First topic message reminder : Zupełnie zwyczajna polana Las nie jest jedynie mroczny, chociaż niektórzy mogą tak uważać. Drzewa rosną tutaj w końcu bardzo blisko siebie, przez co na runo dociera już niewiele słonecznego światła. W połączeniu z dziwnymi i strasznymi historiami o miejscowej opuszczonej kopalni złota otrzymać można dość upiorny widok. Po przebiciu się jednak przez grubą warstwę różnych krzaków można zabłądzić w dość urokliwą okolicę. Nie słychać tutaj już dziwnego pohukiwania sowy ani łamiących się w niespodziewanych momentach gałązek. Polana w lesie nie charakteryzuje się niczym szczególnym. W wysoką trawę w ciepłych miesiącach wplątana jest feeria białych i żółtych kwiatów, które rozjaśniają cokolwiek ponurą okolicę. Bez problemu można tutaj rozłożyć koc, aby chociaż na chwilę odpocząć od męczącej wędrówki przez las. Na okolicznych drzewach czasem siadają ptaki, które rozpoczynają swój koncert. Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lip 20, 2023 9:10 pm, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Daniel Murphy
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 15
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
To jest, kurwa, skandal. Żelki z dinozaurami zdają się być bardziej wyginięte, niż one same. Daniel wielokrotnie naszukał się już ich w całym Hellridge, gdy płacząca mu na ramieniu Carol oznajmiała, że nic innego nie zje, dopóki nie dostanie swoich żelków z dinozaurami. Nic dziwnego więc, że Sebastianowi nie udało się to za (chyba) pierwszym razem. Może nie miał po prostu doświadczenia? Wiedział. Sprawdził go w swoich aktach — potomstwa, byłej małżonki, ani innych takich, nie stwierdzono. Miał jednak dużą rodzinę, więc prawdopodobieństwo obcowania z maluchami, było duże. Nie o tym jednak. Kiwnął głową w męskim geście podziękowania, pakując żelki i breloczek do kieszeni kurtki. Prychnął rozbawiony na jego widok, wiedząc od razu, że jej się spodoba. — Carolina — odpowiedział, podnosząc wzrok na rozmówcę. — Ale mówimy na nią Carol. Carolina to było imię mojej— Zawahał się na moment, czując, że wchodzi w niebezpiecznie personalne terytorium. Wprawdzie nie spotykali się tu w celach służbowych (stąd też zrezygnował z tytułowania go per sir), ale wciąż nie znali się na tyle, by zaczął o tym opowiadać. — Dzięki — powiedział, wyciągając z paczki papierosa, ale słowa równie dobrze mogły odnosić się do wielu innych rzeczy. W końcu Sebastian, na ten moment, najmocniej był zaangażowany w jego okres wdrożeniowy. Zapalony papieros drapał podniebienie, las spokojnie szumiał w tle, a Daniel zdecydował się przejść do konkretów. — Więc interesuje cię esencjomagia? — zagaił. — Obstawiam, że magia odpychania jest ci doskonale znana. W przeciwnym razie będziemy marnowali czas. Verity nie wyglądał na kogoś, kto lubił marnować czas — ani swój, ani cudzy. |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : LITTLE POPPY CREST
Zawód : NADZORUJĄCY AGENT SPECJALNY FBI (SSA); szeregowy w gwardii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 212
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Żony? — dopowiada głowa Sebastiana, bo to zawsze pierwsze, co przychodzi na myśl, gdy gwardzista ucina zdanie w jego środku z tą miną, wspominając kogoś. Gwardia szczególnie upodobała sobie wdowców. Niedziwne. W końcu kto normalny zaciąga się do niej, nie zaznawszy wcześniej życia małżeńskiego, nie spełniwszy swojego obowiązku wobec społeczności i własnego szczęścia? Cóż. Sebastian pozostawi to bez odpowiedzi. Zdanie również nie zostaje przez niego sugestywnie dokończone. On nie sprawdził Daniela do tego stopnia — w gruncie rzeczy nie interesowała Sebastiana historia i rodzina kolejnego szeregowego. Nie wie jeszcze, czy Daniel złoży przysięgę, nie wie, czy jest wart uwagi. Nie ma również w nawyku sprawdzać szczegółowo każdego jednego gwardzisty. Wie to, co niezbędne. Wystarczy. Tajemnicą musi więc pozostać, po kim mała Carol odziedziczyła swoje imię. Sebastian kiwa krótko głową w odpowiedzi na podziękowanie, w niewerbalnym „nie ma sprawy”. Szczęśliwy dzieciak to wystarczająco, by nie żałował czasu, który stracił, jak kretyn krążąc po sklepach. Żaden z nich z pewnością nie ma nadmiaru wolnego, ale nie spieszą się szczególnie ze spalaniem fajka — to jeden z tych momentów, w których Sebastian pozwala sobie zwolnić. Jego szansa na uzupełnienie paliwa. Może dlatego pali jak smok — w jakiś sposób pomaga mu to zatrzymać się w chwili, przestać gnać na złamanie karku. — Mhm — odpowiedź na pytanie Murphy’ego opuszcza gardło Sebastiana wraz z kłębem dymu. Wyglądam ci na kogoś, kto lubi marnować czas? — zapytałby, gdyby… był człowiekiem, który lubi marnować czas na zbędne strzępienie języka na przykład. — To moja główna specjalność. Powiedzmy, że teraz potrzebuję kogoś, kto mi to zaprezentuje. I przełoży z książkowego na realne. — Wiadomo przecież, że teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. Daniel z pewnością miał okazję nieraz korzystać z esencjomagii w stresujących sytuacjach, stosował ją najpewniej z różnymi czarami, a Sebastian nie przepuszcza okazji, aby posłuchać kogoś doświadczonego w swojej dziedzinie, jeśli może na tym skorzystać. — Kiedy najbardziej się przydaje, a kiedy lepiej jej nie używać, na co trzeba zwrócić uwagę, czy czuć różnicę w zależności od dziedzin magii, o ile trudniej nagiąć magię do swojej woli bez słów — wymienia na przykładach, co ma na myśli i czego szuka u Murphy’ego. Rzut na konsekwencje po evencie: 4 — nic się nie dzieje (zapomniało mi się wcześniej). |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Starszy Oficer (Protektor), Czarna Gwardia