First topic message reminder : Kozia arteria Ten niezwykle ważny szlak komunikacyjny dla owiec, baranów i innych zwierząt gospodarczych wypasanych na tych terenach nosi nazwę koziej arterii. Przydomek ten wziął się ze starej legendy, której dokładnej treści nikt już nie pamięta. Podobno wieki temu, jeśli jakaś z kóz zgubiła na pastwisku, ostatecznie prędzej czy później można było znaleźć ją na tej ścieżce. To, w jaki sposób się na nią dostawała, pozostawało tajemnicą, ale Padmorowie lubią sobie potwierdzać, że Lucyfer o nią zadbał i zesłał na właściwą drogę. Arteria biegnie pomiędzy pięknymi pastwiskami, które wydają się zielone przez niemal cały rok. Chociaż zimą pola pokrywa warstwa śniegu, przebijające się kłęby świeżej trawy tworząc niemal magiczny nastrój. Mówi się, że magia ma w tym swój udział, ale, jak i po co? Tego nie wie nikt. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Niespodziewane spotkanie przynajmniej częściowo było w stanie wyjaśnić im tragedie, jakie miały miejsce tego dnia w Hellridge, ale z drugiej strony... jak wiele nowych pytań mogło pojawić się w waszych głowach? Gorsou odszedł, zapowiadając spotkanie, które już niedługo miało odbyć się w ścisłym gronie Kowenu Dnia. Do wniosków musieliście jednak dojść sami, a potem omówić je wspólnie. Tylko w ten sposób mogliście naprawdę zrozumieć co miało miejsce w Wallow, gdy na ziemię z Niebios spadł Eros, przez mgłę opowiadając wam swoją historię. Niech Lucyfer ma go w swojej opiece. Wszak u niego teraz jest. Bardzo dziękuję wam za grę, sprawne odpisy i wyjątkowe zaangażowanie, a także kreatywność. Od tego momentu możecie dokonywać rozwoju postaci, a także grać wątki mające termin po wydarzeniach w Wallow. Za udział w tej części wydarzenia wszyscy otrzymujecie osiągnięcie Na sianku z Erosem o poranku. Oprócz tego jako grupa, która w całości i (prawie) nienaruszona dotarła do końca wydarzenia, otrzymujecie ode mnie osiągnięcie W kupie siła (oprócz Percivala, który to osiągnięcie już ma). W poniższym podsumowaniu znajdziecie swoje zdobyte punkty doświadczenia (zależne od zaangażowania, ilości odpisów i terminowości oraz poniesionego ryzyka i kreatywności), a także drobne prezenty od Mistrza Gry. Judith, po wypowiedzeniu inkantacji w kieszeni swojej kurtki poczułaś coś ciężkiego, czego z pewnością wcześniej tam nie było. Był to magiczny nabój, idealnie pasujący do twojej strzelby. Nie różnił się kształtem od normalnego, za to na sobie miał wygrawerowany mały symbol słońca. W przypadku użycia go wystrzelając z broni palnej, nabój obniży próg potrzebny do wyrzucenia na kości k100 o 30. Przedmiot został dodany do twojego ekwipunku i na przyszłość należy traktować go normalnymi zasadami dotyczącymi ekwipunku. Do znaków szczególnych w twojej karcie postaci zostały dopisane blizny po poparzeniach na lewej kostce. W przypadku zniwelowania ich w jakikolwiek sposób zgłoś ten fakt w dodatkowych aktualizacjach. Otrzymujesz ode mnie 150 punktów doświadczenia. Percivalu, gdy tylko znalazłeś się ponownie w swoim domu, w kieszeni swojej koszuli poczułeś nieznaczny ciężar. Zjawił się tam przedmiot, którego wcześniej nie widziałeś. Był to bardzo miękki i nad wyraz kruchy kawałek czystego złota. Miał łagodnie zakończone krawędzie, a na sobie wygrawerowany delikatny i drobny symbol słońca. W przypadku zgniecenia go miał rozpaść się w pył, co poczułeś pod swoimi palcami. Gdy go użyjesz, przedmiot ten zapewni ci bonus +15 do rzutu kością k100 na czary z zakresu magii anatomicznej przez okres 3 tur. Przedmiot został dodany do twojego ekwipunku i na przyszłość należy traktować go normalnymi zasadami dotyczącymi ekwipunku. Otrzymujesz ode mnie 150 punktów doświadczenia. Sebastianie, po wypowiedzeniu inkantacji, w kieszeni swoich spodni poczułeś coś ciężkiego, czego wcześniej tam nie miałeś. Była to mała fiolka zawierająca jedną kroplę przeźroczystej substancji. Na jej korku wypalony był symbol słońca. Do niej doczepiony był liścik z pojedynczym zdaniem „Użyj, by dostrzec”. W przypadku zakroplenia nią oka, substancja zapewni ci bonus +15 do rzutu kością k100 na percepcję (związana ze spostrzegawczością) na okres 3 tur. Przedmiot został dodany do twojego ekwipunku i na przyszłość należy traktować go normalnymi zasadami dotyczącymi ekwipunku. Otrzymujesz ode mnie 150 punktów doświadczenia. Wszyscy, wszystkie kwestie techniczne, punkty i odznaka w najbliższych chwilach pojawią się w waszych profilach. Mistrz Gry jeszcze raz dziękuje za udział w wydarzeniu. Wszyscy z tematu |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
25 marca 1985Czasami nawet Imani musiała wyjść z domu, opuścić podwórze i zrobić coś poza swoją skromną posiadłością, aby zadbać o dobytek zwierzęcy, którym zajmowała się wspólnie z Joem. A że kóz czy krów nie było łącznie tylko dwóch, tylko więcej, dodatkowo na głowie miała dzieci (co nie było w jej przypadku niczym nadzwyczajnym), postanowiła wziąć jedną z pracownic, Sandy do pomocy. To również nie była nadzwyczajna sytuacja. Padmore często wolała prosić o pomoc osoby, które miała wrażenie, że z różnych względów mogą czuć się nieswojo. A Sandy była w okolicy zasadniczo dalej nową osobą. Sama pamiętała, jak to jest. Starsze dzieci były w szkole, ale młodsze razem z nią. Kobieta upewniła się, że Falco jest opatulony, a Fabienne ma własny kijek do poganiania co bardziej ślamazarnych sztuk, choć tylko na pokaz. Nie chciała, by naprawdę przeganiała zwierzęta, z których część była jednak większa i cięższa od niej. Na szczęście zwierzęta nauczone tego, że są przeganiane po to, by pohasać i pojeść świeżej trawy raczej nie sprawiały problemów, same gnały przed siebie i wystarczyło się upewnić, że żadna sztuka nie zabłąka się z ciekawości gdzieś dalej. - Gotowa? - spytała Indianki, nim wypuściła zwierzęta, schodząc im od razu z drogi. Złapała synka za rączkę, a córkę zatrzymała, zagradzając jej drogę kijem. Kozy i krowy musiały w końcu najpierw wyjść. Oni pójdą za nimi. Uśmiechała się też do nich wszystkich, co z pewnością nikogo nie powinno zadziwiać. Imani starała się mieć zawsze pozytywne nastawienie do życia. Pomagała jej w tym wiara, że kiedyś całą ziemię napełni magia, zgodnie z wolą Lucyfera. Na razie musieli jednak żyć tak, jak do tej pory. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
Było bardzo wiele powodów, dla których Wallow przypominało jej dom. Dokładnie tyle samo powodów, które mówiły, że nie powinno jej to cieszyć i że dom to miejsce, z którego uciekła, bo stało się jej więzieniem. A jednak, kiedy trafiła do nowego miasta, powróciła do tego, co było jej znane. Do wsi, lasów rozciągających się nieopodal. I pól. Pola uprawne być może stały się częścią krajobrazu Mashpee, jaki pamiętała. Pamiętała z pewnością podział społeczności na role i pamiętała szacunek, jakim darzyło się kobiety, gdy szły w pole, aby uprawiać ziemię, która ich karmiła. Szacunek również należał się mężczyznom, którzy polowali – czy teraz być może przynosili już gotową zwierzynę, ale wciąż zdarzali się myśliwi i rybacy. Tak jak wciąż zdarzały się kobiety, które pracowały w polu. Sandy pamiętała to doskonale, gdy bawiła się razem z dziećmi pomiędzy matkami, które ich doglądały, gdy zgraja berbeci biegała, ganiała się, chowała i strzelała z łuku. Może dlatego podjęła się pracy na polach. Pamiętała wciąż, że choć była to praca ciężka, to otoczona szacunkiem i dbająca o Matkę Ziemię. Padmore’owie byli dobrymi ludźmi. Dokładnie takimi, jacy wpisywali się w definicję właścicieli ziem i rolników, ale to nie znaczyło niczego złego. Praca dla nich nie była hańbiąca i nie była również wyzyskiem. Dlatego Sandy nie szukała niczego innego. Nawet jeśli wracając nie miała już siły, by podnieść się następnego dnia. Dzień dzisiejszy miał być nieco inny, gdy Imani poprosiła ją o towarzystwo i pomoc przy zaganianiu bydła na łąkę. Stawiła się o wyznaczonej godzinie w wyznaczonym miejscu, wzrokiem jeszcze omiatając dwójkę dzieci, która stawiła się razem z matką. Wzrok Hensley zatrzymał się przede wszystkim na dziewczynce, spoglądającej na matkę i czekającej, aż nareszcie ruszą. Carol jest odrobinę starsza. Niebawem powinna pójść do szkoły. Oderwała spojrzenie od dziecka, gdy Imani zapytała ją o gotowość do podróży i sama skinęła głową. Nie było do czego się przygotowywać. I nie było o czym dywagować. Trzeba iść i to zrobić. |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
Zwierzęta, wypuszczone z obory, z widoczną radością ruszyły w kierunku ścieżki prowadzącej najpierw na kozią arterię, dzięki której później miały dojść na pastwisko. Radość ta była widoczna mimo braku ludzkiej mimiki na ich pyszczkach. Jej córeczka aż zaśmiała się, gdy obok niej wesoło podskoczyła naprawdę przyjemnie owłosiona koza. Imani pamiętała, jak kiedyś udało jej się namówić Joe na kupienie także ładnych okazów. Jej mąż był przede wszystkim praktyczny, ale nie chciała tego zmieniać. Bardziej chciała w niewielki sposób uczynić to miejsce również swoim. I to się udało. Ale tylko dlatego, że mąż również chciał, by czuła się częścią tego miejsca i rodziny. Całe towarzystwo szło za zwierzętami, upewniając się, że żadne nie odejdzie w bok - czy to z ciekawości, czy to wystraszone czymś, co dla człowieka z góry będzie uznane za brak zagrożenia. Mimo, że jej to trochę zawadzało w tym obowiązku, często łapała Falco za rękę, aby chłopiec wiedział, że nie ma sensu się oddalać w poszukiwaniu przygód. Już nie mówiąc o tym, że chciała upewnić się, że jest obok niej. Córki tak nie pilnowała wiedząc, że dziewczynka była na tyle duża, że w razie co odkrzyknie gdzie jest albo wróci bezpośrednio do niej. Większy problem był z trzodą, którą gnali przed siebie. Padmore szybkim ruchem doskoczyła do krowy, która chciała odbić w bok, spiesząc się najwyraźniej do pierwszej dostępnej kępki bardziej wyrośniętej trawy. Kijem i samą sobą zagrodziła jej drogę, a kiedy upewniła się, że mućka wróciła do stada, szybko tym razem doskoczyła do syna. Maluch na szczęście zamiast szukać przygód na własną rękę był zbyt zaskoczony faktem, gdzie jego mama nagle zniknęła. Rozglądał się dookoła swoimi wielkimi oczyma. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
Sandy przez dłuższą chwilę wpatrywała się jedynie w przestrzeń, myśląc o tym, że przydałby się tutaj pies pasterski. Obie mogły przypilnować stada z dwóch stron, ale dobrze wytresowany pies byłby przydatny o wiele bardziej niż dwie kobiety w okolicach trzydziestki. No właśnie. Tak niewiele lat je dzieliło, a wiodły tak różne żywoty. Imani, na przykład, była częścią Kręgu, miała męża i gromadkę dzieci. Sandy, dla przykładu, częścią Kręgu nie była. Być może mogła mieć kiedyś męża, ale do tego nie doszło. Miała jedno dziecko, które żyło gdzieś w Saint Fall. Do pakietu mogła dorzucić tylko kilka myśli samobójczych, albo oskarżających siebie samą o zrujnowanie życia. Miała trzydzieści lat. Nie miała nic. Padmore odeszła kawałek. Sandy dostrzegła, że tylko po to, aby żadna z krów nie odeszła ze stada, bo wiadomym było, że odejdzie jedna, a pociągnie za sobą kilka. Dostrzegła jednak również zmieszanie dziecka, kiedy nagle straciło ją z oczu. Uśmiechnęła się, krótko, pod nosem. — Nie bój się, mama jest tam dalej, przy krówce – rzuciła mu Sandy, pokazując palcem, ale pewnie wciąż nie widział. – Chcesz zobaczyć? Być może byłaby w stanie dźwignąć go na ręce, ale nie zamierzała tego zrobić, jeśli jej nie pozwoli. Dlatego odczekała tą chwilę wahania, po czym złapała syna Imani i podsadziła go na ramionach, żeby zobaczył idącą przed nimi Imani. Od razu buzia mu się rozpromieniła, gdy zaczął krzyczeć mama! i wołać do niej z tyłu stada. Sandy w międzyczasie przyglądała się, aby żadna z krów nie uciekła w inną stronę niż ta, która wiodła dalej, prosto na pastwisko. |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
Udało jej się utrzymać jedność stada, choć krasula była nader uparta i jeszcze przez chwilę próbowała znaleźć okazję, aby pognać w stronę szczególnie apetycznej kępki czy czegokolwiek, co sobie wypatrzyła swoimi wielkimi oczyma. Imani zasadniczo nie dbała o to, co ujrzała. Nie chciała pogubić zwierząt, które miała pod opieką, nawet jeśli kozia arteria miała tę właściwość, że zaginione sztuki same się potem znajdowały. Nie można było wszystkiego zwalać na Lucyfera, choćby z szacunku do niego. Kiedy udało jej się opanować krowę, odwróciła się do syna, słysząc jak radośnie wołał mama! Uśmiechnęła się do niego z czułością i podeszła do Sandy. - Dziękuję - podziękowała. - Może już go przejmę. Noszenie go na barana rzeczywiście może być lepszym pomysłem - stwierdziła, odbierając Falco i sama go podsadzając na swoich ramionach. Rozejrzała się w międzyczasie czujnie, zobaczyła jednak, że Fabienne jest niedaleko, zaczepiając nieśmiało jedną młodą kózkę. - Masz rękę do dzieci - pochwaliła jeszcze Sandy, chwilowo idąc z nią za stadem. Zaraz na wypadek będą musiały się rozdzielić i obserwować, czy jakieś zwierzęta na obrzeżach stada się nie odłączają, ale na szczęście nie było ich aż tak dużo. - Jak ci się u nas pracuje? - zagadała kobietę, widząc, że mają chwilę spokoju. Po chwili, dalej z synkiem noszonym na barana, oddzieliła się, by zerknąć czy niesforna mućka znowu coś kombinuje. Na szczęście tego nie robiła. Za to usłyszała z drugiej strony głos córki: - Mamo, kózki chcą się rozdzielić! Padmore spojrzała na Sandy, która była bliżej licząc, że może się tym zająć. Była przekonana, że jej dziecko nie poradzi sobie, a przynajmniej nie samo. Zwierzęta dzisiaj były niesforne jak nigdy. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
Nie protestuje, kiedy Imani wraca i postanawia przejąć od Hensley własnego syna. Oddaje mu go, nie z ulgą, a ogólnie przyjętą obojętnością, z jaką wykonuje się polecenia w pracy. Spogląda tylko, jak chłopiec osiada na ramionach matki, ucieszony jej towarzystwem znów. Spogląda ponownie na twarz Padmore dopiero wtedy, kiedy z jej ust wypływa komplement. Cień, który czai się w kącikach ust Sandy, mógłby być uśmiechem, gdyby nie fakt, że nie docierał do jej oczu. Nie było w nim niczego z radości ani ucieszenia się miłymi słowami. Po chwili odwróciła także i głowę, nie odzywając się ani słowem. Być może byłaby dobrą matką. W innym świecie. W innym życiu. Gdyby podjęła inne decyzje. Spogląda na córkę Imani, która właśnie podchodziła do jednej z młodych kóz, widocznie chcąc zwrócić na siebie uwagę. Czy Carol również była tak ciekawa świata? Czy szanowałaby i kochała zwierzęta, obnosiła się z szacunkiem do natury? Czy odziedziczyła po niej coś, być może urodę, spojrzenie na świat? Najpewniej spojrzenie na świat umarłych. Czy już jej dar zaczął się objawiać? Powinna mieć teraz sześć lat. To mniej więcej wiek, w którym Sandy już potrafiła krótko porozmawiać z duchami… Z konsternacji wyrywa ją głos Imani, a Sandy podnosi na nią wzrok po raz kolejny. Uśmiecha się niemrawo, dając zdawkową odpowiedź: — Dobrze. To wszystko. Sandy nigdy nie była wylewna. To znaczy kiedyś była. Ale to było dawno. Sześć lat temu, nim podjęła jedną z najgorszych decyzji w swoim życiu. Gdyby po prostu lata temu zerwała z Danielem i była posłuszna rodzinie, nie byłoby takiej sytuacji. I byłaby równie nieszczęśliwa jak teraz. — W rezerwacie wykonywało się podobną pracę. Teraz wszyscy starają się powrócić do korzeni. – Powiedziała to tylko ze względu na grzeczność. Nie chciała, żeby Padmore odebrała ją jako nieuprzejmego mruka. Alarm, jaki podniosła córka Imani, spowodował, że obie kobiety spojrzały w jej stronę. W rzeczywistości stado teraz chciało rozdzielić się na dwa rzędy. Sandy więc ruszyła w ich stronę, własnym ciałem blokując ścieżkę tej pierwszej, która ciągnęła pół stada za sobą, żeby wszystkie wróciły na właściwe tory. |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
Falco, ucieszony, obserwował teraz świat z matczynych ramion, zachwycony wskazując zwierzątka, które mu się najbardziej spodobały. Szczególnie te z dłuższą, miększą sierścią. Imani słyszała czasem jego radosne popiskiwanie, starała się jednak zarazem trzymać go stabilnie na barkach, jak i utrzymać kij do przeganiania zwierząt tak, by móc w razie potrzeby nim reagować. Na szczęście dzień był dość przyjemny. Pewnie dlatego, że nie padało, a wiatr nie próbował dostać się pod ubranie. Gdyby jeszcze zwierzęta nie szalały, szukając dla siebie wychodzących powoli kępek trawy, byłoby idealnie. Dziś jednak musiała mieć oczy dookoła głowy. Tym bardziej, że musiała też patrzeć na dzieci. Oddaliła się na chwilę i proszę, jej synek się przeraził. Dobrze, że jej córka była trochę bardziej ogarnięta i w razie co była gotowa ją wołać. Szczerze mówiąc nie spodziewała się z ust pracownicy takiej odpowiedzi. Nie to, że jej nie wierzyła, ale nie wiedziała jak je interpretować. Czyżby Sandy była motywowana nostalgią? - Czyli zatęskniłaś za znajomymi zajęciami? - dopytała, nim kobieta poszła zapobiec ewentualnej tragedii. Znaczy tragedii. Imani wiedziała, że Lucyfer nad nimi czuwa i zagubione zwierzę prędzej czy później tu się odnajdzie. Nie zmieniało to jednak faktu, że lepiej było mieć zwierzę na pastwisku, gdy przyjdzie czas dojenia. Inaczej taka koza czy krowa będzie jednak się męczyć. W ten sposób doszły do momentu, po opanowaniu kryzysu, gdzie otwierały bramę na pastwisko i upewniał się, że każde zwierzę przez nią przejdzie. W tych warunkach rozmowa wiązała się z krzykiem. Ale chociaż jej synek miał dobry widok na zwierzątka. - Dajesz radę? - Padmore głośno zadała pytanie Sandy. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
Niekoniecznie spodziewała się kontynuowania tematu przez Imani, dlatego spojrzała na nią, przeciągając tę chwilę ciszy pomiędzy nimi. Zatęskniłaś za znajomymi zajęciami? Niekoniecznie. Wypasanie bydła czy zbieractwo nigdy nie leżało w jej obowiązkach. W Mashpee wszystko, co Hensleyowie musieli robić, to być i wspierać społeczność poprzez kontakt z duchami. Zachowywać spokój i harmonię zarówno u żywych żałobników, jak i wśród martwych. To dość odpowiedzialna praca, przez co też darzona była ogromnym szacunkiem. Dlatego to zajęcie nigdy nie było jej bliskie ani znajome. Nie miała więc za czym tęsknić. Nie miała też szansy tęsknić za domem, bo sama z niego uciekła. Nie był więc to ani sentyment, ani… nic w zasadzie. Znalazła pracę z potrzeby pieniędzy. Dla spokojnego życia. Być może, aby mogła odłożyć na dalszą podróż. Dokąd? Za sobą miała dom, z którego uciekła. Przed sobą miała rodzinę, przed którą uciekła. Ucieczka to widocznie jej sposób na życie. Czy od życia również da radę uciec? — Można tak powiedzieć – kłamstwo prześlizguje się przez jej wargi, maskowane lekkim uniesieniem kącików ust w czymś, co przypominać miało uśmiech. I tyle z rozmowy. Za moment obie stały i wypuszczały bydło na pastwisko, dbając, aby każda sztuka przeszła przez szeroki płot. Nie było z tym problemów, wszystkie zwierzęta były raczej chętne do przejścia na tę lepszą stronę ogrodzenia. Na krzyk Imani, Sandy tylko kiwnęła głową. Nie było to wielkie wyzwanie. I Sandy nigdy nie podnosiła głosu. Mówiła przede wszystkim cicho, o ile mówiła wcale. O wiele częściej można było dostrzec u niej gest, niż usłyszeć jakieś słowo. Niebawem wszystkie zwierzęta znajdowały się już po tej drugiej stronie ogrodzenia. |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
Sandy nie była zbyt rozmowna, więc po szybkiej odpowiedzi Imani z uśmiechem jej kiwnęła głową, przyjmując odpowiedź, ale dalej już nie zagadywała. Miała wrażenie, że pracownica Padmorów nie miała na to ochoty, a ona nie zamierzała jej zmuszać do wypluwania z siebie słów. Na to być może przyjdzie czas, jeśli Lucyfer da. W innym wypadku zostanie im razem milczeć przy pracy. Imani wolała korzystać z okazji do zaznajamiania się z nowymi osobami, ale każdy miał wolną wolę. Nie mogła więc nikogo zmusić do zwierzeń ani nawet prostych rozmówek o pogodzie. Jej córka stanęła po stronie Sandy, najwyraźniej uznając, że skoro ona stoi po jednej stronie z najmłodszym, ona dla wyrównania powinna pomagać Indiance. - Dalej, krówki, kózki, dalej! - krzyknęła radośnie, nie zdając sobie zapewne jeszcze sprawy, że zwierzęta przyzwyczajone do pewnych rzeczy nie wymagały rozkazów, a jedynie dopilnowania, by nie zbłądzić poza bezpieczną trasę. Co dzisiaj zresztą było trochę ciężką walką, bo niektóre kombinowały jak nigdy. Sama Imani teraz ze zdziwieniem podeszła, dalej z synem noszonym na barana, by powstrzymać jedną kozę od zbłądzenia i pójścia gdzieś totalnie poza pastwisko. Oczywiście wystarczyło zagrodzenie drogi kijem, by zwierzę sobie przypomniało, że jakby go inna trawa nie ciągnęła, ono powinno wejść na ogrodzony teren. Po chwili więc Padmore wróciła na swoje stanowisko, upewniając się, że żadna sztuka z tej jakże dzisiaj rozwydrzonej trzody nie zbłądzi już dzisiaj. Gdy już każde jedno zwierzę weszło na pastwisko, kobieta zamknęła swoją połowę bramy, dając też znak Hensley, że to moment na to. Na koniec jeszcze upewniła się, że brama jest dobrze zamknięta, nim ruszyły w drogę powrotną. - Myślę, że należy nam się chwila odpoczynku przy herbacie - zaoferowała z uśmiechem. Puściła też Falco, aby tym razem szedł obok niej za rączkę. Nie chciała go jednak przesadnie rozleniwić. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
Dalsza część przebiegała we względnym spokoju. Zwierzęta przebiegały przez otwartą bramę, a Sandy nawet nie zauważyła, gdy obok niej znalazła się córka Imani, radośnie pokrzykując i zachęcając bydło, aby szybciutko przebiegły na drugą stronę. Gdzieś po kilku chwilach Hensley zauważyła, jak jedna z ostatnich kóz chciała przedostać się inną drogą, ale ta została jej zagrodzona przez Imani, dlatego powróciła na miejsce. Córka Imani przyjmowała funkcję skutecznej blokady, nawet jeśli była nieświadoma, co jakiś czas podłapując sierść zwierzęcia i poganiając w odpowiednią stronę. Żadne ze zwierząt nie próbowało nawet przedostać się pomiędzy dwoma kobietami, jedną wyższą, drugą zdecydowanie mniejszą, ale nadrabiającą entuzjazmem. W ostateczności wszystkie zwierzęta znalazły się po drugiej stronie ogrodzenia. Imani przechodziła, aby zamknąć ogrodzenie po swojej stronie, Sandy natomiast złapała za bramę po drugiej stronie, ciągnąc za sobą, aby przymknąć ją i zadbać, aby zwierzęta nie próbowały wrócić. Chwilę zajęło ulokowanie jej w odpowiednim miejscu, a potem Padmore zbadała dostatecznie, czy ta jest zamknięta odpowiednio dobrze. Sandy domyślała się, że taka rozpędzona krowa potrafiła mieć moc naprawdę ogromną. Gdyby naprawdę chciały, pewnie by ją wyważyły pod dzikim pędem. Lepiej, żeby nic takiego się nie stało. Krowy i kozy radośnie przebiegły przez pastwisko, każda ostatecznie znajdując sobie swoje ździebełko trawy. Jedna, pozostająca najbliżej, próbowała chyba zjeść płaszcz Sandy, ale Hensley zabrała go spomiędzy jej zębów i pogoniła w stronę trawy, bez większego słowa. Tak, zdecydowanie jest to dobra pora na przerwę na herbatę. Dlatego skinęła głową i pozwoliła się poprowadzić w odpowiednie miejsce, kątem oka jeszcze zerkając na córkę Imani, aby nigdzie się nie zapodziała, bo widocznie wiejskie zwierzątka były dla niej niezmiernie fascynujące. Imani i Sandy z tematu |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii