Witaj,
Leoluca Paganini
ODPYCHANIA : 15
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 5
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t216-leoluca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t442-leoluca-paganini#1618
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t443-mlody-lew#1621
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t444-poczta-leoluci#1623
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
ODPYCHANIA : 15
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 5
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t216-leoluca-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t442-leoluca-paganini#1618
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t443-mlody-lew#1621
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t444-poczta-leoluci#1623
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/

Leoluca Paganini

fc. Timothée Chalamet






nazwisko matkiFiorentini
data urodzenia 28.03.1963
miejsce zamieszkaniaLittle Poppy Crest
zawód Student III roku magii odpychania, czasami muzyk albo krupier pracujący w rodzinnym biznesie
status majątkowyzamożny
stan cywilny kawaler
wzrost180
waga 70
kolor oczu zielony
kolor włosówciemny brąz wpadający w czerń
odmienność Słuchacz
umiejętność -
stan zdrowia Dobry
znaki szczególne znamię w kształcie kropli na lewym ramieniu


magia natury: 0 (I)
magia iluzji: 0 (I)
magia powstania: 0 (I)
magia odpychania: 15 (II)
magia anatomiczna: 0 (I)
magia wariacyjna: 5 (II)
siła woli: 10 (II)
zatrucie magiczne: 1

sprawność: 8
Szybkość: I (1)
Walka wręcz (kickboxing): II (6)
Walka wręcz (szermierka): I (1)
charyzma: 3
Perswazja: I (1)
Kłamstwo: I (1)
Savoir - Vivre: I (1)
wiedza: 5
Język obcy (włoski): I (1)
Teoria magii: I (1)
Zoologia: I (1)
Religioznawstwo: I (1)
Zarządzanie i ekonomia: I (1)
talenty: 14 (12+2)
Celność: I (1)
Percepcja: II (6)
Sztuka (Gra na wiolonczeli): II (6)
Zręczność dłoni: I (1)
reszta: 0



rozpoznawalność II (społeczniak)
elementary school Patriot
high school Frozen Lake High
edukacja wyższa Saint Fall University, tajne komplety - magia odpychania
moje największe marzenie to stać się utalentowanym muzykiem i praktykantem magii odpychania, znaleźć czas i środki na dłuższe podróże po świecie, a może nawet zdobyć trochę szacunku w rodzinnej "firmie".
najbardziej boję się nudy, monotonii, utraty poczucia niezależności, z drugiej strony jednak martwię się, że zawiodę moją najbliższą rodzinę.
w wolnym czasie lubię grać na wiolonczeli, trenować sztuki walki i magię odpychania, poznawać lepiej świat i ludzi.
mój znak zodiaku to baran


I. KIM JESTEM?



What Are Little Boys Made Of?
Frogs, snails and puppy dog tails.

Kiedy Leoluca skończył pięć lat dowiedział się skąd wzięło się jego imię. Ojciec wziął go na kolana i swoim spokojnym, głęboki głosem wyjaśnił mu wszystko. Imię wzięło się od dwóch innych imion. Leone i Luca. To było dobre imię dla chłopca. Leone kryło w sobie siłę i odwagę lwa, zaś Luca czerpał swe źródło od określenia niosący światło. Chłopiec obdarzony takim imieniem musiał wyrosnąć na dzielnego i zdolnego mężczyznę.
Leoluca był zbyt młody, by w pełni pojąć znaczenie swojego imienia. Za to podobało mu się, gdy mama lub któraś z ciotek mówiła na niego Leo. Był wtedy ich małym lwem. A raczej lwiątkiem. Z małymi pazurkami i kłami, wciąż nie dość ostrymi, by wyrządzić komuś krzywdę. Ojciec czasami nazywał go Leo. Częściej jednak zwracał się do niego Luca albo Leoluca. W takich chwilach Leo czuł się kimś dojrzalszym, potraktowanym bardziej poważnie. Chciał żeby ojciec traktował go poważnie. Ten postawny mężczyzna niezwykle mu imponował. Ze swoją siłą, stanowczością, pewnością siebie wydawał się być ostoją bezpieczeństwa i stałości. Podświadomie pragnął stać się kimś takim jak on. Silnym i zdolnym posługiwać się magią. Matka była dla niego równie ważna. Dawała tak potrzebny małym chłopcom komfort i ciepło. Zmieniła dom w przytulne miejsce, pełne włoskich akcentów. W swoim jasnym pokoju Leo miał pełno ładnych, drogich zabawek. Cieplejsze dni roku spędzał w przydomowym ogrodzie w towarzystwie psów, które szybko stały się jego przyjaciółmi. Ojciec swego czasu sprowadził z Włoch kilka szczeniaków psów rasy cane corso. Wyrosły one na budzące respekt zwierzęta o potężnych gabarytach. Wśród wielu zwykłych ludzi wzbudzały strach, jednak Leoluca nie czuł przy nich strachu. Psy były wobec niego łagodne. Zwiedzał w ich towarzystwie okolicę domu. Ciekawość skłaniała go do zaglądania w różne szczeliny, które w ogóle nie interesowały dorosłych. W takich zapomnianych miejscach niekiedy znajdowało się coś interesującego. A to kamień o nietypowym kolorze, a to dawno zgubiony but, a to małe żyjątko. Był dumny z siebie i swoich odkryć. Znosił je do domu, tworząc z nich swego rodzaju kolekcję. Matce nie zawsze się to podobało. Zwłaszcza, gdy zaczął przynosić żywe żaby i ślimaki. Przekonywał się wówczas, że zirytowana matka może go nazywać nie tylko Leo, ale również Lucą lub Leolucą. Ojcu z kolei nie przeszkadzało to aż tak bardzo. Uważał, że zdolność syna do intuicyjnego znajdowania przedmiotów w osobliwych miejscach świadczy o budzący się talencie magicznym. Niezależnie od tego, Leoluca bez wątpienia był ciekawym świata dzieckiem. Tyle że jeszcze zbyt słabo znał ten świat, by zastanawiać się, skąd jego rodzina bierze pieniądze na utrzymanie ładnego domu czy zabawki. Ta wiedza przyszła nieco później.  

Po raz pierwszy odkrył jak wielki może być świat, gdy znalazł się w Szkole Podstawowej Patriot w Starym Mieście. Nagle znalazł się w otoczeniu chłopców w podobnych wieku i zupełnie obcych dorosłych. Nie należał do nieśmiałych dzieci, przeciwnie - ciekawość pchała go do nawiązywania znajomości z rówieśnikami. Już po paru tygodniach opowiadał z dumą w domu o nowych kolegach i tym, jak dobrze idzie mu nauka pisania. Ku jego konsternacji nie wszystkie opowieści spotykały się z entuzjastycznym przyjęciem. Zamiast tego dowiedział się, że rodzina Paganini nie jest taka, jak rodziny większości dzieci ze szkoły. Przede wszystkim, tłumaczył mu ojciec, rodzice większości dzieci nie potrafili czarować ani nie znali nauk głoszonych przez Lucyfera. Pod tymi względami byli gorsi od czarownic i czarowników. Słabsi. Pogrążeni w swoim pełnym ignorancji życiu. Leoluca na swój dziecięcy sposób trochę ich żałował. Magia była czymś wspaniałym. Jaka szkoda, że nie każdy mógł jej doświadczyć. Płynęła w nim jednak krew Paganini, był więc potomkiem najznamienitszej czarownicy, jaka narodziła się we Włoszech. Potomkowie Catariny nie potrzebowali przyjaźni z niemagicznymi.
Uprzedzenia rodziny nie zdołały zmienić stosunku Leo do kolegów. W prawdzie zaczął postrzegać ich nieco inaczej, ale nadal był skłonny do wspólnych zabaw i nauki. Oczywiście nie rozmawiał z nimi o wszystkim. Już wcześniej dowiedział się od rodziców, że nie wolno opowiadać niemagicznym o magii. A gdyby nawet zdecydował się o czymś opowiedzieć, kto potraktowałby jego opowieść na serio?  

Choć rodzina powtarzała, by nie spoufalał się z dzieciakami ze szkoły, Leoluca bawił się wśród nich na tyle dobrze, że nie chciał całkowicie zrywać z koleżeństwem. Nie docenił jednak własnej magii i... nieżyczliwe plotki o rodzinie Paganini, jakie czasami pojawiały się w mieście. Posiadał magiczny talent, to nie ulegało wątpliwości. Od czasu do czasu pękały stojące przy nim szklanki albo przewracały przedmioty. Nie chciał niczego niszczyć ani przewracać. Samo tak wychodziło. Na szczęście rodzice nie byli na niego źli. Praktycznie nie przejmowali się tymi drobnymi incydentami. Bardziej zaniepokoili się, gdy Leoluca zaczął skarżyć się na osobliwe szepty i szumy, które czasami pojawiały się, gdy dotykał jakieś rzeczy lub osoby. W pierwszym momencie musieli pomyśleć, że to początek choroby. Byli gotowi zaciągnąć go lekarską wizytę. Po przemyśleniu sprawy, doszli do zgoła innych wniosków. Leoluca zamiast do lekarza trafił do swojego starszego kuzyna. Dowiedział się od niego, że szepty nie są niczym strasznym - to jedynie element niezwykłej zdolności, którą obaj posiadali. Przez kolejne lata kuzyn miał udzielać mu porad i pomagać opanować umiejętności słuchacza.
Jak to zwykle bywa w życiu, kiedy znika jeden powód zmartwień, pojawia się następny. Zaczęło się dość niewinnie. Ot, któryś ze szkolnych kolegów wspomniał ze złośliwym błyskiem w oku, że ojciec Leoluci musi być niezłym kanciarzem. Restauracja Paganinich nie jest przecież aż tak wspaniała, żeby przynosić nie wiadomo jaki zysk jej właścicielom. Paganini z całą pewnością bogacą się na przekrętach. Bo co innego mogli robić, jak nie oszukiwać porządnych ludzi? Tak mówił jego tatuś, a tak się składało, że należał on do tych tatusiów, którzy nigdy nie kłamią. Leoluca nie mógł dłużej słuchać tych oszczerstw. Nikt nie miał prawa bezkarnie obrażać jego rodziny. Bez wahania trzasnął chłopaka w twarz. Zrobiła się z tego wielka afera, jednak szybko ją wyciszono. Pieniądze i wpływy Paganinich zrobiły swoje. Jednak puszczona w bieg plotka łatwo nie umiera, szczególnie, gdy podtrzymują ją przy życiu nieżyczliwe języki. Leoluce przyszło stoczyć jeszcze kilka bójek z dzieciakami, które ośmieli się powiedzieć coś nieprzychylnego o Paganinich. Początkowo bił się chaotycznie, jak każdy dzieciak. Zmieniło się to, gdy cieszący się opinią zabijaki wujaszek Fabio oświadczył, że skoro Leo broni honoru rodziny, to powinien bronić go jak należy. W ten sposób Leoluca rozpoczął pod jego okiem naukę kickboxingu. Sztuki walki łączącej w sobie karate i elementy boksu. Dziesięciolatka trudno nazwać doświadczonym kickboxerem, ale to, czego zdołał się nauczyć w ciągu kilku tygodni wystarczało na wredne dzieciaki. Wkrótce nauczyły się szacunku do Paganinich. Żaden nie odważył się powiedzieć o nich czegoś nieprzychylnego przy Leoluce. Przez ten czas dorobił się już reputacji krnąbrnego, sprawiającego kłopoty dziecka. Większość nauczycieli za nim nie przepadała. Paradoksalnie, gdyby nie nosił takiego nazwiska, jakie nosił, zapewne na poważnie rozważono by usunięcie go ze szkoły. Nikt też nie mógł powiedzieć, że źle się uczył. Matka dokładała wszelkich starań, żeby spędzał przy książkach jak najwięcej czasu. Zdobywanie wiedzy, twierdziła, było dużo lepsze niż szwendanie się z dzieciakami i bijatyki. Inna sprawa, że dzieciaki trzymały się od niego z daleka. Unikały go, tak jak hieny unikają lwa. Leoluce nie przeszkadzała samotność. Pomyślał, że rodzina jednak miała rację co niemagicznych. Szkoda było tracić na nich czas. Ten czas zresztą wypełniły mu dodatkowe zajęcia. Zgodnie z rodzinną tradycją podjął się nauki gry na instrumencie. Sunął smyczkiem po strunach wiolonczeli, stopniowo opanowując te prostsze i trudniejsze utwory. Muzyka sprawiała mu niemałą przyjemność. Dzięki niej mógł zapomnieć o zmartwieniach. Po wielu długich miesiącach nauki osiągnął poziom, którym mógł nawet pochwalić się przed zaproszonymi przez Paganinich ważnymi gośćmi. Dzięki matce poznawał włoskie słówka oraz poznawał historię kraju z którego pochodziła. Wuj Fabio nadal uczył go kickboxingu, z kolei przy ojcu poznawał tajniki szermierki. Lubił ciężar szabli w dłoni. Zaznajomienie się z poszczególnymi technikami zwykle oznaczało spędzenie z ojcem większej ilości czasu, co tylko dodatkowo skłaniało go do szkolenia. Nie mógł więc narzekać na nudę. Wolne chwile spędzał albo z matką i młodszym rodzeństwem albo psami, ucząc je nowych sztuczek.

Once you have been touched by magic, you are forever changed. You leave a trail.  

Leoluca polubił szkółkę kościelną dużo bardziej niż swoją codzienną szkołę. Spotkał w niej podobne do siebie dzieciaki. Mające potencjał do poznania magii. Część z nich wywodziła się z rodzin Kręgu. Rodziny trzymały się razem, chociaż nawet wśród nich istniały podziały i animozje. To była jednak polityka, jak tłumaczył ojciec. Leoluca powinien skupić się na zdobywaniu nowych umiejętności. Na prowadzonych przez Siewców lekcjach mógł poznać różne dziedziny magii, a także dogłębniej zapoznać się z aspektami głoszonej przez Kościół wiary. Paganini byli utalentowani w magii bojowej, dlatego też Leo chętnie poznawał zaklęcia przydatne w walce. Interesowała go zarówno magia odpychania, jak i ta wariancyjna. Fascynowała go wiedza o Piekłach i starał się wyszukiwać interesujące go książki na ten temat. Starsze pokolenie Paganinich cieszyło się, że młody Leo poważnie traktuje kwestie wiary. Nie wiedzieli, że Leolucą kieruje bardziej ciekawość niż żarliwa, potrzebująca jakiegoś ujścia wiara. Co ważniejsze, Leoluce udało się wreszcie znaleźć przyjaciół, którzy byli w stanie go zrozumieć, mógł znaleźć z nimi wspólny język.
Zdobywał umiejętności także poza szkołą. Korzystał z wiedzy i doświadczenia krewnych obytych z użytecznymi w walce zaklęciami. Pod ich nadzorem wyćwiczył celność, bo znajomość zaklęć na nic się nie przydawała, gdy nie potrafiło się trafić nimi w przeciwnika. Początkowo uważał zbijanie kamykami puszek za głupie zajęcie, jednak w miarę postępów, docenił metody swoich nauczycieli. Ponadto odbywał lekcje z kuzynem, na których uczył się panować nad swoimi zdolnościami słuchacza. Najłatwiejsze okazywały się dla niego zwierzęta, a dokładniej starzy psi przyjaciele. Był w stanie odczytywać całe tygodnie psiego życia. Oglądał wizje pogoni za wiewiórkami, drzemek na słońcu, zabaw z dziećmi oraz słyszał niewyraźne, za to przyjazne głosy, które zwracały się do zwierząt. O wiele więcej energii wymagały od niego przedmioty, pomieszczenia i ludzie. Początkowo próby odczytywania często kończyły się porażką. Nie dość, że nie udawało się mu poznać fragmenty czyjeś przeszłości, to czuł się po tych próbach całkowicie wyczerpany. To go nie zniechęcało przed podejmowaniem kolejnych. Traktował to jak wyzwanie, któremu prędzej czy później uda się sprostać. Tak się stało. Jego wysiłki w końcu zaczęły przynosić efekty. Poczuł prawdziwą dumę po tym jak zdołał wyraźnie odczytać fragmenty przeszłości pokoju, w którym przebywał. Widział ludzi przebywających w pomieszczeniu i słyszał urywki prowadzonych dyskusji. To motywowało go do dalszej nauki. Z czasem przekonał się, że przeszłość nie zawsze była przyjemna. Przekonał się o tym pewnego popołudnia, gdy postanowił spróbować odczytać przeszłość zardzewiałego noża znalezionego w rupieciach. Zobaczył ostrze tnące żywe mięso, krew, mnóstwo krwi i usłyszał pełne bólu okrzyki. Był wstrząśnięty, ale nie podzielił się z nikim swoją wizją. Przez parę kolejnych dni śniły się mu koszmary, w których dawno temu komuś ucinano palec. Mimo wszystko powoli uczył się, jak panować nad swoim talentem. W kolejnych latach, gdy nabrał już większej wprawy, zdarzało się, że proszono go o odczytanie jakiegoś przedmiotu lub niby przypadkowe dotknięcie obcej osoby w celu poznania jej sekretu z przeszłości. To oznaczało, że Paganini zaczęli uważać jego zdolności za użyteczne dla rodzinnych interesów.    

Tak, rodzinne interesy. Leoluca w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że prowadzone przez rodzinę kasyno i organizowane w podziemiach walki bokserskie nie są legalne. Wcale mu to nie przeszkadzało. Jak zwykł mawiać dziadek Paganini, prawo ustanawiają oszuści i złodzieje ze szczytów władzy, po to by uczciwy człowiek nie mógł zapewnić sobie i rodzinie godnego życia. Paganini uczciwie zarabiali pieniądze. I w przeciwieństwie do zarozumiałych amerykańskich władz nikogo nie okradali ani nie oszukiwali. Leoluca z czystym sumieniem mógł wdrażać się w tajniki ekonomii i zarządzania biznesem. Podobały się mu prowadzone na ringu walki, tak jak i kasyno, w którym pojawiali się ludzie gotowi zagrać o najwyższe stawki. Ku uciesze dorosłych nauczył się w szybko zbierać żetony, zapamiętywać ustawienia na planszy czy podliczać wygrane. W międzyczasie zakończył edukację w Patriot. Bez żalu pożegnał się z niemagiczną szkołą. Jego radość nie trwała jednak długo, bo rodzice umieścili go we Frozen Lake High. Tym razem Leoluca nie próbował przyjaźnić się z niemagicznymi. Nie czuł do nich jakieś zapiekłej nienawiści, po prostu uznał, że dzieli ich zbyt wiele i nigdy nie uda się im dojść do porozumienia. Jego rodzina nie przepadała za niemagicznymi, tak więc nie zrobiła nic, by zmienić nastawienie Leo w tej kwestii.
Dużo ważniejszym wydarzeniem w jego życiu była magiczna inicjacja. Podczas uroczystości przyjął pentakl i althame, stając się pełnoprawnym członkiem społeczności czarowników. Odczuwał satysfakcję, chociaż trzeba powiedzieć, że większą przyjemność niż pełne aprobaty spojrzenia kapłanów, sprawiły mu spływające od rodziny gratulacje. Mógł się czuć niemal dorosły. Ojciec musiał być podobnego zdania. Podczas któreś przerwy od szkoły zabrał go ze sobą do Portland. Była to pierwsza wyprawa Leo poza granice hrabstwa. Przechadzając się ulicami wielkiego miasta ze zdumieniem obserwował toczące się w nim życie. Mieszkańcy ciągle gdzieś się śpieszyli, po jezdniach przemykały setki samochodów, a wokół rozwijała się technologia. Ludzie, których odwiedzali Paganini, kłaniali się mu w pas i nazywali paniczem Lucą. Po raz kolejny przekonał się, że świat był bardziej rozległy niż mu się zdawało. A co istotniejsze, wpływy jego rodziny sięgały daleko poza Saint Fall i Hellridge.    
 
What would life be if we had no courage to attempt anything?

Ostatni rok nauki we Frozen Lake pod wieloma względami był dla niego trudny. I nie chodziło o relacje z rówieśnikami. Zdarzyło się coś gorszego. Stracił ojca. Wiadomość o jego śmierci zaskoczyła ich w najmniej spodziewanym momencie. Wyjazd w interesach miał być jedynie bezpiecznym wyjazdem w interesach. Nikt spodziewano się żadnych komplikacji czy ryzyka. Sprawy jednak wymknęły się spod kontroli. A może ktoś celowo wystawił Paganinich? W każdym razie doszło do krwawych porachunków. Zakończonych tym, że członek ich rodziny nie wrócił do domu żywy. Śmierć ojca była jak utrata stałego gruntu pod nogami. Przez parę tygodni Leoluca nie wiedział, co ma ze sobą począć. Nieraz zastanawiał się czy dałoby się uniknąć tej tragedii, gdyby był u boku ojca. Rozważanie scenariuszy tego co mogłoby się stać do niczego nie prowadziło. Ojciec i tak nie żył, a matka i rodzeństwo stracili swoją podporę. Leoluca zdecydował, że to on stanie się dla nich podporą. Będzie się nimi opiekował i pomagał. Nie był już lwiątkiem, lecz młodym lwem. Po ukończeniu liceum, wybrał się na studia. Początkowo miał przed tym opory, ale matka przekonała go, że powinien ambitnie dążyć przed siebie. A spełnienia ambicji niezbędna jest właściwe wykształcenie. Trudno było nie zgodzić się z taką argumentacją. I Leoluca podjął się dalszej nauki. Miał ścisły umysł, więc poważnie rozważał studiowanie teorii magii, zdążył nawet przeczytać trochę książek na ten temat. Ostatecznie wybrał jednak komplety magii odpychania, które pozwalały mu rozwijać się w kierunku tradycyjnie preferowanej przez rodzinę magii bojowej.
Studia szły mu całkiem dobrze, bez większych problemów dotrwał do trzeciego roku. Matka uważa, że po ich zakończeniu, powinien wybrać się na ekonomię lub zarządzanie. Jakby nie patrzeć, to bardzo przydatne rzeczy dla Paganiniego. Leoluca, póki co jeszcze się nad tym zastanawia. W wolnym czasie pomaga matce w restauracji. Jako zdolny muzyk urządza gościom koncerty wiolonczelowe. Okazjonalnie służy za kelnera. Ma się rozumieć, interesuje go również ten mniej oficjalny biznes rodziny. Jak na razie ogranicza się do roli krupiera przy stoliku w kasynie. Z ciepłym uśmiechem na ustach przekonuje bywalców kasyna do udziału w kolejnej grze i podnoszenia stawki przy kartach lub ruletce. Potrafi przekonująco opowiadać o szansach na wspaniałe wygrane. Nie waha się przy tym rozminąć trochę z prawdą. Cel uświęca środki. Jeśli drobne kłamstewko ma sprawić, że gracze nabiorą pewności i uwierzą w zwycięstwo przy następnym rozdaniu, nie ma oporów żeby się nim posłużyć. Nie każdy ulega jego argumentom, ale Leoluca stopniowo uczy się, jak przekonywać ludzi do zrobienia tego, co chce. Wychodzi przy tym z założenia, że trzeba przypilnować rodzinnego interesu. Przecież rodzina jest najważniejsza.
Leoluca Paganini
Wiek : 22
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : student, muzyk, krupier
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Witaj w piekle!

W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda na Die Ac Nocte! Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po forum. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz , a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.

I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.


Sprawdzający: Frank Marwood
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Rozliczenie


Ekwipunek




Aktualizacje


12.02.23 Osiągnięcie: Pierwszy krok (+150 PD)
04.05.24 Pierwsza aktywacja + aktualizacja statystyk po zmianach

Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej