Witaj,
Vincent Sdunk
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t208-vincent-sdunk
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t272-vincent-sdunk#734
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t273-i-wanna-be-part-of-your-world#735
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t274-poczta-vincenta#736
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t208-vincent-sdunk
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t272-vincent-sdunk#734
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t273-i-wanna-be-part-of-your-world#735
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t274-poczta-vincenta#736
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Vincent Sdunkft.conor doherty

nazwisko matki Rycroft
data urodzenia 30.03.1959
miejsce zamieszkania Saint Fall
zawód składa wiązanki w Domie Pogrzebowym Bloodworthów
status majątkowy przeciętny
stan cywilny kawaler
wzrost 175 cm
waga 63 kg
kolor oczu niebieski
kolor włosów rude
odmienność syrena
umiejętność brak
stan zdrowia zdrowy
znaki szczególne skrzela za uszami, piegi na twarzy, których ilość zmienia się w każdej porze roku, kolczyk w uchu, znamię, które nie przypomina niczego konkretnego, ot zwykłe bezkształtne kółko tuż nad lewym biodrem

magia natury: 12 (II)
magia iluzji: 0 (I)
magia powstania: 0 (I)
magia odpychania: 0 (I)
magia anatomiczna: 12 (II)
magia wariacyjna: 0 (I)
siła woli: 10(II)
zatrucie magiczne: 4

sprawność: 3
Gibkość: I (1)
Pływanie: I (1)
Szybkość: I (1)
charyzma: 7
Perswazja: II (6)
Kłamstwo: I (1)
wiedza: 8
Anatomia: II (6)
Literatura: I (1)
Przyroda: I (1)

talenty: 7
Malowanie: II (6)
Percepcja: I (1)

reszta: 1


I. KIM JESTEM?



Mój ojciec był słabym człowiekiem. Nigdy mnie nie kochał, to wiedziałem odkąd tylko dorosłem na tyle, by rozumieć pewne rzeczy. Moje rodzeństwo też za mną nie przepadało i często dawało mi to do zrozumienia. Od małego byłem wyrzutkiem, który jakimś sposobem dostał się do obcej rodziny. Mówią, że tej się nie wybiera i gdybym rzeczywiście mógł to zrobić, to z całą pewnością skorzystałbym z tej możliwości. Mógłbym ponownie sprzedać duszę, jeśli zapewniłoby mi to możliwość przydziału do kogoś innego. Rodzina powinna jednak trzymać się razem, więc nikogo nie powinien dziwić fakt, że wszelkie uprzedzenia kierowane w moją stronę, Sdunkowie okazywali prywatnie. Nie mogli bowiem pozwolić sobie na to, by ich dobre imię zostało splamione. Należy bowiem przyznać, że z pozoru stanowili oni porządną rodzinę i gdyby nie mój dodatek, to pewnie byliby tacy w rzeczywistości.

Urodziłem się trzydziestego marca. Nie byłem owocem miłości, a przelotnego romansu. Mój ojciec, przykładny mąż i ojciec dwójki dzieci, upierał się, że padł ofiarą uroku kusicielki, jak to miał w zwyczaju nazywać moją biologiczną matkę (i to tylko wtedy, gdy miał dobry humor). Z resztą nie musiał kłamać zbyt długo, bo gdy u jego progu zjawiło się małe dziecko ze skrzelami za uszami, wszyscy domownicy łyknęli historyjkę o uwiedzeniu niewinnego człowieka. Bo jakże przecież można się było obronić przed syrenim kuszeniem? Miałem jednak trzy lata, gdy zjawiłem się u Sdunków i byłem zbyt duży na to, by po prostu się mnie pozbyć. Nie mam jednak pojęcia, dlaczego tego nie zrobiono. Przygarnięto mnie, wymyślono historię, którą miałem sprzedawać każdemu. Szybko stałem się bratankiem z drugiego końca kraju, którego rodzice zginęli w dziwnych, niewyjaśnionych okolicznościach. A moja syrenia natura miała już na zawsze pozostać tajemnicą.

Byłem grzecznym dzieckiem. Starałem się nie robić problemów i przez pierwsze kilkanaście lat swojego życia rzeczywiście mi się to udawało. Byłem posłuszny i nie wychylałem się. Miałem też talent do nauki, uwielbiałem bowiem czytać nie tylko księgi magiczne, ale również te napisane przez niemagicznych. Literatura była bardzo fascynująca. Miałem też dobrą pamięć, więc szybko zapamiętywałem poszczególne rzeczy. Sdunkowie nie mieli jednak pieniędzy, by umożliwić mi dalszą edukację. Nie mówiąc o tym, że pewnie nawet nie byliby chętni wydawać na mnie pieniędzy nawet jeśli by nimi dysponowali. Byłem zbyteczny.

Prawdziwa zmiana zaczęła się, gdy z dziecka zmieniłem się w nastolatka. Okres buntu odbił się na każdym aspekcie mojego życia. Oddaliłem się od rodziny, znikając na większą część dnia z domu. Moja nieobecność im nie przeszkadzała tak długo, jak tylko nie robiłem problemów. Będąc odmieńcem szybko poznaje się ludzi sobie podobnych, a syrenia społeczność okazała się całkiem liczna. Zawarłem nowe przyjaźnie i relacje, które spowodowały, że oddaliłem się od rodziny, zastępując ją nową. I wszystko było w porządku. Zmieniło się to jednak w chwili śmierci żony mojego ojca. Choroba zabrała ją bardzo szybko. Śmierć ukochanej osoby na pewno była ciężka i okazała się zbyt mocna dla mojego ojca. Mężczyzna załamał się, często i na długo wypływał na ocean, nie raz znikając na kilka dni, zostawiając swoje dzieci samym sobie. Wtedy i ja znikałem. Oddawałem się przyjemnościom i życiu, jakie chciałbym mieć. Pewnego dnia ojciec jednak nie wrócił. Jego zaginięcie nie obiło się jednak szerokim echem. Od śmierci swojej żony rozpił się, więc wiele osób jego zaginięcie wiązało z nieszczęśliwym wypadkiem. Alkohol i bujająca się łódka nie są dobrym połączeniem. Ciała nigdy nie odnaleziono, chociaż łódź przybiła do brzegu w jednym kawałku.  

Miałem siedemnaście lat, kiedy to się stało. Doskonale pamiętam, kiedy łódź mojego ojca po raz ostatni wypłynęła na ocean. Przyglądałem się temu z daleka i obserwowałem, jak znika gdzieś za horyzontem. Chwilę później płynnym ruchem wskoczyłem do wody. Pamiętam, że powietrze było rześkie, gdy mężczyzna w końcu przestał wierzgać. Woda uspokoiła się, a na plaży nareszcie zapanowała cisza. Szesnaście długich minut przyglądałem się temu całemu zamieszaniu. Widok śmierci zawsze sprawiał wrażenie. Nigdy nie można było się do niego przyzwyczaić, a przynajmniej ja miałem z tym pewne problemy. Nie bałem się śmierci, widok zmarłych również nie robił na mnie większego wrażenia. Byłem znieczulony pod tym względem i być może właśnie dlatego nie zareagowałem. Kakofonia dźwięków i plusk wody trwał w nieskończoność. Obserwowałem wszystko z boku, nie chcąc przerywać tej chwili. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się jeść ludzkiego mięsa. Wydawało mi się to okropne. Wtedy jednak uległem. Smak ten sprawił, że po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem się jakbym znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Uczucie błogości trwało bardzo długo, a każda kolejna sekunda tego stanu uzależniała jeszcze mocniej.

Gdy wróciłem na plażę, łódź mojego ojca już tam czekała. Po mężczyźnie nie było żadnego śladu. Do świtu pozostało mi jeszcze kilka godzin. Całe zdarzenie nie trwało bowiem tak długo, jak mi się wydawało. Ubrany w suche ubrania wróciłem do domu, a życie toczyło się dalej.

Zdaję sobie sprawę, że nie należę do szczególnie przyjemnych osób. Nie każdy jest w stanie ze mną wytrzymać, bo odznaczam się dość mocnym charakterem. Nie wpycham się też w relacje na siłę. Skończyłem szkołę i pomimo dobrych wyników w nauce, nie kontynuowałem edukacji. Zatrudniłem się w kwiaciarni, w której to na co dzień układam kwiatki, co o dziwo wychodzi mi całkiem nieźle. Bywam niemiły i złośliwy, bo taka jest moja natura, chociaż staram się, by nie przesadzać. Irytacja jednak narasta. Irytacja, która bierze się znikąd. W roślinach jednak otrzymuję ukojenie. Ich kolory uspokajają mnie, a zieleń hipnotyzuje. Pozwala mi się to oderwać od nieprzyjemnej rzeczywistości mojego istnienia i zapomnieć o niechęci, jaką darzy mnie rodzina. Nie dziwię im się, bycie odmieńcem z zasady wiąże się z niechęcią. Nie wracam więc do domu zbyt często. Przychodzę, gdy wszyscy śpią i wychodzę, zanim zdążą się obudzić. Nauczyłem się udawać, że wszystko jest w porządku, a kłamanie weszło mi w nawyk.

Odkąd pojawiłem się w rodzinie Sdunków, wielką uwagę przykładano do mojej magicznej edukacji. Czasami odnosiłem wrażenie, że dla rodziny bardziej liczy się magia, niż jakakolwiek inna forma edukacji. Ja sam lubiłem się jednak uczyć, nierzadko zaglądając do bibliotek w poszukiwaniu podręczników. Najbardziej upodobałem sobie biologię. Uwielbiałem uczyć się o naturze i wszystkim tym, co działo się w organizmach żywych. Już w wieku dziesięciu lat potrafiłem wskazać i nazwać wszystkie kości człowieka. Jeśli chodzi o magię, to najlepiej wychodziła mi magia natury i magia anatomiczna. Samo czarowanie przychodziło mi naturalnie tak, jak oddychanie czy chodzenie. Swoją magiczną część życia starałem się pielęgnować jak najlepiej umiałem. Było to dość łatwe, biorąc pod uwagę, że Sdunkowie przykładali większą uwagę do wychowywania swoich dzieci właśnie w tej dziedzinie. Nauka szkolna była spychana na dalszy plan. Pierwsze lekcje magii rozpocząłem w domu, kiedy moja przybrana matka zaczęła pokazywać mi pierwsze proste zaklęcia, uczyła przyrządzać nieskomplikowane rytuały i opisywała poszczególne rośliny, gdyż sama była pasjonatką zielarstwa. Prawdziwą naukę rozpocząłem jednak w szkółce kościelnej. Religia nigdy jednak nie odgrywała w moim życiu jakiejś szczególnej roli. Nie mam też konkretnego zdania, jeśli chodzi na kościelne nauki. Traktuję to bardziej jako obowiązek aniżeli przyjemność. Doceniam jednak fakt, że bez tego nasza społeczność wtopiłaby się w szarą i bezkształtną masę śmiertelników. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej zaczynam podważać rolę kościoła, jako instytucji. Nie rozpowiadam jednak o swoich przemyśleniach na prawo i lewo, wiedząc że spotkałyby się one z nieprzychylnością.

Bycie syreną jest czymś, co w sobie lubię najbardziej. Nigdy nie traktowałem swojej odmienności jako brzemienia, którego należy się wstydzić, co było zupełnie odmiennym stosunkiem od tego, które posiadała moja rodzina. Wiedziałem jednak, że musiałem ukrywać ten fakt przed społeczeństwem, żeby nie narazić się na jakiekolwiek problemy. Nie wiem, czy było to podyktowane zdrowym rozsądkiem, czy też strachem, który wpajali we mnie Sdunkowie. Ukrywam się więc, z każdym kolejnym dniem kwestionując tę decyzję. Odkąd jestem zdany w większości sam na siebie, to zdecydowanie trudniej jest mi wytrwać w tym postanowieniu. Od zawsze podobało mi się to, że swoim głosem jestem w stanie nagiąć wolę innych osób, chociaż nieraz zdarza mi się zastanawiać, czy relacje które posiadam i które chcię pielęgnować, są faktycznie szczere i prawdziwe, a nie jedynie skutkiem moich zdolności. Być może właśnie to jest przyczyną mojej niechęci do zawierania nowych trwalszych znajomości? Nigdy nie miałem jednak problemów, by wykorzystywać swój dar do osiągania wyznaczonych przez siebie celów.


II. Ciekawostki


× Ma napięte relacje ze swoim rodzeństwem. Sdunkowie znani są z dwóch rzeczy - swojego nieszczęścia (w końcu stracili obu rodziców), jak i faktu, że zawsze trzymają się razem. Jest to jednak powierzchowne wrażenie. Głęboko zakorzeniona niechęć do Vincenta znajduje ujście jedynie prywatnie w domowym zaciszu. Z tego właśnie powodu najmłodszy Sdunk nie lubi spędzać w domu zbyt dużo czasu. Najczęściej można go spotkać spacerującego po miasteczku albo w kwiaciarni, w której to pracuje.
× Po śmierci ojca wraz z rodzeństwem utrzymywał się sam. Jego rodzeństwo nieszczególnie chciało wydawać na niego swoje pieniądze, więc Vincent musiał zacząć pracować jeszcze zanim skończył chodzić do szkoły. Początkowo pracował weekendami, tam gdzie zgodzili się go zatrudnić, a później po ukończeniu szkoły podjął pracę w kwiaciarni Penelope Bloodworth.
× Posiada całkiem niezłą pamięć. Szybko zapamiętuje najróżniejsze informacje. Dzięki temu szybko się uczy, a lubi to robić. Zawsze, gdy znajduje taką możliwość, to stara się pogłębiać swoją wiedzę na tematy, które go interesują. Bez wątpienia, gdyby jego rodzina była inna, to szkoliłby się na lekarza...
× Odkrył, że posiada szczególne upodobanie względem ludzkiego mięsa, zwłaszcza gdy przebywa w syreniej formie. Jest to rzecz, której chciałby się wyprzeć, niemniej jednak nie potrafi tego zrobić. Z tego powodu stara się unikać zbiorników wodnych, jeśli wie, że znajdują się tam jakieś osoby. Jest to dla niego szczególnie uciążliwe, bo gdyby mógł, to całe życie spędziłby w wodzie.
× W wolnych chwilach rysuje, maluje albo czyta książki, które akurat udało mu się zdobyć. Szczególnie upodobał sobie malowanie, któremu uwielbia się oddawać. Maluje głównie pejzaże i naturę, głównie farbami akwarelowymi. Obrazy trzyma w swoim szkicowniku, a ze względu na to, że maluje głównie hobbistycznie, to nie sprzedaje i nie pokazuje swoich dzieł.
× Zdecydowanie woli mężczyzn, jednak obecnie jego życie romantyczne nie istnieje, a przynajmniej on nie chce się do tego przyznać. Unika ludzi, kontakty z nimi ogranicza do minimum, co jest niesamowicie ironiczne, bo bardzo szybko jest w stanie nawiązywać znajomości.
× Ma dość ciężki charakter.
× Posiada tresowaną gęś, której lepiej nie zaczepiać, bo jest to zwierzę z dość nieprzyjemnym usposobieniem.
× Słucha ABBY i Cher. Jego gust muzyczny nie podlega dyskusji.
× Przez to, że od dziecka musiał kłamać i udawać swoją prawdziwą naturę, to nauczył się sztuki przekonywania. Nie musi się starać zbyt mocno, by mu uwierzono, oczywiście jeśli nie zaczyna wymyślać niestworzonych historii. Osoby, które dobrze go znają doskonale potrafią przejrzeć jego kłamstwa. Zdolność ta nie raz jednak pozwoliła mu uniknąć kłopotów lub dostać to, czego chciał.
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Vincent Sdunk dnia Wto 31 Sty - 9:59, w całości zmieniany 6 razy
Vincent Sdunk
Wiek : 26
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : kwiaciarka
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Witaj w Piekle!
   
W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda w Hellridge. Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po Die Ac Nocte. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz, a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.

   I pamiętaj...
   Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

   
       

   
Sprawdzający: Esther Marwood
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Rozliczenie

Ekwipunek


Aktualizacje
31.01.23 Zakupy początkowe (+100 PD)
31.01.23 Zakupy (-10 PD)
31.01.23 Osiągnięcie: Pierwszy krok (+150 PD)
26.02.23 Zakupy (-90 PD)
29.04.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.1 (+50 PD)
29.04.23 Zatrucie magiczne: Zmiana poziomu (2->4)
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej