Hiram Laffite
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 172
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
First topic message reminder : Oranżeria Imponującej wielkości konstrukcja z białej cegły, szklanym dachem i szerokimi oknami, gdzie zachodnią ścianę zdobią ruchome witraże przedstawiające motyle. Jest, przez swoich właścicieli, nazywana prełą w kronie całej rezydencji oraz miejscem relaksu. Skupia na sobie uwagę gości posiadłości, gdyż sama w sobie zastępuje przydomowy ogród. Pod jej wysokim sklepieniem schronie odnalazły egzotyczne rośliny, takie jak lykorisy, wistarie czy calliandrie. Dodatkową atrakcją są motyle, które można tam spotkać, zwłaszcza w sezonie późnowiosennym bądź letnim. |
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : STARSZY SPECJALISTA KOMITETU DS. BEZPIECZEŃSTWA MAGICZNEGO
Min-Ho Song
ODPYCHANIA : 10
POWSTANIA : 5
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 167
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 13
TALENTY : 17
Kobieta powinna zwracać uwagę na godzinę, ponieważ jej beztroska względem czasu i przestrzeni mogła doprowadzić do tego, że utknie na całą noc w mieście. Musiałaby wtedy czekać na wczesny poranek, aż pierwszy autobus zabierze ją do domu. Niestety, często miała problem z pojęciem czasu - płynął dla niej inaczej, przez co zawsze była albo spóźniona, albo za wcześnie. Teraz jednak świat oranżerii sprawił, że czas jakby się zatrzymał. Miałam wrażenie, że świat czeka, aż wyjdzie zza szklanych drzwi. Nie mogła pojąć, jak niektórzy ludzie mogą myśleć, że wszystko jest ich placem zabaw, że wszyscy są ich zabawkami, a oni są słońcem, wokół którego wszyscy orbitują. Na szczęście czuła się bezpieczna ze swoimi granicami. Pan Motyl chyba nie będzie na tyle głupi, by je przekroczyć. Prawda? Czy wszyscy żonaci i zamężni podchodzili do swoich związków w ten sam sposób? Czy naprawdę mogli tak lekko traktować przysięgę małżeńską, gdy na horyzoncie pojawiała się nowa spódniczka? Ta myśl nie dawała jej spokoju. Sama nie miała pewności, jak to jest. W jej świecie rodzice byli wzorem miłości i lojalności, trzymając się razem mimo przeciwności losu. Jednakże wiedziała, że ta idealna wizja nie była całkowicie prawdziwa. Ojciec zerwał czerwoną nić przeznaczenia z matką w sposób gwałtowny i samolubny. To było bolesne, ale z drugiej strony, zdawała sobie sprawę, jak wojna koreańska i jej konsekwencje odcisnęły piętno na jego umyśle. Wojna wprowadziła w jego życie chaos i traumę, z którymi musiał się zmagać. W pewnym momencie presja była tak ogromna, że nie był w stanie sobie z nią poradzić, choć starał się ukrywać swoje cierpienie, by nie martwić bliskich. Myślała o tym, jak ludzie potrafią ukrywać swoje najgłębsze bóle i walczyć z nimi w samotności. Ojciec, mimo miłości do rodziny, nie mógł udźwignąć ciężaru swoich doświadczeń. Czy inni ludzie również skrywali podobne historie? Czy ich lekkość w podejściu do małżeńskich przysiąg była tylko fasadą, za którą kryły się niewypowiedziane tragedie? Napięcie było wyczuwalne, chociaż każdy z nich odczuwał je inaczej. Ona nie czuła go tak jak Hiram, lecz miała wrażenie, że dwa światy są bliskie kolizji. I wtedy to się stało. Jego dotyk, te delikatne, zadbane dłonie, jakby nigdy nie zaznały ciężkiej pracy, były miękkie i ciepłe. Jego uśmiech, choć zapewne chciałby, aby był szczery, dla niej wyglądał jak element jakiejś maskarady. Nie umiała powiedzieć, dlaczego tak myślała. Jakby to on był królem tej sceny. Nie wiedziała, co robić. Był za blisko, zbyt blisko. Czuła jego oddech na swojej skórze, a ciepło jego ciała stawało się niemal namacalnie przytłaczające. Jej myśli galopowały, nie wiedząc, jak poradzić sobie w tej nowej sytuacji, którą wyobrażała sobie z kimś zupełnie innym. Pan Motyl był obcym, który miał zniknąć dla niej jak sen. To był zły pomysł, by pozwalać mu tak głęboko wtargnąć do jej myśli, które mogły teraz zacząć błądzić w niewłaściwe rejony. Nie chciała, aby Pan Motyl utknął w jej głowie na zawsze, bo prawdopodobnie nigdy więcej się nie spotkają. Nie chciała tego. Zadrżała lekko, czując, jak blisko jest. Dyskretnie wycofała podbródek z jego dłoni, choć zrobiła to chyba zbyt gwałtownie, bo straciła równowagę. Tym razem jednak nie upadła. Czuła jego ciepły oddech na swoim karku, co sprawiło, że serce zaczęło jej bić szybciej. -Lila? Hmm, to na pewno przyjemniejsze imię niż Maria - powiedziała z lekkim uśmiechem, starając się ukryć strach, który przed chwilą ją ogarnął. Czy zdradziła swoje imię? Tak jakby. Skoro miała go zobaczyć tylko raz, wolała użyć swojego angielskiego imienia, którego używa na co dzień w kontaktach z ludźmi. Mogła powiedzieć swoje prawdziwe imię, które było łatwe do zapamiętania, ale często słyszała jego różne wariacje. Poza tym, tak pozostanie anonimowa dla Pana Motyla. W końcu Marii jest więcej, więc musiałby naprawdę się postarać, żeby ją znaleźć. Jego bliskość była oszałamiająca, a ona czuła, jak napięcie między nimi rośnie. Pan Motyl był jak sen, który mógł szybko zniknąć, a ona nie chciała, by zostawił trwały ślad w jej myślach. Ale teraz, gdy ich ciała były tak blisko siebie, było to trudniejsze niż kiedykolwiek. Nie była gotowa na ryzyko, nie tak jak Hiram. On nie interesował jej w sposób, w jaki by chciał. Hiram chyba był przekonany, że każda kobieta nie jest w stanie oprzeć się jego urokowi, że potrafi nagiąć wszystkich do swojej woli. Niestety, ona była jak kwiat, który mimo wszystko uparcie rośnie, niezależnie od tego, co napotyka na swojej drodze. Może rzeczywiście ucieczka z tego tajemniczego ogrodu była teraz najlepszym rozwiązaniem. Traciła pewność siebie i zaczynała obawiać się, co może ją tutaj spotkać. Bała się, że zaraz wejdą w grę inne środki perswazji, a wtedy sytuacja stanie się naprawdę problematyczna. Zrobiła kilka kroków do tyłu, starając się na nowo oddzielić ich od siebie odległością. Czuła, że musi uciec, zanim będzie za późno. Serce biło jej coraz szybciej, a myśli chaotycznie krążyły wokół jednego: uciec stąd, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. Pan Motyl, mimo swojej pewności siebie, nie zdawał sobie sprawy, że nie była gotowa na jego gry, nie była gotowa na jego dominację. Chciała tylko spokoju i bezpieczeństwa, a on był zagrożeniem dla tego, co dla niej ważne. Dlatego zrobiła kolejny krok do tyłu, czując, że musi się bronić, zanim będzie za późno. |
Wiek : 29
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Artyska, kartowróżka, medium, pracowniczka atykwariatu
Hiram Laffite
ILUZJI : 5
ODPYCHANIA : 20
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 172
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 3
TALENTY : 17
Oranżeria - przejaw ekstrawagancji swoich właścicieli, przenosił w zupełnie inny wymiar, gdzie upływ czasu zwalniał, dopasował się do spokojnego rytmu wybijanego przez serce. Cisza, przerywana wyłącznie przez szelest motylich skrzydeł, nie burzyła harmonii spokoju. Gra, jaka się między nimi wywiązała toczyła sie wyłącznie w jego głowie; Lila nie sięgnęła po to, co zakazane; nie uległa pokusie; może wcale jej nie czuła, może słowa, jakie z siebie wyrzucała, były tylko nieprzemyślanymi, górnolotnym frazesami, równie kruchymi, co ona? Strach, który ujrzał w jej spojrzeniu, potwierdził tę teorie, ale nie zdołał ugasić tlącego sie w nim pragnienia, gdy ich usta znalazły się tuż obok siebie. Nie pogłębił uścisku, gdy odsunęła dyskretnie, ale wyczuwalnie podbródek. Instynktownie objął dłonią jej ramiennie, by uchronić ją przed kolejnym upadkiem; temu gestowi nie towarzyszył żaden cel, a refleks, impuls, który sprawił, że nie pozwolił jej stracić równowagi. Poczuł pad palcami sztywność jej mięśni, które, najprawdopodobniej pod wpływem jego nagłej bliskości, uległy paraliżowi napięcia. - Było blisko - głos nadal miał zniżony do szeptu, a do spojrzenia zajrzały cieplejsze refleksy, które ociepliły stal w jego spojrzeniu, gdy wygiął usta w pozornym uśmiechu, nieco głębszej, bardziej wiarygodnej imitacji równie cichego, co szelest wiatru, grymasu rozbawienia; grymasu, który nie miał nic wspólnego z sardonicznością. Jeszcze przez chwile - ułamki sekund, pięć uderzeń serca i dwa oddechy później - podtrzymał z nią kontakt wzrokowy, jednak w końcu, zanim w głowie narodziła się kolejna niewybredna myśli, wycofał obie dłonie i żałował, że marynarkę porzucił kilka metrów dalej; zatęsknił za zawartością lewej kieszeni. - Pozwól zatem - struktura naruszonych przed lata struny głosowych dała o sobie znać w formie charakterystycznej, nieprzyjemnej w brzmieniu chrypie - że drogę do moich myśli odnajdzie imię Lila. Maria, surowe w brzmieniu, było pozbawione enigmatyczności, tajemnicy, która pojawiła sie w oranżerii, wraz z jej obecnością. Chociaż mógł zacisnąć dłoń na jej nadgarstku i przycisnąć swoje usta do jej ust, by spełnić swoją zachciankę, by wziąć to, na co miał ochotę, zwrócił jej to, o co tak zabiegała - przestrzeń osobistą. Nie chciał pozostawić po sobie pustki w jej spojrzeniu i lęk przed dotykiem, jeśli mógł zająć miejsce w jej myślach. - Więcej cię nie zatrzymuję - subtelna sugestia, że na nią już pora; po co kusić los; po co igrać z jego zmysłami; po co podsycać w nim płomień. Znowu ku niej spojrzał; może powinien zaklęciem sprawić, by zapomniała o tym miejscu? Bo przecież wiedział, że nie zapomnij. Oranżeria - miejsce, jak ze snu. Miejsce, które pobudzało do życia trzymane pod sercem sentymenty. Myśl o mnie, Lilo. O mnie i o tym o ogrodzie. O motylach i pozostawionym na twojej skórze cieple dotyku. Gdy jej sylwetka, odprowadzona przez niego wzrokiem, znikała z zasięgu spojrzenia, w obszarze swoich myśli Lila mogło usłyszeć cichy, wypowiedziany damską i jednocześnie, obcą barwą głosu szept Gdy będziesz sama, pomyśl o liliach, które więdną, gdy nich nie dotrzymuje im towarzystwa i nie okazuje im czułości. Tymczasem Hiram nie mógł przejść obojętnie obok chwastu, który pojawił się w ogrodzie, w obawie, że zalęgnął się w nim na stałe. Podniósł marynarkę; wróci tu jeszcze tego samego dnia z dwoma zestawami świec w kolorze czerownym w celu objęcia przestrzeń oranżerii rytuałem ochronnymi, by zapewnić sobie spokojny, wolny od obaw sen. | zt x2 |
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Salem
Zawód : STARSZY SPECJALISTA KOMITETU DS. BEZPIECZEŃSTWA MAGICZNEGO