Zaułek żonkili Mała łąka żonkili na placu tworzy kolorowy dywan w otoczeniu zieleni. Delikatne kwiaty w odcieniach żółci układają się w miękkie plamy na trawiastym tle. W porannym świetle promienie słońca przenikające przez liście drzew dodają łące blasku. Kolory kwiatów zdają się migotać niczym klejnoty w jasnej zieleni trawy. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
|18 maja 1985 rok Znalezienie spokojnego miejsca do nauki wcale nie było takie łatwe jak się mogło zdawać. Tym bardziej w porze roku kiedy natura budziła się do życia, a wraz z nią mieszkańcy miasta. Nie miała im tego za złe, sama uwielbiała wiosnę i czas kiedy świat cały rozkwitał - pełen barw i dźwięków, którymi było przesysocne powietrze. Zatrzymała się przy zaułku żonkili podziwiając soczystą zieleń zdobioną żółcią płatków łapiących promienie słoneczne. Uśmiechnęła się do kwiatów, pochyliła się, aby musnąć opuszkami palców ich fakturę. Nauka z Arlo była stałym punktem w jej codzienności. Pamiętałą dzień kiedy przybyła ogłoszenie do tablicy, że poszukuje kogoś kto nauczy się lepiej władać magią powstania. Wskaże jak kształtować swoja wolę, jak sprawiać, aby magia nie wymykała się z jej rąk. Nie chciała zawieść rodziców, nie chciała widzieć rozczarowania w oczach ojca, którego tak wszyscy cenili. Córka Franka Marwooda nie mogła być przeciętna. Sama nie wiedziała czy sobie narzuciła tę ambicję czy wynikała ona z otoczenia. Arlo odpowiedział na jej ogłoszenie, a w zamian za naukę namalowała akwarelami porter. To była uczciwa wymiana - umiejętność za umiejętność. Zaraził ją pasją do magii powstania, sprawił, że odkrywanie jej tajemnic stało się bardzo angażujące i nie wyobrażała sobie, że nie będzie tego kontynuować. Nawet wtedy kiedy opanowała podstawy w sposób zadowalający nie zrezygnowała, tylko poprosiła, czy mógłby być jej przewodnikiem dalej. Zgodził się, co sprawiło, że aż cała rozpromieniała. Raz w tygodniu spotykali się, aby doskonalić jej umiejętności. Nie lubiła przychodzić z pustymi rękoma więc tego dnia do torby spakowała torebkę kruchych ciastek jakie upiekła dzień wcześniej. Ubrana w spódnice do kostek w kolorze burzowego nieba, jasny, cienki sweterk, niskie trzewiki, z włosami zebranymi w luźny warkocz, otulona zapachem pieczonej wanilii - zjawiał się w zaułku. Na widok Arlo uśmiechnęła się promiennie. -Dzień dobry! - Powitała go radosnym głosem. Tworzenie czegoś namacalnego pozornie z niczego było czymś co zgłębiała od jakiegoś czasu. Arlo sprawił, że zaczęła postrzegać cały proces bardziej abstrakcyjnie, co w połączeniu z duszą artystyczną Aurory dawało nie raz nieoczekiwane efekty. -Mam coś dla ciebie. - Oznajmiła od razu wyciągając w jego stronę papierową torebkę pełną kruchych ciasteczek. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Wydawało mu się, że znał Deadberry tak dobrze, jak zawartość swojego portfela i poznał wszystkie sekrety tej części miasta; mieszkał tu od kilka lat; dzielnica nie zajmowała wielu metrów kwadratowych, była niewielka, pokonanie trasy z punktu a do b nie zabierało dużo czasu, a mimo to jeszcze nigdy nie natknął się na urokliwy zaułek żonkili. Pierwszy raz zabrała go tam Aurora, aż w końcu ten skrawek zieleni udekorowany kolorowym dywanem kwiatu stał się zwyczajowym miejscem ich spotkań. Pamiętał, jak odpowiedział na ogłoszenie zamieszczone na uniwersyteckie tablicy ogłoszeń; choć tajne komplety skończył lata temu, nadal czasem bywał na ukrytym przed oczami niemagicznych wydziale. Konsultował wyniki prowadzonych na własną rękę badan z dawnym profesorem prowadzącym wykłady z demonologii. List do Aurory nakreślił pod wpływem chwili; kojarzył jej nazwisko, kojarzył jej ojca, nauczyciela magii wariacyjnej i teoretyka magii. Na początku myślał, że ich znajomość będzie mieć krótką datę ważności; skończy się na dwóch-trzech lekcjach, niemniej jednak wkrótce okazało się, że Aurora miała potencjał, była tez ambitna i nieustępliwa, a on hobbistycznie, zauroczony jej zapałem, kontynuował ich lekcje na łonie natury. Uczyli się od siebie nawzajem; on oferował jej wiedze z zakresu magii powstania, ona czasem, właściwie coraz częściej, chciała ją łączyć teorią magii, co u osoby tak kreatywnej, wyposażonej w wyczucie, wrażliwość artystyczną i talent malarski, było naturalnym procesem. Obserwowanie jej rozwoju stało się więc dla niego przyjemnym oderwaniem od codzienności. Ona - zawsze punktualna - już niego czekała. On - tradycyjnie spóźniony o dwie minuty - objął jej sylwetkę spojrzeniem. - Cześć - przywitał ją odwdzięczając się podobnym natężeniem entuzjazmu i ustami wykrzywionym w lekkim, ale radosnym uśmiechu, czego dowodem były ogniki igrające z spojrzeniem. Nie był sam; Stella, podbiegając do Aurory zagrała koncert swojego zadowolenia - popiskując, wesoło zamerdała ogonem, tym samym domagając się uwagi; ograniczała ją wyłącznie długość smyczy, którą Arlo planował w najbliższym czasie i chwilowo się pozbyć, gdyż o tej godzinie zaułek żonkili nie cieszył się popularnością spacerowiczów, a pies rasy jamnik miał łagodne, spokojne usposobienie. - Dziękuję - przyjął od niej papierową torbę, chociaż po prawdzie jedyny dowód wdzięczność za poświęcony czas, jaki od niej wymagał na obecnej stopie ich znajomości, to zaangażowanie i zapał, który nie zmalał. – Dzięki nim kawa z pewnością będzie smakować znacznie lepiej. - Zwłaszcza, że pił mocną, bez mleka, bez cukru. Stella, zainteresowany tym smacznym prezentem, stanęła nad dwóch łapach i obwąchała z największą uwagą zawartość torby. Arlo, by odwrócić jej uwagę od słodkości, wyjął z kieszeni piłkę tenisową, którą natychmiast pochwyciła w zęby; mała obsesja, z którą nigdy się nie rozstawała, widocznie podzielała zainteresowanie Evandera tenisem. Była też, obok Arlo, jego największą fanką. - Profesor Blakely daje ci mocno w kość? - zapytał, miał z nim zajęcia na pierwszym roku nauki w tajnych kompletach i wiedział, że wygórowane wymagania, jakie stawiał studentom, wielokrotnie zmuszały do nocnego maratonu z księgami. – Na sam początek, w ramach powtórki materiału, co możesz powiedzieć o tym przedmiocie? - zdjął z palca konsekrowaną obrączkę i przekazał ją Marwood; proste zadanie, był pewny, że sobie z nim poradzi. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
-Stella! - Zawołała uradowana Aurora na widok psiny. -Cześć, piesku! - Zaśmiała się pochylając się nad merdającym ogonem zwierzakiem celem pogłaskania go i podarowania chwili atencji. Pamiętała jak miała oddać urok i charakter suczki akwarelami. Trzy podejścia i dopiero ostatnie oceniła jako satysfakcjonujące. Nie pomyślała o smakołykach dla psa, zanotowała się w pamięci, aby przy kolejnym spotkaniu mieć coś w zanadrzu w swojej torbie. Zaułek był spokojny i cichy, mogli mieć pewność, że przez najbliższą godzinę nikt nie będzie ich niepokoił, co sprawiało, że mogła w pełni skupić się na nauce. Arlo był cierpliwym i wyrozumiałym nauczycielem, zwłaszcza wtedy kiedy Aurora miała problem z opanowaniem magii powstania. Bała się wtedy wyśmiania jej zdolność, ale zamiast tego spotkała się ze zrozumieniem i ciepłem, które sprawiło, że chciała przykładać się jeszcze bardziej do nauki, tym samym nie dając powodów do rozczarowania. Odłożyła swoją torbę na bok, a na wspomnienie o profesorze wzruszyła nieznacznie ramionami. -Nie bardziej niż zwykle, ale wszystko zależy czy przed zajęciami wypije swoją kawę czy nie. - Studenci już dawno temu wysnuli teorię, że Blakely marudny bywał kiedy nie zdążył wypić kubka napoju przed spotkaniem z nimi. Kiedy miał, stawał się bardziej wyrozumiały i nie zadawał, aż tak wiele prac. -Choć ostatnio zapowiedział, że egzaminy końcowe będą dość… ciężkie. - Skrzywiła się nieznacznie marszcząc przy tym zabawnie nos. Zaraz jednak skupiła całą swoja uwagę na obrączce jaką Arlo położył na jej dłoni. Ujęła przedmiot w palce i przyjrzała się mu dokładnie. Niby proste zadanie, ale mogło wiele rzeczy pójść nie tak. Niejednokrotnie się przekonała, że natłok myśli, niedbale wypowiedziane słowa inkantacji pozornie prostego czaru potrafiły siać pełną destrukcję. Dlatego też skupiła się wyłącznie na obrączce, nie myślała o Stelli, o profesorze Blakely, ani nawet o Arlo, który stał przed nią w cichym wyczekiwaniu efektu jaki zobaczy. Wzięła głębszy oddech i wypowiedziała spokojnym głosem słowa inkantacji, która miała na celu zbadanie przedmiotu jaki trzymała w dłoni. -Narro |Rzut na Narro, st.80, rzut = 100, zgłoszone do MG |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Zaklęcie Narro było tylko z pozoru proste. Wymagało tytanicznego skupienia i cierpliwości, by dostrzec prawdę o danym przedmiocie. Nawet najdrobniejsza obca myśl nie mogła zakłócić umysłu czarownika, gdyż mógłby przegapić subtelny, magiczny ślad w ułamku sekundy. Aurora wiedziała o tym doskonale, dlatego postarała się odsunąć na bok wszelkie codzienne troski, koncentrując całą swoją uwagę na inkantacji. W chwili, gdy wypowiedziała zaklęcie, poczuła dziwne mrowienie w okolicach oczu. Nie było ono jednak bolesne. Kiedy mrugnęła, dostrzegła, że od obrączki w jej dłoni bił niezwykły blask, który można było niemal dotknąć i poczuć. Wystarczyło teraz uważnie się przyjrzeć... Tak! Aurora mogła być pewna, że to konsekrowana obrączka, przeznaczona do ułatwiania zaklinania w przedmiotach demonów typu adherent. Gdy rozejrzała się dookoła, zauważyła, że otaczający ją świat nabrał żywszych barw. Choć nie wszystko błyszczało tak intensywnie jak złoty pierścionek w jej dłoni, otoczenie wydawało się bardziej wyraziste. Bardziej prawdziwe. Czy to właśnie jest magia? |Jest to jednorazowa ingerencja Mistrza Gry związana z wyrzuceniem krytycznego sukcesu przez Aurorę. Dzięki mistrzowsko rzuconemu zaklęciu Narro, czarownica zdołała dostrzec, czym jest i jakie właściwości posiada złota obrączka. Zaklęcie to dodatkowo sprawiło, że Aurora z większą łatwością i precyzją będzie orientować się w świecie i w magii, która przez niego płynie, co ułatwi jej pracę z tym żywiołem. Przez następny tydzień Aurora otrzymuje +5 do rzutów k100 na Magię Powstania. Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Entuzjazm Stelii nie znał granic, na równie z jej urokiem osobistym ściągającym na sobie uwagę. Bez zadnego aktu buntu przejąła każdą oznakę czułością, jaką zaserwowała Aurora i w przypływie radości prosiła o więcej. - Dość tych oznak radości - Arlo nie tłumił rozlanego na wargach uśmiechu; Stella nie posłuchała, nadal korzystała z dobrostanu pieszczot, jakie ją zalały, jakby cierpiała na ich niedobór. Dopiero zielona, mieszcząca się w dłoni piłka odwróciła uwagę jamnika od studentki. Rozpiął smycz i rzucił ją kilkanaście metrów przed siebie, by na moment zająć czymś swoją czworonożną przyjaciółkę. Zaułek sprzyjał nie tylko refleksowi, ale tez skupieniu, a właśnie tego oczekiwał od Marwood, chociaż zapewne nie uplasował się wysoko na jej liście wymagających nauczycieli. Sam, zbiegiem czasu, po kilku spotkaniach, postrzegał ten proces jako czystą przyjemność. Gdy pod wpływem impulsu, odpowiedział na ogłoszenie studentki, nie widział się w roli nauczyciela, ale chciał spróbować czegoś nowego, pogłębić swoje horyzontu, przełamać rutynę codzienności, w której zaczęła doskwierać mu nuda. Teoria, że Blakely bywał marudny, kiedy nie zdążył uzupełnić niedoboru kofeiny w organizmie, było, w opinii Arlo, sporym nie do powiedzeniem. Facet rekompensował sobie na studentach swoje życiowe niepowodzenia. - Dość ciężkie to mało powiedziane, ale jego dobór słów nigdy nie był trafny - a ty będziesz dobrze przygotowana, chciał dodać, ale nie mial zwyczaju chwalić dnia przed zachodem słońca. Arkusz egzaminacyjny zweryfikuje jego belferskie zapędy. Wręczył jej obrączkę i czekał cierpliwie, aż powie mu o przedmiocie coś więcej niż to, że był okręgu i ze złota. Narro, które opuściło jej usta, spełniło swój cel - metal pokrył się na moment jasną poświatą. - Zanim użyjesz Narro, warto najpierw sprawdzić, czy masz do czynienia z przedmiotem nasączonym magią. W tym celu jakiego zaklęcia użyjesz? - pytanie zadał nie bez powodu; jej wysiłki mogły być zupełnie bezcelowe, gdyby obrączka okazała się zwyczajnym elementem biżuterii. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
Jeszcze przez chwilę dzieliła się radością ze Stellą, po czym skupiła się całkowicie na swoim nauczycielu. Sądziła, że się szybko znudzi, że nie będzie chciał jej uczyć, bo przecież, też nie miała możliwości zapłacenia wiele. Nie zarabiała dużo na dodatkowej pracy jaką jej się udało złapać weekendami. Pomimo tego, nie zniechęcił się, nie odprawił jej z kwitkiem, a dalej chętnie dzielił swoją wiedzą. Czuła, że dług wdzięczności rósł z każdym spotkaniem. Inkantacja opuściła jej usta i nagle poczuła mrowienie wokół oczu, nagły przypływ energii sprawił, że widziała o wiele więcej i lepiej. Wcześniej czegoś takiego nie doświadczyła. Blask bijący z obrączki prawie raził w oczy, aż musiała ją od siebie odsunąć nieznacznie. -To konsekrowana obrączka, przeznaczona do ułatwiania zaklinania w przedmiotach demonów typu adherent. - Powiedziała przenosząc wzrok z przedmiotu na Arlo, a jej twarz cała pojaśniała, zadowolona z tego z jaką łatwością jej przyszło zbadanie przedmiotu. Teraz uświadomiła sobie, że nagle świat wokół nabrał bardziej soczystych barw. Trawa zdawała się mienić kroplami rosy, a żółte płatki żonkili niczym farba na płótnie, nie zmieszana z żadnym innym kolorem. Rozejrzała się dookoła oczarowana tym co widzi. -Czy tak działa magia? Że widzisz i czujesz więcej? - Zapytała, bo nigdy wcześniej takiego efektu nie uzyskała. Teoretycznie to wiedziała, słyszała o tym, ale pierwszy raz mogła przekonać się na własnej skórze. Zaraz też usłyszała kolejne pytanie, więc zamrugała oczami, aby myślami wrócić do mężczyzny. -Jakie? - Zapytała nim zrozumiała, że to pytanie było skierowane do niej. -A tak… - Oddała Arlo jego obrączkę. -To będzie… Revelare. - Odpowiedziała po sekundzie zamyślenia. -Założyłam, że to przedmiot magiczny, chyba błędnie. - Zaśmiała się z samej siebie i tego jak podeszła do powierzonego jej zadania. -Czy magia powstania może wpłynąć na każdy przedmiot, czy pozwala na przekształcanie dosłownie wszystkiego, niezależnie od wielkości? Czy robiłeś już coś takiego? - Wiedziała jakie są założenia magii powstania, rozumiała jej ideę, pozwalała sobie nie raz na próby i ćwiczenia w domowym zaciszu, ale jednak zastanawiała się jak daleko sięgają jej granice, jak wiele czarownik jest w stanie osiągnąć, jak bardzo się rozwinąć w jej dziedzinie i tym samym wpływać na świat wokół. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Gdy z ust Aurory umknęło pewne Narro, poczuł wyraźnie drgania w powietrzu, ciepły oddech magii na swojej skórze i bijącą od studentki energię; przedmiot, który trzymała między palcami, na ułamki sekund zalśnił bladą łuną światła. - Właśnie tak - przytaknął jej słowom, a ich oczy spotkały się na tej samej wysokości; wygiął usta w głębszym uśmiechu w ramach odpowiedzi na jej entuzjazmem. Sięgnął dłonią po obrączkę - dom dla demonów, jak ją nazywał - jednak, gdy palce ledwie zetknęły się z metalem, poczuł nieprzyjemne, bolesne mrowienie w opuszkach, jakby przeszedł przez nie prąd, więc wycofał ją na bezpieczną odległość, pozwalają, by magiczna energia swobodnie przepływała przez sploty skóry w jej ciele; uczucie, jakby była bliska osiągnięcia absolutu. Znał je; doświadczył go dwukrotnie na swojej skórze, kilka lat temu, raz - gdy, po osiągnieciu magicznej pełnoletności, wszedł w posiadanie pentaklu i po kryjomu, poza wiedzą matki i ojca, zaczął studiować, na własną rękę i we własnym zakresie, demonologię, nie ograniczająca się wyłącznie do samej teorii. Drugi - gdy pierwsze raz ciche Viam Revelare ujawniło przed nim ukryte przejścia. - Według wielu badaczy magia wpływa na empiryczne doznania, rozwijając w wyjątkowo utalentowanych czarownikach szósty zmysł i pogłębia działanie pozostałych, co właśnie doświadczasz. - Teoretycy magii mogli powiedzieć by na ten temat o wiele więcej; on bazował jedynie na publikacji naukowych, jakie wpadły mu w ręce, napisanych przed kilkoma laty, a wiec zmagazynowana w nich wiedza, mogła być nieaktualna. - Twoje ciało na chwile przejęło rolę pentakla, przez co pojawiło się odczucie, jakby wcześniejsze ograniczenia cię nie dotyczyły, ale to równie zdradliwe wrażenie, które, pojawiając się często, może pogłębić zatrucie magiczne. Ostrzeżenie nie zostało wystosowane po to, by ostudzić jej radość i zapał; świadoma zagrożenia, będzie wiedziała, jak go unikać. Zaraz na horyzoncie pojawiło się inne zagadnienie, które odwróciło uwagę jego myśli od poprzedniego. - Kierowałaś się intuicją - wysoko rozwinięta intuicja w formie przeczucie pełznącego płotko pod skórą była darem, któremu nie mogła zaufać mu bezgranicznie - poza tym sam zasugerowałem, że przedmiot ma magiczne właściwości, więc twoją ocenę sytuację nie mogę nazwać błędną. Kątem oka skontrolował poczynienia Stelli; zlokalizował ją trzy metry za plecami Aurory, polowała, z marnym skutkiem, na motyle. - Tak i nie. Magia powstania, pobierając niezbędne molekuły z otoczenia, wpływa na każdą materię, wykluczając z tego kręgu strukturę molekularną, niemniej jednak im bardziej skomplikowana jest budowa przedmiotu, którego chcesz zmodyfikować, tym trudniejszy jest proces jego przekształcenia. W skrócie: nasze umiejętności definiują nasze możliwości. Na sam początek zabawy - nakreślił w powietrzu cudzysłów - z materią, proponuję skorzystaćz jednego z prostszych rytuałów służących do tego celu - Aqua Formatrix. Z jego pomocą, woda przyjmuje właściwości gliny, dzięki czemu można formować i modelować z niej dowolne kształty. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
Obrączka błyszczała przedziwnym blaskiem, energia magiczna przepływała swobodnie, była pewna, że jest wręcz namacalna. Zapewne gdyby chciała ją zamknąć w dłoni to nie miałaby z tym żadnych problemów. Pomyślała, że dotyka absolutu, czegoś czego nie doświadczyło się każdego dnia i o każdej porze. Spostrzegła jak wycofał dłoń, chociaż obrączka należała przecież do niego. Mimo to, energia magiczna jeszcze była zbyt silna, aby mógł sięgnąć po to co jego. Wzięła parę głębszych oddechów, uspokajała myśli oraz zmysły. Kolory zbyt jaskrawe, dźwięki zbyt dokładne, to mogło doprowadzać do szaleństwa. -Musi być to męczące… - Skomentowała. Jeżeli tak miał działać szósty zmysł to była ciekawa czy dało się nad nim zapanować. Żyć cały czas z takim natężeniem otoczenia musiało ostatecznie męczyć i stać się przeszkodą nie zaś błogosławieństwem. Powoli energia się uspokajała, wręcz czuła jak jej przepływ jest łagodniejszy, a kolory powoli bledną. Nadal była świadoma jej namacalności, ale już łatwiej było skupić się na rozmowie, a nie otoczeniu. -Chyba jest już bezpiecznie. - Podała ponownie obrączkę mężczyźnie na dłużej zastanawiając się nad tym co powiedział. -Czyli trzeba być bardzo ostrożnym z korzystania z takiej ilości energii. Inaczej będzie się to odbijać na zdrowiu. Tylko czy to nie jest jak z uzależnieniem? - Spodziewała się, że im cześciej czarownik pozwala sobie na doświadczenie tego, czego sama dzisiaj doznała, tym chętniej sięga po taką moc i energię, która daje poczucie siły. Dla niej samej to też było wrażenie wręcz unoszenia się, potęgi, świadomości dostrzegania więcej niż inni w tym samym momencie. To mogło korumpować. Czy uległa by łatwo takiej potrzebie? Zastanawiając się nad tym nieznacznie zmarszczyła brwi. -Innymi słowy, jak mówi stare przysłowie - praktyka czyni mistrza. Im więcej czasu spędzam nad ćwiczeniami, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie mi łatwiej wpływać na struktury danego przedmiotu. - Zanotowała w pamięci polecane zaklęcie. Na pewno będzie je ćwiczyć i sprawdzać z jaką łatwością jej to przyjdzie. To co zobaczyła było bardzo zachęcające, choć rosła w niej pewna obawa. -Czy ciągłe ćwiczenia, nie staje się w jakimś sensie zachłannością, której powinniśmy się wystrzegać? - Wcześniej tak o tym nie myślała. Wcześniej chciała jedynie polepszyć swoje umiejętności pod bacznym okiem kogoś bardziej obeznanego w temacie. Teraz przyszły nowe myśli, wątpliwości, które napędzały kolejne pytania, natury akademickiej. Jednak jak inaczej pojąć istotę magii kiedy nie zadaje się pytań o jej naturę i istotę. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Nie spuszczał wzroku z sylwetki Aurory; jakie to uczucie czuć każde drganie magii w powietrzu? Odpowiedź mogła być jedna - niepowtarzalne. Nie zrezygnował z subtelnego uśmiechu, od którego falowały kąciki ust; dał Marwood chwile na powrót do poprzedniego, mniej empirycznego stanu. Chciał ją zapytać jak cię teraz czujesz?, ale słowa zatrzymał w krtani; wiedział w jej spojrzeniu iskrę niepewności; w mowie ciała zawahanie; w rysach twarzy zaskoczenie. - To żadna prawda objawiona, ale stare przysłowia niosą w sobie mądrość pokoleń - rozbawienie wślizgnęło się na jego wargi, ale w tych słowach nie pobrzmiewała kpina; doceniał przenikliwość Aurory. - Wielu naukowców próbuje przeciwdziałać zatruciu magicznemu, ale jak dotąd, żaden nie opracował skutecznej metody, która utrzymałaby jego natężenia na tym samym poziomie, można więc powiedzieć, że ich trudy nadal są w powijakach. I tak, wszystko w niekontrolowanych dawkach może przejść w stan uzależnienie, niezależnie czy to narkotyki, alkohol, adrenalina, czy magia. Ludzki organizm jest niebywale podatny na czynniki z otoczenia. I znowu - nie był osobą na odpowiedniej pozycji, by się na ten temat wypowiadać; więcej informacji w tym zakresie udzieliłby jej medyk, albo ktoś obcujący w tym środowisku. , - Sama musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie, ale osobiście nie uważam, że chęć doskonalenia się jest przejawem zuchwałości, przejawem zuchwałość może być nadmierna pewność siebie - zazwyczaj był daleki od snucia filozoficznych rozważań, jednak pod ciężarem spojrzenia Aurory, słowa opuściły wąski tunel krtani, zanim ugryzł się w język; jeden z powodów, dlaczego ich spotkania przerodziły się w rutynę, był jej niekonwencjonalny sposób myślenia; to, jakie wnioski wyciągała, Arlo imponowała, patrzyła na temat z innej, szerszej perspektywa, perspektywa, która nigdy nie znalazła się w strefie jego prywatnych rozważań. - Każdy talent jest jak diament. To ważne, by go szlifować. Siedzenia z założonymi rękami również, w pokręty sposób, można traktować jako przejaw zuchwałości, w końcu człowiek, nabywając doświadczenia, uczy się cale życie. To proces, który trwa całe lata, nie da się go zamknąć w jednej chwili. Człowiek dąży do doskonałości, ale osiągniecie tego celu zazwyczaj graniczy z niemożliwym. Zawsze - prędzej czy później - na horyzoncie pojawi się ktoś lepszy, ktoś obdarzony większa determinacją, większa potrzebą, większymi predyspozycjami. Sam był zuchwały. Ciągle było mu mało. Mało wiedział o demonach, choć skończył studia na wydziale tajnych kompletów, chociaz w swoim życiu osiągnął już wiele, choć zaklętych przedmiotów przeszło przez jego dłonie. Ciągle mało, bo nie osiągnął tego, co chciał - nie odnalazł innej drogi zaklinania, mimo iż właśnie wokół tego tematu okręciła się jego praca naukowa; współpraca z Charlotte Willamson zbliży go do tego celu? Niebawem się przekona. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz
Aurora Marwood
ILUZJI : 10
POWSTANIA : 10
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 159
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 12
TALENTY : 9
Magia miała swoją cenę. Jak wszystko w życiu. Musiała o tym pamiętać im bardziej zgłębiała jej tajniki. Była to świadomość oczyszczająca i zarówno ciążąca. Jeżeli chciała lepiej poznać magię, jej odłamy musiała liczyć się z ceną jaką zapłaci. Zatrucie magiczne nie było tajemnicą, choć jego powstawanie i jak mu zapobiegać stawiało przed naukowcami wyzwanie. -Z drugiej strony, jeżeli nie będziemy korzystać z magii, nie będziemy ćwiczyć naszych talentów to naukowcy nie będą mieli na czym prowadzić badań i staniemy w miejscu.- Westchnęła cicho i usiadła pod drzewem między żółcią kwiatów. -Ironia życia. - Przedziwnie to zabrzmiało w ustach tak młodej osoby jak Aurora, a jednak dawało do myślenia. Wzrokiem poszukała psa Arlo, gdyż zdawało się jej, że od dawna jej nie widziała. Mimowolnie zaczęła się bawić pasmem włosów w zamyśleniu. -Jednocześnie korzystać z mocy, która pozwala nam zmieniać struktury i nie popaść w zbytnią pewność siebie może być bardzo trudne. - Spojrzenie utkwiła w mężczyźnie, z którym prosto jej się rozmawiało, który nie wyśmiewał jej wątpliwości lub nie tłumaczył niczym dziecku, że ma zbyt mało wiedzy, aby prowadzić takie dysputy. Wręcz przeciwnie, wchodził w nie bez zająknięcia wskazując na swój punkt widzenia, zmuszając do zadawania kolejny pytań i szukania odpowiedzi. -Czasami zdaje się, że ambicja jest postrzegana jako coś złego, a innym razem jako coś czym trzeba się chwalić. Wszystko zależne jest czego dana ambicja dotyczy. - Ludzie byli bardzo skomplikowani, dlatego lubiła sztukę i literaturę. Mogła uciec w jej bezpieczne ramiona, które dawały chwilę wytchnienia. Nie musiała mierzyć się z ludźmi ich spojrzeniami, oczekiwaniami i ostrymi słowami. Zastanawiała się wiele razy czy jej działania i chęć rozwoju były postrzegane jako dobra ambicja. Zbytnio przejmowała się tym co powiedzą inni. Miała tego świadomość, ale z tym podejściem ciężko się walczyło. -Czego teraz sam szukasz? - Zapytała po chwili milczenia, która trwała całkiem długo kiedy toczyła wewnętrzną batalię z samą sobą. Świat wokół nabrał już normalnych barw, a dźwięki nie atakowały jej uszu. Zmysły zostały wyciszone, ale wspomnienie pozostało i miało z nią już być do końca. Wiedziała, że będzie chciała powtórzyć to co dzisiaj się wydarzyło, sprawdzić czy jest zdolna osiągać taki efekt częściej. Czy kierowała nią czysta ciekawość, zachłanność, ambicja? Czy może nie było w tym absolutnie nic złego, że chce i pragnie się rozwijać, jak właśnie mówił Arlo. Zaniechanie, brak chęci rozwoju - to było czymś co nie przystoi. Nie im, którzy otrzymali dar i go marnotrawili. |
Wiek : 20
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Gniazdo
Zawód : Studentka
Arlo Havillard
ODPYCHANIA : 5
POWSTANIA : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 169
CHARYZMA : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
WIEDZA : 4
TALENTY : 24
Wszystko zależało od punktu widzenia; dla wielu dewiza cel uświęca środki pełniła rolę usprawiedliwienia, drogowskazu, argumentu, by przekraczać granice moralne, albo zupełnie się ich pozbywać, sięgać do rozwiązań, które pluły na humanitaryzm, deptały godność i pogwałcały wolność. Aurora to rozumiała; słyszał to w słowach, które opuszczały jej gardło; widział to w jej spojrzeniu, gdy po raz kolejny zainicjowała kontakt wzrokowy, a on przed nim nie uciekał; biła od niej dojrzałość, która rzadko występowała w tak młodym wieku; był pewny, że, mając tyle lat co ona, myślał o pokonaniu drogi do celu, a nie o tym co znajdzie na jej końcu. Co sprawiało, że w taki świadomy sposób spoglądała na rzeczywistość? Jakie szło za tym doświadczenie? Za każdym razem, gdy chciał o to zapytać, obawiał się, że głos nie będzie chciał z nim współpracować, więc nigdy nie zaspokoił swojej ciekawości i nie poznał odpowiedzi na te pytanie, w obawie, że może rozdrapać stare, zabliźnione rany. - Chociaż nie przychodzi mi to łatwo przez gardło - znasz mnie, Auroro, nie stawiam na szali ludzkiego życia; termin po trupach do celu nie występuję w moim słowniku - czasem ofiary są potrzebne, by osiągnąć pożądany rezultat - wypuścił z ust ciche westchnienie; słowom towarzyszył zmarszczka, która pojawiła się na gładkiej tafli czoła; sugerowała, że jego słowa stały w sprzeczności do jego zasad. - Myślę, że idealnym przykładem jest medycyna. Choćby pierwsze, zupełne nieudane transfuzje krwi robione na chybił trafił. Pochłonęły niezliczoną ilość ofiar, zanim w końcu w czyjeś głowie narodził się koncept grup krwi. Czy choćby problem z utrzymaniem sterylności. Obecnie ten temat wydaje się trywialny i zupełnie prozaiczny, ale minęło naprawdę wiele lat za nim ludzie pojęli, dlaczego dochodziło do tylu zakażeń. Jak pewnie wiesz, w niektórych krajach to nadal duży problem - zamyślił się na chwile. Już dawno przestał spoglądać na Aurorę przez pryzmat jej wieku; jak na nastolatkę, która wkraczała w dorosłość, kogoś, kto szukał swojej drogi. Wiedziała kim jest i do czego dąży, i co chce osiągnąć, a jego rola w tym układzie była prosta - musiał się upewnić, że pokona wszystkie przeszkody, które pojawią się na drodze rozwoju. - Choć to sporo uproszczenie, pod pewnym względem, z magią jest podobnie. Czasem przekraczamy granice - świadomie lub mniej świadomie, dążymy do tego, by poznać jak najwięcej sekretów, które przed nami skrywa. Magia, która przepływa przez twoje ciało, daje ci ogromne możliwości, i to od ciebie zależy, jak daleko zabraniasz i wytrwasz w swoich przekonaniach - nie mógł jej w tym temacie zaproponować nic więcej; miała kodeks moralny, którym się sugerowała i to on w przyszłości określi jej ogranicza; poszerzy go, wykreśli z niego kilka punktów, a może ustali nowe zasady? Pozwoli ambicji przejąć kontrolę? - Myślę, że to wiąże się z ludzkim pojęciem tego co jest złe, a co dobre. W literaturze pewnie odnalazłaś wiele odnieść. On nie był w stanie przytoczyć obecnie żadnego przykładu. To Marwood odnajdowało w literaturze ucieczkę od otaczającej je rzeczywistości, on czytywał głownie publikacje popularno-naukowe, nigdy zaś powieści. - Jestem monotematyczny. Od kilku lat moje zainteresowania obracają sie wokół jednego tematu - próbuję udowodnić, głównie samemu sobie - a innym zupełnie przy okazji - że poza olejami, istnieje inna metoda na przywołanie demonów. I od kilku lat nie poczynił żadnych istotnych kroków, by obalić lub potwierdzić swoją teorię. Miał wrażenie, że kręcił się w kółko, jakby zgubił drogę i nie mógł jej odnaleźć, paskudne uczucie. Składało się na kilka czynników. Po pierwsze nie mógł bez reszty w tym zatonąć - demonologia, choć ważna część jego życia, nie stanowiła głównego źródła jego utrzymania, a więc czas, który mógł poświęcić hobby był ograniczony. Drugi, może istotniejszy, bał się przekroczyć granice, więc stał w miejscu i miał wrażenie, że stoi nad przepaścią, że systematycznie kopie grób swoim ambicjom. - Stella, do nogi! - spojrzeniem zlokalizował jamnika, który zajęty był obwąchiwaniem grządki żonkili. Jej ogon poszedł w ruch, zanim jeszcze podniosła łebek. Zgarnęła w zęby piłkę i podbiegła ku nim, z wywieszonym językiem. - Wywęszyłaś coś wartego uwagi? - przed zaczepieniem zapięcie smyczy do obroży, podrapał psa za uchem; chociaż szczeniakiem przestała być ponad dwa lata temu, nadal magazynowała w sobie niewyczerpane zapasy energii. Sięgnął do kieszeni i odnalazł palcami kartkę, na której zapisał słowa wcześniej wspomnianego rytuału - Aqua ductilis, formas novas creare. - Przećwicz go. To dobry początek. - Podał Aurorze spisaną inkantację; magią powstania mogła wyrażać siebie. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : detektyw policyjny, zaklinacz