Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
First topic message reminder :

Ławka nad wodą
Biała ławka przy brzegu morza stanowi spokojne zaproszenie do odpoczynku. Jej lśniąca powierzchnia kontrastuje z błękitem wody i niebem. Drewniana konstrukcjaemanuje prostotą i elegancją. Słońce, unikające chmur, podkreśla biel ławki, rzucając delikatne cienie na powierzchnię. Wokół panuje szum fal, a morski wiatr delikatnie muska drewno, przenosząc ze sobą sól i świeżość. Ta biała ławka, miejscem refleksji i spokoju, staje się integralną częścią krajobrazu, gdzie czas płynie leniwie w rytmie fal.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Patrzy na wyciągniętą w jej stronę rękę; próbował ją zatrzymać, głównie słowami, ale i odruchowo dłonią. Nie złapał jej (na szczęście), ale ona, równie odruchowo, odsunęła bark do tyłu, by do tego nie dopuścić. Zatrzymani przez ułamek sekundy w tej pozycji, patrzyli na siebie, rozumiejąc—

Niewiele; ona rozumiała niewiele z tego, czego od niej oczekiwał, ale i czego ona oczekiwała od niego. Nie rozumiała, bo skąd miała rozumieć coś, co zostało jej odmówione od urodzenia? Nikt jej nie nauczył, jak rozmawiać z ojcem. Nikt jej nie nauczył, co znaczy być ojcem, więc skąd mogła wiedzieć, jakie wymagania mu postawić?

Mimo wszystko — czeka.

Sama nie wie, na co.

Papieros zdaje się być jedynym, na temat czego się zgadzają, więc wyciąga jednego z jego paczki. Nie odpala go jednak; bawi się nim, obracając palcami w zaplątanej pod piersiami rękami.

Obserwuje go uważnie, gdy ten siada z powrotem na ławce, ciężko wzdycha i kontynuuje swoją wypowiedź. Słowo dziecko sprawia, że mimowolnie się krzywi; nie była dzieckiem. Nie była już od dawna i czasami wątpi, czy była kiedykolwiek; dzieci się kocha i o dzieci się dba. Widziała, jak Ronan i Jackie dbali oraz kochali swoje — każdego dnia walczyli nie tylko o lepszy dla nich świat, ale i o to, by za dwadzieścia lat żadne z nich nie wątpiło w to, czy kiedykolwiek mieli dzieciństwo.

Ja—

Zawahanie w głosie jest wyraźne.

Lyra nie wie, dlaczego chciała się z nim spotkać. Logika nie miała z tym nic wspólnego, decyzja żadna nie zapadła. Czuła, że ma okazję poznać coś, co przez dwadzieścia siedem (dwadzieścia sześć; dwadzieścia siedem minie we wrześniu. Ciekawe, czy on wie, że—) lat było trzymane przed nią w tajemnicy. Chciała go poznać, ale jednocześnie bała się, że to będzie największy błąd, jaki popełni.

Nie z powodu pierścionka — przyznaje, zarówno przed nim, jak i przed samą sobą. — Jeszcze nie jestem pewna, co z nim zrobię.

Przede wszystkim, to muszę go odzyskać, dopowiada w myślach, mając na tyle rozsądku, by jego brak zachować dla siebie.

Ani czy będę potrzebowała pomocy, po prostu—

Przerywa na moment, coraz energiczniej obracając papierosa między palcami, ryzykując tym, że upadnie on na ziemię.

Myśli w jej głowie obracają się równie szybko.

Chciałam zrozumieć, dlaczego mi powiedziałeś — wyrzuca wreszcie z siebie, a papieros nieruchomieje. Dopiero gdy mówi to na głos, dociera do niej, że to prawda. — Wiedząc, kim jestem i po czyjej stronie stoję.

Spojrzenie ma ostrożne i uważne. Nie brzmi wrogo, ale mina, którą przybiera, nie powinna pozostawiać mu wątpliwości co do tego, że Lyra tej strony nie ma zamiaru zmienić.

Czego ode mnie oczekujesz?

Shirley już się na ten temat wypowiedziała.

W duchu uczciwej rywalizacji Lyra postanowiła dać szansę mu samemu przedstawić swoje stanowisko.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
Przydałby mu się scenariusz. Nie jest mistrzem improwizacji — na wszystko woli mieć plan, konkretną strategię, którą może się kierować, nawet jeśli będzie wymagać pewnych spontanicznych zmian. Tutaj nie ma nic. Ani schematu, jakim mógłby się wesprzeć w chwili zwątpienia, ani nawet solidnej bazy, choćby niepodważalnego powodu, dla którego się w to uwikłał.
On się uwikłał? Przecież to nie tak, że miał wyjście. Życie zdecydowało za niego — czy tego chciał, czy nie, ma córkę i nieważne jak bardzo nie próbowałby się od tego odciąć, ona tą córką być nie przestanie. Fakt, że świadomość spłynęła na niego akurat teraz, musi coś znaczyć. To nie przypadek. To wola Pana.
Tak miało być.
Co nie zmienia nic w związku z tym, jak zagubiony się czuje. Zwykle umie jasno przedstawić swoje motywacje i na tym opiera się jego pewność siebie, swoich czynów, swoich słów. Teraz, kiedy nie ma tej podpory, jest odsłonięty. Może powinien grać, może powinien przekonać Lyrę, że wie, co robi? Może.
Ale nie ma siły bawić się w gierki. Nie po to się do niej odezwał.
Więc po co?
Chce ją nawrócić? Na pewno. Ale czy to jest jego główna motywacja? Przecież to może nie być możliwe, może popełniać właśnie okropny błąd, próbując ją poznać. Jeśli to zrobi, jeśli się dotrą, jeśli i ona zacznie widzieć w nim ojca, a jednocześnie nie przestanie podążać za Matką, wtedy… Wtedy to wszystko prowadzić będzie jedynie do cierpienia. Do ponownej utraty. Z tym, że tym razem będą już wiedzieć, co tracą.
Nie wybiega myślami tak daleko w przyszłość. Nie chce też świadomie dopuścić do siebie myśli, że Lyra mogłaby nie dostrzec łaski Ojca i fałszu Lilith. Na pewno jest zmanipulowana, zagubiona, miała złe wzorce. To wszystko da się jeszcze naprawić. Bo jak można nie kochać Lucyfera i nie podążyć za nim, kiedy już opadnie cała zasłona bezczelnych kłamstw i niezdrowych ambicji, którymi przesiąkła Lilith?
Nie komentuje na razie sprawy pierścionka, choć ma ochotę zauważyć, że oddanie go to jedyne rozsądne wyjście i mądrze byłoby je wybrać. Przecież Lyra z pewnością nie potrzebuje ani kolejnych problemów z prawem, ani rozgłosu w kwestii tragicznie zakończonego narzeczeństwa — im szybciej ta sprawa ucichnie, tym lepiej dla niej.
Teraz jednak nie o tym. Skoro mówi, że nie przyszła po pomoc, Sebastian daje jej szansę podzielić się prawdziwym powodem. Unosi na nią spojrzenie, w którym pobłyskuje zastanowienie, zamyślenie — przecież tak samo jak ona nie wie, czego dokładnie oczekuje.
Powiedział jej, bo tak trzeba. Bo tak nakazuje mu honor. Bo jest jej ojcem i nie było go wtedy, kiedy być powinien. Bo chce naprawić to, co zepsuła Shirley. Bo… potrzebuje przebaczenia Lyry?
Bo jest jego córką.
To jedyna odpowiedź jaką ma i wybrzmiewa w jego głowie jak mantra. Wie, że nie jest to odpowiedź, którą chciałaby usłyszeć Lyra.
Wie? Na pewno?
Nie, nie może przecież wiedzieć, bo-
Nie wiem, kim jesteś, Lyra — odpowiada, marszcząc delikatnie czoło. Lyra mówi, że wie, ale to przecież nieprawda. — Wiem, jak się nazywasz i kiedy się urodziłaś. I że podążasz za Lilith. — Skoro już wyciągnęła tę kartę, Sebastian nie ma zamiaru się uchylać. Niech będzie, niech wyciągną śmierdzące truchło spod dywanu.
Reszty mogę się tylko domyślać. Jak tego, co zgotowała ci Shirley.Nic dziwnego, że poszukałaś oparcia w tym, co symbolizuje matczyną miłość, a ona, zdrajczyni, tak podle to wykorzystała, pozostaje niewypowiedziane.
Wciąż nie odpowiedział na jej pytanie. Nie ma dobrej odpowiedzi. Jednej odpowiedzi.
Oczekuję, że dasz nam szansę, żebyśmy mogli — zawiesza głos, a jego oczy zdają się szukać odpowiednich słów wzdłuż sklepienia nieba — że zrobisz dla mnie miejsce w swoim życiu i z czasem przestaniesz patrzeć na mnie, jak na kogoś, kto chce twojej krzywdy.
Nic od ciebie nie oczekuję, tylko żebyś pozwoliła mi zapracować na swoje zaufanie i być ojcem, którego nie miałaś.
Chcę twojego szczęścia. — Brzmi tandetnie? Być może. Ale Sebastian w gruncie rzeczy nie jest aż tak skomplikowanym człowiekiem. Gdy dowiaduje się, że ma dziecko, chce, by to dziecko wiodło szczęśliwe życie. Chce mu pomóc. Czy naprawdę tak trudno w to uwierzyć?
Być może gdyby pojmował choć drobną część tego, jak była wychowywana Lyra, zrozumiałby, że tak — niezwykle trudno.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Lyra Vandenberg
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
ILUZJI : 22
ODPYCHANIA : 5
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 172
CHARYZMA : 19
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 9
TALENTY : 5
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t201-lyra-vandenberg#457
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t247-lyra-vandenberg#599
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t248-poczta-lyry-vandenberg#600
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f203-riverbend-st-1-13
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1059-rachunek-bankowy-vandenberg-lyra#9093
Racja — dziwne słowo; jeszcze dziwniejsze w tym kontekście. — Nie wiesz, kim jestem.

Zaciska mocniej usta, gdy pada argument per Shirley. Zaciska je, bo w innym przypadku nie wie, czy powstrzymałaby się przed wykrzyczeniem dokładnie tego, co zgotowała jej matka. Nie była pewna, co jest gorsze — to, że jest tego świadomy, czy gdyby pozostał całkowicie ślepy na prawdopodobne życie, jakie miała? Ale nie wiedział — nie wiedział kim jest, ani jakie miała życie.

A ona nie mogła mu powiedzieć.

Patrząc na jego twarz, mimowolnie szukała podobieństw. Tego samego wzroku, sposobu marszczenia brwi, nosa — czegokolwiek. Zaczynała dostrzegać pierwsze objawy — być może faktycznie tam były, być może zwyczajnie było to myślenie życzeniowe — rodzinnego podobieństwa. Oboje byli tak samo uparci i tak samo nieporadni w sytuacji, w której się znaleźli.

Długo milczała, obracając papierosa między niespokojnymi palcami. W końcu przyłożyła go do ust i odpaliła, kupując sobie kolejne sekundy ciszy. Przez cały ten czas zastanawiała się nad jego słowami — chciał jej szczęścia i chciał ją poznać. Brzmi pięknie; brzmi jak marzenie, tylko—

Powiedziałeś im — mityczni oni wisieli nad nimi w powietrzu i obie strony konwersacji doskonale wiedziały, o kim mowa. — o—?

O mnie; o nas. O mojej matce i o tym, że—

Powiedziałeś?


Nie była pewna, co chciała usłyszeć. Domyślała się, że powiedział — ona nie powiedziała jeszcze nikomu z kowenu, ale to była jedynie kwestia czasu. Byli jej przyjaciółmi, jej rodziną i zasługiwali, by wiedzieć. A przynajmniej niektórzy. Jeśli podobieństwa, których dopatrzyła się na jego twarzy, były prawdziwe, to on o swoim kowenie myślał tak samo. Miał prawo im powiedzieć, ale—

Ale? Ale; ale samą siebie pytała, gdzie kończy się prawo do dzielenia, a jej prywatność. Prywatność oraz bezpieczeństwo. On mógł nie chcieć jej krzywdy, ale co z jego towarzyszami? Ani ten starszy mężczyzna (Frank—?) ani kobieta obok niego nie powstrzymywali się przed zrobieniem krzywdy.

Miała doświadczenie w trzymaniu Shirley na informacyjnym głodzie. Kobieta nie wiedziała o jej życiu nic, co mogłoby Lyrę bardziej skrzywdzić.

To nie jest fair — westchnęła, wypuszczając z płuc dym z papierosa. — To nie jest fair, że cię nie było, a gdy się pojawiasz, to jesteś po—

Spojrzała w stronę oceanu; to zawsze ją uspokajało.

Nie teraz.

Po drugiej stronie.
Lyra Vandenberg
Wiek : 27
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : SAINT FALL, SONK ROAD
Zawód : aktorka, anonimowy dawca łusek, dostawca morskich skarbów
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t620-sebastian-verity#3560
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t709-sebastian-verity
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1145-sebastian-verity
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t711-poczta-sebastian-verity
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f142-willowside-14
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1114-rachunek-bankowy-sebastian-verity#10472
On również szukał podobieństw. Nieświadomie, instynktownie. Może miały być dla niego oparciem w chwilach zwątpienia. W tych, gdy rozsądek podpowiadał „co ty robisz? To wróg”, w tych, w których z oczu Lyry wyzierała nieufność, która bez wątpienia mogła kryć pod sobą przebiegłość. Dlaczego wbrew wszystkiemu, co wie i czego doświadczył, z takim zaangażowaniem ignoruje wszelkie ryzyko? Nie umie spojrzeć na nią jak na przeciwnika, nawet jeśli wie, że ona może być tu tylko po to, by szpiegować dla swojej grupy. Pytała, czego on chce od niej. Ale czego ona chce od niego? Dlaczego zgadza się na te spotkania i z nim rozmawia? Sebastian nie zadaje sobie tych pytań. Ich echo pobrzmiewa gdzieś w tle tych rozmów, ale on świadomie wybiera go nie słuchać. I świadomie ignoruje wszelkie przesłanki ku temu, że to może być ogromny błąd. To jest najtrudniejsze. Gdyby tylko zwyczajnie poddał się emocjom, gdyby mógł to zrzucić na niewiedzę… Ale nie ma dla siebie usprawiedliwienia. Przecież wie. Był szpiegiem przez osiem lat. Jest gwardzistą od dwudziestu pięciu. Nie ma prawa być naiwnym, nawet jeśli chciałby sobie na to pozwolić. Nie umie.
Nie może uciekać uparcie od tej świadomości, kiedy Lyra wyciąga na wierzch trudny temat, kiedy pyta o kowen. Nie o to, co Sebastian może dla niej zrobić, nie o to, jak wyobraża sobie tę relację, nie o jego przeszłość. Nie mówi też o sobie, nie rozwija tematu Shirley, swojego dzieciństwa. Nie prawi mu nawet wyrzutów. Po prostu pyta o nich. O jego rodzinę, zjednoczoną w świetle Lucyfera.
Stoicki spokój zdaje się nie pasować do tematu, lecz jednocześnie ciężko spodziewać się po Sebastianie innej reakcji. Różnica jest widoczna. Gdy mówił jej, kim jest, stresował się. Gdy próbował podarować jej prezent, czuł niezręczność. Gdy mówił do niej jak do córki, był niepewny, kroczył po nieznanym gruncie, był odsłonięty. Ale nie jest, gdy wchodzą na temat kowenu. Jest spokojny i zupełnie opanowany, a wszelkie emocje, które przed chwilą było tak łatwo z niego wyczytać, widocznie przygasły. Nie ma złości, nie ma ostrzeżenia w oku, nie ma zwątpienia. Nie ma nic jednoznacznego.
Nie powiedziałem. — Nie ma w tych słowach nic, co mogłoby wskazywać na fałsz. Poniekąd mówi prawdę. Nie powiedział im, kowenowi. Nie powiedział nawet Frankowi. Prawdą podzielił się z Judith, ale Judith nie jest nimi, Judith jest kimś znacznie więcej, kimś, kto musiał się dowiedzieć.
Zapyta dlaczego? Dlaczego nie powiedział. Czy może odpowie sobie sama?
To nic nie zmienia, tłumaczył Judith. To, że Lyra jest jego córką, nic nie zmienia. Nie może oczekiwać od kowenu, że nagną się pod jego wolę z takiego powodu. Nie może, a jednak to robi. Poprosił, by nic jej nie robili, by pozwolili mu się nią zająć. Tak. Jednak jeśli zawiedzie, jeśli Lyra pozostanie zaślepiona, nie ma prawa oczekiwać, że zostawią ją w spokoju, jeśli zacznie wchodzić im w drogę. A jeśli będzie tego oczekiwać, powinni przemówić mu do rozsądku
Całe szczęście, że nie musi teraz o tym myśleć. Po co? Jest tak wiele niewiadomych. Po prostu nie powiedział. Nie było potrzeby. Jeszcze. Może nigdy nie będzie.
Ty powiedziałaś? — Wpatruje się w nią, zadając pytanie, próbując wyczytać cokolwiek z jej reakcji. Widzi podobieństwa, których się doszukuje. Widzi ten sam błysk w jej oczach, widzi drobne szczegóły, które dostrzega, gdy patrzy w lustro. Widzi siebie w sile jej charakteru. Była taka zawsze, czy musiała się tego nauczyć?
To nie jest fair.
Również posuwa wzrokiem w kierunku oceanu, a palce, pozbawione już papierosa, splatają się ze sobą luźno między jego udami.
Po drugiej stronie.
Jego brwi marszczą się delikatnie, a wzrok utkwiony w jednym punkcie wygląda, jakby starał się coś wypatrzeć. Szuka wskazówek tam, gdzie nie ma prawa ich znaleźć. Nikt mu nie powie, co powinien teraz zrobić. Co powiedzieć.
Jak długo chciał unikać tego tematu? Długo. Dłużej niż Lyra. Dlaczego łudził się, że to będzie możliwe? Jak chciał rozdzielić te dwie kwestie? Koweny i ojcostwo.
Lyra ma rację. To nie jest fair.
Nie może uciec od tej konwersacji i choć boi się ją przepłoszyć, choć boi się, że z tego spotkania wróci, nie rozumiejąc go i widząc w nim jedynie wroga, nie będzie próbował wbrew wszystkiemu uciekać. Nawet jeśli ją oślepią emocje, być może choćby on będzie w stanie przynajmniej trochę zrozumieć, co nią kieruje?
Nie musi tak być. — Ocean jest wystarczająco daleko, by to nie było możliwe, lecz wciąż wydaje się odbijać w jego tęczówkach. Niebieskich i chłodnych, zupełnie innych niż te, którymi patrzyła na niego Lyra. Mają inny kolor, inny kształt, a jednak wciąż jest w nich nieoczywiste podobieństwo. — Dlaczego jesteś po drugiej stronie? Dlaczego muszą być jakieś strony? — Spojrzenie przesuwa się wzdłuż brzegu, aż znów odnajduje ciepły, miodowy odcień, by się z nim odważnie zmierzyć.
Przez tyle wieków Kościół był zjednoczony. Dlaczego buntujecie się przeciwko porządkowi, który działał od zawsze? Nie rozumiem, jak przekonała was, że to dobry pomysł. Ta droga jest wyłożona trupami, Lyra. — Bunt może być dobry, gdy jest się przeciwko czemu buntować. Jak można buntować się przeciwko Lucyferowi? Przeciwko Ojcu, przeciwko temu, któremu każde z nich zawdzięcza życie. Łącznie z Lilith.
Sebastian Verity
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor