Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
12 czerwca 1985, akceptowalne godziny wieczorne Niczego nie żałowała bardziej, niż tamtej rozmowy sprzed kilku dni. Gdzie ona w ogóle miała rozum?! Jak chciała z kimś pogadać, to trzeba było zadzwonić do kogokolwiek innego, a nie do niego! No ale mleko się rozlało, warunki przypieczętowane i zostawało teraz znaleźć kogoś, kto jej pomoże w spełnieniu tych warunków. Philip wydawał się być świetnym wyborem, a poza tym... cóż, poza tym był rodziną. Na Fiona nawet nie liczyła, że telefon odbierze, zresztą była nadal wkurzona za ostatnie. Upewniła się, że godzina jest adekwatna, zrobiła sobie gorącej herbaty i... wykręciła numer. W głowie miała już skuteczną wymówkę najnowszego pomysłu, miała jedynie nadzieję, że Philip nie będzie drążył. Może go zajmie czymś innym najwyżej. - Óiche mhaith, Philip. - przywitała się miękko. - Cóż słychać u mojego ulubionego kuzyna? |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
Wieczorne wiadomości szumiały w telewizorze, atłasowa poduszka Galileusza raziła pustką, a Philip właśnie otwierał butelkę Adamsa, kiedy telefon w salonie — gabinecie i jednej z łazienek — rozerwał spokój tego wieczoru. W pierwszym odruchu Duer postanowił go zignorować — podzwoni i zaraz przestanie. A co, jeśli to— Nagle podniesienie słuchawki stało się tak naturalne, jak podpisanie kolejnego czeku. — Tak, słucham? — trochę niewyraźne, bo gwint butelki wciąż znajduje się w zbyt bliskim sąsiedztwie ust, które już po pierwszym słowie — z drugiego końca kabla — krzywią się w grymasie irytacji. Pieprzeni naciągacze. Jak grzecznie odmówić dziwacznej cygańskiej kobiecie, która prawdopodobnie za chwilę postanowi wcisnąć mu wróżbę i amulet przeciwko złym mocom. Już wolałby nowy komplet koców z wełny alpaki albo garnków, w których wychodzi każde danie. Akwizytorzy w razie odmowy przynajmniej nie przeklinali rozmówcy trzy pokolenia wprzód— — Ach, to ty, Fiona — rozpoznanie nadchodzi w towarzystwie kolejnych kobiecych słów i Philip unosi lekko brwi. Zwykle nie spędzali środowych wieczorów na niezobowiązujących pogaduszkach. Pomyśleć, że prawie odłożył słuchawkę. — W pierwszej chwili myślałem, że ktoś rzuca na mnie cygańską klątwę. Postanawia nie pytać, co to za dziwactwo. — Co słychać? |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : deadberry
Zawód : jubiler, zaklinacz
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
Znajomy głos w telefonie, Fiona mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Philip był bardzo specyficzny, chyba jeszcze bardziej niż Hiram, ale w przeciwieństwie do Laffite Duer był rodziną. Miał dużo większy kredyt po pierwsze, że zaufania, po drugie, że tolerancji, a po trzecie, że akceptacji. Dlatego jego komentarz w kwestii irlandzkiego "dobry wieczór" Fiona kwituje w pierwszej kolejności szczerym parsknięciem śmiechem. - To irlandzkie dobry wieczór, Philip. Powitanie takie. - przetłumaczyła z dużą dozą rozbawienia. - Zaręczam ci, że nie rzucam w nim klątw. - pokręciła głową. Tylko Duer mógł wpaść na coś takiego, nikt inny. - Często podajesz Cyganom swój numer, żeby rzucali na Ciebie klątwę? - zaciekawiła się wyraźnie i z autentyczną szczerością w głosie. - Ach udało mi się uniknąć otrucia. Bardzo długa historia. A u ciebie? Jak dzisiejszy wieczór? |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
Jesteśmy w Ameryce, więc mów po amerykańsku, spływa w głąb gardła gdzieś między drugim, a trzecim pociągnięciem z butelki. Zapomniał. Albo nie chciał pamiętać o fiksacji Fiony, która najbliżej Irlandii była, pijąc zielone piwo siedemnastego marca. Na jedno wychodzi. — Książka telefoniczna — czas wydrylować temat klątw do samego końca. Czy często podawał swój numer cyganom? Raczej nie. Czy nazwisko Duer łatwo było znaleźć wśród innych numerów? Niestety tak i wcale nie musiało być zapisane złotymi literami, żeby telefon rozdzwaniał się zdecydowanie zbyt często. Może powinien zmienić numer i zastrzec jego prywatność? Do rozważenia. — Słyszałaś o takim artefakcie? To pytanie retoryczne. — Testowaliście nowe menu w Chyżym? — uśmiecha się lekko na wzmiankę o otruciu i rozciąga kabel telefonu, żeby móc wygodnie usiąść na jednym z foteli, choć w tym przypadku wygodnie jest w dużej mierze niedopowiedzeniem. Te meble zostały stworzone do wyglądania, nie pierdzenia w ich plusz. — Dopiero wróciłem z galerii. Zadzwoniłabyś dziesięć minut wcześniej i byśmy się minęli. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : deadberry
Zawód : jubiler, zaklinacz
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
Cóż, amerykańskim językiem Fiona posługuje się całkiem znośnie - a to, że czasem wstawia słowa z gaelickiego miało swój konkretny cel. Dzięki temu nie zapomni języka, w którym i tak nie ma z kim konwersować. Jedyne, na co może mieć nadzieję, to że nie przekręca wymowy. Może kiedyś odwiedzi Szmaragdową Wyspę. Teraz ma ważniejsze sprawy niż niespełnione marzenia. - Ach tak. Musisz mieć ciekawe wieczory. - a już myślała. Wprawdzie nie ma najmniejszego pojęcia, dla którego ktoś miałby dzwonić do Philipa i rzucać w niego klątwami, ale wie doskonale, że o pewne rzeczy zwyczajnie lepiej nie pytać. Zawczasu przeniosła telefon do pokoju - może wygodnie usiąść, sięgnąć po herbatę i upić kilka łyków. Krótkie poprawienie kabla sprawia, że nie zahaczy nim o kubek. - Uważasz, że ktoś chciałby zatruć nasze posiłki? - dziwi się bardzo uprzejmie. W końcu mięso mają od Carterów i Fiona nie raz widziała, że było porządne. Nawet ryby są świeże, choć spięcie tego logistyką kosztowało ją trochę gimnastyki kilka lat temu. - Możliwe, że wtedy zadzwoniłabym za pół godziny. Albo wysłała ci liścik. Ale i tak się cieszę, że cię złapałam. Widzisz, Philipie, mam pewien problem i z dużą dozą prawdopodobieństwa mógłbyś mi z nim pomóc... |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
Ciekawe wieczory były szczególnie ciekawe w dni takie jak ten, kiedy jedyne o czym marzył to butelka zimnego Adamsa i powtórka futbolowego meczu z zeszłego sezonu, ale to nie nadawało się dla postronnych uszu. Nawet jeśli te dzieliły z nim DNA. — Skoro o ciekawych wieczorach mowa — zagaja neutralnie, przeciągając moment sięgnięciem po papierośnicę i zapalniczkę, z której wykrzesuje ogień za pierwszym pociągnięciem obolałego palca. Szary dym wypełnia płuca i pomieszczenie, powoli płynąc w stronę uchylonego okna. — Kiedy ostatni raz byłaś w kasynie? To jeszcze nie propozycja, ani tym bardziej zaproszenie. Ciekawość, bo wieczór sam w sobie ciekawy nie jest, więc Philip sięga po kartę—niespodziankę. Woli to, niż tłumaczenie, że z kuchnią w Chyżym żartował i nie ma co do niej większych zastrzeżeń. Na to nie ma dzisiaj energii i upija kolejny łyk piwa, kciukiem obdzierając etykietę z butelki. — Czy ten problem ma coś wspólnego z próbą otrucia? Może polecić węgiel aktywny albo— — Jest na to kamień, koral — ładny, czerwony i drgający w towarzystwie trucizn, mimo to Philip wątpi, że właśnie o niego jej chodzi i wzdycha bezgłośnie w szklany gwint. Fantazja kuzynki nie zna granic, dlatego porzuca dalsze próby odgadnięcia jej intencji. — No, ale dobrze. Zamieniam się w słuch. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : deadberry
Zawód : jubiler, zaklinacz
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
Wraz z krótkim namysłem przychodzi refleksja, że trochę za rzadko rozmawia z Philipem. Czasem udaje się jej zapomnieć, jak bardzo specyficznym człowiekiem jest jej kuzyn. Pytanie o truciznę w posiłkach natomiast ma swoje dno - nie chodzi tu o zastrzeżenia do kuchni, co prędzej do ewentualnych dostawców. Jakby na to nie spojrzeć, próbowano otruć ją herbatą. I nie tylko nią zresztą, ale to przemilcza na wszelki wypadek. - W kasynie? - pytanie zdecydowanie jest... zaskakujące. Ale w ślad za nim idzie westchnięcie. - Dawno, Philip. Zbyt dawno. - może to sugestia, może propozycja. Fiona nie doszukuje się niczego, po prostu czeka na rozwinięcie tematu. Proste pytanie prosta odpowiedź. Bez podtekstów - niech chociaż jedna rozmowa się bez tego obejdzie. - Naah, nie. Ta próba była... powiedzmy, że wypadkiem przy pracy. Podsumujmy to w taki sposób, że niektórzy ludzie mają serdecznie nie po kolei w głowie. - przypomina sobie minę pani Yates i wzdryga się mimowolnie. Ta kobieta naprawdę była zdolna do wszystkiego. Żal jej było jedynie tej małej dziewczynki, która napisała list martwiąc się o ojca. - Koral mówisz? W sumie to wygodniejsze rozwiązanie niż zaklęcia wykrywające... Chociaż chyba bardziej przydałby mi się czaroit. Ale to tak na marginesie, nie, nie dzwonię do ciebie z zamówieniem na biżuterię. - roześmiała się szczerze, że mógł pomyśleć coś takiego. - Potrzebowałabym... w pewnym sensie... nauczyć się języka niemieckiego. Tak dla własnej satysfakcji oraz pojęcia, w jaki sposób Laffite nas obraża. Znałbyś kogoś mogącego pomóc? - zaciekawiła się lekko, sięgając kolejny raz po herbatę. |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Philip Duer
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 163
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 8
TALENTY : 30
— Szkoda — odpowiada krótko, próbując wydmuchać ustami idealne kółko z szarego dymu. Nie wychodzi mu to ani trochę, ale praktyka czyni mistrza i Philip ponownie zaciąga się papierosem. — Myślałem, że opowiesz mi, co w świecie słychać. Bliźniaki Cavanagh bywają przy tym zabawne, choć zwykle to Fionan jest skarbnicą mniej lub bardziej nieprzewidywalnych historii. Od kilku lat raczej mniej — kiedyś był zabawniejszy i według Philipa jest to przykry efekt uboczny posiadania żony, ale wnioskami nie dzieli się z Fioną. Upija za to łyk piwa z na wpół pustej butelki. Fiona nie dzwoni ani po koral, ani po czaroit. Krótka lista domysłów Duera właśnie się wyczerpała, ale może to i dobrze — bo i tak nie odgadłby jej intencji. Gwint butelki zamiera przy ustach na ledwie jedno uderzenie serca, zanim Philip ponownie wypija niemal całą jej zawartość. — Laffite i niemiecki? — brwi unoszą się leniwie, a Philip krzywi usta w grymasie. Czy oni wszyscy zdurnieli? Czy może on przegapił sezon na bycie poliglotą—obywatelem świata, bo widocznie język angielski już nie wystarcza na amerykańskich salonach Kręgu? Nieważne. Dopija tę resztę piwa z dna butelki i pociera palcami podbródek. — Oni przypadkiem nie brandzlują się do Francji i francuskiego? Podobnie jak Rousseau? Pusta butelka znajduje swoje miejsce na podłodze, tuż przy fotelu. — Poczekaj sekundę — uprzedza Fionę i pokonuje odległość salon—kuchnia—salon, żeby wrócić na fotel z nowo otwartą butelką. — Co masz na myśli, mówiąc "w jaki sposób Laffite nas obraża"? Jakie nas i dlaczego po niemiecku? |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : deadberry
Zawód : jubiler, zaklinacz
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
- Do takich opowieści nie potrzebuję być w kasynie… niestety. Co chciałbyś usłyszeć, hm? – na pewno Fionan lepiej poradziłby sobie z mnóstwem opowieści, ale Fiona tez swoje wie i swoje słyszała. Inna rzecz, że ona nie wszystkimi opowieściami dzieli się aż tak chętnie. – Już sądziłam, że pytasz po to, żeby mnie do tego przybytku zaprosić. – w głosie Fio słychać sporo rozbawienia, za to zerową ilość zarzutu, że takie zaproszenie nie padło. Ot zwykła, humorystyczna wstawka. Fiona dosyć łatwo godzi się z losem i nie narzuca ludziom na siłę. Ale za to dochodzi do wniosku, że może faktycznie to czas się rozerwać i wyskoczyć do kasyna. A jak nie do kasyna, to przynajmniej na jakiś koncert z dala od Salem i Hellridge. - Ale tak jakbyś kiedyś miał za dużo czasu, to jakąś błyskotką z czaroitem naprawdę nie pogardzę. – luźna prośba a może życzenie? Fiona nie jest z takich, którzy lubią się jakoś specjalnie narzucać. Zresztą znając życie Philip ma sporo zleceń na takie „błyskotki”, a jej się nie spieszy. Jak chyba zresztą zawsze. Ona zawsze może czekać i praktycznie się nie uskarża. - Yay. – wzdycha głęboko na pełen zaskoczenia głos Philipa. W tym wypadku także irlandzkie „tak” może wybitnie przypominać sarkazm, być może nawet tym zresztą też. Ze względu na ciotkę powstrzymuje się też przed komentarzem pod adresem klanu L’Orfevre. W zasadzie jakby na to nie spojrzeć, uraz ma tylko do jednego przedstawiciela tego rodu, ale akurat przy Philipie preferuje nie wyciągać tej sprawy. – No z tego, co mi wiadomo, niestety nie tylko. Niemiecki z ust tego… – kilka kaszlnięć zastępuje odpowiednie słowo, a Fio upija kilka łyków herbaty, by ukryć nieadekwatne zapewne wyrażenie. – słyszałam osobiście. Czekam, czekam. – moment, w którym Philip na chwilę znika z zasięgu słuchawki Fio wykorzystuje na przemyślenie tematu w towarzystwie coraz szybciej kurczącej się zawartości kubka. Wprawdzie to, że Philip będzie drążył trochę głębiej mogła się spodziewać, w praktyce… Ile tak naprawdę może powiedzieć? Ale lawirowanie w półprawdach ma opanowane do perfekcji. Wizyty w domu Yatesów się nie wyprze, faktu, że była tam z Laffite tym bardziej. Ale co było w środku… - Nas to tak ogólnie. A po niemiecku po to, żeby go nie zrozumieli, jak sądzę. Jakby na to nie spojrzeć, łatwiej znaleźć kogoś mówiącego po francusku niż niemiecku. Akurat miałam okazję kilka dni temu słyszeć, jak coś mamrotał w tym języku… Znasz mnie, Philipie. Lubię wiedzieć, co się mówi w mojej obecności. – i to jest zresztą prawda. Wiedza jest doskonałą bronią, o czym nauczyła się już dawno temu mała Fio. |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka