Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Skalny jednorożec
Daleko w lesie, gdzieś pomiędzy starym klonem a urwiskiem, znajduje się nietypowa skała w całości pokryta mchem i zeschniętą trawą. Legendy twierdzą, że przed wiekami w tym właśnie miejscu zmarł jednorożec. Podobno niedaleko mieszkała wyjątkowo wredna czarownica, która pomimo bliskości natury zwyczajnie za nią nie przepadała. Okoliczne lisy, wiewiórki i jelenie stroniły od jej towarzystwa, nauczone doświadczeniem. Jednorożec - stworzenie niepochodzące z tych terenów - zaplątało sobie kopyto pomiędzy korzeniami rosłego drzewa, a na jego nieszczęście wołanie o pomoc usłyszała wiedźma. Spiesząc do zwierzęcia, wycelowała w niego czar, szybko pozbywając się problemu. Jednorożec do tej pory tkwi w tym miejscu, już dawno pokryty kamieniem.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry

Ku intencjiUczta Ognia

Uczta Ognia to nie tylko czas świętowania, ale także wzmożonych modlitw i oddawania czci Lucyferowi ku intencji wybranej przez czarownika. Specjalnie na tę okazję pomiędzy gęstwiną ciemnego lasu rozstawiono duży namiot, którego podłoże wyłożone jest drewnianymi deskami, ułatwiającymi poruszanie się po jego wnętrzu. W środku widok jest iście magiczny - setki o ile nie tysiące rozstawionych na ołtarzach, stolikach i piedestałach świec rozświetla całą przestrzeń. Zwłaszcza wśród młodzieży popularne jest tu zgubienie się między wąskimi przejściami, aby oddać się pocałunkom w romantycznej atmosferze, ale namiot ten ma inne przeznaczenie. Popularne zwłaszcza wśród najbardziej wierzących jest odpalenie świecy w wybranej przez siebie intencji, a następnie złożenie modłów do Lucyfera, aby ta się spełniła.
Do najpopularniejszych intencji, bo związanych z tematem ognia, należą: zbrodnia, wygrana, pochlebstwa, sukces, wojna oraz cudzy ból. Chociaż czarownicy nie są nimi w żaden sposób ograniczeni, mówi się, że takie mają największe szanse na powodzenie. Aby odpalić świecę, należy pobrać ją z jednego z wielkich wiklinowych koszy ustawionych tuż przy wejściu, a następnie znaleźć dla niej przemawiające do serca miejsce, po czym odpalić ją od innej pobliskiej świecy - według wierzeń dbając tym samym o spełnienie się cudzej intencji. Po zapaleniu ognia należy w myślach sześciokrotnie wypowiedzieć swoją intencję i pomodlić się do Lucyfera o jej spełnienie.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
20 stycznia 1985

Jeśli złożymy do kupy wszystkie oszczędności, to na pewno wystarczy — skończył myśl Marwood, zanurzając się w ciszy namiotu wypełnionego światłem.
Problemy finansowe rodziny spoczywały na jego barkach - przynajmniej według zdania głowy tego rodu, która osadzona była na smukłej szyi jego żony.
Nie tak wyobrażał sobie życie. Młody naukowiec, który przed sobą miał świetlaną przyszłość, wypełnioną zagadkami magii, jej dominacją i teoriami zapierającymi dech w piersiach, mógł co najwyżej powspominać moment, w którym wszystko to się zaczęło. Jej łzy okraszone słowami "jestem w ciąży", które cięły powietrze jak siekiera. Reakcja była natychmiastowa. Z domu Frank nie wyniósł wiedzy na temat Piekieł, czy definicji magicznych wiązek, ale za to wyniósł swój honor, który za żadne skarby nie pozwoliłby mu na ucieczkę od odpowiedzialności. Na świecie pojawiła się pierwsza córka, potem druga, potem trzecia. Czas płynął szybko, wypełniony dziecięcym śmiechem, zapachem świeżo wypranych tetrowych pieluch, kaszką manną rozrzuconą po całej kuchni, kiedy to któryś z malców próbował zrobić z niej broń strzelającą wprost w rodziców. Esther doceniła pewnie ten żart znacznie bardziej, patrząc na zamiłowanie żony do broni palnej, chociaż fakt, że musiała po tej amunicji posprzątać, działał tutaj na niekorzyść. Każde z takich wspomnień, zawiazanych po latach wstążką w albumie rodzinnym, niosło ciepło dla starego serca, ale i robiło z nim coś znacznie gorszego. Ukazywało niepowstrzymane przemijanie.
Żyło im się dobrze i względnie normalnie. Etaty w szkółce, warsztat wypełniony wszelkiej maści bibelotami, które Frank naprawiał za drobną opłatą i dorastające dzieci, które ostatecznie wyfruwały z gniazda przybliżały państwa Marwood do spokoju, ale zabierały finanse. Gorzkie poczucie, że "do pierwszego nie wystarczy" towarzyszyło małżeństwu prawdopodobnie od zarania dziejów. Stało się tak intuicyjne, że przyzwyczajenie do tego stanu rzeczy było już niezauważalne. Były zresztą rzeczy ważniejsze od pieniędzy.
Frank Lucyferowi powierzył swoje życie. Z przekrzywionymi lekko w lewo okularami na nosie, słuchał nie tylko wspomnień, ale i planów swojego pana, dla siebie samego upatrując w nich szansę na spełnienie marzeń tak silnych, że miały wartość większą niż miliony dolarów. Dawne ambicje odżywały, sukces, jakiego pragnął za młodu, miał okazać się realny, chociaż już dawno głowę naukowca przyprószyła siwizna.
Marwood chwycił żonę mocniej w pasie, gładząc jeszcze jej biodro, jakby upewnić się chciał, że jest obok.
Junior na pewno dobrze bawi się z resztą przy ogniskach, nie martw się — powiedział szeptem, choć pojęcia nie miał czy faktycznie myśl o bezpieczeństwie jedynego syna zaprzątała głowę Esther. — Musimy zapalić świece, pomodlić się — a o co? O tym mogli wiedzieć tylko sami. — Musimy.
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Frank Marwood dnia Sro Mar 22, 2023 10:37 pm, w całości zmieniany 2 razy
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
- Hm? - Drgnęła od męskiego dotyku, zwracając wzrok ku mężowi. To nie najmłodszy z Marwoodów zaprzątał jej głowę, a stojący tuż obok mężczyzna, którego spojrzenie coraz częściej bywało nieobecne. Według czarownicy brał na siebie zdecydowanie zbyt wiele obowiązków, poczuwając się do odpowiedzialności za całą rodzinę. Powtarzała mu to od lat, wyrażając swoje niezadowolenie, ale i niepokój. Gasł przecież w oczach, choć nigdy się nie skarżył, a uśmiech nadal rozświetlał jego twarz, kiedy z okrzykiem triumfu wparowywał do kuchni, chwaląc się nowym odkryciem. Pieniądzem martwił się znacznie częściej, niż ona, skrupulatnie zapisując kolejne wydatki i zachodząc w głowę czy aby na pewno stać ich będzie na zapewnienie rodzinie bytu do następnego miesiąca. Z wolna przestawała już zwracać mu na to uwagę, nie chcąc dodatkowo martwić go tymi przemyśleniami. Zbyt wiele poświęcił dla dobra rodziny, by zamęczać go kolejnymi wyrzutami, jakie przecież kłębiły się tylko w głowie, plącząc myśli i psując krew, niepotrzebnie. Powrót Joyce do domu rodzinnego wcale nie ułatwiał im przetrwania do pierwszego, zwłaszcza z wnukiem, którego choroba także nie była tania i pochłaniała fundusze. Choć córka zapewniała, że zamartwianie się jest zbędne, że wcale nie chce im się narzucać, to nie mogli przecież pozwolić na to, aby zostawić ją samą sobie. Rodzina powinna trzymać się razem, jeden wspierać drugiego, dla rodziny Marwoodów była to sprawa jasna.
Schyliła się po zawarte w wiklinowym koszu świece, jedną z nich podając Frankowi. Z każdą nową zmarszczką kreślącą czoło czy policzek przystojnego profilu utwierdzała się w przekonaniu, że to przeznaczenie, sam Lucyfer postawił ich na swojej drodze, by każdego dnia umacniali się w sobie i oddaniu Najwyższemu. Może i nie wtórowała mu w gorliwości działania na rzecz Kowenu, ale zawsze dawała mu potwierdzenie lojalności oraz wsparcia, z którym mógł się do niej zwrócić w każdej potrzebie. Także i teraz zacisnęła mocniej dłoń na jego ramieniu i posłała mu ciepły uśmiech. Towarzyszący im dziś nastrój zadumy jak najbardziej pasował do okoliczności święta, lecz nie chciała, by przyświecał im przez całą Ucztę.
- Musimy - przytaknęła ściszonym głosem, bo i ona miała swoją intencję, z jaką przyszła tu dziś, by zawierzyć ją Lucyferowi. To nie pieniądz ani rozwój kariery interesowały ją najbardziej, to nie one przyświecały życiu pani Marwood, to nie dla nich każdego dnia odnajdywała w sobie siłę, by nigdy się nie poddawać. Wypuściwszy czarownika z objęć, ruszyła w głąb namiotu, krocząc między ołtarzami i stolikami w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca dla złożenia modłów. Ciepły blask otaczających ją zewsząd płomieni tańczył na ścianach z gęsto tkanego materiału. Kobieta przystanęła obok jednego z niższych postumentów w samym centrum namiotu. Ujęła świecę w obie dłonie i obejrzała się dyskretnie przez ramię, by sięgnąć wzrokiem kroczącego nieopodal mężczyzny. To on był intencją Esther, jego radość, bezpieczeństwo i spokój ducha, jakiego tak bardzo mu teraz brakowało.
- Niechaj stary porządek świata zadzieje się zgodnie z twoją wolą. - Ze słowem szeptu roziskrzyła swój płomień, zapalając knot od pobliskiej świecy. - Ochroń go, otocz swoją opieką, bądź dla niego światłem, aby odnalazł swoją drogę. - Choć w pani Marwood kłębiło się wiele niepokojących ją myśli, tak wiedziała, że Lucyfer nie pozwoli, by kroczących jego ścieżką wyznawcom stało się cokolwiek złego. Kobieta wyciągnęła ku postumentowi i kolejne światło dołączyło do setek już istniejących.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Życie by dla niej jednej oddał. Choćby palono go na stosie i ostrzami wykrawano najmniejsze organy jego ciała, płaty skóry zrywali żywcem, tak dla niej jednej nie zająknąłby się i trwał.
Dla niej jednej i dla Niego Jedynego.
Spokojnym spojrzeniem smagał profil swojej żony, ukochanej sercu, której za żadne skarby tego świata nie oddałby nikomu żywemu, ni martwemu.
Tylko Jemu Jedynemu.
Frank kochał Esther tak głęboko, jak głęboko w drzewie w pobliskim zagajniku, zanim jeszcze dzień przywitała mała Joy, wycięli swoje inicjały, zamknięte w sercu. Było nieco koślawe, prawy bok jakby rozjeżdżał się w górę, ale mógł przysiąc na wszystkie demony, że próbował wyryć je proste. Przez lata pociemniały, wabione słońcem, porastały korą i mchem, ale ślad pozostał. Żywy jak oni sami. Trwały jak korzenie tychże drzew. Nikt nie mógłby ich wyciąć, w końcu, po co w Wallow wycinać drzewa, pożyteczne, choć stare i strudzone? Dawały cień i tlen, tak samo, jak państwo Marwood swoim córkom dali wszystko to, co sami mieli.
Nigdy nie postrzegał swojej żony jako starej. Ba! Gdyby tylko ośmielił się takie słowa przecisnąć przez gardło, choćby nie umyślnie, na pewno natknąłby się na jej spojrzenie, tak fikuśnie uniesioną na milimetry do góry brew. Nie chodziło o ewentualne konsekwencje, Esther nie była przecież komediantką, latającą z mokrą szmatą za mężem, jakie widywano na deskach miernych teatrów, była kobietą z krwi i z kości, matką jego dzieci. Biada temu, kto zrobi jej krzywdę.
Frank życie by dla niej jednej oddał.
Nie ośmieliłby się zranić kogoś, kto na świat sprowadził szóstkę jego dzieci. Nigdy świadomie zresztą nie próbował doprowadzić do łzy swojej żony, chociaż bywały chwile nieprzyjemne, gdy milczenie i gęsta atmosfera, którą można by ciąć siekierami, zagościła w domu państwa Marwood. Nie poddali się jednak — jak mogliby? Zmienił się przecież... A przynajmniej tak mu się zdawało, gdy pogrążał się w kolejnym chaosie, uporczywie przybierając za cel, aby nie tylko ona i dziatwa, ale i Lucyfer był zadowolony z jego poczynań.
Gdy się spotkali, nie wspominał, że jego życie mogłoby wyglądać inaczej, gdyby wtedy uciekł, choćby do Salem. Nie patrzył w przeszłość i nie oceniał krwi płynącej przez na starość uwypuklające się żyły. Obiecywał wszystko tego, czego młodemu naukowcu było brak i za czym stary naukowiec tęsknił.
Od żony odebrał świecę, potrzebną, aby złożyć swoją intencję w płomieniu.
Musimy — huczało w głowie.
Musimy — powtórzyła Esther.
Musimy — powtórzył Frank.
Gdy jej uścisk oddalił się, delikatnie dłonie powędrowały gdzieś w gęstwinę tańczących płomyczków, zapatrzył się jeszcze przez krótki moment na profil swojej żony. Czy piękniejszą kobietę widział kiedyś świat?
Sam pochylił się w końcu w lewej części namiotu, w pobliskiej alejce, przysuwając knot do rozpalonej już świeczki, aby intencją tamtego czarownika płynęła wraz z nowym światłem.
Niech stary porządek świata zadzieje się zgodnie z twoją wolą — wyszeptał mantrę, bez obaw, że ktoś go usłyszy. — Abyś wygrał — na krótki moment zawahał się, powątpiewając, czy z tym zostawić swoją świecę, aż dodał w głuszy krótkie ciche słowa. — I za wojnę, Panie — bo już zbyt długo czekamy.
Upewniając się jeszcze, że Esther skończyła swoją intencję, pochylił się w jej stronę, aby na smaganym pomarańczowym świetle czole złożyć krótki pocałunek i uśmiech, jakby powiedzieć nim chciał, że „spełni się”.
Opuszczając namiot, rozejrzał się jeszcze, skręcając wraz z żoną w prawą stronę, nieco dalej od zbiegowiska.
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością


'(S) Zakochani' :
Skalny jednorożec GgmeWNS
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Na czuły pocałunek przymknęła oczy, czując rozlewające się po ciele ciepło. Czy to naturalne i zupełnie zwyczajne, by przez tak wiele lat nadal czuć niczym niezachwianą miłość? Czy zwyczajnym jest darzyć kogoś sympatią, być mu wsparciem, trwać u jego boku z ufnością? Esther nie chciała o swoim małżeństwie myśleć jak o ewenemencie, czymś niespotykanym, nawet jeśli wśród otaczających ich par licznie mnożyły się takie, w których rodziło się zwątpienie, niszczało zaufanie czy kruszyły fundamenty. Z bólem serca słuchała narzekań na okropnych mężów, wtajemniczana była w niesnaski, jakie w jej głowie nie potrafiły odnaleźć miejsca, by zasiać niepewność także w sobie. Kiedy czasem wspominała o tym Frankowi, jego policzki pąsowiały delikatnie, zdradzając zawstydzenie. Dostrzegała ten lekki uśmiech pod drżącym wąsem, słuchała słów o wdzięczności dla  Lucyfera, bo to przecież dzięki jego łasce i wypełnianiu jego planu, znajdowali się tu, gdzie teraz - tworząc wielką, wspaniałą rodzinę.
Z namiotu wyszła pierwsza, rozglądając się, czy aby nie wpadną na kogoś, kto akurat zmierzał ku wyciszeniu. Myśli pognały już w kierunku Juniora oraz Emmy, którzy kręcić się mieli po okolicy, mimo wszystko trzymając na tyle blisko, by można ich było z łatwością znaleźć. Wśród świętujących było wielu czarowników przybywających spoza Saint Fall i nawet jeśli w ich sercach panowało oddanie Lucyferowi, dzieci mogły się przestraszyć, zbłądzić, wplątać w kłopoty. Nim jednak przedarli się między drzewami, by dotrzeć do głównego placu, Esther przystanęła nagle ze ściągniętymi brwiami.
Zamrugała kilkakrotnie, oczom nie wierząc na tak niecodzienną scenerię. Ustawiona między przyprószoną bielem gęstwiną wanna miała niebotyczne rozmiary, w odczuciu pani Marwood będąc nawet małą łaźnią, niźli zwykłą wanną. Ta zaś zdawała się być wypełniona ciepłą wodą, ale kto zamierzał się w niej kąpać w środku zimy? W dodatku na Uczcie Ognia, w publicznym miejscu?! Przestąpiła pół kroku, chcąc upewnić się, że to nie wymysł umysłu, ale też w poszukiwaniu tego, kto jakże specyficzną atrakcję mógł obsługiwać, lecz nie dostrzegając żadnego prowodyra, zwróciła się twarzą ku mężowi.
- Oh, spełnia się moja czy twoja modlitwa? - zapytała ze zbłąkanym na ustach rozbawieniem. Nie znała słów modlitwy Franka, nie zamierzała ich nawet zgadywać, będąc przekonaną, iż swoje myśli powinien zachować dla siebie, nie zaś być z nich obdzieranym na każdym kroku. Czy Lucyfer mógł uznać, że wypełniona kolorową pianą wanna jest tym, co wskaże drogę wynalazcy? Wtuliła się w ramię męża, by móc ściszyć głos i mieć pewność, że będzie on jedyną osobą, słyszącą jej słowa. - Sądziłam, że z tym zaczekamy, aż wrócimy do domu, ale naprawdę, tak tu i teraz? - Początkowo wyłącznie żartowała, chcąc dostrzec rumieniec, jak i zagubienie na twarzy czarownika, lecz szybko zdecydowała się zmienić zdanie. Nie czekała na odpowiedź Franka; u pani Marwood spontaniczność grywała pierwsze skrzypce, najczęściej jednak przy potrzebie dostosowania się do chwili, znalezienia szybkiego rozwiązania, remedium na bolączki, jakich nie sposób obejść inaczej, niż kreatywnie. Zwolniła swój uścisk i zsunęła ręce, by zaraz ująć jego dłoń i pociągnąć za sobą między rozłożony parawan. Przelotnym spojrzeniem omiotła jeszcze tylko najbliższą okolicę, jakby chcąc się upewnić, że nikomu tej przestrzeni nie zabiera, ani też nikt nie odprowadza ich wzrokiem. - Dzieci sobie poradzą. Na pewno dobrze się bawią przy ogniskach - sparafrazowała wcześniejsze słowa Franka, figlarnie puszczając mu oczko. Znalazłszy się bliżej samej wanny, zanurzyła weń palce, chcąc sprawdzić temperaturę wody i z zaskoczeniem wyjęła je prędko, nie spodziewając się, iż rzeczywiście będzie ciepła.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
tw: soft erotic

Nie miał planu na rodzinę. Cała wizja posiadania dzieci, żony, domu z ogródkiem i zasadzonego w nim drzewa, wydawała się młodemu Frankowi tak odległa, jak Chiny albo i Afryka. Oczywiście, z tylu głowy, nawet gdy był młodzieńcem pełnym jeszcze wigoru i tej niestrudzonej chęci do świata, zawsze istniało przekonanie, że któregoś dnia zwyczajnie to nastąpi. Gdy będzie już w stanie utrzymać rodzinę; gdy będzie gotowy; gdy ona będzie gotowa — wtedy. Los miał jednak inne plany. Nieuczciwa miłostka, zakochanie się tak dotkliwe, że przed oczami nie widział już świata, a ją jedną jedyną — postanowiło za nich. Najpierw na świecie pojawiła się Joyce, potem Wendy, potem Winnie, Aurora, Emma i, nim się obejrzał, w domu miał też najmłodszego syna, pod nosem pokaźny wąs, a na czubku głowy zarysy łysiny, współgrające ze zmarszczkami pod roześmianymi oczami. I kochał ich wszystkich miłością szczerą i prawdziwą.
Esther z każdą kolejną ciążą piękniała, z każdym kolejnym dniem, gdy pod jej sercem rozwijała się magia — zdawała się nabrzmiewać nią i chłonąć, całą swoją urodą rozświetlając każdy dzień. Jasne światło jej twarzy i pot na czole, gdy próbowała z zaawansowanym brzuchem schylić się pod kuchenkę, żeby wyłowić stamtąd blachę do pieczenia ciasta, czynił ją idealniejszą niż wcześniej.
Marwood lubił myśleć, że to zasługa Lucyfera, bo na świat sprowadzał z żoną dla niego kolejne czarownice, ale czasem, gdy zdrowy rozsądek dochodził do głowy, twierdził, że zwyczajnie ma szczęście. Fart tak ogromny, że gdyby nie przypadkowe wręcz okoliczności, tamta krucha rozmowa na studenckiej prywatce i jedna butelka różanego wina za dużo wypita na wrześniowych dożynkach, tak dzisiaj byłby w świecie sam, jak palec, nie mogąc na własnym ramieniu trzymać jej jedynej.
Tak dobrze się przy niej starzeć.
Przemknęło jeszcze przez umysł mężczyzny, gdy policzek kładąc na skroni żony, napotkał na zjawisko co najmniej enigmatyczne w środku leśnej polany.
Jakie to dziwne — wyszeptał tylko, bardziej pod nosem, niż do otoczenia, gdy powody, dla których takowa atrakcja mogła się znaleźć w Cripple Rock w trakcie Uczty Ognia, wydawały się absurdalne. Może to po to, by obmyć się po tańcu z potu, gdy tak bardzo wielbi się Lucyfera, że ten napływa na kręgosłup. Może były inne powody? Na pewno takich wanien było tu więcej — tego Frank był niemal pewien, nawet jeśli na swoje słowa nie miał żadnego potwierdzenia. Przenośnie łaźnie widać miały im służyć, ale ta — ta była pusta.
I wystarczył jeden krótki komentarz ukochanej, by brew Marwooda poleciała w górę wraz z kącikiem ust, wyraźnie rozbawionym pytaniem. Roześmiał się nawet, na rumianej od lekkiego mrozu twarzy zarysowując czerwieńszy obwód. Nigdy nie był kobieciarzem i już nigdy nim nie zostanie — po co miałby? Kręcił więc głową w niedowierzaniu i dopiero z drugim pytaniem, spojrzał na Esther zdziwiony.
Chciałabyś? — spytał tak cicho, by prędzej czytała z jego ust, niż słyszała jego słowa, gdy czarny kosmyk włosów z czoła żony odgarnął za jej ucho, palcami muskając jeszcze jej twarz. Na jednym z nich lśniła obrączka, której nie zdjął, od kiedy przed Piekłem samym przysięgali sobie miłość największą. Ta zakołysała się na wietrze, wyglądając tak samo, jak 30 lat temu, gdy żwawy i silny gonił za nią po łące, aby w końcu chwycić za biodra i rzucić na siebie, by całować i pieścić. Ta zakołysała się na wietrze, wyglądając tak samo, jak 20 lat temu, gdy zmęczony, ale wdzięczny, podawał jej swoją dłoń, by weszła po schodach na piętro, gdzie mieściła się ich sypialnia.
Za parawanem byli już sami, jakby ten wygłuszył wszystkie dźwięki dookoła. Czyż miłością nie wielbi się Pana? Frank chwycił tą jedyną w pasie, obracając do siebie, gdy krótki chlupot wody ustał pod jej palcami. Tak samo, jak 10 lat temu, gdy błagali Lucyfera, by dał im siłę i dobry byt dla rodziny, gdy na świecie miał zjawić się Junior, tak samo teraz docisnął swoją żonę do piersi, nie pozwalając już odejść, by na jej słodkich i zimnych ustach, złożyć pocałunek.
Nad nami niebo o tysiącu gwiazd i ciepło Uczty Ognia, zamknięte w tej łaźni.
Jak mógłby czekać?
Świat mógłby dla niej jednej podpalić.
Nic im nie będzie, a nam przyda się chwila odpoczynku... Chodź, pomasuję ci plecy — zaproponował, przyklejając do twarzy szczery uśmiech.
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
tw: soft erotic

Duża rodzina od zawsze pozostawała na samym szczycie marzeń Esther; miała więc pewność, że kolejne pojawiające się na świecie pociechy były istnym błogosławieństwem. Mimo iż tamtego dnia, kiedy z drżeniem głosu i przecinającym twarz strachem mówiła ukochanemu o cudzie, nie miała pewności czy Frank zgodzi się na reorganizację swoich życiowych planów. Miała świadomość, że studia były dla niego niezwykle ważne, a praca naukowa największym z pragnień, do jakich dążył, lecz nie mogła pozwolić, by tkwił w nieświadomości. Postanowiła, że niezależnie od jego decyzji ukocha noszone pod sercem dziecko, nawet jeśli miałoby to ściągnąć na rodzinę Hodgesów śmieszność czy skandal. Gotowa była sprzeciwić się potencjalnej złości ojca, który od początku łypał na Marwooda krzywym okiem, nie chcąc by jego córka prowadziła się z miastowym. Także tamtego dnia, pozwoliła zamknąć się w ciepłych objęciach ze świadomością, że jest w nich bezpieczna; podświadomie czuła, że nigdy nie będzie kochać go mocniej. I w tym jednym się pomyliła.
Cichy głos Franka dotarł do jej uszu, kiedy sam zdziwił się na zastany widok. Zerkając nań ukradkiem miała pewność, że analityczny umysł naukowca przekopuje już zasoby wiedzy w poszukiwaniu odpowiedzi na niecodzienne zjawisko. Bawił, ale i wzruszał ją tą stałą potrzebą wyjaśniania tego, co nieoczywiste. Nawet jeśli nie zawsze rozumiała wylewający się z jego ust potok słów, jakim tłumaczył zawiłe teorie o rządzących światem prawach, wprost uwielbiała go słuchać, byleby otaczać się brzmieniem kojącego głosu. Dzisiejsze zjawisko musiało być darem od Piekieł, magią płynącą z mocy Uczty Ognia, efektem składanych modłów, w jakich prosili o przychylność i prowadzące ich przez dalsze życie światło.
Czy chciałaby? Szalała za nim tak, jak w dniu, gdy za sprawą Lucyfera po raz pierwszy spotkali się na studenckiej prywatce. Zaśmiała się cicho na malujące się na męskiej twarzy zaskoczenie. Nawet jeśli jeszcze przed momentem osiągnięcie spełnienia w wypełnionej pianą wannie leżało gdzieś w sferze śmiałych i jakże abstrakcyjnych marzeń, to sam fakt, że Frank nie oburzył się zdecydowanie, popchnął Esther do ich realizacji. Zwykle przecież tak właśnie bywało, że przebijała się przez nieśmiałość czarownika, subtelnie ciągnąc go ku sobie, do lekkiego przekroczenia nakreślonej moralnością granicy. Daleka była od siłowania się czy zmuszania do swej woli, ale w czającym się w kąciku ust uśmiechu dostrzegła zawoalowaną wstydem chęć. Jak mogła pozwolić takiej okazji przejść obok nosa?
- Masz rację - przytaknęła, wierząc że dzieci zajmą się sobą nawzajem, nie dopuszczając możliwości, by któremuś stała się krzywda. Poddała się objęciom, ściśle przylegając do piersi męża, kiedy delikatnie musnął płatek ucha, wywołując drżenie. Mimo iż proza życia już dawno wkradła się do ich codzienności, a problemy lubiły się piętrzyć, przesłaniając rysujący się w optymistycznych barwach horyzont, dotyk ukochanego naraz odganiał wszelkie troski. Z wdzięcznością przyjęła chłodny, acz słodki pocałunek, będący tylko preludium do dalszych czułości. Ze wzrokiem utkwionym w męską twarz niespiesznie rozpięła płaszcz, jakby badając każdy, najdrobniejszy nawet ruch, który mógłby zdradzić, chęć wycofania się. Jeszcze nie było za późno, nadal mogli wyłonić się zza parawanu, przy straganach dołączyć do świętujących - tylko czy sami teraz nie zamierzali celebrować niezwykłości chwili?
Kiedy ubrania ułożyły się wreszcie na ziemi w stosik, a chłód powietrza omiótł kobiecą skórę, przytrzymując się brzegu wanny zanurzyła w mieniącej kolorami tęczy pianie. Woda natychmiast ogarnęła ją przyjemnym ciepłem, a na spąsowiałej twarzy wyktwił nieśmiały uśmiech.
- Nie pozwól mi długo czekać - poprosiła, zerkając na Franka spomiędzy kurtyny ciemnych włosów i wyciągnęła ku niemu pokrytą już miękkością piany dłoń. - To był prawdziwie intensywny tydzień. Pomogę ci się odprężyć.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
tw: wchodzimy na tematy erotyczne i tak już zostanie

Nikt nie wiedział, jak mógł czuć się 55-letni ojciec gromadki dzieci, gdy w krótkich sześciu minutach względnego spokoju, niezmąconego pukaniem do drzwi łazienki („Długo jeszcze? Wychodzę do szkoły!” — dobijała się Emma) pod nosem śpiewał któryś ze szlagierów Franka Sinatry. Coś o „My Way”. Brzmiało jak ironia, niemal wyszeptywane pod wąsem w miarę płukania ciepłą wodą twarzy. Niegdyś tańczyli do tego ulotnie, kręcąc się w koło, gdy jeszcze skóra na dłoniach była jędrna, ślad pod obrączką mniej przetarty. Byli 12 lat po ślubie, Aurora jeszcze sikała w pieluchy, Joyce właśnie zaczynała szkółkę, a kryzys małżeński — o ile takowym można było nazwać drobne nieporozumienia utarte pomiędzy tym dwojgiem przez absurd — zażegnany.
Śpiewał jej: Zaplanowałem każdy wyznaczony cel, każdy ostrożny krok na skróty. A co więcej, co znacznie ważniejsze zrobiłem to po swojemu.
O słodka ironio, o metaforo ułudna. Życie państwa Marwood składało się z serii przypadków, zbyt szybko podjętych decyzji, plecków z borówkami amerykańskimi z pół Padmorów oraz oczywiście kilku miłości. Miłość nieduża, miłość szalona, miłość rozsądna i — najważniejsza — miłość prawdziwa. Skrajnie prawdziwa. Skrajnie nieodpowiedzialna, jeśliby wziąć pod uwagę miękkość siana w stodole, pocałunki łapczywie składane na żeńskiej szyi i przysięganą sobie miłość w obliczu rosnącego pod sercem szczęścia.
Nie można powiedzieć, że życie wypełnione było w tym wieku jedynie prostymi zachciankami, takimi jak obiad, ta sama droga do pracy czy niedoszczelniona szopa w ogrodzie wiernie służąca za warsztat. Mieli przecież znacznie więcej. Wiarę, niespodzianki w postaci pustej skarbonki i szczuplejącego konta w banku na kilka dni przed wypłatą, odrobinę zdrowia i szóstkę (a przecież to cyfra nieświęta) wspaniałych dzieci. Junior również wliczał się w poczet tej gromadki, nawet jeśli nierzadko psuł kolejne kuchenne sprzęty w miarę swoich eksperymentów (by być jak tato) albo kopał siostry w kostki pod stołem.
Mieli znacznie więcej — Ucztę Ognia, zapach łamiącego się palonego drewna pod naporem potężnych ognisk rozpalanych corocznie na tych polanach. Podróż do Cripple Rock nie trwała długo, a Frank starał się bywać tutaj w tym czasie nie tylko możliwie często, ale też najbardziej świadomie i aktywnie, prowadząc dziesiątki rozmów — najczęściej z rodzicami pociech, które przyszło mu nauczać w szkółce kościelnej.
Cały ten świat miał swoje dziwy. Społeczeństwo ukryte pod warstwą innego, każdego dnia przemykające pomiędzy kamieniczkami i nowoczesnymi biurowcami, żeby dostać się do własnej, było już formą przyzwyczajenia. Siewca zresztą nigdy nie wyobrażał sobie innego życia. Uczta Ognia również potrafiła zrzucić wszystko z szali normalności, kiedy oto tuż po wypowiedzeniu prawidłowych intencji, odpalając dla Lucyfera świece w jednym z namiotów, dostrzegli przed sobą wannę, okalaną rozległym, ale dość wysokim parawanem. W środku było jakby ciszej.
Wiesz, wydaje mi się, że to coś z gatunku magii powstania, bo nie wierzę, że wariacyjna mogłaby w tej formie... — zaczął i nie skończył, rozglądając się jeszcze na boki, nim wzrok ponownie spoczął na małżonce.
Esther przed rokiem skończyła 50 lat. Przeszła sześć ciąż. Ręce miała spracowane od robót w ogródku, od ciągłego stania w kuchni i przy garach. Od zamartwiania się o przyszłość, zrobiły jej się te śmieszne pajęczynki wokół oczu — Frank lubił na nie spoglądać, gdy spała, nieraz kurczyły się i rozkurczały w miarę kolejnych snów. Miała długie ciemne włosy. Były w tym samym kolorze co farba olejna, którą na wiosnę mieli pomalować z Perseusem szopę, ale te pachniały znacznie przyjemniej, jakby kwiatami, a nie fabryką. Piersi dalej miała mleczne, biodra jakby szersze, a jej... Frank odwrócił machinalnie wzrok w swoim zwyczajowym odruchu, jak gdyby żonie pragnął podarować namiastkę intymności, nawet jeśli ta świadomie jej się pozbawiała. Dopiero wtedy wrócił spojrzeniem, przełykając ślinę. Czy nie tego właśnie chciał? Tego zachwytu.
Wszelkie rozważania na temat tego, co było, tego, co mogło być, a czego nie zrealizował, wybierając rodzinę, uciekały z powrotem do szopy. Zamykały się w słoikach ze śrubkami, chowały pod imadłem, zostawiały umysł starego człowieka w samotności, po to by mógł delektować się chwilą. Dzieci na pewno sobie poradzą, są prawie dorosłe — ja w ich wieku... Pominął. Problemy ze skupieniem towarzyszące mu od maleńkości nie liczyły się w tej chwili, gdy zwykły, prostolinijny banalny wręcz męski instynkt nakazywał brać, co mu dają i nie pytać dwa razy, na wypadek, gdyby ta zamierzała się rozmyślić. Jej pocałunki smakowały jak wiatr nacierający od strony lasu, jej palce łaskotały jak gęsie pióra, którymi wypchane były poduszki w sypialni na piętrze.
Frank głośniej przełknął ślinę i nie zastanawiając się dłużej, niezgrabnie, lecz z absurdalną jak na swoje lata prędkością, pozbawił się każdego z elementów garderoby, idąc od góry. Kapelusz, koszula, spodnie, buty — być może buty powinien zdjąć najpierw. Potem zaś wzroku nie odrywając już od wybranki serca, bo też innej całe życie nie miał i mieć nie będzie — z wyjątkiem nauki, ale nie mógł teraz o niej myśleć, stając się w ciągu sekundy szaleńcem i głupcem — wszedł za nią do wanny, zaraz potem na rumianym od mrozu karku składając ciepły pocałunek. Woda była przyjemna, znacznie cieplejsza niż mogliby się tego spodziewać.
To już kwestia magii wariacyjnej — nie powiedział głośno.
Tak, odprężyć — powtórzył po dłuższym czasie, znów usta przytykając do jej bladej skóry.
Dłonie złożył na talii, przedramieniem ciągnąc panią Marwood w swoją stronę, tak by na własnym torsie poczuć jej pierś. Drobna rozrywka, ryzyko tak dalekie, że serce biło szybciej, a może powód był inny? Nie chciał wiedzieć, chciał poznać ją znów, bez konsekwencji i nieroztropnie, głęboko aż do serca. Usta do ust — ciepło do ciepła. Niech trwa niezgrabny taniec dwojga dojrzałych ludzi, niestaranny i rozkapryszony.
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Z całą pewnością nie można Marwoodom odmówić brania odpowiedzialności za konsekwencje swoich działań. Nawet jeśli życie nie zawsze (bądź nigdy) toczy się wedle ustalonego planu, nie można oburzać się na codzienność, bo czy nie dzieje się ona zgodnie z wolą Lucyfera? To on kreuje rzeczywistość, dostosowując do własnych, a jednak służących przyszłości wszechświata potrzeb. Czy to nie Szatan złączył ich ze sobą tamtego dnia na studenckim kampusie, gdzie po kilku nieśmiało wymienionych słowach, ukradkiem posłanych spojrzeniach i niby-przypadkowych muśnięciach dłoni, rozkwitła miłość, jaka dziś stanowi dla wielu przykład dopasowania idealnego, silnej, gorącej miłości, która wytrzymać może każdą z prób? Każda z wydanych na świat pociech, stworzona była na jego chwałę, by wieść o istnieniu Piekieł i zwycięstwie nad Gabrielem obeszła cały świat, a magia wstąpiła we wszystkich niemagicznych. Każde dziecko zasilić miało szeregi Armii Lucyfera, by ramię w ramię doprowadzić świat do upragnionej światłości, ku Słońcu.
To dla niego wyprawiano Ucztę Ognia, którą świętują dziś w tradycyjny sposób. Niemal tradycyjny, bo rozstawiony na uboczu parawan i obszerna wanna (Jak wspaniale byłoby mieć taką w domu!) z migoczącą kolorami tęczy pianą, nie do końca wpasowuje się w obraz dorocznego święta. Nie można jej jednak odmówić wyjątkowości.
Chwil spędzanych wyłącznie we dwoje policzyć mogą na palcach obu dłoni. Zabiegana, spędzana w pośpiechu codzienność nie zawsze (znów - bądź nigdy) pozwala na spokój, a mimo to udaje się wyrwać zeń momenty wyłącznie dla siebie. Nawet jeśli nie darzą się uczuciem w jakże wylewny, typowy dla młodszych wiekiem sposób, starają się dbać o bliskość, odnajdując ją w czułościach dnia codziennego, kawałku wyśmienitego ciasta z dodatkową warstwą kruszonki, czy świeżo uprasowanej na Czarną Mszę koszuli.
Z błądzącą na twarzy nutą rozbawienia obserwuje pośpiech, z jakim Frank zrzuca kolejne warstwy ubrań, w zwyczajowy dla siebie sposób zostawiając je w nieładzie na wolnych skrawkach przestrzeni. W porządkowaniu nigdy nie był dobry, mając tendencję do zasypywania każdej powierzchni zarówno narzędziami i książkami, jak i ubraniami czy brudnymi naczyniami. Esther przestała narzekać na bałaganiarstwo, a jedyną wynikającą zeń trudnością było naśladownictwo najmłodszych. Ileż to razy słyszała zdarte radio Emmy czy Juniora, którzy zasłaniając się zwyczajami ojca, wymigiwali się od porządkowania, tłumacząc zarzucone zabawkami pokoje eksperymentem czy innym projektem naukowym?
Z niecierpliwością czeka, aż mąż dołączy do niej w wannie, nie dając mu prywatności, jaką ten chce jej okazać odwróconym spojrzeniem. Z wypiekami na policzkach przygląda się odsłanianej nagości, wstrzymując nagle oddech, kiedy Frank dołącza do niej w ciepłej wodzie. Tylko z początku dziwi się swojej ekscytacji, temu lekkiemu mrowieniu w opuszkach palców, przyspieszonemu ubiciu serca. Daleko im do nieśmiałej, acz rozgorączkowanej młodzieży, co metodą prób i błędów badają siebie nawzajem; ten etap mają już dawno za sobą. Ileż to razy liczyła rozsiane po męskim ciele pieprzyki, niczym palcem po wodzie łącząc je w konstelacje, z zachwytem odkrywając coraz to nowe wzory? Wie o każdej z drobnych blizn, z zamkniętymi oczami może narysować kształt umieszczonego na lewej łopatce znamienia. Znają już każdy skrawek swoich ciał, zdają się nie mieć przed nimi żadnych sekretów, tajnych, niezbadanych dotąd zakamarków. Mimo to każdy dotyk na nagim ciele odczuwa inaczej, na nowo.
Do nagiego torsu przyciska pierś od lat już pozbawioną jędrności i przyjmuje pocałunek drżących, nie tak pewnych jeszcze warg. Szerszy uśmiech zdobi twarz siewczyni, kiedy objęta jest ramieniem i spod wpół przymkniętych powiek spogląda na ukochanego. Aby ostatecznie zmniejszyć między nimi odległość, oplata go udami w pasie. Jedna z dłoni sięga do pleców, zaś druga prędko odnajduje się na męskiej szyi.
- Kto by pomyślał, że mimo trzydziestu minionych lat, miłość nadal może być świeża - wyznaje cicho, kiedy wargi muskają ogolony policzek i zahaczają o szorstki, przystrzyżony na uroczystości wąs. Niecodzienne okoliczności dodatkowo burzą krew w żyłach, popychając do śmiałych gestów. Niecierpliwy skurcz w dole brzucha budzi nie tak znów zastygłe odruchy, ciało wołać chce o więcej. Palce zaciskają się na karku, pod opuszkami wyczuwając wywołany przyjemnością dreszcz. Z piersi wydobywa się ciche westchnienie, gdy tylko uzmysławia sobie, że to dla nich dzisiaj zatrzymuje się świat. Porusza biodrami w dobrze znanym im rytmie, a kolejny pocałunek pyszni się nie wstydem, a pasją, gdzie w namiętnym tańcu dążą do wspólnego spełnienia.
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Stary człowiek i może. Wzmocniony tym dziwnym strzykaniem w biodrze i nieprzystępnie chyboczącym się przy zaawansowanych ruchach kolanem, ale może. Siwy włos porastał pomarszczoną czasem twarz, bujny wąs, z którego Marwood był więcej niż dumny, już dawno przestał wybrzmiewać przeszłym kolorem włosów, pozostała na nim szarość. Pajęczyna spojrzeń, gonitwa z upływającymi latami, które od niechcenia i jakby od pstryknięcia palcem po prostu mijały. Stary człowiek i może co najwyżej pomarzyć o tym, że godziny da się zawrócić, minione dni są tylko snem, miesiące będą miały swoją powtórkę niczym MAS*H w telewizji. Stary człowiek i morze jakby to samo. A jednak ten stary człowiek (i morze) jakby zupełnie nie zauważał wartości tego czasu właśnie. W lustrze dalej widział swoją twarzy taką, jaką była dwadzieścia lat wcześniej, a żonę (najpiękniejszą kobietę na całej półkuli ziemskiej, albo — a co tam — nawet na całym świecie) wciąż uznawał za błogosławieństwo z rąk samego Lucyfera. Zjawiła się niczym deszcz na polnej drodze, zakopujący przeschnięty piach, aby uczynić z niego grząski grunt podatny na plony. Tych plonów zresztą dorobili się w niedługim czasie. Każde dziecko było objawieniem i egzaminem cierpliwości, a jednak trwali przy sobie tak samo wpatrzeni, jak w obrazki, jak jeszcze trzydzieści lat temu. Esther Marwood w oczach miała błyskawice.
Bałaganiarstwo to tylko jeden z jego grzechów.
Gdy ukochana ubrana była tylko w słodki zapach jasnej skóry, wilgotnej od ciepłej wody, która pojawiła się tam jakby znika, on w sercu miał ten sam poryw, który nakazywał gnać do wiejskiej stodoły, aby na szyi kobiety zostawić swój ślad. Nie oponował przed dotykiem, wstydu nie miał. Dwoje starszych i namiętnych, rozkochanych w sobie bez pamięci, tak lekko oddawało się wrażeniu, że nie liczy się nic więcej. Za te chwile właśnie i być może nawet dla tych chwil, odjął sobie od ust ambicje, aby nigdy się z nią nie rozstawać. Odpowiedzialność znikała w miękkiej pianie, a wyciągnięta do tyłu szyja zmrużeniem oczu patrzyła w górę — na gwiazdy. Ciemność nieba, bo Gabriel ich nie widział — ciemność okolicy, bo nie patrzyli na nich gapie. Szorstkie palce opierały się tylko na kobiecych biodrach, rozkołysanych, tak jak, wtedy gdy '61 tańczyli na jednej z wiejskich potańcówek, sczepiając ze sobą skronie. Tak i teraz spleceni w tym tango albo innej argentyńskiej balladzie, rozgoryczeni i rozbestwieni. Drugą dłoń złożył gdzieś na udzie. Gdyby posunął się niżej, tak znalazłby tam znamię w kształcie półksiężyca — znał je na wylot, razem z trzema piegami na kolanie, tej dziwnej małej bliźnie przy prawym biodrze i siwym włosie nad lewym uchem, o którym ukochanej małżonce nigdy nie wspomniał w myśl zasady, że im mniej mówisz, tym lepiej śpisz. Czy jakoś tak? Skóra zaciskała się na skórze, a uwalniający się z jej dotyku zapach jabłoni (czy to w ogóle możliwe? Czy to możliwe by dotyk pachniał świeżym jabłkiem? Słodkim, jędrnym i soczystym, lecz twardym tak, że zęby można było złamać?) błądził po małej, zamkniętej za parawanem okolicy.
Pocałunek jeden, pocałunek drugi. Jej piersi na męskim torsie, jej ciało wlepione w drugie ciało — stary człowiek i może już stwierdzić, że ta właśnie noc jest kolejną z nocy, które po śmierci będą śnić mu się po wsze czasy.
Dzieci na pewno mają się dobrze, na pewno możemy się teraz skupić na-
Krótki skurcz w lędźwiach, lecz nie ten starczy, nie ten zmęczony, nie ten, który następował w wyniku braku magnezu czy innego potasu (nie było to potrzebne ludzkiemu organizmowi, modlitwa była w stanie dać więcej zdrowia niżeli współczesna medycyna), a ten z mającego dopiero przyjść ogromu przyjemności rozpływającego się po ciele.
Na początku nie dosłyszał jej słodkich słów, gdy drżenie rąk oplatających kobietę ustawało jakby nieuchronnie. Na początku nie dosłyszał trwającej w okolicy zabawy ni wyrzutów sumienia, że powinni być może być bardziej odpowiedzialni, albo chociaż skromniejsi.
Co-. Tak. Tak... Świeża — pokiwał głową, przełykając suchą ślinę. Powtórzył niczym mantrę, bo każdą głoskę z jej pełnych ust mógł spijać, tak jak z brzoskwiń spija się nektar.
Stary człowiek i może przesunąć się przód, gdy woda tak przyjemnie odpycha cały ciężar świata. Uczynił i tak. Biodra wypychając dalej, aby panią Marwood przenieść na drugi kraniec szerokiej wanny. Tak by jej kark spoczął na jej brzegu, choć końcówki włosów zmoczyły się i przesiąkły. Tak by sam usta mógł wcisnąć gdzieś bliżej piersi, która przez lata karmiła jego dzieci. A pod piersią wszak serce było — to które przez lata karmiło Franka. Znów w przód i tył, dłońmi podtrzymując jej plecy. Umysł wyłączał się, przeciążony sprawczością i zaniedbaniem, ciągłym zmartwieniem. Ten nagle stawał się pusty i nieskupiony, gdy brak podzielności uwagi, zmuszał, aby w tej chwili dosięgać tylko jej jedynej. Cztery razy jeszcze albo i sześć, albo i osiem, gdy krótkim jękiem całował tę prostą linię biegnącą od szczęki aż do mostka. Jeszcze jeden, jeszcze raz.
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Esther Marwood
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
NATURY : 18
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 166
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 25
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t154-esther-marwood-zd-hodges#352
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t217-esther-marwood#504
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t218-relacje-esther#506
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t215-poczta-esther-marwood#501
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
Już żadne słowa nie są więcej potrzebne, bo miłość nie zwieńcza się w poematach czy wyznaniach. Nie można obliczyć jej skomplikowanymi wzorami czy zamknąć w zawiłych definicjach, ułożyć w równaniach i rytualnych grafach. Miłość stanowi prawdę najwyższą, jakiej nie sposób logicznie objąć rozumem, lecz aby ją poznać, należy pozwolić sobie tak zwyczajnie (a może aż?) poczuć.
Przestronna wanna pozwala na swobodę, a dwa ciała splecione w jedno odnajdują się we wspólnym tańcu. Pozwala sobie na zachłanność i z lubością spija kolejne pocałunki. Coraz mocniej zaciska uda, a krople potu na twarzy mieszają się z wodą, kiedy to ciężar jęku łączy się z męskim oddechem. Poczucie spełnienia uderza ze zdwojoną siłą i ogarnia całe ciało, wyrywając z piersi okrzyk satysfakcji.  Z trudem łapie pełen, nieurywany oddech, jednocześnie wciąż przyciskając do siebie męża. Spogląda na Franka spod wpół przymkniętych powiek, rozkoszując się bliskością ukochanego, po raz kolejny umacniając się w przekonaniu, iż tej miłości nie oddałaby za żadne skarby świata. Dopiero wtedy orientuje się, że palący rumieniec zdradza każdą z emocji, dając się czytać jak otwartą księgę. Daleko jej do zawstydzonego reakcjami ciała podlotka, przesuwa dłonią po jego policzku, z czułością szukając błękitu spojrzenia.
W tej jednej, wyrwanej z rzeczywistości chwili, mają możliwość pobyć sami ze sobą, zupełnie jak przed laty, gdy jedyne, co ich ściga, to przebiegający po nagiej skórze dreszcz wywołany chłodem. Trwają tak dłuższy moment, pozwalając sobie na miękkość wśród z wolna opadającej kolorowej piany, póki uporczywa, drapiąca gdzieś z tyłu głowy myśl o pozostawionym za parawanem obowiązku nie woła coraz głośniej, zmuszając do niechętnego wyrwania się z objęć przyjemności.
Wystarczy szybkie, sprawnie rzucone zaklęcie, by wilgoć na ich ciałach wyparowała. Krążącą wciąż prędko w żyłach krew pozwala, by ubrania nasunąć na siebie niespiesznie. Esther zerka jeszcze dyskretnie na małżonka, tym razem nieśmiało, acz z sympatią i zawstydzeniem, zupełnie jak za pierwszym razem, gdy wychodząc ze stogu siana, uśmiecha się figlarnie, nie żałując ani sekundy.
- Dziękuję ci, najdroższy, za tą chwilę zapomnienia. - Gorące wargi znów łączy pocałunek, pełen zrozumienia i mającej wiecznie trwać miłości. Splata palce z dłonią męża i razem wychodzą zza parawanu, gdzie naraz uderza ich gwar świętujących osób. Uczta Ognia ma się w najlepsze, zupełnie jakby świat zdążył o nich na moment zapomnieć, a jednocześnie nic strasznego się w tym czasie nie wydarzyło.
- Mamo, mamo, tutaj jesteś! Aurora mi dokucza! - rozlega się wyrwany z piekła głos. To Junior podbiega, chwytając się maminej spódnicy. Tyle było z chwili spokoju, przemyka przez myśl, a brwi Esther unoszą się w konsternacji, spomiędzy warg wydobywa się westchnienie. Posyła Frankowi porozumiewawcze spojrzenie, a tańczące w czekoladzie tęczówek ogniki zdradzają, że mimo powrotu do codziennego zgiełku, nie ma powodu, by zapomnieć o doświadczonych przyjemnościach. Może i w domu nie mają tak wielkiej wanny, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by we własnym zaciszu sięgnąć po tak skutecznie, acz niespodziewanie odkurzone sposoby wyrażania miłości.
- Doprawdy? Chodź, porozmawiamy z nią - zwraca się do syna opiekuńczym tonem, po czym uśmiecha się ciepł, obejmuje chłopca ramieniem i wspólnie kierują się ku trwającej zabawie.

| zt x2
| Czy Lucyfer nam pobłogosławi?
1-80 - nie
81-99 - tak
100 - nawet podwójnie
Esther Marwood
Wiek : 50
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : siewca historii magii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Esther Marwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 54
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ophelia Verity
ILUZJI : 10
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2201-ophelia-verity-buduje-sie#29325
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2222-ophelia-verity#29811
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2220-o-o-ophelia#29807
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2223-listy-do-ophelii#29813
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f252-main-street-6-9
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2221-rachunek-bankowy-ophelia-verity#29809
ILUZJI : 10
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 4
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2201-ophelia-verity-buduje-sie#29325
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2222-ophelia-verity#29811
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2220-o-o-ophelia#29807
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2223-listy-do-ophelii#29813
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f252-main-street-6-9
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2221-rachunek-bankowy-ophelia-verity#29809
10 MAJA 1985 ROKU

Ophelia czuje, jak dopada ją paskudna pisarska niemoc. Tak silna, iż przez chwilę sądzi, że ktoś rzucił na nią urok. Paskudny czar nie pozwalający rozwinąć skrzydeł… A co gorsza dotrzymać terminu, jaki ustaliła z wydawcą. Obowiązkowa panna Verity bardzo nie lubi, gdy nie udaje jej się dotrzymać składanych obietnic dlategóż składa je niezwykle rzadko, tym jednak razem została postawiona pod ścianą. Pod pseudonimem nie może liczyć na nazwisko, które otwiera jej wszystkie drzwi. Wie przecież, iż to wiązałoby się z rozczarowaniem ojca… A tego chyb by nie przeżyła.
Porywa się więc na akt desperacji - zgrabne ciało przyodziewa turkusowo-różowym ortalionem sygnowanym pewną firmą, której nazwa zaczyna się na literkę A. Doprawia go białym obuwiem sportowym i równie bielutkimi skarpetkami, długie włosy zaś upina w wysoki kucyk. W swej perfekcji prezentuje się niczym jedna z modelek, na tych wszystkich okładkach sportowych czasopism. W dłoń łapie butelkę i wybiera się zaczerpnąć świeżego powietrza.
W przeciwieństwie do swojego byłego partnera nigdy nie była typem sportowca. to on grał w drużynie uniwersyteckiej, to on wymyślał wycieczki  i wskakiwał w morskie fale, w czasie gdy ona oczekiwała na plaży. Splątana oczekiwaniami ojca, naginana przez wpajane przez matkę lekcje bardzo rzadko pozwalała sobie na beztroskę oraz zwyczajną zabawę. Ta jednak nigdy nie wiązała się ze sportem… A jednak czasem dobrze jej wprawić ciało w ruch, pozwolić mięśniom poruszać się w czasie gdy mózg udaje się na daleką wycieczkę w rytm hitów, jakie wygrywa jej walkman.
Criple Rock wydaje jej się dzikie. Zupełnie jakby jego tereny dotknięte były jakimś dziwnym zaklecięciem które sprawiało, iż nie mogła go tknąć ludzka ręka. W tej dziwnej dziczy przepełnionej zielenią tak soczystą, że aż dziwnie nienaturalną, panienka Verity odnajduje dziwne ukojenie. Nabiera pełnego wdechu z zaciekawieniem przyglądając się temu, co ją otacza, choć zdawać by się mogło iż jest to niewiele. Ot, rośliny wszelkiej maści, gdzieniegdzie jakiś głaz a po za tym… Nic.
I to właśnie nic wydaje się Ophelii zachwycające. W swych obserwacjach zawsze skupiała się na ludziach. Ich emocjach, gestach, ukrytych motywacjach… Nigdy jednak nie obserwowała tego, co zjadowało się wokół, zawsze uważając to za zwyczajne oraz nieistotne tło. Zaciekawiona dalszymi doznaniami rusza truchem wzdłuż leśnej ścieżki, ledwo widocznej w leśnej roślinności. Nie ma dobrej kondycji, chce jednak poczuć to, co mógłby czuć bohater jej książki. Biegnie, serce oraz oddech przyspieszają i…
Nie spodziewa się zupełnie, iż ścieżka nagle dobiegnie końca. Nie spodziewa się również, że jej stopa zaczepi się o jedną z wystających gałęzi, ona sama runie niczym długa prosto w roślinność i kamienie zaś noga wybuchnie bólem. I to wszystko zadzieje się tak szybko, że zdąży jedynie krzyknąć.
Trzeba było zostać w domu.
Ophelia Verity
Wiek : 25
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : Pisarka