rok 1985
SNY
RETROSPEKCJE
pan i las | listopad 1983 | Roche Faust
Lufa wysuwa się spomiędzy zarośli, moja sylwetka pozostaje w cieniu, choć obrys jest zauważalny. Tyle mogę mu zdradzić. Ameryka to wolność. Ameryka to obrona swojego mienia.
[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Misty Presswood dnia Pon Kwi 08, 2024 8:14 pm, w całości zmieniany 3 razy |
rok 1985styczeń✓ sklep w wallow | 10 stycznia | Frank Marwood Coś chrzęści, drga, w końcu z charakterystycznym łoskotem upada; zerkając przez ramię widzę, jak sprzedawczyni ściąga kratę z dolnej części lodówki, i zaraz potem na podłogę spływa lawina pomarańczowo-różowych papierków. ✓ wypożyczalnia kaset | 13 stycznia | Hugo Devall Jeszcze nie zdecydowałam. Zdecydowałam natomiast, jasno i wyraźnie, że Hugo Devall jest ja liście osób, których nie lubię. Ten spis jakoś zaskakująco szybko rośnie ostatnimi czasy. ✓ stolik dla dwojga | 31 stycznia | Barnaby Williamson A no tak, znam. Powinnam mgliście i ledwo co, ale pech chcę, że ciężko mi zapomnieć tych nieprzyjemnych rozmów i zielono-niebieskich ścian na korytarzu posterunku, czy czym tak naprawdę to miejsce jest. Nie lubię o tym rozmawiać. luty✓ zaułek | 4 lutego | Charlotte Williamson Ambitne plany i śmiałe marzenia; którym nie dane spełnienie. Moment zderzenia jest nieprzyjemny, hałas upadających jabłek potęguje wrażenie ściśnięcia w klatce piersiowej, które wywołało wciśnięcie skrzynki w pierś. Choć staram się – doprawdy, ochoczo – by utrzymać konstrukcję w moich dłoniach, zamówienie złożone z owoców i warzyw ląduje na bruku. Poobijane stracą na cenie. ✓ przed cukiernią | 10 lutego | Winnie Marwood Suknie i sukienki, wyzywające i te, które ekspedientki nazywają klasycznymi; chyba bardziej podobają mi się te, w których wyobraziłabym sobie Madoninę (bo chyba tak nazywała się pani, której głos słyszałyśmy w radiu w autobusie do miasta). Te kolorowe i błyszczące, jak zestaw czerwieni i błękitu, który mijamy w następnym butiku. ✓ las stu szeptów | 18 lutego | Cecil Fogarty Kroki w tył wycofują sylwetkę w mrok – i choć wiem, że powinnam stąd uciec, podejmuję grę. Uniesiona strzelba pulsuje, albo to wrażenie, które potęgują drżące dłonie; przy policzku jej chłód jest niemal parzący, kiedy mrużę spojrzenie i szukam – kogo, dlaczego i po co – nie wie tego nawet Lucyfer. Coś znowu trzaska, nocny ptak podrywa się z gałęzi; kiedy broń wystrzela, w następnych sekundach ciemne skrzydła runą w dół. ✓ ognisko | 22 lutego | urodziny Winnie Upatrzyłam sobie w gazecie look godny wyobrażeń zapatrzonych w Hollywood nastolatek, w wyniku czego różowy cień osiadł matowym wykończeniem na powiekach, a usta przykryła tafla ciemnej, śliwkowej czerwieni. Wszystko powstało za plecami mamy i Cliffa; bo choć ich niezgoda nigdy nie wybrzmiała, niekoniecznie miałam ochotę na tłumaczenie mojego niecodziennego wyglądu. ✓ event | 26 lutego | na całej połaci krew Kim jestem, gdzie jestem, znika nawet dyskomfort, zakryty szokiem i powoli ustępujący pod adrenaliną i bólem. W łydce, opuszkach palców startych widocznie osuwającą się ziemią, którą chciałam chwilę temu zatrzymać. Strzelba wypada z moich dłoni dopiero na dole; i jedynie jej specyficzny odgłos pozwala mi zlokalizować jej miejsce, dlatego w kolejnych sekundach schylam się i na oślep próbuję ją odnaleźć, by finalnie zacisnąć na lufie dłoń i podnieść, przycisnąć broń do piersi, jakby ona i tylko ona mogła uspokoić moje serce. marzec✓ szpital | 1 marca | Sierra Ignacio Łażę po korytarzu, po wielkiej poczekalni, w której miesza się nacja zdrowych z tymi – rzekomo – chorymi. Pech chciał, że zaliczam się do tej drugiej grupy; z dziurami w pamięci, zrastającymi się kośćmi, pieprzoną gorączką i niechcianymi koszmarami w nocy. Mam nadzieję, że ta dziewczyna ich nie słyszy; że nie wiercę się na swoim łóżku jak jakaś świruska. Nie jestem świruską. ✓ szpital | 6 marca | Cecil Fogarty Kilka obrotów zegara, kilkadziesiąt uderzeń najcieńszej wskazówki i to nieprzyjemne drapanie w gardle spowodowane wszechobecnym zapachem płynu antybakteryjnego. Wmawiam sobie, że to lepsze od wąchania zapachów tych wszystkich ludzi - zapachu śmierci, krwi, odleżyn, ran. To lepsze, ale po kilku dniach tutaj człowiek przestaje wierzyć w racjonalność świata. ✓ sklep z używanymi rzeczami | 14 marca | Edgar Boswell Torba z zakupami prawie leci w dół, kiedy próbuję sięgnąć dłonią do klamki sklepu z używanymi rzeczami; tym razem potrzebny mi najprostszy sweter - duży, gruby i ciężki, taki, w którym zakryję ten przeklęty, paskudny gips i będę udawała przed samą sobą, że moja prawa ręka wcale nie jest złamana. Ani trochę. [ukryjedycje] |