Witaj,
Isabelle Nostradamus
ANATOMICZNA : 20
ODPYCHANIA : 7
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 162
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 23
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2132-isabelle-nostradamus
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2138-isabelle-nostradamus
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2139-isabelle-nostradamus#26123
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2137-poczta-isabelle-nostradamus#26120
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2140-rachunek-isabelle-nostradamus#26125
ANATOMICZNA : 20
ODPYCHANIA : 7
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 162
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 23
TALENTY : 7
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2132-isabelle-nostradamus
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2138-isabelle-nostradamus
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2139-isabelle-nostradamus#26123
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2137-poczta-isabelle-nostradamus#26120
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2140-rachunek-isabelle-nostradamus#26125

Isabelle Nostradamus

fc. SOPHIE TURNER





 
nazwisko matki Faust
data urodzenia 14.08.1956
miejsce zamieszkania Grave Palace (New Hampshire)
zawód Specjalista odtruwania w Przytułku Nostradamusów
status majątkowy Zamożny
stan cywilny Panna
wzrost 167 cm
waga 59 kg
kolor oczu Niebieskie
kolor włosów Rudy
odmienność -
umiejętność -
stan zdrowia Zdrowa
znaki szczególne Długie, rude włosy, znamię w kształcie rombu na lewym nadgarstku


magia natury: 0 (POZIOM I)
magia iluzji: 0 (POZIOM I)
magia powstania: 0 (POZIOM I)
magia odpychania: 7 (POZIOM II)
magia anatomiczna: 20 (POZIOM III)
magia wariacyjna: 0 (POZIOM I)
siła woli: 8 (POZIOM II)
zatrucie magiczne: 2

sprawność: 2
Szybkość:POZIOM I (1)
Taniec towarzyski:POZIOM I (1)
charyzma: 3
Kłamstwo: POZIOM I (1)
Perswazja: POZIOM I (1)
Savoir-vivre: POZIOM I (1)
wiedza: 23
Botanika: POZIOM I (1)
Magicyna: POZIOM III (15)
Łacina: POZIOM I (1)
Teoria magii: POZIOM II (6)

talenty: 7
Celność: POZIOM I (1)
Percepcja: POZIOM II (6)
reszta: 0



rozpoznawalność II (społeczniak)
elementary schoolWHITE MOUNTAIN SCHOOL
high school EXETER ACADEMY (w Exeter)
edukacja wyższa Mroczny Dwór w Nowym Orleanie/Magicyna/Biegły
moje największe marzenie toZdobycie nieśmiertelności
najbardziej boję sięBycia całkowicie zależnym od innych
w wolnym czasie lubięBadać magię
mój znak zodiaku to Lew


SZLACHETNA KREW W SZLACHETNEJ CZARCE
Kiedy Hugo Nostradamus brał sobie za żonę młodszą o 6 lat Laurę Faust każdy doskonale wiedział, że to wszystko jedna wielka szopka. On przypominający wygryziony strach na wróble z dodatkiem lekkiego garba, ona o płomiennych włosach i spojrzeniu, które mogłoby śmiało zwojować świat gdyby tylko urodziła się mężczyzną. Byli jak olej i woda, jak doszło do ich sparowania, trudno jednoznacznie powiedzieć. Niektórzy przypuszczają, że za kolejne krnąbrne szaleństwo Laury, jej ojciec wściekł się na tyle, że postanowił oddać córkę komuś kto skutecznie ograniczy jej szaleńcze zapędy, najlepiej z dala od Saint Fall, żeby tylko ludzie nie gadali o tym co tym razem za numer wywinęła. Nostradamusowi natomiast wieszczono, że z jego aparycją i umiejętnościami społecznymi na poziomie dna i trzech metrów mułu, nie uda się usidlić żadnej pannicy z dobrego domu. Nie żeby jemu jakoś szczególnie zależało, wolał przez całe dnie zaszywać się w podziemiach przytułku i prowadzić swoje badania, o których nie mówił właściwie nikomu. Samotność była czymś do czego przywykł i zaakceptował. Niestety, ojciec ani myślał o tym, żeby jego syn śmiał nie przedłużyć linii tak ważnego rodu. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, dogadał się ze starym Faustem i no cóż, niedługo później "młodzi" stali na ślubnym kobiercu. Niespełna rok później Laura urodziła córkę. Może dziedziczka nie była spełnieniem marzeń dziadka, ale lepsze to niż syn impotent. Noworodek po matce odziedziczył płomienne włosy, zaś po ojcu intensywnie niebieskie oczy, które miały być potwierdzeniem jego ojcostwa. Małżonkowie nie byli szczególnie zgodni, ale Laura będąc w zupełnie obcym miejscu, z ciążącą na szyi gilotyną w postaci przerażającego przytułku stopniowo traciła iskrę, która często prowadziła ją ku przygodzie. Zamiast tego miała małą Isabellę przyczepioną do piersi i czujne oko Nostradamusów nad sobą. Nie wiedziała jak się oswobodzić, więc liczyła na przeczekanie i utkanie własnego planu, ale nim do tego doszło... Była w kolejnej ciąży, kiedy jej córka miała 4 lata. W tym czasie Isabelle rosła zdrowo, otoczona opieką i wsparciem najbliższych. Oczywiście od początku oczekiwano, że dziecko podejmie się w przyszłości kariery jako uzdrowicielka, a magia była czymś naturalnym w jej otoczeniu. Trzymano ją z dala od przytułku, pokazując jedynie tą "lepszą" stronę, uzdrowisko przygotowane do obsługi tych, których było na to stać. Na małej Isabelle robiło to ogromne wrażenie, szybko złapała bakcyla i nawijała, że byłoby wspaniale tam pracować. Nestor jak i cała starszyzna odetchnęła z ulgą widząc jak pierworodna z wolna wciąga się w zainteresowanie rodzinnym interesem, nawet jeśli było ono bardzo powierzchowne i ograniczone. Drugim powodem dlaczego wszyscy się uspokoili, a właściwie świętowali były narodziny brata Isabelle. Można było powiedzieć, że rodzina jest kompletna.

SZEPTEM WZBUDZAJĄC BURZĘ
Czas spędzony w szkole dla "plebsu" jak zwykła myśleć o niemagicznych uważała za stracony. Była spokojną uczennicą, która raczej nie sprawiała problemów, bo o ile jej rude warkocze były dość kuszącym obiektem do ciągnięcia ze względu na swój kolor, to wzrok Isabelle wraz z dziwną aurą jaką wokół siebie roztaczała skutecznie odstraszały dzieciaki. Kościste palce, blada jak sama śmierć skóra, może nie wyglądała jak najzdrowszy uczeń, ale przynajmniej miała spokój od innych. Nauczyciele uważali, że gdyby trochę bardziej się przykładała, to mogłaby aspirować do grupy prymusów, to jednak nigdy nie leżało w kręgu zainteresować młodej, rudowłosej dziewczynki. Zależało jej, by jak najszybciej znaleźć się już w szkółce w Salem, by tam zgłębiać to co ją naprawdę interesowało. Wciąż nie miała zielonego pojęcia o tym jak wygląda prawdziwa magia i z jakimi zagrożeniami się wiąże, w końcu była dzieckiem. Doskonale wiedziała, że nie każdy został wybrany, nie każdemu było dane dostąpić takiej łaski. Czuła się lepsza i wyjątkowa, zwłaszcza w stosunku do tej zwykłej szarej masy. Miała okazję poznać magicznych krewnych, a także widzieć wielu gości w sanatorium. Ci drudzy inspirowali ją szczególnie mocno. Też chciała kiedyś mieć tyle pieniędzy co goście ostatniego piętra.
Kiedy wreszcie osiągnęła odpowiedni wiek, zaczęła uczęszczać do szkółki w Salem. Szybko zderzyła się z rzeczywistością, kiedy okazało się, że nie będą od pierwszego dnia czarować. Zamiast tego musiała uczyć się teorii, która początkowo nie była czymś co ją zachwycało. Wolałaby czarować, najlepiej TU I TERAZ! Wkuwała nudne regułki, poznawali teorię magii oraz podstawy pozwalające na poruszanie się w magicznym świecie. Było też dużo o tym komu zawdzięczają dar, który czynił ich kimś więcej niż przeciętnymi śmiertelnikami. Do tej pory Isabelle brała udział w różnych uroczystościach, ale jako podlotek trudno by rozumiała prawdziwy sens wydarzeń. Dla niej wówczas to była okazja do zabawy z kimś spoza jej rodziny, chociaż i tak musiała trzymać się sztywnego kodeksu, w końcu pochodziła z szanowanej rodziny, nie wypadałoby żeby taka panienka taplała się w błocie. Stopniowo poznawała coraz to bardziej skomplikowane meandry świata czczącego Lucyfera i Lilith. Im starsza była, tym więcej drobnych nici dostrzegała. Z kim należy rozmawiać, kogo lepiej unikać. Zakładała na siebie gorset utkany przez krewnych i rzeczywistość w jakiej przyszło jej żyć. Panienka Nostradamus. Grzecznie biorąca udział we wszystkich ważnych wydarzeniach dla wspólnoty Kościoła Piekieł, ale właściwie nic ponad to. Trzymająca się z boku, doglądająca rodzinnego przytułku, w którym zamierzała pracować, co do tego planów nie zmieniła. Sumiennie przykładająca się do nauki w szkółce, która z czasem wzbudziła jej zainteresowanie do teorii, którą początkowo pogardzała. Zrozumiała, że wszystko ma swoje zasady i porządek, a dziecięce tupanie nóżką jej nie przystoi.
W dniu, kiedy otrzymała pentakl i athame... Był istotny, w domu nawet wyprawiono ucztę z tego powodu. Sama Isabelle myślała, że będzie cieszyć się o wiele bardziej, wszak mogła już czarować, zostało jeszcze trochę nauki, ale przecież stała się naprawdę członkiem społeczności. Niestety, nie czuła szczególnej potrzeby popisywania się tym co umie, choć jej młodszy brat liczył na jakiś mały pokaz, starszyzna rodziny także. Zamiast tego po uroczystej kolacji, rudowłosa zaszyła się w swoim pokoju. Wpatrując się w krajobraz za oknem czuła, że na nic nie ma wpływu i zastanawiała się czy jakiekolwiek działanie z jej strony ma sens. Nie mogła się postawić rodzinie, ale nie chciała tak żyć.
Myślała, że wraz z pełnoprawnym członkostwem w społeczności, cugle jakie miała na sobie, będą nieco lżejsze. Jakże się myliła. Pierwszy weekend po uzyskaniu pentaklu i musiała trenować z ojcem magię odpychania. Jak to stwierdził, każdy szanujący się Nostradamus winien móc obronić się sam, a swe tajemnice zabrać najwyżej do grobu. O ile ojca zawsze miała za specyficznego lekkoducha zanurzonego w swoich własnych rozmyślaniach o nie-wiadomo-czym, o tyle... Magią posługiwał się nad wyraz dobrze. Jego zaklęcia były wręcz niemożliwe do odparcia przez Isabelle, która przecież tyle co dostała w swe ręce artefakty Kościoła. Mimo to w każdy weekend, aż do wyprowadzki na studia, musiała ćwiczyć swoją obronę.

WIARA W MAGIĘ NIGDY NIE USTANIE
Po ukończeniu szkółki przy kościele w Salem, Isabelle kontynuowała naukę w Mrocznym Dworze zgodnie z rodzinną tradycją. Bez większych zaskoczeń wybrała magicynę jako kierunek i szkoliła się, by za kilka lat dołączyć do kadry w sanatorium. Studia nie były dla niej wyzwaniem, ale nigdy nie wiedziała czy to przez rodzinne wpływy czy może jej własne umiejętności. Niezmienne od dzieciństwa, preferowała samotniczy tryb życia i szybko inni studenci zrozumieli, że nie ma co zaczepiać tej panny z zadartym nosem. Isabelle nie czuła by traciła coś ważnego kiedy po raz enty odmówiła wyjścia na miasto ze znajomymi z roku. Wolała siedzieć w bibliotece i czytać tego czego nie miała w domu. Już wtedy po raz pierwszy pojawiły się w niej myśli, że jedno życie to zbyt mało czasu by zrealizować wszystkie plany. Docierało do niej, że to co działo się w jej życiu było ukartowane. Niemniej brakowało jej siły, by odwrócić się od ścieżki jaką jej wytyczono. Nie była świadoma, że to wszystko to już kiedyś się stało, nieco ponad 20 lat temu. Chciałaby móc odzyskać tamte lata, napisać swoje życie od nowa, a nuż urodzić się w innej rodzinie, gdzie nie czułaby się w ten sposób zobowiązana. Myśli o wiecznym życiu w fizycznej powłoce coraz częściej wokół niej krążyły, nawet jeśli były zdecydowanie daleko od zgodności z linią Kościoła Piekieł. Niemniej nic nie mogła na to poradzić. Wiedziała, że będzie to badać w podziemiach, niech chociaż raz rodzinne więzy się na coś naprawdę przydadzą.
Wkrótce po zdobyciu satysfakcjonującego tytułu na uczelni, dowiedziała się, że rodzina wybrała jej męża. Całkowicie wypadło jej z głowy, że właściwie to ma swoje lata i powinna już założyć rodzinę. Wiedziała, że nie ma na to najmniejszej ochoty, że to wszystko będzie naciągane niemniej niż gacie na głowę i modliła się co noc do Lucyfera i Lilith o wybawienie z tej sytuacji. Wybranek też wyraźnie nie garnął się do żeniaczki, będąc do tego przymuszonym przez rodziców. Na obiedzie zapoznawczym atmosfera mogła być krojona nie tyle nożem co tasakiem. Widać było, że z jednej strony nikomu to nie pasuje, ale z drugiej tak być musiało... Choć nie do końca. Dwa tygodnie później wybuchła spora afera, bo przyszły narzeczony dorobił brzuch jednej ze swoich "nocnych przygód". Plotki rozeszły się zbyt głośno, więc Nostradamusowie czując się jawnie urażeni, zerwali umowę. Isabelle odetchnęła z ulgą, mogąc bez większych przeszkód wrócić do swoich badań. Za dnia oczywiście pracowała w uzdrowisku najpierw jako rezydent, a od niedawna jako specjalista od odtruwania. Rodzina odgraża się, że jeśli do końca roku sama nie przyniesie narzeczonego, to wydadzą ją komuś naprawdę paskudnemu, bo kto to widział być taką starą panną, ale Isabelle puszcza te uwagi mimo uszu, skupiając się na tym co jej w życiu wychodzi - leczeniu i badaniu magii.
Rezydentura przebiegała bez większych problemów, ale rudowłosa przeczuwała, że wynikało to z bycia pod ochroną. Naturalnie, nigdy nie zawiodła rodzinnego zaufania, nie rozmawiała z obcymi o tym jak wygląda praca tutaj, a przynajmniej nie mówiła o szczegółach, bo o przybytku wiedział raczej każdy. Początkowo była lekko zagubiona, bo przecież nie była już tą smarkulą co biegała korytarzami uzdrowiska, tylko teraz to ona miała być odpowiedzialna za dobrostan obecnych tutaj pacjentów... Z jednej strony nie otrzymywała perełek do pracy, bo wciąż miała zbyt mało doświadczenia, z drugiej nie chciano by coś zepsuła przy bardzo wymagających przypadkach. Rozpoczynała od prostych przypadków, tych którzy raczej nie byli stałymi bywalcami, a ich zatrucie raczej wynikało z nieudanych rytuałów niż pracy jako potencjalny członek czarnej gwardii. Wtedy szybko przekonała się, że rozmowa z kimś kto zafascynował się magią zbyt bardzo jest trudna, a jeszcze trudniejsze jest zatrzymać pęd ku możliwościom jakie oferuje. Przepisywanie odpowiedniej mieszanki ziół, które miały łagodzić objawy było czasami jak rozplątywanie skomplikowanego supła. To by idealnie pasowało, ale wyklucza się z tym, a przecież nie można raz brać jednego, a raz drugiego. Z czasem Isabelle choć chciała rzucać piórem w ścianę, to opanowywała te trudne zagadnienia. Na szczęście wciąż miała świeżą wiedzę ze studiów, wiele notatek, które pomagały jej odnaleźć się w gąszczu rzeczywistości, bo jednym było coś wykuć na egzamin, a drugim było brać odpowiedzialność za zdrowie innego czarownika. Im więcej różnych osób przekraczało próg gabinetu, tym różniejsze przypadki miała ze sobą, ale z wolna stawały się jednakowe. Prostsze do rozczytania, łatwiejsze do zrozumienia. Kończąc okres rezydentury potrafiła na pierwszy rzut oka ocenić czy ktoś nie przeholował z czarowaniem. Podkrążone oczy i przerażony wzrok od nawiedzających koszmarów, a może nerwowe drżenie palców, które próbują zrzucić z siebie mrowienie. Ile razy też w swoim gabinecie słyszała to charakterystyczne mlaśnięcie podczas mówienia, które próbuje pozbyć się smaku na języku, tego na pewno nie zliczy. Dla niej te drobne zachowania są wręcz oczywistymi informacjami z kim ma do czynienia.
Zdecydowaną większość dnia spędza właśnie w przytułku, gdzie zajmuje się leczeniem chorych. Domyślnie zajmuje się odtruwaniem przede wszystkich tych, którzy są ważnymi klientami dla rodzinnego interesu, zwłaszcza tym, którym leży czystość krwi (i świadomość, że nie obcują z pierwszym lepszym uzdrowicielem). Nic dziwnego, że choć niepozorna w obyciu, to jednak jest znana przez nieco ważniejszych w społeczności. Ile razy miała do czynienia z (prawdopodobnie) czarnogwardzistami to nie wspomni. Niektórzy już są stałymi bywalcami, a ich nazwiska mają osobne notatki w jej prywatnym kajeciku, co by kiedyś ich objawy mogły się przydać. Na co? Nie wiadomo, oficjalnie utrzymuje że pragnie badać tematy związane z zatruciem magicznym i jego przeciwdziałaniu. Stąd tak chętnie przyjmuje pacjentów, a im bardziej wyrafinowaną magią rytualną się posługiwali, tym lepiej. To właśnie dzięki nim miała okazję łączyć wiedzę uzyskaną na studiach z praktyką. Nie raz zdarzyło się jej też uprawiać medycynę rozumianą tak jak widzą ją synowie Adama. Oczywiście na spółkę z pielęgniarzami, którzy zajmowali się drobniejszymi urazami, bo co ją interesują jakieś poparzenia pierwszego stopnia. Doglądała "mięsa" i "białka" - w przenośni i dosłownie. Wszystkie swoje odkrycia i wnioski zapisywała w kajecikach, odpowiednio uszeregowane i skatalogowane w jej głowie. Notatki musiała chronić przed wścibskim wzrokiem wszystkich, dlatego nic dziwnego że wówczas skorzystała z wielu nauk ojca i zabezpieczała je rytuałami, by nigdy nie wpadły w nieodpowiednie ręce.

Isabelle Nostradamus
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Grave Palace
Zawód : Odtruwacz
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Witaj w piekle!

W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda na Die Ac Nocte! Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po forum. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz , a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.

I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

       
Sprawdzający: Frank Marwood
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Rozliczenie


Ekwipunek



Aktualizacje


07.04.24 Zakupy początkowe (+100 PD)

Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej