Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Sala prelekcyjna
Jedno z dwóch głównych pomieszczeń Ośrodka, którego przeznaczenie już na pierwszy rzut oka można ocenić na typowo prelekcyjne, choć kameralne. Przeznaczona dla mówcy scena jest tak naprawdę kawałkiem surowej podłogi oraz niewielkim podwyższeniem, z trzech stron otoczonych rzędami nieszczególnie wygodnych krzeseł; zamiast na rozmach, zdecydowanie postawiono tu na funkcjonalność i odpowiednią akustykę miejsca. W sali prelekcyjnej zmieści się nie więcej niż kilkudziesięciu słuchaczy; utrzymane w ciemnych barwach pomieszczenie pozbawione jest udziwnień i zbędnych udogodnień, jeśli nie liczyć nowego ekspresu na stole pod ścianą i nieskończonej ilości papierowych kubków. Jedynymi punktami światła są ostre reflektory, których blask bez trudu wyławia buzującą w powietrzu magię.

To w tym miejscu można korzystać z darmowych świec dostarczonych przez rodzinę Williamson, w ramach praktyki, ale obowiązuje kategoryczny zakaz wynoszenia ich poza obszar ośrodka, a każda taka próba jest uznawana za kradzież. Czujne oko pracowników z powodzeniem wykryje też próby rzucania bardzo niecnych i złych w nieprzyjemnych w skutkach rytuałów.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
11 maja 1985 roku

Sto sześćdziesiąt centymetrów długości (ile to na cale? Zanotuj, Richie: zapytać asystenta), osiemdziesiąt szerokości, siedemdziesiąt pięć wysokości. Biurko ma kolor zmęczonego życiem dębu i nigdy nie leżało obok prawdziwego drewna — jeśli spędzę za tą sklejką kolejny kwadrans, dostanę wysypki. Harmonię na blacie pisał Schubert; ułożenie wiecznego pióra, notatnika, szklanki z wodą (na podkładce) i krzesła (bez podkładki, stąd płytka zmarszczka na czole) wygląda na Trio fortepianowe numer dwa — zamieniam świat w klawisze, tak łatwiej na nim grać.
Tylko dwie minuty oddzielają wskazówkę zegarka — dziś stawiam na prostotę, elegancję, szyk i osiem tysięcy dolarów; Rolex Datejust, model katalogowy 16233 — od otarcia się o dwunastą dwadzieścia. Punktualność była warunkiem tych spotkań; teraz zamienia się w próbę ognia. Larry Barry miał tupet zapytać, czy może zaczekać, aż kobieta ze zgłoszenia dołączy do kompozycji — brzmiała na zabawną, panie Williamson.
Wiesz, co jest zabawniejsze, Larry Barry? Twój pasek wypłat.
Zniknął z pola widzenia i współdzielonej przestrzeni cztery minuty temu — zabawna pani ze zgłoszenia ma więc mniej minutę na zjawienie się w progu albo ustalenia przestaną obowiązywać, a ja prędzej zjem konstytucję Stanów Zjednoczonych Ameryki razem z okładką, niż zwrócę się do Blair Scully z pytaniem o aktualność oferty.
Osiem sekund; palce, które słuchają, dziś próbują być głuche.
Siedem sekund; dłoń, która lubi czystość, ma ochotę zanurzyć się w brudach cudzego życia.
Sześć sekund; woda w szklance ma smak biedy — w Ośrodku nie mieli nawet butelki Orezza.
Pięć sekund; jest sobota, powinienem być w Ratuszu.
Cztery sekundy; albo z dziećmi na zajęciach smyczkowych.
Trzy sekundy; przysięgam, jeśli za chwilę—
Dwie—
Echo kroków na korytarzu, miraż sylwetki w drzwiach.
Jedna; zrobiła to specjalnie.
Myśl czystsza od szklanki w dłoni — ciche stuknięcie szkła o blat byłoby jedynym dźwiękiem w powietrzu wciąż pachnącym świeżą farbą i zielonymi dolarami z datków, gdyby nie mały gramofon w rogu. Muzyka wypełnia powietrze rześkim obłokiem; cichnie pianino, zaczyna się wiolonczela — wraz z nią przedstawienie pozbawione widowni.
Pani Vandenberg — odsuwane krzesło szura nieelegancko — gdybyśmy zainwestowali w dywan, problem by nie istniał, ale wyposażenie większości praktycznych pomieszczeń konsultowano z moim bratem; dlatego wszystko przypomina tor przeszkód. — Nie widziałem pani od roli Ofelii.
Pinezki na listach, w listach słowa, w słowach prawda; nie poświęciłem wiele czasu na próby rozkodowania, kim może być Lyra V. Jedną lata temu oglądałem na deskach Teatru Overtone — inna, co za zbieg okoliczności, w liście wspomniała o udzielaniu lekcji gry aktorskiej.
Kobieta przede mną jest starsza, niż zapamiętałem; mamy z sobą wspólnego chociaż tyle.
Wody? Kawy? Zasugerowałbym coś mocniejszego, ale Ośrodek uległ urokowi prohibicji — podawanie ręki nad biurkiem (zwłaszcza ze sklejki) byłoby szczytem niewychowania — obchodzę mebel z prawej, wyciągam na powitanie dłoń, Jan Sebastian Bach zaczyna w tle preludium pierwszej, wiolonczelowej suity w G major.
Nazywam się Richard Williamson.
A to pierwsza iluzja, którą przygotowałem; jak mi poszło?
Richard Williamson
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Zrobiła to specjalnie.

Zegarek na jej nadgarstku nie był kupiony. Musiała więc go kiedyś dostać, chociaż teraz nie potrafiła sobie przypomnieć od kogo. Nie wyglądał na coś wartego więcej niż dwadzieścia dolarów (w porywach), ale zdecydowanie jak coś, co spełniało swoją funkcję. Wejście co do sekundy było idealnie wyliczonym chaosem w ramach zasad, które narzucił.

Drobnym druczkiem; nie spóźniłam się, Larry.

Twist polegał na tym, że Larry—Barry—Harry zniknął gdzieś w korytarzach ośrodka, a mężczyzna czekający w środku, wyglądał irytująco znajomo. Patrząc na niego to samo wrażenie, gdy próbuje sobie przypomnieć słowo i ma się je na końcu języka, ale za cholerę nie można sobie przypomnieć, jak ono brzmi.

Analny układ stołu to preludium osobliwości jej rozmówcy; Lyra jeszcze nie wie, ale dostrzega pierwsze znaki. Ubrany jest elegancko. Ubrany jest elegancko i zdecydowanie zbyt drogo jak na fakt, o jaką kwotę się z nią targował w listach. Dostrzegała w nim coś jeszcze. Znajoma barwa oczu była taka tylko przy pierwszym wrażeniu — brakowało jej ważnego elementu. Znajomego spojrzenia.

Jej nazwisko wybrzmiało wraz z melodią gramofonu. W filmowym geście wyliczała ona tempo — wraz z wątkami, które zza zaciśniętych ze sobą brwi łączyła w głowie, muzyka przyśpieszała, aż doszli do meritum.

Richard Williamson.

Wyciąga rękę w jej stronę, a ona machinalnie odpowiada tym samym. Nie patrzy, na ściskające się na powitanie dłonie, bo przyśpieszające serce myśli tylko jedno — on wie. Musi wiedzieć; cholerne przypadki nie rosną na drzewach.

Była starsza, niż ją zapamiętał. Miała znacznie krótsze włosy i zmęczenie na twarzy, o którego istnieniu nie miała pojęcia kilka lat temu. Jaki on był lata temu, nie wiedziała; nie potrafiła przypomnieć sobie, czy zamienili ze sobą choćby słowo. Musieli, skoro pamiętał jej nazwisko — mógł je też znać, bo wie. Wie, że ty i—

Cofnęła dłoń, po chwilowym uścisku.

Panie Williamson — to nazwisko brzmi brudno w tym kontekście. Nie układa się prawidłowo na języku, jakby głoski wcale nie chciały się po sobie układać. Muzyka wciąż gra, a do muzyki udaje się łatwiej; uśmiecha się, bo przecież życie to sztuka. Sztuka przetrwania bądź sztuka udawania, że wszystko jest w porządku. — Spodziewałam się kogoś—

Nie—kręgowca?

Nie—polityki?

Nie—Williamsona?

Uśmiecha się jeszcze serdeczniej.

Larry nie wspominał o dwóch uczniach. Przyniosłabym więcej podręczników — na dowód położyła dłoń na zawieszonej na ramieniu skórzanej torbie, która uginała się pod ciężarem książek. Spotkanie miało nastąpić na neutralnym gruncie; nagle znaleźli się w budynku z jego nazwiskiem. Gdyby Williamson tu był (ten Williamson, nie jego— kuzyn? Brat? Wujek?), powiedziałby, że to taktyka wojenna.

Lyra miała swoją własną.

Ściągnęła torbę i z hukiem położyła ją na blacie (czy to sklejka—?) biurka. Pierwsze grzbiety ksiąg wysunęły się na powietrzenie, a ona rozpoczęła proces wylewania chaosu. Notatnik mężczyzny przesunął się nieznacznie o kilka centymetrów.

Wodę, poproszę.

Trochę naturalnego elementu oraz wdzięku. Dokładnie z takim podciągęła się do góry, siadając na biurku. Ziemia to lawa, a krzesła to pułapka.

Williamson, hm? Jesteś może spokrewniony z tym policjantem? — spytała, a materiał jeansu zaskrzypiał, gdy zakładała nogę na nogę. Nonszalancka bywała kostiumem; ten konkretny pasował jej jak ulał. — Mam mandat do anulowania, gdyby to nie był problem.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
Uśmiechamy się oboje, bo przecież każde życie to sztuka.
Rzecz w tym, że jedną napisał Szekspir, drugą — student scenopisarstwa, którego po drugim semestrze nie stać na opłacenie kwatery, więc dzieli pokój z trzema innymi, przyszłymi pracownikami sieci Target; jeszcze marzą o wielkich sukcesach, jeszcze uczą się, żeby zostać artystami, lekarzami, prawnikami, nauczycielami, filozofami.
Wiem, że za dziesięć lat każdy z nich będzie zadawać sobie dwa pytania — dlaczego? I: kto jest temu winien? Wytarte ramiączko torby przypomina mi, że nikt nie jest temu winien. Błysk zegarka na wąskim nadgarstku — trzydzieści amerykańskich dolarów w porywach; więcej wydałem dziś na nawilżane chusteczki — podszeptuje, że tak został skonstruowany system i zawsze będzie na tym polegał.
Życie to sztuka; dla jednych przetrwania, dla drugich — doznawania.
Podział ról w tym spektaklu jasny jest od wejścia — z nas dwojga tylko jedno wie, że czasem trzeba wyjść z budynku i poszukać nowej nieruchomości, zamiast miotać się w próbie odnalezienia pokoju na wynajem. Od naszego ostatniego spotkania, Lyra Vandenberg miała cztery lata na przyswojenie tej wiedzy; kim stała się od tamtego momentu? Co odcisnęło piętno na twarzy, co ukształtowało kobietę, która odpowiada na ogłoszenia na przykościelnej tablicy, jaki sekret — cenny w kontekście gwarancji, że dzisiejsze spotkanie nie wyjdzie poza salę prelekcyjną — w jej przeszłości znajdę, kiedy zrobię to?
Wyciągnięta dłoń napotyka wyciągniętą dłoń; mam tylko sekundy, żeby skumulować energię i zatrzeć granicę między teraźniejszością i czasem dokonanym. To zawsze zaczyna się od opuszków palców — owinięte wokół knykci pani Vandenberg, robią—
Puk—puk.
Jest tam kto?
Spędziłem pół życia na dopracowywaniu subtelności; kiedy próbuję uchylić zasłonę, powieki opadają na dwie sekundy, a wolna wola zostaje ściśnięta w wąskim tunelu bodźców. Myślę: dłoń—dotyk—przeszłość.
Wstecz, wstecz, wstecz.

Adagio.
Może zaciskam dłoń o odcień za mocno; przeciągam dotyk o sekundę za długo, ale wiem — wiem, bo robię to od lat — że ludzie to instrumenty i właśnie próbuję usłyszeć, jak zmieniała się symfonia Lyry Vandenberg przez pięć ostatnich lat, dopóki—
Cofa rękę i przerywa dotyk; pomiędzy palcami snuje się pustka.
W uszach brzmi muzyka.
W ustach ciążą słowa.
Larry nie wspomniał, ponieważ uczeń jest tylko jeden — uśmiech z katalogu uniwersalnych — numer dziewiętnaście, wielkie, szczere skruszenie. — Proszę wybaczyć ten fortel. W świetle zbliżających się wyborów i tego, jaką rolę pełnię — skromność to cnota; nic dziwnego, że nie mam z nią po drodze — były to niezbędne kroki.
Bach; dźwięk, nie kompozytor z dna wciąż kręcącej się igły gramofonu. Huk przypomina wystrzał; politycy posiadają osobliwą reakcję alergiczną na wszystko, co brzmi okołozamachowo. W milczeniu wpatruję się w źródło Kennedy—zamieszania; wysypujące się z torby książki niewiele różnią się od mózgu wylewanego z miseczki czaszki.
Lyra Vandenberg na biurku to analogiczny odpowiednik Jackie Kennedy — tylko garsonki brak.
Zaburzonej na harmonii blacie nie wyrówna nawet Bach; ze stolika z gramofonem zabieram butelkę wody, która zaczyna pełnić wymówkę do podejścia bliżej biurkosklejki. Los wciąż może się uśmiechnąć — pani Vandenberg nie wygląda na wagowe zagrożenie dla blatu, ale to nie prawdziwy blat; to cholerna sklejka.
Będzie mieć pani coś przeciwko?
Pytanie z zestawu retorycznie zbędnych — oddana butelka zwalnia dłoń, więc opuszkiem palca wciskam w głąb torby wysunięte grzbiety książek, ich całkowite wtrącenie do lochu zrzucając na barki Newtona. Grawitacja to sprzymierzeniec porządku — chwytam za pasek i odkładam tobołek na granit posadzki.
Torba na ziemi to symbol i przestroga; podobno ułatwia ucieczkę pieniędzy z portfela. Pani Vandenberg, sądząc po próbach negocjacji stawki, nie musi się tym martwić — by uciekły, trzeba je posiadać.
Druga możliwość to opłacenie należności.
Teraz przygrywa nam Bizet, czyli najgorszy możliwy wybór w kontekście pytania o—
Nie wyrzucam z siebie odleżyn słów; skąd znasz mojego brata?
Nietrudno zgadnąć, że nie ze ścieżki prawości — z dwójki obecnych tylko jedno zostało obciążone zarzutem morderstwa, o którym rozpisywano się w gazetach (i przynajmniej jedno z nas naprawdę je popełniło).
Na domiar złego, nieunikniona. Ten policjant nie pełni już służby.
Nacisk na zaimek wskazujący wybitnie ogranicza pole przynależności; mógłbym powiedzieć mój brat, ale to nie liceum — nie muszę mówić, że Barnaby nim jest, żeby uniknąć spotkania z pięścią.
Możemy zaczynać, pani Vandenberg.
Pytanie czy sugestia?
Żadne z powyższych; Richie Williamson głównie informuje.

odsłuchiwanie człowieka {próg 60—79}: k100 + 13
w przypadku powodzenia, pozwalam Lyrze wybrać dowolne fragmenty KP do roku wstecz i z ostatniego półrocza wybieram ten wątek
[ukryjedycje]

Ostatnio zmieniony przez Richard Williamson dnia Nie Cze 16 2024, 09:23, w całości zmieniany 1 raz
Richard Williamson
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji
Stwórca
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
The member 'Richard Williamson' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 97
Stwórca
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Dziwne mrowienie palców; jego dłoń sprawiała wrażenie zimnej jak lód, a może to dreszcze, które przeszły ją po plecach, jakby próbował tymi palcami dosięgnąć do jej umysłu i—

Nie.

Zacisnął mocniej dłoń, a ona brwi. Nie oderwała spojrzenia od znajomo—nieznajomej zieleni oczu. Próbował dostać się do środka, a ona próbowała mu na to nie pozwolić. Cokolwiek właśnie się działo, działo się poza przestrzenią rzeczywistą. Iluzja w pierwotnej postaci, batalia rozgrywająca się daleko od czegoś, co można zobaczyć.

Nie, wypierdalaj.

Był na progu. Niemal mu się udało; już uchylał drzwi, nieświadomy tego, że po drugiej stronie znajdzie pękniętą tamę, która wyleje się na ich obu. W ostatniej sekundzie zatrzasnęła mu je przed nosem, czując, jak oddech staje się trochę cięższy, czoło trochę wilgotne, a spojrzenie pełne satysfakcji. Nigdy wcześniej nie zablokowała słuchacza.

Potrzeba edukacji nie jest powodem do wstydu — powiedziała, wciąż utrzymując ten sam, pełen zadowolenia z siebie, uśmiech. — Nie trzeba się z nią ukrywać.

Powodzenia następnym razem, Williamson.

Być może problemem było przyznanie się do słabości; tym właśnie mogłaby być niewiedza w pewnych (uwaga, to będzie dobre) kręgach. Nawet ona czuła zaciskającą się pętelkę nadchodzących wyborów — co dopiero czuł ktoś, kto znajdował się znacznie bliżej pola bitwy? Pytania, które pozostaną bez odpowiedzi — tak już bywa, gdy nie zadaje ich się na głos.

Nie przepadam za oszustwami — powiedziała, zmieniając fortel na bardziej adekwatny synonim. Ironiczne, biorąc pod uwagę, że uczyć będą się iluzji. — Rozumiem potrzebę dyskrecji, ale proszę nie robić tego więcej.

Oczywiście, że zrobi; jest przecież politykiem, za to mu płacą.

Ona jest aktorką; jej płacą za udawanie, że mu uwierzy, gdy powie, że nie zrobi tego znowu.

Wzruszyła ramionami.

Nie możesz winić dziewczyny za próbę.

Ani słuchacza za wścibskie łapki.

Nie pochwalił się stopniem pokrewieństwa, więc temat musiał umrzeć śmiercią naturalną. Odłożenie go na później — gdy będzie już z faktycznym Williamsonem — było koniecznością. Żadnej więcej informacji nie wyciągnie bez wzbudzania podejrzeń zbyt dużym zainteresowaniem. Ten policjant to określenie perfekcyjnie bezpłciowe. Udawanie, że w ogóle się nie znają, jest niemożliwe. Bardzo prawdopodobne, że jego nazwisko widniało w jej policyjnej kartotece.

Doskonale — dłoń wsparta o brzeg blatu zacisnęła się na nim mocniej, gdy ona pochyliła się do przodu. — Interesuje cię teoria, czy czysta praktyka?

Brak grzecznościowego pan nie był przypadkiem. On uparcie trzymał się przy pani, ale ona nie miała zamiaru nalegać, by mówił jej po imieniu. Aczkolwiek przed chwilą, próbował ją poznać dość intymnie. Formy grzecznościowe wydawały się w tym przypadku wyjątkowo zabawne.

Nim odpowiedział, kontynuowała.

Iluzja potrafi być ciężka dla początkujących praktyków. Nie przypomina innych dziedzin magicznych, wymaga znacznie większego skupienia oraz może mieć różne skutki, w zależności od mocy czarownika. Sprawienie, że iluzja staje się rzeczywistością, nie jest niemożliwe, aczkolwiek bardzo trudne.

Zsunęła się na ziemię, czując, jak gruby obcas miękko uderza w parkiet.

Powinieneś mieć to jednak na uwadze, nim rzucisz zaklęcie. Weźmy za przykład impedo — jego celem jest stworzenie iluzji oplatających przeciwnika sznurów — delikatny uśmiech pojawiający się na ustach łatwo wyjaśnić znajomością tematu. To, że przypominała sobie, gdy rzuciła je na innego Williamsona, było już sprawą prywatną. — aczkolwiek jeśli skumulowana w pentaklu moc będzie znacznie przewyższać tę konieczną, mogłoby dojść do sytuacji, gdy sznury staną się prawdziwe. Wtedy nie będzie jedynie wrażenia przepalania skóry, a faktyczne jej przepalanie.

A to zostawia już ślady. Mało subtelne, panie polityku, zostało wypowiedziane jedynie w spojrzeniu, które mu posłała, odkręcając butelkę wody. Upiła dwa łyki, odkładając ją na krawędź, gdzie przed chwilą jeszcze siedziała.

Przykładowo, fingere illusionem

Uniosła pustą dłoń do góry, skupiając energię na tym, by odtworzyć w niej butelkę, którą właśnie odłożyła na stół. Lyra była człowiekiem show-biznesu; nic dziwnego, że intencjonalnie próbowała dodać szczyptę dramatyzmu i zdrową dawkę popisywania się przed widownią. Butelka nie tylko sprawiała iluzję prawdziwej — była prawdziwa.

Czuła plastikowy materiał pod palcami i kropelki wody, które wytworzyły się na jej powierzchni. Z pełnym samozadowolenia uśmiechem, rzuciła butelką w dłonie Richarda. Spróbuj odsłuchać to, cwaniaku.

Teraz mamy dwie butelki. Spróbuj sam.

Czy zrobiła to specjalnie?  

#1 rzut sporny na odsłuchanie, st. 110
89 (k100) + 24 (siła woli) = 113, próg osiągnięty
Richie pozostaje głuchy na moje przeszłe lamenty

#2 rzut na Fingere Illusionem, st. 35
82 (k100) + 22 (magia iluzji) = 104
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
Skąpane w półmroku ściany zacieśniają się wokół intruza — korytarz przeszłości jest wąski i duszny. Są w nim spokój i klarowność. Są zakurzone żarówki i skrzypiące panele. Są obdarte tapety ścian i drzwi na końcu tunelu.
Wyciągam dłoń, naciskam klamkę, słyszę pierwszy szept — to zawiasy, których skrzypienie układa się w ciche nie. Zawsze mówią nie — zwykle nieświadomie; zazwyczaj na tym poprzestają. Jestem jedną nogą w progu — przeszłość ma woń stęchlizny i mgły, która za moment wymknie się przez szczelinę i wypełni świat kształtami — gdy—
Nie, wypierdalaj.
Głos zatrzymuje mnie w drzwiach; zanim zdążę naprzeć na nie barkiem, skrzypienie zmienia się w huk — tak brzmi zatrzaskiwany umysł.
Coś nowego.
Minęły miesiące, odkąd ktoś zdołał mnie zablokować — grzebanie w głowie kierownika magicznego referatu było zasłużonym wyzwaniem. Lyra Vandenberg nie powinna nim być.
Więc dlaczego teraz cofam się tym samym korytarzem, którym przyszedłem, żegnany widokiem zatrzaśniętych drzwi i witany echem rzeczywistych słów? Siłą wypchnęła mnie przez zasłonę; przenikam z przedsionka przeszłości prosto na twardy bruk teraźniejszości.
Coś podobnego.
Ochrona prywatności nie jest powodem do zadowolenia, pani Vandenberg — uwięzione w imadle bólu skronie nadal pulsują; mrowienie w opuszkach palców zmienia się w odrętwienie. — Uwydatnia za to wagę skrywanych sekretów.
Jej uśmiech zdradza więcej, niż zrobił to umysł.
Zablokowanie słuchacza składa się z nierównych proporcji czystego przypadku, silnej woli i doświadczenia z odmiennością. Ten nagły, potężny spokój — zdążyłem uchylić drzwi; zza framugi wysnuł się krótki przebłysk tego, co w środku — może być diagnozą. Zna słuchacza; była odsłuchiwana; jest słuchaczem?
W szerokim katalogu uśmiechów nie posiadam skruchy; będzie musiała zadowolić się numerem dwadzieścia trzy — stonowana wyrozumiałość. O oszustwie może być mowa tylko, kiedy odniesie sukces — w przeciwnym wypadku to próba wyłudzenia.
Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
Ile warte są obietnice Williamsona?
Zależy od Williamsona, który je składa.
Ile warte są obietnice polityka?
Tu zależności nie stwierdzono — bez względu na szerokość geograficzną, odpowiedź zawsze brzmi nic.
Cicha agonia poruszonych tematów nie ma znaczenia, gdy na świat przychodzą nowe. Anulowane mandaty, zawieszone kariery, nieudane odsłuchania, niezadane pytania, iluzja zawsze żywa — krzesło, w przeciwieństwie do sklejki blatu, ma właściwości stabilizujące. Nie sięgam po notes, zostawiam na blacie wiecznie pióro, na niewieczne odpoczywanie (racz mu dać, panie) zsyłam nawet korektę wypowiedzi — brak pana między słowami nasuwa nowy wniosek.  
Kultury — podobnie, jak magii — można się nauczyć; tyle, że wpojenie jej pani Vandenberg to nie moja rola. Mam własne dzieci; nie muszę korygować cudzego.
Splecione — jakże niewinne, jak niewścibskie — z sobą dłonie zastygły na kolanie, lekkimi uderzeniami opuszków o knykcie odmierzając słowa. Znam teorię iluzji i związane z nią ryzyko; brutalna dosadność niektórych zaklęć — coś impertynenckiego tkwi w wizji przechodzących do rzeczywistości sznurów; dlaczego imitować magię odpychania, skoro iluzoryczność oferuje subtelniejszą przemoc na umyśle? — leży poza granicą zainteresowania, ale nie przerywam.
Nauka to proces; magia to jedno z niewielu zjawisk, na które nie posiadam wpływu.
Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Mam wrażenie, że gdzieś już to słyszałem — dosadna przemoc odstręcza — zdarte knykcie, złamane nosy, pokryte kwasem sznury, kwintesencja brutalności z całym morzem brudu po drodze. Mam zbyt cenne dłonie, by pokrywać je szlamem; dokładnie to może dostrzec w oczach, które spokojnie znoszą ciężar jej spojrzenia — nie muszę bać się śladów.
Wystarczy ich nie zostawiać.
Plastik butelki strzela w dłoniach, sylaby zaklęcia strzelają o podniebienie, magia iluzji po prostu strzela — skumulowana na uniesionej dłoni energia tka coś z niczego. Nicość nabiera kształtów; kolejne z biblijnych kłamstw obnażone.
Zamiast ryb, rozmnażamy wodę.
Butelka w dłoni — siostra—bliźniaczka tej na blacie. Zgadza się kształt, kolor, kropelki na powierzchni plastiku; po chwili odkrywam, że magia odtworzyła nawet ciężar — chwycona w locie woda równie dobrze mogłaby być kupiona w automacie na korytarzu.
Jeśli Lyra czeka na pochwałę, czas naruszyć niemagiczną iluzję.
Większość zaklęć można podzielić na podtyp turowych i chwilowych. Jak trwały będzie efekt? — obracana w dłoni butelka nadal tkwi między palcami; będę musiał umyć po niej ręce. — Ile czasu potrzebuje obecna w rzeczywistości iluzja, by przypomnieć sobie, że jest właśnie tym?
Tylko iluzją?
Fingere illusionem.
Czy iluzją?
W pustej dłoni migocze błękit; moja magia w przedbiegach traci podium przejścia do rzeczywistości, ale wiązka formującego widmo zaklęcia wygląda na silną — silną na tyle, by z niczego powstała idealna kopia kopii.
Iluzoryczna na pierwszy rzut oka, ale obecna na każdy następny.

Fingere Illusionem || próg 35 || 83 + 0
Richard Williamson
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Reprezentuję iście patriotyczną postawę. W końcu prawo do prywatności to kwintesencja amerykańskiej wolności.

Następnym razem wróć z nakazem, dodała w myślach. Na całe szczęście, nie praktykowano jeszcze obowiązkowych odsłuchań przez cywili. Jak ostatnio sprawdzała, tym właśnie byli politycy — chyba, że wstępowanie do Gwardii było rodzinne.

Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, możesz po prostu zapytać.

Słowo obiecuję w jego ustach brzmi inaczej; ładniej je intonuje, dykcję ma nienaganną, aczkolwiek jest lżejsze. Obietnice bez wagi rzadko są spełniane, a ona nie urodziła się wczoraj, by w nie uwierzyć.

Uniosła brew w górę. Nie wyglądał na kogoś, kto w wolnym czasie zaczytywał się w komiksy o superbohaterach. Z kolei ona również nie wyglądała — a jednak. Czyżby Richard Williamson skrywał wstydliwe hobby i marzenia o ratowaniu świata w lateksie?

Mhm, w przypadku twojego zaklęcia, o ile nie zostanie przerwane, efekt utrzyma się do kilku godzin. Jednak przedmiot, który stał się materialny, istnieć będzie znacznie dłużej. Co do zasady, od kilku dni do nawet i lat.

To zależy; można tak podsumować wszystko, gdy mówi się o magii. Była kapryśna, nieufna i humorzasta. Lyra rozumiała ją doskonale. Wraz z monologiem, pojawiły się kroki. Można nazwać to aktorskim nawykiem, by nie stać w miejscu, gdy mówi, albo jej naturalną potrzebą ciągłego ruchu. Odwrotnie proporcjonalnie do Richarda, który siedział sztywno na krześle, z rękami ułożonymi, jak serwetka, na kolanach.

Czytałam artykuł, w którym opisywali przypadek czterystu osiemdziesięciu dni żywotności takiej iluzji. Ciężko stwierdzić, od czego konkretnie to zależy. Oczywistym czynnikiem jest moc czarownika, skumulowana w pentaklu energia, ale mówi się, że środowisko również ma znaczenie. Wchodzimy tu jednak w strefę teorii magii. Jeśli jesteś zainteresowany korkami z tej dziedziny, znam świetnego nauczyciela.

Lyra widziała o niej więcej, niż komplety amator, aczkolwiek daleko było jej do poziomu eksperta. Zdecydowanie nie czuła się na siłach, by próbować gdybać nad powodami, dlaczego magia zachowuje się w konkretny sposób. Od tego miała Percy'ego. Jemu też przydałoby się dwadzieścia dolarów na godzinę.

Wyciągnęła palce w stronę wytworzonej przez niego butelki, a jej obraz zachwiał się, jak futurystyczne hologramy w filmach. Była to doskonała iluzja; jednak wciąż iluzja.

Twoje zaklęcie było mocne — kontynuowała, wpatrując się wciąż w jego efekt. Czuła, gdy je rzucał, jak powietrze zapachniało niebieskim pyłkiem, a jej rozpuszczone włosy zadrżały, jakby naelektryzowane od wyładowania magicznego. — nie zdziwiłabym się, gdyby butelka towarzyszyła nam do końca zajęć.

W listach twierdził, że jego wiedza jest znikoma — z pierwszym zaklęciem poradził sobie jednak nadzwyczaj dobrze, więc albo było to kolejne kłamstwo (podstęp, by ją tu zaciągnąć, bo wie i dlatego próbował—), albo posiada naturalny talent do magii iluzji. Z dostępnych opcji, wolała tę drugą — pierwsza oznaczała, że ma bardziej przejebane, niż zazwyczaj.

Zaklęcia z magii iluzji oddziałują raczej na środowisko lub ofiarę zaklęcia. Przykładem pierwszego może być lumifluctus — machnęła ręką w powietrzu, oczekując, że nad jej głową pojawią się kolorowe rozbłyski światła, ale nic takiego nie miało miejsca. Zmarszczyła lekko brwi, decydując, że przedstawienie trwa dalej. Magia czasami nie wychodzi — bywa. — Gdyby wyszło, wytworzyłoby świetlną iluzję, przypominającą fajerwerki.

Upiła kolejnego łyka z prawdziwej—prawdziwej butelki. Wolała nie pić wody, którą chwilę temu przywołała do życia.

Saltandum — rzuciła kolejne zaklęcie, odkładając ją spokojnie na blat.

Czy powinna go ostrzec? Tak.

Czy należało mu się za próbę odsłuchania? Jak najbardziej.

Joseph Lanner i jego walc wiedeński właśnie rozbrzmiewał z gramofonu. Oby po balu kręgowców nie miał zbyt bolesnych odcisków na stopach.

—byłoby przykładem zaklęcia, które rzuca się na przeciwnika.

Tym jesteś, Richardzie Williamson?


#1 rzut na skutki uboczne (bo zapomniałam ups)
k3 i k6, nic się nie dzieje

#2 rzut na Lumifluctus; st. 45
4 (k100) + 22 = 26

#3 rzut na Saltandum; st. 35
87 (k100) + 22 = 109
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
Iście patriotyczna postawa odciska w kącikach ust nietrwałe piętno rozbawienia. Jak długo będzie trwać ten spektakl, zanim zgasną wszystkie światła?
Kolejnym razem proszę zacytować konstytucję. Tylko wtedy rozważę swoje postępowanie.
Odpowiedź ma dwie sylaby i nie pozostawia złudzeń: długo.
Splecione na kolanie palce stukają o miękki materiał spodni; bawełna, w przeciwieństwie do intencji, przejawia szlachetne tendencje.
Nie lubię tracić czasu. Szczególnie, kiedy odpowiedź może być nieszczera — to spotkanie wzniesiono na gruncie kłamstwa; Lyra Vandenberg nie była mu winna niczego — zwłaszcza prawdomówności. W tym całe sedno odsłuchiwania; zamkniętej w przedmiocie i człowieku przeszłości nie sposób zafałszować. Gdy milczą usta, szepcze prawda — jakiego kalibru sekret próbowała ukryć pani Vandenberg? Gdzie prawda obnażona zmienia się w rozjątrzone ryzyko odnalezienia tajemnicy, która nie powinna wpaść w chętne do odsłuchania dłonie?
Pustki między palcami nie wypełni nawet urzeczywistniona iluzja; nic nie pozostawia większego niedosytu, niż wymsknięta z uścisku nić sekretu. Mamy czas — Richie Williamson naprawia własne błędy; nie to, by kiedykolwiek je popełniał.
Sądziłem, że długotrwałość to domena rytuałów z uwagi na stężenie magii i złożoność procesu — tym razem w górę wędruje moja brew — wyglądamy na krzywe zwierciadło odbić. — Byłaby pani w stanie odnaleźć ten artykuł? Przyjmę go razem z kontaktem do teoretyka.
Być może na tym polegał szkopuł w wyswobodzeniu pełni magicznego potencjału; teoria była przykrym obowiązkiem, nie kamieniem milowym w próbie zrozumienia, co wprawia magiczne cząsteczki w ruch. Winię brata (co nowego?) — naturalny talent do odpychania nigdy nie zaganiał go przed teoretyczne dywagacje; dlaczego ja — ze wszystkich ludzi, ja? — miałbym mieć trudniej?
Lyra Vandenberg pewnie znała odpowiedź; moc czarownika, warunki geolokacyjne, cząsteczki składowe, czy pentakl był czysty, czy woda źródlana, czy gdybym poświęcał więcej czasu magii, a mniej polityce, musiałoby dojść do tego spotkania?
Ja nie pytam, ona nie odpowiada — iluzoryczna obecność butelki będzie naszym zwierzątkiem. Nieco zaniedbanym, bo nikt nie zamierza głaskać go po nakrętce, ale obecnym nawet, kiedy powietrze wypełnia echo nowych zaklęć. Lumifluctus zazdrośnie strzeże efektu końcowego; zamiast błysku niebieskich iskier, obserwuję pustkę — jedyne, co pani Vandenberg zdołała osiągnąć nieudanym czarem, to uśmiech.
Numer trzydzieści dwa; oh, proszę się nie martwić, to podobno zdarza się każdemu.
(Poza mną.)
Głowa porusza się w pionie — góra—dół, rozumiem — i zastyga dopiero, kiedy wiązka magii uderza prosto w niego.
Jeśli zaciskam powieki, robię to odruchowo.
Jeśli wstrzymuję powietrze, robię to z przyzwyczajenia.
Jeśli chcę wyszeptać Barnaby, nie robię tego tylko dlatego, że zaklęcie było niebieskie — zieleni nie stwierdzono, podobnie jak próby obrony. Zwykły securus mógłby nie poradzić sobie z wiązką, która właśnie podrywa mnie w górę; jest w tym ruchu oczywiste zaskoczenie i odmiana niemożliwej do imitowania gracji — szermierka uczy lekkości.
Krąg uczy zachowania pozorów.
Rodzina Williamson uczy—
Saltandum.
Zemsty serwowanej na zimnej płycie.
Wypowiedziany czar zwraca pani Vandenberg to, co należne — niebieski szlaczek mknie przez powietrze, a ja tanecznym krokiem ruszam za nim. Walc ma określone zasady, dlatego go szanuję; znam mechanikę ukrytą za szachownicą.
Walca nie tańczy się w pojedynkę, pani Vandenberg.
Wyciągnięta dłoń to zaproszenie zapakowane w kopertę wyzwania.

Saltandum || próg 35 || 74 + 0 = 74
Richard Williamson
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
wracamy z kostnicy

Nienawidziła, gdy używano jej własnych słów przeciwko niej, a fakt, że wydarzyło się to już drugi raz tego dnia, wprawił ją w jeszcze większą frustrację. Lyra Vandenberg przekonała się właśnie, jak to jest mieć i nie mieć racji jednocześnie.

(Chujowo.)

Zacisnęła mocniej usta; jedyne, co powstrzymywało ją przed komentarzem, to chęć otrzymania jakiekolwiek zapłaty za ostatnią godzinę. Dolary nie rosną na drzewach — co z tego, że duma też nie.

Panie Williamson — to nie oznaka szacunku, to (nie)celowe przedrzeźnienie. Złośliwości było jednak na próżno szukać w głosie. Uśmiechnęła się tak, jakby każdy element dzisiejszych zajęć był dokładnie przez nią zaplanowany. Na tym polega właśnie udana improwizacja. — To był jedynie obrazowy przykład konsekwencji zaklęć rzucanych na wiatr. Jestem zwolenniczką nauki przez praktykę.

Pewny siebie uśmiech dopowiadał ty najwyraźniej też.

Tym razem usiadła na krześle, czekając aż mężczyzna z drugiej strony biurka (sklejki), wyciągnie magiczną książkę z czekami. Albo gotówkę; dla niej nie miało to znaczenia, dla jego zeznań podatkowych pewnie tak.

Lekcji tańca nie musisz doliczać — Lyra i oliwa; Lyra i ogień. Lyra i potrzeba wbijania kija w każde mrowisko. — Tym razem będzie gratis. Gest dobrej woli z mojej strony.

Niewątpliwie — zupełnie jak moment, w którym go złapała, a mogła puścić. Przemilczanym faktem było to, że próbował wyciągnąć z niej coś więcej, niż informacje na temat poprawnego rzucania zaklęć. To było prawdziwym gestem dobrej woli z jej strony — milczenie.

Tak z ciekawości — pochyliła się na krześle do przodu, uderzając palcami o blat biurka (sklejki). Nieświadomie wybijała rytm walca. — na kogo planujesz głosować w wyborach?

Jeśli po jej wyrazie twarzy chciałby odczytać powagę pytania, to nawet bycie słuchaczem mu w tym nie pomoże.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Richard Williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 171
CHARYZMA : 23
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 8
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t668-richard-williamson
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1562-richard-williamson
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1564-poczta-richarda-williamsona
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f227-thornhill-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1563-rachunek-bankowy-richard-williamson
Powietrze pełne muzyki — to Brahms? Litości — i widma katastrofy. Błyszczący opad nieatmosferyczny odpoczywa na dnie kosza na śmieci; Larry Barry za dokładnie cztery i pół minuty będzie odpowiadać za bezpieczną utylizację własnym życiem.
Tymczasem nadal ma dwieście czterdzieści sekund swobody podsłuchiwania tuż za progiem sali.
Pani Vandenberg — to nie przedrzeźnianie, ale konsekwencja — dla niektórych (pani Vandenberg, powtarzam) zamysł tyleż obcy, co niepojęty. — Obrazowość sprawdza się w galerii sztuki, nie ośrodku szkoleniowym.
Uśmiech wypełniony okruchami pobłażania dopowiada ostrożnie.
Ostrożnie, cenię sobie towarzystwo — szczególnie, gdy dobiega końca — ale ostrożnie.
Książeczka czekowa szeleści w narzeczu przepychu; każda cienka strona może zapewnić szczęśliwy rok na Bali albo godne dotrwanie do emerytury. Wieczne pióro jest złote, atrament granatowy, podpis zamaszysty; tylko cena wygląda, jakby się nie zgadzała.
Tym razem? — Richie i lód; Richie i wieczna zmarzlina; Richie i gniazdo żmij. — Nie wiedziałem, że będzie następny.
Stuknięcia o blat (sklejkę) biurka wyznaczają rytm dla szarpnięcia; czek wyskakuje z książeczki w akompaniamencie cichego targnięcia i zastyga między palcami. Wyciągam dłoń nad biurkiem — smutna imitacja drewna psuje elegancję tego gestu.
Zamierzałem po prostu zapłacić, ale—
Ale.
Niektórych pytań nie warto zadawać, o ile nie chce się poznać odpowiedzi; pani Vandenberg nadal musi przyswoić lekcję.
Wpatruję się w nią, ona we mnie — figury woskowe nad atrapą dębowej stolarki. Są prowokacje, które doceniam i te, które ignoruję; są też takie, za które płacę uśmiechem.
Numer dwadzieścia cztery — Richie rozbawiony.
Zamierzam zagłosować na jedynego słusznego kandydata — czek między palcami nosi jego nazwisko; gdybym użył wszystkich książeczek z domu, mógłbym uszyć z nich całun dla Abramsa. — Drugi to niemagiczny.
Biały prostokącik papieru ląduje na blacie (sklejce) — w tym samym momencie Larry Barry wsuwa głowę przez drzwi i próbuje sobie przypomnieć, do czego służy aparat mowy. Kto by pomyślał, że na widok kobiety można zaniemówić?
Odezwiemy się do pani.
O ile przywrócę asystenta do ustawień fabrycznych.

przekazuję czek na 50 $
Richard Williamson
Wiek : 30
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : north hoatlilp
Zawód : starszy specjalista komitetu ds. międzystanowej koordynacji