Skrzynka pocztowaAnniki
Zwykle odpowiada na listy w ciągu dwóch dni roboczych. Jeśli czekasz dłużej, najwyraźniej korespondencję pożarł jakiś barghest.
First topic message reminder : Skrzynka pocztowaAnnikiZwykle odpowiada na listy w ciągu dwóch dni roboczych. Jeśli czekasz dłużej, najwyraźniej korespondencję pożarł jakiś barghest.
Ostatnio zmieniony przez Annika Faust dnia Wto Cze 18, 2024 7:16 pm, w całości zmieniany 2 razy |
25 maja 1985 zbliżają się naprawdę wysokie temperatury, a my sobie obiecałyśmy wypad na plażę. Więc może byśmy faktycznie tam wypadły? A tak poza tym, zwracam się do Ciebie z taką nietypową prośbą. Potrzebowałabym małej pomocy w kwestii tak zwanego savoir-vivre. Chodzi o tej wszystkie Kręgowe sprawy, co Krąg uważa za dobre wychowanie i tak dalej... Wytłumaczę Ci na miejscu. Miałabyś czas się spotkać? |
29 — V — 85 Łysienie to temat tabu i niech nim pozostanie, dobrze? Naprawdę nie ma co kusić losu. Trzymam Cię za słowo odnośnie rekompensaty. Co prawda, zwykle to zieleń działa na mnie najbardziej kojąco, ale biorąc pod uwagę Twoje najnowsze hobby (i niestety, nie mam na myśli kadzielnictwa) obawiam się, że mogłabyś mi podarować świece do magii natury. PS. do listu dołączam coś, co chyba chciałabyś odzyskać. do listu dołączono dwa czarne pudełeczka sygnowane nazwiskiem L'Orfevre, a w nich złotą bransoletkę z gagatem i złotą spinkę do włosów z chalkopirytem. Oraz rachunek na 50$ |
2.06.1985 miło słyszeć, że uwolniłaś się od tych pieprzonych więzów, które trzymały cię przy tej cholernej rodzinie i tym szczurowatym Moriartym, co dobrze wiedział, że jego łajba już poszła na dno. Krew się we mnie gotuje, gdy myślę o tych roszczeniach, co Faustowie mieli czelność wyciągnąć w naszym kierunku. Każde dziecko wie, że są jednym z najbiedniejszych klanów w Kręgu, ale żeby przy takiej sprawie próbować jeszcze położyć swe szwabskie łapy na naszym złocie? Tfu! Dopilnuję, by każda rodzina dowiedziała się o ich dziadostwie. Postawmy sprawę jasno - nie od dziś wiadomo, że Faustowie to nie nasi najwięksi sojusznicy. A ja, cholera, z miejsca czuję, że te ich przyjacielskie pierdu-pierdu z L'Orfevre, Overtonami i Nostradamusami to dla nas gotowy powód do zmartwień. Ta zgraja, razem, to dla nas zagrożenie jak rekin w sieci. Musimy teraz i mówię to bez żartu, poprawić relacje z rodzinami, które co prawda może nie pałają do nas miłością, ale też nie życzą nam Dużo masz tych planów... Wyprowadzka, zmiana roboty, zarząd Ci się marzy? Do czorta, Annika, ja rozumiem Twoje powódki, ale teraz to jak wpychanie się w oko cyklonu. Co za dużo to niezdrowo. Faustowie tylko czekają, by rzucić Ci belkę pod nogi. Nawet najlepszy okręt idzie na dno pod ogniem, a w sztormie tratwa nie ma żadnych szans. Interpretuj to se, jak chcesz. Dorosła jesteś. Wiesz na pewno, że nigdy nie ograniczyłem Ci możliwości i teraz też nie będę, ale wyprowadzka z Maywater w czasie, kiedy zaraz sezon? Pieprzone syrenie mendy wypłyną na powierzchnie, obeżrą, co chcą i wrócą do oceanu. Nie ma czasu na głupoty. Trzeba się szykować. Umówmy się tak: jeśli będziesz trzymać się kursu i pracować we Flying Dutchman, to kto wie, może i nawet dyrektor ośrodka badawczego będzie do wymiany... Spółka zostaje w rodzinie, a rodzina jest w domu, a domem jest Maywater. A ja wiem, że twoja krew i tak za długo w mieście nie wytrzyma. Zdecydujesz sama, gdzie się widzisz. Jak chcesz znać moje zdanie, to dupy bym z Maywater nie ruszył, ale ja to ja. A razie sztormu pamiętaj - stary stryj nie zawaha się rzucić Ci liny. Niech wiatry będą dla Ciebie pomyślne Sander van der Decken |
23 maja 1985 jak tam barghest, żyje? Słyszałam, że jest Pani specjalistką w dziedzinie zoologii, więc chyba trochę wygłupiłam. Nie w tej sprawie do Pani piszę. Chciałabym zasięgnąć porady zoologicznej, kiedy ma Pani czas? |
1 czerwca 1985 Gratuluję zerwania relacji z już eks małżonkiem, a tym samym z jego rodziną, której nazwiska nie chce przyjąć nawet papier i powrotu do poprzedniego stanu cywilnego. W ramach uczczenia tej dobry nowiny, wysyłam Ci butelkę szampana. Cattier Blanc De Blanc sprawdza się na każdą okazje. Zdradź potem, jakie akcenty smakowe odkryłaś. Figa nadal jest podmiotem sporu miedzy mną a Apollonią. Napomknę jeszcze, abyś nie traktowała tego listu jak oficjalnego stanowiska mojej rodziny w sprawie unieważnienia twojego małżeństwa, choć jestem przekonany, że Lyebault w głębi serca podziela moje zdanie, a już na pewno Beatrice miałaby wiele do powiedzenia na ten temat. do listu dołączona butelkę szampana Cattier Blanc De Blanc oraz oficjalne pozwolenie na posiadanie piekielnej bestii, w tym wypadku barghersta |
02/06/1985 na mityczne cycki Ligeji, co ty odjebałaś? |
24 maja 1985 powiedzmy, że chodzi o zwierzę, którego nigdy Pani na oczy nie widziała, hipotetycznie. Więc proszę ocenić wagę spotkania samodzielnie. |
24 maja 1985 wybieram się do Maine na polowanie. Jeśli nie jest Pani wrażliwa, zapraszam na przejażdżkę spod Red Bear Stronghold. |
02/06/1985 gdybym nie chciał cię słuchać, to bym tak kulturalnie nie pytał co u ciebie słychać. Skoro w historii nie ma cycków, to może znajdziemy jakieś inne ciekawe rzeczy w oceanie? Przyjedź, wyspowiadaj się, popływaj ze mną. Słodycz wina z pewnością złagodzi ci gorycz skandalu. Albo może wprost przeciwnie? Nie martw się, mam wygodne ramię, gdybyś potrzebowała się wypłakać. |
02/06/1985 przepraszam, jaki? Jeżeli Zwierciadło kiedyś zacznie pisać coś rzetelnego, to przysięgam, że na kręgowym balu wskoczę półnagi na stół Beatrice. Miło mi słyszeć, że już wszystko dopięłaś, ale w razie czego nie martw się - na wszelki wypadek kupiłem dla ciebie dużo szpinaku. |
31 maja 1985 W dobrym towarzystwie wszystko smakuje równie dobrze. W czwartek (6) mam niezagospodarowany wieczór. Teraz jest do twojej dyspozycji. PS Powstrzymuję się od pytań, |
6 czerwca 1985 Ulżyło mi, że wybór graweru przypadł ci do gustu, ponieważ wyjątkowo zależało mi, aby było związane z twoimi podwodnymi zainteresowaniami, a koniki morskie nie są banalne. Cieszę się, że pan Duer przyłożył się i dzieło spod jego rąk może ci służyć latami. PS Chętnie skorzystam z tego zaproszenia, kiedy będę miał trochę luźniejszy czas. Cóż, mój współlokator ma się całkiem dobrze i dzięki niemu ponownie przyzwyczajam się z dzieleniem przestrzeni z kimś innym. Na pewno lepiej dogaduje się tym paskudnym kocurem, ale wątpię, że Ravencroft kiedyś tak naprawdę znormalnieje. |
31 maja 1985 Nie potrzebuje większej zachęty. Widzimy sie za te kilka dni. Mam wrażenie, że codziennie nad nią balansuje, jednak ta z widokiem rozciągającym się na morze dawno mnie nie widziała. |
2 czerwca 1985 wciąż szukamy wolontariuszy. Mamy zbiórkę 5 czerwca w południe przed Carter's Wilderness Mastery. Proszę zabrać przynajmniej ze trzy komplety świec, mogą się przydać. I jakiś roboczy strój. |
2 — VI — 85 Jeżeli o zielonym mowa, to bardziej od zielonego wosku ucieszyłbym się z czegoś innego i wyjątkowo nie mam na myśli pieniędzy. Nawłoć chyba jest zielona? Jesteś chętna na przetestowanie swojego nowego pierścionka? Jak postępy z magią powstania? Dobrze się składa, bo kadzidło złotej monety to doskonała okazja do ćwiczeń, wiesz? |