwenansów, gdy żartobliwie wygrażała dzieciom, które kradły jej owoce lub gdy potrafiła targować się w sklepie o 25 centów ("Przecież to tylko sok z cycka krowy, a nie sztabka złota"). Arthur też pamięta jej pomarszczone, chude dłonie, jej kolorową chustę zarzuconą na ramiona oraz jej ciemne włosy upięte w elegancki kok. Do tego ciągnęła za sobą ciężka woń kadzideł, ziół oraz dymu. Był tak wyraźny, jakby trzymała palącą się wiązkę liści w kieszeni.

Niestety nie zapomni też jej wyrazu twarzy. Mina wykrzywiony w grymas, który kojarzył się z żalem do całego świata, że nie jest taki jak powinien być. Nawet jej najbliższa rodzina była "nie taka". W tym czasie, dla niej, Albert był jakimś tam wykładowcą biologi na normalnym uniwersytecie, a nie rektorem w Tajnych Kompletach. Isabella była nie magiczną antropolożką w podobnej placówce, zamiast pełnokrwistą wiedźmą z 5 dzieci. Z kolei Arthur… Cóż Arthur był owocem jej obu największych żalów, lecz do niego potrafiła znaleźć kawałek placka lub jabłka. Może chciała go uczynić lepszym niż swoje dziecko, może faktycznie lubiła go, a może po prostu nigdy nie rozumiał jej. Tak czy siak, chyba jako jedyny ze swojej familii, nie uważa, że była “przeklętym wampirem” i “zgrzybiałą prukwą” jak było mówione już w mieszkaniu rodziców w Starym Mieście.

Mimo niemiłych słów rzucanych pod jej adresem sprawowała opiekę nad małym O’Ridleyem, gdy rodzice musieli jechać na zajęcia. W tym czasie wpajała wnukowi różnego rodzaju przekazy, które były przekazywane od pokoleń: o tym, kim był lud Tuatha Dé Dannan, o Samhain czy chociaż, które grzyby nadają się na sos, a które raczej nie powinno się jeść. Można powiedzieć, że był to rodzaj przedszkolnej edukacji, który dostałby co najwyżej w okrojonej wersji w domu. Albert nie miał smykałki do zbierania maku czy wytłaczania oleju z goździków, ale świetnie łączył wątki z mitów i legend, które potem próbował używać w swoich badaniach o gatunkach roślin, które już nie rosną na naszej planecie. Może dlatego tak fascynowało go łączenie ustnych przekazów z dowodami archeologicznymi.

Arthur tego czasu, chłoną wiedzę mniej lub bardziej efektywnie. Palenie zielska na podwórku oraz informacja o tym, że Nuada stracił rękę oraz nogę, były dla chłopaka bardziej fascynujące, niż cykl rozwojowy jemioły oraz śledzenie jak rośnie pokrzywa. Jednak prawdziwa nuda miała nastąpić jesienią 1966 roku, kiedy to dołączył do klasy w Patriot. Najpewniej to koneksje w środowisku dydaktycznym rodziców pozwoliły wepchnąć tam O’Ridleya. Ten rok również oznaczał kilka innych złych rzeczy w jego życiu: pierwszy mech porósł mu łydki, Walt Disney umarł, a jego matka urodziła siostrę. Jego siostra dostała imię Sara i zdetronizowała go z pozycji jedynego dziecka w domu. Również udało się jej uciec spod rąk babki O’Ridley. Isabella, postanowiła zostać więcej w domu i poświęcić się pisaniu swoich tekstów o kulturę rdzennych Amerykanów z terenów Nowej Anglii. Teraz można znaleźć to w bibliotekach jako pracę pod tytułem: "Tabaldak i Odziozo-studium legend Abenaki".

Młody czarodziej był przekonany, że jego matka została w dom dlatego, że zostawiając go za dużo u dziadków, zrobili błąd. Na pewno nie spełniał ich oczekiwań i chcieli je naprawić wychowaniem córki. Fakt-nie był prymusem akademickim, a gdy kilka lat później poszedł do szkółki kościelnej, nie był tam też wybitną jednostką. Nie dawał sobie rady z magią iluzji czy magią anatomii. Nadrabiał swoim zrozumieniem natury, więc magia Matki Ziemii oraz teoria zielarstwa, były czymś prostym. Alchemia również okazała się jakimś jego dziwnym hobby, gdy w końcu mógł rozgniatać różnego rodzaju kwiaty oraz gotować bulwy. Sam dom rodzinny nie był przesycony magią, bowiem była dość mocno używana z rozwagą, aby nikt przypadkiem nie zobaczył kuli ognia czy samoistnie napełniających się garnków z wodą. Rodzice też skrzętnie chowali jego chorobę, wyrywając mech z jego nóg oraz karząc mu większość roku chodzić w długich spodniach. Nieważne czy na dworze było ciepło czy zimno, zawsze musiał mieć zasłonięte nogawki. Prędzej u babki mógł obejrzeć, jak kadzidła przeganiały szkodnik z pól albo jak rytuał na poprawiał jakość plonów w czasie suszy. Nie mówiąc już o różnobarwnych bulwach i liściach, które suszyła i trzymała w słoikach.

DANU  I DONN

1974 - ten rocznik można zapisać w kartotekach Paradise High, jako rok, gdzie nastoletni czarownik Arthur O'Ridley dołączył do jednej z klas. Nie był wystarczająco cwany lub mądry, aby dostać się do Frozen Lake, ale za to był wystarczająco przyciśnięty przez swoich rodziców, aby nie skończyć w Whitewater. Choć może gdyby skończył techniczną edukację tam. Dziś umiałby zbić tę przeklętą szklarnię na rośliny. Jednak wtedy Albert forsował swoją wizję przyszłości syna, aby ten skończył studia i może poszedł w jego ślady lub w inną gałąź nauki. Nie podobało się to młodemu czarodziejowi, ale w wieku czternastu lat nic mu się nie podobało. Nie był potulnym, często wracał poturbowany przez kolegów lub sam turbował innych. Był to efekt jego złości i frustracji na otoczenie, które potrafił tylko tak rozładować. Czuł, że nie jest tak dobry, jak jego siostra, która pochłaniała dużo czasu rodziców, a jemu samemu kazali po prostu dorosnąć. Nie kochali go bo nie umiał tak dobrze posługiwać się inną magią niż natury? Może rodzice brzydzili się mchem, który był co raz gęstrzy i sprawiał co raz więcej bólu podczas usuwania? Nawet dziadkowie powoli usuwali się w cień, coraz bardziej chorując i tracąc siły.

Również jego podejście do Kościoła była zgoła inne niż teraz. Mając naście lat, nie miał jakichś głębszych refleksji, jeśli chodzi o tę instytucję, ale po swoim chrzcie, zaczął rozmyślać więcej za sprawą wspomnianej wcześniej babki. Mało ludzi wiedziało o tym, ale matka Alberta posiadała relikwie ze starego lądu, z Irlandii. Nie chodziło tutaj o klasyczne wizerunki św. Patryka czy inne “gadżety”, które przypłynęły do Zielonej Wyspy wraz z misjonarzami. Chodziło tutaj o figurki oraz wizerunki dawnych bogów. Według Księgi Bestii, bożkowie jak Dagda czy Lug, mogli być Aniołami. Iris głęboko wierzyła w ich patrona oraz ochronę.W jej rozumieniu nauk Kościoła, Lucyfer i Gabriel jedynie spierali się o prym, a akt stworzenia człowieka, nie był wspaniałym aktem, lecz po prostu kaprysem, pokazem siły kto ma większą moc. W końcu to Aniołowie zeszli na Ziemię i nauczali ludzi o piśmie, rolnictwie, zaopiekowali się pozostawionymi sobie istotami. Twierdziła też, że otwarcie Wrót Piekieł to tylko kolejny pokaz siły, a nie zesłanie "wspaniałych" darów na dzieci Adama. Lubiła też dywagować, że rośliny magiczne i rytuały były odprawiane milenia przed otwarciem Wrót i nie oddawali czci Upadłemu Archaniołowi, ale Danu i jej dzieciom. To tylko utwierdzało przekonanie o tym, że inne istoty potrafią zesłać nieocenione i piękne dary na ludzkość. Arthur słuchał tych nauk z przymrużeniem oka, ucha i wątroby. Nie mówiła nigdy tego głośno, nie chciała wzbudzać zbytniej sensacji wokół siebie i sprowadzać Czarną Gwardię na całą swoją rodzine. Sam Arthur do dziś, nie opuścił społeczności kościelnej, choć czasem, gdy ogląda posążki pozostawione przez seniorkę, łapie się na tym, że może jest coś w tym co mówiła.

Odeszła z tego świata 5 lat temu. Została pochowana niedaleko swojego domu obok męża, który zmarł 2 lata wcześniej. Chciała zostać pogrzebana na swoim kawałku ziemi, z dala od chłodu miejskich płyt cmentarnych. Miało to na celu też pozwolić wrócić jej do gleby jako nowe życie dla tysięcy roślin oraz zwierząt, które będą czerpać siłę z jej martwej materii.W dni pogrzebu Arthur z resztą rodziny pożarł się o dalsze kroku w ich życiu. Albert i Isabella, chcieli wyjechać z miasta oraz sprzedać tę budę w lesie. W końcu dostał upragnioną katedrę historii magii w Pensylwani oraz jakiekolwiek związki z tym miejscem zostały właśnie schowane kilka metrów pod ziemią. Z kolei inny pomysł miał syn wykładowców, który chciał zostać na miejscu, w leśnym domu. Nie wyobrażał sobie zostawianie tego w obce ręce, jakiś parszywych magów czy głupich niemagicznych, którzy prędzej zburzą to miejsce i postawią tandetny motel. Tamtego wieczoru padło kilka epitetów, sporo wyrzutów (głównie, że zmarnują życie w tej dziurze), po czym całość skończyła się trzaśnięciem drzwiami i warkotem silnika. To był ostatni raz, gdy miał okazję usłyszeć dźwięk rodzinnego wozu. Nie wymieniali się nigdy listami czy pocztówkami. Nawet jego siostra nie pisała do niego, chyba tylko do niej nie miał żalu o to wszystko. Była zbyt młoda i zmanipulowana, aby ogarnąć całe zajście. Zapadła wtedy totalna cisza w lesie w Cripple Rock.

OSTATNI KUFEL

Tak oto O’Ridley został sam. Bez najbliższych, na kawałku lasu daleko od miasta, bez presji świata. Nie czuł się z tym źle, wręcz przeciwnie. Na swój sposób poczuł spokój duszy, nieograniczony wolność, bez oceny innych. Jedynie początkowy brak pomysłu na swoje dalsze przytłaczał go. W końcu do tego czasu tańczył jak rodzice oraz reszta zagrali mu. Też już od dwóch lat nie chodził do szkoły, a na studia nie wybiera się. Pracował tymczasowo w sklepie, ale to nie brzmiał jak życiowy plan. Po kilku dniach wytężonego myślenia w pustym domu postanowił zająć się wielopokoleniowym zawodem i postanowił zostać zielarzem. Wiedział co może sprzedać oraz jak przy tym się nie zabić. Ba, mógłby nawet próbować hodować różnego rodzaju zielsko, aby zamienić to na twardą, amerykańską gotówką. Czy wiedział coś realnie tym biznesie? Fachowa odpowiedź to - raczej średnio, lecz nie miał już odwrotu.

Pierwszy rok był ciężki, nie wyszedł na plus, bo okazuje się, że okres zimowy nie sprzyja wegetacji. Musiał ratować się pracą w sklepie, aby mieć za co jeść. Również brak ukończonych 21 lat utruniał znalezienie innej pracy niż ta, która pozwalała mu co najwyżej na uzbieranie na nowy rower czy auto. Późniejsze lata były lepsze. Nauczył się sporo podstaw o botanice z niemagicznych książek, własnych błędów oraz posiłkując się wiedzą innych członków rodu. Spotykał się ze starszymi zielarzami, ale tylko na konsultacje. Nie chciał czuć, że ciąży im, więc nawet odpracowywał czas, który mu poświęcili.
Wieść o zielarskim biznesie zaczęły nieść się pocztą pantoflową, więc powoli pojawiały się jakieś zamówienia. Dom śmierdział już suszonymi goździkami, grzybami oraz mokrą ziemią naniesioną do domu. Można było uznać, że jest profesjonalistą albo przynajmniej sprawiał pozory takiego.

W dniach, gdy pracy bywało mniej, dotykała go nieprzyjemna samotność. Miał cały czas wrażenie, że szumi mu w głowie, a on sam powoli zanurzał się w jakimś dziwnym mroku. Wtedy właśnie O’Ridley odkrył magię kufla, szklanki czy słoika - cokolwiek co pomieści alkohol. Początkowo było przy okazji odwiedzin jakiegoś pubu, imprezy czy zwykłej domówki u kogoś. Potem zamienił to na jednoosobowe przyjęcie z whisky na koniec ciężkiego dnia. Jednak prawdziwym przełomem okazały się, ziołowe specyfiki, które lepiej głuszyły dziwne myśli, na jakich łapał się w domu. Matka Natura od tysięcy lat dawała swoim dziecią, różnej maści sposoby do walki z ogłuszającą ciszą kniei. Jagody, grzyby, nawet niektóre kwiaty oraz korzenie - wiedząc co i w jaki sposób przyrządzić można na chwilę uciec do Tír na nÓg. Starał się jednak, aby jego praca na tym nie cierpiała - w końcu, gdyby tak zrobił, to nawet nie miałby za co jeść. Oczywiście nie zawsze dotrzymywał przed sobą tej obietnicy, lecz jeszcze nie umarł, więc nie było najgorzej w jego mniemaniu.

Ostatnio nawet były okres, gdzie Arthur próbował egzystować bez dodatkowych środków. Tutaj dobrzy ludzie nieśli niebywałą pomoc w walce z nałogami. Rozmowa czy jakieś wyjście trzymały w ryzach jego zapędy i potrafił normalnie funkcjonować. Pracował, odpoczywał lepiej, nawet jego sen poprawił się i nawet chciał napisać do rodziców (podobno siostra Alberta ma jego adres). Jednak przez ostatnie miesiące siedział w chatce i nawet nie pracował przez zastój w wegetacji. Nie czuł również, że ktoś poza lasem jeszcze czeka na niego. Zrobił kilka głupot, które doprowadziły do tego stanu i trudno jest mu przetrawić całą sytuację. Jednak może się to jutro się zmieni, a do tego czasu - sláinte !

Arthur O'Ridley
Wiek : 24
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : sprzedawca i hodowca roślin
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Witaj w Piekle!
W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda w Hellridge. Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po Die Ac Nocte. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz, a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.

I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

  


Sprawdzający: Frank Marwood
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Rozliczenie

Ekwipunek


Aktualizacje
6.02.23 Zakupy początkowe (+100 PD)
2.03.23 Osiągnięcie: Pierwszy krok (+150 PD)
19.03.23 Aktualizacja postaci o ego
20.04.23 Zakupy (-10 PD)
30.04.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.1 (+150 PD)
30.04.23 Zatrucie magiczne: Zmiana poziomu (1->2)
01.05.23 Surowce: styczeń - luty
04.05.23 Rozwój postaci (+1 magia natury, -120 PD)
15.05.23 Zakupy (-60 PD)
30.06.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.2 (+150 PD)
30.06.23 Zatrucie magiczne: Zmiana poziomu (2->3)
08.08.23 Zwrot przedmiotów (+70 PD)
10.08.23 Zakupy (-40 PD)
10.08.23 Kalendarz (styczeń-luty) (+70 PD, 2 PSo)
2.09.23 Rozwój postaci (+1 magia powstania, -100 PD)
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej