Nie ma nawet siły na zmęczony uśmiech, kiedy Ronan każe jej wytrzymać jeszcze trochę. Fiona nie zamierza nawet marnować sił na odpowiedzi. Owszem, pokłada w nim i w Matce całkiem sporo nadziei, ale jednocześnie Fiona jest w pełni świadoma, że wszystko może pójść nie w tę stronę, co potrzeba. Czuje, jak krew odpływa z jej twarzy, gdy atak Ronana się nie udaje. Mimo to jednak o dziwo nie ogarnia jej zwątpienie - musi komuś wierzyć i ufać, krótkie modlitwy w myślach były jedyne, co im zostało.
Może jednak myliła się. Patrzyła, jak zaklęcie dociera do lwa i... było po wszystkim. Przetrwali. Na drżących nogach zrobiła dwa kroki w tył, by oprzeć się plecami o ścianę korytarza i zjechała na posadzkę, przez chwilę nie dowierzając, że są jeszcze cali.
-
Sanaossa. - musiała się wziąć w garść i chociaż trochę się podleczyć. Miała nadzieję, że to zadziała. Przynajmniej teraz nic im nie dolegało.
PŻ lwa Ronana: 12
PŻ lwa Fiony: 44 - 30 = 14
PŻ Fiony: 86
PŻ Ronana: 127
Sanaossa (st 50)| k100Ronan i Fiona wracają do tematu