Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Stary autodrom
W sercu lunaparku ukrywa się zapomniany autodrom, gdzie niegdyś królowały radosne śmiechy i piski. Teraz to miejsce tonie w dźwięku wiatru, który niesie kurz i opadłe liście. Obudowana trasa, zatarta i spękana, zmienia kolor na rdzawy, a resztki barier zderzeniowych wydają się być ostatnimi świadkami dawnych emocji. W porzuconej strefie startu i mety, światło zachodu słońca łaskocze stalową konstrukcję, nadając jej złotawy blask. Autodrom, oparty na strzępach wspomnień, jest teraz jak melodia utraconej zabawy, grająca tylko w ciszy opustoszałego lunaparku.

Nieobowiązkowy rzut k3:
K1 – Chociaż autodrom jest opóźniony, nagle lampy samochodzików migoczą, a one podrywają się do dzikiej, nieokiełznanej jazdy. Trwa to dosłownie kilka sekund, nim znów gasną.
K2 – Jeden z samochodzików nagle zaczyna jazdę i próbuje Cię przejechać, aż nie uciekniesz za barierkę.
K3 – Widzisz, że w budce od obsługi autodromu ktoś jest. Kiedy zbliżysz się, dostrzegasz wielką, zapleśniałą kukłę clowna. Przez następne cztery dni będziesz się zmagał z jej złudnym widzeniem w różnych, najmniej oczywistych miejscach.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
Bladosinym trupom w kostnicy daleko również do wyrwania się ze szponów śmierci, w której traci się bezlitośnie najbliższych, ale Nevell nie miał siły mocować się na argumenty z chandrą Cecila. Trwała ona na tyle długo, by poruszał się przy nim jak na palcach, licząc, że z każdym dniem będzie lepiej. Dlatego skrzypek starał się na naciskać, choć zauważał tego, że pogarszało się to. Fogarty pogrążał się w zimnym jeziorze własnych czarnych myśli, zamknięty w ich zakleszczonych palcach i młody Bloodworth nie potrafił z tym konkurować. Nevell nie umiał pozbyć się wrażenia, że nawet jeśli spędzał czas z Cecilem i po prostu z nim przebywał, to ten wisiał z głową w burzowych chmurach, ogarnięty swoimi lękami. Lękami, które często przenosił na niego, poddając w wątpliwość lata znajomości, poznania swoich sekretów i współdzielenia nie tylko przestrzeni mieszkalnej, ale i ubrań wymieszanych w jednej szafie. Może zwyczajnie nie miał szans z rzeczami, których Cecil Fogarty nigdy nie przepracował, jednocześnie obawiając się samotności, generował ją w ich relacji. Tyle że Bloodworth powątpiewał, aby był w stanie wyperswadować swojemu chłopakowi to, że daje mu poczucie zostawienia na lodzie tą swoją emocjonalną niedostępnością.
Wróćmy do tej rozmowy, jako kolejny przerywnik rozmowy, tak jakby doszli do ściany komunikacyjnej i musieli podejść do tematu za jakiś czas, aby spróbować wypracować złoty środek w komunikacji. Bloodworth skrzywił się mimowolnie; zaczynał się do tego przyzwyczajać. Cecil Fogarty jak zwykle, gdy urywał rozmowę, znajdował się pod ostrzałem własnych myśli, otulając się dystansem jak najbardziej miękkim kocem jesienną porą. Nevell nie zamierzał się z nim boksować i kolejny naciskać, przecież już to zrobił, psując bezpowrotnie cały początkowy nastrój, który pękł jak bańka mydlana. Bloodworth wiedział kiedy się wycofać, jednak Fogarty zamierzał to przyklepać zmianą tematu z przytupem, a mianowicie prośbą o wrażenia skąpane w ogniu. Oczywiście, że gdyby skrzypek się uparł, to by mógł odmówić.
Kukła, która zdawała się śledzić każdy ich krok — teraz powoli zajmowała się rosnącymi płomieniami. Nevell wiedział, że im więcej sztucznych tworzyw w sobie posiada, tym łatwiej skonsumuje ją ogień, poszerzając swój zasięg. To z kolei oświetlało od dołu ponury uśmiech klauna, nadając tańczącym cieniom nad nim większej widoczności w tym spektaklu żywiołu. Po powrocie do Cecila, splótł ze sobą ich dłonie, by za chwilę zachęcić go do pokonania tej niedużej odległości. Balansowanie na lęku, który mógł go w końcu tak łatwo sparaliżować. Wspierał swojego Cienia nawet w najbardziej oddalonych od zdrowego rozsądku pomysłach, chyba że niosły za sobą wyłącznie szkodę dla Frogarty’ego, wówczas postawiłby zdecydowaną granicę. W tym przypadku — cała presja i odpowiedzialność spoczywała ciężarem na jego barkach. Nevell miał wrażenie, że nawet i lepiej, że zakupione na tę wycieczki frytki okazały się niejadalne, bo przez stres i tak nic już pewnie nie przejdzie mu zbyt szybko przez gardło.
Inspirat — powiedział gładko Bloodworth, zaklęcie nawet nie zadrżało, choć chyba udzielały mu się objawy Cecila. Nie wobec ognia, lecz w obserwacji o fizjologiczne symptomy strachu wyraźne u swojego chłopaka, które przekładały się na rozszerzenie źrenic Froggy'ego i napięcie rozkładające się w każdym mięśniu skrzypka. Zaklęcie odpowiedziało z silnym pieczeniem w miejscu, gdzie ze skórą stykał się pentakl, choć równie dobrze na to nadpisanie wrażenia zmysłowego mogło mieć przełożenie obserwowanie ognia. Nie poluzował ani na moment uścisku na dłoni Fogarty’ego.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1652-rachunek-bankowy-cecil-fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1652-rachunek-bankowy-cecil-fogarty
Kiedy pierwszy raz zatopił nóż w ludzkim ciele, wydawało mu się, że krew na stałe splamiła jego ręce. Budził się w środku nocy, z wrażeniem, ze oblepia palce i niezależnie od tego, ile czasu spędził w łazience, nad zlewem, ile razy, by je szorował, te wrażenie nie znikało. Czuł jej smród, a gdy patrzył w lustro widział twarz tego, co sie wykrwawiał. Nie zamknął oczu, nie odwrócił spojrzenia. Patrzył mu prosto w ślepia, obserwował jak blask życia z nich wygasa, jak zachodzą mgłą, jak się zapada.
Głęboki wdech i jeszcze głębszy wydech.
Palce zanurkowały w poszukiwaniu paczki papierosów, ale nie nakarmił spragnionego organizmu kolejną dawką tytoniu. Nie teraz. Teraz, gdy zamarł bez ruchu i wpatrywał się w płonącą kukłę, nie bronił się przed niczym. Słabości odcisnęły się na jego twarzy - jedna, po drugiej. Był ich pełen. Kolekcjonował je jak wszystkie towarzyszące mu tęsknoty. Zacisnał mocniej palce na dloni Nevella. Nadal nie wiedzał, czy Bloodwroth był wstanie zapełnić tę pustkę. Czasem deszczowe chmury były odganiane przez promienie słońca, ale złe dni nie minęły. Wszystko, co tłumił, nadal w nim żyło. Jak żywy organizm. I czasem chciał, aby ktoś to od niego zabrał.
Przestać czuć cokolwiek.
Myśl, która towarzyszyła mu przez lwią część życia, rozbijała go na atomy. Roztrzaskana dusza na kawałki. Zatracone cząsteczki człowieczeństwa. Śmierć, krew, śmierci i jeszcze więcej krwi. Nie miał prawa do uczuć. Powinien się od nich odciąć na dobre.
Nie czuć nic. Pogrążyć się w bezemocjonalnej próżni.  Zatracić w tym, co strawiło jego rodzinę - w szaleństwie. Przeniknęła pod skórę, płynęła w naczyniach krwionośnych razem z krwią, była pompowana do serca.
Czuł jego bicie. Natarczywe, gwałtowne. Czasem chciał je wyrwać z własnej piersi i zamknąć w szkatułce. Żyć bez niego.  Wyobrażać sobie, ze ta egzystencja byłaby dużo prostsza.
Bez bólu. Bez poczucia pustki. Bez samotności.
Jednak - pomimo najszczerszych chęci - uczucia nadal były na swoim miejscu. Gromadziły się w nim jak burzowe chmury na wiszącym nad ich głowami sklepieniu. I zwiastowały to samo - burzę, nad którą tracił kontrolę. Zawsze taki był. Emocjonalnie porywczy.
Zgłuszał je w bólu. Był jego ucieczką. Tratwą, dzięki której balansował na krawędzi świadomości. Wypalał je żarem papierosa na skórze. Małe blizny po oparzeniach zdobiły jego blade ramiona. Było ich pełno. Układały się w konstelacja jego obłędu.
Bliżej, coraz bliżej,, słyszał głos Dahli przy uchu. Podejdź bliżej. Jeszcze jeden krok w przepaść.
Wybrał ją dawno - drogę ku zatraceniu. Na jej końcu znajdowała się wiara w Lilith. Błądził po krętych, układających się w labirynt, zakamarkach swojego umysłu. Już dawno się w nim zagubił, zatracił. Nie mógł uchwycić majaczącego na horyzoncie szczęścia.
Jak długo to jeszcze potrwa?
W symfonii dźwięków wlasnych myśli usłyszał głos na granic szeptu - Inspirat. Spirala strachu zacisnęła się na jego żołądku, wspięła sie po klatce żeber, wślizgnęła się w drogi oddechowe, trafiła do przełyku, zacisnęła swoje szpony na jego krtani.
Stał - twarzą w twarz ze swoim największym lękiem. Przełknął ślinę. Choć wiedział, ze wskazówki nadal przesuwały się po tarczy zegarka - słyszał uporczywe tik-tok w głowie -  wydawało mu się, ze czas stanął w miejscu. Zbliżył dłoń ku płomieniom.
Nie czuć nic więcej.
Języki ognia polizały go w skórę, jednak nie stopiły jej. Łaskotały czule, jakby były skore na figle. Przymknął powieki. W jednej chwili poczuł, jak coś w nim umarło.
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
Dolatywał do niego zapach nikotyny, ciemność rozstępowała się pod naciskiem płonącej kukły, miejsce zetknięcia pentakla ze skórą wydawało się parzyć, tak jak i palec wskazujący i kciuk lekko sparzone papierosem. Wszystkie te wrażenia zmysłowe były sprowadzone na drugi plan, ponieważ uwaga Nevella, skupiała się na Cecilu. Oblicze Fogarty’ego oświetlone przez tańczące płomyki, ukazywało pełen wachlarz słabostek, nachodzących na siebie kolorystycznie jak w kalejdoskopie. Dla Nevella wyglądało to niemal nierealistycznie, jak klatka w filmie, który czasem oglądali na wielkim ekranie kinowym. Wzmocniony uścisk palców Cecila na jego własnych, zdawał się generować dodatkową porcję stresu, która jak zbyt słodki lukier, pozostawiała posmak i niechęć na dokładkę. Rozszerzenie źrenic u Bloodwortha wskazywało na działanie układu współczulnego; emocje Fogarty’ego zdawały się podwajać u skrzypka, wręczając mu w nagrodę nasilający się niepokój. Nie obawiał się ognia — tańczące płomienie w innych warunkach oglądałby z obojętnością niczym spektakl pośród mroku. Jego obawy wirowały wokół osoby ilustratora: co jeśli Froggy zrobi sobie krzywdę fizyczną lub psychiczną; co jeśli pogłębi jego strach; co jeśli wpadnie w panikę i nie uda mu się go uspokoić; co jeśli to przypieczętuję koniec ich znajomości i sam przyłożyłby do tego rękę.
Paniczny lęk Cecila przed ogniem, wyrzucający za burtę zwoje rozsądku, był mu dość dobrze znany. Pojawienie się go nagle na Placu Aradii w biały dzień, sprawiło przecież, że ilustrator poszukał schronienia w domu rodzinnym na Broken Alley. Nevell odnosił wrażenie, że gdzieś podskórnie Cień miał mu za złe, że go tam wtedy z nim nie było, że część swoich negatywnych doświadczeń przeniósł w ten lub w inny sposób na ich interakcje. Może i teraz spełniał gorliwą prośbę swojego chłopaka, nie chcąc mu bezpośrednio odmówić (zazwyczaj i tak ulegał Fogarty’emu), choć po prawdzie nie potrafił odeprzeć od siebie ostrych wyrzutów sumienia, które przypominało w jego głowie gniazdo rozjuszonych os, tak jakby robił coś wyjątkowo wbrew sobie w subiektywnym kodeksie moralnym. Wolną rękę, trzymaną za plecami, zacisnął w pięść aż pobielały mu knykcie. Jedyne wrażenie osadzenia w tu i teraz przy ociężałym wrażeniu odrealnienia, a cegiełkę do tego dokładało spłycenie nevellowego oddechu, trzymając skrzypka szczelnie w szponach pikującego zmartwienia. Twardego uścisku nie rozluźniła znana dłoń skierowana ku płomieniom, częściej bawiąca się papierosem (w taki sposób, który dokładnie od niego nauczył się Nevell) czy szkicująca kolejne obrazy, ponieważ Bloodworth wyprostował się w napięciu niczym struna ulubionego instrumentu.
Cecil — mruknął cicho, z wyjątkową łagodnością, tak jakby mącenie ciszy, przełamywanej dźwiękami ognia, mogło zmącić rytmiczny ruch płomieni. Nevell dopiero teraz uświadomił sobie, że ze stresu zaschło mu nieprzyjemnie w gardle, jednak poza wypowiedzeniem imienia Froggy’ego, nie stać go było na nic więcej. Wewnętrznie był zbyt pofałdowany i pozbijany w kłębek napiętych nerwów, by było go obecnie stać na bardziej rozbudowaną rozmowę w obliczu inicjacji lękowej swojego Cienia. Podejrzewał, że sam Frogarty nie będzie zbyt wylewny przez doświadczenia wewnętrzne, ale później przeleje to w szkice i podstawi mu pod nos w najmniej spodziewanym momencie, a do Bloodwortha powrócą flashbacki z tego wypadu poza miasto wprost w ramiona opuszczonego lunaparku.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1652-rachunek-bankowy-cecil-fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1652-rachunek-bankowy-cecil-fogarty
Płomienie czule otuliły jego dłoń, a on, z sercem boleśnie obijającym się o żebra, pozwolił im przeniknąć pod skórę, zamienić się miejscem z wijącymi się płytko pod nią dreszczami i ogrzać jego ciało namiastką bijącego od ognia ciepła.
Przymknął powieki. W jednej chwili poczuł, jak coś w nim umarło. Żołądek skurczył się do rozmiaru żołędzia, odłamki duszy wbily się boleśnie w organy, a w uchu usłyszał cichy, kobiecy szept.
Przypomnij sobie.
Na ustach Dahlii Cavanagh figurował subtelny zarys uśmiechu. Oczy błyszczały od ekscytacji. Nie odsunęła sie, kiedy jego dłoń znalazła się na wysokości policzka. Zbadał jego strukturę pod opuszkami palców- był zimny w dotyku. Kątem oka dostrzegł cień rysujący się na ścianie - w swoim kształcie przypominał ludzką sylwetkę, z powyginanymi groteskowo kończynami.
Tik-tok. Zegar w głowie wybił trzecia w nocy. Zachłysnął się powietrzem, łapczywie przełykając ślinę.
Teraz był w lesie. Szybkim krokiem mijał bezlistne, powyginane kikuty drzew, czując na karku czyjś napastliwie spojrzenie. Na horyzoncie majaczyła kobiece sylwetka, jednak, im szybciej się do niej zbliżał, tym coraz bardziej sie od niego oddalała. Wyciągnął ku niej dłoń. Ciche nie odchodź ugrzęzło mu w gardle, zastąpiła go desperacka próba zaczerpnięcia tchu.  Cień ogromnej sylwetki przeciął mu drogę. Zacisnął drżące, spocone dłonie na rękojeści noża.
Pobawmy się w chowanego, rozbawiony, dziewczęcy głos zakłócił panująca wokół martwą ciszę.
Znowu był w innym miejscu. Półmrok wypełniał rezydencje Fogarty przy Apollo Avenu 20. Słyszał, jak klepki podgłówek skrzypiały pod naporem jego ciała. Dwójka dzieci wspinęła się schodami na strych. Nie idźcie tam, chciał wyszeptać, ale nie był w stanie zmusić strun głosowych do współpracy. Drzwi bez aktu protestu, z cichym jękiem na zawiasach, uległy pod naporem palców, gdy te chwyciły za klamkę. Poczuł unoszącą się w powietrzu duszącą,słodkawą woń ludzkiego ciała i metaliczny posmak krwi pod językiem. Dziesięć uderzeń serca później krzyk odbił się od ścian strychu, a potem przeobraził się w ciche kwilenie i naiwne nawoływanie: Anette! Anette!
Łzy naszkicowały wilgotną ścieżkę na jego policzkach.
Obudź się.
Znalazł się w jasnym, nasłonecznionym, zupełnie pustym pomieszczeniu. Z każdej sciany patrzyły na niego zamknięte drzwi. Podszedł do pierwszych, które znalazły się na je drodze i otworzył je.
Tessa opierała się o framugę,zerkając na chłopca, który siedzial przy biurko, pochylając się nad kartką papieru. Cecil pdoszedł blizej, by przyjrzec cię, co szkicował dekadę temu. Karykaturalny cień naszicowany ołówkiem wypełnial przestrzeń bialej kartki.  
Tu jesteście, tym razem głos zabrała Camelia. Wołałam was od półgodziny. Chłopiece ciało zadrżało pod wpływem szorstkiego, mitycznego tembru.
Spójrz w górę.
Cecilowe spojrzenie instynktownie wykonało polecenie. Kulka ognia zwana słońcem świeciła na najwyższym punkcie widnokręgu. Zmrużył powieki, czując jak jego ostre płomienie prześlizgują się ochoczo po jego skórze i wtedy jej poczuł - wyimaginowane szpony strachu zaciskające się na jego krtani, skutecznie odcinając mu dopływ do świeżego powietrza. Pomyślał najpierw o matce, która zaklęciami iluzji zaszczepiła w nim lęk do ognia, a potem o Lilith - jej bezdusznym spojrzeniu.
Ponownie znalazł się w pustym pokoju, łzy zdążyły wyschnąć na jego skórze. Otworzył kolejne drzwi, a wtedy odezwał się potworny ból w skroni.
Weź do ręki nóż, usłyszał i posłusznie zacisnął na nim dłonie. Ciążył mu nieprzyjemnie w ręce, gdy objął go palcami i zbliżył go tętniącej pod skórę tętnicy. Wiedział, co następni, wiec wycofał się, zatrzaskując ze sobą te wspomnienie.
Sięgnął dłonią do klamki kolejnych. Szarpnął  z nią, ale tym razem nie uległy pod naporem jego dotyku.
- Musisz odnaleźć do nich klucz - cichy szept przy ucho nie należał do Dalhii, był zbyt ciepły,  niemal zatroskany.
- Co tam znajdę?
Odpowiedź, chciał usłyszeć, ale po jego słowach zapadła wymowna cisza i znowu pojawiło się to irracjonalne przeczucie, ze ktoś go obserwuje, a na ścianie namalował się ten sam cień, którego spotkał wcześniej. Zostało coraz mniej czasu, paniczna myśli zakradła się do przestrzeni jego umysłu. Skoncentrował się na wijącym się w polu widzenia kształcie, ale wtedy ciche „Cecil” zadudniło mu w uszach i obraz przed oczami się rozmazał.  
Wyswobodził palce z silnego, niemal bolesnego uścisku i, poddając się torsją, upadł na trawę, wypuszczając ustami ostatni posiłek.
- Muszę odnaleźć klucz – wyszeptał na granicy słyszalność, zaciskające palce na ździebełkach trawy. Serce łomotało rozpaczliwie w piersi, a on dygotał na całym ciele.
Rozpaczliwie tęsknił za utraconym wspomnieniami.

Siła woli: 30, 85
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator
Nevell Bloodworth
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
ANATOMICZNA : 10
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 162
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 8
TALENTY : 13
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t764-nevell-c-bloodworth#5056
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1239-nevie#12248
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1196-poczta-nevella-bloodwortha#11541
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2317-rachunek-bankowy-nevell-bloodworth#32216
W momencie, gdy Nevell Bloodworth zaciekle poddawał w moralną wątpliwość to, że w ogóle zgodził się na naleganie Cecila Fogarty’ego na ekspozycję na ogień przy jego lęku. Jego obaw i niepokoju nie pokonała dłoń Cienia głaszcząca tańczące płomienie, zamiast tego skrzypek poczuł się jeszcze gorzej. Nie cofnął ręki, nawet jeśli uścisk narastał stopniowo, tak jak zwiększała się objętość ognia, pochłaniająca kukłę klauna. Szum płynących wewnątrz czaszki myśli Bloodwortha został zmącony tym, że Froggy coś mruczał na domiar złego pod nosem. To nie znajdowało się na tegorocznym bingo, tak jak to, że sama Lilith odwiedzie go od wiary czy oddania wobec siebie. Nie był na tyle skupiony, aby nawet po chwili zrozumieć, co to właściwie było. Odruchowo zmarszczył brwi, zaraz potem przekręcił głowę, oglądając profil ilustratora i krzywiznę nosa. Nevell zaprzestał oglądania jasności płynącej od ognia, dzielącej mrok na kilka części. Stałe spojrzenie, wwiercające się w bliżej nieokreślony punkt w klaunie sprawił, że dodatkowo się zmartwił, jeszcze zanim zdecydował się wymówić imię Fogarty’ego. Zawieszone między nimi Cecil zadziałało niczym magiczne zaklęcie.
Nadmiar wrażeń tego wieczora miał swoje ujście w pozbyciu się zawartości cecilowego żołądka. Nevell rozprostowywał i zginał palce na przemian, jakby chciał je nieco rozruszać po tym mocnym uścisku. Na twarzy skrzypka wykwitły dwie walczące o prymat emocje: zmartwienie i skonsternowanie, układające się w grymas. Płonący klaun stanowił idealną pochodnię, która obejmowała swoim zasięgiem sylwetki obojga, tworząc długie cienie ginące w ciemności. Bloodworthowi nie umknęło drżenie niczym osika rozkładające się na ciele Fogarty’ego, dlatego zanim przykucnął obok, mruknął dwukrotnie słowa zaklęcia: Subsidio, którego zadaniem było uspokojenie i lekkie otępienie. Za pierwszym razem nie poczuł nic i nie zauważył żadnej reakcji, dlatego ponowił zaklęcie bez większego zawahania. Tym razem powinno ono odnieść rezultat; na to przynajmniej Bloodworth szczerze liczył. Nawet odruchowo chciał wykorzystać Silentiumvitae, ale uznał, że nie sprawdziłoby się tutaj.
Przykucnął niedaleko Fogarty’ego, jednak nie tyłem do klauna, lecz bokiem, by nie ograniczyć sobie darmowego zasięgu światła, które mogło rozświetlić trochę twarz ilustratora, która nieco ginęła pod dłuższymi włosami. Ręka skrzypka powędrowała na plecy, tak jakby to miało pomóc się Cecilowi względnie pozbierać do kupy. Nevellowi wydawało się, że pobladł, ale mogło to być tylko mylne wrażenie. Nie miał za to najmniejszej wątpliwości wobec tego, że palce Cecila zaciskają się nadal na trawie, jakby to była jego ostatnia deska ratunku. Nie dosłyszał do końca tego, co właściwie powiedział. Do skrzypka dotarło jedynie słowo, które chwilę później zostało odczytane jako klucz.
Jaki klucz, słońce? — zapytał cicho Cecila, delikatnie głaskając ilustratora po plecach. Nie chciał go zbytnio osaczać i wypytywać; musiał jeszcze trochę poczekać. Nie miał zresztą innego wyjścia. Bloodworth raczej mentalnie przygotowywał się na to, że Fogarty może potrzebować dłuższej chwili, aby dojść do siebie i może potrzebować pomocy w tym, aby się podnieść. Skrzypek zaczynał być na siebie zły o to, że ten wieczór miał mieć spokojniejszy charakter, a skończył się z ekspozycją na stresor i czynnik lękowy, wręczając Cecilowi takie, a nie inne objawy fizjologiczne. Zakładał naturalnie, że to wszystko przez ogień, który zgodził się wzniecić. Nie czuł teraz wcale nikotyny z papierosa i albo ten zginął na dobre albo był zbyt zaaferowany stanem Cienia, żeby w ogóle przykładać wagę do takich rzeczy.
Nevell Bloodworth
Wiek : 21
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : student medycyny
Cecil Fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1652-rachunek-bankowy-cecil-fogarty
ANATOMICZNA : 20
ILUZJI : 8
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 179
CHARYZMA : 15
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 5
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t175-cecil-fogarty#374
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t250-cecil-fogarty#619
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t251-cecil-fogarty#620
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t281-poczta-cecila-fogarty-ego#776
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f192-arcanum-14-7
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1652-rachunek-bankowy-cecil-fogarty
Przypomnij sobie.
Słowa Dhali wciąż były obecne; słyszał je tuz przy ucho, echem odbijały się od ściany czaszki
Pamiętał ledwie strzępki wspomnień, majaczące na krawędzi świadomości. Przesuwały się po kliszy pamięci w postaci fragmentaryczne, niekompletnych epizodów. Były jak kształt dymu papierosowego wijący się w powietrzu, którego poszarpał na strzępy wiatr.
Pogryziona przez czas fasada budynku - wielokrotnie przenosił ją na kartki swojego szkicownika. Podążając śladem swoich wspomnień, przenosił ją na mapę miejsc, w których bywał, ale nigdy do niego nie trafił, jakby nie istniał na prawdę, jakby był tylko projekcją jego wyobraźni.
Nóź ciążący w dłoń - zacisnął na nim mocno drżące w palce, jakby obawie, ze wypadnie mu z ręki, gdy będzie musiał z niego skorzystać. Czuł pod palcami wygrawerowaną sensacje.
Podłoga skrzypiąca pod naporem jego kroków - choć starał się poruszać jak zwykle, bezszelestnie, tym razem echo jego obecności nie cichło, a w głuchej ciszy wypełniającej pomieszczenia, brzmiało nienaturalnie głośne.
Ciemne, zaschłe plamy krwi pokrywającą boazerię - czuł jej metalicznym posmak na języku, jej ciężki zapach w powietrzu. Nie mógł jej znieść, choć przecież dorastał w bliskim sąsiedztwie ze śmiercią, zajrzał jej prosto w oczy, gdy miał kilka lat.
Mrok opatulający długi, ciągnący się jakby w nieskończoność korytarz - przyciągał go, nie mógł mu się oprzeć. Obserwował biegnące po ścianie cienie. Jak wykrzywiały po niego swoje szpony. Kiedyś się ich bał - panicznie ,czując jak serce lękliwie obija się o zebra, jak strach trzyma go za gardło. Dzisiaj, kiedy na przestrzeni lat stały sie stałym elementem jego życia, pojął, ze strach był przykrywką innej emocji.  
Korytarz zwieńczony lustrem, a tam Obce rysy twarzy w jego popękanej tali, wpatrujące się niego z chłodną emocjonalnością.
Kim jesteś?
W głowie teoria pojawiła się sama - to on ukradł twoje emocje, Cecil. Tej myśli wtórował śmiech Dahlii.
Teraz, na trawie, czując wymieciony w ustach, ich kwaskowaty posmak, łzy napływające do oczu, drżenie ciała, miał wrażenie, ze zaraz czerń zaleje jego spojrzenie i w końcu - po maratonie przeżyci - straci przytomność.
Łapał łapczywie oddech, chwilowo ignorując głos Nevella i jego obecność. Musiała wziąć się w garść. Doprowadzić się do porządku. Musiał-
- Tranquillita scorporis.
Liczył, ze dzięki tej dwuczłonoej inkantacji chociaż na chwile stanie na nogach.
Magia nie była obojetna jego szeptem. Odpowiedziała mu przyjemnymi strużkami ciepała rozlewającymi się po powierzchni skóry. Skurcze żołądka ustały, podobnie, jak drżenie dłoni i pulsujący ból w skroniach.
- Wspomnienia... klucz... - rzucił niezdarnie dwa słowa, które z trudem wydostały się spomiędzy wąskiej karteru krtani. Nevie zrozumie. Powinien. - Wracajmy, muszę...
… je odnaleźć. Otworzyć zabarykadowane drzwi.
Stanął, asekurując się jego ramieniem, które ochroniło go przed kolejnym upadkiem.
Złapiesz mnie, gdy będę upadać?
Nie, ale może próbować go uchronić przed samym sobą.
Wypuścił ze świstem powietrze.
- Wracajmy.
Potrzebował snu. Przestrzeni na refleksje. Kąpieli. Chwili samotności
- Opowiem ci wszystko w drodze - jego głos balansował na granicy słyszalności, ale przynajmniej udało mu się zmusić do współpracy mięśnie.
Chciał pozostawić i klauna, i to miejsce za swoimi plecami.

z tematu dla Cecila i Nevella

Tranquillita scorporis (st 45), 75 + 20
Cecil Fogarty
Wiek : 23
Odmienność : Cień
Miejsce zamieszkania : Deadberry
Zawód : ilustrator