Sparingowy oktagon Znajdujący się w sali ćwiczeń, umieszczony pod jej północną ścianą oktagon już na pierwszy rzut oka różni się od typowego ringu — nie tylko przez kształt, ale przede wszystkim otaczającą go siatkę. Nie trzeba być teoretykiem magii, by domyślić się, że dzięki temu zastosowaniu żaden z czarów rzuconych w oktagonie nie opuści jego wnętrza; regularnie wzmacniania rytuałami siatka zatrzymuje magię w środku i zapewnia bezpieczeństwo obserwującym ćwiczenia. Sam oktagon może posłużyć za typowe miejsce sparingu dla walki wręcz — miękka gwarantuje dobre podłoże i jednocześnie minimalizuje stłuczenia. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
20 — V — 1985 Dziewięćdziesiąt procent wojny to czekanie, cztery to walka, pozostałe sześć to grzebanie w ziemi — zmarłych albo okopów. Osiemdziesiąt procent sparingu to pot, krew i łzy — ale tylko wtedy, kiedy przeciwnik trafi w oko. W pozostałych dwudziestu trzeba ścisnąć uniki, wnioski i przeforsowane mięśnie; z podręcznego zestawu walki, to nie zadawanie ciosów było najtrudniejsze — najtrudniejsze od zawsze jest czekanie. Można je wytrzymać — wystarczy znaleźć zajęcie; rozgrzewane nadgarstki, poruszane stawy, uginające się kolana, strzykające pod ciężarem pompek łokcie. Czekanie to przygotowanie, to kucanie w boksie, nasłuchiwanie sygnału startu — każdy sparing to bieg, który po nieodpowiednim przygotowaniu może zamienić się w desperacką ucieczkę, walkę o przeżycie. Niewielu ludzi lubi czekać, ale Williamson był cierpliwy; ta smolista, ciężka pauza — cisza przed burzą, chociaż chmur w budynku brak — pozwalała się zregenerować, odzyskać siły, skupić, rozgrzać, przygotować. Każda rozgrzewka wygląda podobnie — ciepły prysznic, krótkie cardio, rozciąganie, dłuższe cardio, pompki, szybsze cardio, plank, kurewsko rozpalone cardio, spokój. Chwila odpoczynku dla mięśni, płuc, serca i słów; echo tych ostatnich wybrzmiało dopiero, kiedy wnętrze sali zakłóciła sylwetka, która zegarek traktowała jako potencjalną umowę pomiędzy czasem i punktualnością. Williamson pierwszego nie miał w nadmiarze — na drugie cierpiał chorobliwie. — Pięści i nogi. Żadnej broni białej, żadnej magii, żadnych ciosów na wysokości pasa — napięte liny sparingowego oktagonu buzowały od magii, ale dziś ta nie będzie musiała powstrzymywać zaklęć; w kwietniu umowa obejmowała walkę wręcz — obwiązane białą taśmą dłonie Williamsona sugerowały, że treść ustaleń nie wywietrzała ze łba pod balastem ostatniego miesiąca. — Jeśli będziesz chciał przerwać, wybierz hasło bezpieczeństwa. Drobna sugestia — nie przestawaj nieszczególnie się sprawdzało. — W przeciwnym razie walimy do upadłego albo pierwszego chrupnięcia. Ronan wyglądał na kogoś, kto rozgrzewkę miał już za sobą; sądząc po plamie na bluzie, cardio obejmowało próbę złapania któregoś z bliźniaków — albo obu — kiedy uciekał z obiadem w misce. — Lanthier, zaczynasz. Czas był luksusem, walka była przemocą; od klepania się po ramionach i opowiadania, jak minął im dzień, jeszcze nikt nie nauczył się, w jaki sposób (szybki) unikać rozpędzonej pięści boksera. |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Dziewięćdziesiąt procent drogi do Deadberry to korki, osiem to piesza wyprawa przez magiczną dzielnicę, pozostałe dwa to przekonywanie się na własne oczy, co z zebranymi w marcu pieniędzmi zrobiła rodzina Williamson. Wnioski — nieoczekiwane, bo pozytywne — zamykały się w dwóch sylabach, jednym słowie, epitecie z gatunku liczebnikowych: wiele. Ośrodek nadal pachnie świeżością; żaden dzieciak nie zdążył zarysować ścian, jeszcze nikt nie wybił dziury pięścią w drzwiach, farba ma ten lekki kolorek rzygowin, który zarezerwowano dla każdej instytucji użytku publicznego. Kilka sal czeka na kursantów, których przyciągają plakaty na tablicy przy kościele i Lanthier przyłapuje się na lekkim kiwaniu głową; to jeszcze nie szacunek, ale uznanie. Prawdopodobnie po raz pierwszy w historii ludzkości polityk dotrzymał słowa wyborczego — Ronald powiedział, że zadba o bezpieczeństwo mieszkańców Deadberry i dwa miesiące później przecinał wstęgę w progu Ośrodka Szkolenia Obronnego. Zastanawianie się, ile faktycznego wkładu włożył w to miejsce, jest bezcelowe; od czego ma się fachowców? Jeden właśnie węszy krew w powietrzu i ewidentnie nie może doczekać się spuszczenia sobie łomotu. Znalezienie sali ćwiczeń zajmuje Lanthierowi tylko trzy niewłaściwe zakręty i jedno potknięcie się o wiadro, które ekipa sprzątająca zostawiła pod ścianą; na miejscu — poza mokrą nogawką dresów — zyskuje pewność. Za ten konkretny zakątek ośrodka odpowiadał Williamson — nie ten kandydujący na burmistrza. Barnaby nie czeka, aż Ronan rzuci pod ścianę torbę; na wszelki wypadek zabrał rękawice, ale dziś ewidentnie zdadzą się na taśmy usztywniające i stare, dobre, nagie pięści. Lanthier oszczędza sobie rozgrzewki — droga do Głównej Ulicy była przymusowym cardio z obciążeniem, a skakanie jedną nogą w wiadrze uzdatniło stawy. — Żadnego gryzienia — zsunięta przez głowę bluza tłumi słowa, ale uśmiechu nie ściera; wyłaniający się spod materiału łeb ozdabiają rozciągnięte w grymasie usta. — Do dziś mam ślad, Williamson. Zwykle to Lanthierowi warto zakładać kaganiec, ale w walce z tym konkretnym kręgowcem, wszystkie chwyty były dozwolone. Hasło bezpieczeństwa jest zbędną uprzejmością; Ronan za kilka sekund nie będzie wiedział, dlaczego akurat to słowo padło z jego ust — Ronan z chwili obecnej wie tylko, że— — Jabłoń. Drzewo jak każde inne, prawda? (Nie wszystkie). Sparingowy oktagon, do którego Williamson wskakuje z wprawą kogoś, kto zamiast z macicy matki wypełzł z czegoś podobnego, robi wrażenie; Lanthier obserwuje każdy z sześciu kątów i zastanawia się, jaką magię wpleciono w liny oplatające ring. Pewnie o to zapyta, kiedy skończy z Barnabym; teraz, oplatając taśmę między palcami lewej dłoni, w głowie ma tylko trzy rzeczy. Po pierwsze — zaczyna. Po drugie — nie zamierza czekać, aż Williamson się przygotuje. Po trzecie — celuje w brzuch. Pięść wypada do przodu szybko; Lanthier wkłada w uderzenie całą werwę, którą zapewnia mu wykrok do przodu — świst powietrza zagłuszają dopiero słowa. Z walką wspólnego mają niewiele; z jabłonią — przeciwnie. — Znasz się na przyjaźni z kobietami? O to samo mógłby zapytać barghesta i prawdopodobieństwo odpowiedzi twierdzącej byłoby takie samo — tonący brzytwy się chwyta, a Lanthier od kilkunastu dni krztusi się wodą. Z uwagi na posiadaną przez Ronana statystykę boksu, w tym wątku zakładamy, że wszystkie ciosy angażujące pięści będą traktowane jako walka wręcz — uderzenia nogą, kolanami, łokciami, głową będą z kolei traktowane jako nauka walki wręcz i tym samym nie będę dodawać modyfikatora. cios silny w brzuch: próg 85 | k100 + 20 + 14 obrażenia: 14 + 2k10 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Stwórca
The member 'Ronan Lanthier' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 43 -------------------------------- #2 'k10' : 9, 5 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
Lanthier rozgrzany, Williamson zawsze gotowy — sparingowy oktagon z wdzięcznością powitał spóźnionego ojca rodziny, fanatyka magii natury i opiekuna miejsca, w którym po zmroku można albo zgubić się w lesie i nigdy nie odnaleźć, albo skończyć jako deser dla czegoś z nieustawową ilością zębów. Uwolniona z więzienia bluzy sylwetka była kwintesencją bokserskiego braku subtelności; masa mięśni, szerokie barki, ręce, które rozłupują kokosy w pół — nikt o zdrowych zmysłach nie decydowałby się na sparing z kimś, kto pół młodości spędził na ringu. Williamson — co za pech — blisko zdrowych zmysłów nie stał od dawna. — Podobało ci się, nie kłam — ciasno obwiązane taśmami palce zacisnęły się i rozluźniły; niecierpliwa dłoń czekała na świeżą dawkę bólu. Lanthier zwykle nie zwlekał długo — wystarczył krótki spektakl przechodzenia przez liny, wspominania starych, dobrych (lepszych niż teraz) czasów i sugerowania słów bezpieczeństwa. Kiedyś użyli łopatka, mając na myśli taką do piasku — w trakcie sparingu każdy z nich zakładał, że wskazują miejsce do celowania. — Jabłoń? — zaciskanie, otwieranie; rozgrzane nadgarstki, rozruszane stawy, mięśnie przygotowane na wszystko — zwłaszcza świeżą porcję bólu. Uniesione brwi Williamsona zaczęły rytuał pytania; to wyrwało się na wolność, zanim zęby zgrzytnęły o siebie w proteście. — Gruszka było zajęte? Jeśli Cripple Rock tak wpływało na ludzi, naprawdę powinien zastanowić się, czy lepszym kierunkiem przeprowadzki nie będzie Broken Alley. Czas na wahanie będzie musiał ustawić się w kolejce; teraz nadszedł moment na zmierzenie z wymyślnością ataków Lanthiera. Williamson śledził spojrzeniem każdy ruch, drgnięcie, wymierzenie — cios pewnie padnie z łapy, Ronan zawierzyłby im własne życie. Dwie sekundy i jeden prawy sierpowy później, Barnaby mógłby poklepać się z dumą po ramieniu; zamach ręki wypełnił powietrze świstem, a ciało — Williamson był szybki; to nic personalnego, Ron — odchyliło się w bok, zanim na brzuch runął impet mocnego uderzenia. — Co ty— Pytanie, nad którego sensem zastanowi się, kiedy nie będzie wyprowadzał uderzenia łokciem — Lanthier wraz z atakiem zrobił wykrok naprzód i nie zdążył uciec. Błąd. Uderzenie opadło na barek; impet nie był pełen — Williamson miał zbyt wąską przestrzeń na rozpędzenie ciosu — ale jeśli okaże się celny, Ronan straci parę w uderzeniach prawą pięścią. W ślad za tym uderzeniem, podążyło drugie; tym razem w ruch wprawił kolano, podrywając zgięte prosto w lewe udo Lanthiera. W trakcie ciosu płuca odnalazły oddech; razem z nim na świat wypadło zdławione— — Do mnie pierdolisz w ogóle? Trafił? Chybił? Zabolało? Jakiejkolwiek gry psychologicznej nie próbował toczyć teraz Lanthier, działała; przez kilka sekund wszystko, co w głowie miał Williamson, układało się w: — Zdefiniuj przyjaźń z kobietą. Jeśli Ronan w ten sposób zaczynał opowieść o zdradzie żony, łokieć na barku będzie jego najmniejszym zmartwieniem. cios średni w bark | próg 60 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10/2 cios silny w udo | próg 85 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10 Punkty Życia: 189 |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 25 -------------------------------- #2 'k10' : 1, 9 -------------------------------- #3 'k100' : 82 -------------------------------- #4 'k10' : 7, 1 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Spóźniony ojciec rodziny, fanatyk magii natury, opiekun miejsca, w którym Williamson kiedyś zabłądził na całą noc, bo poszedł się odlać i nie wrócił do świtu — Ronan we własnej osobie, bez bluzy, za to spragniony wysiłku i krwi. Odrobinki chociaż; na czarnym podkoszulku Barnaby'ego i tak nie będzie widać. — Wolę mocniej — prawdopodobnie zła godzina na podobne wyzwania — Williamson traktuje słowa zbyt poważnie, szczególnie te dawane komuś. Uniesienie brwi oznacza, że zamierza drążyć; zamiar drążenia sprawia, że Lanthier rozważa przyspieszony atak. Na przykład, prosto w zęby. — Mogę zmienić na śliwę. Jedną dostaniesz pod okiem — z obietnicami w przypadku Barnaby'ego bywa tak, że trzeba ich dotrzymywać — Ronan właśnie zyskuje cel na popołudnie. Ten pierwszy, wymierzony w brzuch, umyka mu razem z ciałem; łatwo zapomnieć, że Williamson bywa szybki. Pięść napotyka pustkę zamiast ciała — to moment, w którym lata praktyki zamieniają się w instynkt samozachowawczy. Ciało napina się w wyczekiwaniu na kontratak i nie zamierza czekać; lekkie smagnięcie w okolicy barku oznacza, że uderzenie Barnaby'ego rozmija się z celem o milimetr — uścisk w gardle Ronana oznacza, że najgorsze dopiero przed nim. Przeczucie nie myli; Williamson to nie bokser. Wie, jak używać kolan. Uderzenie w udo spada z pełnym impetem — Lanthier za późno opuszcza rękę, żeby zablokować rozpędzone kolano. Eksplozja bólu szybko uświadamia mu dwie rzeczy; po pierwsze, będzie siniak. Po drugie, nie może używać nogi. Próba użycia jej do zbudowania odległości kończy się świeżą dawką bólu w stłuczonych mięśniach i stłumionym: — Kurwa— Którym prawie zagłusza słowa Williamsona; prawie. Lanthier łapie równowagę, chociaż przypłaca to momentem przewagi płynącej z zaskoczenia — wyprowadzenie ciosu będzie teraz cięższe, ale nie niemożliwe. — To wtedy, kiedy dwóch dorosłych przeciwnej płci spędza z sobą czas bez dupczenia. Zwykle. W dziewięćdziesięciu— No, osiemdziesięciu procentach przypadków. — Albo z dupczeniem, ale jako przyjaciele. Test obitego uda wypada negatywnie; kolejny cios Lanthier zada bez poruszania się — ramię porusza się razem z prawym sierpowym, który wygląda, jakby zamierzał opaść na pierś, ale cel jest zupełnie inny. Ronan celuje w miejsce, które pokazała mu żona — i nie, to nie to, o czym myśli, mając przed oczami poranny obraz Jackie. Uderzenie ma spaść na serce — mocny, precyzyjny, zniechęcający do ataku cios, który kończy się stłamszonym przez wydatek energii: — Więc? Znasz się? blok ciosu mocnego | próg 116/2 = 58 | 11 + 20 + 14 = 45, nieudany PŻ | 187 — 22 = 165 cios silny w serce | k100 + 34 obrażenia: 14 + 2k10 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Stwórca
The member 'Ronan Lanthier' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 2 -------------------------------- #2 'k10' : 9, 2 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
Skup się, Williamson. Rozprostywanie—zaciskanie; ciasno owinięte palce chwytały powietrze, uszy słowa, usta oddech — przez rozchylone wargi łatwiej przeciskać rozbawienie. — Przekażę twojej żonie. Droga Jackie, Ronan powiedział, że lubi na ostro, więc spuściłem mu wpierdol życia; sparingowy oktagon w ośrodku szkoleniowym był świeżym obywatelem Saint Fall, ale nawet on domyślał się, że ten argument wpadnie w pulę nietrafionych (zupełnie jak ciosy Lanthiera, ale to za chwilę). Uniesiony do kącika oczu kciuk potarł miękką skórę; fantomowy ból śliwy obiecywał intensywny sparing. Williamson potrzebował dokładnie tego — wystawionych na próbę mięśni, przesunięcia granic szybkości, rwania w ścięgnach, słonych kropel krwi na skroni, metalicznego posmaku w ustach. Coś ciężkiego zaczynało skażać powietrze — lato czyhało za zakrętem i ciało coraz częściej czuło ciepło słońca, ale umysł nadal tkwił w zimie. W tunelach, na promenadzie, na pirsie; chłód temperatur wyrównany gorącym powiewem wydarzeń. Dziś zdarzał się ból — walka zaczęła się bez konkretnego punktu startowego, nie było wystrzałów kapiszona, gwizdka sędziego, aplauzu spragnionej przemocy widowni. Tylko dwóch dorosłych w ringu, który powstał dokładnie po to; dla treningu. Trochę dla krwi. Zdecydowanie dla przekonania się, czy Williamson trafi w bark — nie trafił — albo udo — trafił zdecydowanie. Impet ciosu wypełnił kolano przyjemnym pulsowaniem; powrót na obie nogi był wymówką dla odskoczenia w lewo — w tym samym momencie, w którym Ronan zadał najbardziej przewidywalny cios, który widział ośrodek. Problem bokserów polegał na tym, że operowali rękoma; Williamson nie musiał pilnować nóg, łokci, tułowia, broni białej. Cała moc uderzeń skupiała się w pięściach i, gdyby tylko Lanthier trafił, bolałoby kurewsko; tyle, że Ronan nie trafia. Znowu. Pustka w miejscu, gdzie przed momentem był Barnaby, jest dotkliwa — dotkliwsza okazuje się tylko sprana zieleń spojrzenia. — Lanthier, jeśli zdradzasz Jackie z przyjaciółką— Sporo wiesz o zdradzaniu żony, co, Williamson? Stalowy uścisk na krtani nie pomagał w zebraniu myśli; ciało szukało nowego punktu na cios, umysł analizował, do czego właściwie zmierza Ronan, usta poruszały się bez udziału woli. — Masz dzieci. Ja nie miałem; było łatwiej, bo nie miałem; było trudniej, bo chcieliśmy, ale— Wykrok do przodu nadszedł ze świstem — przecinane łokciem powietrze oznaczało kłopoty dla Lanthiera i próbę wyplucia z ciała poczucia winy dla Williamsona; cios miał spaść na lewy bok Ronana, prosto w żebra — był na dodatek tylko rozgrzewką. — Trochę. Ruchy, Ron; miał nauczyć się używania nóg, więc pora na lekcję — but runął prosto w kierunku łydki Lanthiera; Barnaby zamierzał podciąć mu nogi ciosem, który przy innym kącie nachylenia miałby potencjał bolesnego złamania. Zachowanie równowagi po tym uderzeniu było trudne, ale nie niemożliwe — sukces prowadził przez szybkość. — Do brzegu, zanim cię zatłukę. A Williamson — był. cios silny w bok | próg 85 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10 cios silny w łydkę | próg 85 | k100 + 14 (sprawność) + 20 (walka wręcz) obrażenia | 14 (sprawność) + 2k10 Punkty Życia: 189[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Barnaby Williamson dnia Nie Wrz 22 2024, 11:28, w całości zmieniany 2 razy |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 73 -------------------------------- #2 'k10' : 2, 9 -------------------------------- #3 'k100' : 68 -------------------------------- #4 'k10' : 2, 4 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Skup się, Lanthier. Trudne, kiedy kołyszesz się na ugiętych kolanach i zastanawiasz, skąd padnie kolejny cios, ale nie niewykonalne. Walka to melodia czujności; zgadywanie ruchów przeciwnika, zanim te nadfruną, to połowa drogi do sukcesu. Drugim pół jest zaatakowanie tak, żeby wreszcie trafić. W Williamsona udaje się nielicznym. Nie do końca chodzi o szybkość — chociaż jest szybki; Lanthier podejrzewał go kiedyś o magiczne sterydy, później zrozumiał, że to wrodzony refleks. Barnaby opanował trudną sztukę rozpraszania przeciwnika i przewidywania, co ten zamierza — Ronan o tym wie. Ronan o tym, kurwa, wie, więc dlaczego pozwala się zaskoczyć? — Co? Nie! Sugestia, że mógłby zdradzać Jackie, brzmi, jakby Barnaby zaliczył dwa wstrząśnienia mózgu; Lanthier za mocno skupia się na słowach, w efekcie atakując banalnie — Williamson bez trudu unika ciosu, a potem— — Co ty w ogóle— Słowa niewypowiedziane słowami zgaszonymi przez wysiłek; tam, gdzie przed chwilą był przeciwnik, panuje dotkliwa pustka. Ronan traci impet, równowagę i świadomość tego, że na sekundę podział się Barnaby — dopiero słowa o dzieciach zdradzają jego pozycję, a Lanthier traci kolejną, cenną sekundę na wahanie. Mówi z doświadczenia? Mówi o niespełnionym planie na przyszłość? Mówi i milknie, i wtedy Ronan dostrzega cios; uderzenie wymierzone łokciem napotyka odpowiedź uniesionego odruchowo przedramienia. Impet ciosu rozpływa się po kościach — gdyby Williamson trafił w bok, Lanthier poza czasem traciłby oddech. — Ha, Wil— Triumf jest krótkotrwały, za to ból trwa wiecznie; kopniaka w łydkę Ronan się nie spodziewa, chociaż powinien. Powinien, bo sztuki walki, którymi żonglował Barnaby, to nie boks — odruch kazał śledzić pięści, zamiast tego, co poniżej pasa. Impet uderzenia nie bierze jeńców — do bólu uda dołącza ten w łydce i Ronan wie, że ma przejebane. — Oh, kurwa. Krok w tył to tak naprawdę kuśtykanie kulawego — będzie musiał uderzać z miejsca, zamiast przemieszczać się, żeby zaskoczyć. — Kiedyś z sobą sypialiśmy. Minęły lata, poznałem Jackie, od tamtej pory była po prostu kimś, kto— Chuj z tym; zaryzykuje. Naśladując cios Williamsona, unosi nogę, ale zamiast w łydkę, celuje w kolano — uderzenie posłane w kierunku rzepki, o ile trafi, może skończyć się paskudnie. To element zaskoczenia, którego mu brakowało; być może pierwszy celny cios przypłaci własnym bólem. — Kto mnie rozumie — dokończone na wydechu, pełne ciężaru świadomości, że musi przyznać się na głos do błędu. — Ale chyba to spierdoliłem. Skąd to chyba? Widzieli się w Midnight Mirage po czarnej mszy; tego odcienia wściekłości w spojrzeniu nie zagrałaby nawet Vandenberg — tu nie ma miejsca na żadne chyba. blok ciosu #1 | próg 107/2 = 53 | 85 + 20 + 15 = 120 PŻ: 165 — 12 — 20 = 133 cios silny w kolano | próg 85 | k100 + 34 — 15 (kara za obrażenia na mobilność) obrażenia: 14 + 2k10 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Stwórca
The member 'Ronan Lanthier' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 87 -------------------------------- #2 'k10' : 5, 6 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Barnaby Williamson
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 33
WARIACYJNA : 1
SIŁA WOLI : 11
PŻ : 189
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 5
TALENTY : 16
Ciągła czujność, Williamson. Podobno popłaca — podobno ma słodkie owoce, żadnych pestek i lubi stawać przeciwnikowi w gardle. Stała czujność sprawdzała się w walce — z wyrzucanymi przez dorosłych chłopów rewelacjami radziła sobie znacznie gorzej. Zasapany Lanthier był zdecydowanie dorosły i był z pewnością chłopem; przy okazji okazało się, że nie potrafi formować myśli w spójne zdania (znane, Williamson? / cicho, Vandenberg, staram się nie dostać w mordę). Zagubiona w tłumaczeniu intencja zasłużyła na wzruszenie ramion — były rozgrzane od walki i gotowe na nowy cios. — Czego się oburzasz? Sam zacząłeś — komunikatywność oralna sprawdzała się w tylko jednym przypadku, a Lanthier nie był do niej kandydatem — kiedy dwóch nieszczególnie biegłych w języku ojczystym mężczyzn próbuje zrozumieć, co mieli na myśli, niedomówienia z kwestii czy awansują na podium obklejony nalepką kiedy. (Szybko). Wszystko działo się szybko — uderzenia, które padały między nimi i odskoczenia w bok poza zasięg ciosów. Póki co Williamson prowadził, ale do końca sparingu było sporo czasu, potu i bólu; w skupieniu słuchał urywanych tłumaczeń Ronana, urozmaicając czas satysfakcją. Pierwsze uderzenie nie dotarło do celu, ale to nic — Ronan uczył się na błędach. Po prostu nie dość szybko. Drugi, silny cios wywarł zamierzony efekt; Lanthier uciekał poza zasięg ciosów Williamsona dziwnie kulawy i opieszały. Barnaby miał czas na złapanie pionu i oddechu — ten pierwszy był rzeczą kruchą, drugi cieszył, kiedy z ust wydostawały się słowa. — Ah, więc to rozumiesz pod przyjaźnią z kobietą — głowa poruszyła się w poziomej linii niedowierzania; lewo—prawo—lewo, nie taki był plan na to popołudnie, ale wojownik musi potrafić dostosować się do okoliczności. — Była dziewczyna, która pamięta czasy, kiedy zamiast zmieniać pieluchy— Teraz. Nowa lekcja, którą Ronan wprawił w ruch — cios poniżej pasa wyprowadził z kopniaka; Williamson obserwował bokserskie pięści, w efekcie o mało nie żegnając się z integralną rzepką w kolanie. Blok uderzenia wydarzył się w ostatnim momencie — cios Lanthiera był silny, ale Barnaby nie zwalniał. Przedramię zablokowało cios w ostatnim momencie; odległa fala impetu rozeszła się po dłoni i kościach, niewielką dawką bólu nagradzając włożony przez Ronana wysiłek. — Zerowałeś whisky na hejnał. Piękne czasy, godne uczczenia — wyprowadzony czołem cios wydawał się adekwatną nagrodą. Williamson nie czekał, aż Lanthier zauważy zmianę w jego twarzy; gładkie przejście ze skupienia w zaciekłość nigdy nie zwiastowało niczego dobrego. Odchylona w tył głowa nabrała impetu, a potem — bez celowania; byleby trafić — wykorzystała znikomą odległość między ciałami, mknąć prosto na spotkanie z czaszką Ronana. — Co zrobiłeś? I dlaczego brak w ciągu przyczynowo—skutkowym etapu przeprosin? To akurat proste; nie każdy potrafił. blok ciosu | próg 106/2 = 53 | 60 (k100) + 20 + 14 = 94 PŻ: 189 — 12 = 177 cios średni w czaszkę | próg 60 | k100 + 34 obrażenia: 14 + 2k10/2[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Barnaby Williamson dnia Sob Wrz 28 2024, 16:30, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Stare Miasto
Zawód : oficer oddziału Czyścicieli w Czarnej Gwardii
Stwórca
The member 'Barnaby Williamson' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 32 -------------------------------- #2 'k10' : 10, 7 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Ciągła gotowość, Lanthier. Łatwo postanowić, trudno wykonać — metr osiemdziesiąt coś szybkości porusza się po sparingowym oktagonie, jakby ten był naturalnym przedłużeniem ciała. Williamson przyszedł tu dziś udzielić lekcji walki wręcz — Ronan nie wziął pod uwagę, że w przypadku tego mentora nauka zawsze jest bolesna. Wymiana ciosów zakłóca oddechy; za moment będą coraz cięższe, urwane, nieznośne niewystarczające dla szukających tlenu płuc. Póki co mają go wystarczająco na słowa — elokwencja w ringu kończy się w momencie zaciśnięcia pięści. — Morda tam, Williamson — chropowato—przyjaźnie; kto mówił, że mężczyźni nie mogą być pełni sprzeczności? — To było poważne pytanie. Tak, jak poważny jest ten sparing, gdzie na cios odpowiada się dwoma. Użycie nogi to dobry pomysł; Williamson w ostatnim momencie blokuje uderzenie, impet przyjmując na rękę — Lanthier z satysfakcją obserwuje skurcz bólu, który na moment pozbawia Barnaby'ego szybkości. — To są— Triumf trwa krótko; atak nadchodzi niespodziewanie. Łeb Williamsona odskakuje w tył i rusza do przodu — taran, na którego czele stoi połamany zbyt wiele razy nos, leci prosto w płat czołowy Ronana. Za późno, żeby się wycofać albo odskoczyć; w sam raz, żeby usłyszeć, jak łupnięcie rozlega się w mózgu galaretowatym echem. — Ah, sprytnie — brzmiałoby lepiej, gdyby nie promieniujący w czaszce ból — zbyt wolny Lanthier płaci za opieszałość w walucie naruszonego błędnika. W złapaniu równowagi nie pomagają potłuczone uda ani próba przypomnienia sobie, o czym właściwie próbowali rozmawiać. Coś o— Ah, tak. Vandenberg. — To są poważne rozterki. Zarzuciłem ją stekiem bzdurnych zarzutów — bzdurnych? Coś o magii odpychania, o ojcu, o tajemnicach, o tym, że ukrywa przed nim części życia, którymi kiedyś dzielili się bez wahania; niewiele w tym bzdury. — Które chyba padły zbyt blisko prawdy. Niedawno w jej życiu pojawił się ktoś— Ojciec, który przypadkiem jest gwardzistą; który wyznaje kłamstwa Lucyfera i jest dokładnym przeciwieństwem tego, w co wierzy jego córka. Nic z tego Lanthier nie może powiedzieć — żadnych imion, nazwisk, okoliczności ostatniego spotkania, prawdziwego powodu dlaczego uważa, że Verity w życiu Lyry to nie przypadek, tylko zaplanowana dywersja. Chuj z tym; może nawet nie są spokrewnieni. — Kto zniknął dawno temu, zanim go poznała. Zamiast ją wesprzeć, ja— Wciągnięte do płuc powietrze trochę pomaga — atak nadchodzi razem z urwanym zdaniem. Ronan znów używa nogi, ostatnim razem się opłaciło; wymierzony w lewe kolano cios pędzi na spotkanie z rzepką razem z butem i chwiejnością ciała, które nadal skuwa echo poprzednich uderzeń. — Wiem o niej wiele, więc mówiłem, żeby zranić. Teraz z trudem na mnie patrzy. Nie tak powinna wyglądać przyjaźń. unik ciosu średniego | próg 82 | 2 + 34 = 36, nieudany PŻ: 133 — 22 = 111 cios silny w kolano | k100 + 34 — 15 (kara za obrażenia na mobilność) obrażenia: 14 + 2k10 |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser