Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Lada ze słodkościami
Witryna kawiarni migocze bogactwem kolorów, prezentując wspaniałe dzieła cukierniczej sztuki. W miękkim świetle żarówek ciasta i ciastka rozświetlają się jak klejnoty w wyeksponowanej szklanej gablotce. Złote tony bezy sąsiadują z pastelowym rożkiem kremowym, tworząc harmonijną mozaikę smaków. Kolorowe jagody i świeże owoce dodają świeżości i naturalności. To nie tylko witryna z przysmakami, ale prawdziwa paleta smaków, którą można odkrywać jedno ciastko na raz. Idealna słodka przekąska do kawy.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2470-fiona-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2486-fiona-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2487-kompani-od-kart-i-kielicha
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2485-skrzynka-fio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f268-apollo-avenue-19
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2488-rachunek-bankowy-fiona-cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2470-fiona-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2486-fiona-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2487-kompani-od-kart-i-kielicha
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2485-skrzynka-fio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f268-apollo-avenue-19
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2488-rachunek-bankowy-fiona-cavanagh
3 czerwca 1985

Czerwiec zwiastował coraz cieplejsze dni, a co za tym idzie nieco mniej zleceń. Fionie ten fakt nie przeszkadzał, przecież to nie było tak, że zostałaby całkowicie bez zarobku. W weekendy, w które pomagała w rodzinnym pubie, zawsze było najwięcej ludzi i największy utarg. Nawet, jeśli miała tylko tam śpiewać, choć przy największym obłożeniu jednak wolała pomagać za barem. Popołudnie było słoneczne i co za tym idzie bardzo ludne. Wszyscy, którzy oczywiście mogli, wyszli na ulicę, w większości więc barów, pubów, kawiarenek i cukierni był spory natłok. Fi nie spodziewała się nawet tego, jak duży. Prawie została okradziona na placu, ale nawet nie była w stanie stwierdzić, kto właściwie próbował pozbawić ją portfela. Od tego momentu niewielką torebkę, kolorystycznie pasującą do eleganckich zielonych szpilek, trzymała bardzo blisko siebie.
Pozostało jej tylko troszkę ponarzekać i wejść do swojej ukochanej kawiarni na starym mieście. Mill’s Cafe miało przepyszną kawę, a także i całkiem niczego sobie słodkości, którymi można było zajadać się do kawy. Wprawdzie nie robili tam irish coffee, ale naprawdę Cavanagh nie miała na co narzekać. No może poza swoim narzeczonym, na którego nadal była trochę zła po ich kłótni. Przeczesała włosy palcami, zgarniając je z twarzy i weszła do kawiarenki, od razu kierując się do lady ze słodkościami. Chwilę zajęło jej wybranie odpowiedniego smakołyku – serniczek zawsze był dobrą opcją, zwłaszcza taki z czekoladą – i udała się do kasy.
Przy kasie musiała odstać swoje i dopiero płacąc za serniczek i podwójne latte, zorientowała się, w jak wielki tłum przyszło jej wejść. Mill’s Cafe może i miało słuszną ilość stolików, ale dzisiejszego dnia tych ludzi był zwyczajnie tłum. I wszystko było zajęte. Odczekała przy ladzie, aż baristka zrobi jej kawę, z płonną wręcz nadzieją, że do tego czasu jakieś miejsce zdąży się zwolnić. Chwilkę pokręciła się po wnętrzu kawiarni, by wypatrzyć jedno wolne miejsce. No, technicznie to dwa, po stolik był dwuosobowy, ale istniała szansa, że uda jej się zjeść coś w jakimś spokoju.  I przede wszystkim na siedząco, bo to właśnie było najbardziej istotne w całej tej sytuacji.
Raźnym krokiem ruszyła w stronę stolika, stukocząc szpilkami po podłodze, by znaleźć się przy stoliku,, równocześnie z jakimś nieznanym jej mężczyzną. Najwyraźniej oboje wypatrzyli stolik jednocześnie i teraz zostawał podstawowy problem – jeśli mężczyzna miał towarzystwo, to brakowało jednego miejsca. Bolesne bardzo.
- Strasznie duży dzisiaj tłum. – odezwała się pogodnie, widząc, że za mężczyzną nikt nie nadchodzi. Zawahała się przez chwilę, jednak zaraz potem uśmiechnęła szeroko, odkładając swoją kawę i ciastko na stolik, by nie stać z nimi w rękach jak skończona idiotka. – Jeśli nie przeszkadza panu towarzystwo, możemy usiąść po prostu razem. I tak nie ma tutaj innych wolnych miejsc, by pozwolić sobie na luksus siedzenia samemu. – zaproponowała całkiem grzecznie, mając nadzieję, że mężczyzna się zgodzi. Nie chciała czekać na inne miejsce, a jakoś głupio było jej wyrzucać stąd nieznajomego.

Ostatnio zmieniony przez Fiona Cavanagh dnia Czw Lis 28, 2024 2:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Fiona Cavanagh
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Benjamin Lovell
WARIACYJNA : 17
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 166
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 17
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2450-benjamin-f-lovell#36844
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2475-poczta-benjamina-f-lovella#37981
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
WARIACYJNA : 17
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 166
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 17
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2450-benjamin-f-lovell#36844
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2475-poczta-benjamina-f-lovella#37981
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
- Hasta la vista, skarbie - rzuciłem do długonogiej ekspedientki, tuż przed tym jak podała mi kawę. Czarną jak moja dusza. Kawa, nie ekspedientka. Ekspedientka była zdecydowanie za młoda i zdecydowanie za ruda, co podwójnie skreślało ją z udziału w castingu na panią Lovell. Tak, przesłuchania w ciemno wciąż regularnie się odbywały i nic nie wskazywało na to, że to się zmieni. Nawet jeśli miałem teraz w kieszeni list pełen pierdolenia o tęsknocie i zapachu. Wiedziałem, że dziewczę, z którym wymieniam te bazgroły, jest dobre na jesienną chandrę, a nie na spieprzone życie. I miała strasznie kanciaste pismo jak na dwudziestopięciolatkę. Ach tak, i była cholerną dwudziestopięciolatką. Nie ma dla mnie ratunku.
Kawiarnia była pełna, jakby nagle całe Saint Fall stwierdziło, że ma ochotę na popołudniową kawę i ciasto właśnie w Mill's Cafe. Nigdy nie byłem fanem tłumów. Ba! Wręcz ich nienawidziłem. Zdarzało mi się fantazjować o wyprowadzce na Alaskę i rozpoczęciu życia z niedźwiedziami. Niestety niedźwiedzie nie kradły, nie kłamały i nie uprawiały sutenerstwa, więc moje umiejętności zarabiania pieniędzy tam byłyby nieskończenie bezwartościowe. Po co komu prokurator na Alasce. Bezsens. Jebane praworządne niedźwiedzie. Już ich nie znosiłem za tą nadmierną uczciwość. I tak lawirowałem ze swoją kawą i małą tarteletką z truskawkami między małymi stolikami szukając wolnego, żeby zjeść, wypić, odpisać małolacie i ruszyć do pustego mieszkania, żeby spędzić wieczór nad czytaniem ostatnich nowelizacji kodeksu karnego. Wolny stolik pojawił się niespodziewanie, tak samo jak blondynka po drugiej jego stronie.
Piegowata blondynka.
Pierdolony los na loterii.
Można powiedzieć jednoznacznie, że byłem wyraźnie skrzywiony na widok blondynek, a jeśli posiadały piegi, to już w ogóle brały udział w castingu na panią Lovell. Zaczynamy przesłuchanie.
Jej melodyjny głos był swoistym zaskoczeniem. Spodziewałem się raczej, że będzie brzmieć jak stara wróżka Jadźka, która nie potrafi wróżyć bez kiepa w gębie. I nie wiem, dlaczego zrobiłem tak mylne założenie w pierwszych pięciu sekundach. Może dlatego, że gdyby miała głos starej palaczki, to jak nic padłbym przed nią na kolana.
- Oczywiście. Zawsze milej wypić kawę w towarzystwie - ostawiłem porcelanowe naczynia na niewielki blat stolika, a moje wargi wygięły się już w ciepłym i zachęcającym uśmiechu.
- Może darujemy sobie tego pana? Jestem Benji, a ty? - od razu zaproponowałem, żeby jak najszybciej skrócić dystans. Benji był na skracanie dystansu. Benjamin Franklin Lovell był na jego wydłużanie. I tak, ilość literek w personaliach robiła różnicę. Zwłaszcza na starcie.
- Nie dziwię się, że są takie tłumy- mają naprawdę dobrą kawę - dołożyłem, na przełamanie lodów. Nie ma nic gorszego niż niezręczna cisza, zwłaszcza w towarzystwie kogoś, kogo głosu chciałoby się jeszcze trochę posłuchać.
Benjamin Lovell
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : St. Fall
Zawód : prokurator
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2470-fiona-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2486-fiona-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2487-kompani-od-kart-i-kielicha
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2485-skrzynka-fio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f268-apollo-avenue-19
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2488-rachunek-bankowy-fiona-cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2470-fiona-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2486-fiona-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2487-kompani-od-kart-i-kielicha
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2485-skrzynka-fio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f268-apollo-avenue-19
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2488-rachunek-bankowy-fiona-cavanagh
Stawiała, że z dużą dozą prawdopodobieństwa mężczyzna nie miał ochoty na towarzystwo. Fiona całkowicie się temu nie dziwiła, bo przecież gdyby miała ochotę na towarzystwo, to by nie przychodziła sama. Z mężczyzną mogło, ale nie musiało być podobnie, więc poczuła całkiem mocną ulgę, kiedy zgodził się na jej propozycję. To pozwalało uniknąć sporów na temat stolika.
- Też tak uważam. A niespodziewane spotkania mogą prowadzić do równie niespodziewanych i ciekawych znajomości później. – skomentowała całkiem swobodnie, by zaraz roześmiać się.
- A bardzo chętnie. Fiona. – Benji na pewno było skrótem, najprawdopodobniej od Benjamina. Dlatego też zaraz potem poprawiła się. – Fio. Albo Fi. – dorzuciła, uwydatniając przy tym irlandzki akcent, nawet jeśli w Irlandii nigdy nie była. Skoro pierwsze koty były już za płotem, bez najmniejszego skrępowania usadowiła się na krzesełku przy stoliku – tak jakby ktoś wpadł na twórczy pomysł, żeby ją podsiąść. Niektórzy ludzie miewali zbyt różne pomysły, a miejsce w Mill’s Cafe było aktualnie na wagę złota. A Benji wydawał się być bardzo miłym towarzystwem na dzisiejsze popołudnie.
- Oj to prawda. A jakie pyszne ciasta, palce lizać. Czy to znaczy, że jesteś tutaj częstym bywalcem? – czekolada, guilty pleasure; na szczęście nie było jej wiele, ot kilka smug dekorujących kawałek serniczka. – Chociaż przyznam uczciwie, że dawno nie widziałam tutaj takich tłumów. A przecież na zewnątrz jest całkiem ładnie. – założyła kosmyk rozpuszczonych włosów za ucho i widelczykiem nabrała porcję ciasta, by z wyrazem błogości zapakować ją sobie do ust. Starała się nie pozwalać sobie za często na wszelkiego typu deserki, w końcu linia sama o siebie nie zadba, ale przecież od czasu do czasu można, prawda? Przełknęła kawałek i zapiła kawą, celując w Benjiego widelcem.
- Ale z drugiej strony przez te tłumy trzeba uważać na zewnątrz. Przecież pełno tu drobnych kieszonkowców, którzy czekają jedynie na okazję. – łut szczęścia w końcu sprawił, że Fiona miała nadal swój portfel. Chwilka nieuwagi i jej torebka powędrowałaby w siną dal. Zdała sobie także sprawę, że w zasadzie nie ma pojęcia, czy rozmawia z czarownikiem czy wręcz przeciwnie. Swoją drogą rozmowa z niemagicznym mogłaby być całkiem ciekawym doznaniem, ale trzeba było wtedy bardziej uważać. Poza tym niemagiczni byli świetni do tego, by ogrywać ich w karty… Dusza szulerki zdecydowanie odezwała się nie wtedy, kiedy trzeba. Jej pentakl był oczywiście schowany odpowiednio, by nikt nie zadawał pytań o jakże specyficzny wisiorek.
- Swoją drogą, Benji. Czym się zajmujesz tak na co dzień? – wypaliła oczywiście prosto z mostu, bo co się przecież będzie szczypać. Zresztą gdyby miał jakieś niestandardowe zajęcie, to łatwiej byłoby go zaklasyfikować do odpowiedniej grupy mieszkańców Saint Fall. Niestety przystojnej twarzy mężczyzny nie kojarzyła nigdzie, także bez delikatnego wypytywania na pewno się nie obejdzie.
Fiona Cavanagh
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka
Benjamin Lovell
WARIACYJNA : 17
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 166
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 17
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2450-benjamin-f-lovell#36844
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2475-poczta-benjamina-f-lovella#37981
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
WARIACYJNA : 17
SIŁA WOLI : 12
PŻ : 166
CHARYZMA : 14
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 17
TALENTY : 9
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2450-benjamin-f-lovell#36844
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2475-poczta-benjamina-f-lovella#37981
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/
Brzmiała przyjemnie dla ucha, na pewno potrafiła też śpiewać. Bardzo bym się zdziwił, gdyby nie potrafiła trafić w odpowiednie dźwięki. Wszystko, co opuszczało jej kształtne wargi, było nader melodyjne. I już przestałem żałować, że nie brzmiała jak zaawansowana palaczka.
- Cóż za optymizm - stwierdziłem z uśmiechem, choć sam do końca nie wiedziałem, czy to zaleta, czy też wada. Sam byłem całkowicie uzdrowiony z optymizmu. Twardo stąpałem po ziemi, a jak uciekałem myślami w przyszłość, to widziałem ją raczej w czarnych barwach. I nie ma się też czemu dziwić, wszakże los już zrobił mi niebo na ziemi. Samotność doskwierała mi niczym kamyk w bucie, a wieczne przesłuchania na panią Lovell były... wieczne.
- Twoje imię ma pięć liter, naprawdę uważasz, że powinno się je skracać? - może dlatego te przesłuchania trwały wieczność. Jak widać główny reżyser, czyli ja, był skończonym chamem i prostakiem, który nie potrafił trzymać języka za zębami. Potrafiłem się jednak uśmiechać w sposób uroczy, żeby jakoś zamaskować swoją... złośliwość? Tak, chyba złośliwość objawiła się najbardziej w tym pytaniu, ale nie mogłem się powstrzymać. Fiona to naprawdę ładne i krótkie imię. Jej imię było długości mojego "skrótu". Mogłem co prawda zaszaleć i być Benem, jednak to wydawało się już zbyt pospolite i jakoś mi nie pasowało to mojej egzotyczne aparycji. I tak najgorszy ze wszystkich zdrobnień był Benny i do tego nie mogłem się przyzwyczaić, choć przez lata próbowałem. Ale skracać Fionę? Co ona robi z tym zaoszczędzonym czasem?
Cóż... jeśli będę milszy, to może okradnę ją z tych zaoszczędzonych sekund. Dlatego delikatny uśmiech przykleił się już na trwałe do mojej piegowatej gęby, żeby pokiwać głową twierdząco na te wszystkie pozytywne słowa odnośnie jakości serwowanych tu przysmaków.
- Mieszkam tuż obok - oto wyjaśnienie mojej częstej obecności w Mill's Cafe. Dla dobrej kawy warto było stać w kolejce. Chociaż dzisiejszy dzień był zdecydowanie wyjątkowy pod względem frekwencji. A jej uwaga o kieszonkowcach sprawiła, że prawie się zaśmiałem. Bała się o swój portfel? Słusznie. Sam byłbym w stanie go zawinąć, ale na szczęście wyleczono mnie też z kleptomani. W sumie to nigdy na nią nie cierpiałem, ale wychowanie w takiej, a nie innej rodzinie wymagało ode mnie sprawnych rąk i wyblakłego sumienia.
- Generalnie nie jestem fanem tłumów. Zwykle trafiam w nich na starych wdowców, a nie na atrakcyjne kobiety. Wszechświat się do mnie dziś uśmiechnął - puściłem do niej oczko i upiłem łyk czarnej kawy, czując, jak kwaskowy posmak wypełnia podniebienie. Lubiłem kwaśne kawy. W sumie to wszystkie kawy lubiłem. Gorzkie i kwaśne były jednak najbardziej w moim stylu.
- Jestem prokuratorem. A ty? Na pewno śpiewasz, prawda? - musiałem znaleźć potwierdzenie swojej teorii.
Benjamin Lovell
Wiek : 33
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : St. Fall
Zawód : prokurator
Fiona Cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2470-fiona-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2486-fiona-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2487-kompani-od-kart-i-kielicha
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2485-skrzynka-fio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f268-apollo-avenue-19
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2488-rachunek-bankowy-fiona-cavanagh
POWSTANIA : 20
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 161
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 1
WIEDZA : 3
TALENTY : 29
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2470-fiona-cavanagh
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2486-fiona-cavanagh
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2487-kompani-od-kart-i-kielicha
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2485-skrzynka-fio
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f268-apollo-avenue-19
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2488-rachunek-bankowy-fiona-cavanagh
Optymizm. Nazywanie Fiony optymistką było trochę mocno na wyrost, ale też i nie uważała, by wszystkie przypadkowe spotkania miały być z gruntu złe. A zwłaszcza spotkania nad serniczkiem w towarzystwie pysznej kawy.
- Pesymiści długo nie żyją, Benji. Po co zszarzać świat bardziej, niż już jest? – spytała całkiem filozoficznie, uśmiechając się przy tym psotnie. Zresztą Fionie całkowicie wystarczyło zdołowanie życiowe spowodowane szarym eliksirem. Wtedy dopiero świat stawał się pesymistyczny – dlatego skoro mogła, wolała wykazywać optymizm. Szanowała jednak to, że nie każdy miał podobne podejście.
Przymrużyła oczy, kiedy wytknął jej długość imienia. Miała mnóstwo argumentów, dla których każde imię powinno się skracać w miarę możliwości, głównym powodem było natomiast istnienie jej brata bliźniaka. Jednak uroczy uśmiech odrobinę ostudził chęć złośliwego odbicia komentarza, więc i Fiona jedynie przewróciła oczami. Ale naprawdę, nie miał do czego się przyczepić, tylko do kwestii skracania imienia? Cavanagh wbiła w mężczyznę ironiczne spojrzenie.
- Owszem. W niektórych wypadkach skracanie imienia jest jak najbardziej wskazane, nawet takiego pięcioliterowego. – oznajmiła z pełnym przekonaniem, uśmiechając się lekko kpiąco i nabierając na widelczyk kolejny kawałek serniczka. Na przykład w takim kasynie podczas gry w karty. Krótkie „Fi” potrafiło powiedzieć tak wiele wtajemniczonym stronom, ale o tym przecież nie musiała mówić. Urazy trzymać zresztą też nie zamierzała, choć wątpiła, by takie czepialstwo miało jakieś logiczne uzasadnienie – najwyraźniej „ten typ tak ma”. Czekolada na serniczku sprawiała, że mogła mu ten fakt wybaczyć. Chociaż w myślach i tak poleciały w stronę Benjiego pewne urocze życzenia w gaelickim.
- Och, to masz szczęście. – posłała mu tym razem szczery uśmiech. – Blisko centrum miesta, że tak powiem. – Fio lubiła stare miasto, ale pod warunkiem, że nie było na nim jakichś specjalnych tłumów. Choć Broken Alley było idealnym miejscem na postawienie tam pracowni eliksirów, tak upierdliwym były podróże gdziekolwiek indziej. Czasem tylko zastanawiała się nad powrotem do Deadberry, ale wtedy od razu przypominała sobie, czym jej to właściwie groziło. Powrót więc zdecydowanie nie był tego warty. Nawet jeśli w Mill’s Cafe mogłaby siedzieć wiecznie, choć to zapewne zdecydowanie pogorszyłoby stan jej talii. Fiona preferowała swoją talię w takim rozmiarze, w jakim była aktualnie.
Wszechświat… Ciekawe użycie słownictwa. Fio poczuła się szczerze zaintrygowana, ale jednocześnie czy chciała w ogóle wiedzieć, że rozmawia z czarownikiem? Chyba nie. To miało naprawdę marginalne znaczenie, gdyby był niemagicznym, nawet byłoby prościej. Ale bez względu na wszystko nie zamierzała ruszać w ogóle tematu magii. Tylko ciastko i kawa.
- W takim razie się cieszę, że postanowiłam tutaj dziś przyjść… I nieco urozmaicić tłumy na twojej drodze. – komplement chyba wydawał się być szczery, więc uśmiechnęła się delikatnie do Benjiego, czując się całkiem miło. No, na starego wdowca nie wyglądała na pewno, cała reszta miała już mniejsze znaczenie.
- Przedstawiciel tak zwanego wymiaru sprawiedliwości. – uniosła lekko brew. – Niestety nie pochwalę się równie zaszczytnym stanowiskiem. Pracuję w rodzinnym pubie.i pędzę alkohol. I robię eliksiry. tego jednak lepiej było na głos nie mówić. – Ale tak, śpiewać też mi się zdarza, chociaż za młodu robiłam to częściej. Teraz trochę nie ma czasu. – roześmiała się lekko, bo prawdę mówiąc od jakiegoś czasu na mało co miała czas. Eliksiry i Chyży pochłaniały większość jej czasu, a gdzie spać, gdzie choćby na chwilę się zrelaksować? Popatrzyć w gwiazdy?
Fiona Cavanagh
Wiek : 32
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Broken Alley
Zawód : alchemiczka, barmanka i wokalistka