First topic message reminder : Granica z Wallow Polna ścieżka, zawinięta w taflę wypłowiałej trawy, prowadzi między łanami maków, których płatki migają w słońcu niczym płomienie. W oddali, granica lasu mruga swoimi koronami, a powietrze nasycone jest wonią żywicy. Promienie słońca przepływają przez korony drzew, malując na ziemi złociste plamy. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Charlotte, byłaś przekonana, że czar się udał – czułaś pulsujące ciepło wydobywające się z pentakla, a jednak, kiedy rozglądałaś się dokoła, szukając czegokolwiek, co naznaczyłaby magia, musiałaś dojść do przykrego wniosku, że tego, czego szukasz… nie ma. Była widocznie tylko jedna droga i właśnie nią szliście. A kiedy myśleliście już, że ból głowy jest wystarczającym problemem, zaczęło dochodzić coś nowego. Spięte mięśnie, poczucie obserwowania. Zwodniczość terenu. Przejścia, które formowały się i znikały, drzewa, które pochłaniały światło… to wszystko było po prostu… zbyt przytłaczające. Wszyscy, jak jeden mąż, zaczynaliście odczuwać narastający strach, który mógłby przerodzić się w panikę. Aby opanować pojawiające się uczucie, powinniście rzucić kością k100 na siłę woli. Próg przezwyciężenia strachu wynosi 50, w przeciwnym wypadku postać odczuwa napad paniki. Charlie, Twoja kara na rzuty dotyczące percepcji zostaje zniesiona, a Mistrz Gry przeprasza za błąd. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Richard Morley
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 170
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 18
TALENTY : 8
Byłem irracjonalnie zły na siebie, że kompletnie nie byłem przygotowany na tego typu wyprawę. Przecież gdybym przyniósł aparat, można by było przetestować moją teorię. Mogłem też wziąć pieprzoną latarkę, którą oświetlilibyśmy sobie drogę, a nie byli skazani na kapryśną magię. Tyle rzeczy mógłbym przygotować… Ale cóż. Piekielna Trójca nie obdarzyła mnie darem przewidywania przyszłości. Możemy gdybać o wszystkim - na te słowa ciężko westchnąłem w głębi duszy. Teraz mamy do czynienia z czymś, co wyraźnie wykracza ponadto, z czym zwyczajny czarownik normalnie ma do czynienia. Plątanina zieleni skutecznie pożerała każdy możliwy promień światła. Miałem nadzieję, że może zaklęcie wskaże mi drogę, by w końcu udało nam się wyrwać z ciemności, lecz moje nadzieje rozbiły się, jak delikatna szklana konstrukcja, rzucona wprost na kamienną ścianę. Beznadziejny. Niezdarny. Delikatne nici magii nie chciały się splatać, wyślizgiwały się spomiędzy moich palców. Na szczęście Charlotte radziła sobie z tym o wiele lepiej. -Nie podważam twoich umiejętności, ale tu jest ciemno, tak że raczej ciężko jest sprawdzić, czy zwierzę… - Urwałem nagle, przyciskając mocno palce do skroni, starając się bezskutecznie uśmierzyć ból. Czułem, jakby wszystkie żyły w mojej głowie szaleńczo pulsowały. Żeby nie jęknąć - mocno zacisnąłem szczęki. Zęby skrzypnęły. -Chyba, jak na razie, tylko straszy - odpowiedziałem cicho. - To bardzo ryzykowne posunięcie. Nie chciałem mówić na głos, że takich rzeczy lepiej nie robić w miejscu, gdzie działa Gwardia. Czy to były jakieś zaklęcia zabezpieczające? Szlag, nie pomyślałem, żeby sprawdzić zabezpieczenia tego miejsca. Rozproszyłem się… a to niedopuszczalne! Spróbujmy jeszcze raz to przeanalizować. Skupić się. Nie był to przedmiot, ale było to miejsce. Do jasnej cholery, Morley, rusz mózgownicą! Znajdź tu schemat! |rzut na Teorię Magii, żeby zrozumieć, co tu się dzieję - 38 (wiedza) + k100 Tropienie - 13 (talent) + k100 - 10 |
Wiek : 25
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : Rzecznik w Czarnej Gwardii, student Teorii Magii
Stwórca
The member 'Richard Morley' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 76 -------------------------------- #2 'k100' : 38 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
- To miejsce chyba nie ma żadnych innych, ukrytych przejść - stwierdza na głos, by potwierdzić swoim towarzyszom, że zaklęcie, choć udane, nie ukazuje żadnych dodatkowych korytarzy. To, że rzeczone babsko nie chce ich w tym miejscu, jest bardziej, niż pewne. Choć ma podobne przemyślenia do swoich towarzyszy, tak już nie wysuwa dalszych nawiązań do Gwardii. To, że ona ma świadomość z profesji Orlovskyego, nie znaczy, że Richie też ją ma. Odwraca się przez ramię, oświetlając sobie przejście. Nie ma przecież pewności, czy spętany przed wejściem do tunelu wilk się wreszcie nie uwolni i pogna zaraz za nimi. - Jaki macie na nią plan? Hej, dzień dobry? Czy mogłaby pani nie straszyć nam wieśniaków? Taka mała, acz uniżona prośba? - pyta poważnym tonem, poprzeplatanym sarkazmem, no bo co tych dwóch sobie w ogóle wyobraża? Zamierzają wyskoczyć na nią ze scyzorykiem i podręcznikiem do metafizyki? Pulsujący w skroni ból przychodzi i odpuszcza na krótką chwilę. Mierząc się z falami przez ostatnie kilka dni, zdążyła przywyknąć do utrzymującego się stanu i porzucenia prób bycia uprzejmą. - Judith się wkurwi - zauważa, przypominając sobie sylwetkę czarownicy, której nie warto zachodzić za skórę. Już puszczając w zapomnienie fakt, że zdążyła sobie u niej nagrabić i przekreślić wszelkie szanse na zaufanie, tak mocno ceni sobie ona to, by po lesie nie kręcił się żaden problematyczny ewenement. To prawda, Carterowie dzielą się tym lasem razem z Lanthierami, ale to Judith jest osobą, którą najszybciej zrobiłaby z tą panią porządek. Charlotte nie ma pewności, czy jest bardziej podekscytowana, czy też przerażoną myślą, że Carter mogłaby się tu zaraz wyłonić z nieprzejednaną miną i ze strzelbą na ramieniu. Niewiele jest osób, które rzeczywiście wiedzą, jak do niej trafić, ale ta czarownica ma w sobie coś, czego Williamson nie potrafi w żaden sposób wytłumaczyć. | 1. Atak paniki 2. Tropienie: k100 + 16 (talent) Łącznie: 666 + x |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Stwórca
The member 'charlotte williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 100 -------------------------------- #2 'k100' : 86 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
Ból nieprzyjemnie pulsował w skroni utrudniając dalszą wędrówkę. Przyświecając sobie wyciął strzałkę na najbliższym z drzew raz jeszcze zaciskając na moment powieki. Gdy je otworzył znaku nie było. A może mu się tylko wydawało, może przekręcił się w inną stronę i patrzył na zupełnie inny pień? Znów nabrał powietrza i odwrócił się w stronę towarzyszy. Jeśli otaczała ich iluzja, to była cholernie dobra. A przede wszystkim - nie była jego specjalnością. Przez jego plecy przebiegł dreszcz. - Cokolwiek to było, gdzieś polazło - nie umyka mu to, jak Morley miota się próbując odeprzeć złośliwości Williamsonówny. Wydawać by się mogło, że skończyła, ale nic bardziej mylnego. Dziewczyna się dopiero rozkręcała. Jak kłębek wełny, upuszczony na ziemię się toczył i toczył... - Tak, właśnie tak, Lottie. Najpierw zapytam, czy nie przeszkadzamy. Dreszcz przebiega kolejny raz a Orlovsky czuje mrowienie na karku. Rozgląda się wokoło, ale nic nie dostrzega, przynajmniej w pierwszej chwili. Ból nie znika, a jego ogarnia uczucie niepokoju. Tak dobrze znane i towarzyszące mu tak często. Serce zabiło mocniej i szybciej; jedno uderzenie, drugie, trzecie - oddech blondyna także przyspiesza. Czas natomiast, w jego odczuciu, zdaje się zwalniać. - Powinniśmy... - powinni wezwać kilku gwardzistów, takie były fakty. Takim samym faktem było to, że poczuł spływająca po karku kroplę zimnego potu. Krew przyspieszyła a w uszach zaczęło szumieć. Nie mogą tu zostać, wycofać się też będzie problem. Ciągle jakiś problem, typowa proza życia zaskakująca za każdym razem jak zima kierowców. - Powinniśmy iść dalej. Williamson, na czym znasz się najlepiej? - poza podcinaniem gardeł i pyskowaniem? Przełyka ślinę i znów rozgląda nerwowo wokoło usilnie starając się ukryć drżenie rąk. Niczego nie obawiał się tak bardzo, jak utraty kontroli nad sobą. Migrenowy ból nie odpuszczał. Musieli być już blisko. tropienie: 13 (talenty) + K100 siła woli: 22 + 9 = 31 <50 łącznie: 782 + x |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Stwórca
The member 'Charlie Orlovsky' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 76 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Richard Morley
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 170
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 18
TALENTY : 8
I dopiero teraz sobie uświadomiłem, że nie mamy kompletnie żadnego planu, jeśli w końcu staniemy z tajemniczą mieszkanką lasu twarzą w twarz. Gdyby nie Charlotte, pewnie działalibyśmy według scenariusza typowego dla Gwardii. Jednak tego typu działania mocno zwracają uwagę i mogą zadziałać na niekorzyść Kościoła. Ludzie i tak panikują, szukając wyznawców Lucyfera i jego znaków wszędzie, gdzie tylko się da. Nie warto dawać im pożywki do kolejnych plotek. Sytuacja nie należała do łatwych. Właśnie dlatego wolałem siedzieć w laboratorium i zajmować się rzeczami, które nie wymagały aż tak skomplikowanych interakcji społecznych. Skronie pulsowały bólem i tak ciężko było się skupić. -Trzeba się zorientować w sytuacji na miejscu i wtedy działać - odpowiedziałem na zaczepkę Williamson na tyle spokojnie jak potrafiłem. - Nie wiemy, czy to, co się stało, było celowe, czy… Może był to wypadek! Może ta czarownica tez potrzebuje pomocy, bo magia wymknęła się spod kontroli. Nawet trudno powiedzieć, czy czarownica nadal żyła. Może było to głupie, ale gdzieś w głębi duszy miałem nadzieję, że ta osoba nie będzie próbowała nas atakować. Może też potrzebowała pomocy? Zdałem sobie też sprawę, że w całej tej gonitwie myśli zapomniałem o podstawach - nadal błądziłem po ciemku, zamiast ułatwić sobie życie magią. -Leviora! - wypowiedziałem inkantację. Było coś jeszcze, co przypomniało mi o świetle. Gdzieś podświadomie, w tej zwierzęcej części siebie, czułem, że ktoś na mnie patrzy. Obserwuje, schowany w ciemnościach. Poczułem, jak włosy na karku stają mi dęba, a oddech mimowolnie przyspiesza. Nie byliśmy tu sami. -Coś tu jest nie tak. Coś jest bardzo… nie tak - wymamrotałem, nawet nie mając pojęcia, że wypowiadam swoje myśli na głos. Leviora, ST 30, magia iluzji 0 Atak paniki, siła woli 10 Topienie (zależy czy leviora udana, jeśli nie to -10) - 13 (talent) + k100 858 + x |
Wiek : 25
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : Rzecznik w Czarnej Gwardii, student Teorii Magii
Stwórca
The member 'Richard Morley' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 25 -------------------------------- #2 'k100' : 48 -------------------------------- #3 'k100' : 85 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Richardzie, jako młody Rzecznik pracujący dla Czarnej Gwardii, byłeś przyzwyczajony do badania zjawisk magicznych. Twoją codziennością było rozgryzanie wiązek magii i rozumienie ich istoty. To jednak, co miałeś przed sobą, wymykało się spod pojęcia wszystkiego, co do tej pory doświadczyłeś. Nauczyłeś się dostrzegać przebłyski magiczne – i widziałeś zielone linie przebiegające niemal niewidocznie wśród drzew, co oznaczać mogło tyle, że nic z tego nie było iluzją, a rzeczywistym wpływem na naturę. Nie znałeś jednak zaklęć, które byłyby w stanie formować całe lasy. Zdawało się nawet, że cała magia dostępna dla ludzi nie była tak potężna, aby uformować coś takiego, co mieliście przed sobą. Ktokolwiek za tym stał, musiał mieć nie tylko ogromne doświadczenie, ale również znać formuły, które nie były znane większości czarowników. Charlotte, Ty natomiast zajęta byłaś zupełnie czymś innym. Kiedy Richard analizował dopiero wiązki magii, do Ciebie docierało poczucie strachu, zamknięcia i zaszczucia. I może to kwestia rosnącego doświadczenia w obcowaniu z niezwykle niebezpiecznymi istotami, jakimi są demony, może to kwestia nabycia pewnej odporności na zjawiska nieprzewidywalne, ale wystarczyło kilka pełnych oddechów, abyś poczuła zupełny, absolutny spokój. Przestały do Ciebie docierać wszelkie bodźce wywołujące strach. Byłaś spokojna i opanowana jak nigdy, a Twój umysł absolutnie był trzeźwy. Co więcej – poczułaś niezwykłą determinację, aby przeć na przód, a Twoja wiara w siebie została umocniona najpewniej przez samą Piekielną Trójcę, dzięki czemu przez 3 następne tury uzyskujesz modyfikator +15 na wszystkie zaklęcia oraz siłę woli. Charlie, Ty natomiast nie mogłeś powiedzieć, aby sytuacja była opanowana. Była bardzo nieopanowana, co objawiało się zimnym potem spływającym Ci po plecach, jak i spłyconym oddechem. Ciemność, wrażenie zaszczucia, obserwowania i ciągłego niebezpieczeństwa zaczęły przypominać Ci najgorsze wspomnienia z wojny, oraz przynosić wrażenie, jakbyś ciągle tam był. Aby się uspokoić, potrzebujesz jednej akcji, w której spróbujesz opanować swój oddech oraz psychikę. Dopóki tego nie zrobisz, otrzymujesz modyfikator -10 na wszystkie rzuty do odwołania. Z czymkolwiek się właśnie borykaliście, do jakichkolwiek wniosków dochodziliście, przechodząc przez labirynt, usłyszeliście dźwięk, z którym już dzisiaj się mierzyliście. I wcale nie dochodził zza Waszych pleców. Głuchy, wilczy warkot słyszalny był przed Wami jeszcze na dobrą chwilę, nim w ciemności zdołaliście zauważyć wilcze sylwetki wyłaniające się z mroku. Ich postury nie wyrażały przyjaznych zamiarów – nastroszona sierść, położone uszy i obnażone kły mówiły wystarczająco. A jednak zwierzęta, pomimo powarkiwania i wpatrywania się w Waszą trójkę, nie atakowały Was, jednocześnie nie chcąc też zejść z drogi. Jeżeli chcecie iść dalej, macie do pokonania przeszkodę w postaci dwóch całkiem żywych wilków. Możecie spróbować je pokonać. W tym celu należy zbić ich punkty życia do 10 – wtedy zwierzę będzie oszołomione. Zbicie punktów życia do 0 oznaczać będzie uśmiercenie zwierzęcia. Wilki mają po 60 punktów życia każdy. Bronić się będą unikami fizycznymi, a atakować będą ugryzieniami. Każde ugryzienie zabiera 10P. Przed atakami można obronić się w dowolny sposób. Możecie też spróbować uspokoić bądź obezwładnić w dowolny dla siebie sposób. W każdym z tych przypadków należy zgłosić się po ingerencję Mistrza Gry. Dopiero pozbycie się wilków pozwoli Wam pójść dalej. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
charlotte williamson
ILUZJI : 8
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 8
PŻ : 176
CHARYZMA : 13
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 3
TALENTY : 16
Jeszcze przez moment ma wrażenie, że zaraz przeciążą ją ból głowy zmieszany z obawą o to, co zaraz ma się zdarzyć. Dokąd oni idą? Kogo zastaną w samym sercu labiryntu? Czy naprawdę chcą wiedzieć, kto przemienia drwali w zwierzęta? Czy nie lepiej zostawić tę sprawę Czarnej Gwardii? W tym momencie wnika jej na myśl najstarszy z braci, który wcale nie lepiej od niej zna się na żyjących w okolicy bestiach. Jak poradziłby sobie w tej sytuacji? Sięgnąłby do czarów, zaczekał na wsparcie? Z pewnością istnieje jakiś sposób szybkiego informowania innych gwardzistów, jednak do takich szczegółów nigdy nie została wprowadzona. Barbie na wiele jej pozwalał, gdy z zafascynowaniem wypytywała o wszystko, co związane z jego pracą, jednak złożona przed Lucyferem przysięga sznurowała mu usta. I wtedy, kiedy wydaje się, że dalsza droga ciągnąć się będzie jeszcze przez wieczność, na środku przejścia pojawiają się dwa wilki. Z niecierpliwością czekała na ten moment, aż coś się wreszcie wydarzy. Odtrąca od siebie strach, a dłoń wolno wsuwa się do kieszeni ze śnieżną kulą. - No pięknie - mruczy Charlotte pod nosem i wstrzymuje powietrze. Nie ma pojęcia, jak ma się przed taką zwierzyną bronić, zwłaszcza w ciasnym tunelu. Stanie w miejscu nie wchodzi w grę, a także zbyt daleko zaszli, aby teraz się wycofać. Pewna swojej decyzji ostrożnie podchodzi bliżej, wyprzedzając najwidoczniej zapatrzonego wciąż w niezwykłą konstrukcję labiryntu Morleya. Zatrzymuje się między nim a Charliem, przelotnie jeszcze tylko zerkając na twarz blondyna, by mieć pewność, że ma on już na to jakiś plan. - Richie, czy z tymi też mógłbyś spróbować się dogadać? - podsuwa ściszonym głosem tak, by wspomniany usłyszał jej słowa. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : studentka demonologii, asystentka w kancelarii Verity
Charlie Orlovsky
ODPYCHANIA : 22
WARIACYJNA : 6
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 197
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 3
TALENTY : 13
Czuł, jak krople zimnego potu spływają mu po karku. Serce biło mocno, a on powoli zaczynał tracić kontakt z rzeczywistością. Coś, co przerażało go od lat i nad czym rozpaczliwie starał się panować - tym razem przejmowało władzę. Oddech przyspieszył a obraz przed oczami zawirował. Tak naprawdę, Wietnam był zaledwie pierwszym zderzeniem z ponurą rzeczywistością. Załapał się na końcówkę, późniejsze kontrakty były wisienką na torcie. Rozejrzał się wokoło, ale niczego nie dostrzegł. W uszach szumiała krew, serce uderzało własnym rytmem. Ciało z całych sił pragnęło uciec, za wszelką cenę. Odruchowo złapał się za głowę chcąc zagłuszyć nieistniejący odgłos karabinu; zacisnął powieki i zachwiał się na nogach. Wdech i wydech; każdy człowiek miał w sobie dwóch tancerzy: prawe i lewe płuco. Sztuką było opanowanie ich, ogarnięcie samego siebie czy przypilnowanie własnych rąk. Gdy Charlotte się zbliżyła, po prostu wyciągnął na oślep rękę, by zatrzymać ją za sobą. Jeśli Charlotte oczekiwała jakiegoś planu, to był bardzo zły moment. Orlovsky był na wpół dostępny. Prawda była taka, że wcale nie zamierzał atakować cokolwiek i kogokolwiek do momentu, aż nie zostanie do tego zmuszony. Znów się zachwiał na nogach. Jeden oddech, drugi i kolejny. Jedno, drugie i trzecie uderzenie serca. - Morley... - zaczął, ale nie dokończył. Poprawił uścisk na uchwycie noża i czekał, przez chwilę. Wdech i wydech. Zostań. |
Wiek : 35
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : Gwardzista - protektor
Richard Morley
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 170
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 5
WIEDZA : 18
TALENTY : 8
To wszystko wydawało się tak nierealne, tak dziwne, nierzeczywiste. Patrząc na otaczającą roślinność, próbowałem gorączkowo przypomnieć sobie wszystko to, o czym kiedykolwiek czytałem w księgach, jednak za nic nie potrafiłem znaleźć w tej plątaninie myśli niczego sensownego. To, z czym się spotkaliśmy, stanowczo wykraczało poza umiejętności zwyczajnego czarownika. Ba! Nawet ci najpotężniejsi pewnie potrzebowaliby lat, żeby stworzyć coś podobnego. Niemniej było to piękne. Dotknąłem dłonią chropowatego pnia drzewa, by jeszcze raz przekonać swoje zmysły, że nie jest to iluzja. Kora była chłodna, sucha. Jak najbardziej rzeczywista. W mojej głowie kłębiło się tak wiele myśli, tak wiele sprzecznych emocji. Instynkt kazał mi mieć się na baczności, uciekać, przecież wyraźnie czułem na sobie czyjś wzrok… Jednak z drugiej strony chciałem pozostać tu jeszcze chwilę dłużej. Pragnąłem poznać tajemnicę tego miejsca, wycisnąć z niego wszystkie sekrety, jak pomarańcze na sok. Nagły ruch wyrwał mnie z tej zadumy, bo oto stanęły przed nami kolejne wilki. Pewnie kolejni drwale, jeśli to, co mówił pierwszy z nich, było prawdą. -Niech to… - wyszeptałem i odruchowo spojrzałem w kierunku moich towarzyszy. Charlotte stała prosto, niewzruszona tym, co właśnie nas spotkało. Nie pierwszy raz zastanawiałem się, skąd bierze taką odwagę, chociaż najprawdopodobniej styczność i konfrontacja z demonami jest czymś o wiele bardziej przerażającym niż krzaki i zwierzęta. Charlie z kolei… Trudno mi było zrozumieć, co się z nim działo. Chyba nawet nigdy nie widziałem go w takim stanie. -Wszystko w porządku? - zapytałem Gwardzisty, nie kryjąc troski w głosie, gdzieś podświadomie czując jednak, że chyba nie jest to czas ani miejsce na takie rozmowy. - Spokojnie, wyjdziemy z tego. Obiecuję. Kiwnąłem Williamson. -Ja… Tak, zaraz spróbuję. Czując, jak zaschło mi w gardle, zrobiłem ostrożny krok naprzód. Bolało mnie, że nie mogę nacieszyć się towarzystwem wilków - przedtem nigdy nie spotkałem żadnego na wolności. Jednak to nie były prawdziwe wilki i musiałem o tym pamiętać. -Dlaczego pilnujecie tego przejścia? Czy tam jest ta kobieta, która was skrzywdziła? - postanowiłem zapytać, po czym dodałem: - Przepuście nas. Tak bardzo chciałem uniknąć konfrontacji. |rzut na rozmowę - pułap 40-59 rzut na rozkaz - pułap 80-99 |
Wiek : 25
Odmienność : Zwierzęcopodobny
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : Rzecznik w Czarnej Gwardii, student Teorii Magii
Stwórca
The member 'Richard Morley' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 8 -------------------------------- #2 'k100' : 93 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Każde z Was miało własne problemy. Kiedy Charlie zmagał się z napływem złych wspomnień, Charlotte, zostałaś przez niego zatrzymana. Charlie, poświęcając chwilę na przystanięcie i złapanie oddechu, możesz czuć, jak panika powoli Cię opuszcza. Od następnej tury Twój ujemny modyfikator będzie unieważniony. Richardzie, wiedziałeś, że na samym początku poszło coś nie tak. Może powarkiwanie było niewłaściwe, może akcent nie taki, może za mało się skupiłeś – wilki nie zrozumiały Twoich pytań, a z ich pysków nie padły żadne odpowiedzi. Uszy jednak drgnęły gwałtownie na komendę, którą im wydałeś – wpierw uniosły się, by za moment oklapnąć potulnie, kiedy wilki odsuwały się, by zejść Wam z drogi. Możecie ruszyć dalej, ale czy to znaczy, że będziecie bezpieczni? Richardzie, możesz podtrzymać swoją komunikację z wilkami. Po upływie jednej tury zgłoście się po ingerencję Mistrza Gry. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej