Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Zatoka Syreniego Żalu
To urokliwe miejsce owiane ją złą sławą, co na nieszczęście, nierzadko sprowadza w te rejony spragionych przygody turystów. W okolicy na przestrzeni ostatnich setek lat często dochodziło do zaginięć, a ciała zwykle albo nie odnajdywały się, albo woda wyrzucała je na brzeg w nienaturalnych pozycjach. Według miejskich legend to zwłaszcza w tej zatoce zobaczyć można syreny, czule witające się z przechodniami, a potem wabiące ich do wody aby dokonać rzezi. Pomimo wielu plotek, teren pozostaje niezabezpieczony, a oficjalne dowody istnienia tych mistycznych stworzeń nigdy nie ujrzały światłą dziennego.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
Jakaś malutka cząstka drzemiąca w niej, ta, co wybudzała się nocą najczęściej pośród splotów nawiedzających ją mar sennych, zapragnęła wznieść drobne ręce i zakryć nimi uszy, otoczyć się futrem niby tarczą przed okrutnym światem. Skuliłaby się wtedy trwożliwie, czekając aż wszystko, co złe przeminie, a ona ponownie poczuje się bezpieczna. Tylko kobiecy krzyk nie cichł, wibrował nadal, obijał się o nieistniejące ściany umysłu, mrożąc krew w żyłach, utrudniając przełykanie śliny, której posmak nadal przypominał miedź. Znała ją, znała ciężar i gęstość, jaką zwykle się wiązał i tylko refleks, lata praktyk powstrzymały ją przed dramatycznym szlochem, pociągnięciem nosem żałosnym. Maska wślizgnęła się na śliczną buzię z taką naturalnością, że nawet nie spostrzegła, jak wąskie ramiona się prostują, dłonie poprawiają naciągnięte okrycie, stawiając za priorytet złote loki, a myśli odrzucają precz wszelkie teorie dotyczące rudej mgły, winą nieustannie obarczając niemagiczny rząd. Ignorowała wcześniej widzianą jaskrawość obcych piór, tak jak nie zwracała uwagi na wzdrygnięcia, gdy wrzask dobywający się z oddali, zaczął się przybliżać. Zapewniła bezpieczeństwo nie tylko kosmykom, ale również bezcennej twarzy, bo chociaż przyjemne ciepło jakie panowało dookoła, było tak miłą jej sercu odmianą od wstrętnej zimy, tak nienaturalność tego fenomenu, nie wspominając o wilgoci, co kryła się w powietrzu, nakazywała nie tylko ostrożność, ale również i nieufność. Pozbywszy się pierwszego problemu, mogła się skupić na wydostaniu z tak nieprzyjemnej sytuacji i tylko trochę uciekała w zastanowienie, czy po tym wszystkim w wielkim oburzeniu może złożyć oficjalnie skargę do Kręgu, za niezapewnienie bezpieczeństwa magicznemu społeczeństwu. Co jeśli rzekome chemikalia sprawią, że końcówki włosów jej się rozdwoją? Straszne, zbyt straszne. Skup się Lotte, nakazuje sobie sama, nie mając tym razem dla siebie litości, współczuć będzie, jak już znajdzie się w pierzynie własnego łóżka. Wypowiadając zaklęcie, przelała więc weń całą swą siłę woli i czar posłuszny dziewczątku zaczął się formować, układając się w strzałkę wskazującą odpowiednią stronę, pośród pomarańczowo-różowych kłębów zbyt łatwo można było stracić orientację, a Overtone miała coraz mniej czasu. Wzrok jej ześlizgnął się ledwie na sekundę, padając na kształt, który zmusił wargi do mimowolnego rozchylenia się. Do naciągnięcia głębiej na czoło futerka, bowiem jasność niemal raziła w dotąd przydymionym świetle. Ledwo jednak zdążyła dostrzec szczegóły, a żołądek zacisnął się straszliwie, jakby coś szarpnęło za wnętrzności, ściągając syrenkę w dół. Spadała, kiedy wokół wybuchały feerie kolorów, które rejestrowała z trudem, bez zbytniego zrozumienia. I niemal się potyka, a przecież stoi tam, gdzie stała, wciąż z drobinami układającymi się w strzałkę. Nie padnie żadne jak, dlaczego, co oraz czym to w ogóle było, czy rzeczywistością, czy też niespodziewaną wizją? Wokół raptownie zaczęły się wznosić inne głosy, a może głos, głuchy, bezbarwny. Powtarzał zaklęcia, a kiedy pojęła, że jednym z nich było również i to, które użyła, tak poczuła odrobinę otuchy. Nie była sama. Nie tak do końca. Inni też próbowali się zorientować, co właściwie miało miejsce. Zanim ulga rozlała się na płaszczyźnie duszy, tak wszystko zaczęło cichnąć, milknąć. Nawet krzycząca kobieta, co może było nawet straszniejsze, bo Lottie nie wiedziała, jak duży dystans obecnie je od siebie dzieli. Jednym z użytych czarów była Sicutpetra, czy mogła zadziałać? Czy oczyściła tę mgłę, stłumiła przedziwny efekt? Przygryza wnętrze policzka, tłumiąc pisk, bo oto odzywa się inny głos. Dziecięcy, przerażeniem odzwierciedlał emocje grasujące we wnętrzu blondyneczki. Brwi marszczą się. Brzmiał młodo, sześć może siedem lat? Jeśli tutaj był, to być może poszukiwaną matką była bosa nieznajoma, która najpewniej dzieliła podobną co Overtone odmienność i przedział wiekowy odpowiadałby pierwszym kąpielom. Tylko za plątaniną wypowiadanych zdań nie wybrzmiewało to samo głuche echo, więc czy rzeczywiście istniał naprawdę? Czy może za cichym, a zarazem podniesionym tonie kryło się coś zdecydowanie bardziej strasznego? Może był koszmarem sprowadzonym prosto z jej snów, najgorszym niebezpieczeństwem, na które teraz mogła natrafić. Ale też nie jedynym, przecież potencjalna matka jeszcze przed momentem wybrzmiewała coraz bliżej. I teraz, stojąc w zawieszeniu między Scyllą a Harybdą, Charlotte musiała dokonać wyboru. Co było paskudną opcją, bo zwykle brała wszystko, nie znosząc podejmowania decyzji. Po co się zastanawiać, kiedy może mieć ciastko i zjeść ciastko? Tylko na obecne wypieki nie miała ochoty wcale. Maska jednak tkwiła niezmiennie, gdy instynkt przetrwania kwilił, by zrobiła coś, cokolwiek.
— Nie ruszaj się, proszę odpowiada, równie cicho, miękko, łagodnie. Nieistniejąca kurtyna właśnie się wznosiła, czyniąc z młódki już nie byle debiutantkę, a główną aktorkę. Potrafiła grać, a dzisiejsza postać miała być ciepła jak temperatura, która muska jej ciało, godna zaufania, kiedy tylko wplata troskę w melodyjność własnego głosu, jakby rzeczywiście martwiła się o dzieckoCzy możesz opisać swoje otoczenie? Czy pamiętasz, co się stało? Dlaczego jesteś sam? delikatność, z jaką się zwracała do chłopca, słodka sugestia by podzielił się tym, co widzi, nie miała wcale na celu chęci pomocy. Służyła bardziej próbom zlokalizowania jego obecności, bycia swoistą latarnią morską, którą na wszelki wypadek ominie szerokim łukiem, kierując się wprost w oceaniczne wody. Nie zmieniła swojego celu, ruszyła na wschód, oddalając się od jednego potencjalnego monstrum — Nie bój się, wszystko będzie w porządku — zapewniała tak przekonująco, że niemal sama to sobie wmówiła. Nie zostawała za długo w miejscu, ba! Wciąż szła, ale starała się czynić to tak, aby dzieliła ją odległość od miejsca, w którym wypowiadała ostatnie zdanie. Chciała poznać jego pozycję, a przy tym nie zdradzać własnej. Cokolwiek czaiło się za jej plecami, również powinno zostać w tyle, dzieciak gdzieś na brzegu także nie powinien wiedzieć, gdzie miał ewentualnie biec. Jeśli zresztą spróbuje, to może dopisze jej szczęście i wpadnie on na kogoś innego? Nie przerywając ostrożnego marszu, tym razem pogrążonego w milczeniu, kiedy czekała, ale nie czekała na odpowiedź, mogła tylko z tęsknotą skarcić się okropnie. Powinna wziąć ze sobą butelkę wody. Wino naprawdę w tej sytuacji by się jej przydało.

| charyzma: aktorstwo II; perswazja II; kłamstwo I
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Xiulan Yimu
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t213-xiulan-yimu#689
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t264-xiulan-yimu#692
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t266-relacje-xiulan#696
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t265-poczta-xiulan-yimu#693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t213-xiulan-yimu#689
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t264-xiulan-yimu#692
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t266-relacje-xiulan#696
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t265-poczta-xiulan-yimu#693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Zdecydowanie nie takiego obrotu spraw spodziewała się Xiulan kiedy tego ranka wychodziła z domu z zamiarem wzięcia odżywczej kąpieli w późniejszej części dnia, a tutaj taka przykra niespodzianka. Właściwie, to chyba miłe niespodzianki należały do rzadkości. Kolejną niezbyt miłą niespodzianką był fakt, że czar, który miał dosłownie i w przenośni rzucić trochę światła okazał się być zdecydowanie mniej skuteczny niż Xiulan by sobie życzyła. Westchnęła i zaklnęła w duchu. Krzyki, najprawdopodobniej blondynki, która tutaj wcześniej była, a przynajmniej dało się ją zauważyć, sprawiał, że z każdą chwilą Xiulan coraz bardziej czuła, że z tej mgły wyjdzie coś bardzo nieciekawego, jednak nie miała pojęcia co, a i nie miała najmniejszej ochoty by się o tym przekonywać.
Nie pozostało nic innego jak tylko iść naprzód, o ile dobrze pamiętała, to zanim ta cholerna mgła się pojawiła, to była zwrócona w kierunku morza, bo i jej cele było w końcu zarzycie kąpieli. Krok za krokiem, stąpając po piasku szła naprzód w kierunku, w którym jak się jej wydawało znajdowała się woda, która w obecnej chwili wydawała się stanowić najlepsze zabezpieczenie przed czymkolwiek co ta mgła mogła w sobie zawierać. Opcji było tak wiele. Mogła powodować jakieś halucynacje, niezbyt przyjemne w odbiorze, albo faktycznie być toksyczna czy wręcz żrąca - obydwie teorie wyjaśniałyby wrzaski kobiety.
Przerażony głos dziecka sprawił, że Xiulan zmarszczyła brwi, jednak nie zmieniła kierunku, w którym szła, ani nie zatrzymała się. Zgodnie z myślą, która chwilę wcześniej przeszła jej przez głowę, dziecięcy głos to mogła być halucynacja, która zaczęła już dosięgac i jej, albo pułapka. Albo jedno i drugie. Xiulan wiedziała, że tylko w wodzie będzie bezpieczna i właśnie tam teraz zmierzała.
Xiulan Yimu
Wiek : 32
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Głos dziecka nie odbił się echem, podobnie jak wasze wcześniej. Był wyraźny i nie mogliście mieć wątpliwości, że należy do kilkuletniego przestraszonego chłopca. Doskonale jednak wiedzieliście, że wcześniej na plaży nie było nikogo takiego. Jego pojawienie się musiało więc mieć swój powód, nawet jeśli nie było wam w żaden sposób znane. Ciepło mgły nie nasilało się, było stosunkowo przyjemne, chociaż w zimowych ubraniach mogliście odczuć, że wasze ciała pocą się, jakbyście ubrali się nieadekwatnie do pogody.

Wszyscy szliście w stronę wody, która zdawała się tuż obok. Mogliście z całą pewnością stwierdzić, że powinniście teraz przekroczyć brzeg i na kostkach poczuć zimny strumień, ale tak się nie stało. Kolejny krok — nic. Kolejny — znów nic. Podłoże było miękkie, przypominało piasek, ale przez wasze głowy mogła przebiec myśl — czy aby na pewno wciąż byliście na plaży?

Vincencie, czar, który rzuciłeś, zadziałał, mogłeś mieć pewność, że wkrótce wskaże ci, czy w pobliżu czai się zagrożenie. Nie minęły nawet 3 sekundy, gdy w głowie zaszumiało ci, jakby obok rozległa się syrena alarmowa. Był to naturalny efekt tego czaru, wiedziałeś doskonale, że nikt inny go nie słyszy. Dźwięk był wyraźny, ale nie przytłaczający i trwał ledwie kilka sekund. Mogłeś z całą pewnością stwierdzić, że wokół nie jest bezpiecznie. Tuż po tym, gdy się odezwałeś, wokół rozległo się to samo echo co wcześniej, wyraźnie słyszalne dla wszystkich w pobliżu.

Lotte, jako jedyna zdecydowałaś się odezwać do chłopca. Twój głos był delikatny i błogi. Nie tylko twoja natura, ale też umiejętności aktorskie pozwoliły ci mówić ze spokojem umiejącym uspokajać. Wyraźnie usłyszeli cię wszyscy na plaży, a za każdym słowem podążało echo podobne temu, co wcześniej.

Chłopiec odezwał się w odpowiedzi na pytania Lotte:
Gdzie jest moja mamusia...? — mamrotał cicho. W tembrze jego głosu mogliście usłyszeć drżenie, jakby cudem powstrzymywał łzy. Tak samo, jak wcześniej, jego głos nie miał echa. — Wszystko działo się tak szybko... Jechałem z mamą na lodowisko. Mama kupiła mi nowe łyżwy! Są takie piękne. Potem coś uderzyło, bardzo bolało... Widziałem potłuczone szkło, wbiło się w... — głos stał się płaczliwy i przerażony, jakby przemawiała przez niego tragiczna trauma. — ...w mamę... Gdzie jest moja mama? — przez chwilę wydawało się, jakby miał przestać mówić, ale chłopiec kontynuował, drżąc dalej. — Spacerowałem po tęczy... A potem przyszedł taki strasznie dziwny pan, krzyczał i wszystko było w krwi... Mnie czasem cieknie z kolan, jak upadnę, ale tam było dużo. A potem spadłem, spadłem tu...
Cicho, Sammy — nagle rozległ się drugi głos, dziewczęcy, starszy o może rok. Ten również nie niósł za sobą żadnego echa. Tym razem dochodził on z waszej lewej strony.  — Mama zabroniła nam rozmawiać z obcymi.
To nie obcy, Lily — powiedział pierwszy — To moi nowi przyjaciele, są tutaj.
Chodź, pobaw się ze mną — odezwał się trzeci dziecięcy głos, należący do dziewczynki, wcześniej przez was niesłyszany. Ten również nie niósł echa. W tym momencie Xiulan mogłaś poczuć ostre szarpnięcie za lewą rękę, chociaż nie poczułaś na skórze żadnego dotyku. Jakby niewidzialna siła chwyciła cię i próbowała pociągnąć. Siła narastała i wkrótce musiałaś włożyć dużo uwagi w to, aby nie upaść.
Ma pani takie piękne włosyczwarty chłopięcy głos odezwał się nagle. Lotte mogłaś poczuć, jak płaszcz spada z Twoich włosów, jakby zmiotło go stamtąd szarpnięcie, nie podmuch wiatru. Niewidzialna siła nie zrobiła ci innej krzywdy.
Przestańcie! Mieliśmy się nie ruszać! — krzyknął pierwszy chłopiec, nazwany wcześniej przez siostrę Sammy.
Nie ruszam się, Sammy. Nie mogę znaleźć mojego ciała.

Czwarta tura
Wciąż nie jesteście w stanie dostrzec nic poza mgłą. Głosy, które słyszycie, dochodzą z różnych stron, ale nie jesteście w stanie dostrzec, kto je wypowiada. Wszystkie należą do dzieci i żadne nie powoduje echa, jakie towarzyszy waszym głosom.

Xiulan, szarpnięcie, które czujesz na swojej dłoni, jest wyjątkowo silne. Żeby je powstrzymać i utrzymać się na nogach, musisz pokonać próg wynoszący 70 rzutu na sprawność z ewentualnym modyfikatorem za udźwig.

Lotte, jeśli zdecydujesz się sięgnąć po zrzucony z Ciebie płaszcz, odkryjesz, że nie ma go w pobliżu.

Punkty życia:
Lotte Overtone 141/141
Lyra Vandenberg 153/153
Vincent Sdunk 146/146
Xiulan Yimu 157/157

Ekwipunek:

Czas na odpis macie do środy (15.03) do 22:00.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
Pewność siebie, z którą podążała, kruszeje, a ocean, który powinien być tuż obok, lodowatą falą całować szczupłe kostki nie pojawia się. Wszystko stoi, chociaż się porusza, wszędzie są rdzawe kłęby mgły oraz to narastające poczucie, które teraz wyło w jej wnętrzu, że coś jest nie tak. Że chociaż podłoże jest miękkie, jak piach, tak pod wpływem wilgoci powinno być, chociaż odrobinę bardziej twarde. Nie tak są również głosy. Te, które wypowiadają zaklęcia, odbijają się echem, jednym z nich jest jej własny, więc wie, że są prawdziwe, że nie jest sama. Ale ten chłopięcy, dziecięcy jest czysty, wyraźny, klarowny i to sprawia, że żołądek plącze się w supełek, zdenerwowanie zaciska zimne paluchy na gardle i chociaż nadal jest ciepło, nawet po pozbyciu się futra oraz zarzuceniu go na złote pukle, tak nie jest w stanie opanować przeszywającego ją dreszczu. Ale mówi, odzywa się, nakłada na twarz maskę, gdzie udaje, że wszystko jest w porządku. Że nie dzieje się nic złego. Coś się w niej łamie, kiedy chłopiec odpowiada. Iluzja, którą roztoczyła w swoim umyśle — pęka, rozpada się na wzór domku z kart, bo zagubiony chłopiec, którego nie było, nie jest wcale syrenką pozostawioną przez blondynkę o bosych stopach w wodzie. Nie jest z jej gatunku, on jest...niczym? Być może jest martwy jak jego matka. Spacerował po tęczy. Lotte zaraz zwymiotuje, albo będzie krzyczeć, płakać, lamentować. Chciała do domu, do swoich poduszek wypchanych pierzem, do szaf wypełnionych drogimi ubraniami oraz do swoich zielników. Ba! Powoli formowała się w niej paskudna tęsknota nawet za nieznośną kuzynką, chociaż pozwoliłaby sobie obciąć paznokcie na nieprzyzwoicie krótką długość, niż się do tego przyzna. Ale będzie dzielna, była Overtone, skoro zniosła łososiową sukienkę na ślubie jednej z ciotek, tak zniesie i to. Nawet jeśli strach niespiesznie wkradał się pod jasną skórę, kąsał podstępnie, szepcąc najgorsze, że zostanie tu na zawsze.
— Och, to smutne — odpowiada nadal kojąco, nadal miękko, nie wychodząc ze swojej opiekuńczej roli. Kolejne podnoszące się głosy, zagubione dziecko i odpowiedź, że są przyjaciółmi, przyprawia ją o mdłości. Boi się, że Sammy powie coś w stylu, że skoro są przyjaciółmi, to będą nimi po wieki, a syrenka na taki horror się nie pisała — Dorośli nie powinni krzyczeć na dzieci w żadnym przypadku. A zwłaszcza nie powinno być wokół nich być krwi, krew źle wygląda. Nie powinniście jej oglądać nie powinniście jej utaczać, chciała powiedzieć, ale gryzie się w język — Czy możesz opisać tego dziwnego pana? Takie zachowanie wymaga skarcenia — zapewnia, kusi, żeby skupił się na jej słowach, byle nie na niej. Niech zostaną w miejscu i się do niej nie zbliżają. I wydaje się, że to mogłoby być sukcesem. A potem odbierają jej futro. JEJ UKOCHANE BIAŁE FUTRO. Gniew, złość, zaskoczenie jak fajerwerki wybuchają na raz i tylko silna wola powstrzymuje ją przed tupnięciem nóżką, krzykiem rozpaczliwym, bo zabrano JEJ futro — Dziękuję, jesteś słodki — mówi łagodnie, bo otrzymała komplement od całkowitej pustki, złodziejskiego niczego, wstrętnego, niewychowanego ducha, który nie wie, że powinien swoje widmowe łapska trzymać przy sobie. Nie pozwala sobie na wściekłość, stąpała w chwili obecnej po zbyt kruchym lodzie — Najładniej ogląda się je ze sporej odległości — szepce, jakby to była największa tajemnica świata, najprawdziwszy sekret, jaki tkwi w sensie istnienia. Alarm w jej głowie rozlega się zaraz po fajerwerkach, skoro to coś było już obok, porwało okrycie dziewczątka i przez to narażało jej kosmyki na działanie czynników szkodliwych, tak nie mogła czekać dłużej i grać na zwłokę. Dłoń zacisnęła na pentaklu z całej siły, skupiając całą uwagę nań. Nie było oceanu, chociaż powinien być, ich głosy się odbijały echem, wyglądało to tak, jakby byli zamknięci na określonej przestrzeni, jakby mgła była pułapką. Może nawet nie byli już na plaży! I ta wizja, którą miała. Przedstawiała bramę, zaklęcie wskazujące północ jej ją ukazało, więc może jest gdzieś ukryta? Ona, albo inne przejście? Musiała spróbować, musiała zrobić cokolwiek, nim oszaleje i się rozpłacze, bo zabrano jej futerko.
— Testis — szepce, licząc na gwiazdkę z nieba, bo nie chciała być zamknięta we mgle z tymi złodziejami, szubrawcami, potworami.


| charyzma: aktorstwo II, perswazja II, kłamstwo I
magia powstania: I; rzut na testis: 92
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Morze nie nadchodziło; piasek nawet nie stawał się chłodniejszy czy wilgotniejszy, co mogłoby wskazywać, że akwen znajduje się blisko. Zmrużyła oczy i zatrzymała się, niemal w półkroku, decydując, że dalsza podróż nie ma sensu. Gdziekolwiek była, nie była to już Zatoka Syreniego Żalu — tego była niemal w zupełności pewna. Mgła, nie była zwykłą mgłą, nie tylko dlatego, że smakowała krwią, a mgły nie miewały takiego zwyczaju. Wszystko śmierdziało magią iluzji na kilometr, więc pewne rzeczy musiały nie być prawdziwe.

Wzięła głęboki oddech, słysząc kolejny rozchodzący się echem głos. Żeński, ładny, który ewidentnie próbował porozumieć się z dzieckiem — a właściwie, to z dziećmi. Zdecydowała więc obrać kolejny cel podróży — skoro ktoś oprócz niej utknął we mgle, to może warto byłoby się spróbować z nim (nią) spotkać. Gdziekolwiek się teraz znajduje, nie jest bezpieczna, więc wybór był prosty — zaczęła iść w stronę, gdzie pierwszy raz usłyszała głos młodej kobiety, mając nadzieję, że pierwsze echo jest tym, gdzie ktoś faktycznie się znajduje.

Głosy kontynuowały rozmowę. Brzmiały jak dzieci, ale z pewnością nimi nie były. Być może były duchami albo czymś jeszcze innym. Mówiły o krwi, co podsunęło Lyrze pomysł, że może one mają coś wspólnego z kolorem mgły, czy samym jej powstaniem.

Odchrząknęła, przygotowując swoją krtań do zrobienia czegoś, czego robić co do zasady nie lubiła. Była jednak można tak powiedzieć, przyciśnięta do ściany, chociaż żadnych tu nie było. Gdy przemówiła, jej głos był bardziej melodyjny niż zazwyczaj. Milszy dla ucha i kuszący, aż do kości.

Powiedz mi, Sammy, kim lub czym naprawdę jesteś — rozkazała, kładąc ogromny nacisk na prawdę, której oczekiwała. Dzieckiem żaden z głosów nie było. Wybrała Sammy'ego, bo to było jedyne imię, jakie zostało wypowiedziane. Zazwyczaj działało lepiej, jeśli konkretna osoba wiedziała, że się do niej zwraca. Miała nadzieję, że jeśli ktoś podszywa się pod te głosy, na przykład bardzo utalentowany czarownik z magii iluzji, to i tak poczuje wezwanie w jej głosie.



rzut na lament, 92 + 17 = 109
celowany próg lamentu: 80-99
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Vincent Sdunk
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t208-vincent-sdunk
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t272-vincent-sdunk#734
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t273-i-wanna-be-part-of-your-world#735
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t274-poczta-vincenta#736
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t208-vincent-sdunk
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t272-vincent-sdunk#734
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t273-i-wanna-be-part-of-your-world#735
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t274-poczta-vincenta#736
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
   Rzucenie czaru wydało mi się logicznym posunięciem, chociaż nie mówiło jasno, z jakim typem zagrożenia miałem do czynienia. Wiedziałem oczywiście, że nie było tutaj bezpiecznie. Efekt czaru i odgłos, który szybko usłyszałem w swojej głowie, nie był nieznośny, ale jasno wskazał, że niebezpieczeństwo kryło się dosłownie wszędzie. Nie wiedziałem początkowo, jak mogłem na to zareagować poza nagłym zatrzymaniem się. Teraz każdy ruch wydawał się niebezpieczny i nieodpowiedni. Każda myśl nakazywała mi stać w miejscu, jednak ciało chciało działać. Wiedziałem, że to krążąca w moich żyłach adrenalina pcha mnie do działania. Każda komórka mojego organizmu rwała się do działania. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nigdzie nie było wody. Nie stałem przecież aż tak daleko od oceanu, żebym w kilku krokach nie mógł się w nim znaleźć.
   Chyba nie jesteśmy już na plaży, przeszło mi przez myśli, gdy te już oczyściły się z dźwięku syreny alarmowej. Piasek oczywiście wskazywał na coś innego, niemniej jednak miałem wrażenie, że nie powinienem w stu procentach ufać swoim zmysłom. W końcu smak krwi tam, gdzie nie powinno jej być, wszechobecne echo, które również nie powinno mieć miejsca. Nie mówiąc już o dziwnych, dziecięcych głosikach… Czułem się, jakbym zaraz miał natknąć się na wyznawców Tego, który kroczy między rzędami, chociaż na szczęście nie było tutaj żadnej kukurydzy. Był tylko piasek i krwawa mgła, co w sumie nie poprawiało sytuacji.
   Jebać to – powiedziałem cicho do siebie i odwróciłem się. Postanowiłem jednak nie mierzyć się z dziwnymi dziećmi. Nie sądziłem, żeby zwrócenie się w stronę krzyczącej kobiety było lepszym rozwiązaniem, ale wiedziałem, że przynajmniej ona była prawdziwa. Nie interesowało mnie teraz, co się z nią stało. Jej krzyk zamarł, więc mogłem się domyślić, że nie skończyła zbyt przyjemnie. Nie wiedziałem, czy i mnie spotka taki los, ale jakie inne miałem wyjście?
   Ventus Magnus – powiedziałem, mając nadzieję, że silny podmuch wiatru przegoni mgłę, chociaż na chwilę odsłaniając otoczenie.


| Ventus Magnus - klik; próg - 55; 21+12 = 33. :c
Vincent Sdunk
Wiek : 26
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : kwiaciarka
Xiulan Yimu
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t213-xiulan-yimu#689
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t264-xiulan-yimu#692
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t266-relacje-xiulan#696
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t265-poczta-xiulan-yimu#693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t213-xiulan-yimu#689
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t264-xiulan-yimu#692
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t266-relacje-xiulan#696
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t265-poczta-xiulan-yimu#693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
To wszystko było coraz mniej fajne. I to nie tak miało być. Zatoka Syreniego Żalu, to miało być jej miejsce. Jej i innych, którzy potencjalnie też są syrenami, bo nie łudziła się, że jest tutaj jedna jedyna. Tymczasem ktoś lub coś próbuje sobie ją zawłaszczyć, lub przynajmniej przeprowadza atak na jej miejsce. Zdecydowanie Chince nie przypadło to do gustu. Tak samo jak z pozoru niewinne głosy dzieci, mogły z łatwością zamienić się w coś dużo gorszego. Kolejny element pułapki, tak samo jak mgła, która zrobiła nie wiadomo co kobiecie, którą Xiulan jeszcze przed chwilą widziała? Jednak skoro skończyła krzyczeć... to chyba jak to mówią, utknęła w martwym punkcie.
Nie było czasu się na tym skupiać, bo w tym momencie usłyszała głos, co więcej głos, który nie był zniekształcony przez echo. Nim zdążyła się odezwać poczuła mocne szarpnięcie za dłoń, którego się nie spodziewała. Zachwiała się, jednak jej instynkt równowagi, zapewne wyćwiczony nieco przez znajomość sztuk walki przydał się i utrzymała się na nogach nie pozwalajac się przewrócić ani pociągnąć za sobą, wyswobodziła swoją dłoń z uścisku, a przynajmniej tak mogło się jej wydawać.
-Nie... nie mogę teraz się z Tobą bawić. Chciałabym dotrzeć do wody. Jak masz na imię? Co tutaj robisz? zapytała chcąc może jakoś ułagodzić cokolwiek to było co z nia rozmawiało. Najgorsze było to, że woda, zbawienna woda dalej nie chciała się pojawić pod jej stopami. Zaczęła więc zmierzać w kierunku jednego z głosów, odbijanego przez echo, który należał do Lotte. Normalny głos, w sensie takim, że nie wydzierał się w nieboghłosu jakby był obdzierany ze skóry, świadczył o tym, że może jest tam ktoś, kto pomoże i wspólnie znajdą jakieś wyjście z sytuacji.

Rzut na sprawność: 88 klik/próg 70 = udany
Xiulan Yimu
Wiek : 32
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Głosy dzieci rozchodziły się po mgle. Ich dźwięk rozchodził się po tej metaforycznej klatce, w której utknęliście. Ocean, który powinien być pod waszymi stopami, po prostu zniknął, obraz, który powinien być za mgłą, nie nadchodził, a ciepło rozlewające się po skórze mogło dziwić. Przestaliście zastanawiać się nad tym, gdy tajemnicze głosy wyraźnie zauważyły waszą obecność, próbując — podobnie jak wy — odnaleźć się w tej rzeczywistości. Nie dostrzegaliście fizycznych ich cech, tylko młodzieńcze przekomarzanki, przerażone i delikatne, pragnące atencji. Wybierając się na spacer w tę stronę, gdzie tylko inne syreny mogły stanowić dla was niebezpieczeństwo — nie mogliście spodziewać się, że wkrótce staniecie oko w oko z dziwnymi zjawami.

Nie krzyczał na mnie — w jednej sekundzie chłopięcy głos poprawił Lotte, jakby w rozbawieniu, stawiając akcent na ostatnie słowo. Mogłaś słyszeć, jak przemieszcza się, zbliża do ciebie. — Wyglądał normalnie — dodał jeszcze ze spokojem. — Tylko był strasznie duży, jakby mój tata razy trzy — skala, którą przedstawiało dziecko, nie mogła być dla ciebie zrozumiała, nie znałaś przecież ojca Sammy'ego, nie wiedziałaś też, czy przedstawiony przez niego mężczyzna, nie był zwyczajnie rosłym człowiekiem, ale jeśli dzieciak się nie mylił, wskazywałoby to, że miał do czynienia z istnym olbrzymem. Magia skrywała wiele tajemnic, ale o olbrzymach nigdy nikt z was nie słyszał.
Lyro, gdy tylko zaczęłaś cofać się w stronę swojego samochodu, dostrzegłaś, jak podobne jest wszystko do siebie. Pusta tkanina rudo-różowej mgły nie określała kierunków, była klatką, w której przyszło wam teraz tkwić. Poruszałaś się jednak w stronę, w którą wydawało ci się, że znajduje się krzycząca wcześniej kobieta.
Przekleństwo, które padło z twoich ust, Vincencie, podobnie jak każdy inny ludzki głos odbiło się echem we mgle. Podobnie jak Lyra, gdy zacząłeś zmierzać w stronę wcześniej żywego krzyku, mogłeś stracić rachubę, gdzie tak naprawdę się znajdujesz.
Xiulian, bez problemu wybroniłaś się z szarpnięcia, które natychmiast ustało. Zaprzeczyłaś, nie chciałaś bawić się z niewidzialnym dzieckiem, uciec stąd daleko do wody. Nie mogłaś jednak wiedzieć, czy zrozumie ono, dlaczego chciałaś to zrobić.
Mama nazywa mnie Mirabelka — roześmiał się dziewczęcy trzeci głos. — Zgubiłam ciało — dodała, jak gdyby obwieściła, że w drodze do przedszkola wypadły jej z plecaka kredki.
Zaklęcie, które wypowiedziała Lotte wydobyło z okolicy magię, stopniowo przesuwającą się we mgle, dookoła was. Jej drobinki zanikały w przestrzeni, ale nie odsłaniały nic. Jedynie ty, panno Overtone, gdzieś daleko dostrzegłaś drobny jasny punkt, krystalicznie biały. Ten od razu mógł ci się skojarzyć z tamtym piórem, które przechodziło razem z mgłą po ziemi, ale być może było w nim coś jeszcze? Nieważne jak wiele kroków zrobiłaś do przodu, punkt nie przybliżał się znacząco. Mogłaś mieć wrażenie, że dzieli cię od niego niebotyczna wręcz odległość.
Mama plecie mi warkocze — usłyszeliście nagle głos siostry Sammy'ego — wcześniej nazwanej przez niego Lily. — Spróbuje ci! — w tej sekundzie Lotte mogłaś poczuć, jak coś delikatnie ciągnie cię za włosy, jak niewidzialna i nienamacalna siła głaszcze je. Nie było to w żaden sposób bolesne, przypominało bardziej ruch, który niewprawiona fryzjerka wykonuje, odgarniając pukle młodej aktorki do tyłu.
Jestem dzieckiem — Sammy roześmiał się, nie traktując tego określenia niczym obelgi. — Ale chyba już nie żyję, tak mi się wydaje. No bo jak się nie żyje, to jest się duszkiem? — prowadził sam ze sobą rozważania na temat swojego stanu, odpowiadając zgodnie z prawdą. — Nie zrobię ci krzywdy, pójdziesz ze mną do nieba? — poczułaś, jak dziecięca dłoń zaciska się na twojej, chociaż gdy tylko na nią spojrzałaś, nie dostrzegłaś tam żadnej fizycznej ani półfizycznej cudzej ręki. Uścisk był jednak silny, ciepły, a jakby się nad tym głębiej zastanowić — nawet przyjemny i miękki. Słysząc jego słowa, w waszych głowach, Lyro i Xiulan, mogło zrodzić się pytanie — czy wiedza o tym, co w tym momencie miało miejsce w Zatoce Syreniego Śpiewu, nie powinna trafić do uszu prefekta waszego kowenu.
Obok rozległ się kolejny czar, tym razem rzucony przez Vincenta, jednak ten nie uformował się, być może gdyby był silniejszy — wtedy by zadziałał.
Wracajcie — nagle tuż obok was rozległ się kolejny głos, tym razem męski i agresywny, należący do osoby, której wcześniej tam nie było. Mimowolnie poczuliście jego obecność, jakby przytłaczała, a aura, którą wokół siebie roztaczał, była intensywna. Jego sylwetkę dostrzegliście wszyscy — miał wiele ponad trzy metry wysokości, przewyższając przeciętnego człowieka. Był to mężczyzna przystojny, o zarysowanej mocno szczęce i jasnych włosach, opadających na jego ramiona. Nie dostrzegliście szczegółów jego twarzy, był zbyt daleko. Wyraźnie widzieliście jednak jego wyrzeźbioną sylwetkę — byla niemal naga, okryta jedynie lekką białą tkaniną, która zdawała się powiewać na wietrze — nawet jeśli we mgle wcale nie było wiatru. Z jego pleców wystawały potężne białe skrzydła.
Możemy zabrać przyjaciół? — powiedział Sammy. W jednej chwili poczuliście, jak czyjeś dłonie zaciskają się na waszych, nawet jeśli fizycznie nie było przy was nikogo.
Przyjaciół...? Czuję... Czuję niewolę — powiedział nagle, wykonując krok w stronę Lotte. Mgła wokół niego się przerzedzała. Wszyscy mogli teraz wyraźnie dostrzec zarys ciała blondynki. — Czuję skazę. Czuję czarownicę — z każdą głoską mogliście w jego głosie usłyszeć narastającą złość. — Czuję krew Tego, Który Zdradził — wyciągnął palec w dół, razem z nim opuszczając też głowę, aby spojrzeć z wysokości na twarz Overtone. Był krok przed tobą, Lotte. Patrzył na ciebie, nie mrugając, nie zmieniając wyrazu twarzy, nim powoli nie odwrócił się w lewo, aby spojrzeć wprost na Xiulan. — Czuję synów i córy zrodzone z ciemności — palcem wskazał wprost na twarz Azjatki, jednak nie ruszył się na krok. — I coś jeszcze... Czuję bestie — nagle gwałtownie kucnął, pięścią uderzając w podłoże i w jednej sekundzie, mgła rozproszyła się na boki, stawiając was w czymś przypominającym pustkę, którą z każdej strony okalała mgła, teraz znajdująca się jakby za szybą. Wyraźnie dostrzegliście swoje sylwetki. Lyra i Vincent, jako pierwsi zauważyli też ciało jasnowłosej kobiety, którą wcześniej spotkaliście na plaży. Leżała płasko na ziemi — martwa.
Wokół nie było ani śladu dzieci, które wcześniej słyszeliście — jakby nigdy się tam nie zmaterializowały, nawet w półprzeźroczystej formie ducha, a jednak uścisk na dłoni nie zelżał nawet na moment.

Piąta tura.
Jak zawsze, możecie wykonać 2 akcje.

Przed wami zmaterializowała się męska postać mająca 3 metry wysokości i posiadająca białe mocne skrzydła. Gdy będziecie chcieli spojrzeć na jej twarz i przyjrzeć się jej - wyraźnie zaznaczcie to w poście (nie będzie to akcją).

Na swoich rękach czujecie uścisk, chociaż nie jesteście w stanie dostrzec ani duchów, ani fizycznych ciał dzieci. Wyraźnie wyczuwalne jest ciepło i miękkość ich dłoni, są jednak wyjątkowo silne — bardziej niż kilkuletnie dzieci.
Jeśli chcecie wyrwać się z pomocą własnej sprawności, progi wynoszą kolejno:
Lyra - 71
Lotte - 98
Vincent - 25
Xiulian - 67
Zadecydowały kostki.
Możecie też próbować wyrwać się w jakikolwiek magiczny sposób. Jeśli zrobicie to rzutem na sprawność — możecie od razu uznać w poście, że wam się udało. Jeśli w jakikolwiek inny magiczny sposób — dodajcie posta z 1 akcją i poinformujcie mnie o potrzebie dodania posta uzupełniającego w tej turze. Po tym poście będziecie mieli możliwość dodania posta z drugą akcją.

Wszyscy, od tej pory co turę rzucacie kością k100 na siłę woli - jeśli macie do niej dodatkowe modyfikatory, proszę o zalinkowanie w kolejnym poście. Rzut wykonujecie pod postem.

Punkty życia:
Lotte Overtone 141/141
Lyra Vandenberg 153/153
Vincent Sdunk 146/146
Xiulan Yimu 157/157

Ekwipunek:

Czas odpisu dla postaci, które będą potrzebować posta uzupełniającego: 21.03 (wtorek) do 23:59, dla reszty do: 23.03 (czwartek) do 21:00.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lotte Overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t254-charlotte-overtone
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t499-lotte-overtone
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t494-lotte-overtone
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t498-poczta-lotte-overtone
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1390-rachunek-bankowy-lotte-overtone
Irytujące, czy przytłaczające? Dezorientacja, niemożność znalezienia punktów odniesienia, które przecież powinny być, istnieć w jakiś nieprawdopodobny sposób zapewniający, chociażby odrobinę otuchy. Jednak zamiast ulgi była li jedynie rudawa mgła, głosy dziecięce, tak klarowne oraz echo jej własnego, czasem też innych. Czy wszyscy byli równie zagubieni jak ona? Czy ktokolwiek tęsknił równie mocno w tym momencie za objęciami oceanu, którego chłód nie omiatał szczupłych kostek? Ciepło oraz wilgoć powietrza nie była tak przyjemna, jak można było sądzić. Preferowała jak rozleniwione kocię kąpiele słoneczne, dotyk promieni pieszczących jasną skórę, a nie temperaturę, która nie dość, że niemal doprowadzała ją do pocenia się, to jeszcze sprawiała, że wijące się na ramionach złote pukle kręciły się jeszcze mocniej. Pozbawione ochrony futra — jej biedne futro! — narażone na wszelkie czynniki zewnętrze, och! Jak okrutnie sobie współczuła, gotowa rozpłakać się, tylko Lotte wiedziała, że płacz nic teraz nie wskóra. Musiała być dzielna, maska nie miała prawa zsunąć się z twarzy. Dlatego nie piszczy, a przygryza wnętrze lewego policzka, kiedy głosik Sammiego wyraźnie zbliżał się w jej stronę. Miał się nie ruszać! Właśnie dlatego dzieci potrzebowały opieki niań, bo posłuszne, to one nie były w żadnym wypadku.
Och, a na kogo krzyczał? — pyta, a zdradzieckie skry ciekawości wybrzmiewają w jej tonie, bo z jakiegoś powodu nawet wciągnęła się w historię chłopca. Zwyczajny, ale trzy razy większy niż jego ojciec. Niesamowicie szczegółowy opis, mogłaby pomyśleć dosyć opryskliwie, jednak była zbyt zajęta tkaniem czaru. Drobinki na nowo formowały się przed jej oczami, a śliczny uśmiech rozjaśnił buzie, bo dostrzegła skrawek jaśniejącej bieli, jak na tych mewich, ale nie tak do końca mewich piórach. Ruszyła zaraz w stronę krystalicznie śnieżnego punktu, dbając, by nie wykonywać przy tym nerwowych, nazbyt gwałtownych ruchów. Pamiętała, że zwierzęta drapieżne biorą coś takiego za okazanie słabości i to rozbudza ich instynkt łowny, może z dziećmi było tak samo? Dostrzegą strach i staną się jeszcze bardziej namolne. Jeżeli to w ogóle były dzieci. Odczuta początkowo werwa uchodzi powolutku, jak powietrze z napompowanego do granic możliwości balonika, bo jej szansa na ucieczkę wcale się nie przybliża! Dystans wcale się ku zgryzocie dziewczątka nie zmniejszał. Zamiast tego jest delikatne pociągnięcie za kosmyki oraz dreszcz, co przebiega jak nóżki pająka po plecach.
Dziękuję...Lily, prawda? Jesteś prawdziwym skarbem, jest tu wyjątkowo ciepło — z ostrożnością dobiera słowa, zachowując manierę, jakby kontakt z niewidzialną zjawą był czymś absolutnie normalnym. Jakby znalezienie się na obcej przestrzeni z garstką duchów był po prostu zwykłym dniem, krótkim przedziałem godzinowym między wizytą u fryzjera a desperacką walką z jej największym wrogiem, Jane Fondą oraz treningiem przez nią zapoczątkowanym. Próbuje nawet słuchać innych, zrozumieć ze strzępów rozmów co się dzieje, tylko umysł jakoś sprzeciwia się logice, podsuwając dosyć abstrakcyjne sugestie, ku którym nie jest skłonna się przychylić. Krok za krokiem, nie może być tak, że zostaną tu na zawsze. Ona miała plany, zajęcia, cele, była Overtone, a nie jakimś odludkiem z Sonk Road, który będzie marnował cenne minuty na żłopanie piwska. Chyba jednak musiała to wszystko przesunąć na bliżej nieokreślone później, bo ponad dziecięcymi głosami góruje nagle inny. Ostrzejszy. Głębszy. Męski. Wkurzony. Tuż obok. Niedaleko. Powietrze staje się ciężkie, jakby kłęby mgły ciążyły na wiotkim ciele, a atmosfera gęstniała z każdym uderzeniem serca syrenki. Aura, jaką się objawiał nieznajomy była niemożliwie wręcz przytłaczająca.
Lucyferze. O ty, który ze światła zrodzony, przynosisz w ciemności ukojenie. Wiem, że na swoich żołnierzy wybierasz swe najzdolniejsze dzieci, tylko o cienisty zdradź mi, proszę, powiedz mi...KIEDY JA SIĘ PISAŁAM NA CHOLERNĄ WOJNĘ?! Ta myśl przemknęła przez jasną głowę z szybkością pioruna, który przecina niebo burzową porą, nie zdążyła ona jednak na dobre osiąść, wgryźć się w duszę gotową podnieść lament. Bo nagle nie było nic. Logiki, sensu, siły w kolanach, które nieco zmiękły, chociaż dzielnie trzymała się na nogach. Postać wyłaniająca się znikąd była wielka, ogromna, potężna i...prawie naga. Szarość oczu nie zdążyła zarejestrować nic więcej, mógł się objawić przy szumie fajerwerków oraz tancerek rozproszonych dookoła, a i tak heban źrenic śledziłby perfekcyjnie wyciosane mięśnie brzucha. Och nie, to mogła być niemal jej jedyna reakcja. Dotyk dziecięcej dłoni na swojej jest dosyć silny, ocudza ją, ale tylko troszkę.
Sammy? — odzywa się nieco słabo — Czy twój tata ma metr wzrostu? — pyta ostrożnie. Czy mieli do czynienia z obłudnikami? Mylnikami? Ale to przecież totalnie bezsensu, opisywały swoją śmierć tak dokładnie. Zresztą, czy to miało znaczenie? Biała tkanina dosyć skutecznie odwracała uwagę. Skup się Lotte! Pociąga nosem, próbuje nawet cofnąć się o krok, ale ręka wciąż zaciska się na jej własnej i nie może się wyrwać, zresztą, syrenka nawet nie próbuje robić tego jakoś szczególnie skutecznie.
To tylko perfumy — mówi cichutko, z lekkim niezrozumieniem wobec słów mężczyzny. Zniewalająca Błogość to największy hit sezonu zimowego, zresztą kto nie lubi aromatu kwiatu bzu i jeżyn? Zamknęła się, patrząc, jak jest coraz bliżej i bliżej, jak klatka piersiowa powoli góruje nad nią, a piękna twarz aktorki jest na wysokości...Czerwienieje, róż spływa na blade dotąd policzki, rozlewa się po grzbiecie nosa, aż kończy swą wędrówkę na końcówki uszu. Charlotte należy do dobrze wychowanych panienek, stąd zmieszana zerka szybko na twarz anioła? Kiedy wyrosły mu skrzydła? Naprawdę tego nie zauważyła? O! I był blondynem! Co ją jeszcze ominęło, gdy jej mózg najwyraźniej zawiesił swoją działalność? Podąża za wzrokiem góry w niemal ludzkim ciele, aż wreszcie pada on na postać XiuOch, to dosyć rasistowskie. I nieuprzejme — zauważa, a oczarowanie trochę maleje w jej przypadku. Jest bestią, bo co? Bo jest Azjatką? Umniejszanie społeczności odmiennego koloru skóry zostało oficjalnie zakończone w latach sześćdziesiątych. Oburzenie nie narasta, bo ogromna — ciekawe, czy ładna — pięść pozbywa się mgły. Co pozwala na przelotne rozejrzenie się, ale nie na długo, od zagrożenia dzieli ją ledwie krok — Niesamowite! — wzdycha, ignorując grzecznie narastającą anielską złość w jego tonie. Wszystko wrzeszczy, że powinna uciekać, wyrwać się, szarpać, ale nie może, Lily trzyma ją twardo jak na rzekomego dzieciaka.
Sir, z całym szacunkiem, ale nasze spotkanie nie jest celowe i nie ma ono w sobie zamiarów rozbudzania dawnych niesnasek, albo kwestii pochodzeniazabiera głos, spokojna, wyjątkowo grzeczna, ale nie uniżenie. Nie zamierzała się płaszczyć, nie było jej winą to, że tutaj się pojawiła, a falująca biel materiału nie dbała nic a nic o coś takiego jak przestrzeń osobista. A to, że oczy jej się szklą nieco, to całkiem normalne. Pąs, który nie znikał również. OczywiścieTrafiliśmy tu przypadkiem, gdziekolwiek to tu jest i byłoby niezmiernie nam miło, gdybyśmy mogli stąd odejść. Jak dorośli rozstać się we względnym pokoju. Sądząc po pańskich odczuciach, nie spodziewał się nas pan, a i my nie oczekiwaliśmy towarzystwa pańskich podopiecznych. Psucie sobie wzajemnie humoru to dosyć przykra perspektywa na tak przyjemne południe, prawda panie...? pyta miękko, nieco smutno, kuląc lekko ramiona. Zdecydowała się na dyplomację z dosyć prostego powodu, dystans między nią a olbrzymem był zbyt mały, żeby odważyła się na atak bez obawy, że oberwie rykoszetem. Lily nadal ją trzymała, niech no ją tęczowy most porwie. No i nie zaatakował ich. Jeszcze. Pozbył się mgły, a mógł ją zmiażdżyć. O Lucyferze, on ją może zgnieść jak robaczka. Ona tu zginie. Z ładnym widokiem co prawda, ale śmierć to śmierć! A skoro o śmierci mowa, to czy zaklęcie, które rzuciła, zdążyło się rozpaść? Może jeśli nie skończy jako wyjątkowo atrakcyjny placuszek, to jasny punkt nadal będzie kusząco obiecywał wolność?

| akcja#1 - rzut na sprawność: 10 (próg: 98); akcja#2 - charyzma: perswazja II, aktorstwo II; kłamstwo I.
Rzut na silną wolę poniżej: siła woli (5) +5 bonus za modlitwę
Lotte Overtone
Wiek : 21
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : NORTH HOATLILP
Zawód : Debiutantka w rodzinnym teatrze
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Lotte Overtone' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 5
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Przygryzła lekko wargę, starając się ukryć rozczarowanie odpowiedzią. Liczyła, że będzie wiedział więcej — czymkolwiek był, to z pewnością nie był już dzieckiem. Być może kiedyś, w poprzednim życiu. Może naprawdę umarł, jednak teraz egzystował jako coś pomiędzy. Jego świadomość śmierci zasugerowała jej, że być może nie był duchem; na pewno nie takim, jak Śniąca Królewna, która zdawała się być całkowicie nieświadoma swojej własnej śmiertelności. Nie była pewna, czy wszystkie duchy tak mają, czy jedynie ona.

Poczuła uścisk na swojej dłoni, jakby inna, mniejsza i dziecięca wsunęła się w jej własną, ale nie dostrzegła tam niczego. Jeśli Sammy znajdował się na tyle blisko, że mógł ją dotknąć, to powinna coś dostrzec. Nie dostrzegła.

Wiesz Sammy, jestem trochę zajęta aktualnie. Może innym razem, co? — odpowiedziała, najdelikatniej jak potrafiła, jeszcze nie wkładając w swoje słowa żadnej magii.

Niebo brzmiało jednak złowrogo. Nic dziwnego, dla czarownicy nie było to przyjemne skojarzenie. Ileż to razy jakaś staruszka w autobusie krzywo patrzyła się na pentagram na jej szyi, przeklinając ją potem, aby się nawróciła, to trafi do nieba. Ciemni, prości i ograniczeni ludzie. Zanotowała w swojej głowie, aby o wszystkim opowiedzieć później komuś z kowenu — Teresa będzie z pewnością wiedziała, do kogo pójść. Przez myśl przemknęło jej pytanie, gdzie ona znajduje się teraz. Gdzie Thea, gdzie Cecil? Czy są bezpieczni? Nie miała żadnych powodów, aby podejrzewać, że znajdują się teraz gdzieś w tych okolicach. Może Teresa odsypiała noc bezpiecznie w ścianach ich mieszkania, a Cecil rysował skupiony, korzystając ze świętego spokoju. Może Thea wyjechała gdzieś poza miasto swoim rozpadającym się gratem, słuchając teraz beztrosko muzyki.

Może.

Potężna sylwetka zarysowała się we mgle, a równie potężny głos został do niej przypisany. Kimkolwiek (lub czymkolwiek) był, był zdecydowanie nieadekwatnie ubrany do pogody. Może ciężko jest znaleźć ubranie, gdy ma się trzy metry wysokości. Mgła przerzedziła się, pozwalając tym samym zobaczyć Lyrze wyraźniej otoczenie. Znajdowała się bliżej młodej, blondwłosej kobiety oraz niespodziewanego gościa. W połączeniu z drobną sylwetką i jej głosem rozpoznała znajomą osobę. Lotte Overtone była jej znana nie tylko dlatego, że jest znana ogólnie, ale miały również okazje zawodowo zetknąć się ze sobą, gdy ta jeszcze rozpoczynała karierę, a Lyra była ku szczycie własnej.

Overtone to dobre nazwisko, przemknęło jej przez myśl.

Z każdym słowem mężczyzna emanował coraz większą złością. Jego dość nietypowy wygląd oraz skrzydła mało subtelnie sugerowały, kim miał być. Anioły i czarownice niespecjalnie za sobą przepadali, każdy to wiedział. Kim więc były dzieci, które z nim współpracowały? Czyżby wygrzebał sobie jakieś dziecięce dusze, aby wykonywały za niego czarną robotę?

Nie widziała Sammy'ego, ale czuła jego uścisk. W pierwszym odruchu próbowała się z niego wyszarpnąć, ale nieskutecznie. Mocny chwyt jak na chyba—martwego—ale—kto—wie—dzieciaka. Pomyślała o innym rozwiązaniu. Skoro odpowiedział na jej pytanie, to spodobał mu się jej syreni głos. Dlaczego by nie spróbować jeszcze raz? Wzrokiem powędrowała w stronę Lotte i jej potężnego towarzysza, decydując, że upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu.

Żyli przecież w świecie przysług, a dobrze było mieć kogoś takiego jak Overtone u siebie w długu.

Sammy — zaczeła, znowu używając swojego specjalnego głosu. Miększego, melodyjnego i magicznego. — Pomóż, proszę, mojej koleżance, twój bardzo wysoki kolega chyba naruszy zaraz jej przestrzeń osobistą, a to bardzo niegrzeczne. Możesz ją do mnie przyprowadzić?

Legenda rzutów:

Kostnica: rzut na sprawność: 4 (żałosne) + 3 własnej sprawności (równie żałosne)

#1 rzut na dalsze trwanie lamentu. Próg: 80 (75, bo można się minąć o 5), siła woli: 17

#2 obowiązkowy rzut na siłę woli. Własna siła woli: 17
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Lyra Vandenberg' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 20

--------------------------------

#2 'k100' : 89
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Xiulan Yimu
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t213-xiulan-yimu#689
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t264-xiulan-yimu#692
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t266-relacje-xiulan#696
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t265-poczta-xiulan-yimu#693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t213-xiulan-yimu#689
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t264-xiulan-yimu#692
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t266-relacje-xiulan#696
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t265-poczta-xiulan-yimu#693
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Niemożność tak naprawdę odnalezienia się w czasie i przestrzeni, była irytująca. Nienaturalna mgła, dusze dzieci, które nie wiadomo czemu się tutaj pojawiły, ciągnące ich we wszystkie strony, krzyki kobiety i co najgorsze niemożliwość dotarcia do oceanu, do tego miejsca tak drogiego sercu Xiulan, które sprawiłoby, że wszystko byłoby lepiej. Wszystko to sprawiało, że Xiulan chciałaby jak najszybciej się stąd wyrwać. Do tak znajomej otchłani wodnej, zamiast stać tutaj w tym nienaturalnym jak na tą porę roku gorącu, które też nie zwiastuje niczego dobrego. Miała wrażenie, że jeżeli wyjdzie z tego żywa i ocean wróci na swoje zwyczajowe miejsce, to nie wyjdzie z niego przez tydzień i wszystkim powie, że leci na Bahamy. Z jej majątkiem raczej nikogo to nie zdziwi. A najpierw powie o wszystkim co tutaj się działo prefektowi Konwenu. Może on będzie miał jakieś pojęcie na temat tego co tutaj się zadziało.

Ale teraz, skup się Xiulan.

Poczuła uścisk ciepłej, dziecięcej dłoni, ale tym razem nie zdziwiło jej to tak bardzo, jak szarpnięcie sprzed chwili. Spróbowała się z niej wyrwać, ale tym razem uścisk był zbyt mocny i zbyt pewny i jej próba spełzła na niczym. Tak to jest jak dzieci jedzą za dużo witamin. Skoro jednak dziewczynka, która najwyraźniej ją trzymała postanowiła się przedstawić, to Xiulan postanowiła to wykorzystać i kucnęła przy niej. Wykorzystując syreni śpiew odezwała się do Mirabelki.
-Mirabelka? To bardzo ładnie, jesteś bardzo grzeczną dziewczynką powiedziała najbardziej łagodnym tonem jaki potrafiła. Najpierw myślała, że jej głównym celem będzie po prostu oswobodzenie się, jednak sytuacja skomplikowała się dużo bardziej wraz z pojawieniem się złotego, nagiego mężczyzny mierzącego dobrze ponad trzy metry. Sytuacja nagle zrobiła się dużo poważniejsza. A po tonie w jakim się odezwał i tym co mówił można przyjąć, że raczej nie miał przyjaznych zamiarów. Co gorsze Xiulan nie mogła się ruszyć. Nie spoglądała na jego twarz, już sam jego wzrost mówił, że jest jakąś ważną istotą. Wzrok Xiulan padał tak na wysokość jej własnego wzrostu. Kobieta obok, którą okazała się być Lotte, którą oczywiście znała z widzenia, ze względu na zasobność swojego portfela poruszały się w podobnych kręgach. Teraz nie było czasu na podziękowania, za jej miły komentarz, jednak kiedy mgła, przynajmniej między nimi ustąpiła, uśmiechnęła się i skinęła Lotte głową. Widok ciała blondynki jakoś jej nie zaskoczył, bo takiego właśnie rezultatu się spodziewała.
By potem zwrócić spojrzenie w generalnym kierunku skąd dochodził głos Mirabelki. Uścisk nie osłabł, stąd wiedziała, że dalej tam jest. Wciąż wykorzystując syreni śpiew powiedziała.
-Mirabelko, ten pan jest niemiły i robi mi się smutno. Czy mogłabyś jakos pomóc? On nie powinien tak mówić, wszyscy jesteśmy dla was mili, prawda? stwierdziła, że proste komunikaty najlepiej zadziałają na dziecko, obojętnie w jakiej ono jest postaci. Najchętniej ruszyłaby w kierunku Lotte, która naraża się najmocniej wdając się w dyskusję z tą istotą, ale nie mogła się za bardzo ruszyć.

Sprawność:16 + 8 = 24 / próg 67
#1 - Rzut na syreni śpiew - próg 80
#2 - Rzut na siłę woli - + siła woli 11


Ostatnio zmieniony przez Xiulan Yimu dnia Czw Mar 23 2023, 12:14, w całości zmieniany 2 razy
Xiulan Yimu
Wiek : 32
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Maywater
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Xiulan Yimu' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 19

--------------------------------

#2 'k100' : 76
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Vincent Sdunk
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t208-vincent-sdunk
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t272-vincent-sdunk#734
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t273-i-wanna-be-part-of-your-world#735
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t274-poczta-vincenta#736
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t208-vincent-sdunk
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t272-vincent-sdunk#734
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t273-i-wanna-be-part-of-your-world#735
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t274-poczta-vincenta#736
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
   To był wyjątkowo zły dzień na to, by opuścić dom. Chociaż aktualnie docierała do mnie myśl, że w domu pewnie nie byłbym w żadnym stopniu bezpieczniejszy. W końcu, jaką miałem pewność, że ta dziwna mgła nadciągnęła tylko na plażę? Z tego co udało mi się do tej pory zarejestrować, wynikało, że nie było to naturalne. Nie było to coś, co zdecydowało się nadciągnąć nad ocean, bo akurat takie były warunki. Nie zapowiadało się bowiem na mgłę. No i kolejne wydarzenia przemawiały za tym, że nie była to sprawka natury. Ta nie miała tutaj nic do powiedzenia.
   Postanowiłem jednak iść przed siebie. Tajemnicza kobieta z całą pewnością powinna znajdować się niedaleko. Nie wiedziałem, co mogło jej się stać, ani też co mogło z niej zostać. Wiedziałem, że zmierzanie w jej kierunku było złym pomysłem, ale alternatywą była interakcja z fantomowymi dziećmi. Póki co ktoś inny postanowił się tym zająć. No i mimo że miałem swój cel na myśli, to nie znaczyło to, że przestałem uważać na to, co działo się dookoła mnie. Słyszałem głosy kobiet, dobiegające zewsząd. Echo było frustrujące i powodowało, że można było się pogubić, nie miałem pojęcia, skąd oryginalnie dobiegały głosy. Każdy mógł znajdować się wszędzie. Pewnym było jednak to, że nie chciałem mieć do czynienia z żadnymi dziećmi, które pewnie okazałyby się jakimiś okropnymi bliźniaczkami, trzymającymi się za ręce. Wolałem towarzystwo, zapewne martwej już, blondynki. Przynajmniej wiedziałem, że ona była prawdziwa.
   Droga nie zmieniała się. Czułem się tak, jakby ktoś wprowadził mnie na bieżnię, bo miałem wrażenie, że idę w miejscu. Plaża stała się jedną wielką pułapką, z której nie dało się wyjść.
   Czas jednak zatrzymał się w momencie, w którym na plaży pojawił się kolejny głos. Mężczyzna. Odwróciłem się w jego stronę. Był zbyt wysoki, by można było nazwać go człowiekiem, co w sumie i tak nie przyszło mi do głowy, gdy tylko zauważyłem wyrastającą z jego pleców dodatkową parę kończyn.
   Jebany anioł, pomyślałem, a po moich plecach momentalnie przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Trudno było zachować spokój. Czułem narastający niepokój, moje serce dosłownie chciało uciec z klatki piersiowej. Nie byłem jednak w stanie odwrócić swojego spojrzenia od tej istoty. Niewiele osób miało pewnie okazję do tego, by zobaczyć anioła, nie zdarzało się to przecież… chyba nigdy. Setki najróżniejszych myśli kłębiło się w mojej głowie. W innych okolicznościach uznałbym, że jest całkiem przystojny i pewnie miło byłoby się pogapić na niego jeszcze dłużej.
   Zrobiłem krok do tyłu. Dźwięk anielskiego głosu przybierał na sile. Nie był on przyjemny i nie zwiastował niczego dobrego. Nikt nie przygotowywał nas na takie wydarzenia. Nie znałem zaklęć, które mogłyby pomóc. Dodatkowo na moich rękach poczułem silny uścisk. Ciepło ogarnęło moje nadgarstki. Nie było ono nieprzyjemne. Przypominało ciepło ludzkich dłoni, jednak żadnych nie widziałem. Pomyślałem, że należą one do niewidzialnych dzieci, których głosy słychać było nie tak dawno temu. Instynktownie się wyrwałem, co też nie przyszło mi z wielkim trudem, pomimo tego,  że uścisk nie należał do najlżejszych, co wskazywało, że nie mieliśmy do czynienia z dziećmi. Nie znałem się jednak na duchach w żadnym stopniu.
   Anielski głos nie przestawał jednak grzmieć. Skrzydlata istota szybkim i gwałtownym uderzeniem w piasek przegoniła całą mgłę, przynajmniej na tyle, by widać było najbliższą okolicę. Spostrzegłem wtedy wyraźne sylwetki pozostałych osób, jak również leżące niedaleko ciało kobiety. Zaciągnąłem się powietrzem. Szybko zrozumiałem, że inni, podobnie jak ja, mogą być w niewidzialnym uścisku. Wydawało mi się to o tyle logiczne, że sam nie rozmawiałem z dziećmi, a pomimo tego i tak mnie dopadły.
   Ej, Słońce – zwróciłem się uprzejmie do bytu, który jeszcze niedawno trzymał mnie w swoim uścisku. – Może powiesz, swoim przyjaciołom, żeby uwolnili pozostałych? Wydaje mi się, że chyba wszyscy powinniśmy pójść stąd i zająć się czymś innym – powiedziałem, używając syreniego lamentu. Miałem nadzieję, że to w czymś pomoże.


| rzut na sprawność: klik 94+3 = 97 próg: 25.
| #1 rzut na lament: celowany próg 60-79 (80-99); siła woli: 10.
| #2 Obowiązkowy rzut na siłę woli. Siła woli: 10
Vincent Sdunk
Wiek : 26
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : kwiaciarka