Witaj,
Leo Carter
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t205-leo-carter#475
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t280-leo-carter#774
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t279-poczta-leo-cartera#773
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t205-leo-carter#475
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t280-leo-carter#774
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t279-poczta-leo-cartera#773
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Leo Carterft.Anderson Reimer

nazwisko matki Bloodworth
data urodzenia 11.08.1955
miejsce zamieszkania Hellridge, Saint Fall
zawód Student
status majątkowy Zamożny
stan cywilny Kawaler
wzrost 204cm
waga 116kg
kolor oczu Zielonkawe
kolor włosów Brązowe
odmienność Zwierzęcopodobny - Lew Berberyjski
umiejętność -
stan zdrowia Chory na Rubinowe Oczy
znaki szczególne Ponadprzeciętny wzrost, zniewalający uśmiech i dobrze zbudowane ciało. Znamię w kształcie lwiej głowy na prawej łopatce.

magia natury: 5 (II)
magia iluzji: 0 (I)
magia powstania: 0 (I)
magia odpychania: 0 (I)
magia anatomiczna: 5 (II)
magia wariacyjna: 0 (I)
siła woli: 15 (II)
zatrucie magiczne: 3

sprawność: 26 (24 + 2)
UDŹWIG: III (15)
RZEŹBA: II (6)
WALKA WRĘCZ: I (1)
PŁYWANIE: I (1)
SZYBKOŚĆ: I (1)
STRZELECTWO: I (1)
GIBKOŚĆ: I (1)
charyzma: 10
SAVOIR-VIVRE: I (1)
ROZPOZNAWALNOŚĆ: I (1)
KŁAMSTWO: II (6)
PERSWAZJA: I (1)
DOWODZENIE: I (1)
wiedza: 2
ANATOMIA: I (1)
PRZYRODA: I (1)
talenty: 9
CELNOŚĆ: II (6)
PERCEPCJA: I (1)
PRAWO JAZDY: (1)
TROPIENIE: I (1)
reszta: 0


elementary school Patriot
high school Paradise High
edukacja wyższa Saint Fall University/biologia/Rok I -trwa | Tajne Komplety/Piekielne Bestie/Stopień I - Trwa
moje największe marzenie to Znaleźć sobie faceta, który zaakceptuje jego zwierzęcą "przypadłość". | Przysłużyć się Lucyferowi w ogromnym stopniu
najbardziej boję się Odrzucenia
w wolnym czasie lubię Ćwiczenia Fizyczne, czytanie książek, strzelectwo
znak zodiaku Lew

I. KIM JESTEM?


Naprawdę chciałby powiedzieć że jest tylko zwykłym, małomiasteczkowym facetem i nie ma w nim nic specjalnego. Chciałby, ale byłoby to nic innego jak wierutna bzdura. Idąc po kolei... Zacznijmy od tego że urodził się Carterem, co wiązało się z tym że niezbyt mu pobłażano. Od kiedy skończył trzy lata, ojciec z dziadkiem już go ciągnęli po polowaniach na jelenie i inne zwierzęta. Młody umysł łatwo zniekształcić, a oglądanie śmierci niewinnych zwierząt potrafiło wpłynąć na niego w znaczny sposób. Pierwsze wyprawy owocowały w strach i płacz spowodowane głośnymi hukami strzelb oraz widokiem padających bez życia istot. Jednak z każdą kolejną przygodą na którą go zabierano, coraz bardziej się przyzwyczajał. Płacz się skończył, skończył się strach. Jego oczy, wściekle świecące w ciemności, przywykły już do śmierci niewinnych stworzeń. Na siódme urodziny nie dostał tak jak większość piekielnych dzieci misia z obdartą ze skóry twarzą, piłki czy chociażby tortu urodzinowego. Cóż... Przynajmniej nie ze strony Carterów. O takie atrakcje zadbała rodzina ze strony matki. - Nawet jeśli tort był w kształcie uciętej głowy siedmiolatka. - Od dziadka otrzymał swoją pierwszą wiatrówkę, a od ojca pierwsze lekcje strzelectwa. Na żywych celach oczywiście, bo jakżeby inaczej. Ojciec pilnował go aż do trafienia pierwszego zająca. Potem... Pozostawił samego w lesie i zabronił wrócić aż do przyniesienia kolejnej zdobyczy. Jakiejkolwiek zwierzyny, którą mógł ustrzelić wiatrówką. Wrócił dopiero późną nocą i chyba sama Lilith uchroniła go przed atakiem Boogeymena, który mógł się zaczaić na samotnego chłopca w ciemnym lesie oświetlanym jedynie przez światło księżyca w pełni. Udało mu się samodzielnie ustrzelić zajączka i przytaszczyć jeszcze oddychającego. Oczywiście musiał go dobić i to na oczach Dante, jego młodszego brata. Ojciec z dziadkiem i resztą Carterów świętowali, po matce i gościach z jej rodziny spłynęło jak po kaczce. Ale, zrobili to co robili najlepiej. Zajęli się zwłokami zwierzaka. Wypchali mu go na pamiątkę. Co ciekawe udało im się uchwycić gasnący płomień życia w oczach stworzenia. Przez to stale wygląda tak jakby właśnie umierał. Nieustannie... Wspaniały prezent dla dziecka, prawda?!

Lata mijały, a z niego próbowano zrobić wzorowego Cartera. Czyli dosłownie pozbawionego moralności typa, który zacznie strzelać bez namysłu do wszystkiego co kształtem nie przypomina człowieka. I pewnie wszystko by się udało, gdyby nie te wścipskie Bloodworthy, do których niekiedy udawał się wraz z matką. Dzięki temu jego dzieciństwo nie było ograniczone do ostrzeliwania zwierząt, sielskich zabaw z Dante. Wielorakie doświadczenia nieco poszerzały jego osobowość, coraz bardziej i bardziej. Od rodzinnych tradycji jednak odbiegł mając zaledwie dziewięć lat, kiedy tylko jego odmienność zaczęła dawać znaki że jest w nim obecna. Zaczęło się niewinnie, kiedy zaczął przejawiać spore zainteresowanie lwami. Znalazł jego zdjęcie w encyklopedii, spytał się ojca co to za duży kot i otrzymał odpowiedź. - Lwa nie spotkasz w Ameryce, chyba że w ZOO. Pewnie chciałbyś na takiego zapolować. Módl się do Lucyfera i Lilith, to może kiedyś twoje marzenie się spełni. - Ale rzecz w tym że... On wcale nie chciał zapolować na lwa. Wręcz przeciwnie. Na samą myśl zakuło go serce i zrobiło mu się niedobrze. Po raz pierwszy raz jak sięgała jego pamięć odczuł żal na myśl o zabiciu jakiegoś zwierzęcia. Pomimo tego że bezwzględności uczono go od dziecka. Okłamał ojca po prostu przyznając mu rację i oddalił się do siebie. O swoich zawahaniach i uczuciach nie powiedział nikomu. Ani matce, ani bratu. Jednak im dłużej kłamstwo trwa, tym większe się staje. Nie stanęło tylko na jego wyjątkowych uczuciach w stronę kotów obdarzonych wyjątkowymi grzywami. Były takie chwile w których jego ciało przechodził porażający ból, jego drobne paznokcie przeistoczały się w śmiertelnie ostre pazury. Niewielkie dziecięce zastąpione przez potężne kły. Przekształceniu ulegały również jego oczy, czaszka nieznacznie zaczynała przypominać lwią... Do tego futro i ogon. Cierpienie jakiego doświadczał podczas przemiany było tak potężne, że skutecznie dławiło jego krzyk w gardle i zastępowało go niemym dławieniem się. Przemiany nachodziły go niczym upierdliwa kochanka. Nigdy w porę, zawsze kiedy był zajęty. Zawsze gdy nachodził go stres. Zawsze wtedy oddalał się i przeczekiwał. Niekiedy udawało mu się stłumić jego dziką naturę. Wszystko, by utrzymać zwierzęcopodobność w sekrecie i nie być w oczach Carterów. Odmieńcem. Dziwadłem godnym rodziny Lanthier.

W jego domu ciężko było utrzymać niski poziom stresu, więc nadchodzące przemiany które musiał zwalczać były dla niego niemalże codziennością. Czasem były delikatne. Wyrastające pazury i kły. To dało się jeszcze jakoś ukryć i przeczekać. Ale gdy siła jego zwierzęcej natury stawała się zbyt przytłaczająca, a zmiany cholernie ciężkie bądź niemożliwe do powstrzymania... To poważnie utrudniało mu życie. Dlatego w sekrecie do upadłego ćwiczył panowanie nad przemianą. Kiedy tylko mógł. Kiedy tylko nikogo nie było w pobliżu i miał pewność że jest sam. Już i tak jego choroba nie pozwalała mu na nocowanie u niemagicznych znajomych, ponieważ był za młody na noszenie kolorowych soczewek kontaktowych. W końcu tak jak same świecące oczy mógł po prostu zasłaniać, tak nagłe przemiany mogły odebrać mu wszystko. Napędzała więc go silna determinacja. Utrzymywanie tego w sekrecie nieco oddalało go od rodziny, jak i poglądów. Zwłaszcza po tym jak zaczął uczęszczać do szkółki kościelnej. W przeciwieństwie do większości rodu jego ojca, uważał na lekcjach i próbował wynieść z nich jak najwięcej. Wiedzy oczywiście. Szczególnie upodobał sobie magię anatomii, co zapewne było spowodowane spędzaniem czasu z rodziną matki. Z drugiej strony jego wewnętrzne zwierzę wręcz zaciągało go do zgłębiania tajemnic magii natury. Oczywiście czas poza szkółką spędzał również w niemagicznej szkole i na polowaniach zawsze dając z siebie tyle ile mógł. Byleby dobrze wypaść w oczach rodziców i być przykładem dla niewiele młodszego brata. W końcu co innego pragnęłoby dziecko urodzone w kręgowej rodzinie? Lata mijały, aż w końcu dotrwał do upragnionych szesnastych urodzin na które wyczekiwał bardziej niż chrześcijański zasmarkaniec na gwiazdkę. W końcu otrzymał swój własny Pentakl i Athame, i mógł czarować bez nadzoru. Oraz co ważniejsze... Prawo jazdy. By to uczcić, ojciec zafundował mu auto. A on niczym rasowy starszy brat mógł dogryzać Dante że mógł już sam jeździć gdzie chce oraz czarować kiedy chce. Tak kochał go, ale co to za braterstwo bez dogryzania sobie od czasu do czasu? Zwłaszcza że szczeniak co chwilę chciał żeby go gdzieś wozić...
Zaletą posiadania pentaklu było między innymi to że mógł rzucić na siebie zaklęcie uspokojające, gdy tylko czuł że przemiana nadchodzi, a on nie miał czasu by gdzieś ją przetrwać i przeczekać. No i nie był już ograniczony jedynie do alchemii, zielarstwa i niemagicznych środków na uspokojenie. Lucyferowi dzięki. Jego niemalże codzienne ćwiczenia również dawały wspaniałe rezultaty, dzięki czemu nie tylko mógł powstrzymać zwierzęcopodobną przemianę, ale także ją przywołać po odpowiednim skupieniu.

Będąc w liceum, nieco bardziej zagłębił się w niemagiczny świat. Należał do "tych popularnych" dzieciaków w szkole którym przewodził, chadzał na imprezy, miał dobre stopnie, spotykał się z dziewczynami, łamały mu serce, czasem on łamał im. No i... czasem również w sekrecie spotykał się z innymi facetami. Chociaż ten fakt był numerem dwa na jego liście sekretów. Zdarzyło się nawet że wystartował na przewodniczącego samorządu uczniowskiego. O dziwo wygrał wybory i na własnej skórze się przekonał ile taka osoba ma właściwie do roboty pod względem Wkręcił się też w wtedy w siłownię i podnoszenie ciężarów po to by wyrobić sobie jak najbardziej "męską" sylwetkę. Można wręcz powiedzieć że szczytowało ono na liście jego hobby oczywiście pomijając polowania, na które mimowolnie musiał się z rodziną udawać. Efekty katorżniczych treningów jakich się podejmował były coraz bardziej widoczne z miesiąca na miesiąc. W połączeniu z odziedziczonym po przodkach wysokim poziomem testosteronu i zwierzęcą naturą, wyrosło z niego porządne bydle. Szkołę udało mu się ukończyć z w miarę porządnymi wynikami. Minęło jednak trochę czasu zanim mógł pójść na studia. Ojciec naciskał by Leo zaczął pracować zamiast marnować czas na bzdury takie jak nauka. W końcu po co mu ona, skoro czekają na niego wieki spuścizny i tradycji, które jako jeden z Carterów miał podtrzymać. Nie mógł wtedy odmówić. Ucieczka była opcją, ale jego charakter na nią nie pozwalał. Zwłaszcza że nie zostawiłby brata samego. Musiał zarobić, więc zaparł się jak tylko mógł i wkręcił w rodzinny biznes biorąc większość fuch, które nie grały na jego moralności w większy sposób. Poza tym trzeba było coś zostawić dla innych, prawda? A zarobione pieniądze, odkładał. Większość oczywiście, małe wydatki czasem się zdarzały. Chociaż zdecydowaną większość z nich brał na siebie za dnia i unikał nocek. W końcu wolał nikogo nie przestraszyć swoimi wściekle czerwonymi i świecącymi w ciemności oczyma. Dopiero po latach, kiedy miał już na koncie zaoszczędzoną porządną sumę, ruszył na uniwersytet studiować. Ojciec pokręcił trochę nosem, ale ciotka dosadnie dała mu do zrozumienia żeby odpuścił. W końcu jego argument że ucząc się o piekielnych bestiach dowie się o nowo odkrytych gatunkach na które można zapolować, był dla rodziny myśliwych naprawdę ciężki do odparcia. Co z tego że nie był on prawdziwym motywem chłopaka? Ważne że łyknęli haczyk, spławik i jeszcze kawałek wędki upierdolili. Tak więc zaczął studiować w Tajnych Kompletach na kierunku Piekielnych Bestii. Nauka na uczelni stanowi dla niego nie małe wyzwanie, jednak daje z siebie sporo przez co w miarę dobrze przyswaja oferowaną mu wiedzę. No co? On nie da rady? Poza tym nadal mieszka w rodzinnym domu, jednak w tym wieku może sobie pozwolić na znacznie więcej niezależności od ojca, mając również wsparcie matki i Bloodworthów.
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Leo Carter dnia Wto Sty 31, 2023 8:50 am, w całości zmieniany 8 razy
Leo Carter
Wiek : 29
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : Student
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Witaj w Piekle!
W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda w Hellridge. Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po Die Ac Nocte. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz, a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.

I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

  


Sprawdzający: Charlotte Williamson
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Rozliczenie

Ekwipunek


Aktualizacje
31.01.23 Zakupy początkowe (+100 PD)
31.01.23 Osiągnięcie: Pierwszy krok, Mistrz Łamigłówek (+150 PD)
1.02.23 Osiągnięcie: Co do słowa (+10 PD)
13.02.23 Osiągnięcie: Cegiełka (+25 PD)
27.04.23 Aktualizacja postaci o ego
30.04.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.1 (+150 PD)
30.04.23 Zatrucie magiczne: Zmiana poziomu (2->3)
18.07.23 Wydarzenie: Na całej połaci krew cz.2 (+150 PD)
30.09.23 Pierwsza darmowa aktywacja
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej