Witaj,
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f106-mieszkanie-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f106-mieszkanie-yadriela-venoira

Yadriel Venoir

fc. Cillian Murphy





 
nazwisko matki Teague
data urodzenia 12 lipca 1950
miejsce zamieszkaniapo 10 latach ponownie Saint Fall
zawódnegocjator policyjny
status majątkowy przeciętny
stan cywilny kawaler
wzrost 188
waga 87
kolor oczu niebieski
kolor włosów ciemnobrązowe
odmienność n/d
umiejętność n/d
stan zdrowia choroba psychosomatyczna (atopowe zapalenie skóry) oraz nerwica natręctw
znaki szczególne jedna blizna przecinająca pionowo lewy obojczyk i druga przypominająca pajęczynę we wnętrzu prawej ręki; znamię czarownicy w kształcie dzwonka konwalii ulokowane na szyi niemal symetrycznie pod lewym uchem

magia natury: 0 (I)
magia iluzji: 0 (I)
magia powstania: 0 (I)
magia odpychania: 20 (III)
magia anatomiczna: 0 (I)
magia wariacyjna: 5 (II)
siła woli: 10 (II)
zatrucie magiczne: 2

sprawność: 4
szybkość: I (1)
walka wręcz: I (1)
sport (pływanie): I (1)
strzelectwo sportowe: I (1)
charyzma: 12
kłamstwo: II (6)
perswazja: II (6)
wiedza: 2
teoria magii: I (1)
religioznawstwo: I (1)
talenty: 14
celność: I (1)
tropienie: II (6)
percepcja: II (6)
prawo jazdy: I (1)
reszta: 3



rozpoznawalność I (anonim)
elementary school Patriot
high school Frozen Lake High
edukacja wyższa brak
moje największe marzenie to awans w strukturach policji
najbardziej boję się narażenie kogoś na niebezpieczeństwo w wyniku wykonywania swojej profesji; przyczynienie się do śmierci członka swojej rodziny lub osoby z najbliższego mu grona; tafofobia
w wolnym czasie lubię trenować magię odpychania, wychodzić do kina, słuchać muzyki rockowej, pływać
znak zodiaku rak


I. family above all

Rodzicielski parasol rozłożony nad nim oraz jego rodzeństwem w postaci starszej siostry i młodszego brata, zawsze serwował im oparcie i zainteresowanie, nawet jeśli rozłożenie go na całą ich trójkę nie zawsze można, by z powodzeniem uznać za równomierne. Znajdowanie się w samym środku tego rodzinnego ekosystemu, dawało mu czasami aż za dużo swobody, z której korzystał do woli. Od matki — Sary — zaraził się oślim uporem, chęcią dominacji i osiągania celów po trupach, ale w odróżnieniu od niej, skłaniał się do robienia tego w białych rękawiczkach. Z kolei od ojca — Elige’a — podłapał poczucie humoru, zamiłowanie do pływania i odpowiedzialność za wzięte na barki obowiązki, nawet jeżeli w praktyce okaże się ich zbyt wiele. Swoje relacje z rodzeństwem Yadriel ocenia jako pozytywne, choć w przeszłości miały się one różnie ze względu na odmienność stanowisk, stylów życia czy temperamenty. To, czego Venoirowie nie tolerowali i ukrócali u swoich własnych dzieci, to próba jakiejkolwiek rywalizacji rodzeństwa między sobą.
Pierwsze oznaki ujawniającej się magii były u Yadriela prozaiczne, lecz nie umknęły ani Elige’owi, ani tym bardziej Sarze, którzy szybko wyłapali samoobracające się kartki w książkach czy lewitujące przedmioty papiernicze. Wybuch rodzicielskiej radości rozlał się nie tylko po nim, ale również na całym jego rodzeństwie, które wykazywało się wyraźnym podekscytowaniem. Yadriel Venoir uczęszczał do Patriot w Starym Mieście, a następnie do Frozen Lake High — w obu placówkach uzyskiwał dość dobre wyniki, jednak jego zainteresowanie niemagicznymi przedmiotami było co najmniej znikome. W szkole wypełnionej po brzegi normalnymi uczniami i tak wypatrywał magicznych rówieśników, traktując jednak wszystkie nowe znajomości z pozorowaną przyjaznością. Z kolei to, że nie wszystkie chciał rozwijać i wybierał, kogo chce do siebie dopuszczać, to już jego osobista fanaberia. Najbardziej ożywiał się w przykościelnej szkółce i tam nie tylko chłonął wiedzę z błyskiem w niebieskich oczach, ale i również o wiele bardziej garnął się do otwartego pozyskiwania nowych znajomości.
Państwo Venoir byli jednak wniebowzięci, kiedy ich latorośle zdawały się zapuszczać korzenie nie tylko w magicznej społeczności, ale i tej niemagicznej, odnajdując dla siebie miejsce gdzieś pomiędzy. Nikt jednak do końca nie zdaje sobie sprawy z pełnej dynamiki rodzinnej w ich domu i tego, że to wygadana pani złotnik – znajduje się na cienkiej granicy prowadzącej wprost do fanatyzmu. To właśnie Sara jak nikt inny stanowi czynnik napędowy w tej rodzinie, pchający naprzód każdego i pozwala sobie na wskazywanie najwyższej wartości w postaci Kościoła Piekieł, dbając o to, by jej dzieci były świadome tego, że są magiczną częścią tej społeczności i musi mieć to dla nich znaczenie, niezależnie od tego, czy im się to podoba, czy nie. Powiedzieć, że średni Venoir dołączając do Czarnej Gwardii, zyskał u niej ogromne uznanie, to jak nie powiedzieć nic i wisienką na torcie byłoby uznanie jej w tym procesie niebagatelnego udziału. I tylko czasami w bardzo podbramkowych sytuacjach zdaje się gdzieś na granicy meandrów własnego umysłu Yadriela, czai się gdzieś znany, choć mocny cytrusowo-drzewny zapach perfum jego matki i jej niecierpliwy oddech na karku, pchający go wprost w objęcia presji i konieczności działania.


II. wolf among sheep

Tuż po ukończeniu Frozen Lake High niezwłocznie dołączył do szeregów Czarnej Gwardii, co spotkało się z jawnym zachwytem ze strony jego własnej matki. Takim sposobem przyszło mu spędzenie następnych dwóch lat w roli szeregowego i łapanie się w międzyczasie dorywczych prac, by mieć się z czego utrzymać na nowej, samodzielnej drodze życia poza rodzinnym gniazdem. Nie należało to do najłatwiejszych zadań, które przed sobą postawił, jednak mimo przeciwności, zmęczenia fizycznego czy psychicznego dawał sobie jako tako radę. Zresztą jeśli Yadriel wyniósł coś ze swojego domu rodzinnego to wrażenie, że presja napędza go do jeszcze bardziej wzmożonego działania. Początkowo Yadriel miał nadzieję, że uda mu się wejść również w szeregi policji, idąc poniekąd śladem własnego ojca, jednak dopiero uzyskanie statusu oficera w Czarnej Gwardii i samodzielność wykonywanych misji, dająca tym samym o wiele większy zasób wolności, pozwoliła mu na nadanie temu planowi ładu i składu. W związku z tym dołączył do policji w wieku 20. lat. To, co zdecydowanie nie znalazło się w jego założeniu na życie, to nieoczekiwane przeniesienie do oddziału wywiadowczego w wieku 25. lat, który samoistnie zmusił go do spakowania swoich rzeczy i nieodzownego wyjazdu. Pozostawił tylko szczątkowe informacje własnym rodzicom i rodzeństwu, by na ich podstawie mogli odgadnąć, że to nic poważnego, a już tym bardziej nie tajemnicze zaginięcie, co dawało względny spokój ducha pod szyldem to tylko sprawy Czarnej Gwardii.
Yadriel Venoir po pięcioletniej, czynnej pracy zawodowej oraz uczestnictwie w wielu akcjach operacyjnych — uzyskał policyjny awans na przełomie 25./26. lat na stanowisko negocjatora policyjnego, dopiero w Cincinnati niedługo po swoim przeniesieniu, kiedy dawne, w miarę poukładane życie pozostawił za sobą i starał się udawać, że wcześniej wcale go nie posiadał. Od tej pory zajmując się jedynie sprawami wymagającymi interwencji w sytuacjach kryzysowych, choć tak naprawdę nie miał z kim tego sukcesu zawodowego świętować, dlatego bezwiednie uciekał w badanie kartotek policyjnych związanych z wyciszaniem spraw powiązanych z jakimkolwiek kościołem chrześcijańskim. Następnie kolej przyszła na przedzieranie się do lokalnych parafii pod płaszczykiem najbardziej świętobliwego ze wszystkich gliniarzy i to w kraju, w którym noszenie broni było normą i jednoczesnym zagrożeniem. Yadriel Venoir wykuł na pamięć klepanie wszystkich modlitw i wersów w śpiewach, znajdowanie się w jak najbardziej widocznych miejscach podczas nabożeństw, wydzierając skrupulatnie skrawek po skrawku sympatii klerykom, księżom, siostrom zakonnym i ministrantom. A że w międzyczasie uwiódł jednego z młodszych kapłanów, wykorzystując przeciwko niemu swój urok osobisty i samotność owej profesji, a także tendencję do ukrywania swojej tożsamości seksualnej pod bielą koloratki? Czego się przecież nie robi, aby wydrzeć nawet najbardziej subtelne informacje, które wypływają z kogoś bez większego przymusu? Najczęściej z szerokiego wachlarza rytuałów magii odpychającej na poczet swojej pracy wywiadowczej wykorzystywał: rytuał bezobcy (pomagający mu w orientacji, kiedy zaprzestać bezprawnego myszkowania po obcym dla siebie terenie), plaster miodu, rytuał berserka (dzięki, któremu mógł niepostrzeżenie wymknąć się z miejsca zdarzenia, gdy inni byli zajęci zaistniałym zamieszaniem), rytuał caecus (kiedy wiedział, że może zostać nakryty, a konsekwencje tego mogłyby wszystko, na co tak płomiennie pracował zepsuć) oraz rytuał zatkanego ucha. Z kolei rytuał pani Smith zwykł używać do celów czysto osobistych i podtrzymania swojego skupienia na powierzonym mu zadaniu.
Na jego drodze pojawił się tylko jeden problem, którego, tu również, Venoir nie przewidział — swojego wrażenia znalezienia się w emocjonalnym potrzasku i kąsania wyrzutów sumienia, jednak nie tych skupionych na jego działaniach wywiadowczych (o te nikt przecież nie pytał — liczył się efekt i pozyskane jakościowe dane), a że własne uczucia ulokował dawno temu zupełnie gdzie indziej i było w tym coś zgoła niewłaściwego, nawet jeżeli w jego udręczonym umyśle walczyły ze sobą zaciekle dwa wilki, gdyż cel uświęcał środki, prawda? Dlatego kiedy po pięciu latach spędzonych w Cincinnati pojawiła się możliwość zmiany lokalizacji na kolejne pięć i podjęcia działań na zupełnie nowym terenie, wtapiając się w nieznany tłum ludzi w Detroit, to przyjął to bez mrugnięcia okiem. Do ulgi, która mu wówczas towarzyszyła w życiu, by się otwarcie nie przyznał. Nie powinno jedna budzić zaskoczenia, że wykorzystał poprzedni schemat działania, podążając po nim niczym pająk po uwitej pajęczynie, czym ponownie utarł sobie drogę do sympatii, przyjaźni i serc duchownych, a także bezcennej wiedzy, lecz tym razem zadbał o to, by nie zaangażować się w te interakcje emocjonalnie i żeby było to jednostronne, tak jakby oddzielał się od nich mimo wszystko grubym murem. Można, by to przyrównać do szerokiego uśmiechu, który nie dotykał w pełni jego niebieskich oczu.


III. ashes, but you're dead to me

Po blisko dziesięciu latach został wycofany z oddziału wywiadowczego i ponownie oddany w ręce czyścicieli, tak jak miało to miejsce wcześniej. Yadriel Venoir dostał wkrótce po tym oficjalne przyzwolenie na powrót do Saint Fall, tyle że wrócił do niego z pewnym, umyślnym ociąganiem. Poprzedniego dnia przed wyjazdem spił się w barze, jednak nie dlatego, że trudy, z którymi borykał się podczas pozyskiwania informacji mniej lub bardziej poufnych, a następnie przekazywanie ich w raportach dalej — jakkolwiek go dotykały bądź obudziły zduszone w zarodku wątpliwości. Skądże znowu! Ot, nagle do niego dotarło, że życie, które niegdyś porzucił, wykonując pokornie rozkazy i nawet ich nie podważając, to coś, z czym będzie na pewno zmuszony się skonfrontować. Ta świadomość uderzyła go niczym tępe narzędzie w czaszkę denata. To zaś budziło w nim nie tylko wirujący obłok obaw, ale również niewygodę niepewności czy poczucie beznadziei. Co zabawne — atopowego zapalenia skóry czy nerwicy natręctw nie nabawił się podczas dziesięciu lat swojej oddanej służby wywiadowczej na usługach Czarnej Gwardii, a po swoim powrocie. To był jeden z pierwszym razy w życiu, gdzie coś, dlaczego żył przez tak długi czas dobiegło końca i taki etap musiał w końcu nadejść, a on pozostał z wrażeniem osowiałości i braku celu. Do tego poznanie, czy konfrontacja z niby znanymi mu twarzami wcale nie napawała go optymizmem. Na poczekaniu musiał wymyślić opowieść o tym, że jego wyjazd wiedziony był chęcią sprawdzenia w innym miejscach w kraju i poznanie metod, skorzystanie z doświadczenia innych funkcjonariuszy, a także rozlokowanych gdzie indziej środowisk przestępczych. Z rodziną oraz rodzeństwem skromnie mógł podzielić się tym, czym się zajmował, choć ci wiedzieli i nie podpytywali, trzymając swoją ciekawość z boku, a może po prostu ta została całkowicie przyćmiona radością z jego niezapowiedzianego powrotu.
Po ledwie czterech miesiącach i bacznej obserwacji poczynań Czarnej Gwardii, zaczął szczerze żałować powrotu i stopniowo gubić jakiekolwiek zaufanie do organizacji przykościelnej wraz z pojawianiem się na jej wizerunku rys, które przeszły w odznaczające się wyraźnie pęknięcia. Jedyne uniesienie na jakie było Venoira stać, to uniesienie brwi, widząc jawne olewanie świadków zdarzeń i wybieranie najbanalniejszych ogniw, a tym samym poruszanie się po linii najmniejszej oporu. Do rosnącego niedowierzania stopniowo dołączało wykruszanie morali aż do ich zupełnego zgnicia. Nie raz i nie dwa przyszło mu odepchnąć niewygodną od siebie myśl, jednak ta powracała ze zdwojoną siłą aż przeistoczyła się w kąśliwe, stałe ruminacje. Wychowanie wedle ściśle określonych zasad wciąż miało się nieźle i negatywne obserwacje Yadriela przyczyniały się do wzmacniania dysonansu poznawczego, gdzie z jednej strony poświęcił większość dorosłego życia na usługach Czarnej Gwardii i ani razu nie pomyślał, że to, co robił było bez sensu — do tego stopnia wierzył w słuszność swoich poczynań, nie dbając o konsekwencje w postaci zniszczonych emocjonalnie i złamanych na swojej drodze ludzi, zaś z drugiej wydawała mu się ona niekompetentna wobec powierzonych zadań. Sprawy nie polepszało zautomatyzowane porównywanie organizacji przykościelnej z tą policyjną w rękach niemagicznych, a także doświadczeniem zdobytym w Cincinnati w stanie Ohio i Detroit w stanie Michigan. Jak doszło do tego, że zaczął bardziej doceniać wytwór i przejrzystość działań osób pozbawionych znamion magii? Co któryś wieczór z kolei zająwszy miejsce przy barze w Black Cat Lounge przy szklance whisky z lodem i tlącym się papierosem — zastanawiał się raz po raz, tocząc nierówną walkę z samym sobą, co on właściwie w Czarnej Gwardii jeszcze robił i czy to, co widział po tylu latach, było obecne też przed jego wyjazdem i tego nie zauważał, czy może to coś, co zwyczajnie zastał i zaczęło go uwierać jak gryzący sweter w kontakcie z wrażliwą na bodźce skórą? A może nie potrafił się przestawić z innego trybu pracy i zaadaptować do zastanych warunków? Yadriel nie potrafił sobie na to jednoznacznie odpowiedzieć pod ostrzałem prób racjonalizacji, która również w pewnym momencie utknęła w martwym punkcie. Czara goryczy wypełniania się sukcesywnie i nie tak dyskretnie, by z tego tytułu nie doświadczał wewnętrznego dyskomfortu, którego nie łagodziło w żadnym razie pogłębianie nałogu nikotynowego. To skłoniło go do przegadania spraw ze starszą siostrą — Yvelise, co popchnęło myślenie Venoira w zupełnie innym kierunku, mając niemożebny udział w tym, by decyzja o pełnym odejściu z Czarnej Gwardii wykiełkowała w jego umyśle, a choć sumiennie to wypierał — z czasem nabrała właściwych kształtów, przypominając formującą się falę, której nie dało się już powstrzymać.
Przyznanie się przed samym sobą w wieku 35 lat, że profesja, do której pchnęła go młodociana ambicja tuż po szkole średniej i pod której to szyldem spędził tyle dorosłego życia — wręczyła mu jedynie laurkę w postaci zgliszczy wobec swojej wiarygodności i szeroko ścielące się wypalenie zawodowe w pełnej krasie, nie należało do najłatwiejszych. Na drodze finalizacji tegoż procesu stanęła niejedna próba wyparcia bądź racjonalizacji, jednak nie padały na podatny grunt, skoro ostatecznie znalazł się w takim kulminacyjnym momencie. Mając do wyboru wydmuszkę organizacyjną, niedokładność, olewatorstwo, zadeptywanie tropów i zakładanie klapek na oczy w momencie szansy na pozyskanie wiarygodnych informacji, a szacunek do siebie, kręgosłup moralny i dążenie do prawdy — zawsze, bez zawahania, wybrałby drugi zestaw. Venoir mógł być cyniczny, ale przynajmniej nie udawał, gdy na niego pluto, że to tylko padający deszcz. Moloch kontra indywidualizm. Ot, sprawa z jakże trudnej na poziomie poznawczym, nagle stała się banalnie prosta. W standardowych warunkach Yadriel Venoir nie napisałby długiego listu do Terence’a Forgera, jednak sytuacja była zgoła wyjątkowa i dotyczyła również tego, co kiedyś czysto hipotetycznie omawiali, choć ten scenariusz dla samego negocjatora wydawał się mało realny, a jednak po ponad dziesięciu latach miał szansę się ziścić. Na przestrzeni czterech miesięcy umyślnie wyłamywał się ze współuczestnictwa w rodzinnych kolacjach, stanowiących pewną tradycję i sposób na podtrzymywanie kontaktu, mimo że jego obecność była poniekąd oczekiwana. Tyle że Yadriel nie zamierzał się z niczego tłumaczyć — nie jako dorosły człowiek i zwyczajnie nie chciał tam być. Już samo pojawienie się na jednej z nich z uprzednim zadbaniem o to, by nie zabrakło tam Yarrowa, jak i Yvelise, mogło wydawać się odstępujące od utartej normy. Owa dwójka pełniła jednak nieoficjalną rolę jego skrzydłowych i sojuszników, biorąc pod uwagę świadomość tego, co miało paść z ust Riela tego wieczoru. To, co Sarze Venoir na jej osobistej granicy działającej trochę jak przypływ i odpływ wobec fanatyzmu religijnego orbitującego wokół Kościoła Piekła, na drodze wychowania własnych latorośli niezaprzeczalnie wyszło, to wybicie im z głowy rywalizowania ze sobą, co sprawiło, że dziś niezależnie od położenia w prywatnym życiu i w kontrze do przeciwności — niezmiennie mogli na sobie polegać i być dla siebie oparciem. Yadriel co prawda znacznie chętniej zwierzał się Yvelise, jednak wynikało to jedynie banalnej pobudki w postaci tego, by nie przerzucać tego na najmłodszą osobę w rodzinie, mimo że nie było już dzieckiem. Do Yarrowa informacje docierały już w formie obrobionej i odartej z emocjonalnego waloru.
Jakim więc chichotem losu było to, że niegdyś informował rodzinę na podobnym spotkaniu, że dołączy do Czarnej Gwardii i zostało to przyjęte z takim entuzjazmem? Kiedy efemeryczny dźwięk sztućców zanikł, a puste talerze były stopniowo przenoszone do kuchni — dopiero tam Yadriel powiedział w końcu to, o czym właściwie wiedzieli już wszyscy poza Sarą. Elige bezpiecznie pozostał w jadalni, spodziewając się awantury, a Yarrow z kurtką na ramionach, stał ze skrzyżowanymi ramionami tuż przy drzwiach, jakby w gotowości do wyjścia. Yvelise przystanęła obok Yadriela wewnątrz pomieszczenia, jednak nie planowała ingerować, o ile nie wymagałaby tego eskalująca sytuacja. Zarejestrowanie zmysłem wzroku tego, jak oblicze ich matki nagle zyskało na ostrości w rysach, jakby ktoś wyciosał je na nowo w kamieniu, a spojrzenie stało się pełne wrogości. Wyglądała tak, jakby ją śmiertelnie obraził i w gruncie rzeczy nie było to dalekie od rzeczywistości. Informacja o opuszczeniu szeregów Czarnej Gwardii to dla niej, spośród całej piątki, najboleśniejszy cios, który rezonował od wrażenia uderzenia w głowę, aż do krzyża i rozchodził się pulsująco, do tego naruszając jej żelazny światopogląd, bowiem dla Sary Venoir Kościół Piekła, jak i organizacja przykościelna to świętość, a więc analogicznie — nikt pod tym dachem nie ma prawa naruszać tego sacrum. Kiedy złotniczkę zalewa fala wściekłości, wyraźnie drżą jej ręce i zaczął spłycać się jej oddech, a wraz z drogą zastawą na tak wyjątkowe okoliczności lecą niekontrolowane wiązanki i żadna kontra, niezależnie jak bardzo merytoryczna czy spokojnie przedstawiona, by nie była, skazana zostaje na porażkę. Yadriel jako negocjator wiedziony doświadczenim zawodowym — potrafił ocenić, kiedy odpuścić, a zwłaszcza w kontakcie z własną matką. W momencie, gdy na salony wkradł się już syndrom oblężonej twierdzy, gdzie to jej środkowy syn stał się wrogiem numer jeden — Riel przyjął ten stan takim, jakim go widział. Nie wszedł w polemikę z jej podniesionym głosem, nie obrócił tego w swój standardowy cynizm, nie wyzłośliwił się, ponieważ nie miało to najmniejszego sensu. Nie dorzucił również do ognia furii tego, że w Kościół Piekła też już zasadniczo nie wierzył. Nie w trójcę, a w instytucję. Co było strategicznym krokiem w tym starciu, wykluczając wyprowadzenie pani Venoir z równowagi do tego stopnia, że pewnie doskoczyłaby do niego z zamiarem uduszenia go własnymi rękoma, próbując sięgnąć do jego szyi. Co przy ich różnicy wzrostu wyglądałoby komicznie, jednak zmuszony byłby do tego, aby siłą ją od siebie odsunąć. Tyle że Yadriel uznał to za zbyteczny scenariusz, więc z westchnieniem, obrócił się i skierował do drzwi — nic tu po nim, zwłaszcza gdy został wyproszony za nie w dobitny, niepozostawiający złudzeń sposób i dźwiękiem tłuczonego szkła, a także komentarzy, które wciąż są adresowane do jego osoby nawet na odchodne. Gdy Yadriel przekroczył próg za Yarrowem — jest już właściwie pogodzony z degradacją w strukturze rodzinnej i tym, że jest z niej otwarcie wykluczony, choć jeszcze nie opadło na niego to, jak się z tym właściwie czuł. Od tej kluczowej decyzji miało zmienić się wszystko i z tym Venoir też się powoli oswajał, licząc, że proces wyjścia odetnie go w jakimś stopniu od negatywnych emocji, które nadal w nim żywo płonęły.


[ukryjedycje]


Ostatnio zmieniony przez Yadriel Venoir dnia Sro Lut 28, 2024 8:07 pm, w całości zmieniany 13 razy
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : negocjator policyjny
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Witaj w piekle!

W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda na Die Ac Nocte! Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po forum. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz , a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.

I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

Sprawdzający: Frank Marwood
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Rozliczenie


Ekwipunek



Aktualizacje


30.01.24 Zakupy początkowe (+100 PD)
01.03.23 Osiągnięcie: Pierwszy krok (+150 PD)
22.04.23 Aktualizacja postaci o ego
15.12.23 Pierwsza aktywacja postaci
08.03.24 Karta zmiany (-250 PD)
18.05.24 Zakupy (-30 PD)
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej