Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
24 maja 1985 roku, minęła dwunasta Za zamkniętymi drzwiami gabinetu świat powoli pochłania obłęd; stłumione echo rozmów, stuknięcia poluzowanych maszyn do pisania, przychodzące połączenia, wychodzące połączenia, nieodebrane połączenia, połączenia dusz i tylko rodziny rozłączone — niespełna miesiąc przed wyborami żonę pamiętam wyłącznie za sprawą fotografii na biurku. Echo sygnału przerywa dźwięk podniesionej słuchawki; nie czekam na dzień dobry. W końcu czas to pieniądz — sekundy liczę w banknotach. — Pani Carter, zgadza się? — z obserwacji, opowieści i doznań własnych wnioskuję, że należy do sortu kobiet, które cenią sobie konkrety; dobrze się składa, że mam ich całą teczkę — leży tuż obok listu od brata z prywatnym numerem telefonu pani Carter. — Richard Williamson, mieliśmy okazję wymienić kilka słów na uroczystościach pogrzebowych. Nie zajmę wiele czasu, obiecuję. Ile warte są obietnice polityka? Zależy, co akurat ma w drinku — szklanka przede mną to Perrier, zawartość alkoholu wyceniono na zero; odpowiedź na pytanie nasuwa się sama. — Nadal szukacie wolontariuszy do prac w Cripple Rock? Nie wszystko to polityka, czasem to zwykły altruizm — bez względu na autora, wątpię, by uwierzył we własne słowa. |
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Co jest, kurde, noc jest, kurde, marudzę, podnosząc słuchawkę i widząc przebłyski słońca wiszącego wysoko na niebie. Nocna zmiana w Kazamacie nie należy do najprzyjemniejszych, a ja do domu wróciłam ledwie dwie godziny temu i zdążyłam się jebnąć na łóżko tylko po to, żeby budził mnie właśnie sygnał telefonu. Pani Carter, zgadza się? Szybko orientuję się, że to nie głos Gwardzisty – oni zawsze wiedzą, do kogo dzwonią – a i tak zdawał się dziwnie znajomy. — Przy telefonie – mówię, choć powinnam spytać która?. W tym domu mieszkają co najmniej trzy. Nazwisko przedstawione przez rozmówcę wystarczająco zwraca mi przytomność. Przecieram tylko oczy dla większego pobudzenia i siadam powoli na łóżku. Teraz nie mam wątpliwości, że ten Richard Williamson trafił na właściwą panią Carter. — Tak, pamiętam. – Da się zapomnieć? Williamsoni są jedną z niewielu rodzin, z którymi utrzymujemy pozytywne relacje, co mnie cały czas zadziwia, chociaż zazwyczaj są to równi goście. Na przykład Barnaby. Zdecydowanie nie Charlotte, ale zawsze się trafi jakaś czarna owca. Pytanie płynące ze słuchawki dziwi mnie na tyle, że marszczę brwi. Nie spodziewałam się, że zadzwoni właśnie po to. — Tak – przyznaję szczerze. – Ma pan jakichś wolontariuszy? – Bo przecież nie myślę, że przyjdzie sam. Richard Williamson to polityk, oni zajmują się przemowami, nie sadzeniem drzewek i ganianiem za barghestami po lesie. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
To musi być orzeźwiające dla Judith Carter — po raz pierwszy być stroną bierną polowania. Temu konkretnemu nie towarzyszy huk strzelby; jedyną bronią są plastikowe obudowy słuchawek i skręcone kable linii telefonicznych — po którymś—z—kolei sygnale pani Carter wpada w ich sidła. Zaspana? Nie szkodzi; Richie Williamson działa pobudzająco. — Doskonale — na pierwszy czy drugie stwierdzenie pani Carter? A co za różnica; doskonale, że to ona odbiera, doskonale, że pamięta — doskonale, że mamy dokładnie cztery i pół minuty na rozmowę, która utwardzi fundamenty owocnej współpracy. Ze wszystkich zamieszkałych w Cripple Rock rodzin, każdy Williamson niechęcią darzy tylko O'Ridleyów; może dlatego, że trochę cuchną komuną? Carterowie nigdy nie mieli z tym problemów i dokładnie za to ich cenię — jeśli coś się rusza to znaczy, że można to zastrzelić. — Zapewne pamięta pani z Deadberry naszych pomocników — granatowe kurteczki wymienili na podkoszulki w tym samym kolorze; tylko slogan — Ronald Williamson na burmistrza — został ten sam. — Z chęcią oddeleguję kilku fizycznych do wsparcia w Cripple Rock. Co więcej — oczywiście, że będzie więcej; z nami, politykami, zawsze jest więcej, bardziej, lepiej (niekoniecznie w tej kolejności) — równie chętnie pojawię się z nimi ja. Na kiedy zaplanowaliście prace porządkowe? I czy — po równie hojnej ofercie — pani Carter domyśla się, że to nie altruizm przemawia moimi ustami? Fizycznie i magicznie wypadnę blado, ale kampanie wyborcze rządzą się swoimi prawami; jedno z nich zakłada robocze rękawice i sadzi krzaczki — wszystko pod hasłem Ronald wspiera dotknięte katastrofami regiony; gdzie w tym czasie jest Adams [tu wstaw zdjęcie z protestanckiego kościoła]. |
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Co to za jakieś Narodziny Aradii w maju mamy. Posrany ten rok, tyle powiem. Z nieba spadają anioły, ziemia pęka, piekło się otwiera, a Williamsonowie chcą sami sobie ręce brudzić gównem i ziemią. Tylko potem sobie przypominam, że jest taki czas, w którym politycy mówią ludzkim głosem. Wybory. No tak. — Na piątego czerwca – odpowiadam mu po krótkiej chwili ciszy i wahania. Chyba jestem jeszcze zbyt zaspana na taką rozmowę. Przecieram oczy bardzo długim i natrętnym ruchem. – Chętnie przyjmiemy pomoc, tylko proszę mi za bardzo nie naśmiecić w tym lesie – dodaję żartem. Pół-żartem, właściwie. Bo rozumie pan, o czym mówię, panie Williamson? Wie pan, gdzie trafią bezpańskie ulotki porozrzucane w krzaczkach? Na pewno nie do przyszłych wyborców. A tak poza tym, niech sobie pan rozmawia z kim chce i pokazuje się jak chce. Chcę mieć las ogarnięty. I ukraść panu chwilę na porządną rozmowę o ideałach. |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii
Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
To nie wigilia narodzin Aradii, ale czuję, jakbym dostał prezent; szelest przekładnych stron kalendarza potwierdza nieuniknione — do końca czerwca każdy dzień oblepiają zarezerwowane od wielu tygodni terminy. W takich chwilach ważne są moralne priorytety — nie to, żeby politycy mieli ich wiele. — Piąty czerwca. Będę. Usta mówią jedno, dłoń notuje drugie; Larry Barry, odwołaj spotkanie ze starą McKinley, umysł myśli trzecie — porządek darzę sympatią współmierną do tej, którą zarezerwowałem dla grubych czeków. — Nie śmiałbym, pani Carter. Rodzina Williamson od zawsze ceni sobie czystość — niektórzy z nas biorą to personalnie i zostają czyścicielami; kojarzy pani mojego brata, prawda? — Wezmę sześciu wolontariuszy, nie będą wchodzić w drogę. Bo rozumie pani, o czym mówię, pani Carter? Sama ich obecność wystarczy; będą mieć urocze koszulki i szerokie uśmiechy na ustach, i dość werwy w łapach, by rąbać drewno, wywozić gałęzie albo kopać doły, a kiedy tylko ktoś w ich pobliżu pójdzie odlać się w krzaki, usłyszy radosne szczebiotanie o wspaniałej przyszłości pod władzą jedynego słusznego kandydata: naszego pana i zbawcy, Ronalda Williamsona. — Nie zajmuję więcej czasu, brzmiała pani na— Zaspaną. — Zajętą. Do zobaczenia? Pytanie retoryczne — mamy przecież zbieżne interesy. |
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji
Judith Carter
ANATOMICZNA : 1
NATURY : 5
ODPYCHANIA : 30
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 180
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 13
TALENTY : 24
Nadal mnie to kapkę dziwi; spodziewałabym się, że prędzej zajrzy do nas Barnaby niż jego młodszy brat, a tu jednak, proszę. I jeszcze sam chce wykonywać jakieś prace. Jakie prace można zlecić w lesie politykowi? Edukację podatkową sadzonek? Kiwam głową z cichym pomrukiem, który ma oznaczać aprobatę. Sześciu dodatkowych ludzi, to powinno bardzo pomóc w pracach wszelakich. — Do zobaczenia – odpowiadam krótko i mam już odłożyć słuchawkę, kiedy zew przebudzenia przychodzi zupełnie niespodziewanie; tak jak telefon od Richarda Williamsona. – A. Proszę wziąć ze sobą parę kompletów świec. Z dziedziny, z której czuje się pan najlepszy. Zabezpieczenie rytualne zawsze będzie mile widziane i raczej żaden czarownik nim nie pogardzi. — Zbiórka jest przy Carter’s Wilderness Mastery. – Nie pamiętam, czy mu to powiedziałam, ale nie zaszkodzi powtórzyć. – Widzimy się piątego, po południu. Teraz mogę odłożyć słuchawkę. Judith z tematu |
Wiek : 48
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : starsza oficer sumiennych w Czarnej Gwardii