Witaj,
Johan van der Decken
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 3
NATURY : 8
ODPYCHANIA : 12
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 13
TALENTY : 2
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t220-johan-van-der-decken#516
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t501-johan-van-der-decken#2217
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t500-poczta-johana-van-der-deckena#2215
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f121-mainstay-mansion
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1051-rachunek-johana#9063

Johan van der Decken

fc. Aaron Taylor-Johnson





 
nazwisko matki Paganini
data urodzenia 6.10.1950
miejsce zamieszkania Maywater
zawód członek zarządu Flying Dutchman
status majątkowy bogaty
stan cywilny żonaty
wzrost 185 cm
waga 84 kg
kolor oczu niebieski
kolor włosów hebanowy brąz
odmienność N/D
umiejętność N/D
stan zdrowia zdrowy
znaki szczególne znamię w kształcie księżyca, albo rogala na lewym ramieniu i kolczyk w lewym uchu.

magia natury: 8 (POZIOM II)
magia iluzji: 3 (POZIOM I)
magia powstania: 0 (POZIOM I)
magia odpychania: 12 (POZIOM II)
magia anatomiczna: 1 (POZIOM I)
magia wariacyjna: 0 (POZIOM I)
siła woli: 9 (POZIOM II)
zatrucie magiczne: 2

sprawność: 15
żeglarstwo: POZIOM II (6)
rzut oszczepem: POZIOM I (1)
pływanie: POZIOM II (6)
rzeźba: poziom I (1)
udźwig: poziom I (1)
charyzma: 9
perswazja: POZIOM II (6)
savoir-vivre: POZIOM I (1)
dowodzenie: POZIOM 1 (1)
kłamstwo: poziom I (1)
wiedza: 13
ekonomia i zarządzanie: POZIOM II (6)
język obcy (włoski): POZIOM II (6)
zoologia: poziom I (1)
talenty: 2
tropienie: POZIOM I (1)
prawo jazdy: POZIOM I (1)
reszta: 7 PSo



rozpoznawalność II (społeczniak)
elementary school Seaside w Maywater
high school Frozen Lake High
edukacja wyższa Princeton Departanemt of Econimics; magister
moje największe marzenie to trójka synów, życie w dobrobycie, powrót Maxa
najbardziej boję się utrata rodziny, śmierć pod wodą
w wolnym czasie lubię żeglowanie, polowanie, pływanie
mój znak zodiaku to waga


Gdy jest się dzieckiem jedną z największych bolączek życia jest zdarte na szorstkim betonie chodnikowej płyty kolano. Wraz z mijającym czasem wszystko się zmienia. Porzucone zabawki zaczynają po kolei obrastać kurzem, dźwięk potłuczonej szyby zwiastuje coraz to większe kłopoty, płacz młodszego rodzeństwa zaczyna drażnić bardziej i bardziej. Nadciąga  kolejno niechciana odpowiedzialność i pęd, który ma towarzyszyć jeszcze długo. Sięgać wyżej, zbierać więcej, starać się bardziej; zaplątać się w feerii wszystkiego wokół, zanużyć w lodowatych falach oceanu, poczuć ciepło krwi, ból mięśni, ciepło delikatnej dłoni. Odrywać kolejno każdą cząstkę siebie aż na sam koniec nie zostanie nic. Potem jest już tylko pustka, którą trzeba jakoś wypełnić.

początek

Dom Guiliany i Egona van der Deckenów wydawał się nad wyraz zwyczajny. Bardziej jednak był pełen ciepła pieniędzy i dostatku aniżeli miłości, choć i ta pojawiała się w tej sprawnej, pełnej najróżniejszych trybików i zębatek konstrukcji. Guliana, pochodząca z włoskiej rodziny Paganini zadbała o to, by każde z jej dzieci biegle posługiwało się jej ojczystym językiem bez względu na to czy chciało, czy też nie. Odkąd wyszła za Egona tworzyła w swojej głowie plan wieloletni, który z postępującym czasem skrupulatnie realizowała, toteż przyszłość Johana, Maxima i Anniki była jasna i oczywista. Urodzić dzieci, nauczyć rodzinnych tradycji, wykształcić je najlepiej jak można - by później jak kury, znosiły złote jajka. To ona miała smykałkę do interesów, nie Egon. Choć głupi nie był, zdawał się nie zauważać do czego dąży Guiliana. Albo wręcz przeciwnie - dobrze wiedział jak to wszystko powinno się skończyć i podobało mu się to.

Seaside w Maywater była tylko miłym początkiem nieznośnego ciągu harówki. Placówką pełną historii rodziny i znanych twarzy. Wcześnie objawiony talent magiczny zaowocował pewną dozą snobizmu i zarozumialstwa w pierwszych latach edukacji wczesnoszkolnej. Wiedział w końcu i potrafił coś, o czym inni wiedzieć nie mogli. Z czasem utrzymanie sekretu zaczęło ciążyć. Matka zawsze ucinała wszelkie pytania o to, czy może się zwierzyć kolegom: nie i basta, mówiła, kończąc temat. Miał to przemęczyć i zmienić z wiekiem towarzystwo. Nigdy nie dostał żadnej kary ale wiedział, że musi trzymać język za zębami.
O to, o co nie zadbały i zadbać nie mogły szkoła podstawowa i kościelna szkółka, zadbała Guiliana, wykorzystując przy tym własne umiejętności. Tego samego czego w domowym zaciszu uczyła Johana, uczyła później i Maxa i Annikę. Nie było innej opcji, jak kontynuacja nauki w Frozen Lake High. Siedzenie w książkach przeplatało się z przesiadywaniem w kościele, nauką magii natury by ujarzmić wodę i odpychania, poznawaniu kolejnych włoskich zwyczajów - tu głównie za sprawą chimerycznego zachowania i temperamentu Guliany. W międzyczasie, w tych wolnych chwilach, które bracia mieli dla siebie, ojciec planował wyprawy na ocean. Na kutry, na jachty, na cholerne kajaki; co tylko przychodziło mu do głowy w niedzielne, często mgliste poranki. Pływać potrafił Johan od wczesnych lat szczenięcych. Na pierwsze polowanie pod osłoną nocy i w świetle księżyca zabrano go gdy miał dwanaście lat. Nie był to zwyczajny połów a coś, na co każdy van der Decken czeka. Rytuał wchodzenia w dorosłość, choć ta miała tak naprawdę dopiero nadejść. Dobrze zapamiętał ostrość harpuna, którym się zaciął - do dziś na jego dłoni, choć już delikatnie, wyróżnia się blizna pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym lewej dłoni. Przez zatkane uszy nie od razu zorientował się, że wuj rzuca mu broń. Pierwsza przelana krew nocy szesnastego kwietnia tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego drugiego roku należała do niego. Kolejna do syreny, którą wtedy zabili. Walczyła zaciekle do końca, zbierając swoje, choć nie śmiertelne, żniwo. Ranna, osłabiona i zmęczona została wciągnięta na pokład kutra; trzeba było ją już tylko dobić, a wcześniej szybko wyciąć tyle łusek ile się da. Będziesz musiał stanąć pewnie, żeby się nie przewrócić czy poślizgnąć gdy nadejdzie większa fala. I trzymać równie pewnie harpun. Mocno, o tak. Jedna ręka wyżej, druga niżej. Prosto. Nie patrz w oczy, nie daj się zmylić. To nie ludzie, to zwykłe bestie. Zaklęć będziesz używać później, ten pierwszy raz musi być taki., mówił ojciec przed wypłynięciem. I Johan zrobił to, co mu kazano. niby bez mrugnięcia okiem, niby bez skrupułów, dźgnięciem na tyle silnym, na ile silne mogło być ciało dwunastolatka. Spojrzał jednak syrenie w oczy. Na piękną twarz wykrzywioną bólem, która przez długi czas nawiedzała go w snach. Z czasem poczucie winy zniknęło a udział w polowaniach stał się rutyną do której wracał, gdy tylko pojawiał się w mieście. Jego ciało przyozdobione jest siatką blizn, których się w tym czasie dorobił.
Gdy był na studiach nie było mu łatwo je ukryć. Nie skończył na uczelni w Hellridge a na Princeton; wyniki końcowe miał bardzo dobre, ale skromna darowizna od rodziców otworzyła mu szerzej drzwi do New Jersey. Liga bluszczowa miała być wynagrodzeniem za lata wyrzeczeń i długie godziny spędzone na nauce. Dla rodziny była, dla Johana był to kolejny rozdział, przez który musiał się przedrzeć by uwolnić się z edukacyjnej pętli. Dostanie się do sekcji żeglarskiej było oczywiste, tak samo jak wybór kierunku ekonomicznego - miało to pomóc przy zarządzaniu rodzinnym interesem. Przez rok należał też do uniwersyteckiej drużyny lekkoatletycznej, z której zrezygnował. To wszystko, w połączeniu z uczęszczaniem na tajne komplety, to było za dużo. Nauka, egzamin, żagle, impreza, alkohol, kroplówka od znajomych z medycyny, zajęcia, nauka, impreza, kroplówka, egzamin. Dwa lata później do ciągu dołączył Max.


wlew. 1973

Gdybym mógł, zabiłbym dechami wszystkie okna; promienie słońca były nie do zniesienia. A może to przez to, że wczoraj spizgaliśmy się jak świnie. Muszę powiedzieć Ronnie'mu, że to ostatni raz, pieprzony kwas. Miałem pojebany sen a teraz czułem, że mógłbym wypić pół jeziora. Klepnąłem Darlene w tyłek, żeby się przesunęła i zwlokłem się z łóżka by znaleźć Kevina. Dobrze wiedziałem, że doktorek miał w torbie dwie kroplówki, które podjebał ze szpitala. Wiedziałem też, że kto pierwszy ten lepszy, więc nie zamierzałem próżnować. Nie znoszę igieł, ale nie chciałem wyjść na pizdę i wbiłem ją sobie sam. Wyszło tak zgrabnie jak nigdy, może nawet nie będzie siniaka.
- To, kurwa, Auschwitz?- zapytałem wchodząc do zadymionego salonu. Doktorek i Ronnie byli już na nogach, albo wcale się nie kładli. Nie wiem, ile wypalili, ale można się było ućpać od samego wdychania. Wziąłem więc głęboki, sentymentalny wdech. Po południu musiałem być na przystani. Spojrzałem na Maxa, który trząsł się i pocił na kanapie. Był większą pizdą niż myślałem, ale to był jego pierwszy raz. Przegiął pałę, ale przez Ronnie'go wszyscy to wczoraj zrobiliśmy. Przekręciłem głowę przytrzymując nad głową worek z kroplówką. Wyglądał, jakby potrzebował lekarza.
- Zaraz rzygnę - wystękał i chociaż wiedziałem co czuł, wzruszyłem jedynie ramionami.
- Ale nie na dywan... - wymamrotał Ronnie a potem wypuścił z ust dymną obręcz. Pierdolony szpaner. Wcale mi się nie chciało zajmować Maxem, jak sobie pościelił tak teraz się wysypiał, ale musiałem. Co za popierdoleńcy, pomyślałem i wtedy to mi zrobiło się niedobrze. W takich chwilach wkurwiało mnie to, że nie mogę po prostu użyć magii.


ona. 1976

Gdy zobaczyłem ją pierwszy raz byłem pod wrażeniem, ale nigdy tego nie przyznam. Po ślubie Maxima matka i ojciec postawili sobie za punkt honoru ożenić mnie następnego. I im się to, jebanym, udało. Nigdy nie chciałem tego robić bo za bardzo cenię sobie wolność, niezależność i takie tam, ale słuchanie lamentów matki do końca jej życia to było dla mnie za dużo. Chuj, po prostu pozostało mi przyjąć nieuniknione i co jakiś czas wyjeżdżać w interesach do Vegas. Po pierwszym spotkaniu pomyślałem, że może te wycieczki nie będą wcale potrzebne. Chyba nigdy w życiu aż tak się nie pomyliłem. To drzazga w palcu, której nie mogę wyjąć.

sztorm. 1979

Fale kołysały kutrem jakby był gumową kaczką w wannie pełnej dzieci. Połów był z tego marny, w dodatku kołysanie działało na niektóre morskie wilki, po których bym się tego nie spodziewał. Scott zrobił się zielony ale trzymał się mocno, chyba przełykał to, co mu podeszło do gardła. Też bym pewnie przełykał, ale wyszedłem bez śniadania. Pudełko z lunchem zostawiłem w kabinie sterniczej. Chwilę temu spadło na podłogę i prześlizgnęło się po pokładzie w stronę otwartych drzwi, by zaraz potem zniknąć za burtą. Butelka z rumem zniknęła już dawno. Zawsze powtarzałem sobie, że biednemu zawsze wiatr w oczy, i chuj w dupę. W tej chwili wszyscy byliśmy biedni, ale czym jest sztorm dla van der Decneka? Dobrze wiedzieliśmy, jaka będzie pogoda a i tak każdego z nas aż swędziało w dupie, żeby wypłynąć. Nikt nie wziął pod uwagę tego, że zaklęcie może przestać działać. Od czasu zaginięcia Maxima wszyscy byli niespokojni. Statek, na którym służył zaginął a poszukiwania nie przynosiły rezultatu. Zaśmiałbym się, że przepadł jak kamień w wodzie, ale wcale nie było mi do śmiechu. Co gorsza, w domu czekała na niego córka. Cholerna myśl o małej Elsje sprawiła, że straciłem czujność i wyszedłem na pokład w momencie, w którym Henrik zdjął zaklęcie ochronne by rzucić je na nowo. Fala zmyła mnie jak brud z pokładu i tylko dzięki Lufycerowi nie pomyślałem że pierdolę, a użyłem zaklęcia. Chwilę potem wyrżnąłem głową w bok kutra.
Obudziłem się na brzegu. Z piachem w ustach i w gaciach, z okropnym bólem w czaszce. I z twoją paskudną, obślizgłą twarzą w pamięci.



już

W którymś momencie każdy zostaje wciśnięty w ramy pozornej dorosłości, w trakcie której tak naprawdę wciąż nie wiemy co zrobić. Kiedy już stajemy na jej progu i myślimy, że czas na nowe, tak naprawdę wraca do nas stare - jedynie przebrane w nową, bardziej zgnuśniałą  postać. Towarzyszy jej żal, czasem gniew a nawet poczucie bezsilności i rezygnacji. Przytłacza świadomość, że nie wszystkim można się ze wszystkimi podzielić; że niektóre rzeczy należy zachować dla siebie. Że ostatecznie zostaje się samemu. Z niekończącymi się oczekiwaniami, sprawami do załatwienia, sprzątaniem własnego bałaganu. Poszukiwania brata Johana i Anniki ustały rok temu; oficjalnie został uznany za zaginionego. Nie było jednak tak, że rodzina przeszła z tym do porządku dziennego, domowej rutyny. Taki stan rzeczy nigdy nie jest łatwy do zaakceptowania nawet, jeśli życie pędzi dalej, w swoim kierunku a perswazje były jak najbardziej oczywiste. Sam Johan poza biurem zarządu Flying Dutchman od paru ładnych lat spędza czas na swoim jachcie niekiedy maczając palce w transporcie syrenich łusek i magicznych roślin. Początkowo zatrudnił się - wszyscy wiedzą bowiem, że van der Decnekowie we własnej firmie zatrudniają się sami - na jednym z niższych stanowisk, na kutrze, by nabrać więcej praktyki. Szybko piął się po kolejnych szczeblach stanowisk by poznać sposób działania Latającego Holendra. Miał też gadane; charyzmę, którą musiał spić z mlekiem matki. Guliana miała dar przekonywania, z którego często korzystała nawet podczas rodzinnych obiadów. W chwili obecnej Johan krąży pomiędzy firmą, jachtem, szukaniem środków na kolejne badania naukowe van der Deckenów a prowadzeniem wojny domowej.

[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Johan van der Decken dnia Wto Kwi 25, 2023 8:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Johan van der Decken
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : członek zarządu Flying Dutchman
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Witaj w piekle!

W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda na Die Ac Nocte! Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po forum. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz , a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.


I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

Sprawdzający: Frank Marwood
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Rozliczenie


Ekwipunek



Aktualizacje


27.02.23 Zakupy początkowe (+100 PD)
7.03.23 Osiągnięcie: Pierwszy krok (+150 PD)
7.03.23 Zakupy (-70 PD)
10.03.23 Osiągnięcie: Co do słowa (+10 PD)
14.03.23 Darmowa karta zmiany
30.03.23 Aktualizacja postaci o ego
27.04.23 Surowce: styczeń- luty
29.04.23 Osiągnięcie: Pisarzyna (+10 PD)
30.04.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.1 (+150 PD)
30.04.23 Zatrucie magiczne: Zmiana poziomu (1->2)
17.07.23 Rozwój postaci (+2 magia natury, +1 siła woli, -300 PD)
18.07.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.2 (+150 PD)
01.08.23 Osiągnięcie: Fajtłapa, Jak za darmo to biorę (+20 PD)
01.08.23 Zwrot przedmiotów (+40 PD)
10.08.23 Kalendarz (styczeń-luty) (+70 PD, +2 PSo)
11.08.23 Wydarzenie: W czasie deszczu dzieci się nudzą (+25 PD)
14.11.23 Osiągnięcie: Dusza towarzystwa (+10 PD)
16.11.23 Zakupy (-70 $)
16.11.23 Osiągnięcie: Poproszę wszystko (+25 PD)
21.11.23 Wydarzenie: Halloweenowy konkurs fanartowy (+10 PD)
24.11.23 Zakupy (-500 PD)
24.11.23 Osiągnięcie: Amator mocnych wrażeń (+5 PD)
11.12.23 Osiągnięcie: Parcie na szkło, V.I.P. (+35 PD)
28.01.24 Aktualizacja rozpoznawalności (+1PSo)
28.01.24 Aktualizacja postaci (+2 PSo, przyroda->zoologia (I))
28.01.23 Wyrównanie PD za osiągnięcia (+40 PD)
21.02.23 Osiągnięcie: Jubilat (+150 PD)
24.02.24 Zakupy (-50PD)
01.03.24 Wydarzenie: Pomożecie? Pomożemy! (+40 PD)
21.04.24 Kalendarz (marzec-kwiecień) (+70PD, +2PSo)
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej