Witaj,
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114

sierpień 1984Koszmar minionego lataThea Sheng, Lyra Vandenberg



Tej nocy dom pogrzebowy Bloodworthów przepełniał zapach z lekka szczypiącego w nozdrza płynu do balsamacji, zatęchłej naftaliny i wymywanych spod paznokci kawałków świeżej ziemi. Pogrzeb Pana Owsona rozpoczął się punkt czternasta, jednakże z przyczyn dość zaskakujących wydłużył się o ponadprogramowe trzy i pół godziny. Mianowicie, gdy owdowiała Pani Owson nachyliła się nad otwartą trumną z ustami wypiętymi w ciasny dziubek ostatniego pocałunku, mięśnie zmarłego momentalnie rozluźniły się i, mówiąc wprost, bodaj na widok krzykliwego pigmentu cieni do powiek żony, mężowi zwyczajnie szczęka opadła. Była to sytuacja na tyle nagła i makabryczna (jej zdaniem również cuchnąca, pomimo bezsprzecznie wzorowej pracy tanatopraktorów), że kobieta zaniosła się gardłowym krzykiem, po czym sama od stóp do głów zesztywniała—jak długa lecąc do tyłu na rozgrzany do czerwoności polbruk, mimo szeroko wyciągniętych ramion ślepawego wuja Phillipa. Otoczył ją raptem tabun rozgorączkowanych ciotek, sąsiadek i przyjaciółek wraz z ich zdezorientowanymi mężami, a sama Thea czuła jak jej policzki wzdymają się od walecznie wstrzymywanego śmiechu. W obawie o posadę starała się skupić swoją uwagę na wuju Phillipie, który stojąc gdzieś na uboczu przesuwał swoje grube szkła wyżej po haczykowatym nosie, licząc po cichu, że współczucie niedowidzącemu staruszkowi przeważy rozbawienie które w niej wrzało. Jednak gdy ten zwrócił ku niej swoje zwiększone zza bryli musze ślepia, ta nie wytrzymała i parsknęła donośnym śmiechem. Najbardziej upokarzające w tym wszystkim było jednak to, że pod napływem oburzonych spojrzeń rodziny zmarłego, Thea zmuszona była maskować chwile słabości obscenicznym szlochem stawiającym ją w sytuacji, w której to płakała nad niefortunnie omdlałą Panią Owson. W gruncie rzeczy to nie ją miała dziś grzebać w ziemi, a to właśnie ona w całym zamieszaniu skradła show biednemu mężowi, który nie może nawet splunąć na nagrzany chodnik w odwecie.
Skończyło się to finalnie tak, że odwodnioną Panią Owson trzeba było wieźć taksówką na SOR, po czym prędko z powrotem na cmentarz, gdzie trumna już do końca—w trosce o stan nawodnienia pozostałych uczestników—pozostała zamknięta.
Ze wszystkim uwinęli się dopiero kwadrans po dziewiątej, uprzątnowszy jeszcze salę pożegnań, nim można było przeciągnąć zdrętwiałe kończyny i zmyć zaschłą glebę z dłoni. Przeciągłe ziewnięcie Thei byłoby najgłośniejszym dźwiękiem w pustej sali, gdyby nie nagłe brzęknięcie telefonu kozłującego ostrym echem od ścian zakładu.
Dom pogrzebowy Bloodworth, płacisz raz - korzystasz całą wieczność, w czym mogę pomóc? — jednak poczucie humoru z jakim odebrała, szybko zdławił głos należący do osoby po drugiej stronie, po czy, wygasło całkowicie wraz z powodem wykonania telefonu. — CO KURWA?! — siarczyście opuściło jej usta zanim pośpiesznie rzuciła słuchawką.
Swojego ukochanego Forda Fiestę z siedemdziesiątego szóstego odkupiła po taniości od miłego starszego pana z rozwijającą się zaćmą. Autko śmierdziało starym smarem i suszonymi śliwkami, a w ciągu okresu drobnych napraw jakie następowały zakup, nasłuchało się tyle wulgaryzmów, że można by zacząć się martwić jak to się na nim odbije. Ale mimo trudności i migren stających się nieodłącznym elementem tego starego gruchota, Thea czuła wobec niego pewien rodzaj sentymentu, ciężki do uargumentowania.
Nie była pewna ile zajęło jej dojechanie na plaże, nie mniej, gdy zaparkowała niedaleko znajomego blado-żółtego cabrioleta, słońce niemal całkowicie ochłodniało za wodnistą linią horyzontu.
Jestem. Jak źle jest? — oświadczyła wysiadając z samochodu.
Rzuciła okiem na stojące nieopodal auto Lyry, modląc się w duchu by nie wymagało od niej poważniejszych napraw na które nie miała ani energii ani umiejętności. Mogłaby jedynie pokopać kilkukrotnie w sprężystą oponę i potłuc dramatycznie pięścią o maskę, wykorzystując swój opanowany po dzisiejszym pogrzebie teatralny szloch gdy wyklina Lucyfera za to że wszystko zwaliło się na jej głowę właśnie dziś. Lecz zważywszy, że to Lyra z ich dwojga była zawodową aktorką, nie wskórałaby nic poza kilkoma zgorszonymi spojrzeniami zbłąkanych o tej porze przechodniów. Pokrótce—jeśli to właśnie do Thei spanikowana Lyra zwróciła się z potrzebą, problem jest albo marginalny albo wymagający podjęcia radykalnych środków. Tak czy siak, nie wyglądało to bynajmniej za fortunnie.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Zrzuciła wszystko, co się jej kiedykolwiek przydarzyło na mokry piasek — jeansy w kieszeniach pełne dzieciństwa; wraz z bielizną wspomnień, których obecność zaciskała jej krtań; koszulę przesiąkniętą śmiercią, gryzła ją jej zapachem i szczypała w oczy. Dopiero stojąc nago, przed otwartym oceanem, jedynie księżyc był świadkiem jej prawdziwej wolności. Odbijał się w spokojnej tafli wody, fale przyciągając do niej coraz bliżej, niejako jak inwitacje do wspólnej kąpieli. Stojąc tak blisko wody, czuła już jej dygotanie. Mięśnie same ruszyły do przodu, gdy tylko dotarła do kolan, nie czekała już dłużej, zanurzając się w całości.

Przemiana nie była bolesna; była to najbardziej naturalna rzecz na świecie tak jak przestawienie się z powietrza na słoność oceanu. Zdawało jej się czasami, że otoczona ciężkością wody, jest tak naprawdę tam, gdzie powinna. Była tu szybsza, silniejsza, mocniejsza — wszystko było ciche i spokojne, czas nie pływał razem z nią, on został na brzegu wraz z całym ciężarem ubrań. Tutaj, gdzie świat nie mógł jej dopatrzyć, była nieuchwytna — żadne ręce nie mogły jej dosięgnąć, a połyskujący złotem ogon zapewniał jej ochronę, której na lądzie brakowało. Nie była jednak w stanie podołać całkowicie temu pragnieniu; być morskim stworzeniem raz na zawsze. Za każdym razem czuła, jak odsuwa się dalej i dalej od człowieczeństwa im głębiej nurkuje, tym wzruszenia lądu jej nie dotykały. Gubiła je z każdym metrem, obojętność przydzierając na swoje gołe ręce.

Wnurzyła się po godzinie, być może dwóch, czując, jak mokre włosy przylegają do jej karku. Podpłynęła do brzegu, tam, gdzie zostawiła ubrania, a nogi, na jej własne zawołanie, zmieniły ponownie miejsce z ogonem, na nowo czyniąc ją śmiertelnikiem. Ociekająca wodą przykryła się ręcznikiem, zgarniając leżące na piasku ubrania, nie zwracając na nie zbytniej uwagi, aż nie dotarła do samochodu. — Co do chuja — powiedziała, panicznie rozglądają się dookoła, czy przypadkiem nie wypadły gdzieś po drodze, jednak niestety. Gacie Lyry przepadły bez śladu, zostawiając ją jedynie z luźnymi jeansami i za dużą koszulą.

Nie był to koniec świata. Drobny problem, do poradzenia sobie, pomyślała, jednak perspektywa, że ktoś ze wszystkich rzeczy zdecydował się ukraść akurat tę, napawała ją niemałym niepokojem. Otulona ręcznikiem zamierzała wsiąść do samochodu i zwyczajnie odjechać daleko stąd, co niemal jej się udało, gdyby nie fakt, że jej bardzo zawodny grat, niespecjalnie miał ochotę się odpalić. Kilka przekleństw, uderzeń pięścią w tablicę później, musiała przyjąć do świadomości, że bez pomocy się nie obejdzie. Wędrując w samych trampkach i ręczniku do najbliższej budki telefonicznej, gorączkowo zastanawiała się, do kogo zadzwonić. Teresa byłaby z pewnością skłonna pomóc, chociaż nie dałaby jej w życiu zapomnieć o tej kłopotliwej sytuacji, ale nie miałaby jak się tutaj dostać. Cecil…

Thea wydawała się jedyną możliwą opcją, nie pamiętała jednak numeru bezpośrednio do niej. Miała nadzieję, że nadal pracuje, co było wiele prawdopodobne, biorąc pod uwagę późną godzinę. — Musisz mi przywieźć bieliznę — powiedziała bez ogródek, rozpoznając po drugiej stronie głos przyjaciółki. — Jakiś kutafon ukradł mi ją z plaży, a mój samochód nie chce odpalić. Tu Lyra, tak w ogóle. — Po podaniu reszty niezbędnych informacji na temat miejsca jej pobytu i rozmiaru bielizny, jaki nosi, rozłączyła się, wędrując z powrotem do samochodu, gdzie siedziała, zamknięta za szybą, dopóki nie zobaczyła światła nadjeżdżającego Forda Fiesty. Upewniła się, że jest odpowiednio zakryta, gdy wyszła Thei na powitanie.

Machnęła ręką w stronę deski własnego samochodu, potem na swoją kreację, czując, że bardzo dobrze obrazuje to sytuację, w jakiej się znalazła. — Błagam, najpierw bielizna, potem inspekcja maski.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Co za kompletny kretyn, moron i perwersyjnie prostacki zbok, czai się o tak późnych godzinach na bieliznę Lucyferowi winnych plażowiczek? Wyobrażenie błąkającej się ledwie w przemokniętym ręczniku Lyry po pustelniczo opuszczonej plaży w poszukiwaniu bielizny, nie dawało jej spokoju równie wielce co próba rozpracowania debila, który uznał, że gorliwe puszczanie “Footloose” Kenny’ego Logginsa ze sklepowych głośników w zapętleniu wcale nie odstręcza od siebie konsumentów. Być może oba na tyle karygodne wykroczenia ucieleśniał ten sam parszywiec?
W każdym razie, kim by ów łotr nie był, zdołał rozemocjonować Theę na tyle, by przejechała kilka karcąco czerwonych świateł i przycisnęła gnuśny pedał gazu odrobinkę gwałtowniej niż dopuszczało prawo drogowe. Wątpiła by mundurowi przyjęli tłumaczenia o bieliźnianej solidarności z okradzionym gołodupcem błąkającym się teraz po plaży, dlatego dziękowała Lilith za niepostawienie na jej drodze ani jednego patrowniczego radiowozu.
Nie wiem, czy nawet chce pytać o okoliczności, w jakich Cie ich pozbawili — mówiła, zamaszyście otwierając drzwi pasażera i sięgając po czteropak spiętych ze sobą majtek, podając go w stronę Lyry. — Możesz sobie nawet wybrać nadruk. Przepraszam za tak kiczowate majty, ale sprzedawca patrzył na mnie tak prześmiewczym wzrokiem, że jedyne o czym byłam w stanie myśleć to jak najszybsza ewakuacja.
Przecież nie każdy wparowuje pośpiesznie do całodobowego marketu o dwudziestej drugiej piętnaście i nie rzuca na ladę bielizny z ostentacyjnym napisem “Wish you were here” z nakreślającą sami wiecie gdzie strzałką, wciśniętą między różowo-czerwone grochy i błyszczący na złoto nadruk Wonder Woman. Thea miała nadzieję, że Lyra nie zwraca zbytecznej uwagi na prezencję noszonych majtek. W końcu i tak zakamuflowane są pod zapasem naciągniętych na ciało warstw ubrań. Ważne by pasowały rozmiarem, prawda?
Ukręcę łeb jak dorwę tego zboka, przysięgam… — mamrotała do siebie okrążając samochód, by dostać się do zaparkowanego nieopodal Chevroleta. Otworzywszy jego maskę, skupiła wzrok na zawierusze pasków, przewodów i rozpórek samochodowych, okrywający swym poplątanym zamętem silnik i bezpieczniki. Tym samym dając zasadną prywatność przyjaciółce, by ta mogła w spokoju ubrać na siebie bieliznę i wyschnięte ciuchy.
Po przegrzebaniu się przez tłum osmolonych części, potykając się przy tym o prostactwo zwyczajowej już dla niej wiązanki przekleństw—przy użyciu swojej znikomej wiedzy o pojazdach silnikowych, zwycięsko zidentyfikowała problem uwierający samochód przyjaciółki:
Padł akumulator.
W tamtej chwili czuła się niczym mechanik o najwyższych kwalifikacjach zawodowych.
Wszystko by po chwili, ze wstydem przygryźć wargę, gdy posyłała Lyrze speszone spojrzenie i krzywy uśmiech, bo… — Chyyyba nie spakowałam kabli rozruchowych.
Piętnaście punktów karnych, idiotko—karciła się w myślach za zostawienie tak przydatnej na drodze rzeczy w najciemniejszych czeluściach swojego mieszkania.
Ale mogę Cię odholować do mieszkania. Linę wożę akurat w bagażniku. — zaproponowała, zamknąwszy maskę podbiegając z powrotem do własnego Forda z zamiarem gorliwego przetrzepania jego zawartości.
Kto wie, może ta rodem z tandetnej komedii sytuacja nauczy ją uprzedniego sprawdzania co faktycznie upchnęła do bagażnika przed bezmyślnym ruszeniem w siną dal…
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
W tym momencie Lyra nienawidziła tajemniczego złodzieja bielizny jeszcze bardziej niż kogokolwiek innego w swoim życiu. Powodów miała wiele. Oczywiście to, że całe doświadczenie było zwyczajnie nieprzyzwoicie upokarzające, jak i fakt, że komuś w ogóle była ona potrzebna, napawał ją ogromnym niepokojem. Również szczegół — zabrał jedynie jej bieliznę. Nie miał w sobie ani krzty przyzwoitości, aby udawać, że po prostu chciał ją okraść. Nie, nie, nie — nie mógł dać jej tego spokoju ducha.

Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że była to… naprawdę ładna bielizna.

Myślała o tym gorączkowo, palcem stukając w kierownicę. Myślała o tym bardzo intensywnie chwilę później, gdy oglądała przywiezione gacie przez przyjaciółkę, bardzo starając się nie krzywić zbyt wyraźnie na ich wątpliwego gustu nadruki. W odpowiedzi jedynie rozprostowała w rękach nad głową egzemplarz z napisem „Wish you were here”, unosząc swoją brew bardzo, ale to bardzo do góry. — Próbujesz mi coś przekazać, Sheng? — zdziwienie mieszało się na jej twarzy idealnie z rozbawieniem, aż wreszcie zniknęła po drugiej stronie samochodu, aby tam w spokoju i — za pomocą ręcznika — ubrać się i zachować resztki przyzwoitości. Gdy wróciła do dziewczyny, po jej porażce życiowej zostało tylko bardzo nieprzyjemne wspomnienie.

Będę o tobie myśleć nosząc je, kicia — obiecała, wrzucając ręcznik na tyle siedzenie samochodu. Nie zamierzała ujawniać, które majtasy wybrała, ale metodą eliminacji Thea mogła dojść do wniosku, że napis chyba przypadł Lyrze do gustu — albo najmniej ją odrzucał ze wszystkich opcji.

Pokiwała głową na jakże profesjonalną diagnozę Thei. Lyra wolała się nie przyznawać, że o samochodach wiedziała mniej więcej nic, czasami nawet mniej. Byle jeździło, mówiła, wybierając tego gniota. Pięćdziesiąt procent czasu spełniał ten wymóg.

Tak, akumulator, oczywiście — potwierdziła, łapiąc się za brodę, aby dodać sobie nieco autorytetu. Chciała dorównać przyjaciółce w ekspertyzie, ale potem zobaczyła jej spojrzenie, przygryzioną wargę i pięć słów absolutnej zagłady. Rzuciła teatralnie rękami w powietrze, przeklinając (zdecydowanie na głos) Dave’a, który sprzedał jej tego grata kilka lat temu, zapewniając, że jest on niezawodnym zwierzęciem. Potem się uśmiechnął, podrapał po wąsie i dodał:

Jak ja, rybko.

Z trudem powstrzymała wyraźny grymas twarzy; szczególnie że wąsy mężczyzny były nadal brudne od musztardy z hot doga, którego chwilę temu połknął w całości. Pomyślała, że jedyne zwierzę, które jej przypomina, to szop pracz, któremu jedynie dupka wystaje ze śmietnika.

Westchnęła ciężko.

Cokolwiek, byle się stąd wynieść jak najszybciej — powiedziała wreszcie, wzrokiem błądząc między dziewczyną a bezużytecznym samochodem. — Wolę nie czekać aż złodziej dowie się, że dostałam świeżą dostawę bielizny. — Rozejrzała się dookoła, jakby faktycznie oczekiwała, że zaraz pojawi się zza krzaków ze złowrogim uśmiechem, zacierając ręce i mówiąc pod nosem „hmmm, świeże majteczki”.

Słuchaj, po pierwsze — ile ci wiszę za towar? — spytała, machając głową na resztę bielizny, która leżała teraz na miejscu pasażera w jej samochodzie. — Po drugie, mam w bagażniku trzy butelki wina — machnęła palcem, zanim Thea zdążyła cokolwiek powiedzieć. — Nie oceniaj! W każdym razie są tam i czekają na romans z jakimiś ustami, więc jak uporamy się już z tym gratem, to zapraszam na degustacje. Ostrzegam, jest paskudne, czuć spirytus jak cholera, ale robi, co trzeba.

W tej ekonomii nie można było kręcić nosem na najtańsze modele z alkoholowej półki, chociaż miała wrażenie, że nawet pan spod sklepu patrzył krzywo na te etykiety.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Z pokorą przełykała gorycz tej nietypowej, nawet jak na siebie, kompromitacji widząc reakcję Lyry na zakupioną w pośpiechu bieliznę. Odchrząknęła i ponownie spojrzeniem obejmując plątaninie przewodów samochodowych pełzających w smarze pod maską Chevroleta.
Nie chcę wywoływać z nazwiska, ale ktoś byłby bardzo, bardzo zazdrosny słysząc to co właśnie powiedziałaś. — spuentowała krótko na zaczepkę przyjaciółki. — Poza tym, hej - jakościowo to są naprawde solidne gatki.
Posłała jej przepraszający, ciasno spięty uśmiech, sama w myślach raz jeszcze karcąc się za tak głupie niedopatrzenie. Ich pełen poruszeń wieczór z pewnością byłby piękniejszy, gdyby o odpowiednie zaopatrzenie bagażnika dbała z taką dokładnością, jak o preferowaną markę puszkowanych browarów walających się gdzieś między zapasową oponą a okurzonym trójkątem ostrzegawczym. Z kolei, może i Dave był parszywym, ordynarnym typem, który opchnął Lyrze kupę złomu…Ale za to na pewno woził w bagażniku kable rozruchowe.
Rzeczywiście, obdarowałam cię tak gustownymi gaciami, że niejeden by się pokusił — rzuciła, kierując się ku swojemu Fordowi, w którego to bagażniku czekała na nią czterometrowa lina syntetyczna.
Gestem dłoni zasygnalizowała Lyrze by ta udała się w stronę swojego auta, gdy sama zajęta była mocowaniem metalowego zaczepu o holowniczy hak. Mocnym pociągnięciem do siebie upewniwszy się, że nic w kwestii doczepnej nie spieprzyła, oparła się o samochodowy bok.
Daj spokój, to tylko majtki — pokręciła stanowczo głową, przekręcając kluczyki w stacyjce i ruszając do przodu. — Wyglądam ci na skarbówkę? Trzeba sobie pomagać w tych ciężkich czasach.
Co prawda powiedziała że czasy były ciężkie, jednak nie sądziła że jest to ”otwieramy trzy butelki mocnego wina na spirytusie” rodzaj ciężkości. Wprawdzie jej brwi pofrunęły ku górze, a usta zacisnęły w kamuflującą rozbawienie kreskę, jednak jakiekolwiek docinki przychodziły jej na język, Lyra zdołała je w czas stłumić. W efekcie pozostawiając obydwie z krótkim, choć wymownym “Wow” gdy odwracała się na pięcie.
Wkrótce obie rozdzieliły się do własnych aut, a szmer plażowego piasku przygniatanego oponą przerodził się w gruchot mikrego żwiru, gdy Thea transportowała je dalej od piaszczystego brzegu. Wzrokiem zerkając w tylne lusterko na holowany Chevrolet, niby to spodziewając się kolejnego negatywnego splotu okoliczności skutkującego w, dajmy na to, stoczeniu się jej wysiadłej bryki do oceanu.
Myślami tłumaczyła sobie, że może to wszystko stało się po coś. Z jakiegoś nieznanego im powodu Pani Owson tego samego dnia z listy rzeczy do zrobienia skreślić mogła dwie najważniejsze emeryckie destynacje—pogrzeb i wizytę na SORze (do odbębnienia pozostało jej jedynie sanatorium). W jakimś chorym celu majtki Lyry zostały skradzione gdy ta niczego nieświadoma zagłębiała się w morskiej toni, akumulator w jej aucie wysiadł, a w jedynym dysponującym bielizną sklepie całodobowym jakiś masochista zapętlił Footloose akurat, kiedy weszła do niego Thea. Fanatycznie wmawiała sobie, że to wszystko musiało mieć jakąś głębszą przyczynę, bo wokół wiało osowiałą, wieczorną pustką, a jej samochód właśnie, o zgrozo, zgasł.
Nie pierdol… — jęknęła, ręką bezsilnie bębniąc w kierownice nim przystąpiła do serii płomiennych prób odpalenia kapryśnego auta. Pięć przekręceń kluczyków w stacyjce i sześć grzmotnięć w deskę rozdzielczą później, Thea zrozumiała, że dalej nie pojadą. — Shénmeguǐ? Nǐ rèn-zhēn de ma? Cholerny złom! Yī pāo shǐ! Wǒ shòu gòule zhège gǒu shǐ… Cǎo! Cào nǐ zǔzōng shíbā dài!
Świeżutką serie orientalnych przekleństw zakończyła krótkim klaksonem, który przedarł się przez otaczającą ich dwa popsute samochody ciszę, gdy jej pięść ostatni raz zetknęła się z kierownicą.
Bliźniaczo podobną do tej z przed chwili kłopotliwą ciszę, przerywał jedynie wzburzony emocjami dech Thei. Na usprawiedliwienie kierowanych nią silnych nerwów prowadzących do wybuchu miała jedynie tyle, że był to w napastliwą nieskończoność dłużący się dzień, a sama przybyła tu z intencją jego odratowania. Nie całkowitego pogrążenia i siebie i Lyry.
No już… Już w porządku — wybrzmiało między kilkoma głębszymi oddechami. — Tereso jiějie, dopomóż — mamrotała do siebie, chcąc jeszcze ciut bardziej ukoić sytuację poprzez włączenie jednej z ulubionych kaset Teresy Teng, którą, przekonana była, nie wyjmowała z wejścia. Los jednak ponownie okazał się być przekorny, gdy w sekundzie włączenia radia wnętrze samochodu wypełnił jazgot Kenny’ego Legginsa, który w refrennym szale zaczął informować wszystkich zebranych przy radiowej audycji, że musi wyluzować stopy.
No kurwa nie! — krzyknęła, po czym w pośpiechu huknęła pięścią w deskę rozdzielczą. Głos Kenny’ego załamał się w zgrzytliwy pogwar białego szumu. Stacja wyłączyła się, a po Footloose pozostało ledwie dalekie echo i impresyjna trauma.
Bezgłos znów opatulił marnie zgarbioną na siedzeniu kierowcy Theę.
Po kilku minutach wyszła na wieczorne powietrze, kierując siebie, jak i wypełnione smętkiem szczenięce spojrzenie w stronę niczego nie świadomej Lyry (to jest, o ile pnący się ku chmurom rzadki dymek spod Fordowej maski nie dał jej do myślenia), głosem przepełnionym rozbieżnym stoicyzmem; pokornym i zdecydowanym, wymamrotała:
To wino… To bardzo dobry pomysł. Boski, nawet.
W sposób wręcz mantryczny powtarzała sobie, że przecież zawsze mogło być gorzej. Czy może właśnie swym nieszczęściem osiągnęły punkt kulminacyjny fatalizmu?
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Wolała nie komentować na głos, czyje nazwisko mogła mieć Thea na myśli. Byli z Cecilem w dobrym miejscu — przyjaznym miejscu i nie chciała tego psuć, ale zbłąkany uśmiech zagościł na jej twarzy, a oczy wywróciły się w zirytowanym geście. Przeszłość powinna zostać daleko, nawet jeśli wkradała się coraz śmielej do jej myśli.

Przeszło mu — powiedziała jedynie, zgodnie z tym, co uważała. — Więc możesz bez skrępowania komentować moją bieliznę. Chociaż nie — zaśmiała się. — trochę skrępowania zawsze jest zdrowe.

Fogarty nie był jej aktualnym zmartwieniem.

Nie mówiła nic, jedynie w pamięci zanotowała, by wepchać kilka dolarów do jej schowka w samochodzie, gdy nie będzie patrzeć. Chociażby za benzynę, która przecież nie rosła na drzewach. To byłoby wyjątkowo głupie, gdyby rosła. Również bardzo niebezpieczne, co gdyby uderzyłby w nie piorun?

Co? — spytała, wyrwana lekko z zawirowań przemyśleń na temat logistyki ropy rosnącej na drzewach. Okazało się, że Thea zrobiła, co mogła i nastąpił teraz etap "holowanie". Jak się miało zaraz okazać — niezbyt udolnie. Każda usiadła w swoim samochodzie, Thea jako przewodniczka ruszyła pierwsza i jechały tak, aż w pewnym momencie przestały jechać. Widziała jedynie zarys sylwetki koleżanki i słyszała przez otwarte okno salwę chińskich przekleństw.

Kurwa. Dupa. No i chuj.

Klakson przypieczętował ich nędzny los.

Wysiadła więc ze swojego metalowego narzędzia nieszczęść i udręki. Aaron zawsze na niego narzekał — twierdził, że może jej kupić lepszy, ale ona nie chciała tego słuchać. Był on dla niej namiastką domu, gdy prawdziwy ją zawodził. Dave oprócz niewątpliwych dreszczy pod tytułem "jestem w towarzystwie creepa", podarował jej również możliwość ucieczki, której same nogi niekoniecznie mogły jej zagwarantować. Oczywiście, najlepszą formą spierdolenia i zostawienia swoich problemów za sobą, był ogon.

Ale on przychodził z własnym, zupełnie innym bagażem emocjonalnym.

Teresa co...? — spytała zdezorientowana, rozpoznając jedynie imię pewnej blondynki, którą obie posiadały w swoim kręgu znajomych. Nie wiedziała jednak, czemu Thea miałaby się do niej teraz modlić, odwoływać czy — wręcz przeciwnie — przeklinać. Nie było jednak czasu na pytania, gdyż los zrzucił na nią kolejną tragedię. Być może największa tego wieczoru.

Jebany Footloose.

Dokładnie zero przecinek trzy sekundy zajęło jej wyciągnięcie zza pleców butelki wątpliwej jakości. Nie miała korka, jedynie nakrętkę, a na etykiecie jedno słowo "BOMBASTIC". Kolor? Wątpliwie różowy. Zapach? Wątpliwie bezpieczny.

Czyń honory — powiedziała, przekazując jej butelkę, gdy sama wróciła do swojego samochodu, by usiąść tam na masce. Było ciepło, niebo pełne gwiazd i przejrzyste, a sceneria niemal romantyczna. Jedynie w tle wył jakiś złodziej majtek, a trzydzieści kilometrów dalej Dave sprzedawał kolejny złom, kolejnej zdesperowanej dziewczynie. A one?

Im nie zostało nic, jak opróżnić wszystkie dostępne butelki.

Więc — zaczęła, ręką sięgając po wino, które niewątpliwie znalazło się w jej zasięgu. — Droga Theo. Jak tam życie? Dobrze?

Świetnie, skoro utknęłaś tu ze mną.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Dłonie dociskały ciemne gałki głębiej do oczodołów, kiedy z twardo zaciśniętymi powiekami wydała z siebie zirytowany jęk. Myślami chwytała się desperacko momentu, w którym powstrzymywała się od parsknięcia śmiechem na komentarz Lyry (do własnej interpretacji pozostawia to czy owe rozbawienie spowodowało nie pokrywające się z rzeczywistością przekonanie o uczuciach Cecila, czy nakaz o wstrzymanie się z komentarzami o jej majtkach). Ostani moment, w którym można było się śmiać. Po tym wszystko pierdolnęło.
Pełen dezorientacji głos Lyry doprowadziło do posłania jej skrępowanego spojrzenia, udekorowanego łukiem wysoko podniesionych brwi.
N-Nie, nie o to… Ugh, nawet nie będę się tłumaczyć — kolejny nędzny, pełen niemocy wydech. — Ale nie chodzi o Teresę, o której myślisz.
W obecnej sytuacji nie miała głowy do tłumaczenia chińskich honoryfikatów i zawartych w nich nieformalnych nazewnictw. Cierpliwości starczyło jej jedynie na rozwianie wątpliwości co do tożsamości kobiety, do której zwracała się niczym do Lucyfera… Czy to już bluźnierstwo?
Wzmożonymi, nieco cięższymi z kroków dołączyła do Lyry na masce samochodowej. Niedziałające samochody, choć nie gwarantowały transportu, idealnie zastępowały siedzenie. Może też leżaki widokowe. Czas pokaże.
Przejęła od Lyry butelkę Bombastica z lekkim skrzywieniem, niedorównującym jednak temu, które spięło jej mięśnie twarzy po skosztowaniu zawartości.
Smakuje jak słodzona woda utleniona. — stwierdziła, po czym wzięła kolejny łyk. Tym razem dłuższy.
Czy wino jest w stanie zawierać w sobie tak intensywną zawartość alkoholową, by wciąż być klasyfikowanym jako wino? Może Lyrze ktoś opchnął butelkę taniej wódki z podmienioną etykietą. A może mają właśnie przed sobą rzadki rarytas zwany winem spirytusowym sprowadzanym z dalekich krajów, co byłoby jednoznaczne z tym, że każdy wykręcający wnętrzności łyk należy cenić. W każdym z tych wymyślonych na szybko scenariuszy, ostatni akt jest taki sam. Spijają się na umór.
Chyba zawsze na to pytanie odpowiadam tak samo — zaśmiała się. — Praca, praca i praca. Choć dzisiaj przynajmniej wydarzyło się coś ciekawego.
Gdy tylko butelka “wina” znowu trafiła w objęcia jej dłoni, trzymając za seledynową szyjkę, pociągnęła kolejny łyk. Mimo że tym razem powinno się go raczej sklasyfikować jako łyczek. Może i potrzebowała trochę więcej alkoholu w organizmie by zostawić niefortunne incydenty za sobą, ale silnego porannego posmaku spirytusu wolałaby uniknąć.
Małżonka zmarłego zemdlała jak nagle poluźniła mu się szczęka. Wiesz, to się czasem dzieje, ruchy pośmiertne, skurcze włókien mięśniowych i tak dalej… No i bidulkę musieliśmy wieźć na SOR. Bardzo niefortunne. Czy dziś jest niedziela?
W niedzielę zawsze się coś odpierdalało.
Ale poza tym mam za sobą dość nudny tydzień. A jak u ciebie? Trzymasz się?
Dopiero w momencie gdy słowa opuściły jej usta zdała sobie sprawę, jak nieodpowiednio w obliczu ostatnich wydarzeń sformułowała pytanie. Zdaje się że hierarchia Thei po alkoholu zostaje zachwiana, na pierwszym miejscu lekką ręką stawiając działanie. Myślenie o skutkach jakoś na czwartym. Było już trochę za późno na odwrót, więc była zmuszona udawać, że wszystko poszło tak jak powinno. Siląc się jedynie na wymamrotanie niemrawego “Przepraszam” i podanie jej z powrotem butelki.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Ile masz w życiu różnych Teres? — spytała, tonem sugerując, że jedna Teresa zdecydowanie wystarcza. Zazwyczaj.

Mogły siedzieć właśnie na najdroższym leżaku w ich życiu z widokiem na nocne, ogwieździone niebo — można by się pomylić i nazwać to wszystko luksusem. Być może luksus to tak naprawdę przyjaciele znalezieni po drodze? Tym ckliwym akcentem, obserwowała, jak twarz koleżanki zmienia się pod niewątpliwie intensywnym smakiem bombastycznego wina.

Podwinęła nogi i oparła podróbek na kolanie.

Nie zapytam, skąd wiesz, jak smakuje woda utleniona i to w dodatku słodzona. — Może Thea była wyjątkowo ciekawym dzieckiem, które głęboko wyznawało zasadę surowego empiryzmu. Lyra, będąc brzdącem, tylko raz popełniła ten błąd i sprawdziła, czy piaskowa babka smakuje tak samo, jak taka z cukierni. Nie za bardzo.

Przejęła butelkę, kosztując czy faktycznie może smakować tak, jak wyobraża sobie, że smakuje woda utleniona. Smakowało jak jeszcze pół butelki i zacznie śpiewać Footloose, ku goryczy Thei. Ta, jakby wyczuwając szykujący się w jej stronę przekręt, zaczęła opowiadać o wyjątkowo paskudnych szczegółach pracy grabarza. Lyra wykręciła twarz, niemal w ten sam sposób, co na smak udawanego-wina, które piły.

Fuj, nie chcę sobie tego wyobrażać.

Za późno. Przez myśl przemknęło jej, jakie ruchy pośmiertne wykonywał Aaron. Czy napięła mu się szczęka w ten sam sposób, co gdy blefował w pokera? Był w tym okropny, zawsze z nim wygrywała. Może zacisnął dłoń, jak wtedy, gdy oglądali horror klasy D, a on udawał, że się nie boi. Może otworzył usta, wypuszczając z nich ostatnie Ophelia w swoim życiu. Szukała pocieszenia w tym kłamstwie — oboje szukali.

Tak, dzisiaj niedziela. Albo może już poniedziałek? Nie mam zegarka — ukryła skrupulatnie pod uśmiechem wszystkie swoje myśli, uznając je za swój ostatni, pośmiertny ruch. Jej związek umarł, musi przestać go wygrzebywać ze zbitej ziemi.

Z jakiegoś powodu samo pytanie ją rozśmieszyło. Rozśmieszyło tak mocno, że wybuchnęła histerycznym śmiechem, w dłoni trzymając butelkę, która tylko jakimś cudem nie pożegnała się ze swoją zawartością przy tych gwałtownych ruchach. Jeśli zamkną ją kiedyś w ośrodku zamkniętym, to będzie pewnie historia, którą Thea opowie funkcjonariuszom. Trzyma się?

Kurwa czego?

Cóż, ktoś przynajmniej zobaczył moją bieliznę, więc można powiedzieć, że jestem na dobrej ścieżce odzyskania pierwiastka życia miłosnego — nie była nawet blisko. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz ktoś ją w ogóle dotykał. Może i lepiej; może wystarczyło jej już dotyku do reszty tego pierdolonego życia.

Zazdroszczę ci — wyznała, dopiero po niecałej minucie orientując się, że może to brzmieć myląco w połączeniu z jej poprzednią wypowiedzią. — Pracy, w sensie. Jak zaraz czegoś nie znajdę, to oszaleje, przysięgam. Nie sądziłam, że tak długo będą...uważać mnie za mordercę, dokończyła w myślach. — wiesz sama.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Ciągnięty do ostatka temat Teres wpychał ją coraz głębiej w gęstniejące wokół zakłopotanie, przez co ciężej było jej składać myśli w konherentnie współgrającą całość.
Zazdrosna?
Liczyła, że na tym zakończy.
Porównanie alkoholu z niemiarodajnym procentem stężenia etanolu do budzącej równie skrajne reakcje wody utlenionej, bynajmniej nie zrodziło się z jej zamiłowania do upijania owej. Choć biorąc pod uwagę jej znacznie osobliwe decyzje życiowe, nie winiłaby Lyry, gdyby ta myślała inaczej. Czy łyk niestworzonej do spożycia wody utlenionej nie wyżłabiał ścieżki losu równie głęboko, jak powzięcie zawodu grabarza? Jak przerwanie miłostek z edukacją będąc na tyle głodnym wiedzy co ona?
…Efektem ubocznym wypicia Bombastica, w ilościach dowolnych, musi być niepohamowana potrzeba oddawania się bezładnym kontemplacjom.
Przynajmniej tak tłumaczyła sobie ów pogmatwane lęgowisko myśli, ledwie luźno splątane z wodą utlenioną i jej hipotetycznym smakiem.
Na opieszale upijany roztwór etanolu z etanolem można by też zrzucić gafę, której tak lekkomyślnie dopuściła się Thea. Na ten ochoczo rozsupłany jęzor, który palił nie tyle od alkoholu, co chęci bajdurzenia o tym, co zna najlepiej. Jej życie, w prawdzie, kręciło się wokół pracy—tego gorowo-trupiego zawodu, o którego kuriozalności i makabrze można było chwilami zapomnieć.
Ja… — wydusiła, po czym przetarła twarz dłonią, jakby próbując rozbudzić się z mrowia myśli. — Przepraszam. Znowu.
Ale przynajmniej sprawiła, że się zaśmiała… Prawda?
Lecz co to za śmiech, skoro nie sposób odszukać w nim wesołości. Tylko pogłębił jej poczucie winy i odcień czerwieni kolorujący jej uszy. W miejsce upajającego napoju, swój nietakt postanowiła wytłumaczyć raczej stosunkowo krótkim okresem znajomości z Lyrą. W końcu powściągliwość powinna rozwinąć się u niej z czasem.
Odchrząknęła, poprawiając się na masce samochodu. — Jak będziemy kiedyś wystawiać Draculę na cmentarzu, to cię polecę. — powiedziała, siląc się na uśmiech.
Przez lata pracowała w tym samym, porastajacym grobami i łzami miejscu. Tak długo, że zaczęła jakby zlewać się z zimnym, cmentarnym gruntem. Trzy lata spędzone jako grabarz nie były w żadnym razie najdłuższym ze staży, jednak w trakcie tego czasu doświadczyła tak intensywnych chwil, że stopniowo zaczynała zatracać pamięć o tym, jak to jest być pozbawioną pracy. Na miejscu Lyry, z pewnością już dawno postradała by zmysły.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Nie pamięta zbyt wielu momentów, gdy była zazdrosna. Był jeden, gdy pozostawiona sama sobie w mlecznym barze, patrzyła na dziewczynkę mniej więcej w jej wieku, która siedziała ze swoim ojcem trzy stoliki dalej. Ten pogłaskał ją po włosach, całując delikatnie czubek jej głowy. To wspomnienie wyryło się w niej tak wyraźnie, chociaż do dzisiaj nie jest pewna, czy jest prawdziwe. Równie dobrze mogła zobaczyć je w filmie, ale uczucie, które w niej wzbudza, udawane nie jest.

O Teresę, Cecila czy kogokolwiek innego w jej życiu, nigdy nie miała potrzeby czuć zazdrości.

Spragniona — odpowiedziała, aby nie musieć ciągnąć tematu liczby Teres w życiu Thei. Głównie dlatego, że życie Thei było jeszcze tajemnicą dla Lyry, więc bardzo starała się ograniczyć poczucie, że jest w nim intruzem. Nie miała w zwyczaju, ciągnąc kogoś za język, doskonale znając potrzebę przykrywania się kocem własnych sekretów.

Przestań przepraszać, po prostu pij więcej.

Gdyby wymagała przeprosin za każdy nieprzemyślany komentarz w jej stronę, nigdy nie rozmawiałaby o niczym innym.

W duchu myśli, aby dawać przykład swoimi czynami, sama upiła łyk tak potężny, że przez chwilę miała okazję przypomnieć sobie, ile ludzie są w stanie wytrzymać pod wodą bez oddychania. Potem oddała bez wahania butelkę w ręce Thei, plecami kładąc się na masce samochodu. Była wciąż nagrzana od słońca i całkiem wygodna, jak na metalową blachę.

Opowiadałam ci kiedyś — zaczęła, doskonale wiedząc, że nie opowiadała. — o moim ostatnim przesłuchaniu?

Gwiazdy świeciły naprawdę mocno, gdy były tak daleko od miasta.

Teraz już nawet nie pamiętam, do czego ono było. Nowa sztuka, reżyser dopiero debiutował, ale widać było, że wie, czego od teatru chce i nie była to szybka sława w gazecie. Poszło mi zajebiście — Lyra nie miała w zwyczaju sięgania po fałszywą skromność. — Naprawdę zajebiście, byłam pewna, że dostanę tę rolę.

Ostatnie przedstawienie, w jakim grała, dobiegało już końca, więc ona rozglądała się za nową pracą. Tak to działało — kończysz jedno, zaczynasz od razu drugie. Za długo wypadniesz z rytmu i mogą cię szukać na masce samochodu z Bombastickiem w ręku. Wtedy nawet nie brała pod uwagę możliwości, że za rok może nie grać. Nawet gdy kłóciła się o to wieczorami z Aaronem, perspektywa, że miałoby stanąć na jego, była zwyczajnie absurdalna.

Po moim trupie, mówiła. Byłoby to naprawdę zabawne, gdy nie—

Zadzwonił tydzień po śmierci Aarona. Powiedział, że przeprasza, ale nie może sobie pozwolić na złą prasę wokół swojego debiutu.

Powiedziała mu, że rozumie i że może znowu będą mieli okazję kiedyś pracować, gdy to wszystko się uspokoi. Nadal czekała.

Gdy to wszystko się uspokoi.

Chwilę po prostu patrzyła się w niebo, machając nogą, która zwisała jej z maski samochodu. Pomyślała, że to bardzo ciepła, letnia noc. Mogłaby ją tu spędzić — pod otwartym niebem i szumem oceanu w tle. Z daleka od niewielkiego pokoju w Sonk Road oraz ciężkiego truchła wspomnień, które czuła na sobie za każdym razem, gdy łóżko skrzypiało pod wpływem jej ruchu.

Teraz twoja kolej. Historia za historię, Thea.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Thea Sheng
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
ANATOMICZNA : 5
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 176
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 8
WIEDZA : 10
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t209-thea-dawei-sheng
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t352-thea-sheng#1042
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t351-skrzynka-thei-sheng#1041
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f103-zapyziala-kamienica-13-6
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1061-rachunek-bankowy-thea-sheng#9114
Było wiele składowych obecnej rzeczywistości, których nie była w stanie pojąć. Dlaczego ludzie tak chorobliwie pragną postrzegać świat w czerni i bieli, dlaczego godziwość karana jest cierpieniem, dlaczego Footloose cieszy się tak przytłaczającą popularnością (a zakładała, że nie ze względu na fenomenalny utwór Bonnie Tyler) i dokładnie co tak paskudnie szyderczego kryło się za nieosiągalnością perfekcji. Realny świat coraz częściej przypominał niedbale napisaną powieść—pełną defektów, pytań ogołoconych z klarownych odpowiedzi i przytłaczająco kuriozalnych bezsensowności; frustrującą z każdą przewróconą stroną i dowodnie niewartą swojej ceny.
Rozumiała natomiast dlaczego najuczciwiej z samą sobą czuła się na rozgrzanej masce samochodu, z obłudą wina w krwioobiegu i prawdziwą gwiazdą u boku.
Lyra zawsze błyszczała trochę jaśniej, niż była skłonna przyznać. Byłaby fantastyczną Miną i jeszcze lepszą Lucy, co Thea rozpoznać potrafiła nawet oklejona cienką warstewką potu i gęstym, alkoholowym roztargnieniem—osiągając szczyt absurdum w swojej zdolności do dostrzegania talentu tam, gdzie osoby ze znacznie obszerniejszym rozumieniem teatralnych realiów pozostawały ślepe. Być może była zbyt subiektywna w swoich opiniach, a może to wysoka zawartość alkoholowa Bombastica sparowana z duchotą letniej nocy wgłębiały się w jej sentymentalności i sympatie.
Lyra była fantastyczną aktorką i jeszcze lepszą osobą, co najlepiej ocenić mogła jedynie osoba z intuicją rozwiniętą latami egzystowania między bytnością a wyobrażeniami.
Jego strata.
Funkcjonowanie w społecznych cieniach nie pozwalało jej dostrzec wyższości renomy nad zwyczajną ludzką przyzwoitością. Choć, podobno bezmyślność i niewiedza były integralną częścią jej natury—bytowały w obrywach osobowości do momentu absolutnego zaaklimatyzowania. W pewnym stopniu, ignorancja była komfortowa.
Równie wygodna co zastępujące kanapę auto oraz powstała z milczenia enigma.
Zamknięte dotąd chęcią zgłębienia charakteru przedmówczyni, usta Thei uchyliły się pod napływem krótkiego śmiechu. W nieoczekiwanie objawionym się poczuciu nieadekwadności każde wspomnienie wydawało się rozmyte i wyblakłe.
Nie wiem, co mogłabym opowiedzieć — przyznała, zawieszając wzrok na zwisających z samochodowej maski kończynach. — Jesteś chyba pierwszą osobą, która chciałaby wiedzieć.
Gdyby Lyra spytała o prace domową z biologii, odpowiedziałaby bez zawahania. Gdyby interesowały ją niuanse i makabreski charakteryzujące martwych i zaświaty, buzia nie zamknęłaby jej się do momentu, w którym niebo pokrywa się barwami pomarańczy i różu.
Trochę odstaje od innych, więc…
Więc nie pozwalano jej się mieszać.
I na myśli nie miała nawet swojego pochodzenia (choć i ono odbijało się piętnem na tym, jak ją widziano), a ogół dziwnostek i atypowości okalających jej osobę; tak barwnie ujaskrawiających się w tłumie lubującym się w czerni i bieli. Przyjaźnie naturalnie nie przywierały do niej z taką łatwością, jak przesiąkliwa powierzchowność koleżeństwa i przemijalność znajomości.
Desperacko chwyciła się pierwszego lepszego wspomnienia, które nie zostawiłoby Lyry odosobnionej w na tyle subtelnym obnażeniu:
Kiedyś koleżanka z klasy zaprosiła mnie do siebie na czternaste urodziny. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo kiedy zjawiłam się na miejscu okazało się, że specjalnie podała mi zły adres.
Czternaście to dziwny wiek, jednak nie na tyle, by urządzać przyjęcia w budynkach przeznaczonych do rozbiórki.
Powinnam była się domyślić — na to, jak i wiele innych dotykających ją niesprawiedliwości, Thea zwyczajnie wzruszała ramionami. — W końcu nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiałyśmy.
Thea Sheng
Wiek : 26
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : saint fall, deadberry
Zawód : grabarz