10 maja, 1985Williamson,
nie, pies intonował szczekanie bardzo ładnie ostatnio. To wyłącznie wewnętrzne niepewności.
Nie sądziłam, że szklanka w szopy jest czymś, co potrzebuję, ale od kiedy o tym wspomniałeś, muszę ją mieć. Przykro mi (Percy się ucieszy); kubek z żukami nie będzie zadowalającym substytutem.
Odmawiam, bo smakuje okropnie. Jestem na dziewięćdziesiąt procent przekonana, że wymyśliłeś sobie, że on coś daje i po prostu lubisz patrzeć, jak się krzywię, gdy go piję. To chore, Williamson. Jesteś chorym człowiekiem.
Musiałam zrobić sobie przerwę na zrobienie kanapki. Fascynujące, wiem. Jestem pewna, że teraz pytasz "z czym była ta kanapka, Vandenberg?" i podnosisz do góry lewą brew. Była to kanapka z serem. Trochę sucha, nie oceniam jej specjalnie wybitnie. Jest późno, wróciłam niedawno z próby i napisałam Ci cały akapit o kanapce, którą właśnie zjadłam. Jest to pewien rodzaj dna, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Wrócę po prostu do odpisywania na Twój list, zamiast zapisywać każdą myśl, jaka mi przyjdzie do głowy.
Myślisz o przeprowadzce? Gdzie? Czy to dlatego, że nie potrafisz ściągnąć tego rytuału? Nie winię Cię; te trzy razy, gdy utknęłam w Twojej sypialni, były zabawne tylko za pierwszymi dwoma. Jeśli Ci się znudzi spanie w swojej wannie, zawsze możesz spać w mojej. Albo — niekonwencjonalna myśl — w łóżku obok. Ores mógłby wtedy sobie poczytać w spokoju. Właśnie, zabawna historia — Percy jest przekonany, że jesteśmy z Oresem parą, bo (z jakiegoś powodu) zna układ pokoi w Twoim mieszkaniu oraz ilość śpiących tam osób w ostatnich tygodniach. Wyprowadziłam go z błędu.
Myślę, że wyciągnę z niego przynajmniej jednego demona za darmo za takie sugestie.
Dla Twojego dobra przemilczę to, co napisałeś o
Historii broni palnej w Prusach Zachodnich.
Jestem profesjonalistką — mam wszystko, czego potrzebuję do rytuału. Ty się niczym nie przejmuj.
Panie Williamson, czy Pan ze mną flirtuje? (Działa)
To będzie najdziwniejsze zdanie, jakie w tym tygodniu napiszę, ale — gdy przyjdziesz do mnie ze szklanką w szopy, będę spokojniejsza, obiecuję. Dzisiaj był długi dzień i nic w mojej głowie nie chce być ciche. To chyba ta teatralna adrenalina.
Widzimy się za trzy dni, L.