Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
RING BOKSERSKI
Chociaż kasyno posiada wierne grono hazardzistów, jedną z bardziej popularnych rozrywek oferowanych przez podziemia restauracji familii Paganini są walki bokserskie. Na ulokowanym na samym środku pomieszczenia ringu co piątek ścierają się z sobą bardziej bądź mniej profesjonalni bokserzy. Zasady zapisów są proste — do walk zgłosić może się każdy, kto posiada minimum odwagi, własne rękawice i brak poszanowania dla swojego zdrowia. Starcia organizowane są w trzech kategoriach: lekkiej do sześćdziesięciu kilogramów, średniej do siedemdziesięciu pięciu kilogramów oraz ciężkiej — do kilogramów dziewięćdziesięciu dwóch. Z cotygodniowych walk wyłaniana jest para najlepszych zawodników w swojej kategorii wagowej, co pozwala rodzinie Paganini na organizację trzech walk miesiąca — dla każdej z kategorii — pomiędzy najlepszymi pięściarzami. Sam ring nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym; ma standardowe wymiary i ogrodzony jest biało—czerwono—zielonymi linami, które nieprzypadkowo przypominają flagę Włoch. Wokół ringu na czas walk ustawiane są krzesła, z których można obserwować przebieg starć.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Gill Collingwood
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t659-virginia-collingwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t697-virginia-collingwood#4328
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t698-gill#4330
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t696-virginia-collingwood#4327
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f135-mieszkanie-g-collingwood
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t659-virginia-collingwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t697-virginia-collingwood#4328
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t698-gill#4330
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t696-virginia-collingwood#4327
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f135-mieszkanie-g-collingwood
20 stycznia 1985

W powietrzu wciąż czuć metaliczny zapach krwi.
Aż obliże wargi.
Na nogach sportowe legginsy. Krótki top, swoje rękawice przewiesiła przez szyję. Gorliwie opłata lewą dłoń owijką, zaczyna od kciuka. Trzy razy wokół kostek. Zaciąga. Nie spuszcza przy tym z niego wzroku.
I uśmiecha się, można wręcz przysiąc, że wyzywająco.
W końcu, wyzwanie rzuca mu od dawna.
Zaczęło się od worka bokserskiego w jej mieszkaniu.
Albo nawet - zaczęło się od jej mieszkania.
Jest pewna, że postawił sobie za cel podśmiewać się z każdego, nawet najmniejszego z jej bibelotów. Nie docenia tej starannie zbudowanej kolekcji zupełnie niepotrzebnych drobiazgów, na których kurz osiada się jak szalony. Już nawet kot jest dla nich znacznie łaskawszy, przewracając tylko jeden na tydzień.
Najczęściej bezpiecznie spadają na miękki dywan.
Naigrywa się i z różowych szafek kuchennych, i z wielkiej kolekcji soli do kąpieli (nie omieszka mu temu wypomnieć za każdym razem gdy razem leżą w wannie), a nawet z okrągłego łóżka. O okolicy nie wspominając. Przyjmuje to wszystko z godnością, odpłacając się dogryzaniem na temat włoskiego disco, ale…
Honoru swojego worka gotowa jest bronić zaciekle.
I przecież nie ma zamiaru odbierać mu tytułu najlepszego pięściarza w tym układzie. Ale fuknęła niczym rozjuszony kociak słysząc, że co najwyżej gładzi ten worek rękawicami.
Ona już pokaże mu gładzenie.
Odczuwa przyjemny ucisk u dołu brzucha, gdy nagie stopy po raz pierwszy staną na ringu. Lubi obserwować piątkowe pojedynki, nie czuje potrzeby stawania w szranki.
Ale czy istnieje lepsze miejsce by pokazać, że potrafi wyprowadzić kilka dobrych ciosów?
Wciąż trzymając jego wzrok, zdecydowanym ruchem przeciąga taśmę przez grzbiet dłoni. Obwija trzy razy wokół nadgarstka. Przygryza wargę, prowadzi taśmę w poprzek. Owija kciuk. I powoli. Starannie. Każdy z palców.
Ten wyzywający uśmieszek dalej maluje się w kąciku ust.
Zaczepnie uniesie brew, ponownie trzy owinie nadgarstek. Dłoń ma na tyle smukłą, by zakończyć wszystko krzyżowym owinięciem. I zaciągnie. Po raz ostatni.
Porusza palcami, przywołując go do siebie. Niecierpliwie, sama przyciąga go za gumkę dresowych spodni. Staje lekko na palcach. Rozchyla wargi i…
- Potrzebujesz pomocy specjalistki? - pyta, tuż przy kąciku jego ust, zanim odchyli głowę z zadowolonym uśmiechem.
Zrobi krok do tyłu. Odgarnie wpadającą do oczu grzywkę. I oprze się o biało-czerwono-zielone liny, krzyżując ręce na piersi.
Czeka. Aż będzie gotowy do sparingu.
Gill Collingwood
Wiek : 33
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : asystentka prawna i świetna towarzyszka
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Papieros bez alkoholu smakuje tak, jakby zjeść trochę czyichś prochów prosto z urny.
Dym mozolnie wędruje w kierunku przyciemnionych świateł i wyznacza niepisaną granicę — najpierw jest Valerio, później siwy obłok, za nim Virginia. Gill, Gill, przekrzywiony uśmiech przylgnął do jego ust jeszcze w samochodzie i nie zniknął nawet, kiedy przekroczyli progi opustoszałego klubu. Sei sicura?
Jest; jest pewna.
Ciche wnętrze podziemnego klubu to krzywe zwierciadło — o czwartej nad ranem nie śpią tylko kurwy, piekarze i najwyraźniej Włosi, którzy nie są ani jedynym, ani drugim, chociaż posiadają kwalifikacje do obu zawodów. Gill, Gill, dopalany przed zabawą — to nie będzie walka, walka jest wtedy, kiedy chcesz wgnieść komuś oczy w głąb czaszki, najlepiej tak głęboko, żeby wyszły dupą — papieros nie jest dobrym pomysłem. Tytoń wypiera z języka inny smak; znajomy, oswojony, złożony na ołtarzu jego ust przy akompaniamencie budzącego sąsiadów krzyku i w jedynym więzieniu, w którym Paganini pozwala się zamykać; cela kobiecych ud to dobre miejsce na dożywocie. Sei davvero sicura?
Biały top, Gill podchodzi bliżej. Biała taśma między palcami, zatrzymuje się. Biały uśmiech, który Valerio odwzajemnia leniwie. W drodze z Sonk Road — tej nocy z jednej z półek mieszkania Gill zniknęła paskudna hybryda chyba—kota, raczej—surykatki; bibelot znalazł nowy dom w kieszeni włoskiego płaszcza i aktualnie anektuje szafkę w łazience — musieli odwiedzić Red Poppy. W sypialni zniknęła wymięta koszula, ciemny garnitur, nieskazitelna skóra butów; objawił się pozbawiony rękawów podkoszulek i szary materiał dresowych spodni.
Nawet Valerio czuje się w nich obnażony — bardziej niż kiedy jest po prostu, zwyczajnie, konsekwentnie nagi. W oceanie wad, brak modowej elegancji posiada spore zalety. Jedną z nich Gill prawie obnaża krótkim pociągnięciem za gumkę spodni — bene, myśli Valerio, obserwując owinięte taśmą dłonie, będzie szorstko, ale damy radę.
Z tym? Zawsze — fantomowe muśnięcie w kąciku ust nie dochodzi — nie tylko ono, stwierdzenie kwaśne jak limoncello dominuje umysł na dwie sekundy — do skutku.  
Ciche pstryknięcie wypuszczonej z palców gumki pozbawia go złudzeń.
Ciche westchnienie wydusza z płuc ostatni obłok papierosowego dymu.
Ciche pac posyła niedopałek na chłodny beton za ringiem.  
Trzy zasady, panno Collingwood — złoty obłok światła z reflektora nad ich głowami cierpliwie próbuje prześwietlić biel jej podkoszulka — zamiast kontynuować, Valerio milczy ze wzrokiem utkwionym w opiętym na piersiach materiale.
Potrzeba osiemnastu sekund, żeby przypomniał sobie, że ma coś do powiedzenia.  
Ty nie celujesz w nos, ja nie celuję w twarz — dobro społeczeństwa zależy od nienaruszalności tych dwóch kluczowych dla estetyki miasta elementów — jego nos to rzymski artefakt, jej buzia to wizytówka. — A przegrany robi drinka.
Bar pod ścianą czeka cierpliwie; Paganini ma doskonały pomysł, jak należycie wykorzystać jego blat.
I nie jest to rozbijanie nosa.
Non preoccupatevi, sono un gentiluomo — jego dżentelmeństwo zwęża się do tunelu ciemnego spojrzenia, które z piersi mknie wyżej — na delikatne, ciemne znamię na lewym obojczyku, drobny pieprzyk poniżej linii żuchwy, miękkie usta ułożone w linii idealnie wyzywającego uśmiechu. — Pozwolę ci na pierwszy cios.
Valerio nie ma rękawic, taśm między palcami i ochoty na delikatność — ma za to zachęcająco rozłożone ramiona, napięte mięśnie i osiemnaście lat doświadczenia w bójkach o wszystko, o nic, o zasadę, o honor włoskiego disco i prawo do wyśmiewania zakurzonych bibelotów.
Ma też cierpliwość mieszczącą się w zakrętce po Aperolu i ochotę na ból. Swój, jej, ich; non importa.
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Gill Collingwood
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t659-virginia-collingwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t697-virginia-collingwood#4328
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t698-gill#4330
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t696-virginia-collingwood#4327
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f135-mieszkanie-g-collingwood
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t659-virginia-collingwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t697-virginia-collingwood#4328
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t698-gill#4330
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t696-virginia-collingwood#4327
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f135-mieszkanie-g-collingwood
Gryzący dym papierosów.
Nie tylko w dusznej piwnicy klubu o czwartej nad ranem. Godzina kurew i piekarzy, nigdy nie piekła chleba.
Ostra woń wody kolońskiej.
Którą rozpozna już wszędzie. Na swojej skórze, noszonej porankami koszuli, nowej sukience, nawet we własnej łazience. Niekiedy czuje ją mrużąc oczy, gdy przypatruje się kolekcji bibelotów. Dobrze wie, że kolejny zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach, niczym delikwent w betonowych butach na dnie oceanu.
Kot niewinnie patrzy z poziomu kanapy, w najlepsze machając ogonem. Jest poza listą podejrzanych, robi znacznie więcej bałaganu.
To robota profesjonalisty.
Słodki aromat dojrzałych w pełnym słońcu pomidorów.
Równie ciepły jak uśmiech, który chowa za splecionymi dłońmi, gdy ogląda jak gotuje. Lubi to jak pewnie dzierży ostry nóż, na głos śpiewając kolejne przeboje włoskiej listy przebojów.
Oczywiście udaje, że wcale ich nie zna. Co z tego jeśli samej zdarzy jej się zanucić kilka melodii w stanie głębokiego skupienia.
Ledwie wyczuwalna, metaliczna nuta krwi.
Czasem jej krople widzi na mankietach koszuli. Czasem na rozciętej, dolnej wardze. A czasem cienka strużka cieknie z jednej z dziurek nosa, szczególnie kiedy źrenice ma niezdrowo rozszerzone, a wzrok rozbiegany. Wspomnienie białych nocy.
I to, co ignoruje wręcz z naiwną upartością - woń słodkich, damskich perfum zmieszany z potem.
Udaje, że nigdy go nie wyczuwa. Ani nie zauważa śladów szminek. Nowych zadrapań na plecach. Pamiątek po pocałunkach.
Doskonale zdaje sobie sprawę, są jego nierozłącznym elementem - jak dym papierosów, woda kolońska, krew i świeża pasta.
Czerwone wino, prosecco, tiramisu.
Gorący oddech, spragnione pocałunki, pociemniały wzrok.
I bibeloty wynoszone potajemnie w kieszeniach.
- Zawsze? - uniesie w górę brew, w oczach błyśnie figlarny ognik. Kusi ją by wrócić. Mocniej pociągnąć za gumkę dresowych spodni. Mimowolnie przygryza dolną wargę, wciągając głośniej powietrze.
Przyciąga w każdym wydaniu. W dopasowanym garniturze. Rozchełstanej koszuli. Nagi. A szczególnie odsłonięty, w podkoszulku i miękkich, dresowych spodniach.
Tej nocy to tylko jej widok.
Tej nocy - Próbujesz mnie ugłaskać czy rozproszyć? - zmarszczy nos w droczącym geście. I bardzo niewinnie, widząc jak wzrok skupia na opiętym materiale, unosi w górę ręce.
Przecież to ważne. Przeciągnąć się przed pojedynkiem.
Koszulka podwija się, odsłaniając krągłość piersi. Na wystarczająco długą chwilę. Osiemnaście sekund? - Trzy zasady - przypomni, układając się wygodniej na taśmach, rozciągnięta.
Pierwsza, kiwnie głową, szkoda byłoby uszkodzić prawdziwie rzymski nos. Czasem zastanawia się jak przetrwał całe osiemnaście lat bójek w tak doskonałym stanie.
Druga, wzruszy ramionami, nie odpędziliby się od plotek gdyby wyszła stąd z podbitym okiem. 
Trzecia zasada - Drinka, powiadasz? - zerknie w stronę baru. Wyobraźnia i jej podsuwa kilka pomysłów, possie owinięty owijką kciuk, próbując wybrać najlepszy.
Chce sięgnąć po każdy z nich.
Wciąż chce wszystko.
- Tu, un gentiluomo? - po czterech latach nabiera coraz miększego akcentu - Sempre - przytaknie, z powagą malującą się na twarzy. Kąciki ust zadrżały tylko odrobinę.

Rękawice przewiesi przez słupek, widać, że ich nie potrzebują. To niesprawiedliwe, zyskać dzięki nim przewagę. Zrobi krok do przodu. I kolejny. I kolejny. Dłonie zaciśnie w pięści, prawa wysunie pierwszy cios, w stronę szerokiej piersi.
A tuż za nią, lewa celuje w brzuch.
Rozproszenie. I atak.
Sprawdzanie jak bardzo potrafi go rozjuszyć. Jak daleko może się z nią posunąć.


rzut
cios średni: 59 + 8 + 1 = 68
potencjalne obrażenia: 15,5
Gill Collingwood
Wiek : 33
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : asystentka prawna i świetna towarzyszka
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Zawsze?
W przyćmionym świetle podziemnego klubu jest dziwnie spokojny. Przesączający się przez sfatygowaną żarówkę blask osiada mu w oczach; tkwi w nich coś, co, pojawia się tylko, kiedy jej usta formują włoskie głoski.    
Sempre, sempre.
Minie rok zanim te słowa — rzucone w opustoszałym, ukrytym pod ziemią klubie, wypowiedziane od niechcenia w zapyziałym i zapomnianym przez boga (jakiego boga?) Maine — zamienią się w kolejny włoski przebój. Valerio może nigdy nie usłyszeć; sempre, sempre insistentemente i będzie to niewysłowiona szkoda. Zwłaszcza dla Ala Bano; jego naczelny fan zawsze docenia ładne Włoszki w teledyskach, a Romina Power to Włoszka perfekcyjna.
Rozpostarty na napiętych linkach ringu widok nie jest włoski, ale to nie obniża jakości obrazu. Ramiona unoszą się w górę, razem z nimi materiał koszulki; pieprzyk pod lewą piersią jest dokładnie tam, gdzie Valerio zostawił go dwie godziny temu — tylko cycki są w niewłaściwym miejscu.
Osamotnione i pięć kroków od niego, zamiast w dłoniach, które teraz — odruch bezwarunkowy — próbowały złapać powietrze.  
Gdybym chciał cię rozproszyć — spojrzenie próbuje przypomnieć sobie, jak pokonać kilkanaście centymetrów oddzielające aktualny punkt obserwacji do oczu; po ósmej sekundzie uznaje, że to i tak nie ma znaczenia. — Ściągnąłbym te szmaty.
Te szmaty; dłoń poprawiająca miękki materiał spodni, koszulka nagle gryząca zbyt ubrane ciało. Dlaczego właściwie zamienili Red Poppy na podziemny klub? Coś o worku treningowym i włoskim disco, coś o potrzebie udowodnienia, że ona też potrafi zadać cios; jakby nie wiedział.
Colpiscimi, trzy lata temu nie wiedziała, co miał na myśli; definicja wymykała się otumanionemu przez alkohol umysłowi i ciału, które w tamtej chwili ścigało własne spełnienie; colpiscimi forte, fammi mancare il respiro.
Tamtej nocy, dla odmiany, krwawił on.  
Martini, trzy oliwki.
Zastygły na jej dłoni wzrok obserwuje dziejową niesprawiedliwość — to nie kciuk powinna teraz ssać.  
Z ginem, nie wódką.  
Dobrze zapamiętałem? mógłby zapytać z uśmiechem i czekać, aż odpowiedź na jej ustach przybierze formę pochwały — bezbłędnie. Nie pyta tylko dlatego, że oboje znają prawdę. Zapamiętał bezbłędnie, żeby wywlec to z umysłu w nieoczekiwanym momencie — na przykład, kiedy tkwią naprzeciwko siebie w ringu; w tej sytuacji wiele jest abstrakcji, więc to idealne okoliczności na przywołanie widma przypadkowych faktów z alkoholowych dewiacji Gill.
Kobiety zbyt często i zbyt mylnie uznawały, że to oznaka zainteresowania; Virginia jest mądrą dziewczynką. Dobrze wie, że to forma emocjonalnej przemocy.
I chyba się za to mści — pozbawiona rękawic, płynna w ruchach, migająca jak obraz w źle nastrojonym telewizorze. Valerio do samego końca wierzy, że to tylko gra; tak naprawdę za moment wpakuje mu dłoń w spodnie i w końcu weźmie się za to, w czym jest najlepsza.
Zaw—
Nie lubi się mylić.
Zawsze zdycha mu w ustach i wylatuje z nich przepoczwarzone w ciche, stłumione uff — to uff jest odpowiedzią na zbyt opieszały krok w bok, całkiem udolne zmylenie i cios, który spada prosto w sidła napiętych mięśni. Brzuch to najłatwiejszy cel — uderzenie Gill rozłazi się po jego ciele jak trzask; jak odkładana słuchawka, przerwa w transmisji.
Ten cios przewraca rozsądek — niekoniecznie zdrowy; zdrowy nie był nigdy — na ziemię.
Tak traktujesz dżentelmenów?
Płaskie pytanie i płaski uśmiech; słowa w pustej przestrzeni klubu nie odbijają się echem, jedynie zastygają w zatęchłym powietrzu i czekają, aż rozproszy je impet kolejnego dźwięku. Nie muszą czekać długo — jego dłoń porusza się szybko i bez gracji, za to z pozbawionym zahamowań impetem. Zwinięte w pięść knykcie celują w prawy bok — tam, gdzie trzy godziny temu drewniana szpatułka pacnęła karcąco w odpowiedzi na podkradającą tortellini Gill; non è ancora pronto, wyganianie jej z kuchni nigdy nie kończyło się powodzeniem.
Teraz odtwarza ten cios – tyle, że mocniej i bez pyrkoczącego pod pokrywką sosu.
Zawsze tak traktujesz kobiety?
Jedyne, co gotuje się w tym momencie, to rozbawienie wymieszane z bólem.
Nie; nie tak. Zwykle gorzej.

unik: 22 + 10 + 5 = 37, próg 55, kobieta mnie bije
cios mocny: 92 + 10 + 20 = 122
potencjalne obrażenia: 14
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Gill Collingwood
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t659-virginia-collingwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t697-virginia-collingwood#4328
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t698-gill#4330
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t696-virginia-collingwood#4327
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f135-mieszkanie-g-collingwood
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t659-virginia-collingwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t697-virginia-collingwood#4328
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t698-gill#4330
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t696-virginia-collingwood#4327
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f135-mieszkanie-g-collingwood
Skórę ma ciemniejszą niż siostry, kto wie - może to kropla włoskiej krwi?
Latynoskiej? Rdzennej?
Ciężko stwierdzić, kiedy lista potencjalnych ojców jest dłuższa niż studentek poznanych przez Valerio w tym miesiącu. A na dodatek łzawych spotkań po latach nikt nie przewiduje, połowa pochodzenia na zawsze pozostanie tajemnicą.
Nie jest to przesadnie wielka szkoda. Znacznie większą byłoby gdyby nie dożył kolejnego wielkiego przeboju. I miałaby nie zobaczyć jak rozkłada szerokie ramiona, wyśpiewując Sempre, Sempre przy butelce czerwonego wina. Oczywiście, przewróciłaby oczami na podobny widok, uśmiechając się przy tym mimowolnie. Bo obydwoje dobrze wiedzą, że sama będzie podśpiewywać przez kolejny tydzień.
Cholerstwo jest strasznie chwytliwe.
Znacznie lepiej przy takim czuć miłe ukłucie ciepła. Nie melancholii.
Tęsknoty.
A może nawet pustki - podobnej do pustych, wyciągniętych dłoni, które już bez namysłu potrafią ułożyć się w kształt jej piersi. Przygryza policzek, powstrzymując uśmiech, choć sama zaczyna się zastanawiać od kiedy fala uniesienia prowadzi do podziemnego ringu zamiast kolejnej rundy w sypialni?
Pewnie (oprócz disco, bibelotów i czegoś tam o głaskaniu worka) potraktowała zbyt personalnie kolejną z docinek o okrągłym łóżku.
Dobrze wie, że go zazdrości!
- Gdybyś ściągnął te szmaty… - pierś unosi się w głębszym oddechu, wzrok powoli sunie po umięśnionym ciele - Już dawno nie byłoby rozmowy - wstyd się przyznać, że czasem tak łatwo potrafi pozbawić ją wszystkich argumentów.
Wstyd przyznać, że kiedy sama zna go doskonale. I choć wie dlaczego w podobnych momentach wyciąga małe, pozornie całkowicie nieistotne ciekawostki na jej temat - to zawsze wywołuje ten sam uśmiech na jej twarzy. Kąciki ust unoszą się nieomal od razu, początkowo w czulszej nucie. Jakby przez ułamek sekundy wierzyła, że jest w tym coś więcej niż zwykła, manipulacyjna sztuczka.
Szybko nabiera ironicznej nuty, w końcu zna go zbyt dobrze by podobna wiara miała rozlać się falą ciepła po całym ciele.
Tyle, że to ta świadomość ostatecznie nadaje mu szczerej filuterności.
Zna go na tyle dobrze by widzieć podstępy. I decydować, że chce dać się nabrać, mimo wszystko.
Albo to po prostu czysty masochizm. Nieprzepracowaną trauma z dzieciństwa znajdująca ujście w ten sposób.
Z nim, nie tylko na bokserskim ringu.
Uśmiecha się szerzej, nie kryjąc satysfakcji, gdy cios trafia dokładnie tak jak chciała. Widzi jak pociemniały wzrok nabierają ostrości, jak układa dłoń w pięść. Zwinnie odskoczy na bok. I choć mówią, że bestii nie powinno się drażnić…
Ostatecznie zawsze może sięgnąć po stałą wymówkę, że nie miał jej kto nauczyć rozsądku - Naprawdę jesteś dżentelmenem - zauważy ze zdziwieniem, rozluźniając nadgarstek - Myślałam, że już dawno będę leżeć na podłodze, z ręką wykręconą na plecach… - złapie jego spojrzenie, nieomal wyzywająco wysuwając podbródek - ...niente mutandine. - zamruczy.
Igra z ogniem.
Najpierw zrobi krok do przodu. Zwiniętą w pięść prawą dłoń skieruję w stronę drugiego boku.
Lewa dłoń złapie jego podbródek. Zęby skubną dolną wargę, przyciągając bliżej siebie.
Ręce uniesie w górę, robiąc krok do tyłu.
Jego ruch.

unik: 83 + 8 = 91 (próg 70 osiągnięty)
cios średni: 41 + 8 + 1 = 50
potencjalne obrażenia: 18
ale z całusem to nie ma żadnych.
Gill Collingwood
Wiek : 33
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : asystentka prawna i świetna towarzyszka
Valerio Paganini
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
ILUZJI : 20
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 9
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t568-valerio-paganini
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t599-valerio-paganini#3313
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t600-poczta-valerio#3315
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f122-red-poppy-1-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1102-rachunek-bankowy-valerio-paganini#10370
Twarde—miękkie, nagie—zakryte, delikatne—ostre, skręcone szwy na pończochach, splątane włosy. Virginia to skondensowana konwencja, obrazek wycięty z kalendarza dla panów widywanego na ścianach wszystkich mechaników świata; to metr i pięćdziesiąt pięć dziesiątych metra kwadratowego skóry, która latem ciemnieje o dwa odcienie; to sto siedemdziesiąt jeden centymetrów wzrostu, na który składają się głównie nogi. Valerio zna każdą z jej wersji — Gill to do cna wyeksploatowana klisza i dawno temu powinna zamienić się w banał.
Cazzo; problem zaczyna się wtedy, kiedy od czterech lat ten banał niezmiennie działa na wyobraźnię. Kiedy Valerio budzi się w środku nocy i widzi, że ona — skulona jak przerośnięty embrion — zasnęła obok, już nie myśli o tym, którego okna użyć do ucieczki (i dlaczego nie drzwi). Czasami zapala papierosa i cierpliwie czeka, aż smród tytoniu wyrwie ją z marazmu; częściej nie jest cierpliwy — wtedy przeciąga palcem po jej plecach, mocno, zagłębiając go w skórę.
Chyba zaczyna rozumieć, tutaj w ringu, po co to robi, czemu zabrał ją w to miejsce, dlaczego uznał, że o trzeciej nad ranem wybierze przemoc, nie łóżko.
To forma zemsty.
Ma perché?
To próba bezustannego pokazywania, kto tu będzie panem sytuacji, kto będzie rozkazywał i karał, wydzielał racje żywnościowe i opowiadał bajki na dobranoc. Kto tu, kurwa, naprawdę rządzi?
Nago mam do powiedzenia jeszcze więcej.
Ta myśl uspokaja; zemsta to racjonalny wybór, a okazać słabość to jak podpalić Rzym.
Światło nad ich głowami — miodowy krwotok, łagodnie przygaszone, prawie intymne; żebyś przypadkiem nie zobaczył w całej okazałości rozstępów prostytutek albo, co gorsza, własnej żony — mogłoby skąpać ich w złotej aureoli. Problem w tym, że na ringu świętości jest niewiele, wahania jeszcze mniej; jej pierwszy cios dosięga celu, jego brutalna odpowiedź rozmija się o cale — tym razem brudne złoto wylewające się z żarówki tonie w ciemnym spojrzeniu.
Żadnej świętości, za to całe morze gniewu.
Chciałaś walki, więc — uśmiech na jej ustach to skrystalizowany obłęd; pomyśleć, że te usta mogłyby poświęcać energię na co innego. — Dostałaś walkę.
Póki co jednostronną — tępy ból w boku łagodzi widok falujących ze wstępnego wysiłku piersi; Paganini znów wpada w ich pułapkę, cenne trzy sekundy poświęcając na zastanowienie, co jest bardziej obsceniczne — cycki pod cienkim materiałem zbyt krótkiego topu czy zupełnie pozbawione okrycia? (oczywista odpowiedź). W trakcie tych trzech sekund Valerio odkrywa inną prawdę; walka z mężczyznami jest łatwiejsza z prostej przyczyny: ich nie ma ochoty wyruchać.
Non essere stupida, tesora — pierwszą oznaką nadchodzącego fotelu jest wysunięty wyzywająco podbródek — Gill mruczy o braku majtek, jakby w jej przypadku były czymś niespotykanym, tymczasem Paganini już wie.
Gdzie nadejdzie cios i co dokładnie go zwieńczy.
Pół kroku w tył wystarcza, żeby uniknąć zwiniętej w pięść dłoni; uderzenie Gill napotyka pustkę tam, gdzie jeszcze moment temu leniwie uśmiechał się Valerio. To opustoszenie nie trwa długo — nie mógł uciec daleko, z podbródkiem uwięzionym w jej uchwycie; ból na dolnej wardze, zadany przez skubnięcie, wcale nie smakuje cierpieniem.
Za to jego słowa będą.
Kolejny cios wcale nie jest dziełem rąk — tym razem Paganini uderza słowami; Gill cofa się o krok, Valerio podąża za nią — odległość wcale nie maleje, w przeciwieństwie do jego cierpliwości. Tym razem dłoń wystrzeliwuje w linii prostej — do twarzy, którą zamierza zamknąć w żelaznym uścisku; do policzków, w które palce werżną się aż do pobielenia knykci.
Nawet ty nie zasługujesz na rżnięcie na brudnym ringu.
Mówi spokojnie, bez drżenia głosu; tak jakby chłód — ten sam, który czasami wdziera się w jego spojrzenie — mówił za niego. Mówi spokojnie, osiągając szczyt arogancji — nie chodzi już o nonszalancję, nawet nie o poniżenie, to jedynie Valerio i jego okrucieństwo w czystej postaci — właściwe uderzenie wymierzając w kolano; kopnięcie ma skłonić Gill do powrotu tam, gdzie najchętniej ją widywał.
Ricorda qual è il tuo posto, no?
Prawdziwy dżentelmen dotrzymuje słowa; obiecał nie bić po twarzy.
O kopnięciach poniżej pasa nie było mowy.

unik: 91 + 10 + 5 = 106, próg osiągnięty, kobieta przestała mnie bić
cios mocny: 72 + 10 + 20 = 102
potencjalne obrażenia: 20
Valerio Paganini
Wiek : 33
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : szef egzekucji dłużników familii
Gill Collingwood
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t659-virginia-collingwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t697-virginia-collingwood#4328
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t698-gill#4330
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t696-virginia-collingwood#4327
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f135-mieszkanie-g-collingwood
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t659-virginia-collingwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t697-virginia-collingwood#4328
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t698-gill#4330
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t696-virginia-collingwood#4327
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f135-mieszkanie-g-collingwood
Jako mała dziewczynka bała się wielu rzeczy. Szczególnie kiedy, z tą dziecięcą naiwnością, starała się robić dzielną minę przed siostrami, lęk był stałym towarzyszem.
Bała się tego wyrośniętego gacha matki, który wielką, owłosioną łapą uderzał w stół tak mocno, że aż trzęsły się szklanki. Bała się kiedy inny - znacznie niższy, z równie owłosionym brzuchem tak okrągłym, że czasem zastanawiała się kiedy pęknie - szarpał matkę za włosy i przyszpilał ją do ściany, pomimo obecności trzech małych dziewczynek pod tym samym dachem. Bała się czy dzieci w szkole nie będą wyśmiewać się z jej zbyt dużych sukienek i za małych spodni.
Z wiekiem każdy z tych lęków malał, bawiąc swoją błahością. Ostatnią z dziecięcych słabości zakopała, spluwając na obite, krwawiące ciało zwinięte w kłębek na zimnej podłodze składzika gdzieś na obrzeżach miasta.
To najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostała. Nie może się z nim równać żadna torebka, nawet ta ostatnia.
Wzruszy ramionami, przechylając przy tym lekko głowę w geście mówiącym, że z tym akurat nie będzie się kłócić - Bez ubrań masz do powiedzenia nawet więcej - zgodzi się. A jego zdolności krasomówcze znane są pewnie w całym stanie.
Ciężko ograniczać się tylko do studentek z Saint Fall.
W złotym świetle jego skóra zdaje się lśnić. I doskonale widzi jak wzrok nabiera na ostrości.
Widziała już ten wyraz twarzy.
Nie w sypialni. Samochodzie. Kuchni. Na podłodze w salonie, kanapie, wannie, w klubowej toalecie. W żadnym z miejsc w których ciężko utrzymać ręce przy sobie (a kiedy o to trudno, łatwiej znaleźć odpowiedni kąt, niewiele trzeba). Widziała jego ślad porankami, gdy wraca ze śladami krwi na mankietach koszuli. Kiedy opowiedziała mu historię o predatorze i całym wstydzie. Kiedy bezlitośnie okładał go pięściami. Błagania, skowyty bólu, bryzgająca krew, trzask łamanych kości tylko wyostrzały jego rysy.
Wyglądał jak wilk rozszarpujący swoją ofiarę.
Chciała walki, więc ją ma.
Chciała?
A może to prostsze. Kierować się zemstą za jakieś studentki, za wieczór, który zamiast na kolanach przed nim spędziła w pracy, za wszystkie mniejsze i większe grzechy. I być może. Tylko być może. Trzyma to w ryzach strach.
Ten, który czasem tak nieznośnie próbuje wypełznąć z samego dna duszy.
Strach - że każde ze spotkań może być tym ostatnim.
Bo - po będzie za stara, zbyt nudna, zbyt znana.
Bo - wcisną mu do łóżka jakąś żonę, a na palec jakąś obrączkę.
Bo - któregoś dnia Ben przyjdzie do kancelarii i szukając pocieszenia w okrucieństwie każe jej wyczyścić kalendarz na nadchodzący dzień, bo idzie na jego pogrzeb.
Bo - sama stchórzy. I ucieknie.
Gill Collingwood można określić wieloma epitetami. Ale nigdy nie była tchórzem.
Lekko uniesie brew czując jak wbija palce w jej policzki. Zmarszczy czoło, słysząc jego słowa. I wtedy kopnięcie sprowadzi ją na kolana, boleśnie je ocierając. Może i do krwi.
Pamięta swoje miejsce?
Żadne z nich nie gra czysto.
Nie zważając na szczypanie, lekko obróci głowę. Tak by złapać kciuk jego prawej dłoni pomiędzy swoje wargi. Podniesie na niego butny wzrok, złapie jego chłodne spojrzenie, ssąc przy tym palec. Językiem popycha go lekko to w przód, to przyciąga głębiej.
I kiedy on lubuje się w okrucieństwie.
Ona zamruczy.
Tak jak to lubi najbardziej.
Okrucieństwo akurat nie robi na niej większego wrażenia. To czułość napawa strachem.
Gill Collingwood
Wiek : 33
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : asystentka prawna i świetna towarzyszka