First topic message reminder : Leśne lustro W samym sercu gęstego lasu, gdzie promienie słoneczne ledwie przebijają się przez gęstwiny liści, stoi stare lustro. Oprawione w rzeźbioną, drewnianą ramę, na której widać ślady mchu i porostów, wydaje się być reliktem z innej epoki. Słońce, przedzierające się przez gałęzie, rzuca na nie delikatne, złote refleksy, które tańczą na powierzchni szkła. Szum liści, śpiew ptaków i odległy dźwięk strumyka tworzą tło dźwiękowe, które dodaje miejscu niepowtarzalnego uroku. Powietrze jest tu chłodne i wilgotne, z nutą leśnej świeżości, sprawiając, że każda chwila spędzona przed tym lustrem wydaje się być wyrwana z innej rzeczywistości. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
26 czerwca, 1985 Las pachnie zmęczeniem; czerwiec u schyłku nielicznych dni, które mu pozostały, wypełnia powietrze spiętrzonymi kołtunami ukropu. Las zazdrośnie strzeże sekretów — nieliczne powiewy wiatru, które mogłyby poruszyć gałęziami i przewiać nagromadzony nad ściółką upał, gubią się na granicy zielonych, splątanych z sobą krzewów. Przez długi czas jedynym źródłem dźwięku jest Lanthier; podążanie tropem jednego z ostatnich barghestów, które z końcem lutego zbiegły z Rezerwatu, prowadzi w głębię Cripple Rock. Obca część lasu wzmaga czujność — zmysły, poza poszukiwaniem kępek ciemnej sierści na ostrych gałęziach, nasłuchują świstu kuli; Carterowie lubią twierdzić, że łatwo pomylić człowieka z dzikiem. W tym konkretnym przypadku byłoby to nawet uzasadnione. Zostawiany przez barghesta trop to układanka drobnych śladów — poza sierścią, zostawia zamazane odciski łap, brązowe piórka rozszarpanego bażanta, złamane gałązki wyschniętych krzewów agrestu, w które musiał zaplątać się uciekając przed zwęszonym w powietrzu człowiekiem. Po czterech godzinach węszenia, brodzenia, podążania i śledzenia, Lanthier wie, że musi być blisko; ledwie minęło południe, w lesie robi się coraz goręcej — barghest będzie szukał cienia i wodny pitnej, nieświadomy, że zyskał nowy ogon; ten ludzki i zdeterminowany. Niespełna kwadrans temu do tropu piekielnej bestii dołączył inny ślad — świeży i należący do człowieka. Odcisk niewielkiego buta wskazywał na dziecko; dokładnie tyle wystarczyło, by Lanthier zboczył z drogi i podążył za nowoodkrytą poszlaką. Odszukanie właścicielki śladów nie było trudne — nie próbowała zacierać śladów. Podeptane rośliny, nadłamane gałązki, wyraźne tatuaże podeszwy na wyschniętym gruncie; Ronan nie musi się wysilać, by zakraść się dostatecznie blisko — rozpoznanie pochylonej nad kępką roślin sylwetki przychodzi razem z przyznaniem się do błędu. Nie dziecko, ale kobieta — po prostu bardzo niska. — Zostawiasz za sobą ślady, Cavanagh — zadeptałaś grzybnię; wsparte o strzelisty modrzew ramię tkwi pod ciemnozieloną koszulą. Lanthier i las za nim wyglądają na rodzeństwo, w przeciwieństwie do lasu przed nim — gdzie porzucone meble i zepsuty sprzęt układają się w rzeźbę wzniesioną pracą rąk ludzkich; mogłaby nosić nazwę człowieczeństwo. Nietrudno zgadnąć, kto był twórcą wysypiska — tym razem na pewno nie odnaleziona miesiąc temu harpia. — Niemagiczni — zgrzyt w tonie głosu zmienia osamotnione słowo w obelgę; grymas ust nie pomaga — nie szanują nawet własnego świata. Co zrobiliby z naszym? Przygryzione wnętrze policzka zatrzymuje słowa; nie każdy był gotowy na prawdę krzeszoną przez Lilith. — Zgubiłaś coś w okolicy, Fio— Od lustra, porzuconego pośród innych śmieci, odbija się smużka blasku — moment temu, niczego nieświadoma, minęła ich młoda dziewczyna. W tych okolicach to nic nadzwyczajnego — skoro mógł dotrzeć tu śmieciarz, spacer młodych nie zaskakiwał; Lanthier mimowolnie podąża wzrokiem w kierunku, w który szła — równie mimowolnie tropi na ziemi ślady, które powinna po sobie zostawić. Lustro, tak niedopasowane do krajobrazu, nie wywiera na nieznajomej wrażenia; podchodzi do niego i— — Widziałaś? Wzrok Ronana wraca do Fiony; wydawała się realniejsza od nieznajomej, która przeszła przez taflę starego lustra, jakby była to droga na skróty do sklepu. — Ta dziewczyna— Spojrzenie — znikające pod zdumionym mrugnięciem — wraca w kierunku lustra. — Zniknęła. Razem z szansą na szybki powrót tropem barghesta. ekwipunek: pentakl, athame, zestaw zielonych świec (x2), zestaw fioletowych świec (x2), bransoleta ze srebrną zawieszką z lepidolitem, magiczna lira, kora drzewca w kieszeni tropienie | 17 + 30 = 47 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
Las zawsze jest taki sam. Cichy. Bardzo spokojny i przesycony zapachami ściółki, roślin i ulotnego aromatu świeżego powietrza, tak ciężkiego do dostrzeżenia w miastowym zgiełku. Cavanagh lubi jednak miasto, lubi szybkość jego życia, ale mimo to jej dom stoi na uboczu, wciśnięty trochę w las, okalający różany ogród. Bliskość lasu ma jeszcze jeden plus – nie musi chodzić daleko, gdy potrzeba jej katalizatorów do eliksirów. Oczywiście można by je kupić w sklepie zielarskim, niektóre z nich znajdują się nawet w tych niemagicznych, ale ile można siedzieć w piwnicy i warzyć? Czasem wyjście po katalizatory to idealny pretekst, by oderwać się od warzenia i jednocześnie nie mieć wyrzutów sumienia, że szwęda się bez celu po leśnych ścieżkach. Dokładnie tak, jak teraz. Plotki o bargestach zdecydowała się zignorować, uznając, że na pewno ktoś od Lanthierów się już tym zajął, a poza tym jakiego pecha musiałaby mieć, by trafić na bargesta w lesie, w którym od dawna zbierała niektóre składniki? Sporo było tutaj dębów i jodeł, choć czasem trzeba było się wysilić, by odnaleźć to, czego potrzebowała. Tak jak teraz – wolnym krokiem szła po miękkim podłożu, już dawno zbaczając ze ścieżki. Szukała odpowiednich miejsc, by zebrać to, co było jej potrzebne. Nie zwracała aż takiej uwagi na otoczenie, a może powinna? Ważne, że nie było z nią tak źle, by mogła zgubić się w lesie. W końcu jednak odnalazła to, czego potrzebowała. Pochyliła się nad kępką roślin, szukając sposobu, by oddzielić je od siebie, bez niszczenia składników i jednocześnie pozostałej części rośliny. Nie spodziewała się jednak towarzystwa – nagły dźwięk cudzego głosu sprawia tylko tyle, że Fi podrywa się, ustawiając ciało w pozycji do obrony, dokładnie tak, jak miesiąc temu pokazywał jej Barnaby. Dopiero wtedy przychodzi rozpoznanie, że wcale nie ma do czynienia z potencjalnym napastnikiem, a wręcz przeciwnie. - Lanthier! – oburzenie w głosie dziewczyny jest wyraźne. Zwłaszcza, że w pewien sposób Ronan zlewa się z tłem. – Musiałeś aż tak zachodzić mnie od tyłu? – nie jest na tyle głupia, by rzucać tekstem, że mogłaby mu zrobić krzywdę. Nie mogłaby. Nie ma wykształconych żadnych odruchów obronnych, a wszystko, co ma ze sobą, nie nadaje się w ogóle do obrony. Ale przynajmniej umie odpowiednio ustawić ciało, prawda? Jakiś plus. - Wystraszyłeś mnie. – mruczy, ale z wyraźną ulgą. Jasne włosy odcinają się plamą od zieleni lasu, a na piegowatą twarz wracają kolory, pokrywając policzki delikatną falą rumieńca. Błękit koszulki też się odcina – na pewno nie zdołałaby skryć się w lesie, nawet gdyby chciała. Ale przecież po co miałaby to robić? Chyba tylko po to, by znaleźć tego, który zrobił z lasu taki śmietnik. Spod sterty śmietniska wystają zmaltretowane listki, akurat te, które przydałyby jej się do procesu tworzenia eliksiru. Niestety w takim stanie nie nadadzą się do niczego, a nawet popsułyby wyrób. Cavanagh nie ma większej ochoty ryzykować czyimś zdrowiem, a już na pewno nie swoim własnym. Może i wybuchające kociołki to mit, ale kto tam może wiedzieć… - Tak. – zgadza się bez namysłu. Ronan ma rację. Nie szanują niczego. – Spójrz, co jest pod spodem. – wskazuje na smutną kępkę roślin. Fiona jest dobrym obserwatorem. Łatwo jest dostrzec, że Lanthier chciał powiedzieć coś więcej. Coś takiego, przez co jednak ugryzł się w język, więc Fi tylko patrzy wyczekująco. Jest barmanką. Potrafi zachowywać cudze sekrety, jakie by one nie były. - Nie, szukam katalizatorów… Halo? – próbuje zwrócić na siebie uwagę dziewczyny, która… idzie i znika. Tak zwyczajnie. Może to głupota, ale Fiona jest zbyt zaskoczona. - Ona weszła w lustro, Ronan. – poprawia mężczyznę, z takim samym szokiem widocznym na twarzy. Ciekawość gna ją do przodu, może nie powinna, może to zbyt ryzykowne. A jednak. Fi bez słowa rusza do skrzącego się wśród odpadków lustra – idzie i próbuje wzrokiem wyłapać cokolwiek, co wyjaśniłoby jej tę zagadkę. Zielone oczy Fi iskrzą zarówno niepokojem, jak i ciekawością. Ludzie nie wchodzą do luster ani tym bardziej nie rozpływają się tak, jak nieznajoma. Tak naprawdę Fiona nawet nie zwróciłaby na kobietę uwagi, gdyby nie przeszła centralnie po kępce roślin. A ona po prostu weszła i znikła. Ekwipunek: pentakl, athame percepcja: 75 + 20 = 95 |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Oboje widzieliście dokładnie to samo. Przed Wami, jeszcze chwilę temu, była dziewczyna. Ciemnowłosa, ale z wyglądu przypominająca archaiczny posąg. Ubrana w lekką, letnią, zwiewną sukienkę, białą, kontrastującą z jej włosami, zdawała się nie widzieć świata i jednocześnie wiedzieć doskonale, dokąd zmierzała. W powietrzu unosił się tylko dźwięk dziwnie znajomej piosenki. Ronanie, podążywszy jej śladem, dostrzegłeś, że ślady nie różnią się niczym od zwykłych, ludzkich. Pasowały doskonale do sylwetki i nie było w nich niczego niepokojącego. Prowadziły dokładnie w stronę, w którą udała się nieznajoma – a potem, za taflą szkła, już ich nie było. Fiono, Ty widziałaś dokładnie to samo, co i Twój towarzysz – dziewczynę, która, nuciwszy piosenkę, przeniknęła przez taflę lustra, aż ślad po niej zaginął. Dźwięki melodii, dziwnie znajomej, utrzymywały się jeszcze przez chwilę w powietrzu, nim zaniknęły gdzieś w oddali. Lustro wyglądało dokładnie tak samo – całościowe, duże, ciężkie, zimne, o jednolitej tafli. Oboje stoicie przed zdecydowanie magicznym przedmiotem. Możecie bliżej przyjrzeć się przedmiotowi i spróbować rozpoznać jego magiczne właściwości – próg zrozumienia wynosi 350, należy wykonywać rzuty k100 na percepcję lub teorię magii. Jeżeli chcecie spróbować rozpoznać, czym była albo gdzie ją słyszeliście, należy wykonać rzut k100 na wiedzę o sztuce. Próg rozpoznania tytułu utworu wynosi 70, rzuty nie sumują się w tym przypadku. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Szok na twarzy, zaskoczenie w spojrzeniu, strach na złożonych w okrągłe O ustach — reakcja Cavanagh to prawdopodobnie najnormalniejsza rzecz, która przydarzyła się Cripple Rock od dawna. W zmarszczonym czole Lanthier ukrywa niemy zarzut; coś o tym, że w lesie nie ma taryf ulgowych, a oczy dookoła głowy są sposobem na przetrwanie, nie figurą retoryczną. Od tyłu mógł zajść ją każdy — spośród każdy niewielu ma pokojowe zamiary. — Powinnaś się cieszyć, że to ja, a nie— Carter ze strzelbą w — Niedźwiedź. Lanthierowi pod kątem skuteczności ciosów i zamiłowania do ringu bokserskiego, od zawsze było bliżej do dzika. Dziś, zamiast szarży, wybiera kilka ciężkich kroków naprzód; gdzieś w splątanej florze kryją się zioła, które przyciągnęły Fionę do Cripple Rock — Ronan nie ma powodu, żeby nie wierzyć. Jackie też znika w lesie, by po dwóch godzinach wrócić z naręczem chwastów; kadzielnicy to specyficzni przedstawiciele magicznego rzemiosła. Alchemicy najwyraźniej postanowili zasilić to grono. Wzrok przesuwa się po ziemi, by dotrzeć do granicy lustrzanej tafli; rozmowa o katalizatorach i tym, czy Cavanagh przyjmuje większe zamówienia (po ile i czemu tak drogo) milknie gwałtownie, uciszona przez rzeczywistość. Po dziewczynie — co gwizdała, zanim zniknęła? — nie ma śladu; nienaruszona tafla porzuconego w środku lasu lustra odbija zieloną ścianę lasu za ich plecami i wygląda dokładnie tak, jak przed momentem. Jakby nic się nie wydarzyło; jakby magia była wytworem wyobraźni, nie sensem ich życia i darem, którego muszą strzec. — Weszła w lustro — kalka słów Cavanagh rozkłada zdanie na czynniki pierwsze; kiedy dwie osoby widzą to samo, nie ma mowy o urojeniach. — Sama przyznasz, że coś tu cuchnie na milę. Zaklęty przedmiot, rytuał, kolejna anomalia, która wylała się na świat w dniu rozwarcia wrót Piekieł? Odciski zostawione przez dziewczynę są po prostu śladami; zwykłe wgłębienia ludzkich nóg, wpasowane w oczekiwania sylwetki, którą stracili z oczu. Lanthier nie dostrzega momentu, w którym odległość między nim i lustrem zaczyna maleć — podążając tropem ciemnowłosej nieznajomej, zatrzymuje się niespełna dwa kroki od miejsca, w którym zniknęła. Jednolita tafla lustra nie drga, nie porusza się, nie wciąga nikogo na siłę; Ronan wpatruje się w zwierciadło, z gładkiego szkła przesuwając wzrok na ramę. Dwa miesiące temu przejścia przez grotę strzegły nieznane runy; podświadomie szuka podobnych wzorów na lustrze, chociaż zdrowy rozsądek podpowiada, że analogia byłaby cudem. — Staraj się go nie dotykać, dopóki nie będziemy mieć pewności, czym dokładnie jest — magia to dar i błogosławieństwo; magia to też broń. Ktoś mógł porzucić zamienić lustro w system obronny dla— Tego, co po drugiej stronie; dziewczyna nie rozpłynęła się przecież w powietrzu — melodia, którą nuciła, drapie teraz w płat czołowy i domaga się nazwania. Lanthier mimowolnie marszczy brwi; w Rezerwacie muzyka rozbrzmiewa rzadko, więc gdzie, na Lilith, to słyszał? percepcja na lustro | 74 + 15 = 89 wiedza o sztuce (rozpoznanie melodii) | k100 + 10 (wiedza) |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Stwórca
The member 'Ronan Lanthier' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 54 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
Szybko bijące serce powolutku zaczęło wracać do stałego rytmu, a początkowa panika… Cóż, ta zaczynała zamieniać się w klasyczną irytację zaskoczonej dziewczyny, która wcale a wcale nie chciała pokazać, że serce właśnie podjechało jej do gardła. Samoobronne ruchy nie były wystarczające na tyle, by mogła obronić się przed kimś takim, jak Lanthier. - Jedynym niedźwiedziem, którego tutaj widzę, jesteś ty. – prychnęła na niego gniewnie, ani myśląc pokazać, że naprawdę cieszyła się, że to nie było faktyczne zwierzę, tylko opiekun rezerwatu. Chociaż naprawdę mógł sobie darować zachodzenie jej od tyłu i jeszcze straszenie! Co on sobie w ogóle myślał – Fiona spiorunowała mężczyznę wzrokiem. - Acz niech będzie. Dobrze cię widzieć, Lanthier. – westchnęła delikatnie, z uwydatnionym jeszcze bardziej irlandzkim akcentem. Zawsze było go słychać, ale teraz to już wybitnie. Okoliczności przyrody były takie, jakie były – Fio rozejrzała się z uwagą, jednak niestety roślinki do katalizatorów kompletnie się skończyły. Nie było opcji, by zgromadziła ich więcej – a nie udało jej się jak na razie zgromadzić nic sensownego. Albo ich nie było albo były zwyczajnie zniszczone przez niemagicznych. Pod językiem cisnęło się bardzo wiele bardzo niecenzuralnych słów, zarówno tych po angielsku jak i gaelicku. I nawet kilka zdołało się wyrwać, a wszystko to pod adresem nieznajomej, która tak zwyczajnie była i znikła. Odwróciła się gwałtownie do Ronana, chcąc na niego nafuczeć, zanim zdała sobie sprawę, że był w takim samym szoku jak ona sama i stąd było to powtórzenie jej własnych słów. Jedynym pocieszeniem było to, że najwyraźniej nie zwariowała od tych oparów eliksirów, jak to swego czasu ktoś jej próbował sugerować. Ta dziewczyna była prawdziwa, nie wymyśliła jej sobie. - W pierwszej chwili sądziłam, że mi się w głowie pomieszało. Ale ewidentnie mamy problem. – Fiona nie lubiła mieć problemów. Lubiła szaleństwa, lubiła wygłupy, ale poważne problemy? Chyba była już na nie za stara – trzeba było się zgłosić jakieś 10 lat temu. No, może 14. Obeszła dookoła zwierciadło, krok po kroku, szukając wszystkiego, co mogłoby jej pomóc w rozwikłaniu zagadki. Patrzyła na każdy detal, każdy zakamarek, szukając wszystkiego, co odbiegało od normy. Tafla była normalna, lustrzana i nie wyglądała inaczej od lustra, które miała we własnej sypialni. - Uważasz mnie za kretynkę, Ron? Która maca wszystko, czego nie zna? – oburzyła się od razu. To, że była blondynką nie oznaczało, że była od razu idiotką. A żeby szlag go trafił. Jego i wszystkich facetów tak przy okazji. – Wiem o tym, żeby tego nie ruszać. Nawet jeśli przynajmniej na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od lustra w moim własnym domu. – tak naprawdę to strach zaczynał dochodzić do głosu, a ten przy okazji zmieniał się w irytację. Fiona nie lubiła się bać, a znikające w lustrach kobiety jednak ten strach wywoływały. Odeszła jednak od lustra pół kroku, jakby to miało ją zahipnotyzować i zmusić do dotknięcia. Gorzej natomiast miało się z piosenką – melodia tkwiła w jej głowie i odruchowo Fiona zaczęła nucić piosenkę dziewczyny. Nie musiała znać jej nazwy, ale mimo wszystko w chwili, w której złapała się na tym, co właściwie teraz robi, zmarszczyła nos i zaczęła jeszcze bardziej intensywnie zastanawiać się, czy mogła gdzieś wcześniej słyszeć tę melodię. A jeśli tak, to gdzie i jaki był jej tytuł. Percepcja: 97 + 20 (percepcja) + 29 (talenty) = 146 Suma percepcji: 89 + 146 = 235/350 Rozpoznanie melodii: k100 + 3[/u] |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Stwórca
The member 'Fiona Cavanagh' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 29 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Napięcia i spięcia — te pierwsze opuszczają zaskoczone leśnym spotkaniem ciała, te drugie za kilka momentów zmącą beztroską ciszę Cripple Rock, gdzie odległy śpiew ptaków nieświadomie koi zmysły. Gdy milkną trele, czas zacząć się martwić — obecność odległych melodii składa pozbawioną słów obietnicę; las dookoła nich chwilowo nie wyczuwa zagrożenia. Krótkie skinięcie głową kwituje sprowadzenie Lanthiera do poziomu niedźwiedzia — w innych okolicznościach uznałby to za komplement, w tych myśli zbyt uporczywie lgną do gładkiej tafli lustra, by skupić się na czymkolwiek innym. Strach Cavanagh powoli przemija — ciało podświadomie musi podpowiadać jej, że ze wszystkich mężczyzn, na których mogłaby natknąć się w Cripple Rock, Lanthier to wymarzony wybór. Drogę powrotną odnajdzie nawet w mroku, ewentualnie spotkaną bestię pewnie zna z imienia, a złotą obrączkę na palcu traktuje jak przymierze, nie puste świecidełko. Cała reszta — lustro, za którym znika nucąca dziewczyna i mnożące się odpowiedzi — to niespodzianki skrywane przez ten las. Cripple Rock wniesiono na sekretach; na kolejny z nich właśnie patrzą. — Fiona, jestem ostatnim człowiekiem w tym hrabstwie, który zarzucałby komukolwiek idiotyzm — nie z powodu wyrozumiałości i tolerancji na szeroką skalę poziomów głupoty — głównie dlatego, że sam Lanthier nigdy nie był zagorzałym fanatykiem ostrożności. Wzburzenie Cavanagh wciska między mech pod nogami; przy dwóch czterolatkach w domu, wybuchy emocji nie robią na nim żadnego wrażenia. — Wiem za to, że niektórym magicznym przedmiotom ciężko się oprzeć. Przyciągają i kradną uwagę, aż— Wzrok przesuwa się z ram lustra na nieskazitelną taflę; nie wygląda na coś, co mogłoby przepuścić żywą, nucącą dziewczynę na drugą stronę. — Nie odróżniasz tego, co prawdziwe od tego, co ukrywa się za iluzją. Może dokładnie to słowo — iluzja — jest wskazówką, za której nitkę warto złapać i szarpnięciem przekonać się, co skrywa kłębek? — Myślisz, że lustro nią jest? — jeśli tak, mają problem; Lanthier o magii iluzji wie tyle, że nigdy nie zdołał nauczyć się niczego poza kilkoma prostymi zaklęciami, które wpoiła mu Vandenberg. Może Fiona ma na temat tej dziedziny jakiekolwiek pojęcie — Ronan nie ma pewności; nie pamięta, w czym wyróżniała się w kościelnej szkółce — ale biorąc pod uwagę jej zamiłowanie do eliksirów, szanse są znikome. Zmarszczone czoło wyznacza szlak dla ciężkiego namysłu; pomiędzy próbami przypomnienia sobie, które rytuały mogłyby być wskazówką, a obchodzeniem lustra dookoła, powraca do niego echo sprzed chwili. — Jak leciała ta melodia, którą nuciła dziewczyna? Nigdy nie miał ucha do muzyki; nawet teraz — próbując zanucić to, co słyszał przed momentem — dobitnie to udowadnia. percepcja na lustro | 55 + 15 = 70 suma: 305/350 wiedza o sztuce (rozpoznanie melodii) | k100 + 10 (wiedza) |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Stwórca
The member 'Ronan Lanthier' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 82 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
Z komplementami bywa różnie, a konkretniej z podtekstami rzucanymi przez Fionę bywało różnie. Porównanie Ronana do niedźwiedzia akurat komplementem nie było, ale skoro tak właśnie chciał to traktować... Temat mimo wszystko należało porzucić. W jakimś sensie Fio cieszyła się, że nie była w tym lesie sama, a jakby na to nie spojrzeć, Lanthier był dosyć dobrym towarzyszem - przede wszystkim znał las. Oczywiście Cavanagh byłaby w stanie wrócić do domu, ale drogą, którą tu przyszła. Gdyby miała znaleźć jakąś inną mogłoby być dużo trudniej. Mając obok pana tropiciela mogła być pewna, że do domu wróci - pytanie brzmiało tylko, czy w jednym kawałku. No i przy okazji ze strony Ronana nie musiała obawiać się... czegokolwiek. Nie poszła na kurs samoobrony dla samej radości bycia zamęczonej przez Williamsona, o taki masochizm zdecydowanie nie należało jej posądzać. Jedynym zagrożeniem lasu Cripple Rock była kobieta, która zniknęła w lustrze i samo lustro. Dla Fiony to zdecydowanie było zagrożenie, jednak zagrożenie, które chciała poznać i rozszyfrować. A takie rzeczy należało robić w jakimś towarzystwie. Bezczelnie liczyła więc, że jeśli coś wyskoczy ze srebrzystej tafli, to mężczyzna będziesz potrafił sobie z tym poradzić. Fiona była w końcu alchemikiem, a nie magiem bojowym i nawet nie miała przy sobie żadnych eliksirów. Ewentualnie zawsze mogła zacząć krzyczeć, co w lesie nie było za specjalnie dobrym pomysłem. - No nie wiem. Hipokryzja w narodzie się ogólnie szerzy. Ale nie, nie planowałam go dotykać. - temperament Irlandki jest wybuchowy, łatwo się denerwuje i dosyć mocno, ale wybuch przemija dosyć szybko, gdy Lanthier łagodzi go swoimi słowami. Zresztą przecież sytuacja nie sprzyja w ogóle trzymaniu emocji na wodzy, a już na pewno nie osobie, dla której największym niebezpieczeństwem jest nieudany eliksir. Nic dziwnego więc, że emocje Fiony są trochę przesadzone - boi się, jak każdy w jej sytuacji. Dla niej to nie jest chleb powszedni. Brwi wędrują do góry, gdy do głowy zostaje dopuszczona myśl o iluzji. Iluzji albo może... portalu? - Iluzją? Sądzisz, że lustro to iluzja? Huh. Może. - w głosie Fiony słychać delikatne zaskoczenie, dopiero wtedy decyduje się podejść bliżej. Wzrok uważnie bada ramę i jeszcze uważniej sprawdza łączenie tafli z obramowaniem. - Chociaż moim zdaniem to bardziej portal. Chociaż w tym wypadku to może na jedno wychodzić. Ale to łatwo sprawdzić, nie sądzisz? - natychmiast łapie kilka listków i wyciąga je w stronę lustra, by sprawdzić, czy też przenikną przez taflę, jak wcześniej kobieta. Cały czas z głowy nie potrafi jej wyjść piosenka. Siłą rzeczy Fiona cały czas o niej myśli, cały czas próbuje dopasować nuty do tego, co mogłaby znać lub rozpoznać. Dlatego na pytanie Ronana bez namysłu zaczyna nucić melodię, jednocześnie chcąc dopasować ją do wszystkich znanych jej melodii. Odtworzenie piosenki jest ciężkie, ale nie aż tak, jak rozpoznanie utworu. - Wiesz co? Ja chyba... Nie chcę nawiązywać tego kontaktu. - rzuca w końcu, lekko nerwowym tonem. Percepcja: 79 + 20 + 29 = 128 Suma percepcji: 305 + 128 = 433/350 Rozpoznawanie melodii: k100 + 3 |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Stwórca
The member 'Fiona Cavanagh' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 11 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ronanie, kiedy poszukiwałeś w obramowaniu lustra znajomych run, które widziałeś zaledwie parę tygodni temu, słusznie zakładałeś, że ich tutaj nie znajdziesz. Rama była pozłacana, ale nie gładka. Chociaż nie było na niej znajomych run, tak znaki układały się w dziwnie znajome słowa z języka łacińskiego. Nemo potest cum deo contendere in arte quam ipse dedit – brzmiało wyrażenie, a ze swoją znajomością języka byłeś w stanie rozpoznać znaczną większość z tych słów. Nikt nie może … z bogiem w sztuce, którą … – tak brzmiało wyrażenie, które zrozumiałeś. Reszty mogłeś się jedynie domyślać. Ronanie, Fiono, burza mózgów pomiędzy Wami zbliżała Was coraz bardziej do odpowiedzi. To coś, to zdecydowanie albo zaklęty przedmiot, albo portal. Ale czy w zaklęty przedmiot można wejść? Jeśli tak – jaki jest to rodzaj czarów? Z jakiej księgi? Czy człowiek jest w stanie stworzyć coś tak potężnego? Jeśli portal – dlaczego utworzył się właśnie w lustrze wyniesionym do lasu? Obecne portale znajdowały się głębiej w Cripple Rock, w zasypanych wcześniej tunelach. Dokąd miało prowadzić to przejście? A przede wszystkim – co sprawiało, że można przez nie przejść? Ronanie, kiedy tylko zanuciłeś melodię, która zdawała się tą właściwą, coś zmieniło się w tafli lustra. Ta poruszyła się niczym zmącona upadkiem liścia woda i zdecydowanie pociemniała – ale kiedy skończyłeś śpiewać, powróciła do swojej normalnej formy. Zabawne, bo wyglądało na to, że tafla zareagowała wtedy, kiedy nieświadomie powtórzyłeś melodię Memory z musicalu, który niedawno pojawił się na Broadwayu i był niezwykle chętnie oglądany przez amerykańską społeczność aż do tej pory. Fiono, listki, które próbowałaś wsadzić, odbiły się od tafli szkła, rozpłaszczając na nich, zupełnie tak, jak się spodziewałaś. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Chwila szczerości, Cavanagh; gdzie naprawdę szerzy się hipokryzja — w narodzie czy w samym Kręgu? Kącik ust Lanthiera drga mimowolnie — od gorzkiego grymasu oddziela go tylko oddech, który łatwo zatracić między natłokiem faktów. Cripple Rock nigdy nie przestanie zaskakiwać, nawet tych związanych z nim przez całe życie; pod chrzęstem gałęzi znika waga wypowiadanych słów i inicjacje zaskoczeń. Świat kurczy się do uwagi, uwagę pochłania porzucone w lesie lustro — z pola percepcji znikają śmieci i perspektywa oddalającego się barghesta. Lanthier potrafi rozpoznać anomalię, kiedy jedną spotka; od początki maja ten las zamienił się w cmentarzysko dla wszystkiego, co wiedzieli o magii. — Portal? Jak ten rytuał w magii powstania? — o tej dziedzinie wie równie tyle, co iluzji; więc, kurwa, niewiele. Jak na głęboki las, niewiele tu natury — wszystko, co na temat magii wie Ronan, rozbija się o pozłacaną ramę i nieustępliwą taflę. Po dziewczynie, która wydawała się znikać po drugiej stronie, nie ma śladu — jeśli to naprawdę portal, musi gdzieś prowadzić. Lanthierowi nie podoba się potencjał odpowiedzi na pytanie: gdzie? — Spójrz — może to zasługa światła, które przesącza się przez gałęzie pod odpowiednim kątem; blask ociera się o pozłacaną ramę i uwydatnia cienkie nóżki liter. Ronan stawia mimowolny krok bliżej — wzrok stara się wyczytać sekret ukryty za wyrytym na obramowaniu napisem; łacinę rozpoznaje od razu — na całą resztę dopiero przyjdzie czas. — Słowa na ramie. Nemo potest cum deo contendere in arte quam ipse dedit. Z krótkiego zdania to prawdziwie martwiące zaczyna się na d; deo. Bóg. Z małej? Przypadek czy celowy zabieg? — Z łaciny jestem chujowszy niż lepszy, ale— Zmarszczone brwi zwiastują namysł; próba tłumaczenia napotyka opory w nierozpoznawanych czasownikach. — Nikt nie może— Jeśli ten napis to wskazówka, powinni skupić energię na tym, by rozpoznać, skąd pochodził; Księga Bestii? Fałszywa biblia? Inne, religijne źródła? — Z bogiem w sztuce, którą—. Mówi ci to coś? Na tym urywa się znajomość języka i pomysły, co może być źródłem cytatu — Lanthier szuka odpowiedzi w religii i w samej Fionie, na krótki moment przenosząc wzrok na nieoczekiwaną towarzyszkę wyprawy. Każde z nich szukało w lesie czegoś innego; nagle oboje mierzą się z magicznym lustrem zatopionym w ziemi, przenikającą przez tafle dziewczyną i próbą rozwikłania, co aktywowało magię, która pozwoliła jej przejść na drugą stronę. Odpowiedź na to ostatnie nadchodzi razem z melodią; nucona przez Ronana piosenka — Memory? Chyba tak; pewnie Jackie słuchała radia, kiedy zaplatała kadzidła — odciska piętno na tafli lustra. To zaczyna drgać niby pod dotknięciem niewidzialnego palca; fale niespiesznie rozchodzą się w kierunku pozłacanych ram i zastygają razem z końcem piosenki. Lanthier milczy przez moment; zaskoczenie knebluje usta, aż— — Cavanagh, widziałaś? Tafla lustra drgnęła, kiedy nuciłem — teraz zwierciadło jest tylko tym, na co wygląda; magia kryje się głębiej — i mogą się tylko domyślać, co czeka za nią. — Jeśli to sposób, że przejść na drugą stronę— Dwa miesiące temu przejście przez skałę w grocie przypłacił blizną; ukryta pod zarostem przypomina mu o ostrożności. Wtedy, po drugiej stronie, czekał na nich legendarny odyniec i dzieło upadłego anioła — co ukryto za lustrem? Lanthier w tym momencie nieświadomie podejmuje decyzję — nie odejdzie stąd, dopóki się nie przekona. Fiona ma wybór; on go stracił w dniu, w którym poprzysiągł, że poświęci życie Matce. — Powinniśmy się upewnić, czy tafla nie wpływa na żywy organizm. Zanucę, a ty spróbuj wetknąć w nią gałąź, najlepiej zieloną — tamta dziewczyna nie wyglądała na przerażoną wizją przejścia na drugą stronę; musiała wiedzieć, co ukryto za taflą. — Jeżeli uda się ją cofnąć i nie będzie uszkodzona, zaryzykuję. Magia bywa piękna, ale równie często jest niebezpieczna — jeśli zanurzenie w tafli zostawi na gałęzi albo liściach wyraźne szkody, Lanthier będzie wiedzieć, na co się przygotować. Pierwszy takt melodii znów przerywa ciszę; Ronan zamierza nucić, aż Cavanagh skończy pospiesznie sklecony plan. #1 akcja: religioznawstwo (rozpoznanie cytatu) | 11 + 10 (wiedza) = 21 #2 akcja: nucę Melody tak długo, aż Fiona wykona zadanie |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
Pewne pytania nie padają na głos, a na inne Fiona nie odpowiada, nawet jeśli czasem kusi. Hipokryzja szerzy się wszędzie; bez znaczenia jest tu środowisko, bo wszystko zależy od człowieka. Nawet, jeśli jest trochę zła na siebie za ten wybuch i irytację, czas na przeprosiny niejako minął. Istotne jesty jedynie lustro, które przyciąga wzrok niczym magnes. Jeśli nawet miała w głowie, że coś może czaić się w lesie, ta myśl samoistnie się ulotniła. A przecież na pewno są tu dzikie zwierzęta; hałda śmieci magicznie tez przestaje przeszkadzać. Jednak chociaż może mają jedną odpowiedź, tak kolejne piętrzą się same. - Tak… Te rytuały są ogólnie dwa, dwa różne. Jednym można zakląć dwa dowolne przedmioty w dwóch lokacjach, nie wiem, na przykład z domu do lasu – można się wtedy za ich pomocą przemieszczać. Tylko istnieje obostrzenie, trzeba to robić bez ubrań i nie można tak naprawdę mieć nic ze sobą. To stosunkowo łatwy rytuał. Jednak ta nieznajoma… ona była ubrana. Więc to nie to. Drugi jest trudniejszy, bo zaklina się lustra. Wtedy brak obostrzeń… Ale nie słyszałam, by trzeba było jakoś specjalnie otwierać wtedy taki portal. No i kto wyrzucałby do lasu magicznie zaklęte lustro? – magia powstania była niejako jej konikiem, w końcu była alchemiczką i naprawdę lubiła tę dziedzinę magii. Ale nie wydawało jej się, że lustro potraktowano rytuałem, nie powinno być wtedy wyrzucone do lasu no i przecież dochodziło do tego to nucenie melodii przez dziewczynę. Ale ona przez to lustro przeszła, podstawowym pytaniem było natomiast dokąd lustro prowadziło. Skierowała wzrok natychmiast na miejsce, które pokazał jej Ronan. Przy odpowiednim kącie mogła dostrzec charakterystyczne słowa, wyryte na ramie lustra. Zmarszczyła lekko brwi, próbując je rozpoznać. Niestety nic jej nie mówiły. Nawet w momencie, kiedy Ronan je przetłumaczył – niestety nie miała pojęcia, co właściwie mogło oznaczać. - Niestety nic. Ale wiem jedno, religijne cytaty na przedmiotach zazwyczaj zwiastują zagrożenie… Może po prostu sprawdzimy, czy jakieś jest? Poczekaj, rzucę zaklęcie. – zaproponowała, z niepokojem w głosie. Mogła być temperamentną irlandzką wiedźmą, ale przecież nie zamierzała się narażać. Ani Ronana, nawet jeśli ciekawiło ją, dokąd właściwie prowadziło to przejście, czymkolwiek było i co właściwie miało chronić. Bo że coś chroniło, to była pewna. Hałda śmieci, dziwny sposób dotarcia tam… - Uberrimafides. – wymówiła inkantację, mając nadzieję, że zaklęcie zadziała. Magia odpychania nigdy nie była jej konikiem, przynajmniej tyle, że coś tam kojarzyła. Te podstawy, które być może teraz się przydadzą. Przejść na drugą stronę? Ciekawość to jedno, ale Fiona patrzy na Lanthiera jak na wariata. On naprawdę chce to zrobić. Fio przygryza wargę, cały czas milcząc, ale posłusznie szuka odpowiednio zielonej gałęzi; to nie jest trudne, są w końcu w lesie, więc znalezienie takiej następuje bardzo szybko. Jakaś jej część chce odwrócić się na pięcie i odejść. Tak, jest ciekawa, dokąd prowadzi portal, ale czy stać ją, by aż tak zaryzykować? Decyzja jest prosta. Nie zostawi go przecież samego. We dwójkę będzie im prościej i raźniej po drugiej stronie, cokolwiek tam będzie. - Chyba zaryzykujemy. – poprawia mężczyznę stanowczym tonem. Jasno mówi, że skoro on idzie to Fio tak samo. – We dwójkę będzie nam… raźniej. – kończy, trochę kulawo, stając jednak tuż przy lustrze. A kiedy Ronan zaczyna nucić, Fiona powoli wkłada gałązkę w taflę, chcąc potrzymać ją w środku, a potem wyjąć i sprawdzić ewentualne zniszczenia. Plan nie jest może idealny, ale jedyny, jaki mają, patrząc na sytuację. zaklęcie: próg 30; k100 |
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Stwórca
The member 'Fiona Cavanagh' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 9 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty