25.06.1985
Oficer Asselin,
Twój list bije tyloma niedopowiedzeniami i kardynalnymi błędami, że nie poddam nawet w wątpliwość podłego stanu zdrowia, w jakim się znalazłaś. Wnioskuję, że masz wysoką gorączkę. Tylko dlatego, że wiem, jak pracujesz i mam świadomość tego, że dotąd nie wykazywałaś się podobnymi godnymi świeżaka zachowaniami, nie zgłoszę Sierżantowi tych niedopatrzeń. Pamiętaj, że odpowiadasz przed Nim i to Jemu raportujesz, a On nie będzie tak wyrozumiały jak ja. Dobrze Ci radzę - w raporcie dobitnie zaznacz, dlaczego zostawiłaś miejsce zarówno niezabezpieczone i bez wezwania posiłków, bo o ile nie straciłaś tam przytomności to nie widzę dostatecznego usprawiedliwienia. Dla Twojego dobra lepiej, żebyś jednak straciła.
A teraz do rzeczy i bez dyskusji, Asselin, bo majaczysz, skoro piszesz głupoty pokroju tego, że zabezpieczenie terenu oddajesz w ręce Lucyfer wie kogo, zamiast wezwać specjalistów z Gwardii, którzy dokładnie od tego są. Ostatecznie zawiadomiłaś mnie i to wystarczy, wiesz przecież jak działają procedury. Zostaną założone akta sprawy, a do misji zostaną wyznaczone odpowiednie osoby. Przy tak niebezpiecznych anomaliach czas i - na litość Lucyfera, Asselin - dyskrecja, grają kluczową rolę, dlatego napisz ten raport tak szybko, jak to możliwe, choćbyś miała znów oślepnąć. Założę za Ciebie akta sprawy i zajmę się anomalią.
Podaj pełne dane dot. nazwisk. Zarówno pana Cavanagha, jak i tej zaufanej osoby. I weź się w garść, Asselin - idź do szpitala, niech Cię ktoś zobaczy, zanim wrócisz do pracy. W innym wypadku sam postaram się o to, żeby posadzono Cię przy papierkach, bez dopuszczania do istotnych spraw, póki nie będzie pewności, że znów masz jasny umysł i możesz świadomie odpowiadać za swoje decyzje.
S. Verity