Skrzynka pocztowaArlo
Nieład, w którym nic nie ginie bez powodu.
- Spoiler:
Skrzynka pocztowaArloNieład, w którym nic nie ginie bez powodu.
Ostatnio zmieniony przez Arlo Havillard dnia Sob Lis 23 2024, 16:54, w całości zmieniany 4 razy |
5 IV 1985 pobyt w Bostonie niespodziewanie mi się wydłużył, wrócę prawdopodobnie w poniedziałek, mam nadzieję, że pamiętałeś o podlewaniu mojego bonsai. PS. Potraktuj ten łańcuszek jako spóźniony prezent z okazji Męczeństwa Aradii Philip do listu dołączono niewielkie pudełko, w którego wnętrzu znajduje się złoty łańcuszek z rodonitem |
20.04.1985 Opłać w końcu ten mandat, miernoto. |
20.04.1985 Mandat w pełni zasłużony i nic nie będzie tutaj anulowane. Najwyżej to ty się możesz anulować z pracy w policji. |
5 maja 1985 Czy możesz, na miłość Lucyfera, zrobić coś z tym kundlem? Na przykład pozbyć się go, zanim cię wyręczę (a mam już parę pomysłów i na pewno ci się nie spodobają)? |
5 maja 1985 W takim razie jesteś zdany na siebie — domyśl się. W porządku. Odbierzesz tę paskudną szczekaczkę od Amandy, wtedy docenisz to, że wasze drogi się tak często nie przecinają. PS Jakbyś dbał o swoje rzeczy i nie rozrzucał ich gdzie popadnie, to pewnie by tam nadal była. A tak to może Philip cię poratuje i zrobi ci nową. |
30 KWIETNIA, 1985 proszę wybaczyć drobne opóźnienie w przesłaniu odpowiedzi. Cieszę się, że zwrócił się Pan do mnie z tym problemem, chociaż muszę przyznać, że w nawet w naszym mieście mamy do czynienia z wybitniejszymi specjalistami ode mnie. Jeśli mnie pamięć nie myli, niegdyś znałem się z Pańskim ojcem, dlatego choćby ze względu na to z miłą chęcią poświęcę kilka chwil na spotkanie i badania. Na odległość ciężko mi orzec, co właściwie miało miejsce. Interesujące, że podobny przedmiot znalazł się w naszym rodzinnym sklepie, aczkolwiek zdradzę panu sekret – my sami ledwie zdajemy sobie sprawę z tego, co właściwie się w nim mieści. Czymkolwiek ta rzecz jest, przyjrzę się się jej bliżej. Miejmy nadzieję, że nie znajdziemy się znowu w XVII-wiecznym mieście. Proszę nakreślić ramy czasowe, abyśmy mogli ustalić najlepszy termin. |
30 IV 1985 byłem u Ciebie rano, ale nie otwierałeś, słychać było tylko jazgot tego psa. Tak, to gałka od drzwi i tak, chcę, żebyś ją konsekrował. Radzisz sobie z tym pucowaniem lepiej ode mnie. PS. Będę potrzebował jej do rytuału. PSS. Powinieneś zrobić coś z tym szczekaniem, niedługo ktoś wezwie policję. Philip do listu dołączono złoconą gałkę od drzwi |
9 V 1985 zapytam, ale niczego nie obiecuję, bo jeżeli jest coś, co Matthew traktuje poważniej od siebie, to jest to Bank i jego klienci. Może zrobi wyjątek, o ile za tym depozytem nie stoi jakieś duże nazwisko. Zadzwonię do niego w weekend, powinien już wtedy być w Bostonie, PS. stos pergaminów brzmi obiecująco, mniej więcej tak jak robienie na drutach, ale zgoda! P. |
07.05.1985 przestań do mnie wypisywać i wydzwaniać, gdy jestem po pracy albo na urlopie. Kiedy w niej będę — wysłucham twojego gadania, ale w innych godzinach jestem dla ciebie nieosiągalny. Przypominam, że jesteśmy partnerami policyjnymi, a nie znajomymi i nawet cię nie lubię. |
14 V 1985 no i namówiłeś — dobrze, że choć jedno z nas wypatruje uważnie najważniejszych premier kinowych. Nawet, jeśli miałam na ten dzień jakieś plany, to niniejszym ulegają przesunięciu. Kultura nie może czekać. Ale to wielka szkoda, że zostały tylko dwa bilety, Philip by się bardzo ucieszył. I nie musisz mi kadzić, bo teraz już wiem, kto jest dla Ciebie ważniejszy. I nie jest to Pan Duer. Nie powiem mu o tym, spokojnie. Mógłby tego nie znieść. Do zobaczenia, |
14 V 1985 Nie wspomniałam o tym tylko dlatego, że w tym przypadku kultura i dobre towarzystwo to synonimy. I właśnie dlatego myślę, że odpowiednio duża ilość powtórzeń zepnie te dwa pojęcia także w umyśle Philipa i w końcu będzie z radością kontemplował sztywne aktorstwo i fontanny sztucznej krwi razem z nami. Ubarwiłby seans swoim komentarzem Konkurowanie to bardzo mocne słowo, ale kusi mnie zrobić z tego sport, odkąd tylko dowiedziałam się, że przypadkiem znasz kogoś, kogo znam ja, i że Zazwyczaj szybko godzę się z faktami I nie zamierzam pytać, dlaczego kolekcjonujesz śmieci — mogę jedynie podziękować, bo w nich piwo rzeczywiście smakuje znacznie lepiej. A że ostatnio sprzątałam na strychu, to mam tam teraz dużo miejsca na więcej sentymentalnych bibelotów. Za miesiąc i jeden dzień je tam wrzucę, ale w przyszłym tygodniu może dobiorę do nich jakąś stylizację. Sam tego chciałeś. Jeśli to nie problem, to mnie odbierz, dalej nie kupiłam samochodu i okazjonalnie jakieś pożyczam, rzadziej razem z kierowcą. Kupię jakiś. Niedługo. |
15 V 1985 Teraz to mi zaimponowałeś. Daję słowo, rubryka porad sercowych w Zwierciadle już czeka na swojego nowego Guru. Złóż życiorys do redakcji i pisz spersonalizowane porady — będziesz tylko musiał zamienić pudełko donutów na kiepską kawę. To niewielkie poświęcenie dla dobra Ludu. Mam nadzieję, że z podobnym zaangażowaniem sprzątasz swój samochód, bo jeśli robisz to tak często, to zaczynam mieć pewne obawy, czy zmieszczę się do środka. Może i jestem kompaktowa, ale jeśli wsiadając, połamię jakąś inną sentymentalną parę okularów, to ktoś będzie kiedyś bardzo nieszczęśliwy. I aż strach pomyśleć, co będzie, jeśli jednak przesadzę z outfitem — jak widzę, oczekiwania już są ogromne, a ja mam na razie tylko stare zakolanówki z liceum A smak piwa to na razie tylko ckliwa retrospekcja — z szacunku do siebie postanowiłam się ostatnio ograniczać. Może wkrótce zrobię wyjątek, tylko najpierw muszę mieć, co opijać. I nie płacz za minionym, Arlo. Za to wypatruj nowego. Tamten na pewno zepsuł się, bo potrzebowałam czerwonego. |
15 V 1985 rozwody to I ja już dobrze wiem, że te słowa o donutach mógł Ci włożyć w usta tylko Philip. Przejmowanie od niego pewnych poglądów może się dla Ciebie skończyć jedzeniem gruzu i popijaniem go piwem, ja przyjmuję zgoła inną filozofię życiową — jej podstawę stanowią Prawa Fizyki. Dlatego w ramach prawa zachowania masy polecam treningi — mamy rozkopane całe Maywater, dzięki temu mogę jeść tyle bajgli, ile zapragnę. Możesz to potraktować jako zaproszenie, Philip ostatnio je przyjął i nie narzekał. I mój drogi kolego, ja nic nie muszę — a prostować nogi w liliowych zakolanówkach mogłam jakąś dekadę temu, teraz pewnie ograniczę się do czegoś tak szpetnego, że nikt naszego spotkania w najśmielszych snach nie uzna za randkę. Wiem, że to zniesiesz — kto, jak nie Ty? A co do mojego zakupu, muszę poradzić się kogoś mądrego — znasz kogoś? |
3 maja 1985 Czy to prawda, że jak typowa plotkara polazłeś na ten pogrzeb? Rozumiem, że Philip potrzebował towarzystwa, ale mógł zabrać cię na obiad. Jak nie masz co robić z wolnym czasem, to mogę ci szybko znaleźć pożyteczne zajęcie. |