Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Zgliszcza Piwniczki
Kiedyś był to jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków na całej długości głównej ulicy Deadberry to Piwniczka. Pomalowany karminową farbą, zbudowany z cegły, wyróżnia się czarnymi obramowaniami wokół okien. Założony blisko sześćdziesiąt lat temu bar z parszywymi, aczkolwiek bardzo tanimi trunkami. Dzisiaj w tym miejscu są już tylko zgliszcza i wielka dziura pomiędzy innymi kamiennymi zabudowami. Piwniczka spłonęła w wyniku pożaru 26 lutego 1985 i nikt nie kwapi się do tego by ją odbudować. Okoliczni pijacy wspominają czasem zaniedbane i skrzypiące łóżka.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Helen van der Decken
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t224-helen-verity-w-budowie#523
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t485-helen-van-der-decken#2051https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t486-poczta-helen-van-der-decken#2053
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f125-ulica-staromiejska-9-9
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1080-rachunek-bankowy-helen-van-der-decken#9535
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t224-helen-verity-w-budowie#523
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t485-helen-van-der-decken#2051https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t486-poczta-helen-van-der-decken#2053
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f125-ulica-staromiejska-9-9
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1080-rachunek-bankowy-helen-van-der-decken#9535
Mrugnięcie — jedno, drugie i piąte — nie pomogło; wszechobecna biel piór nie jest tylko przewidzeniem, Helen zmarszczyła czoło i już chciała z powrotem wycofać się w głąb zakładu krawieckiego, bo to przecież Deadberry — gdzie indziej mógłby zdarzyć się deszcz piór? — kiedy jej spojrzenie padło na drobną postać niskiego chłopca, który co rusz spoglądał w stronę niespokojnego nieba. Trochę podświadomie i trochę instynktownie poszła w jego ślady, unosząc bladą twarz ku coraz mocniej i gęściej kłębiącym się chmurom, których gniewna czerwień stała się chyba jeszcze intensywniejsza;
co do chuja Pana?.
Helen zwykle nie przeklinała, nawet we własnej głowie — to przyzwyczajenie, które kosztowało ją naprawdę wiele wysiłku. Teraz przegrało; to co przecięło karminowe chmury było usprawiedliwieniem dostatecznym, choć przecież zupełnie niewymaganym.
To nie fajerwerki, panie Lloyd.
Usłyszała swój nienaturalnie spokojny i tylko troszkę głuchy głos. Drzwi od pracowni krawieckiej trzasnęły głośno, kiedy Helen zeszła dwa schodki niżej, wciąż niepewna kolejnego ruchu.
Chyba powinna dodać coś więcej, ale wszystko co przeszło jej przez myśl było tak absurdalnie niedorzeczne, że zamarło na języku, który odmówił współpracy; spojrzenie wędrowało za wciąż poruszającym się po niebie obiektem, śledząc wędrówkę... no właśnie, czego? Zmarszczenie brwi niewiele pomogło, podobnie jak bardzo nieeleganckie strzelenie balonem zrobionym z miętowej gumy do żucia; wystarczyło jednak na tyle, żeby w głowie nareszcie pojawiło się coś, co można było uznać za pierwszą w pełni logiczną myśl.
Orestes.
Ulga, że nie jest w tym sama, przerodziła się w niepokój; chęć zaciśnięcia chłodnych palców na rękawie jego płaszcza, zapytania czy ty też to widzisz? i co to, do cholery, jest? pogłębiała się z każdą kolejną chwilą, zawężając percepcję do dwóch — wciąż jeszcze — bardzo odległych sobie obiektów.
Orestesa i abstrakcyjnie—niemożliwie—ogromnej chyba—strzały, której koniec płonął żywym ogniem — teraz widziała to już wyraźnie; równie wyraźnie usłyszała swoje imię i odwróciła głowę w stronę, z której nadeszło.
Nie spóźniłeś się — to bardzo głupie, co mówi, ale jeszcze głupsza jest następna myśl Helen, że to go na pewno nie skłoni do większej punktualności w przyszłości.
Nigdy specjalnie dobrze nie radziła sobie w stresujących sytuacjach, dlatego kolejne usłyszane Helen działa orzeźwiająco; Frank i Percival — ich obecność to kubeł bardzo zimnej wody pod wpływem, której van der Decken w końcu odrywa spojrzenie od Orestesa.
Festinalente — teraz patrzy wprost na strzałę zmierzającą w kierunku Deadberry; nie widzi jak słuchacz zaciska dłoń, nie słyszy jak siewca stara się odsłonić skryte przejścia umożliwiające szybszą ewakuację, gdyby coś — albo wszystko — poszło nie tak jak powinno, a przecież wiele na to wskazuje.

rzut #1: celność
rzut #2: festinalente (magia odpychania, próg 70)
Helen van der Decken
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : siewczyni magii wariacyjnej
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Helen van der Decken' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 56

--------------------------------

#2 'k100' : 59
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Percival Hudson
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
Usłyszawszy znajomy głos, Hudson oderwał spojrzenie od nieba. Nie był do końca pewien, czego tak właściwie jest świadkiem. Wzmocniony magią wzrok również niespecjalnie pomógł mu w zrozumieniu całej tej kuriozalnej sytuacji. Chmury napełniały się kolorem, stając się nabrzmiałe i ciężkie, jak chore ciało. Nagle coś przemknęło między nimi, rozcinając czerwień na pół jasnym błękitem czystego nieba.
Samolot?
-Witaj, Frank - Percival odwzajemnił uścisk dłoni, po czym mimowolnie ponownie skierował wzrok na niebo. - Nie mam zielonego pojęcia… Skąd pochodzą te pióra?
Jeśli sam Frank Marwood, prawdziwy specjalista z dziedziny teorii magii, nie wiedział, czym jest to zjawisko, to chyba nie było innej osoby w całym Hellridge, która mogłaby odpowiedzieć na to pytanie. Tego Percival był pewien.
Pióra powoli opadały na ziemię jak śnieg. Łaskotały w twarz i osiadały na ramionach płaszcza. Widok mógł uspokajać, gdyby nie ogólne, mocno wyczuwalne w otoczeniu napięcie.
Po chwili wydarzyło się coś, co mężczyzna mógł kojarzyć jedynie z dziwacznych narkotycznych wizji, jakich doświadczał za swojej hippisowskiej młodości. Jak przecież wytłumaczyć to, że oto w stronę ziemi mknęła ona.
Wielka. Płonąca. Strzała.
Świadomość, że nie były to halucynacje, żaden bad trip, bo w końcu od lat był czysty, sprawiła, że Percival momentalnie sięgnął po swój pentakl.
-Bellicus! - wykrzyknął, starając się skierować magię przeciw lecącemu w ich stronę wielkiemu obiektowi. Nie wiedział, czy to zadziała, jednak nie pozostawało nic innego, jak spróbować.
Zaryzykować.
W tym akurat Hudsonowie się specjalizowali.
-Jeśli to coś tu spadnie, to chyba szlag trafi całą dzielnicę — rzucił do starszego mężczyzny. Przy okazji zauważył też Helen, którą Marwood chwilę wcześniej zawołał. Niespecjalnie darzył ją sympatią, chociaż w oczach inwestora z racji powiązań z rodziną Abernathy, i tak stała wyżej od reszty van der Deckenów.
-Avisceleritas — wciąż trzymając pentakl w dłoni, tym razem skierował zaklęcie na Franka, chcąc wzmocnić jego ciało, by ułatwić mu ucieczkę, jeśli do takowej będą w końcu zmuszeni.

akcja 1: zaklęcie Bellicus (próg 50)
akcja 2: zaklęcie Avisceleritas (próg 50)
Percival Hudson
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Rentier i inwestor
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Percival Hudson' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 15

--------------------------------

#2 'k100' : 71
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Frank, strzała przecina powietrze z zawrotną szybkością. Im bliżej jest, tym pewniej możesz stwierdzić, że jej rozpalony czubek kieruje się dokładnie w waszym kierunku i spadnie gdzieś na ulicy handlowej. Mimo najszczerszych chęci do określenia dokładniejszych trajektorii lotu potrzebowałbyś nieco innych okoliczności, przestrzeni, miejsca i czasu na obliczenia. Niemniej, twoja wiedza pomaga dojść ci do innego wniosku — przy tej prędkości lotu płomień rozświetlający grot strzały powinien zgasnąć.
Czar, który rzuciłeś nie przynosi niestety zamierzonych efektów, a może to ulica handlowa nie skrywa aż tylu tajemnic, za ile można ją posądzać? 

Orestes, podobnie jak w przypadku zaklęcia rzuconego przez Franka, inkantacja została pozbawiona sprawczej mocy, żadne z przejść nie stało się dla was dostrzegalne. Możliwe, żeby w miejscu takim jak to wcale ich nie było? 
Pióro zamigotało lekko niebieskawą łuną. Pod opuszkami palców czujesz przedziwne drganie, zetknięty z twoją skórą przedmiot zdaje się wprost buzować mocą. Słyszysz cichą melodię…
*Wizja została przesłana w wiadomości prywatnej. Możesz się nią podzielić z resztą graczy jedynie fabularnie * 

Helen, zaklęcie mimo wszelkich przeciwności losu dociera do strzały. Ta spowalnia na twoich oczach, gwałtownie, jakby wbiła się za grubą membranę przeźroczystej mazi. Chłopak, za którego wzrokiem podążyłaś chwilę temu, utkwił niebieskie tarcze tęczówek w twojej postaci, z podziwem memłając pod nosem jejku. Mimo bardzo sprytnego pomysłu, zagrożenia nie można jednak uznać za minione - przesuwająca w powietrzu się strzała, choć wolniej, to wciąż zmierza w waszym kierunku. 

Percival, magia ponownie cię zawodzi, a strzała wydaje się nie reagować na zaklęcie, którym rzucasz w jej stronę. Spowolniona przez Helen, nadal spada w waszym kierunku, nie bacząc na próby powstrzymania jej. Zła passa kończy się jednak wraz z kolejnym czarem wydobywającym się spomiędzy twoich warg. Franka napełnia nagła wartkość, wyraźnie dostrzegasz jak jego ruchy stają się szybsze, niesione powiewem nowej siły. 


Na głównej ulicy zaczyna wzmagać się popłoch. Kilka obcych sylwetek dopiero co z zaciekawieniem wpatrzona w kuriozum panujące na sklepieniu, ogarnia strach. Dotychczasowa wszędobylska cisza, zaczyna wypełniać się podniesionymi głosami, ktoś nakazuje ucieczkę, ktoś wskazuje zejście do piwnic. Zamki w drzwiach na przemian albo zatrzaskują się z głośnym zgrzytem, albo otwierają wypuszczając na ulicę zdezorientowane rodziny. Widzicie grupki uciekające w stronę Placu Aradii, kilka osób znikających w głąb dzielnicy. 
Gdy Helen z powodzeniem spowalnia strzałę, rozlega się gromki okrzyk triumfu, acz nie trwa on długo. Strzała, choć znacznie wolniejsza, nadal konsekwentnie się przesuwa. Z tej odległości, możecie wyraźniej się jej przyjrzeć: zaczyna się wąskim, stalowym grotem lizanym wysokimi płomieniami ognia. Jej promień jest rzeźbiony na jasnym drewnie. Na oko, jest długa na jakieś osiem, może dziewięć metrów. Nie macie już wątpliwości, że uderzy prosto w Piwniczkę. 
Widzicie młodego chłopaka, jeszcze chwilę temu wpatrującego się w Helen, który zachęcony waszymi działaniami próbuje wspomóc próby powstrzymania pocisku. 
Fons! — krzyczy, gdy strzała wisi zaledwie kilka metrów nad ziemią. Zwilgotniały bruk pęka, acz nie wydostaje się z niego żaden strumień wody. 
Ile czasu wam zostało?
Minuta.
Pół?
Kilka sekund?
Podmuch rozwiewa wam włosy i ubrania, porywa kapelusz Percivala i wzbija go w powietrze, by upaść na chodniku z beznadzieją. 
Stalowy, rozżarzony grot na waszych oczach wbija się gładko w czerwoną nierówność muru piwniczki, tuż przy oknie pierwszego piętra, tam, gdzie znajduje się jedna z sypialni dla gości. 
Słyszycie brzęk tłuczonego szkła — szyba pęka, rozbryzgując się z upiorną siłą dookoła. Kilka odłamków trafia w chłopaka, który usiłował wam pomóc — jeden z nich utkwił w jego udzie, kilka mniejszych poraniło twarz i przedramiona. Dziura wyrażona w budynku przez pocisk zaczyna się powiększać — kilka cegieł wyślizguje się ze swoich pierwotnych miejsc, wpadając do wnętrza.
Dym nieśmiało zaczyna uciekać przez okna na pierwszym piętrze Piwniczki. Czujecie swąd spalenizny dobiegający do waszych nozdrzy, widzicie przez szyby płomienie zajmujące firanki i materace. 
Drzwi budynku otwierają się gwałtownie, górny zawias jednego ze skrzydeł puszcza, wyswobadzając śrubkę z brzękiem uderzająca o beton. W progu pojawia się mężczyzna, rosły, z łysiejąca aureolą jasnych włosów. Zanosi się kaszlem, zza jego pleców zaczynają kłębić się obłoki szarego dymu. 
Co do kurwy? — krzyczy, obracając się, spoglądając na strzałę wbitą nad jego głową. Przy wejściu stopniowo zaczynają pojawiać się kolejni klienci, z popłochem wybiegający na ulicę. W oknie pozbawionym szyby pojawia się sylwetka starszego mężczyzny, z zaczerwienioną twarzą:
Pomocy! Niech ktoś sprowadzi straż! Nie mogę wyjść, drzwi są... —  przerywa mu kolejny huk. U zwieńczeniu ulicy głównej, tuż przy wlocie na plac Aradii spada następna strzała. 



Witam w trzeciej turze! 
Zaklęcie rzucone przez Helen o włos minęło się z progiem, więc uznajemy je za zakończone powodzeniem. Dzięki niemu zyskujecie jedną dodatkową akcję, z której możecie skorzystać przed uderzeniem strzały w budynek. Wykorzystajcie ją dowolnie — na ostrzeżenie mieszkańców, wzmocnienie się czarami, bądź na co tylko jeszcze wpadniecie.

Strzała wbiła się w Piwniczkę, pożar na waszych oczach roznosi się po budynku, z każdą turą będzie się rozprzestrzeniał. 
Zebraliście się nieopodal sklepu Lloyda. Piwniczka stoi naprzeciwko was, po drugiej stronie ulicy, w odległości pięciu/sześciu metrów. Obecnie płonie pierwsze piętro. Z budynku wydostały się 4 osoby — rosły jegomość, dwójka mężczyzn i jedna kobieta. Rozglądając się wokół, możecie zauważyć, że wokół strzały zbiera się coraz więcej gapiów. 

Poniżej znajdziecie poglądową mapę głównej ulicy:
Spoiler:

Frank, otrzymujesz +5 na rzut szybkości przez kolejne 3 tury. 
Ores, w wiadomości prywatnej otrzymałeś treść wizji.


Punkty życia:
Percival Hudson 161/161
Orestes Zafeiriou 179/179
Helen van der Decken 171/171
Frank Marwood 161/161

Czas na odpis macie do czwartku 16.03. do godziny 20.00
Powodzenia, losy tej części dzielnicy i jej mieszkańców leżą w waszych rękach.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Jeszcze moment temu był tylko deszcz piór i chwilowe ukłucie zdumienia.
Jeszcze dwa momenty temu było spokojne przekonanie, że zdoła namówić Helen na spacer.
Jeszcze tego poranka była kawa, kot i papieros.
A teraz?
Teraz jest tylko mantra — uspokój się. Stanie w miejscu i próbowanie zrozumienia świata, który nagle stracił filozoficzne podwaliny i na nowo nakazuje kwestionować poglądy epikureizmu, nic nie da. Uspokój się. Spojrzenie Helen, której od niemal początku tej tragikomedii towarzyszył pan Marwood i Hudson, pomaga. Zdążył uśmiechnąć się na jej słowa — nie spóźniłem się, nie tym razem przegrało bitwę z po raz pierwszy od dawna i oto efekty, Helen — zanim znacznie poważniejsze spojrzenie przeniósł na mężczyzn, którzy teraz byli w zasięgu słuchu.
Nie od dziś wiadomo, że Grecy nie powinni zaburzać harmonii świata; w końcu to oni wymyślili chaos. Ta myśl — i wiele innych po niej — musiała poczekać. Pióro w jego dłoni zamigotało łagodnie chłodnym błękitem, a później nadeszły obrazy, dźwięki i słowa. Małe skrawki o ostrych krawędziach; tak jakby znalazły się w jego mózgu skądinąd.  
Słyszę fonés; uchwycił tylko szemrzące fragmenty, nieznane sylaby, obce i niezrozumiałe nawet dla kogoś, kto śnił w starej grece. — Głosy. Setki głosów, wspólna pieśń, ale słowa... nie rozum—
Nacisk bólu w skroniach to czytelny znak ostrzegawczy — imadło zacisnęło się na mózgu i próbowało wyrwać z niego ten wytężony do granic wytrzymałości ochłap, który odtwarzał przeszłość zaciśniętego w dłoni pióra.
Widzęáspro; na sekundę przez zaciśnięciem powiek dostrzegł Helen rzucającą czar w kierunku strzały — nie zdążył z cichym piękne; podziw zdechł mu w gardle, kiedy rwący, nerwowy nurt historii zalewał umysł obrazami. — Biel. Wszechobecna biel, jest zbyt jasno, coś, ktoś wyłania się z niej i—
Nie.
Nie.
Basileía tôn ouranôn.
To się nie dzieje naprawdę; jego pierwsza od kilkunastu sekund myśl była krótką prośbą. Naiwną i przepełnioną bólem, który rozpełzł się ze skroni na czoło i płynął coraz niżej. To nie może się dziać.
Królestwo niebieskie milknie, kiedy odzywa się—
Krzyk pod jego czaszką był coraz głośniejszy — naprawdę przyłożył dłoń do ucha, jakby próbował zablokować wrzask, który żył tylko w jego głowie? — a zimny, szeleszczący w myślach ton składał słowa w dwie starogreckie sylaby. Orestes powtórzył je na głos; tak, żeby usłyszała Helen i Frank, i Percival.
Gavriíl. Gabriel.
Gdzieś z głębi jego podziurawionego wizją mózgu wypływa szara mgła. Mleczny osad o konsystencji budyniu.  
Wiedzą o Deadberry — odrętwiałe usta z trudem układają się w sylaby, sylaby w słowa, słowa w zdanie. Wiedzą o Deadberry.
Oni wiedzą.
O Deadberry.

Nagle pióro w jego dłoni staje się najobrzydliwszą rzeczą świata; nieskazitelna biel, a jednak kwintesencja gówna — zamiast wypuścić je spomiędzy palców i przydeptać, wsunął je do kieszeni, wepchnął na oślep między strony Posthomerica i wciągnął powietrze do płuc.
Pięć sekund do uderzenia strzały.
Absolutvisio!czar wymierzony w samego siebie nie zakłócił rytmu trzech kroków, których Orestes potrzebował, żeby dotrzeć do Helen — spowolniona przez nią strzała była prawie u celu i nie mogli zrobić nic, kiedy cztery sekundy, trzy sekundy, dwie sekundy—
Podmuch poruszył ubraniami i zafalował w powietrzu razem z hukiem, który rozdarł powietrze w momencie uderzenia. Ogień i trzask, brzęk i krzyk; nagle zapanowało zniszczenie, które Piwniczkę — źródło pokus Orestesa — próbowało zamienić w pochodnię.  
I dobrze.
Zapadła krótka cisza, a potem rozległy się krzyki. Strzała na wysokości pierwszego piętra przypominała środkowy palec wcierany w twarze każdego z czarowników. Trzask płomieni wymieszany ze wzburzonym wrzaskiem mężczyzny, który otworzył drzwi Piwniczki, z sekundy na sekundę stawał się coraz głośniejszy, a ciekawscy obserwatorzy za nic mieli ogień, wpatrując w strzałę tak, jakby mogła...
Spróbuję jej odsłuchać.
… udzielić odpowiedzi?
To był szalony plan, ale przecież mierzyli się z szalonymi okolicznościami — pan Marwood natychmiast podchwycił zasianą w głowach myśl; podczas gdy każdy inteligentny człowiek — a przecież za takich uchodzili — próbowałby wydostać się z płonącego budynku, oni zamierzali wejść do środka i dostać się na piętro, by móc dosięgnąć strzały.  
Spróbujcie ewakuować ludzi do głównej ulicy. My sprawdzimy, czy ktoś nie utknął wewnątrz — gdyby teraz się zawahał, nie ruszyłby w kierunku drzwi — dlatego, wbrew odruchowi dłoni, nie zacisnął palców na nadgarstku Helen. — Testis.
Już w trakcie pierwszego kroku w kierunku drzwi Piwniczki — jeśli przestanie oddychać, nie poczuje alkoholu, nie będzie chciał alkoholu — po raz kolejny spróbował odsłonić ukryte przejścia; nadzieja na gładszą ewakuację wyparła ukłucie strachu.

rzut #1: czar Absolutvisio {65 (k100) = udany, próg 35}
rzut #2: zaklęcie Testis {magia powstania, próg 50}
rzut #3: szybkość {bonus +5)
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Orestes Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 6, 77
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Helen van der Decken
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t224-helen-verity-w-budowie#523
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t485-helen-van-der-decken#2051https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t486-poczta-helen-van-der-decken#2053
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f125-ulica-staromiejska-9-9
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1080-rachunek-bankowy-helen-van-der-decken#9535
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t224-helen-verity-w-budowie#523
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t485-helen-van-der-decken#2051https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t486-poczta-helen-van-der-decken#2053
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f125-ulica-staromiejska-9-9
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1080-rachunek-bankowy-helen-van-der-decken#9535
Świat skurczył się do stalowego grotu ciasno objętego gorejącymi płomieniami.
Oddech ugrzęzł w piersi Helen i uwolnił się dopiero wraz z ostatnią sylabą zaklęcia, które przecięło chmurne niebo, uderzając w cel — dopiero wtedy okruchy niedowierzania na dobre rozprysnęły się w zielonych tęczówkach oczu, wciąż uporczywie wpatrujących się w spowolnioną magią strzałę.
Uczucie ulgi nie trwało długo, zginęło pod nagłą świadomością, że nie wie co dalej — formuły czarów zdradziecko ewakuują się z jej pamięci, przepłoszone słowami Orestesa, na którego Helen w końcu przenosi krótkie, pytające spojrzenie. Zaciśnięta dłoń mężczyzny jest odpowiedzią na niezadane pytanie; rażąca biel pióra prześwituje pomiędzy jego palcami i chyba tylko przez zaskoczenie podlane sosem tężejącego strachu siewczyni milczy, mimo że na usta ciśnie się całkiem zasadne, czyś ty zwariował?, wyrzuć to natychmiast.
Gavriíl.
Gabriel.
W tym momencie nie trzeba było nawet posiadać oceanu zaufania, jakim ona sama od kilku ostatnich lat darzyła Orestesa, żeby nie negować jego słów; potwierdzenie wciąż nieuchronnie zbliżało się w stronę Deadberry. Panika, która przetoczyła się przez uliczkę przygasła krótkotrwale, żeby rozgorzeć z nową mocą i tylko jedna osoba — młodziutki chłopak, którego spojrzenie Helen uchwyciła kątem oka — podejmuje wysiłek odmienienia losów Piwniczki i zgromadzonych w niej ludzi.
Może i nieudolnie, może i bez najmniejszego efektu, za to bardzo bohatersko i bardzo głupio, co siewczyni w pełni zobaczyła, kiedy otworzyła oczy już po rozdzierającym chwilową—martwą ciszę huku, brzęku tłuczonego szkła. Drobną dłoń nieświadomie docisnęła do ust, tłumiąc krzyk uwięziony w ściśniętym gardle.
Ani kilkumetrowy drzewiec strzały wbity w ścianę budynku, ani ogień powoli rozprzestrzeniający się po melinie, nie przyciągają uwagi Helen tak mocno jak czerwień rozlewająca się mokrą plamą po materiale spodni nieznajomego chłopaka. Bezradność zawsze smakuje gorzko, ale nie zawsze tak samo ohydnie — ta konkretna jest prawdziwie odrażająca i odwracająca uwagę od wszystkiego innego.
Piwniczka może płonąć, amoralnie zepchnięta na dalszy plan.
Percival — rozsądek powrócił wraz z głosem i podszeptem pamięci, że przecież Hudson posiada wiedzę wykraczającą poza jej własne umiejętności, ograniczające się obeznania w tamowaniu krwotoku z nosa. — Pomóż mu.
Stoją na tyle blisko siebie, że nie musi krzyczeć w próbie przedarcia się przez chaos, mimo to krótkim szarpnięciem za rękaw płaszcza kuzyna utwierdza się, że ten na pewno ją słyszy i zareaguje; i to ten moment Orestes wykorzystuje na najbardziej niedorzeczną tego dnia decyzję, w której wspiera go nie kto inny, jak pan Marwood.
Chyba żartujesz, umiera na pobladłych wargach i nigdy nie zamienia się w głośne słowa, podobnie jak nie zostawiaj mnie, proszę. Tego ostatniego nie zdąża wyartykułować przez mężczyznę krzyczącego z okna Piwniczki; Helen machinalnie unosi głowę, oceniając sytuację rozgrywającą się piętro wyżej.
Sictplumabrzmi w jej ustach trochę jak splunięcie, kiedy ogniskuje czar i uwagę na starszym człowieku. To w teorii proste zaklęcie, przez które ona traci okazję na wyperswadowanie Orestesowi jego zamiarów; nigdy nie przypuszczała, że autodestrukcję alkoholem i narkotykami, zastąpi talentem Słuchacza. — Po prostu skacz, zaufaj mi.
Właściwie nawet jej na tym nie zależy, czego nie da się usłyszeć pomiędzy miękkimi głoskami słów; może liczyć tylko na rozsądek albo raczej chęć przetrwania nieznajomego. To tylko kilka metrów oddzielających go od ziemi, to nic strasznego. Prawda? Helen nawet nie chce zastanawiać się nad konsekwencjami, gdyby coś jednak poszło nie tak; wzrusza drobnymi ramionami, jakby próbując strząsnąć z nich odpowiedzialność.
Ewakuujcie ludzi do głównej ulicy.
Łatwo powiedzieć.
Zdecydowanie trudniej zrobić, kiedy ginie się w tłumie, wzrostem ustępując większości dorosłych; dlatego Helen zostawia to na głowie Percivala lub jakiegoś bardziej imponującego śmiałka, samej decydując się na pokonanie odległości dzielącej ją od kuzyna i rannego chłopaka, nad którym przystaje w próbie zapewnienia mu bezpieczeństwa.
Po wszystkim, co się do tej pory rozegrało, strasznie głupio byłoby umrzeć z powodu cegły spadającej na głowę z wykruszającego się z muru Piwniczki.

rzut: czar Sicutpluma (próg 45, udany 51)
Helen van der Decken
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : siewczyni magii wariacyjnej
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t152-frank-marwood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t267-frank-marwood
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t289-gosci-we-mnie-przeszlosc
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t269-poczta-franka-marwooda
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f99-gniazdko
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1055-rachunek-bankowy-frank-marwood
Wygląda jakby... — spojrzał w górę, prosto w niebo, a następnie z powrotem na Percivala. Wymowny wzrok nie potrzebował dodatkowych słów. Frank był pewien, że obydwoje myśleli o dokładnie tym samym, szykując w swoich głowach odpowiedź na pytanie — czy to już czas? Lucyfer obiecał im nowy początek, Marwood wyczekiwał na niego, z otwartymi oczami rozglądał się i szukał znaków, a białe pióra, iście anielskie w swojej postaci, spadały z nieba. Jak piękny start nowego rozdziału by to był — o tym wiedział tylko ich Pan.
Nie potrafił jednak powiązać ze sobą każdego faktu, jakby rozsypane puzzle kot wepchnął pod kanapę, brakowało zbyt wielu elementów, aby wydać osąd. Helen, młoda kobieta o wspaniałej wiedzy z magii wariacyjnej, z którą nauczał dzieciarnie w szkole, musiała mieć podobne zdanie, spoglądając na rosłego mężczyznę, wyraźnie jej przyjaciela, prywatnie kuzyna (o ile Frank się nie mylił, znając go raczej ze słyszenia) młodego Perseusa. I wkrótce jego słowa wypowiadane enigmatycznie, nie miały rozjaśnić niczego. Głosy, a właściwie setki głosów — to mogło oznaczać wszystko, łącznie z Deadberry, zamykającym się pod zmierzającymi z nieba kataklizmami. Wspólna pieśń — czyżby kościół stanął mu przed oczami? Marwood doskonale zdawał sobie sprawę z istnienia ludzi, którzy słyszą. Choć nie miał sposobności badać podobnych zjawisk, tak teoretyk magii zwyczajnie musi wiedzieć. Biel, z której wyłania się ktoś — człowiek? Biel? Niebiańska? Spojrzał jeszcze w górę, rozbieganymi oczami próbując zebrać wszystko w sensowną całość, dopóki nie padło imię fałszywego, imię najplugawszej istoty we wszechświecie — Gabriel — wiedzą o Deadberry.
Wszystko było szybkie, zbyt szybkie, by dojść do spójności.
Spojrzał jeszcze na Percivala, którego czar trafił właśnie wprost w ciało siewcy. Z wdzięcznością kiwnął głową. On też już wiedział. Szykowali się na atak.
Ukłucie podobne ściskowi w imadle, jakby ktoś do dziadka do orzechów włożył orzech włoski i ściskał go, towarzyszyło w tamtym momencie siewcy tak dotkliwie, że w uszach zaczął się pisk, nieprzyjemny i uporczywy.
Myśl, myśl, Frank, myśl.
Z ziemi podniósł szybko jedno pióro, w tej nietypowej sytuacji otwierając jeszcze neseser i pakując je do środka, pomiędzy strony jednego z podręczników.
Nie zdążył powiedzieć już ani jednego słowa, patrząc jak spowolniona przez van der Decken strzała i ostrych końcach, długa na kilka metrów, wbija się w ścianę budynku. Ogień na jej czubku już dawno powinien zgasnąć. Kamienie nie były łatwo palne. A mimo to... Zaczęło się.
Potrzymaj, proszę — rzucił do Percivala, pod nogi pchając mu swoją teczkę. Nie mógłby przecież zaprzepaścić takiej okazji, nie robił tego dla siebie, robił to dla całego swojego kowenu. — Trzeba ją zbadać — rzucił w stronę pana Zafeiriou, w jego spojrzeniu nie na marne dopatrując się zrozumienia. Jeśli potrafił to, co wydawało się Frankowi, że potrafi — musieli ją zbadać. Jeśli Deadberry zostałoby odkryte przed wzrokiem Gabriela — nawet nie chciał myśleć jak wielki kataklizm mógł właśnie na nich nacierać. Huki i wybuchy ognia, krzyki ludzi uwięzionych w środku — nic z tego nie miało mieć znaczenia.
Ruszył więc do środka, w duchu modląc się jeszcze do Lucyfera, aby nie wziął go żywcem do Piekieł, nie zanim... - nie dokończył zdania w myślach.
Uciekajcie, już!krzyczał do ludzi wybiegających ze środka, razem z młodzieńcem pchając się w przeciwną im stronę.
Niech Lucyfer ma nas w swojej opiece.
Zrobiło się nienaturalnie gorąco. Pchali się przecież w same gardło pożogi.
Gelupróbował posłać czar przed siebie, dodać im chociaż kilka sekund, zamrozić powietrze dookoła, żeby wolniej zajęło się ogniem, nawet jeśli sądził, że to może niewiele zdziałać przy wysokiej temperaturze płomienia.

#1 akcja przed trafieniem strzały — chowam piórko do nesesera, który zostawiam u stóp Percivala
#2 akcja - biegnę do środka budynku, próbujemy kierować się jak najbliższej strzały
#3 akcja - Gelu (magia wariacyjna, próg: 50)
Frank Marwood
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 4
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Percival Hudson
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t493-percival-hudson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t497-poczta-percivala-hudsona
Percival mocniej chwycił pentakl, lecz magia, ten kapryśny i zmienny żywioł, tym razem nie poddał się woli czarownika. Na szczęście, łaskawszym okiem spojrzała na Helen i ta spowolniała lecącą ku nim strzałę. W chwili kiedy zaklęcie uderzyło w nią, Hudson, jak i zebrany tłum poczuł ulgę, niestety to przyjemne uczucie lekkości nie trwało długo, gdyż wszyscy zdali sobie sprawę, że upadek jest nieunikniony.
Jednak nie to było najgorsze. Słowa, jakie padły z ust młodszego mężczyzny.
Gabriel wie o Deadberry.
Świadomość, że to może być prawda, była jak piorun, przeszywający każdą komórkę ciała. Odbijała się w głowie echem, zmieniającym się w upiorną kakofonię dźwięków.
-Lucyferze, miej nas w swojej opiece — wyszeptał, kiedy spojrzenie jego i Franka się spotkały. Hudson wierzył całym sobą, że Pan ich nie zostawi. Może to właśnie był ten czas wielkiej próby? Początek wojny, która w końcu miała strącić plugawego Gabriela z jego tronu i pozwolić by każdy żyjący człowiek na Ziemi ujrzał Prawdę i mógł skąpać się w magii, ofiarowanej przez samo Piekło? Myśl ta była piękna i zarazem straszna. Kto by przypuszczał, że to za ich życia dojdzie do tej chwili i to im przyjdzie walczyć? Jako ten, który chciał dostąpić zaszczytu oraz stać się pełnoprawnym członkiem Armii Lucyfera, wiedział, że nie może się poddać.
Wyczuwając, że już za chwilę wybuchnie panika, Percival nabrał powietrza w płuca i głośno odezwał się do zgromadzonych w uliczce:
-Uciekajcie w stronę Głównej ulicy! - Wskazał w stronę przeciwną do Placu Aradii. Jego głos był stanowczy, niecierpiący nieposłuszeństwa. - Musimy opuścić Deadberry! Szybciej!
Hudson miał nadzieję, że Gabriel nie jest na tyle szalony, by poświęcać swoich wyznawców, niestety nie miał na to stuprocentowej pewności. Istoty tego pokroju myślą przecież w zupełnie innych kategoriach.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, lecz ogłuszający huk wbijającej się w budynek strzały odebrał mu dech i zagłuszył myśli.
Wszystko nagle wydarzyło się tak szybko. Teczka Marwooda, która znalazła się w jego dłoniach, przyciśnięta do piersi tak mocno, jakby czarownik trzymał w niej całe rodzinne złoto. Szarpnięcie za rękaw i głos kuzynki. Ranny chłopak ze szkłem wbitym w ciało.
-Sanaossa Magnus - wypowiedział inkantację, jednak hałas nie pozwolił mu się skupić. Nie był wojskowym ani lekarzem. Wszystkie czynności magiczne zawsze wykonywał w zaciszu własnej sypialni lub biura. A i praca jego nie zakładała, wybuchów, pożarów i krzyczących ludzi.
Ranny wyglądał źle. W idealnym świecie na spokojnie zostałoby mu usunięte szkło, a dopiero później zostałby poddany zaklęciom leczącym. Jednak świat nie był idealny i właśnie sypał im się na głowy kolejnymi anielskimi strzałami.
-Sanaossa Magnus! - Percival powtórzył zaklęcie jeszcze raz, licząc, że rany chłopaka zaczął się goić i w tym samym momencie zdąży wyciągnąć mu odłamek z nogi.

1 akcja: dowodzenie I
2 akcja: pierwszy rzut na Sanaossa Magnus - nieudany (próg 65)
3 akcja: turlam drugi raz na Sanaossa Magnus
Percival Hudson
Wiek : 40
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Rentier i inwestor
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Percival Hudson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 73
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Smugi dymu wyślizgują się przez okna budynku. Pożar z każdą sekundą się powiększa, liżąc płomieniami wszystko, co znajduje się w jego zasięgu. Rośnie nasycany kolejnymi ofiarami — wysłużonym materacem, dywanem, kawałkiem jasnej tapety, po której zaczyna konsekwentnie się wspinać. Tuż przy wlocie na plac Aradii spada następna strzała — pochłania ze sobą kilkoro uciekinierów, którzy znikają w dymie i kurzu powstałym od uderzenia. 

Orestes, szepty milkną, prześwietlone klisze przeszłości gasną, prowadząc cię prosto w szorstkie objęcia rzeczywistości. Nie czujesz jednak skutków ubocznych, jakie wiążą się z wizjami — zadziwiająco szybko udaje ci się pozbierać, twój organizm zdaje się zupełnie niewzruszony wykorzystaniem zdolności. Żadnych nudności ani zawrotów głowy, brak znajomej strużki krwi sączącej się z nosa. Jedynie wspomnienie pieśni i wzrok ukrwiony w strzale, niechybnie mającej uderzyć w ulicę. Za sprawą zaklęcia, twój wzrok się wyostrza, świat staje się wyraźniejszy, dostrzegasz więcej — w tym znajomy meander wyryty w promieniu strzały. 
Jeśli w okolicy ulicy znajdują się jakiekolwiek ukryte przejścia, te pozostają nadal skryte za membraną czaru. 

Frank, pochwycenie pióra w celu dalszego go zbadania, może przysłużyć się nie tylko kowenowi, ale i całemu miasteczku. Na tę chwilę, nie jest to jednak najważniejsze — podejmujecie z Orestesem dość pochopną decyzję udania się do środka Piwniczki. Ludzie, do których krzyczysz wydają się nie słuchać, nadal zgromadzeni nieopodal budynku. 
Czar, który rzuciłeś nie przyniósł efektów — na całe szczęście ogień nie wśliznął się jeszcze na partner, zaznaczając swoją obecność jedynie kłębiącym się dymem. 

Orestes i Frank, przechodzicie przez próg Piwniczki, zastając wąski, ciemny korytarz z kilkoma jarzeniówkami zawieszonymi tuż pod sufitem. Ściany pokryte starą, łuszczącą się i odrywającą w kątach kwiatową tapetą, ciągną się aż do kolejnych, uchylonych odrobinę drzwi. Da się czuć drażniący swąd spalenizny, który piecze was w oczy i kłuje w gardła, ciepło rozchodzące się po budynku. Korytarz prowadzi do niewielkiego pomieszczenia z dwoma parami schodów — szerokimi, drewnianymi stopniami prowadzącymi do piwnicy, oraz wąskimi i stromymi na piętro. Z baru dochodzą podniesione głosy — pomiędzy niejasną paplaniną męskich barytonów, słyszycie kilka przekleństw. Na górze natomiast, jest podejrzanie cicho. Czy to możliwe, żeby wszyscy goście motelu, prócz ratowanego przez Helen starca, zdążyli się już ewakuować?

Jeśli decydujecie się zejść w dół, przywita was ciemne, obskurne pomieszczenie. Z powieszonych pod sufitem belek stopowych, wystaje kilka kulistych lamp palących się przyduszonym, pomarańczowym światłem. Zmatowiałe, pożółkłe ściany goszczą gdzieniegdzie przetarte plakaty, kilka rysunków zamkniętych w drewnianych ramach osiadłych kurzem. Większość pomieszczenia — jak przyszła na bar — zajmują drewniane stoły i krzesła, wyraźnie wysłużone, nie widzące mokrej ścierki od dobrych kilku dni — kufle, szklanki, butelki po trunkach wszelkiej maści i procentu, plątają się po lakierowanych blatach, koło nóżek krzeseł i w ciemnych rogach. Wszędzie unosi się smród alkoholu i tytoniu — spalenizna jeszcze tu nie dotarła. Możecie dojrzeć dwóch rosłych mężczyzn, za blatem baru; kłócą się, co chwila, zerkając na trzy piętra alkoholi wyeksponowanych na uginających się od ciężaru szkła półkach. 
— Rusz pierdoloną głową, John! - warknął mężczyzna w ciemnej koszuli, uderzając wnętrzem dłoni ramię kompana. 

Jeśli decydujecie się wejść na piętro, idąc po krętych schodach wita was szary kożuch okalający spojrzenia. Skrzypiące podłogi pierwszego piętra, prowadzą do korytarza z bliźniaczą co na parterze tapetą. Same schody ciągną się wyżej, na kolejne kondygnacje budynku. Przed wami, w odległości jakiś siedmiu metrów znajduje się ściana biegnącego w poprzek korytarza. W regularnych odstępach, co około cztery metry z obu stron widać pary drzwi; da doliczyć się 6 pokoi. Jeden z nich może przykuć wasze największe zainteresowanie - ten dokładnie naprzeciwko was, spod którego szpary między drewnem posadzki a drzwi, wydobywa się szary, gęsty dym.

Helen, zaklęcie sięga staruszka, lecz ten nie wydaje się przekonany co do pomysłu wyskoczenia z okna. Początkowo kręci głową, znów wołając o pomoc, acz w końcu milknie, obracając głowę w kierunku płonącej strzały. Przez okna widzisz, jak płomienie sięgają coraz wyżej, prawą stronę ramy okna zaczynają spowijać ogniste języki. Mężczyzna cofa się o kilka kroków, wrzeszcząc nagle, szamotając się gwałtownie; w końcu podejmuje lekkomyślną decyzję, nieporadnie próbując    podciągnąć się na parapecie, przekładając jedną z nóg przez framugę z rozdzierającym wrzaskiem. Możesz dostrzec, że kant jego spodni zajął się płomieniami. Staruszek traci równowagę, nie tyle wyskakując, ile wypadając z okna — rzucony przez ciebie czar, działa jednak bezbłędnie, ochraniając go przed rychłym rozbiciem głowy. Upada leciutko na ulicę. Spowolniony magią lot, podsyca jednak płonące ubranie.

Percy, plan ucieczki z Deadberry w całej zaistniałej sytuacji, wydaje się najlogiczniejszym wyjściem; niestety nie wszyscy zgromadzeni na uliczce, zdają się to dostrzegać. Początkowo, twoje nawoływania spotykają się z bierną reakcją — dopiero po chwili, kilka głów odwraca się w twoją stronę, mierząc cię spojrzeniami. Pięcioro ludzi słucha, przytakując gorliwie, podążając w wytyczonym przez ciebie kierunku. 
Chłopak, początkowo oszołomiony całym zdarzeniem, wydaje się nie mieć pojęcia o utkwionych w nim ostrych kawałkach szkła. Ze wzrokiem wbitym w skoczka wystającego z okna piwniczki, machinalnie dotyka opuszkiem palca policzka, sycząc pod nosem. Błękit spojrzenia błądzi w nagłej panice po czerwonych cegiełkach Piwniczki, wreszcie opadając na odłamek wbity w jego udo. Otwiera szerzej oczy, rozchyla wargi jakby chciał coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wydobywa się z jego ust. Zaklęcie, które rzucasz spowija skórę młodzieńca — czerwone szramki na twarzy znikają, między rozciętymi podłużnymi dziurami w ubraniu możesz zauważyć, że szramy na ramionach również się zabliźniają. Usunąwszy odłamek z nogi, rana nie przestaje jednak całkowicie krwawić — nie zagraża już życiu chłopaka, ale wciąż lekko krwawi.

Piwniczka płonie coraz rzewniej. Możecie dostrzec, jak wysokie płomienie zaczynają sięgać sufitu, a kłęby dymu wydostające się przez okno, nasiąkając coraz ciemniejszym kolorem.
Z kierunku Placu Aradii dobiegają stłumione krzyki.
Płoną ubrania starszego mężczyzny, którego uratowała Helen.
Frank i Orestes znikają za drzwiami płonącej Piwniczki.

Czwarta tura

W związku z moim spóźnieniem, w ramach zadośćuczynienia jedno z was otrzymuje ode mnie bonus +15 do następnego rzutu kością. Kości zdecydowały, że będzie to ]Percy

Frank i Ores, wybierzcie czy zmierzacie do baru, czy na pierwsze piętro Piwniczki. Płomienie rozprzestrzeniają się szybko, miejcie na uwadze ograniczony czas, jaki będziecie mogli spędzić w budynku. 

Punkty życia:
Percival Hudson 161/161
Orestes Zafeiriou 179/179
Helen van der Decken 171/171
Frank Marwood 161/161

Czas na odpis macie do niedzieli 26.03. do godziny 23.59
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 19
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t244-orestes-zafeiriou#592
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t357-orestes-zafeiriou#1067
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t356-poczta-orestesa-zafeiriou#1066
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f82-archaios-2-1
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1176-rachunek-bankowy-orestes-zafeiriou
Pántote zeteῖn tḕn alētheian.
Lekka głowa, gryzący dym, swąd, ogień i ani śladu otumanienia.
Wizja rozmyła się bez śladu; o jej obecności nie świadczyła nawet cieniutka strużka krwi, nawet najlżejszy zawrót głowy, nawet jedna, maleńka czkawka przeszłości, której echo powinien słyszeć przez kolejne godziny. Historia pióra zamilkła gwałtownie.
Zamilkły też głosy.
I tylko świat dookoła krzyczał coraz głośniej.
Zawsze poszukuj prawdy; Diogenes był filozofem wielu talentów, ale nawet on nie mógł przewidzieć, że jego słowa zostaną przywołane ponad dwa tysiące lat później na progu pogrążającej się w gryzącym dymie spelunki.
Zawsze poszukuj prawdy; głodne echo słów było jak prąd. Zimny i orzeźwiający. Zniknęła wizja, pojawiły się głosy i pęd powietrza w krokach pozbawionych wahania. Gdyby zatrzymał się, odwrócił, spojrzał na Helen po raz ostatni albo uznał, że któryś z nich — pan Marwood lub on sam — doszczętnie postradał zmysły, nie byłby w stanie wykonać kolejnego kroku.  
Stąd brak wahania, jedynie wzrok utkwiony w strzale wżerającej się w ścianę budynku i pełne wyostrzenie; ornament wyglądał znajomo.
Zbyt znajomo.
Skatá.
Antyczny meander na posłanym z nieba, płonącym pocisku był kroplą przelewającą czarę goryczy, zaskoczenia i strachu — dokładnie w tej kolejności. Cokolwiek — ktokolwiek, Zafeiriou — zesłało na nich zagładę, lubiło antyczne zdobienia i nie przepadało za wylęgarnią alkoholizmu.
To już dwa wspólne zainteresowania.
Przekroczenie progu Piwniczki było odruchem szaleńca, ale przecież wszyscy wiedzą, że naukowcy, artyści i Słuchacze nie zasilają zaszczytnego grona zrównoważonych; problem pojawia się w momencie, w którym dwa z trzech typów spotykają się przy płonącym magicznie budynku i wspólnie decydują, że to doskonały dzień na spacer po skąpanej w dymie klatce schodowej. Pan Marwood nie potrzebował dodatkowej zachęty, Orestes nie potrzebował powtórzenia — już za progiem, w obliczu wyboru między echem kłótni dobiegającej z dołu i schodami prowadzącymi na górę, doskonale wiedział, że to żadna alternatywa.
Na dole byli ludzie.
Był też alkohol.
Na górze był ogień, dym i zniszczenie.
Był też powodów, dla którego w pierwszej kolejności wtargnęli do budynku.
Pierwszy stopień na piętro pokonał bez oglądania się przez ramię czy siewca podąża za nim; w trakcie drugiego podciągnął kołnierz płaszcza do nosa, próbując zahamować gryzący, coraz gęstszy dym. Po czterech kolejnych wreszcie objawił się korytarz — drzwi po jego obu stronach nie przyciągały uwagi tak, jak te naprzeciwko.
Źródło dymu mogło być tylko jedno; Orestes zerknął w kierunku towarzysza tej — prawdopodobnie samobójczej misji — krótkim skinięciem głowy wskazując na drzwi, spod których dolatywały siwe kłęby katastrofy. Korytarz nie był długi, ale przebycie go w akompaniamencie gryzącego dymu odbierało im cenne sekundy – Zafeiriou ruszył na wprost, próbując zignorować wgryzający się pod powieki swąd. Dopiero po dotarciu do drzwi naprzeciwko nich — nauczonymi latami zasłyszanych historii — sięgnął do klamki przez naciągnięty na dłoń rękaw płaszcza. Materiał w najlepszym wypadku zablokuje niechcianą dawkę opowieści i zniweluje oparzenie; Orestes nacisnął klamkę, mamrocząc pod nosem czar, który mógł ułatwić im dostanie się do środka.
Aperite — jeśli był to ten sam pokój, w którym utknął staruszek, los nie tkwił po ich stronie.
Podobnie jak magia; już w trakcie wypowiadania tego słowa, Zafeiriou czuł, że wibruje zbyt ospale w zgęstniałym dymie, żeby przynieść wyczekiwany efekt.

rzut #1: czar Aperite {23 (k100) + 5, próg nieosiągnięty}
rzut #2: zwinność na szybkie dotarcie do drzwi
Orestes Zafeiriou
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Orestes Zafeiriou' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 29
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty