Witaj,
Delilah Verity
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 4
PŻ : 160
CHARYZMA : 18
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 11
TALENTY : 1
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1671-delilah-verity-zd-harris
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1694-delilah-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1695-poczta-delilah-verity#22758
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/

DELILAH VERITY ZD. HARRIS

fc. ESTER EXPÓSITO





 
nazwisko matkiCABOT
data urodzenia16.11.1956 R.
miejsce zamieszkaniaNORTH HOATLILP
zawódPSYCHOLOG
status majątkowyBOGATY
stan cywilnyZAMĘŻNA
wzrost166 CM
waga53 KG
kolor oczuPIWNE
kolor włosów BLOND
odmienność
umiejętność
stan zdrowia
znaki szczególne ZNAMIĘ MAGICZNE PRZYPOMINAJĄCE KSZTAŁTEM ORCHIDEĘ, UMIEJSCOWIONE NA LEWYM RAMIENIU

magia natury: 0 (POZIOM I)
magia iluzji: 10 (POZIOM II)
magia powstania: 10 (POZIOM II)
magia odpychania: 0 (POZIOM I)
magia anatomiczna: 0 (POZIOM I)
magia wariacyjna: 0 (POZIOM I)
siła woli: 4 (POZIOM I)
zatrucie magiczne: 1

sprawność: 3
GIBKOŚĆ: POZIOM I (1)
RZEŹBA: POZIOM I (1)
TANIEC TOWARZYSKI:POZIOM I (1)
charyzma: 18
KŁAMSTWO: POZIOM II (6)
PERSWAZJA: POZIOM II (6)
SAVOIR-VIVRE: POZIOM II (6)
wiedza: 11
HISTORIA: POZIOM I (1)
LITERATURA: POZIOM I (1)
SZTUKA: POZIOM I (1)
RELIGIOZNASTWO: POZIOM I (1)
PSYCHOLOGIA: POZIOM II (6)
JĘZYK OBCY (NIEMIECKI): POZIOM I (1)
talenty: 1
PERCEPCJA: POZIOM I (1)
reszta: 13


rozpoznawalnośćII (społeczniak)
elementary school WITCHWOOD
high school SALEM ELITE PREPARATORY SCHOOL
edukacja wyższa SAINT FALL UNIVERSITY

UNIVERSITÄT WIEN

magister psychologii

moje największe marzenie to NAJWYŻSZY SZCZEBEL KARIERY PSYCHOLOGICZNEJ, UZNANIE ZE STRONY MĘŻA, WŁADZA.
najbardziej boję się UPOKORZENIA I BEZRADNOŚCI
w wolnym czasie lubię MODĘ, DBAĆ O WYGLĄD ZARÓWNO SWÓJ JAK I OTOCZENIA, CZYTAĆ KSIĄŻKI I PALIĆ PAPIEROSY.
mój znak zodiaku to SKORPION


I. ETYKIETA GODNA RODU CABOT.

Pierwsza rzecz, jaką Delilah pamięta z dzieciństwa, to karcące spojrzenie jej matki i ton głosu, który nie znosił sprzeciwu, zabierając rozmówcy pole do dyskusji. Pani Harris uchodziła za prawdziwą damę, miała doskonały gust, wyczucie smaku i świetnie znała etykietę. Ponadto pochodziła z rodziny Cabot, skąd wyniosła dość restrykcyjne metody wychowawcze. Urodzenie córki zamiast syna, nie było szczytem jej marzeń i najchętniej by się jej pozbyła, gdyby nie Pan Harris. Ojciec zakochał się w Delilah już w pierwszych dniach jej pobytu na świecie a im była starsza, tym owo uczucie było głębsze. Zupełnie odwrotnie sytuacja miała się z matką, przy czym ta miała dokładny plan na życie swojej córki- zamierzała wydać ją dobrze za mąż, jak najszybciej a przy tym wychować na swój wzór i podobieństwo. W jej mniemaniu Delilah była zamrożonym aktywem, którego zdobycie będzie wymagało dużej inwestycji finansowej, ale realizacja- opłaci się podwójnie. Sama pochodziła z aranżowanego małżeństwa i choć poza szacunkiem i umiarkowaną uprzejmością, nie darzyła pana Harrisa głębszym uczuciem, to czuła się całkowicie spełniona w roli żony i pani domu. Ojciec Delilah marzył o córce wykształconej, elokwentnej, która poza poganianiem służby i wydawaniem bankietów, pisałaby artykuły do jego czasopisma, kultywując w ten sposób tradycje rodzinne. Z takim oto podejściem państwo Harris zabrali się za wychowywanie swojej podopiecznej…

Już w dzieciństwie Delilah była niezwykle milcząca i zdystansowana wobec wszystkich. Emanowała niespotykanym spokojem czy wręcz „chłodem”, co niejednokrotnie doprowadzało jej matkę do szewskiej pasji. Pani Harris upodobała sobie karcenie swojej córki dotąd, aż ta nie osiągnie perfekcji w powierzonym jej zadaniu. Niezliczone razy, Delilah schodziła po schodach do salonu, żeby poddać pod ocenę swój wygląd, po czym wracała do swojego pokoju, gdyż włosy leżały nierówno. Niewidzialne nitki na ubraniu czy delikatnie wygniecione rękawy, rzeczy, których przeciętny człowiek nie był w stanie dostrzec gołym okiem, pani Harris wyłapywała z nieskrywaną satysfakcją, po czym wskazywała palcem schody na górę. Delilah nie próbowała dyskutować, nie walczyła z matką- wiedziała, że na ten moment sprawa jest przegrana, a zaostrzanie konfliktu pogorszy jej sytuację. Z nieobecną miną wykonywała wszelkie polecenia, obiecując sobie w duchu, że znajdzie sposób na rewanż wobec kobiety, która wydała ją na świat. Obserwowała ją bardzo uważnie, cierpliwie szukając słabego punktu i szykując się do uderzenia. A czekała bardzo długo…

Lekcje etykiety okazały się niezwykle skuteczne i choć Pani Harris oficjalnie kwitowała ich efekt zdawkowym „może być”, to jedno trzeba było przyznać- przekazała dziewczynie wiedzę o zachowaniu się przy stole, podstawowe zasady tańca towarzyskiego, szeroko pojmowany „savoir vivre”, znalazł się nawet czas na sztukę konwersacji, choć sama uważała, że tak młoda osoba raczej nie powinna się zbyt często odzywać a jedynie wtedy, gdy naprawdę ma coś interesującego do powiedzenia. Czas, który spędzała z ojcem był znacznie przyjemniejszy, choć nie było go zbyt wiele. Ciągle zajęty, zapracowany, biorący udział w spotkaniach lub siedzący do późna w swoim gabinecie i pracujący nad nowym numerem „Piekielnika Codziennego”. Delilah zwykle zaglądała do ojca przed pójściem spać, przynosiła mu przy tym kubek zaparzonych ziółek na zszargane nerwy, nie będąc świadomą, że o wiele lepiej zrobiłaby dolewając bursztynowego trunku z karafki i podając cygaro. Jednak pan Harris doceniał te drobne gesty, a sam obdarowywał swoją latorośl prezentami, najczęściej w postaci nowego wydania magazynu Vouge, który dziewczyna ubóstwiała ponad wszystko. Barwny świat mody okazał się być przyjemną ucieczką od szarej rzeczywistości- pełnej wystudiowanych ruchów, pretensjonalności i regularnych wizyt w kościele. O to ostatnie Pani Harris dbała najbardziej, podobnie jak o prawidłowy rozwój córki w zakresie religii- wszak nazwisko Cabot zobowiązuje.

II. SZKOLNE LATA.

Delilah była odbierana jako niezwykle posłuszna, spokojna i grzeczna dziewczynka. Nikt nie zwracał uwagi, że za murem etykiety i starannie wypracowanych gestów i formułek, kryje się coś niepokojącego. Siedząc milczącą przy stole, zarówno wśród gości jak i rodzinnym gronie, miała dużo czasu na obserwacje, a skoro wypracowano w niej perfekcjonizm- była w stanie wiele dostrzec. Drobne zmiany w mimice, nerwowe drżenia czy niespokojne ruchy- nic nie uchodziło jej uwadze. Największe różnice dostrzegała między uczniami ze szkół- magicznej i niemagicznej. Czarownicy byli dużo trudniejsi do rozszyfrowania niż zwykli śmiertelnicy. Podwójne życie służyło Delilah- toczyło się z daleka od domu, do którego niechętnie wracała. Była pilną uczennicą, chętnie przesiadywała w bibliotekach, nie tylko ze względu na wręcz chorobliwą ambicję, lecz także na brak kontaktu z matką. Ich relacje z roku na rok były coraz bardziej napięte, ponadto Delilah odkryła, iż Pani Harris bywa zazdrosna o uwagę, jaką jej małżonek obdarzał swoją córkę. Obsadziwszy się w roli idealnej żony, trudno było jej znieść, iż ktoś tak mało znaczący i nieobyty w świecie jak jej dziecko, mógłby przerwać spektakl, w którym grała pierwsze skrzypce. Tyle tylko, że z roku na rok, coraz trudniej było jej znaleźć powód do karcenia córki, gdyż ta, będąc chowana na perfekcjonistkę, osiągnęła upragnione efekty- zgodnie z życzeniem. Delilah bawił ten fakt i folgowała sobie przy każdej możliwej okazji, spędzając coraz więcej czasu z ojcem, grając matce na nosie.

Ujawnienie się magicznych zdolności Delilah w wieku dziesięciu lat, nie były dla niej zaskoczeniem. Przygotowywana przez matkę na to wydarzenie, jedynie uśmiechnęła się pod nosem, gdy na skutek jej oddziaływania, ulubiony wazon Pani Harris rozbił się w drobny mak. Naturalnie, służba została powstrzymana od próby sprzątnięcia resztek- skoro Delilah rozbiła, to i pozamiata. Ukłoniwszy się nieco przesadnie, dziewczyna wzięła szufelkę i zmiotkę, żeby pozbyć się dowodów swojej magicznej ingerencji w rzeczywistość- nie bez satysfakcji. Nauka w szkółce była dla niej prawdziwym wyzwaniem, a gdy tylko udało jej się coś osiągnąć, rada była temu nad wyraz. Szczególnym upodobaniem obdarzyła magię iluzji, gdyż ta wymagała pełnego skupienia i uważności, choć i magia rytualna nie sprawiała jej problemów- ze względu na swoje „poukładanie”, wymagała perfekcjonizmu, z którego młoda adeptka słynęła. Brała też udział w spotkaniach Kręgu, zabierana od czasu do czasu przez ojca, dawała ujście pokazowi dobrych manier i etykiety, niczym dobrze wytresowane zwierzę. Tam też pierwszy raz dostrzegła osobę, o której nigdy nie pomyślałaby, że całkowicie zmieni jej życie, na nowo zmieni układ talerzy i sztućców na jej stole, a wręcz wywróci go do góry nogami. Marcus Verity- równie perfekcyjnie ubrany, od czasu do czasu wymądrzający się przed innymi, wydał się dziewczynie nieco nieobecny i przez to bardziej intrygujący. Znała kilku członków jego rodziny- szczególnie ojca, który uścisnął mocno dłoń Pana Harrisa na powitanie, po czym zwrócił na nią uwagę, uśmiechając się ciepło do dziewczyny. Widywała go czasem w gabinecie, gdyż ich rody miały wspólne interesy- ot, czasem ktoś nastawał na „wolność słowa” Piekielnika Codziennego, słusznie bądź nie- bez znaczenia, zaplecze prawnicze w postaci Veritych pozwalało na przesuwanie granic dziennikarskiej rzetelności. Zawsze ceniła sobie tę niepoprawność i bezwzględność, z jaką dwaj mężczyźni dbali o swoje interesy. Nie wiedziała wówczas, jak bardzo jej los zwiąże się z zaprzyjaźnioną rodziną i tym małym, przemądrzałym chłopcem w idealnie wyprasowanym ubraniu…

W Salem Elite Preparatory School Delilah wiedziała doskonale, że oto przed nią otwiera się ścieżka, która mogła prowadzić do wymarzonego stanowiska- redaktor naczelnej „Piekielnika Codziennego”. Marzyła o wskoczeniu w buty ojca a z racji świetnego kontaktu, jaki ze sobą mieli, wierzyła, że jest to możliwe. Naturalnie, była w pełni świadoma tego, że córa rodu Harris będzie miała jedno, najważniejsze zadanie- wyjść dobrze za mąż, ale nie do końca zdawała sobie sprawę, z czym to się wiąże, gdyż była przekonana, że po ślubie będzie mogła pójść „swoją drogą” i dalej realizować swoje plany, nie uwzględniwszy w nich męża. W ówczesnym czasie liczyła się dla niej głównie nauka, a uczennicą była bardzo zdolną. Wyćwiczona przez matkę, młoda przedstawicielka rodu Harris emanowała niespotykanym jak na tak młody wiek wdziękiem. Zawsze ubrana adekwatnie do sytuacji, poruszała się z naturalną klasą a nienaganne maniery, zachowywała zawsze, niezależnie od okoliczności. Delilah słynęła z tego, że była stanowcza, a przy tym zwykle uprzejma, choć niejednokrotnie za maską uprzejmości, kryło się szyderstwo. Jej specjalnością były nauki typowo humanistyczne- literatura, historia czy sztuka. Chociaż sama nie posiadała talentu artystycznego, potrafiła profesjonalnie docenić czyjś kunszt, znała gatunki malarskie i większość ich przedstawicieli. Jako córka dziennikarza, potrafiła operować słowem i czerpać korzyści z władzy, jaką ta umiejętność dawała. Poznała również cenę prywatności, gdy zaczęła nawiązywać nowe relacje. Z czasem otaczało ją coraz większe grono rówieśników, a ona potrafiła ich sobie zjednywać i oczarowywać. Sprawiała, że w jej towarzystwie czuli się wyjątkowi, wyróżnieni jej uwagą- potrafiła słuchać, a to dawało jej przewagę nad innymi. Nie żeby słynęła z fałszywości, jednak, gdy osoba, z którą się „zaprzyjaźniła” zdawała sobie sprawę, jak głęboko wpuściła Delilah do swojego życia- nie szukała w niej wroga, tylko sojusznika.

Szeroko pojęta sztuka retoryki zaprowadziła młodą pannę Harris prosto do klubu debat, gdzie bardzo długo uchodziła za niezwyciężoną. Do czasu, gdy na konkursie międzyszkolnym na jej drodze ponownie stanął Marcus Verity, z którym przegrała na oczach wszystkich osób liczących się z jej zdaniem. Upadek autorytetu nie sprawił jednak, że Delilah czuła się upokorzona, a zamiast nienawiści do oponenta, w jej sercu pojawiło się coś w rodzaju niewymuszonego szacunku do przeciwnika. Z jednej strony miała ochotę zepchnąć go ze schodów przy pierwszej, możliwej okazji, z drugiej- pogratulować godnego pojedynku. Sam Marcus wydawał jej się na swój sposób wyjątkowy, a nawet „równy” jej samej. Miał perfekcyjne ubranie, nienaganne maniery i pokonał ją w bitwie na argumenty- co zwykle się nie zdarzało, a przy tym emanował od niego spokój i dostojeństwo, jak przystało na przedstawiciela szanowanej rodziny. Delilah przełknęła wtedy porażkę z godnością, obdarowując adwersarza niewymuszonym uśmiechem i gratulacjami. Jednego była pewna- to nie będzie ich ostatnie spotkanie.

Delilah miała pełną świadomość, że pętla małżeństwa z każdym kolejnym rokiem, coraz ciaśniej zaciska się na jej szyi. O ile nie martwiłaby się tym faktem, gdyby za wyborem partnera stał tylko jej ojciec, tak obecność matki nie napawała jej optymizmem. Wiedziała, że musi zawalczyć o swoje życie, chciała w końcu wziąć ster w swoje ręce chociaż na chwilę, by cokolwiek w końcu w nim ugrać. A przy tym wszystkim, najbardziej chciała odebrać władzę z rąk rodzicielki- odebrać jej tą jedną decyzję i żyć życiem, które poniekąd wybrałaby sama. Senior rodu niechętnie podchodził do tematu małżeństwa, jednak poczucie obowiązku i nagabywania żony powoli wpychały jego myślenie na matrymonialne tory. Sam chciał dla córki jak najlepiej i choć początkowo odrzucał wszelkie kandydatury w celu odwlekania decyzji, musiał wreszcie pogodzić się z faktem, że jego latorośl wkrótce opuści rodzinny dom. Co innego pani Harris, ta odbierała poszukiwania zięcia za aukcję sprzedażową i zerkała tylko z chytrością w oczach „kto da więcej”. Delilah wiedziała, że parasol ojca długo nie pozostanie nad nią rozłożony i postanowiła sama wybrać kandydata, którym z oczywistych dla niej przyczyn był Marcus. Wynikało to z faktu, że któregoś dnia matka w niewybredny sposób wytłumaczyła jej, dlaczego nie może zająć miejsca ojca w redakcji, dorzucając od siebie, że „każde jej osiągnięcie branżowe będzie odbierane jako akt nepotyzmu ze strony ojca, a na każdy wydany przez nią artykuł, liczący się członkowie kręgu będą patrzeć z politowaniem, jakoby córeczka tatusia dostała swoją nędzną rubryczkę, żeby pisać o niczym”. Dziewczyna przełknęła tę lekcję z maską obojętności- sama wiedziała, że matka ma rację i nawet byłaby w stanie to przyznać, gdyby nie fakt, że pod żadnym pozorem nie zamierzała dawać jej satysfakcji. Obiecała sobie wtedy, że ostatni raz pozostawiła jej pole manewru, z którego pani Harris wychodzi górując nad nią. Odrzuciwszy mrzonki i nierealne plany na przyszłość, postanowiła zbudować nową „drabinę kariery” ze szczebli, które miała pod ręką, a jednym z nich był Marcus. Widziała w nim ogromny potencjał, czuła od niego zapach chorobliwej ambicji, którym sama się otaczała i skoro miała z kimś dzielić swoje życie, to musi być to ktoś równy jej samej.

Na ponowne spotkanie z młodym przedstawicielem rodu Verity nie musiała długo czekać, ot kolejne interesy seniorów rodu, podczas których mieli okazję znów stanąć naprzeciw siebie. Delilah zawsze okazywała panu Verity należny szacunek i zwykle zgrabnie pomijała jego syna, jednak tym razem coś się zmieniło- gdyż to jemu poświęciła pełnię swej atencji. Ciepłe, ostentacyjne powitanie, przyjazna rozmowa, kilka słów uznania, te drobne gesty zasiały nową myśl w głowie jej ojca. Połączenie dwóch zaprzyjaźnionych rodów i dwóch, idących ramię w ramię interesów, wydało się seniorowi Harrisów oczywistym rozwiązaniem. Podszepty Delilah tylko go w tej decyzji utwierdzały, a Lilith jej świadkiem- szeptała niezwykle głośno. Senior rodu Verity podzielał zdanie Harrisa i sam widział korzyści z takiego układu. Nic więc dziwnego, że po pewnym czasie Delilah stanęła jako partnerka Marcusa na balu absolwenta, z pełną świadomością, że następny taniec odbędzie się podczas ceremonii ślubnej.

III. DELILAH VERITY.


Małżeństwo niezwykle służyło planom Delilah, która pomimo ustabilizowania swojej pozycji w Kręgu, postawiła na dalszy rozwój. Na studiach w Saint Fall University wybrała kierunek- psychologię, porzuciwszy marzenia o dziennikarstwie. Słowa matki ciągle brzmiały w jej głowie, a nowy plan edukacyjny pozwalał jej rozwinąć skrzydła w zupełnie inną stronę- wierzyła, że dzięki niemu będzie w stanie wynieść się na wyżyny u boku męża. Kreowanie wizerunku nie opierało się jedynie na wyczuciu modowym, musiała poznać ludzką duszę- to, co nią kieruje, jakie są pragnienia i namiętności innych i jak je wykorzystać. Wciąż była pilną uczennicą, dbającą o życie towarzyskie- jak dotychczas. Sztukę retoryki, rozmowy i słuchania innych udoskonaliła do perfekcji, udało jej się również dostać na magisterkę w Wiedniu, gdzie miała okazję podążyć śladami ojców psychologii, takich jak Zygmund Freud czy Karl Gustav Jung. Ten ostatni szczególnie przypadł jej do gustu, podzielała jego pogląd dotyczący nieświadomości zbiorowej czy archetypów. Czerpała z życia studenckiego pełnymi garściami, wiedząc, że są to ostatnie podmuchy wolności, nim osiądzie na stałe na stanowisku żony. Wiedeń wyjątkowo przypadł dziewczynie do gustu a tamtejsza moda wydawała się szalenie interesująca. Za dnia prowadziła badania nad psychologią rozwoju razem z tamtejszymi studentami, wieczorami korzystała z atrakcji jakie oferowało miasto. Mężczyźni często się do niej zalecali, jednak ona regularnie i stanowczo każdemu odmawiała, mając w pamięci swojego męża. Jedynie raz dała się namówić młodemu doktorantowi na wspólne drinki i palenie papierosów na dachu uczelni, gdzie w świetle gwiazd i pod wpływem alkoholu wyznawał jej miłość. Delilah często wspominała tę sytuację w późniejszych latach swojego życia i może czasem żałowała, że jedyne, czym wtedy obdarzyła owego „chłopca” to oschłe- „w innym życiu”. Przed wyjazdem otrzymała od niego tomik poezji- „Kwiaty Zła” Charlesa Baudelaire z dopiskiem w dedykacji- „Delilah to nie jest imię świętej.”  

Czas płynął nieubłaganie, a pani Verity- bo tak już się oficjalnie tytułowała- obroniła pracę na temat „Miejsca archetypów i wpływ nieświadomości zbiorowej w dzisiejszych czasach.” i z tytułem psychologa, wróciła do willi Marcusa, wobec którego nie miała jeszcze skonkretyzowanych planów, gdyż małżonek ze względu na studia prawnicze rzadko bywał w domu, przez co ich relacja nie była do końca sprecyzowana. Samotność niespecjalnie doskwierała Delilah, wręcz przeciwnie- szybko znalazła sobie zajęcie. Szkoła pani Harris odcisnęła na niej piętno, które regularnie dawało o sobie znać w postaci obsesyjnego poprawiania wszystkiego wokół, przez co jej oczekiwania wobec służby wydawały się nierealne. W rodzinie Verity mogła wreszcie rozwinąć skrzydła i dać upust swoim ambicjom. Grała żonę idealną, żywcem wyjętą z poradnika, przyglądając się przez ramię męża kto zajmuje jaką pozycję i przysłuchując się rozmowom na znacznie wyższym szczeblu, niż uprzednio miała okazję. Szczególnie zajmowała ją polityka Kręgu, w której zamierzała brać czynny udział- naturalnie poprzez swojego męża, jako przedstawiciela. Miała również w planach dalszy rozwój swojej kariery, szczególnie marzyła o otwarciu własnego gabinetu psychoterapeutycznego i powrocie na uczelnię. Miała teraz dużo czasu, wszak była żoną Marcusa Verity, który jak na męża, niezwykle rzadko bywał w jej życiu.  

Delilah Verity
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : psycholog
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Witaj w piekle!

W tym momencie zaczyna się Twoja przygoda na Die Ac Nocte! Zachęcamy Cię do przeczytania wiadomości, która została wysłana na Twoje konto w momencie rejestracji, znajdziesz tam krótki przewodnik poruszania się po forum. Obowiązkowo załóż teraz swoją pocztę i kalendarz , a także, jeśli masz na to ochotę, temat z relacjami postaci i rachunek bankowy. Możesz już rozpocząć grę. Zachęcamy do spojrzenia w poszukiwania gry, w których to znajdziesz osoby chętne do fabuły.


I pamiętaj...
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.

Sprawdzający: Charlotte Williamson
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Rozliczenie


Ekwipunek



Aktualizacje


10.02.24 Zakupy początkowe (+100 PD)

Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej