Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
ZWYKŁA ŁAWKA
Ławka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot, żeliwne nogi i kilka drewnianych przęseł, nieco zużytych przez czas i częste ich użytkowanie. Znajduje się pod jedną z latarni stojących na drodze do Kościoła Piekieł. Ogromną zaletą takich zwykłych ławek jest ich wielofunkcyjność. Można na niej odpocząć po długich zakupach, zaczekać na przyjaciela albo usiąść z książką i rozkoszować się słoneczną pogodą. Korzystajcie do woli, ale nie niszczcie jej. Jacyś nastolatkowie wycięli już serduszko na jej oparciu, jednak wandale nie zostawili przezornie swoich inicjałów.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
26 stycznia 1985

Widok tak zauważalnie wzburzonego Terence'a Forgera był czymś niecodziennym. Czarownik mógł wyglądać na lekko poirytowanego, nierzadko znużonego, zazwyczaj jego twarz nie wyrażała nic skrajnego, jednak gdyby w trakcie tej mszy ktoś zdecydował się spojrzeć w jego kierunku, dostrzegłby zaciśnięte szczęki, spięte wyraźnie pod marynarką barki oraz rumieniec rozlany na policzkach. Powinien się skupić na modlitwie, na kapłanie, na kontemplacji – na czymkolwiek, byle nie na myśleniu o mężczyźnie stojącym nieopodal. Wystarczyło lekko obrócić głowę w prawo, żeby mógł zawiesić na nim wzrok i przekonać się jeszcze raz, że nieważne ile czasu minęło, rozpoznałby go po omacku, w zupełnej ciemności, kierując się każdym innym zmysłem poza wzrokiem. Dłonie zadrżały mu znów zanim splótł palce ze sobą, maskując nerwowość na tyle, na ile miał ku temu możliwości i przeklinając się w myślach. Przecież nie był to pierwszy raz, gdy zobaczył go w Kościele, a nawet i to pierwsze od lat natknięcie się na niego nie winno być niespodzianką.

Daleko było mu do plotkarza, ale siłą rzeczy stale wysłuchiwał niechcianych informacji w pokoju socjalnym, otoczony swoimi niemagicznymi znajomymi. Zazwyczaj nie skupiał się mocno na rozmowach przy stoliku, nie zaśmiecając sobie umysłu bajkami o Marie i jej mężu, niesfornym kocie Marty czy tym, z kim spotykał się aktualnie doktor Finley. Jego uwagę zwróciło dopiero czytanie przez jedną z młodszych sióstr artykułu z lokalnej gazety o negocjacji z bandytami, którzy dokonali napadu na bank w Portland, a także źle wymówione nazwisko, na które skrzywił się mimowolnie. “Daj mi to, Suzy. To na pewno nie tak”, mruknął i wyciągnął dłoń, by ta przekazała mu pismo. Trzymając dalej kubek w jednej z dłoni, drugą wygładził zmięty papier i odnalazł odpowiednią linijkę. W następnej sekundzie kubek potoczył się po posadzce, a ciemny napój zaplamił cały fartuch. Nie tego się spodziewał, nie po tak długim czasie, nie teraz.

Sama świadomość powrotu Yadriela do miasta budziła w nim wiele skrajnych emocji, które zaciskały się wokół jego szyi i podduszały jak zbyt ciasna obroża. Objętość płuc Forgera musiała ulec zmniejszeniu, bo zaczerpnięcie porządnego wdechu okazało się niemożliwe, a to jeszcze nim mógł go ujrzeć. Spotkanie go na swojej drodze potęgowało odruchy, by tak jak teraz stał kłębkiem nerwów. Uparcie próbował nie patrzeć na niego, walcząc z chęcią przyjrzenia mu się lepiej, zmuszając się do obojętności. Wewnętrzna bitwa trwała nawet po zakończeniu nabożeństwa, gdy mógł tak jak za każdym poprzednim razem uciec w narastającym niepokoju, nie racząc go nawet słowem. Tym razem nie śpieszył się, wrzucając dokładnie złożoną intencję na skrawku pergaminu do ognia, z politowaniem dla siebie wspominając, co pisał na nich każdej nocy, gdy przychodził na Msze razem z nim.

Na placu Aradii tłum przerzedził się; każdy zmierzał do swojego domu, niektórzy zbijali się w mniejsze grupki, wkoło słyszalne były strzępki rozmów. Terence zatrzymał się tylko na chwilę, wyciągając paczkę papierosów zza pazuchy, niecierpliwie odpalając jednego wsuniętego między wargi, gdy spojrzał na Venoira stojącego obok jednej z ławek. Samemu, bez rodziny, bez żadnego kolegi. Pokonanie fizycznej odległości było niczym, jednocześnie jedna jego część pragnęła odwrócić się w przeciwną stronę i biec aż do Eaglecrest. Pewny krok nie wskazywał na to, pomagał zachować pozory zwykłej koleżeńskiej pogawędki. Nie zastanawiał się, skąd przypływ tej odwagi. Chciał udowodnić coś sobie czy jemu? Udawanie nieznajomego jednak go przerosło czy był w tym inny cel?

Czy to zjawa, czy ktoś rzucił na mnie urok i jesteś tylko moją halucynacją? — spytał go śmiało, zaciągając się dymem. Naprzeciw niego, w świetle latarni ustawionych wzdłuż deptaka mógł bez skrępowania lepiej przyjrzeć się dobrze znanej sobie twarzy. Zauważyć, że ta nie zmieniła się wiele na przestrzeni tych lat. Rysy wyostrzyły się, może wyglądał nieco mizerniej niż tamtego dnia, ale to musiał być on. Rozchylił wargi, wypuszczając siwy dym bokiem. Kąciki ust drgnęły gwałtownie, gdy starał się zachować jak najbardziej neutralny wyraz twarzy, nie pozwolić poruszeniu zagrać w swoim głosie, a wewnątrz cały się gotował, wszystko zwijało boleśnie. Jeśli miał plan na tę rozmowę, to prawdopodobnie zapomniał o swoich postanowieniach w jednej chwili. — Ciężko uwierzyć, że oficer Venoir zdecydował się po tak wielu latach na powrót tutaj — kontynuował niezmiennym tonem, wciskając wolną dłoń do kieszeni płaszcza, gdy poczuł jak kostnieje od nocnych temperatur.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Yadriel Venoir pojawiał się na wszystkich mszach w Kościele Piekła, często przystając w towarzystwie rodziny, z którą powoli nadrabiał swoją dziesięcioletnią nieobecność. Nie łudził się sam przed sobą, że przeniesienie do oddziału wywiadowczego i działanie na rzecz Czarnej Gwardii najpierw w Cincinnati, a później w Detroit — czegoś po drodze mu nie wyrwało. Nie chodziło jednak o upływ czasu, skruszenie ograniczeń, których jako gwardzista zwyczajnie nie posiadał. Nie mógł sobie wprawdzie odmówić wprawnego dopasowania do sytuacji, w którą został wrzucony nagle, jednak prawdą pozostawało to, że nie rozmówił się ze swoim długoletnim partnerem — nawet się o wyjeździe nie zająknął, choć tak naprawdę nie przeszłoby mu to najpewniej przez gardło w takiej, czy innej wersji. Yadriel nie miał również tendencji do operowania kłamstwem w stosunku do Terence’a, więc zejście do tego typu najniższej linii oporu nie wchodziło nawet w grę. Pozostawienie Forgera na pastwę niewiedzy i własnych domysłów mogło wydawać się zgoła okrutne, jednak Venoir doskonale zdawał sobie sprawę, że w innym wypadku najpewniej nie wyjechałby z Saint Fall.
Zbierał zatem pełne żniwo swojej dziesięcioletniej nieobecności — uczestnicy mszy czy znani niemagiczni wydawali mu się jedynie etykietami z imionami i nazwiskami, jednak z odnośnikiem do nieaktualnych informacji, jednak nie było mu prędko do odnawiania starych kontaktów i Venoir preferował bezpieczne skupienie swojej uwagi na pracy, czy to na rzecz Czarnej Gwardii w oddziale czyścicieli, do którego przynależał jeszcze przed wyjazdem, czy to w zakresie działań operacyjnych dla policji. W mieszkaniu na Eaglecrest nie pojawił się ani razu, mimo posiadania kluczy do niego, a potencjalne natknięcie się na Terence’a Forgera starał się sprowadzać do sytuacji względnie kontrolowanych. Tak samo jak miało to miejsce na mszach — przyłapywał czasem blondyna na zbaczaniu spojrzeniem w swoim kierunku, jednak wcale nie ukrywał swojej obecności. Yadriel Venoir wychodził z założenia, że wyszedł z życia mężczyzny i najwyraźniej, sądząc przynajmniej po dotychczasowym unikaniu jego towarzystwa, nie dążył do odnowienia znajomości. Wypadało przyjąć to do wiadomości, zwłaszcza przy wyjątkowo zdradliwych spojrzeniach Forgera, które dały negocjatorowi policyjnemu wystarczająco do myślenia, by uznał konieczność zamknięcia ich rozdziału raz a dobrze. Sara najwyraźniej nie wyłapała żadnych niuansów, które dla jej syna wydały się wystarczająco istotne — może to i lepiej, nie zamierzał niczego z nią omawiać, wiedząc, że ta nieustannie w urodziny serwowała Terry’emu prezenty, karty urodzinowe i życzyła wszystkiego co najlepsze.
Po zakończeniu nabożeństwa i strawieniu intencji zamkniętej w skonsumowanym przez ogień pergaminie, wyszedł ze świątyni w towarzystwie swojego młodszego brata — Yarrowa, który po blisko dziesięciu latach wydawał mu się zupełnie obcym człowiekiem, mimo że wizualnie wykazywali do siebie podobieństwo. Pożegnawszy się z pozorowaną serdecznością z członkami swojej rodziny, trudno było mu się pozbyć wrażenia bycia z boku, mimo że ci autentycznie byli szczęśliwi, mogąc powitać go w rodzinnym gronie. Yadriel nie mógł jednak pozbyć się wrażenia, że pamiętają jego z przeszłości, a o jego obecnych tajemnicach niczym z krzywego zwierciadła zupełnie nic, tyle że to nie była wiedza dla nikogo spoza Czarnej Gwardii. Przystanął przy tej felernej ławce, udając, że musi zawiązać buty, mimo że tak naprawdę wcale nie było to potrzebne — po prostu chciał zostać sam, kąsany przez chłód nocy przy rozpiętym, czarnym płaszczu. Zajęty własnymi myślami zupełnie nie spodziewał się najścia, a co dopiero takiego ze strony samego Forgera, dlatego po niespiesznym wyprostowaniu się, omiótł go spojrzeniem z góry do dołu, jednak wyraz twarzy nie zdradzał wcale tego, co kryło się w jego umyśle. Na przestrzeni dziesięciu lat nauczył się operować mimiką, gestami i prezentować postawę w zależności od tego, jak chciał być odebrany. Teraz złapany zupełnie znienacka — nie chciał zdradzać ani jednej emocji, czy zdradzieckiej myśli.
A chcesz żebyśmy udawali, że jestem tylko majaczeniem twojego umysłu? Na szczęście taka natura halucynacji, że nie da się ich dotknąć — odpowiedział spokojnie Yadriel, choć wiedział, że podskórnie zaczynał się denerwować samą obecnością jasnowłosego. Może i Forgerowi doszedł zarost, trochę bardziej strapione spojrzenie, jednak nie zamierzał się wycofać, skoro to on postanowił wyciąć w pień milczenie. To co się nie zmieniło to zamiłowanie do nikotyny, co gorsza gwardzista skręcił w ramiona tego samego nałogu, tylko dlatego, że w innych miastach w jakimś stopniu ciągle mu o nim przypominały, choć nie przyznałby tego przed Terence’em. Venoir wsunął ręce do kieszeni spodni, ujmując w jedną z nich klucze do mieszkania, które wynajmował gdzieś indziej i zmieniając przy tym adres korespondencyjny. Zmrużył nieco niebieskie oczy przy uwadze dotyczącej powrotu po dziesięciu latach. Sam Forger nie mógł wiedzieć, że chyba niezbyt świadomie nacisnął na czuły punkt i zostało to odczytane jako zaproszenie. — Zakładam, że to zapewnie wystarczający czas, abyś zapomniał, jak się nazywam, Terry. — W głosie ciemnowłosego wybrzmiała jedynie cierpka nuta, a sam Yadriel posłał Terence’owi krzywy półuśmieszek, ponieważ zwracanie się do niego tak oficjalnie było raczej typowe podczas ich pierwszego niezbyt przyjaznego spotkania w Szkółce Kościelnej. Nagle spojrzenie negocjatora policyjnego zawisło na tlącym się papierosie i pożałował, że swoją paczkę zostawił na blacie w kuchni, teraz z pewnością zrobiłby z jej zawartości użytek, który załagodziłby minimalnie szargane nerwy.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Gdyby byli bohaterami romansu zapewne to spotkanie stałoby się częścią wzruszającego ostatniego rozdziału powieści, gdzie Terence ze łzami w oczach rzuca się na szyję ukochanemu, który wrócił po wielu latach, aby wyznać mu dozgonną miłość. Nic podobnego nie miało jednak miejsca, gdy mężczyzna zamiast tego stał uparcie w miejscu, a jedyny ruch jaki wykonywał, to ramienia, które raz za razem przytykało filtr do ust, zaczerpując wdechów wypełnionych gryzącym dymem. Próbował cokolwiek odczytać z twarzy Venoira, doszukiwał się zacięcie reakcji na zetknięcie się z nim twarzą w twarz. Wcześniej musiał być subtelniejszy, bez trudu coś mogło mu uciec, ale teraz zainicjowawszy rozmowę, nie potrafił jej zaniechać. Bezwstydnie wbił spojrzenie w jasne oczy – tym razem nie popełni błędu, nie pozwoli mu na zwrócenie sobie uwagi – wierząc, że nawet przy kamiennym wyrazie ogółu, przekona się przynajmniej w ten sposób czy naprawdę był mu na tyle obojętny, że pozostawienie go bez słowa wyjaśnienia przyszło mu z taką samą łatwością jak wyrwanie zabarzgrolonej kartki z notatnika. Ciekawość podszyta nadzieją potrzebowała przekonać się czy został zmięty i wrzucony do kosza wypełnionego innymi nieistotnymi papierami przeznaczonymi na spalenie w kominku, czy znajdował się dalej w jednej z jego szuflad, choćby z czystej nostalgii.

Zwrócił uwagę na jego rozpięty płaszcz i z trudem pohamował się od chwycenia za jego poły, żeby samodzielnie zapiąć guziki z tym samym rozbawionym “Ubierz się, bo zaraz znowu będziesz pociągać nosem” towarzyszącemu troskliwemu gestowi. Zwyczaje wypracowane przez lata koegzystencji przypominały o sobie również w tak błahych rzeczach jak ta, wprawiając Forgera w zmieszanie. Nic przecież nie było tak jak wtedy, gdy wracali z nabożeństwa razem do ich mieszkania, idąc tak blisko, by stykać się ramionami. Pamięć miast zawieść go i rozmazać obrazy podobne do tego, wszystkie uczucia im towarzyszące zakopać głęboko, zaczęła przypominać mu o nich ze zdwojoną siłą. Nie była to jednak pora w której mógł pozwolić sobie na tę słabość. Przy ich pierwszym spotkaniu utrzymywanie zewnętrznie obojętności szło mu prosto, nawet gdy podobnie jak teraz pod tym kryło się znacznie więcej uczuć niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Różniły się od tych aktualnych słodyczą pierwszego zauroczenia, nieskutecznie odrzucanego od siebie w przerażeniu, domagającego się wciąż swojego i prowadzącego do stopniowego upadku obronnego muru. Teraz w rozgorączkowaniu próbował utrzymać go w stanie nienaruszonym, choć znajomy niski głos sprawił, że zawahał się przed powiedzeniem czegoś więcej.

Propozycje sprawdzenia czy Yadriel rozpłynie się w powietrzu jeśli tylko go dotknie, była kusząca, ale nie korzystał z niej. Nie ufał sobie i temu, co mogłoby przynieść zmniejszenie fizycznego dystansu. Zdrowy rozsądek nie był największym sprzymierzeńcem Terence’a w kontaktach z nim, nie było potrzeby kusić losu i sprawdzać jak skończy się próba pójścia o krok dalej. Spokój w jego głosie drażnił, był jak potwierdzenie najgorszej obawy, chociaż czy powinien oczekiwać czegoś innego po nim i jego metodach? “Wolę rozmawiać niż się kłócić z tobą, Terry”.

Więc rozmawiajmy, tego chciałeś.

Tak długo się nie widzieliśmy, że za pierwszym razem mógłbym się założyć o to, że własny mózg płata mi figla. Ale skoro rozmawiamy, to albo jesteś prawdziwy, albo jest ze mną już naprawdę źle i powinienem pomyśleć o łóżku na oddziale zamkniętym — stwierdził z gorzkim uśmiechem.

Szaleństwo i halucynacje związane z pierwszą miłością brzmiały o wiele piękniej niż prawda, w której musiał się z nim zmierzyć odkrywając, że wmawianie sobie niechęci było daremne. Nie wiedział czy bardziej jest zły na niego za ten uśmieszek, tak jakby miał do niego powód, czy na siebie za bycie tak żenująco miękkim. Wolał być niespełna rozumu niż od tej pory czuć jak na nowo cały ład, w który włożył wysiłek, rozsypuje się. Prawdopodobnie słowa, które w tej chwili kształtowały się w jego głowie, zdradzały go zbyt prędko. Pociągnął wątek, który sam nieświadomie usnuł prędzej niż pierwotne zamiary zakładały, nonszalanckim gestem zaciągając się po raz kolejny tytoniem. Nawet “Terry” wypowiedziane tymi ustami nie umiało powstrzymać go przed przeciągnięciem tego napięcia odrobinę dłużej.

Wiesz, oficerze… — zaczął, a słodka nuta pokazywała, że to nie jest żadna z jego prób flirtu. Wygrywało w niej zbyt dużo fałszu, żeby była niewinnymi zalecankami mogącymi go sprowokować do innego rodzaju działań niż te, jakich mógł się spodziewać teraz. — Wydawało mi się, że skoro skasowałeś mnie ze swojego życia tak jakbym był obcy, to właśnie w ten sposób chcesz, abyśmy ze sobą rozmawiali.

Policzki zapiekły go mocniej. Chwała Lilith za ten okrutny mróz, dzięki któremu mógł udawać, że to jego winą są jaskrawe rozkwity na jego twarzy.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Yadriel Venoir musiał z niechęcią odnotować w rachunku sumienia przed samym sobą, że bezpieczniej czuł się w większym dystansie, zwłaszcza gdy Forger nie znajdował się niemal na wyciągnięcie ręki, tak jakby ten stan rzeczy wydawał się wobec tego wyrwany z cugów kontroli. Pozostawił rozpięty płaszcz celowo, nawet jeżeli kąsający chłód nocy wyrywał mu przez to sumiennie ciepło kawałek po kawałku — uważał, że wystarczy to za potencjalny pretekst do obrócenia się do rozmówcy plecami i skierowania w zupełnie przeciwnym kierunku niż Eaglecrest. Nietypowym dla Venoira było podtrzymywanie fasady niewzruszonego, acz doświadczonego gliniarza czy tym bardziej gwardzisty, ponieważ nie stosował nigdy metod poszczególnej profesji na Terrym. Cóż, zawsze musiał nadejść ten pierwszy raz z uwzględnieniem tego, że dziesięć lat nieobecności i wymazania go z egzystencji znanych mu wcześniej osób — wiązała się z podniesieniem swoich umiejętności w operowaniu nie tylko perswazją, lecz również zręcznym żonglowaniem kłamstwami.
To, czego cholernemu Forgerowi odmówić nie mógł to to, że wytrącał go z równowagi i nie do końca potrafił przewidzieć nie tylko to, co może zrobić, lecz także to, co konkretnie padnie za chwilę z jego ust między wypuszczanym dymem ulubionej używki. Sam popadnięcie w nikotynowy nałóg mógłby zwalić na samego Terence’a, tyle że brakowało jego własnej paczki fajek w zanadrzu, żeby mógł to udowodnić, a swojego rozmówcy na pewno o papierosa nie poprosi, choćby piekło wyobrażone przez chrześcijan faktycznie miało zamarznąć. Możliwość naruszenia swojej przestrzeni osobistej czy przełamanie fizycznej odległości Venoir spisał na straty na wejściu, gdyż powątpiewał, że blondyn z zarostem naprawdę się na ten krok może zdecydować. Obaj starali się podtrzymać fasadę obojętności, przypieczętowanej miną pokerzysty za sprawą, której nie chcieli sobie nawzajem ujawnić zbyt wiele, dając przewagę temu drugiemu i pogrywali w dokładnie tę samą grę.
Minęło dziesięć lat i nie było mnie w Saint Fall ani razu, więc nie było żadnych okazji do spotkań. Masz prawo czuć się wzięty z zaskoczenia. — Przez gardło przeszło mu zwięzłe, rzeczowe skwitowanie, choć również nie zaszczyciło Forgera zbytnią emocjonalnością. Nic nie wskazywało również na to, by Yadrielowi było spieszno do rozwijania tego ogólnikowego podsumowania swojej nieobecności. Kiedy tylko spojrzenie Venoira na moment zatrzymało się na dość dobrze znanych sobie wargach, które wykrzywił gorzki uśmiech – niemal od zerknął w bok, ograniczając kontakt wzrokowy do zbędnego minimum.
Gdyby Yadriel Venoir nie poczynił pewnej subiektywnej obserwacji wspartej zarówno na zachowaniu Terence’a Forgera, z którym spędził blisko siedem lat swojego życia, zanim nie został przeniesiony do zupełnie innego oddziału Czarnej Gwardii — odesłany najpierw w ramiona Cincinnati, a następnie do Detroit, to być może sam nie potrafiłby postawić tak ostrej granicy. Teraz mógł pchnąć do przodu figurę niczym wprawiony szachista, by oddzielić się od swojego byłego ukochanego niemym porozumieniem o tym, że coś dobiegło końca i ich relacja stanowiła odtąd w yadrielowym umyśle stan zamierzchły, nad którym nie było już większej potrzeby się pochylać i wypadałoby po prostu ruszyć naprzód. To, co jednak musiał Forgerowi oddać to to, że potrafił zagrać mu lekko na nerwach i rozdrażnić.
A mnie się wydawało, Forger, że nie byłeś wtedy aż takim bezmyślnym idiotą. — W głosie ciemnowłosego zapłonęła wyraźna i nawet nieszczególnie skrywana irytacja. Tym razem Yadriel Venoir nie pozostał mu dłużny wobec kontynuacji oficjalnej obopólnej linii komunikacji, krzywiąc się bardziej mimowolnie niż zamierzenie, zwłaszcza na wspomnienie doświadczenia związanego z poczuciem samotności czy nagminnym stosowaniu rytuału pani Smith na samym sobie aż do znudzenia. Zresztą co Terence Forger mógł wiedzieć na jego temat, mieszkając i żyjąc sobie jak gdyby nigdy nic w ich dawnym mieszkaniu? Niech pilnuje swojego nosa. Zaraz potem gwardzista prychnął, kręcąc przy tym głową, jakby chciał pozbyć się myśli, która odbijała się od wnętrza jego czaszki. — Ale ostatecznie jakie ma to niby znaczenie? Powinniśmy się raczej cieszyć twoim szczęściem i tym, że zacząłeś sobie układać życie uczuciowe na nowo, więc tym bardziej niezrozumiałe wydaje się to twoje zaczepianie mnie po zakończonym nabożeństwie. — To był zdecydowanie jeden z niewielu momentów podczas ich rozmowy, gdy Venoir faktycznie odpowiedział na bacznie lustrujące go spojrzenie błękitnych oczu swojego byłego, a ich wzrok miał okazje się ze sobą przeciąć.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Cel tej rozmowy rozmywał mu się coraz mocniej z każdym słowem gwardzisty. Nie otrzymał żadnej konkretnej odpowiedzi, żadnego słowa, które zakrawałoby o przeprosiny. W tym samym czasie twarz Yadriela zdawała się nie wyrażać żadnych emocji, co wprawiało Terence'a w niewypowiedziane zdumienie. Nie do tego przywykł przez lata wspólnego życia. To on był stroną, która szukała sposobów na maskowanie swoich emocji, to na jego obliczu trzeba było szukać impulsu, jaki mógłby go zdradzić, gdy próbował stanowczo grać chłodnego. Nie znał tej strony mężczyzny, a to zbijało go z tropu bardziej niż umiałby przyznać się do tego przed samym sobą. Nie rezygnował jednak z zaczepek, zwłaszcza gdy uchwycił coś z chorym poczuciem triumfu.

Oczywiście, ale wiesz… Byłoby mi miło w tej chwili, gdyś spojrzał prosto na mnie. Miałbym przynajmniej wrażenie, że mówisz do mnie, a nie płyt chodnikowych — mruknął, parafrazując uwagi Venoira, jakimi rzucał za każdym razem, gdy po kłótni Terence unikał uparcie jego wzroku w trakcie rozmowy. Uśmiech na twarzy nabrał bardziej zgryźliwego wyrazu na tę zamianę ról, mogąc wytknąć unikanie jego wzroku. W przypływie bezczelności pochylił się w jego stronę i dmuchnął dymem bliżej jego twarzy – kolejną rzecz, którą robił w zalotnym droczeniu się z nim, zmieniając w czystą złośliwość. — Rozumiem, że może to być ciężkie, ale skoro już rozmawiamy…

Niejedna osoba zapewne powiedziałaby Forgerowi, że powinien to zostawić. Pozwolić tchórzowi żyć tak jak mu się to podoba, wymijać go na ulicy i pozostawić za sobą, tak jak on porzucił jego. Prawdopodobnie tak zrobiłby, wycofując się zaraz po powiedzeniu mu wszystkiego tego, co zbierało mu się na ustach przez samotne tygodnie we frustracji, ale zaciśnięte gardło zatrzymywało je wewnątrz. Resztki zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego przetrzymywały je, by przemyślał to jeszcze raz nim impulsywnie rzuci czymś, czego będzie żałować. Bo z tyłu głowy wciąż znajdował się ten przeklęty głos przypominający mu, kim był jest mężczyzna stojący przed nim i kłębiące się uczucia, których tak jak kiedyś wstydził się, choć ze zgoła innego powodu. Być może dolałby oliwy do ognia z chęcią, gdyby nie kolejne zdania, jakie padły między nimi, przecinając ostro powietrze.

Jak ty mnie nazwałeś? — zapytał głucho, rozchylając szeroko oczy i nieruchomiejąc. Obrzucił go niemal takim spojrzeniem, jakby sprawdzał czy naprawdę ma do czynienia z tym samym Yadrielem Venoirem, czy przypadkiem nie stanęła przed nim inna osoba. Kłócili się, przecież dobrze pamiętał ich sprzeczki. To przecież normalne. Padały nieprzyjemne, nieprzemyślane słowa wypowiedziane w nerwach, ale nie przypominał sobie, by nazwał go kiedyś w ten sposób. Poczuł jak te słowa uderzają w niego, chwilowo odbierając dech, bo bolało  jak diabli. To on był idiotą, bo wierzył, że tak jak było będzie zawsze i pragnął tego? Bo nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie wysłał chociaż listu w którym napisałby, że nie wie, kiedy wróci, pomimo doskonale znanego sobie adresu? Bo kochał go i czekał wiele miesięcy, żywiąc nadzieję, że któregoś dnia stanie na progu ich mieszkania i znowu wszystko będzie jak dawniej? Pamiętał, co mu powiedział. Wiedział, że to służba. Wiedza nie miała większego znaczenia, kiedy nie umiał pojąć, czemu nigdy nie wyjaśnił swojego zniknięcia samodzielnie, a on zamiast tego, musiał wciągać w to matkę Yadriela zdezorientowaną jego pytaniami. Kolejne słowa wstrząsnęły nim jeszcze mocniej, a na stworzonej przez siebie masce pojawiły się kolejne rysy. — O czym ty bredzisz, jakie poukładane życie uczuciowe? Skąd to wyciągnąłeś do cholery? — warknął, panując nad głosem na tyle, by go nie podnosić. Przecież nikt nie wiedział o Cecilu Fogartym poza ich dwójką, o ile nie wtajemniczył w inne oblicze ich znajomości kogoś jeszcze, w co szczerze wątpił. Nawet jeśli, mężczyzna naprzeciw Terence’a nie miał prawa wiedzieć. We wzburzeniu nie przyszło mu na myśl ani to, że sam mógł się zdradzić w jakiś sposób w trakcie Mszy, gdy natknął się na rysownika, ani fakt, że aby dojrzeć coś podobnego, Yadriel musiał mniej lub bardziej świadomie przyglądać się mu w kościele. Teraz jedynie czuł się zdezorientowany całą tą sytuacją, zwłaszcza że pierwszy raz ktoś wytknął mu bezpośrednio jego roczny romans, w dodatku była to osoba, która umiała wytrącać go z równowagi na zawołanie.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Negocjator policyjny doskonale wiedział, na co liczył Terence Forger — na to, że zacznie śpiewać jak z nut i podzieli się z nim informacjami, jednak wcale nie palił się do tego robić. Nie chciał mu niczego ułatwiać, zwłaszcza gdy jego rozmówca uważał, że mu się to należało, przejawiając przy tym objawy jawnej ignorancji. Pewnie, że Terry nie mógł wiedzieć, jak z perspektywy Venoira wyglądało minione dziesięć lat w oderwaniu od życia, które dla siebie wybrał — tym bardziej, że sam był zanurzony w goryczy i niezrozumieniu wobec tego zdarzenia. Negocjator policyjny nie oczekiwał od niego taryfy ulgowej, ale po prostu go podkurwiał go dobór słów, który miał najwyraźniej docisnąć mu szpileczkę. Najwyraźniej Terence nie wziął pod uwagę, że Yadriel dysponował dość dużym ich asortymentem i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, który punkt dotknąć, by naprawdę dotknął  on Forgera. Bynajmniej nie był z tego tytułu dumny i pozwalał sobie na ostrą kontrę, mimo świadomości, że rozmiar wyrzutów sumienia osiągnie zapewne koszmarne wymiary. To domeną gwardzisty było zadawanie pytań trafionych w sedno muśniętego problemu i w przypieraniu Terry’ego do ściany osiągnął poziom wirtuozerii, wyciągając na światło dzienne podduszane odpowiedzi, które go w danej chwili interesowały. Sam Venoir nie miał nigdy oporów przed otwartym dzieleniem się czymkolwiek, a na przestrzeni wieloletniej relacji z Forgerem nie stronił od tego. Dlatego niewątpliwie ta wymiana rolami niosła za sobą niemały dysonans i ścielącą się szeroko dezorientację.
Oczywiście, ale wiesz… Byłoby mi miło w tej chwili, gdyś spojrzał prosto na mnie. Miałbym przynajmniej wrażenie, że mówisz do mnie, a nie płyt chodnikowych. Rozumiem, że może to być ciężkie, ale skoro już rozmawiamy… — zgodnie z prośną ubraną w słowa w kąśliwej oprawie, z wyraźnym ociąganiem i niechęcią wbił wzrok z Terence’a. Podjął dobry punkt, to rzeczywiście musił mu oddać, gdyż rzeczywiście Venoir unikał jego spojrzenia, ograniczając ich kontakt do minimum, a sam przyczepiał się do tej kwestii.
Po tak długim czasie nadal myślisz, że może rozdrażnić mnie dym papierosowy? Muszę cię rozczarować, ale jestem już długoletnim palaczem i wywołuje to u mnie nieco inny odruch. — Pochwycił się tematu, który zupełnie nie padł, a zamigotał blado na horyzoncie za pośrednictwem zachowania Forgera. Venoir nie odsunął się, choć przyłapał się na takiej chęci, mimo że Terence próbował go sprowokować, to nie do końca zdawał sobie sprawę, że doświadczenie policyjne i w posłudze dla Czarnej Gwardii wręczyło mu za duży pakiet cierpliwości. — Mam nadzieję, że teraz jesteś bardziej usatysfakcjonowany. I tak, niestety rozmawiamy. — Te dwa krótkie zdanie zawarło w sobie sarkazm, którego nie zamierzał maskować. Nadal ustosunkowując się do zaczepnej prośby Terence’a z kontaktem wzrokowym, poświęcając postawie mężczyzny więcej uwagi, tak i wyglądowi zewnętrznemu. Nie ulegało nawet najmniejszej wątpliwości, że próbował poniekąd Terence’a zapalić, pchnąć go do powiedzenia czegoś, dzięki czemu mógłby się odwrócić i odejść bez zaglądania przez ramię, a jednak nadal stał, ważąc mimo wszystko słowa.
Słyszałeś. — Skwitował krótko Yadriel, równie rzeczowym tonem jak poprzednio, niemalże w taki sposób, jakby zliczał statystyki zaginionych czy spraw zakończonych sukcesem w całym cholernym Maine. Venoir nie zamierzał się powtarzać, a już zwłaszcza ponawiać obelgi, którą skierował przeciwko swojemu byłemu. W ruch nie poszło nawet wyjaśnienie, że Forger nie miał zielonego pojęcia co się z nim działo przez cały ten czas i nie miał w związku z tym najmniejszych podstaw do stawiania swoich domniemań. Abstrahując od tego, że sam gwardzista odczytał je tak, jakby wyskoczył na wakacje do Hawaje i bawił się w najlepsze w surfera. Na Lucyfera, nic nie był mu winien. Absolutnie nic. Yadriel sięgnął jednak po coś, co w ich relacji było poza asortymentem, trafiając głęboko i odcisnęło się to na mimice Terence’a. I wtedy to zobaczył – kruszącą się fasadę, a więc trafił w cel i najwyraźniej wcale się nie pomylił w swoich założeniach. Teraz wystarczyło pchnąć odpowiednie domino, by reszta się posypała w mgnieniu oka. Kąciki ust Yadriela uniosły się w nieznacznym stopniu, ale nie było w nim ani ułamka wesołości i tym bardziej obejmował on jego niebieskich oczu. — Skąd? — powtórzył za nim, udając zamyślenie i przekrzywiając nieco głowę w bok w nieco ptasim geście. Venoir nie pozostawał dłużny Forgerowi w kościelnych obserwacjach i jego spojrzenie niekiedy mimowolnie odnajdywało go w tłumie kontemplujących wiernych. Tyle że z tą jakże kluczową różnicą, że okazywał się o wiele bardziej dyskretny. A dyskrecja nie była jednak nigdy domeną Terence’a, mimo próby podtrzymania chłodnej i zdystansowanej postawy. — Może z tego jak bardzo potrafisz się sprzedać, serwując komuś nieprzemyślane, przydługie i ciut nieobecne spojrzenia? Wiesz, mogłem nie widzieć cię przez dziesięć lat, ale to się wcale nie zmieniło. A po siedmiu latach związku nadal łatwo mi to wyłapać i rozczytać. — Ciemnowłosy wyprostował się nieznacznie, wzruszając z pozorną obojętnością ramionami. Było jak było. Wypadało zatem przyjąć to do wiadomości i żyć dalej. Venoir przecież sam zauważył, że wyrwany z obcych żyć nie stanowił już ich części. Dlatego zapewne postawił wszystko na jedną kartę, przyjmując do świadomości to, że o ile początkowo zaserwowane Terence’owi słowa spowodują wyrzut adrenaliny, to po jej spadku w objęcia chwyci go marazm i osaczający moralniak. Yadriel wiedział, jak potoczy się dalsza część tej nocy i że zostanie ona zwieńczona potwornym kacem. —  To trochę niekomfortowe, co? Patrząc na to, że dla odmiany nie daję ci nawet najmniejszej szansy na to samo. A skoro mamy już za sobą twoje świetnie prosperujące życie uczuciowe, do którego mam nadzieję, że masz przynajmniej odrobinę odwagi cywilnej, to możemy sobie darować te twoje nieudane próby wyciągania ze mnie informacji. Nie zadajesz pytań, tylko czekasz aż się tym z tobą podzielę. Nie startujesz z pozycji, z której masz takie prawo. Nie jestem ani twoją własnością, ani tym bardziej trzecią czy piątą opcją. Swoją drogą możesz zwrócić mojej matce obrączki, które wręczyła ci pod moją nieobecność, w końcu nie będą już nikomu potrzebne.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Wycelowane wprost w niego spojrzenie nie przyniosło nawet cienia ulgi. Było zimne i nieprzyjemne, Yadriel patrzył jakby był znajomym, którego chciał się pozbyć jak najprędzej, tak jak pozbywa się natrętnego rzepu, gdy ten przylgnął do jego ubrania. Nie tego oczekiwał, grunt zdawał się uciekać spod stóp, chcąc sprowadzić go razem z całym ciężarem napierającym na niego sprowadzić go do mentalnego parteru. W jego wspomnieniach mężczyzna zapisał się na zupełnie inny sposób. Sięgając nawet do końcówki liceum, kulawych początków ich znajomości z czasem nabierającej znamion przyjaźni, wspólnych spotkań czy to po lekcjach w Frozen Lake, czy przed wieczornymi lekcjami w kościele na Deadberry – Venoir nie był taki. Nie był jednak zdolny do głębszego przeanalizowania możliwych odpowiedzi, skąd wzięła się ta zmiana, instynktownie wchodząc głębiej w tę przepychankę, którą sam sprokurował.

Masz się czym chwalić — prychnął, nie odpuszczając sobie złośliwego grymasu jaki wykrzywiał jego wargi. Gdzieś pomiędzy kolejnymi spostrzeżeniami jakie poczyniał w międzyczasie, zrodziło się zdziwienie. Forger wyciągnął swoje uzależnienie jeszcze z domu, spędzając dnie w domu wypełnionym siwą mgłą, prędko żółknącymi i gazetami, przyglądając się matce, która eleganckim gestem wypalała swoje cygaretki. We wręcz naturalny sposób nawyk ten przeszedł na niego, gdy jeszcze w ostatniej klasie liceum zaczął kupować swoje pierwsze opakowania, a teraz nie wyobrażał sobie powrotu z pracy bez chociaż jednego wypalonego papierosa. Te rytuały należały do niego, ale gwardzista palił jedynie okazjonalnie w towarzystwie innych nałogowców, ewentualnie po niesnaskach, jakie zakłócały ich spokojne życie równie sporadycznie jak Yadriel podkradał z jego paczki pojedyncze papierosy. Choć może był to tylko nieistotny szczegół, któremu nie warto było poświęcać więcej uwagi, tak ta została zwrócona w zupełnie innym kierunku wraz z kolejnymi odpowiedziami.

Pierwsze pęknięcie na gładkiej powierzchni przyodzianej maski pozornej obojętności był w stanie zlekceważyć – zdarza się, czasami największy wirtuoz aktorstwa traci odrobinę ze swojej perswazji. Sarkazm tak uwidoczniony był w stanie przełknąć, zignorować na moment kłujący charakter tych słów, które raniły delikatne gardło i odbierały temporalnie zdolność mowy. Obelga była policzkiem wymierzonym bez krzty skrupułów, ale utrzymał się w pionie. Tylko to Venoir pozostawał bezlitosny, naciągał tę jedną, cienką strunę i testował jej wytrzymałość, póki nie zaczęła puszczać, mimo walki Terence’a o pokazanie, że nic to dla niego nie znaczy. Widok przed nim zaczął się rozmazywać po paru mrugnięciach. Ignorował to póki mógł, ale doskonale wiedział, co zwiastuje ta reakcja.

Nie wierzę, że potrafisz być tak bezczelny — rzucił na wydechu, kręcąc głową. Chciał zaprezentować mu, że po tych latach nie czuje już niczego. Spróbować wprawić w dyskomfort, konfrontując bezpośrednio z przeszłością, którą porzucił. Tymczasem sytuacja w mgnieniu oka obróciła się na jego niekorzyść, a on sam w coraz intensywniejszym poruszeniu zdradzał się coraz mocniej. — Więc uważasz, że po tylu latach nie należy mi się nawet słowo? Tyle to wszystko dla ciebie znaczyło? I ze wszystkich możliwych osób akurat TY śmiesz mi mówić cokolwiek o CYWILNEJ ODWADZE? — Tembr głosu uciekł spod jego kontroli, jednak zamiast podnieść go, ten zadrżał mocno. Przy wszystkich ciepłych uczuciach jakimi żywił młodego rysownika, który od roku kręcił się po ich mieszkaniu jak po swoim własnym, nazwanie życia uczuciowego Forgera świetnie prosperującym było daleko posuniętym ubarwieniem rzeczywistości. Venoir nie wiedział, co działo się z nim zaraz po opuszczeniu go w tak okropny sposób, chociaż nic na to nie wskazywało. Wszystko się układało. Ba, tuż przed nagłym wyjazdem Yadriela, ten poświęcał mu nawet więcej czasu, niczym w rekompensacie za ostatnie nieobecności. Czuł się jak wtedy, gdy obaj dopiero wchodzili w dorosłość – mimo pomocy ich rodzin nie mieli wiele, ale cieszyło ich wspólne mieszkanie i spędzanie wolnych chwil między pracą i nauką. Odkrycie, że z domu zniknęły najważniejsze rzeczy, a sam mężczyzna nie wracał przez kolejne dni było konfundujące na wielu poziomach. Dopiero po czasie dotarła do niego brutalna prawda. Przez ten czas nie miał nikogo, dopiero dziesięć lat młodszy Fogarty stał się dla niego czymś więcej. Nie zaprzeczał, że spojrzenie zdradziło słabość jaką odczuwał w jego obecności, nie tylko podczas jego wizyt na Eaglecrest. Chwile spędzone z nim wspominał słodko, wyczekiwał ich, ale w podświadomości Terence’a żyła ta jedna myśl, że traktuje to jako częściowe zagłuszanie głodu kogoś innego. Odetchnął, ale dodatkowa dawka powietrzu nie pomagała mu w wyciszeniu się. — On nie tym, za kogo go masz… Ale co ty tak naprawdę możesz wiedzieć? Nie było cię tutaj. Nie widziałeś nic, a mówisz tak, jakbyś wszystkiego mógł się domyślić z gapienia się na mnie. Bo nie wiesz w rzeczywistości nic, żeby móc wydawać na mnie jakiekolwiek osądy. Nie masz dłużej takiego prawa.

Pieczenie pod powiekami jedynie wzmogło się, zdradziecko zapalając świeczki w jasnych oczach, gdy usłyszał o obrączkach otrzymanych od Sary. Kobieta miała dobre chęci, najwyraźniej w swoim dopingowaniu związkowi Yadriela i Terence'a posunęła się nawet do pomysłu nieoficjalnego ślubu. Miał je wciąż, trzymał w szufladzie biurka i czasami wyciągał, roniąc pojedynczą łzę w trakcie wyobrażania sobie, że kiedy mężczyzna wróci do niego, założą je obaj. Nadzieja gasła z każdym kolejnym miesiącem głuchej ciszy, ale nie pozbył się biżuterii, trzymając to w oczywistym sekrecie. Teraz okazało się, że najwyraźniej Venoir zdradziła się synowi, być może licząc na ich ponowne zejście się, gdy ten odciął się od wszelkich pomysłów tego rodzaju ostrym zdaniem. Dolna warga zadrżała mu niekontrolowanie, a Forger miał wrażenie nagłej pustki, gdy dotarły do niego w pełni konsekwencje tych słów.

Nie martw się, zwrócę wam je. O to nie musisz się martwić — powiedział cicho, odruchowo zaciskając powieki, chociaż powinien wiedzieć, że to przyniesie odmienny efekt od oczekiwanego. Za dużo, zbyt niespodziewanie, zbyt boleśnie, gdy ucisk w okolicach mostka nie malał.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Venoir wykorzystywał przeciwko Forgerowi jego większą podatność na wybuchowość, zwłaszcza gdy ten zdążył się odpalić. Niezaprzeczalnie z ich dwójki to Yadriel radził sobie względnie dobrze z regulacją emocjonalną, choć tak naprawdę w zderzeniu z Terence’em różnie się to miało. Przewagą jasnowłosego  nad innymi stanowiło to, że znali się zbyt dobrze nawet z uwzględnieniem dziesięcioletniej luki, a Terry potrafił mniej lub bardziej świadomie poruszyć kwestie dla gwardzisty na tyle istotne, by pociągnąć za tym jakąkolwiek z emocji. Miał pod tym względem nieproporcjonalną przewagę nad dowolnym czarownikiem, który przez własną nieostrożność znalazł się na celowniku Czarnej Gwardii czy człowiekiem wprowadzanym w progi komendy miejskiej. Obcy ludzie nie wzbudzali w Yadrielu Venoirze choćby w ułamku tak silnego zaangażowania czy reakcji — mógł być zainteresowany ich losem, jednak utrzymywało się to na granicy zawodowej, która nie wpadała w niego niczym wprawiona w ruch bila, rozrzucająca pozostałe w każdym możliwym kierunku. Co więcej — w bardzo wielu przypadkach przeważał mimo wszystko wobec nich stosunek obojętności wynikający z rutyny i powtarzalności napotykanych problemu.
Postawa Yadriela nadal pozostawała zamknięta i nie wątpił w to, że Terence zorientował się już w tym, że chciałby być wszędzie tylko nie tu. Jeśli Forger chciał zaatakować najwrażliwsze tematy, to niestety Venoir go w tym ubiegł, nie pozwalając mu na długo przygotowywany wernisaż gorzkich żali. Z kolei sprzedając mu szczątkowe informacje o tym, że z palacza dla towarzystwa czy w celu złagodzenia zszarganych nerwów, jakoby płynnie przeszedł do ligi nałogowców — najwyraźniej nie spodobało się to jego rozmówcy. Do ich wspólnego mieszkania to Terence przemycił go, a sporadyczne współdzielenie przez Yadriela było czymś, co zasadniczo w głównej mierze należało do ich rutyny po przysłowiowej burzy.
Kiedy negocjator policyjny zarejestrował tylko zaszklenie oczu jasnowłosego Forgera, dopiero wtedy dotarło do niego, jak daleko się posunął. Jeszcze bardziej unaoczniła mu to krusząca się obojętność na twarzy mężczyzny. W odpowiedzi na prowokatorskie zaczepki Terence’a Venoir poszedł po najniższej linii oporu, ale i nie ulegało wątpliwości, by uznać parę momentów za cios poniżej pasa. Dowód przebicia powinien skądinąd zostać odebrany jako sukces, zostawiający słodki posmak na języku, lecz zamiast tego gwardzista odczuwał raczej nieprzyjemną gorycz. Do tego szybkie mruganie, które dodatkowo przykuwało uwagę, mówiło samo za siebie. W klatce piersiowej Yadriela rozlało się napięcie oraz lekkie zaniepokojenie, jednak jego usta nie złożyły się w przeprosiny, a już tym bardziej nie pozwolił sobie na zrobienie nawet kroku w stronę Terence’a. Prawdą było to, że nigdy dotąd nie doprowadził Forgera do łez i to na żadnym etapie ich znajomości. Gdyby się stało tak w przeszłości, niewątpliwie zamierzałby temu przeciwdziałać niemal od razu, nawet jeśli byłoby to zapewne niezręczną próbą załagodzenia skutków. Teraz jednak Venoir wciągnął bezgłośnie powietrze do płuc, czując unoszący się w powietrzu zapach nikotyny, tak jakby to miało pomóc mu się zdystansować, jednakże było to w najlepszym razie marzenie ściętej głowy.
Być może Yadriel zszedłby z tonu, widząc to, jak bardzo jasnowłosy próbował utrzymać się na powierzchni i zachować kontrolę nad silnymi stanami fizjologicznymi. Dlatego początkowo pohamował się przed odpowiedzeniem mężczyźnie, nawet jeśli drżenie głosu świadczyło o tym, że poziom emocjonalności w organizmie Forgera osiągnął poziom krytyczny i pozbawiał go z każdą sekundą coraz mocniej jakiejkolwiek pożądanej w tym starciu samokontroli. Ostatecznie Yadriel posłał mu pełne politowania spojrzenie, a na twarzy wykwitł lekko zarysowany grymas. Nie wierzę, że potrafisz być tak bezczelny, podarował sobie komentarz do tego, w porę gryząc się w język. Wbrew pozorom Venoir mógł czerpać garściami z tego, co miały mu do zaoferowania metody Czarnej Gwardii, działania operacyjne policji, prowadzenie dochodzeń czy przesłuchania podejrzanych. Koniec końców pozostawał sumą obu wybranych przez siebie profesji, a te dopełniały się na wielu polach i właściwie od yadrielowego widzimisię zależało, którą bardziej z nich wyciągał na wierzch w prowadzonej komunikacji.
Słowo? Może wystarczy ci stwierdzenie, że pewne hipotetyczne scenariusze mają duże prawdopodobieństwo stania się rzeczywistością. — Mimo że wciąż było to szpilą, to w porównaniu z tym z jakiego kalibru Yadriel Venoir do tej pory skorzystał, było to wyjątkowo delikatne. Coraz mocniej doświadczał wirujących wyrzutów sumienia i idący z tym nieodłącznie w parze dyskomfort. Daleko było mu do wyznań przed kimkolwiek właściwie, zwłaszcza nocą niedługo po zakończonym nabożeństwie. Gwardzista chciałby powiedzieć, że słowa Terence’a nie robiły mu większej różnicy, ale byłoby to wierutnym kłamstwem. Na krótki moment jego poczucie winy zostało skutecznie stłumione przez wrzącą irytację, to wystarczyło, by wrócił na poprzednie tony rozdrażnienia. — Skończ chrzanić, Forger. Gówno mnie obchodzi, kim ten twój nowy lowelas dla ciebie jest i jak go sobie nazywasz, byleby nie określić się wprost homoseksualistą. — Kolejny wrażliwy pułap. Wbrew pozorom była to również istotna granica postawiona przez Venoira, ponieważ dla samego Terence’a mogła stanowić jasną informację zwrotną: umywam ręce, już mnie to nie dotyczy. — Daruj sobie zaczepki, co znaczył dla mnie nasz kilkuletni związek i, na Lucyfera, nie mieszaj mnie w swoje uczuciowe limbo. Nie będę brał w tym, kurwa, udziału.
Niepozorne wam było niczym czerwona, migająca ostrzegawczo lampka, która zapłonęła w głowie Venoira tak jasno jak pochodnia zlana benzyną. To jedno, niepozorne słowo sprawiło, że wyprostował się, jakby rażony prądem. Zmrużył niebieskie oczy, świdrując wzrokiem Forgera, który zaciskał kurczowo powieki. Nastąpiło milczenie i przez pewien moment Yadriel starał się opanować, żeby nie przelać na swojego byłego odczuć związanych ze swoją rodzicielką i tym, że nie pojawiał się na rodzinnych kolacjach od pewnego incydentu. O ile zaciśnięcie powiek przez Terence’a było heroiczną próbą nie rozklejenia się na dobre, a dla niego pewnym zimnym prysznicem podpowiadającym, że nie ma znaczenia, co teraz tak właściwie powie, ponieważ i tak uderzył poniżej spodziewanego poziomu, a to zapiekło bardziej niż najgorsza obelga.
Żadne nam. Oddasz je bezpośrednio mojej matce, bo to ona ci je wręczyła. Nie widuję jej poza nabożeństwami, więc możesz ją zatrzymać po jednym z nich lub odwiedzić w jej pracowni, tak jak czasem masz w zwyczaju. Nie będę robił za pośrednika. — Głos Venoira zniżył się co najmniej o oktawę. Zgodnie z wcześniejszą prośbą swojego byłego nie zbaczał spojrzeniem ani na boki, ani na chodnik, mimo że zdawał sobie sprawę, jak bardzo jest to nie w smak Forgerowi.
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Terence Forger
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
ANATOMICZNA : 20
NATURY : 1
ODPYCHANIA : 9
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 166
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 9
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t203-terence-forger
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t377-terence-forger#1160
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t375-poczta-terence-a-forgera#1158
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f98-mieszkanie-terence-a-forgera
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1053-rachunek-terence-forger#9068
Nie od razu zrozumiał do czego pił mężczyzna nim przypomniał własne słowa. Rozmowę, która wracała do niego niejednokrotnie z tym samym strachem, zazwyczaj w momentach, gdy był sam ze swoimi myślami. Nad kubkiem kawy, podczas samotnych wieczorów, kiedy znów minęli się w swoich grafikach, a on zamiast skupiać się w całości na tych pełnych uroku momentach, z niepokojem próbował wmówić sobie samemu, że nic podobnego się nie wydarzy. Lucyfer łaskawie słuchał jego próśb zapisywanych na każdym skrawku wrzucanym do ognia, zawsze w odpowiedniej odległości od partnera, by nie miał nawet szansy na zerknięcie na nią. By wracał bezpiecznie i w całości, żeby był zdrowy, by miał jak najmniej zmartwień, byle wszystko było dobrze. Nie umiał przyjąć do siebie, że coś może stanąć im na drodze, skoro przez te lata radzili sobie z każdą przeszkodą. Prostodusznie zakładał, że wystarczy odrobina wiary, a reszta pójdzie w odpowiednim kierunku, nie zastanawiając się nad tym, co faktycznie mogło im zostać zapisane. Lecz nawet jeśli – dlaczego w ten sposób?

Ty naprawdę nie rozumiesz, co zrobiłeś źle… — Nie było to ani pytaniem, ani stwierdzeniem; czymś pomiędzy, kiedy coraz mocniej zdezorientowany wpatrywał się w niego jak w obcego człowieka. Owszem, mógłby mu to wytłumaczyć, zaproponować spokojną rozmowę, z dala od osób trzecich, których uwagę przykuwali coraz mocniej. Tylko jakie miało to teraz znaczenie, w obliczu kolejnych słów wycelowanych w niego? Wypadało przyjąć to do wiadomości i wycofać miast pogrążać się. — Nic zupełnie nie wiesz, nic, Venoir. O tym co się działo, gdy ciebie nie było. O mnie też masz zdezaktualizowane informacje jak widać, nawet jeśli twoja matka naopowiadała ci różnych historii o tym jak żyłem pod twoją nieobecność — stwierdził cicho, bo przynajmniej tak mógł odzyskać panowanie nad głosem. Nie wstydził się bycia gejem, a pruderia nie ograniczała go tak bardzo, chociaż miewał chwile w których żałował, że tak się stało. Jednak wykorzystanie czegoś, co wiedział o nim tylko Yadriel, okazało się kolejną kroplą przepełniającą tę czarę goryczy. Co najpierw sam delikatnie z niego wydobył i z nie mniejszą ostrożnością pozwolił mu stopniowo rozwiać wszelkie wątpliwości co do błędnego myślenia zaszczepionego w nim przez wychowanie Forgerów. Terence nakreślił to wyłącznie jemu w największym zaufaniu, którego mężczyzna nigdy nie zawiódł. Wykorzystanie kolejnego chwytu z arsenału, jaki nigdy nie powinien zostać zaangażowany w ich relacji. — Nikt cię do tego nie zmusza. Dałeś mi jasno do zrozumienia, że gówno cię to obchodzi dawno temu. Chociaż teraz usłyszałem to bezpośrednio od ciebie i nie mam już żadnych złudzeń.

Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z pojedynczych łez, które wytyczyły swoje ścieżki po policzkach, ginąc gdzieś za granicą nakreśloną przez zarost. W irytacji na samego siebie przetarł policzki szybkich ruchem, gdy te zaczęły szczypać przez zamarzanie wilgotnych śladów. Przyjmowanie postawy pasywno-agresywnej przychodziło mu łatwo, dominowanie w rozmowie i wytyczanie ich granic dawało potrzebne poczucie kontroli i ulgę, jednak o jednym istotnym szczególe Terence zapomniał nim zbliżył się do Venoira – przy nim nigdy nie działało to w ten sposób. Gdy jako siedemnastoletni czarownik przystąpił pewnym krokiem do Yadriela znajdującego się w ostatniej klasie szkółki kościelnej oraz liceum Frozen Lake High z prośbą o drobną pomoc, ten sam wyuczony uśmiech uprzejmego chłopca z dobrego domu widniał na jego twarzy. Maskował skutecznie drobne zawstydzenie wywołane przez przenikliwe, jasne oczy skierowane ku niemu, stwierdzając, że chciałby, by ten częściej na niego patrzył. Widział tę drobną niechęć, która topniała tak samo jak coraz szczerszy stawał się jego śmiech przy starszym, aż nieoczekiwanie znalazł się w sytuacji, gdzie coraz więcej wolnych chwil spędzali wspólnie. Każdy uśmiech przychodził Forgerowi naturalnie, tak samo jak cieplejsze słowa, niewymuszony dotyk, przekraczający granice, jakie sobie wytyczył. Nie rozumiał tego, ale nie potrzebował tych odpowiedzi. Teraz już wiedział dlaczego tak to wyglądało, skąd ta słabość. Próbował wierzyć, że jest to za nim, tym razem będzie inaczej. Kolejne łzy pod powiekami były brutalnym przypomnieniem, że należy mierzyć siły na zamiary.

Niech cię szlag — sarknął, wiedząc, że to pora na wycofanie się. Jednocześnie odpuszczenie, odcięcie się za jednym zamachem nie było czymś typowym dla Terence'a. To nie zmieniło się nigdy. — Mam nadzieję, że bajecznie się tam bawiłeś, gdziekolwiek to było. Może warto byłoby przemyśleć pozostanie tam, hm? — Zrobił krok do przodu, śmiejąc się niemal histerycznie, podejmując ostatniej próby odpłacenia się za samotność ostatnich lat, za milczenie i za te przeklęte słowa, które raniły bezlitośnie. Papieros składający się już głównie z filtra i dymiącej się słabo końcówki został rzucony pomiędzy nich zanim w kroku oddalił się od niego. Obrzucił go jeszcze spojrzeniem, ale czuł, że dłużej nie utrzyma tych resztek samokontroli jakie mu pozostały póki znajduje się naprzeciw niego. Pokręcił tylko głową, gdy złość wykrzywiająca wargi niemal szaleńczo zastąpiona została zawodem na twarzy, żalem tak dotkliwym i bolesnym, aż miażdżącym. Odwrócił się od niego, wahając przez moment zanim kroczyć zaczął w swoją stronę.
Terence Forger
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : eaglecrest, saint fall
Zawód : egzorcysta / pielęgniarz
Yadriel Venoir
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
ODPYCHANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 168
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 2
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t427-yadriel-venoir#1459
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t461-riel#1799
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t467-poczta-yadriela-venoira
Być może ta uporczywość Terence’a w zachowywaniu dystansu po nabożeństwach w Kościele Piekła w oddawaniu intencji na łaskę i niełaskę ognia, które obracały się w prędko kupkę popiołu — sprawiła, że ten nie zauważył mało subtelnej zmiany w zapisach Yadriela. Przejście z żeby Terence miał dobre dni i niewiele stresu; aby mógł w końcu odpocząć; by przynajmniej parę kolejnych nocy obyło się bez jego nocnych koszmarów; oby wszyscy byli zdrowi na niemal desperackie byleby tylko ułożył sobie życie z kimś innym i był szczęśliwy, kiedy wyjadę. Ta jedna intencja stanowiła pewien płomyk nadziei, że to rozwiązanie może się ziścić, zacierając podłe wrażenie, które ostatecznie po sobie zostawił. Kiedyś próbował podejmować temat możliwości owych hipotetycznych scenariuszy nie raz, nie dwa, lecz zawsze były sprowadzane przez jego ukochanego do kąta przeznaczonego dla spraw nieistotnych. Obaj wiedzieli aż nadto, że Forger zwyczajnie nie chciał tego wysłuchać, a Venoir nie miał samozaparcia, by to forsować, kiedy ten pierwszy stawiał mu opór. Wszystko byleby obawy nie wyciągały do Terence’a widmowych, nieprzyjemnie lepkich rąk w sennych marach, jednak to rzeczywistość okazała się w ich historii najbrutalniejsza.
Wręcz przeciwnie. — W tych dwóch słowach Yadriel zamknął zgorzkniałą pewność siebie, unosząc nieco podbródek, wciąż nie odrywając od swojego byłego uważnego spojrzenia, bo skoro życzył sobie tego kontaktu wzrokowego, to proszę bardzo – zamierzał mu go dać. Venoirowi nie umykało to, że Forger kruszył mu się na oczach i stawał się przez to jeszcze bardziej odsłonięty. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej gdy na przestrzeni ich relacji zadawał mu niewygodne pytania, od których czasem próbował w nieudany sposób uciekał, jednak ciemnowłosy zmuszał go do odpowiadania na nie, chwytając po drodze za słówka i ciągnąc za nie. Gwardzista wiedział na jakich nutach mógłby zagrać, by uzyskać to, czego chciał i uważał to za coś, przed czym trudno było się ochronić, jednak nigdy nie nadużywał tego przeciwko niemu. W rzeczy samej Terence Forger wręczył mu przez długie, ale jakże cholernie szczęśliwe lata związku bardzo dużo broni, którą Venoir łatwością mógłby przeciwko niemu wykorzystać. Westchnął ciężko. — Doskonale rozumiem, że cię skrzywdziłem. Jestem tego dotkliwie świadom i nie, nie jestem z tego dumny. — Ściszył głos, by to co miał mu do zakomunikowania, miało wymiar czegoś prywatnego i Yadriel miał poczucie, że mimo wszystko powinno to paść, by mógł w pełni uznać ten rozdział za zamknięty. Dopiero po chwili dotarło do niego, że odruchowo dopasował się do głośności Forgera, który nie tracił kontroli nad własnym głosem, więc zupełnie nie miało to żadnego, choćby najmniejszego związku z tym, że znajdowali się w miejscu publicznym i mogli przykuć uwagę kogokolwiek. Wysłuchiwał w spokoju nabuzowanej kontry do swoich słów, przygryzając stopniowo wnętrze policzka, dopiero metaliczny posmak przy jednoczesnym zarejestrowaniu łez torujących sobie drogę po policzkach byłego ukochanego, sprawiły, że uderzyła w niego z impetem świadomość o posunięciu się za daleko. — I nie muszę nic więcej wiedzieć, Forger. — Jako yadrielowy synonim  do jawnego nie chcę. — W końcu nie jestem już częścią twojego życia. Moja matka zawsze opowiada o tobie w superlatywach. Jeśli chcesz jej przekazać, że opowiada niestworzone historie, to nie pozostaje ci nic innego niż wyperswadowanie jej tego bezpośrednio i przy okazji wspomnij, że nie będziemy ze sobą.
Agresywnie wytarte łzy wyglądały niemal tak, jak nerwowe pozbywanie się dowodów (a przez to jeszcze mocniej zauważalne), że emocjonalność rozpętała we wnętrzu Terence’a wir, od którego nie było zbytnio odwrotu. Tyle że Venoir zauważył je i teraz próbował obliczać to, na ile może sobie ostatecznie pozwolić. Ręce nadal trzymane w kieszeniach czarnego, ciężkiego płaszcza lekko drżały, dlatego tym bardziej nie zamierzał pozwolić, by zostało to odnotowane. Sam Yadriel doświadczał silnej mieszaniny emocji z galopującymi wyrzutami sumienia, które w całym wymiarze zachęcały go do tego, by po prostu odwrócił się do jasnowłosego mężczyzny nie tylko plecami, ale po prostu urwał tę rozmowę tu i teraz, nie zamierzając do niej wracać. Tyle że zamiast tego stał niczym wrośnięty w kafle chodnika jak na skazaniu. Ich konfrontacja po latach miała poniekąd pewnie subtelne znamiona ich pierwszych spotkań, w których niechęć Venoira była wręcz widoczna i nieszczególnie skrywana, choć niepoparta niczym poza jego osobistym wrażeniem wymierzonym w zawsze zbyt uprzejmie, jak na jego gust, uśmiechniętego Forgera. Ten jednak wbrew temu zachowywał się tak, jakby tego nie dostrzegał. Stopniowo wykrawał sobie drogę do Yadriela aż stawianie kroków w ich znajomości zostało w pewnym momencie odwrócone, choćby w całowaniu w policzek na pożegnanie, nadmiarze wspólnie spędzanych godzin, przedłużającym się dotyku czy kontakcie wzrokowym. Jeśli wcześniej postawił przed Terence’em niechęć, to teraz starał się podtrzymać ścianę, która zaczynała już gnić i puchnąć jak drewno od kontaktu z wodą, nawet jeżeli jego mimika ukazywała jedynie grymas wyzierający spod złamanej maski pokerzysty.
Na twoje nieszczęście opcja bycia poza Saint Fall straciła po dziesięciu latach swoją datę ważności i zostałem odwołany z oddziału wywiadowczego, więc musisz przyzwyczaić się do mojej obecności, bo nigdzie się stąd nie wybieram — odparł cicho na pożegnanie, niemal niewzruszonym tonem Yadriel, łamiąc kontakt wzrokowy i przenosząc wzrok gdzieś na bok. Niemal, ponieważ tym razem to Terence trafił w czuły punkt, ale Venoir ugryzł się w język. Mam nadzieję, że bajecznie się tam bawiłeś, gdziekolwiek to było, dobre sobie. Negocjator policyjny przydeptał podeszwą buta porzucony niedopałek, nie pozwalając mu na swobodne dogorywanie. Ugasił wyimaginowany pożar na chodniku, jednak ten w jego umyśle dopiero się rozpętywał, nabierając rozmiarów za sprawą iskier rzuconych przez Forgera. Yadriel zawiesił ostatnie spojrzenie na obliczu swojego dawnego ukochanego — rychło w porę, by odczytać na niej zawód i żal, co odczuł niemal jak rozchodzące się uderzenie w żołądek. Pozwolił, by kroki Forgera zniknęły z granic słyszalności, kiedy stał jeszcze przez wydłużającą się w nieskończoność chwilę z przymkniętymi powiekami. Venoir przetarł drżącą lekko dłonią twarz, a odetchnąwszy zapiął swój płaszcz, choć chłód na zewnątrz był teraz dla niego najmniej istotny. Następnie szybkim krokiem w natrętnych oparach własnych myśli, ruszył na spacer do swojego nowego lokum mieszczącego się w jednej z kamienic na Little Poppy Crest.


z tematu wszyscy
Yadriel Venoir
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : negocjator policyjny
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
26 — III — '85

Kwiecień nie chce nadejść, więc pora go wyprzedzić.
Deadberry przypominało plac budowy, gdzie przesądy czyhały pod drabinami, zabobony przemykały przez ulicę z gracją czarnych kotów, a przywiarki rozsypywały się po stolikach w niemym toaście — za kolejny przetrwany tydzień. Dzielnica wstawała — z kolan, łóżka lub z kurami — i próbowała otrząsnąć się z pyłu późnolutowego katastrofizmu. W spojrzeniach przechodniów wciąż przemykały cienie i Perseus rozpoznawał je bez trudu; te chochliki—niepewniki, strachy na lachy, bezsenne noce i coraz dłuższe dnie, w których wahanie odgrywało koncert skrzypcowy na napiętych postronkach nerwów.
Nerwowość o smaku tytoniu — mógł winić tkwiącego między ustami papierosa i liczyć, że Aradia nie splecie jego ścieżek z Winnie, chociaż byłoby to przeliczenie zamiaru; nawet za cenę odświeżonego wykładu na temat szkodliwości palenia (czego wcale nie udowodniono naukowo aż tak, panno Marwood) nie miałby nic przeciwko przypadkowemu spotkaniu. Była wiosna; był Plac Aradii; była samotna ławka w oddali, na której spędzi bliżej nieokreślony odcinek czasu. Dla niektórych jego koncept nie istniał wcale — teoria jego względności przekładała się na notoryczne (Orestesa) spóźnienia lub (Winnie) zjawianie się zbyt wcześnie; tylko punktualność (Williamsona) atakowała z zaskoczenia — wyłącznie nierównomierność spóźnień, zbyt wczesnych objawień albo punktualnych przybić do portu Perseusa mogła mu dorównać.
Dziś nie potrafił zdecydować, czy to już—spóźnienie czy akurat—na—czas; może nie miało to znaczenia, może na znaczeniu straciło w momencie, kiedy ciało opadło na ławkę, wskazówki sekundnika przeskoczyły o kilkanaście kroczków, aż wyczekiwanie dobiegło końca zanim na dobre się zaczęło. Seth zrobił to, co potrafił najlepiej.
Po prostu się pojawił; znikąd, ale w całości i na dodatek ubrany, więc żaden podejrzany rytuał portalu nie przecisnął go przez czasoprzestrzeń dzielnicy.
Nadal Camele? — nie—pierwsze i na pewno nie—ostatnie papierosy na murku za Paradise High, siwe kłębki dymu i białe obłoczki słów. Kiedyś każdy miał piętnaście lat i całe życie przed sobą (i nie wiedział, że za niecałe osiem miesięcy wszystko, co w życiu znał, dobiegnie końca). Kiedyś każdy palił za szkołą, bił się po matematyce i zastanawiał, skąd nazwa nauka o ziemi, skoro wszystko, czego uczono ich na tych lekcjach, było polityczne.
Ponad dziesięć lat później szkoła nadal trwa na straży, ziemia jest brudniejsza, matematyka nieśmiertelna, życie inne, a oni razem z nim; każdy tatuaż opowiadał historię. Każde stuknięcie knykci w drewno ławki zapraszało do rozmowy, która będzie składać się ze słów, ale nie treści — ta znów ucieknie po wertykalnej linii; gdzieś za horyzont magicznych intencji i czarów, które w pentaklu zamykają się bez tytułowego trzask.
Perseus Zafeiriou
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Seth Priestley
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 7
NATURY : 2
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 169
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 3
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1406-seth-priestley-budowa#15488
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1415-seth-priestley#15653
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1416-poczta-setha#15656
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f220-kawalerka-na-6-pietrze
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1417-rachunek-bankowy-seth-priestley#15658
ANATOMICZNA : 1
ILUZJI : 7
NATURY : 2
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 169
CHARYZMA : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 3
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1406-seth-priestley-budowa#15488
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1415-seth-priestley#15653
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1416-poczta-setha#15656
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f220-kawalerka-na-6-pietrze
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1417-rachunek-bankowy-seth-priestley#15658
Ponad dziesięć lat to wystarczający czas by skończyć szkołę średnią, wybrać zawód, zaobrączkować pannę, zrobić dziecko i zasadzić sadzonkę drzewa; wystarczający, by budynek szkolnictwa nadal stał i patrzył złowrogo, śpiewając koszmarne kołysanki o minionych dniach i minionym bezpowrotnie dziedzictwie – zdolny ale leniwy, niezdolny ale ambitny, głupi i całkowicie niezainteresowany czymś więcej.
Kombinacji było wiele, niechęci jeszcze więcej, smętnych – tylko na pół sekundy – spojrzeń kolejna masa, kiedy krok znaczyły kałuże brudu i unoszącego się zewsząd kurzu. Budujące się na nowo Deadberry było widokiem mało przyjemnym, podobnie jak zasępieni pierwszym, wiosennym przesileniem mieszkańcy – do wyboru sypiący się ze zniszczonej kamienicy tynk lub kapiący alergicznym przeziębieniem nos – jeden gorszy od poprzedniego.
Wybrał więc spojrzenie wbite w czubki własnych butów, ciemnobrązowych i skórzanych, całkiem przyjemna sceneria pośród szarości i czerni, jakiś czas temu może nawet doświadczyliby tu śniegu, ale piekło okazało się na tyle łaskawe, że mroźna papka odeszła w niepamięć, a na niebie słońce pojawiało się coraz częściej i dłużej.
Kiedy kąciki ust poszybowały w górę, w nawykowym geście numer siedem, i tam można było dopatrywać się iście słonecznych promieni – ponoć te stworzone z nostalgii i swobodnej formy lubienia były najlepsze, bo niepretensjonalne.
– Wiesz, że jestem lojalistą – kłamstwo numer jeden, głupota w biały dzień, strzępek niepotrzebnych informacji stworzony na potrzeby prostego pytania. Prosta też biała bibułka zakończona pomarańczowym, charakterystycznym filtrem – droga do ust krótka, bo wysuniętego papierosa porwał prędko, zęby lekko zatrzasnęły go w imitacji uścisku, kiedy siadał na ławce po lewicy swojego towarzystwa, jakiś czas później użyczając zapalniczki i dobrodziejstwa lichego płomienia, który odpalił końcówkę zwiniętego tytoniu.
– Żartuję. Dobrze wyglądasz – skinięcie głową i porwanie zapalniczki to prosty sposób na przywitanie, zwłaszcza tutaj, zwłaszcza z nim, zwłaszcza, kiedy ten pieprzony gmach Paradise High udaje, że na nich patrzy, rolety w oknach to półprzymknięte powieki, a dach to łysa głowa; czyja konkretnie, jeszcze nie zdecydował.
– I udana audycja, ta wczorajsza, skąd wiedziałeś, że… – że żuki, które pojawiają się coraz częściej na chodnikach Saint Fall, bo wiosna to przecież najsłodszy z momentów odrodzenia, występują w tak wielu kolorach? Pytanie nie miało szansy na koniec, drobny grymas przemykający między brwiami zapoczątkował ruch, w którym Priestley sięgnął wpierw za płowy skórzanej kurtki, trzy rozmiary za dużej, później za naciągniętą bluzkę na długi rękaw, pod której owalnym dekoltem spoczywał pentakl.
– A, no, do rzeczy – bo kiedy się zacznie, ciężko skończyć; dywagacji o żukach czy zapalonej dyskusji o zapchlonym Deadberry, które nadal dręczyło języki prawie wszystkich. Dłoń ujęła specyficzny, uświęcony przedmiot, a ten – po ówczesnym rozejrzeniu się po okolicy w wykonaniu właściciela – trafił na ręce Perseusa.
– Przydałoby się coś ochronnego. Tarcza?
Seth Priestley
Wiek : 27
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : maywater
Zawód : handlarz, samozwańczy wróżbita, mąciwoda
Perseus Zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
POWSTANIA : 25
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 15
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t255-perseus-zafeiriou
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t304-perseus-zafeiriou
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t303-poczta-perseusa-zafeiriou
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1103-rachunek-bankowy-perseus-zafeiriou
Uśmiech za uśmiech, towarzystwo za towarzystwo; dekada albo dziesięć sekund — to bez znaczenia.
Pewnego rodzaju ludzi po prostu się nie zapomina; orbity osobowościowych planet od czasu do czasu nakładają się na siebie, grożąc kolizją albo zatraceniem grawitacji — siła przyciągania nie słabła nawet w przesyconym magią Deadberry.
Wiem? wiem, że nic nie wiem poza tym, że wie wiele — o wspomnieniu zdartych knykci i bólu obitych szczęk; o źle trzymasz postawę, Zafiraru — do dziś nie ma pewności, czy Seth potrafi wymówić jego nazwisko, ale to bez znaczenia — oraz o tylko cztery łyki, młodszy jesteśkiedy zakrętka odskakiwała ze szczękiem za boiskiem liceum. W rytuale uprowadzanych zapalniczek i słów, w których niewiele sylab, za to sporo balastu przeszłości, najmocniejsza jest woń papierosów — dwa zapalone, więc dwa razy mocniejsza. Uśmiech na filtrze skwitował pierwsze dobrze; nie był pewien, czy kiedykolwiek wyglądał dobrze, podobno swetry nie są zbyt pochlebne, przetarte spodnie zbyt urokliwe, zabrudzone smarem czapki zbyt reprezentatywne.
Drugie dobrze miało większą wagę — udana audycja to pochwała, na którą kącki ust uniosły się wyżej; uśmiech wyciął w skórze dwa półksiężyce mimicznych zmarszczek i przez moment znów mieli po kilkanaście lat — minus kilkadziesiąt taczek bólu przewiezionych po drodze.
Mam swoje źródła — takie, z którego żukowa wiedza płynęła niewyczerpanym strumieniem, a każde słowo zapadało w pamięć, chociaż myśli nie skupiały się na chitynowych pancerzykach; zwykle krążyły nad drobnymi palcami — Winnie kiedyś nazwała każdą z tkwiących tam kości.
Zapamiętał tylko kość łódeczkowatą z przyczyn perseusowych; jakiego rodzaju to łódka, Winnie? Żaglówka?
Wiedziałeś, że symbol żuka jest silnym talizmanem? Wytatuowany ma ochraniać przed nieszczęściami, dlatego—
Panie i panowie, ale głównie Seth — oto winowajca. Wyciągnięta po pentakl ręka odsłoniła rozpoczęty na lewej dłoni tatuaż — były rogi, zabrakło tułowia; nie od razu Termopile zbudowano.
To będzie lamprima adolphinae. Jelonek rogacz, dopiero zacząłem, ale za miesiąc—
Błysk pentakla to przejście do rzeczy — rzecz w tym, że magia bywała kapryśna, za to prośba Setha szczera. Nie odmawia się dawnym znajomym w biedzie; nie odtrąca się dłoni, która szuka pomocy tylko dlatego, że pytanie dlaczego? od kilku dni balansowało na czubku języka.
Dlaczego? od równo miesiąca — powielone pytanie, żadnych odpowiedzi.
Chuchnij, na szczęście — nagrzany od skóry metal w dłoni próbował oswoić się z obcym dotykiem; Perseus zamknął go między palcami, kumulując energię obdartą z teoretyzmu magii; na kwanty jeszcze przyjdzie pora, teraz znaczenie miało tylko słowo i intencja — w mieszanej, ale równomiernie rozłożonej na pentaklu wiązce.
Securus.
Niech osłania; niech zapewni ochronę przed nieszczęściami — zupełnie jak lamprima adolphinae.

#1 rzut na zatrzaskiwany czar — securus (próg 65, magia wariacyjna): 21 (magia powstania) + k100
#2 rzut na ilość użyć czaru
Perseus Zafeiriou
Wiek : 26
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : SPIKER RADIOWY, ZAKLINACZ, TECHNOLOG MAGII
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Perseus Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 79

--------------------------------

#2 'k3' : 2
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty