Okno z witrażami Okno z witrażami stanowi mistyczną ścianę, która kusi przechodzących do zanurzenia w świat nauki. Kolorowe szkła układają się w harmonijne wzory, ożywiając pomieszczenie bogatą paletą barw. Promienie słoneczne przeciskają się przez witraże, malując na posadzce tęczowe refleksy. Kiedy światło pada na poszczególne elementy, kolory pulsują niczym bijące serce uczelni. To okno jest jak portal do innej rzeczywistości, przywołujące inspirację i zachęcające do wnikliwej refleksji w magicznym, kolorowym świetle. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
12 IV 1985, poranek Salki czytelnicze, przepełnione studentami innego dnia może nawet zachęcałyby Annikę do wejścia pomiędzy i poobserwowania przedstawicieli gatunku w ich naturalnym środowisku, ale dziś wyjątkowo nie ma najmniejszych chęci ani na to, ani na nieprzychylne spojrzenia rzucane w stronę rekwizytu dziś równie niezbędnego, co książka — czyli kubka z kawą. I jedno i drugie wzięła na wynos i rozsiadła się na szerokim parapecie okna z ikonicznym witrażem. Zawsze lubiłam zwierzątka… — myśli, kartkując kolejny tom traktujący o magii natury i ten dla odmiany autorzy w znakomitej części poświęcili kontroli nad fauną i chowańcom — ma nawet krótki podrozdział na temat piekielnych bestii! Spojrzenie spod półprzymkniętych powiek przemyka więc od ryciny do ryciny, z której tylko część nie wzbudza w pani Faust ochoty, by wrzucić tom z powrotem na półkę i poprosić o inny. Tylko, że nie dla ilustracji go przegląda, a dla treści i jak pamięta jeszcze z tajnych kompletów — profesorowie nie mogli się nachwalić co do jego zawartości, szczegółowych opisów, barwnych i zrozumiałych dla czytelnika porównaniach i dokładnym tłumaczeniem każdej inkantacji. Żaden nie wspominał o znakomitych rycinach — i jak widać, nie bez powodu. …ale to już lekka przesada — dodaje w myślach, patrząc na najbrzydszy obraz barghesta, jaki widziała ta ziemia, a wie co mówi, bo jednego — przetrzymywanego w domu, przeniosła na papier szkicownika ze szczegółami zaledwie dwa dni temu i tylko fakt, że jest Jej rysunek może nie jest doskonały, ale przynajmniej ma wszystkie zęby na miejscu. Barghest nie potrzebuje przecież żadnej artystycznej interpretacji, czy hiperboli, by zachwycać budową szczęk. Przekartkowała jeszcze kilka stron, dochodząc do tych dotyczących zaklęć. Zatrzymała wzrok szczególnie na jednym, o którym nawet zdarzyło jej się korespondować. Refleks światła odbity od kawałka szkła ściągnął na ten fragment spojrzenie Anniki. Amorvocatio — i powiązana z tym myśl — jak na karty zwykłego podręcznika przenieść wiedzę na temat odgłosów godowych, jak operować przykładami, by bez nagrań przystępnie przedstawić temat studentom? Odpowiedź przyszła na następnej stronie, gdzie pani Faust mogła przeczytać lakoniczne— „Operowanie przykładami odgłosów godowych zwierząt i piekielnych bestii na łamach tego podręcznika byłoby nie tylko karkołomne, ale też i bezcelowe. Autorzy zachęcają do harmonijnego zgłębiania wiedzy powszechnej i przyrodniczej, by w pełni wykorzystać potencjał niektórych zaklęć opisywanych na tych stronach”. Obsesyjne zainteresowanie zoologią jednak procentuje i w magii — pomyślała, upijając łyk jeszcze ciepłej kawy z papierowego kubka. Przechodząca obok para studentów podsunęła jej do głowy jeszcze jedną, równie absurdalną refleksję. Czy jeśli ludzie to również zwierzęta, to czy czar Amorvocatio przyzwałby ich słowami piosenki Erica Claptona? „Wonderful tonight” powinno zwabić do siebie co najmniej kilka samic spragnionych miło— Potrząsnęła głową, by wyrzucić z niej resztki wykwitłego na nieludzkim zmęczeniu przemyślenia. Przekartkowała podręcznik o kilka kolejnych stron, w poszukiwaniu czegoś bardziej skomplikowanego. Avivisio. Piękny czar, który inkantowała w swoim życiu już kilkukrotnie i zawsze z tym samym — czyli miernym — skutkiem. Dlaczego? Wczytała się w obszerny jego opis, by lepiej pojąć odpowiedź na to pytanie i może następnym razem— Bo zawsze chciała obejrzeć świat oczami ptaka, wykorzystać tę zdolność do obserwacji — może nawet w pracy terenowej — oszczędzając sobie tym samym innych, karkołomnych i nie tak skutecznych metod. Ptaki są obdarzone o wiele lepszym wzrokiem, niż ludzie — Oko do szczegółów pozwala im dobrze dostrzegać nawet bardzo małe obiekty z niewiarygodnych wysokości. Może to właśnie dlatego Annika marzy o latającym chowańcu. Spędziła jeszcze kilka minut na wczytywaniu się w rozdział poświęcony czarom, by wreszcie rzucić okiem na część dotyczącą rytuałów, gdzie — jak sądziła — niewiele ją będzie w stanie zaskoczyć. Przynajmniej w kwestii tych najprostszych, nastawionych na ochronę i opiekę nad inwentarzem. Tak też z niespecjalnym zainteresowaniem przesunęła spojrzeniem po stronach poświęconych rytuałowi Animalium Protectio — już dawno temu powinna go rzucić zarówno na Bunniculę, jak i na Lorenzo. Na szczęście do tej pory to drobne niedopatrzenie nie odbiło jej się czkawką. Następne strony to kompletnie Annikę nieinteresujący Praesidium Animalia, Obydwa mimochodem zapamiętała ze szkółki, choć inkantacje konsekwentnie nie chciały przykleić się do głowy i tam pozostać — z tego co sobie przypomina, domowe zbiory również zawierały o nich kilka wzmianek. Teraz jeszcze Annika nie sądzi, by te kiedykolwiek jej się przydały. Wreszcie trafiła na strony z bardziej zaawansowanymi rytuałami, która otwiera Rytuał małych kociąt — bardzo szybko przerzuciła stronę. Nie dziś, nie dokładnie miesiąc, odkąd— Przełknęła gorzką ślinę i zapiła obrzydzenie kawą, kartkując dalej, aż natrafiła na stronę o Rytuale wyjałowienia, któremu poświęciła dłuższą chwilę. To jedyny fragment książki, który przeczytała aż dwukrotnie wraz z poświęconą mu inkantacją, po czym pozostawiła na nim zakładkę z myślą, że co najmniej kilka z informacji powinny zostać przelane na strony jej prywatnego notatnika. To samo zrobiła z rytuałem Venatio Nocturna — mając w domu dwa drapieżniki i żyjąc w coraz bardziej niebezpiecznych czasach, byłaby absolutnie głupia, gdyby nie nauczyła się tej inkantacji w sposób dostateczny, by kiedyś — w razie potrzeby i bez niepotrzebnego zastanowienia — rozpalić nią komplet zielonych świec. To absolutna podstawa — być gotowym na wszystko. Szkoda tylko, że Annika przeskoczyła pierwszą stronę rozdziału o magii rytualnej, gdzie do bardziej zaawansowanych zabaw z magią, gorąco zalecano posiadanie jadeitu. /z tematu |
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy