Witaj,
Mary Wood
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
Kuchnia
Wąskie okno, przepuszczające niewiele światła, nadaje pomieszczeniu przytłoczony, ale jednocześnie intymny charakter. Ciemne meble z okleiny dominują w przestrzeni, nadając kuchni solidności i trwałości. Pomimo ograniczonej ilości światła, panuje w niej czystość i schludność, co sprawia, że kuchnia jest przyjemnym miejscem do gotowania i spędzania czasu. Na lodówce zawieszone są magnesy z miejscowościami takimi jak Plymouth i Salem. Obok magnesów znajduje się również lista zakupów, gotowa na kolejne planowane posiłki i potrzeby kuchenne.

Mary Wood
Wiek : 21
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : barmanka w pubie Nine Fine zielarka
Mary Wood
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
11 maja 1985 roku

Kierując się w stronę Riverbend Street dostrzegli po drodze kołyszącego się leniwie Boba, który co rusz przystawał przy murach kamienic, bądź wspierał się na koszach na śmieci. Unosił tylko rękę, jakby chciał podkreślić przechodniom, że wszystko jest z nim z porządku. Nic nie wskazywało na to, że stanie mu się większa krzywda (o ile nie znajdzie się w złym miejscu i czasie, a w Sonk Road wszystko jest możliwe), więc z czystym sumieniem ruszyli w dalszą drogę.
Trzymana w tylnej kieszeni spodni wizytówka najpewniej nigdy nie zostanie wykorzystana, bynajmniej w kwestii ataku dysocjacji. Ma w sobie zbyt głęboko skrywany wstyd, by się przyznawać do swojej ułomności, a nie wie też, w jaki sposób rozszczepieńcy traktowani są w Ameryce. W jej rodzinnym Plymouth świadomość chorób jest raczej niska - a raczej w ten sposób przedstawiała to matka, nie chcąc wychylać się z niewygodnymi przypadłościami córki. Trochę się łudzi, że ataki kiedyś stracą na mocy, a może znajdzie w sobie na tyle siły, by lepiej sobie z nimi radzić. Na ten moment nie bardzo ma, co na to liczyć - no bo jak się w tym ćwiczyć?
Zatrzymuje się pod kamienicą i zadziera brodę, by sięgnąć wzrokiem elewacji. Ta już dawno ma czasy swej świetności za sobą, resztki tynku ledwo trzymają ją w posadach, a odłupujące się fragmenty wyglądają, jakby ktoś się w nią zwyczajnie wgryzł. To wtedy skrzypią drzwi wejściowe i pojawia się w nich starsza kobieta z chustą na głowie. Przelotnie spogląda tylko na tych dwoje i rusza pospiesznie, mamrocząc coś pod nosem o ochronie przez Jezusa. Mary wzdycha tylko cicho bez słowa, po czym odwraca się w stronę swojego rozmówcy oraz w pewnym sensie wybawcy.
- Dziękuję za towarzystwo. Kto by powiedział, że w ratownictwie tak wiele może się wydarzyć? Nie możesz narzekać na nudę - stwierdza pogodnie, zadowolona z tych kilku ciekawostek, którymi ją poczęstował. Czy gdyby postawiła w swoim życiu na edukację, miałaby szansę też zostać ratownikiem? Nigdy nie marzyła o czymś podobnym, pragnąc dalekich, morskich podróży, nie zaś pozornej stabilizacji z rękami wiecznie splamionymi krwią. Męczący może być też tryb bycia w ciągłej gotowości. Do niej szef nie wydzwania, ale i tak zdecydowaną większość swojego czasu spędza w barze. Nie bardzo ma okazję oraz czas, by zapoznać się z nowym miejscem zamieszkania. Inną sprawą jest, że tenże argument traktuje też jako wymówkę, by się z domu zbyt często nie ruszać i móc swobodnie przeleżeć wolny dzień. Nie, oczywiście, że nie pomaga to w jej życiu towarzyskim, ale wpadając ciągle w błędne koło, trudno jest się z niego wyłamać.
Stoi tak jeszcze przez moment, zerkając w stronę drzwi, kiedy powraca do czerni tęczówek czarownika.
- Wiesz co, tak sobie pomyślałam… - waha się, oczywiście, bo nie ma w zwyczaju zapraszać do siebie obcych, ale taki Dorian zdołał przez te pół godziny wspólnie spędzanego czasu pokazać, że jest o wiele przyjemniejszy w obyciu od większości ludzi, którą podczas ostatniego miesiąca w Saint Fall zdążyła poznać. - Może chcesz jeszcze wstąpić na herbatę? Kawy ci nie dam, dość tych emocji na dzisiaj - żartuje z szerokim uśmiechem, bo swoim nagłym atakiem zdążyła już podnieść mu ciśnienie. Chętnie za to podziękowała mu za jego pomoc.
Mary Wood
Wiek : 21
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : barmanka w pubie Nine Fine zielarka
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Wkładanie wizytówki do tylnej kieszeni było dla Doriana czymś dziwnym i niegrzecznym. Jego matka wpoiła mu głęboki szacunek do tradycji i kultury Japonii, w której takie gesty są nie do pomyślenia. Niemniej jednak, Dorian nie oburzał się na to. Najważniejsze było dla niego, że kobieta w ogóle przyjęła jego wizytówkę. Miał w głowie myśl, że może kiedyś skorzysta z jego pomocy, co dawało mu spokój. Gdyby mógł jej pomóc bez konieczności zabierania jej do szpitala, zrobiłby to bez wahania. Dorian zdawał sobie sprawę, że opieka medyczna nie jest dostępna dla każdego, co budziło w nim ogromny sprzeciw. W jego przekonaniu wszyscy powinni mieć równe prawo do opieki zdrowotnej, która nie powinna być traktowana jak luksusowy towar. Niestety, zdawał sobie sprawę, że nie ma na to wpływu i raczej prędko go nie zdobędzie. To była wada systemu, nie jednostek, a wszelkie próby manifestacji tego problemu zdawały się skazane na niepowodzenie.

Kiedy zatrzymali się przed starą kamienicą, Dorian spojrzał na nią bez cienia emocji. Miał przed sobą budynek, który można by określić jako "uroczy" tylko z dużą dozą wyobraźni. W rzeczywistości wyglądał, jakby lada moment miał się zawalić. Kamienica potrzebowała nie tylko gruntownej renowacji, ale i wielu remontów, by znów mogła stać się miejscem godnym zamieszkania. To nie była okolica, w której Dorian często bywał. Rzadko kiedy ktoś z tej części miasta wzywał pomocy medycznej. Tylko naprawdę wielkie tragedie zmuszały ludzi do skorzystania z pomocy z zewnątrz, gdy wiedzieli, że nie poradzą sobie sami.

Dorian usłyszał za sobą jakieś głosy i zrozumiał, że ktoś prawdopodobnie obrzuca go wyzwiskami, nazywając go Jezusem. Co za brak kultury, pomyślał. Wrócił myślami do rzeczywistości, spoglądając na dziewczynę z pięknym uśmiechem. Z delikatnością poprawił swój kosmyk włosów, który wymknął się.

-Zazwyczaj, kiedy myślisz, że coś nie może się stać, uwierz, dzieje się to. Nawet wkładanie rzeczy nie tam, gdzie trzeba- zaśmiał się pogodnie, przypominając sobie najbardziej absurdalne przypadki, do jakich byli wzywani. Wkładanie części ciała w niewłaściwe miejsca stało się dla niego czymś niemal codziennym. Wiedział, że ratownictwo nie jest dla każdego; wielu rezydentów i stażystów nie przetrwało nawet pierwszego semestru, uciekając na bardziej przystępne specjalizacje. Czy był z tego powodu zły? Może trochę, ale głównie dlatego, że ratowników było zbyt mało, więc musieli pracować za czterech. Rzadko komu udawało się wyłuskać większy urlop, a nawet wtedy musiał być pod telefonem na wypadek nagłego wezwania.

Stali tak przed starą kamienicą, a Dorian zbierał się, by pożegnać się z dziewczyną. Ku jego zaskoczeniu, uprzedziła go z propozycją nie do odrzucenia. Zaproszenie na herbatę brzmiało kusząco, szczególnie po nie wypitym porterze. Herbata, przynajmniej, była smaczna, czego nie można było powiedzieć o piwie. Gdy wspomniała, że nie będzie żadnej kawy, zrobił minę zbitego psiaka, choć w duchu uśmiechał się na myśl o nadchodzącej chwili wytchnienia.

No dobrze, poświęcę się, by wypić dobrą herbatę od Ciebie. Jaką polecasz? Co smacznego masz w swojej ofercie? — zapytał, wyraźnie rozbawiony i rozluźniony. Jego ton był lekki i serdeczny, jakby wcześniejsze napięcie i stres były jedynie odległym wspomnieniem. Teraz sprawiali wrażenie, jakby spotkali się po długim czasie, jak dobrzy znajomi.

Dziewczyna była wyjątkowo miła, a jej życzliwość nie wydawała się być tylko wynikiem jej zawodowego obowiązku. Gdyby to zależało tylko od jej pracy, z pewnością już by go pogoniła, by dał jej spokój. Ale teraz, kiedy była już po pracy, zaprosiła go do siebie. To musiało oznaczać, że zrobił dobre wrażenie.

Dorian odczuwał tę sympatię z wzajemnością i był ciekaw, by poznać ją trochę lepiej. To była doskonała okazja, by pogłębić znajomość w bardziej osobistym kontekście. Nawet w najgorszym wypadku, gdyby rozmowa potoczyła się w niezbyt wygodny sposób, mógłby zawsze powiedzieć coś absurdalnego, jak to, że „zostawił żelazko w umywalce” — choć nie do końca był pewien, dlaczego miałby to zrobić.
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Mary Wood
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
Kultura Japonii leży daleko poza zasięgiem wiedzy panny Wood. Podobnie jest zresztą z wszelkimi innymi zasadami etykiety, jaka zwyczajnie nie została jej nigdy wpojona. Obracając się wyłącznie wśród ludzi nieokrzesanych, próżno tam szukać czegoś, co wykraczałoby poza uprzejme skinienie głowy na powitanie, przepuszczanie kobiet w drzwiach i uznanie racji starszych. Mary uznaje się raczej za grzeczną istotę, trzymającą się z dala od celowego uprzykrzania innym życia, a jeśli komukolwiek sprawia przykrość, to wyłącznie ze względu na własną niewiedzę.
- Ludzie są niemożliwi - parska ze śmiechem i kręci głową z niedowierzaniem. Wcale nie powinno jej to dziwić, była świadkiem licznych, dziwnych zachowań mieszkańców portu, którzy ośmieleni krążącymi we krwi procentami, pozwalali sobie na zaskakujące dokonania. A przynajmniej sięgania po nie, bo finał z racji specyfiki pomysłów bywał różny.
- Ah herbat, to mam cały zestaw! - zachwala swoje zasoby. - Czarne, białe, zielone i potężny zastęp ziół. Ostropest, rozmaryn, miętę, pokrzywę, skrzyp, a także hibiskus, malinę, porzeczki… No sam zobaczysz! - Macha finalnie ręką i kiwa głową, by podążył za nią.
Pcha drzwi wejściowe i wspina się po schodach na najwyższe, trzecie piętro. Budynek w środku koresponduje wyglądem z elewacją, pozostawiając wiele do życzenia. Osypujący się z odrapanych ścian tynk jest regularnie sprzątany, zaś skrzypiące schody zdradzają obecność każdej osoby. Stopnie są wysokie, zmuszając do pewnego wysiłku przy stawianiu kroku, co Mary traktuje jako część codziennej porcji wysiłku fizycznego. Szczęka klucz w drzwiach, skrzypią zawiasy i już po chwili oboje znajdują się w środku niewielkiego mieszkanka.
- Wybacz bałagan. Zdarza mi się spędzać tu za mało czasu, by trzymać wszystko pod kontrolą. - Przepraszający ton wraz z kreślącym się na twarzy zawstydzeniem dają świadectwo prawdomówności. Zdecydowaną większość swojego czasu spędza w pracy, w domu zaś bywając po to, by odespać nockę i upleść kadzidła.
To dzięki nim już po przestąpieniu pierwszego kroku, w nozdrza wdziera się intensywny zapach mieszaniny ziół. Przedmiotami, które porozstawiane są po mieszkaniu, na blatach i podłodze, są pojemniki pokryte wewnątrz suchą ziemią i spryskiwacze z wodą. Gdzieniegdzie można znaleźć pojedyncze uschnięte listki zaplątane w kłębki kurzu. Przechodząc do kuchni, od razu można dostrzec, że przy niewielkim oknie stoi rząd doniczek, niektóre pełne różnych rodzajów roślin.
- Jesteś stąd? Znaczy z Saint Fall? - pyta, nalewając czajnik wodą i ustawiając go na gazie. Skoro już zaprosiła do siebie obcego mężczyznę, warto byłoby wiedzieć, kim w ogóle jest. Zdążyła odsunąć już od siebie mroczne myśli, że ma do czynienia z przebiegłym przestępcą, który tylko czeka na to, by uśpić jej czujność i zaatakować w dogodnym momencie. Skoro i tak wpuściła go do domu i postawiła wszystko na jedną kartę, nie powinno być tak źle.
Z zawieszonej na wysokość oczu szafki wyjmuje dwa kubki, oba ze zdartym już nieco kolorem. Ustawia je oba na blacie, po czym uchyla kolejne drzwiczki, gdzie znajdują się pojemniki wszelkiej maści, od plastikowych, przez szklane słoiki, po metalowe puszki.
- Nie miałam jeszcze okazji zbyt dobrze poznać tego miasta. Masz tu coś godnego polecenia? - zerka na gościa z ukosa, szykując także kawałek gazy i szpulę naturalnej nici.
Mary Wood
Wiek : 21
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : barmanka w pubie Nine Fine zielarka
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Dorian zaśmiał się, widząc jej zdenerwowanie. Było w tym coś urokliwego, przypominało mu małe pieski, które szczekają na znacznie większe zwierzęta. „Och nie,” pomyślał, „teraz będę ją widział jak szczeniaczka, który uroczo ujada.” Nie mógł się powstrzymać przed cichym śmiechem. Jej gniewne spojrzenia zdawały się niczym innym jak próbą wywołania burzy w szklance wody. Miało to swój nieodparty urok. W jej reakcjach widział coś, co wzbudzało w nim ciepłe, choć może trochę protekcjonalne, uczucie.
Powiedz mi coś, czego jeszcze nie wiem – jego głos był miękki, ale z wyczuwalną nutą wyzwania. Patrzył na nią z iskierką w oku, która sugerowała, że bawi go cała ta sytuacja. Była przecież łagodna w porównaniu do niektórych pacjentów, których musiał znosić na co dzień. Ludzie potrafią mówić straszne rzeczy, grozić i oskarżać go o rzeczy, które nie miały miejsca. A jednak tu była ona, w całym swoim chwilowym rozdrażnieniu, nadając ich spotkaniu odrobinę kolorów.

„Ludzie są dziwni,” pomyślał, „czasem potrafią zepsuć komuś dzień z błahego powodu, a innym razem sprawiają, że świat staje się lepszym miejscem, bo są po prostu... mili.” Jak ta barmanka, która mimo swojego chwilowego oderwania od rzeczywistości, umiliła mu ten poranek. To było jak mały promyk światła w jego rutynie, na którą zazwyczaj nie zwracał większej uwagi.

Z gwizdem pełnym podziwu, który podkreślał jego beztroski nastrój, dodał:
Nie spodziewałem się, że jesteś fanką herbaty. Nie wiem czemu, ale wyglądasz bardziej na kawoszkę – zaśmiał się, idąc za nią krok w krok. Mimo żartobliwego tonu, stąpał ostrożnie, jakby bał się, że coś zaraz zepsuje albo że schody, po których szli, wciągną go niczym paszcza potwora. W końcu schody były zdradliwe.

Choć wysiłek fizyczny nie był mu obcy – jego praca jako ratownika wymagała przecież pewnej kondycji – to mimo wszystko czuł, jak jego serce przyspiesza. Nie był pewien, czy to wina stromych schodów, czy może jej obecności, która wprowadzała do powietrza pewne napięcie. Oddychał głębiej niż zwykle, a jego ciało – zawsze gotowe na akcję – reagowało jakby na wyczuwalne zagrożenie, choć nie mógł tego zagrożenia do końca zdefiniować.

Naprawdę, nie przejmuj się bałaganem – machnął ręką w geście, który miał ją uspokoić. Nie przywiązywał wagi do porządku w cudzych mieszkaniach. Wręcz przeciwnie, wolał miejsca, gdzie widać było, że ktoś w nich żyje. Sterylność zawsze kojarzyła mu się z szpitalami, a tego starał się unikać w swoim wolnym czasie. W jego własnym domu wszystko miało swoje miejsce, ale tylko dlatego, że spędzał tam niewiele czasu. Rzadko kiedy zapraszał gości, a dom traktował bardziej jak hotel – miejsce, gdzie mógł się umyć, zjeść coś i przespać. Kiedy miał wolne, starał się tam żyć jak „normalny człowiek”, ale takie dni zdarzały się rzadko. Zazwyczaj był w ruchu, w akcji, pomagając tym, którzy tego potrzebowali. Wziął głęboki oddech, czując, jak zapachy ziół unoszą się w powietrzu i otaczają go jak niewidzialna dłoń, która go obejmuje i daje spokój. Była w tym magia. Czuł, jakby te zapachy ściągały z niego napięcie nagromadzone przez codzienne wyzwania, przez ciągłe bycie w stanie gotowości. Przez chwilę mógł po prostu być – w tym momencie, z nią, w tej przytulnej przestrzeni. I chociaż nie do końca to rozumiał, coś w tym wszystkim go przyciągało.

Tak, to znaczy, urodziłem się w Nowym Jorku, bo mój ojciec wtedy tam studiował, ale rodzina ojca pochodzi stąd i tu się wychowałem – zaczął, uśmiechając się do niej. – Chodziłem tutaj do szkoły, potem na studia, a teraz pracuję w tutejszym szpitalu – jego głos miał spokojny, lekko nostalgiczny ton, jakby te wspomnienia były zakorzenione w nim głęboko. Spojrzał na nią i uniósł brew, jakby chciał sprawdzić, czy dotarło do niej, co właśnie powiedział.
Ale chyba wiem, do czego pijesz – uśmiechnął się szerzej, tym razem z wyraźniejszym rozbawieniem. – Moja matka wywodzi się z rodziny japońskich imigrantów, którzy mieszkają w Nowym Jorku. Jestem trzecim pokoleniem – dodał z dumą, ale jednocześnie lekkim dystansem, jakby ten temat był dla niego trochę nie wygodny. Wkońcu to własnie ta część rodziny wyrzekła się jego matki tylko dlatego że zakochała się w kimś spoza ciasnego imigranckiego kręgu. Miał wrażenie, że często ludzie, słysząc o jego pochodzeniu, spodziewają się czegoś bardziej egzotycznego, bardziej odległego. Może ktoś wyobrażałby sobie imigranta z głębokimi korzeniami w kulturze dalekowschodniej, z nieskazitelnym akcentem lub jakąś tajemniczą, orientalną aurą wokół siebie. Tymczasem on był – według swoich słów – po prostu facetem z Saint Fall, który dorastał tutaj, w tej małej społeczności. Zerknął na nią jeszcze raz, dostrzegając drobne szczegóły w jej mimice, sposób, w jaki przesuwała wzrokiem po pokoju, a potem z powrotem wracała do niego. Ciekawiło go, co może myśleć o tym wszystkim. Czy była typem osoby, która przypisuje ludziom stereotypy, czy może potrafiła dostrzec głębię w kimś, kto na pierwszy rzut oka wydawał się być zupełnie zwyczajny?
A ty skąd pochodzisz? Bo twój akcent jest dość charakterystyczny – zapytał, odchylając się na krześle. Jego oczy nadal uważnie śledziły jej ruchy, jakby każda drobnostka w jej gestach miała mu powiedzieć coś więcej o niej samej. Znał ten akcent, ale nie potrafił go jednoznacznie przypisać do konkretnego miejsca. Może to była mieszanka, może coś, co przeplatało się z jej przeszłością i doświadczeniami, podobnie jak jego własna historia.

A co lubisz? Co cię ciekawi? – zapytał, podnosząc nieco ton głosu, jakby chciał pobudzić rozmowę do życia. – Może jakaś miła herbaciarnia? Wrotki? Spacer po ogrodzie botanicznym? – rzucił kilka pomysłów, starając się odgadnąć, co mogłoby ją zainteresować. Nie przestawał jej obserwować, chcąc zobaczyć, jak reaguje na każde z tych pytań. Czasem ludzie nie mówili wprost, co ich fascynuje – to trzeba było wyczytać między wierszami, w błysku oka, w delikatnym uniesieniu kącika ust, czy w ruchu dłoni, który zdradzał entuzjazm na myśl o czymś przyjemnym.
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Mary Wood
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
Powiedz mi coś, czego nie wiem, choć pewnie rzucone retorycznie, brzmi jak wyzwanie, którego zamierza się podjąć. Mężczyzna wydaje się być bardzo młody, pewnie nawet zbliżony do niej wiekiem, lecz może to być zgubne wrażenie, biorąc pod uwagę, że jest lekarzem. Studia medyczne trwają całą wieczność.
- No dobrze - zgadza się, spoglądając na niego z ukosa i przeczesując pamięć w poszukiwaniu ciekawostki. - Czy wiedziałeś, że migoczące nisko przy horyzoncie gwiazdy, to efekt przechodzenia ich światła przez różne warstwy powietrza? Najmniej migoczą Jowisz, Wenus, czy Mars, bo znajdują się najbliżej Ziemi. Najlepiej obserwuje się je z morza, bo w miastach jest zbyt wiele sztucznego światła - dzieli się obserwacją zaczerpnięta z żeglarskiego życia. Całkiem przecież niedawno, uczęszczając do szkoły marynistycznej, miała wiele okazji, by się im przyglądać, pełniąc nocne warty. Te zawsze były jej ulubionymi. Sama ciekawostka nie jest związana z ludźmi, a wręcz przeciwnie - nawiązuje do samotnego przesiadywania na pokładzie, które było idealnym sposobem na odreagowanie trudów codzienności.
- Naprawdę? - rzuca ze śmiechem. - Czasem zdarza mi się wypić kawę, to prawda, ale zdecydowanie bliżej mi do roślin, które mogę zbierać sama. - Uprawiać, pielęgnować, codziennie doglądać. Czy to nie jest najbardziej satysfakcjonujące, móc w pełni czerpać z tego, co stworzy się samemu?
Kiedy wszystko już jest przygotowane i tylko czeka, aż nałożony na czajnik gwizdek obwieści zagotowanie się wody, czarownica opiera się plecami o kuchenny blat. Zadziera nieco brodę, by móc nieskrępowanie przesuwać wzrokiem po przystojnej twarzy i zastanawiać się dalej, ile tak naprawdę może mieć on lat.
Słucha go z nieukrywaną ciekawością, tylko odrobinę zaskoczona, że pochodzi on z Ameryki. Jak wiele kultur miesza się w jednym kraju? To prawdziwie fascynujące! Na piegowatej twarzy rozciąga się szerszy uśmiech, kiedy uświadamia sobie, że ciekawe podejście, liczyć pokolenia, które dotarły na kontynent. Czy ona może nazywać się pierwszym? A może drugim, biorąc pod uwagę ojca? Swoją drogą, gdzie on się właściwie znajduje? To już niemal trzeci miesiąc, od kiedy jej noga stanęła na tej ziemi, a nadal nie odważyła się skorzystać z otrzymanego adresu. Na dnie szuflady wciąż czeka list od matki, który miała mu przekazać, a który to ma być potwierdzeniem, że jest jego córką, w przypadku, w którym zamierzałby się wszystkiego wyprzeć. I może właśnie z obawy o to, że jej nie zaakceptuje, decyduje się tkwić w zawieszeniu, odwlekając moment ich spotkania?
- Nowy Jork, to dopiero musi być ogromne miasto - wypuszcza powietrze ze świstem, uświadamiając sobie, że choć nigdy tam nie była, tak kojarzy jej się z prawdziwym molochem. Tam też chętnie by się kiedyś wybrała, z całą pewnością będzie mieć jeszcze ku temu okazję. Kiedyś, może… - Zawsze chciałam odwiedzić Amerykę, a teraz mogę tu mieszkać, to jak spełnienie marzeń. - Co może brzmieć trochę przykro, biorąc pod uwagę, w jakich warunkach się obecnie znajdują. W Anglii było znacznie gorzej, z obecnym za ścianą ojczymem. Serce się kraje na samą myśl, że to na matkę spadł gniew związany z jej wyjazdem. Nawet nie chce przywoływać ich przed oczy wyobraźni, bo te podsuwają same czarne scenariusze. - Pochodzę z Plymouth, to w Anglii, więc tak, zdążyłam już zauważyć, że mówicie nieco inaczej. Zdarza się, że nie rozumiem, co mówią tu do mnie ludzie, albo i ja muszę coś kilka razy powtarzać. - Uśmiech Mary wydaje się być przepraszający. - Chyba mieszkaliśmy tam wszyscy od zawsze, choć mama niewiele mówiła mi o swojej rodzinie, za to mój ojciec… - urywa wpół zdania, kiedy w kuchni rozchodzi się wysoki gwizd. Wood odpycha się od blatu i wyłącza ogień pod czajnikiem.
- Zrobię ci coś relaksującego, ale nie mdłego. Nie lubię nudnych smaków, więc tych u mnie nie uświadczysz - zaznacza od razu, posyłając mu porozumiewawcze spojrzenie, jakby deklarowała swoją klauzulę sumienia. - Trochę mięty, owoc głogu, melisa - mamrocze pod nosem, wysuwając kolejne słoiczki pełne suszonych ziół. - Do tego lawenda i aronia, może być? - pyta już tylko z grzeczności, bo przecież w tworzeniu mieszanek nie ma sobie równych.
- Ale wracając… mojego ojca nigdy nie poznałam. Wiem, że mieszka gdzieś w okolicy, więc może uda mi się go kiedyś zobaczyć, ale nie wiem, czy będzie w ogóle chciał ze mną rozmawiać - mówi trochę z ociąganiem, nie chcąc zagłębiać się w szczegóły. Nie jest to nic wygodnego, zupełnie jakby przyznawała się do własnej porażki, choć przecież to nie ona porzuciła swoją rodzinę - prawda...?
Ustawia na stole dwa kubki z zaparzonymi ziołami. Woreczki są drobne i przewiązane idealnym węzłem, aż dziw bierze, jak wielką należy mieć precyzję, bo odmierzyć takie ilości. Wood zajmuje drugie krzesło, starym zwyczajem podciągając kolana pod brodę.
- Herbaciarnia brzmi dobrze, to miłe, kiedy czasem obsłuży cię ktoś inny - stwierdza rozbawiona. - Na wrotkach jeszcze nie byłam, znajomy obiecuje, że zaciągnie mnie kiedyś do Bostonu na imprezę - wspomina o Lebovitzu, który zadeklarował się, że zorganizuje jej przyjęcie urodzinowe we własnym klubie. - A w ogrodzie botanicznym raz już byłam! - Tutaj zdecydowanie się ożywia, a w zmęczonych oczach błyszczy radość. - To naprawdę duży teren, na którym mają wiele wspaniałych okazów. Bywasz tam czasem? Zielarstwo jest moim wielkim konikiem, jak pewnie łatwo zauważyć. - Wskazuje głową porozumiewawczo na zestaw pojemników z herbatami. - Poza tym na pewno żeglarstwo, lubię przesiadywać w porcie. Ty raczej nie wyglądasz mi na kogoś, kto ma dużo czasu na uprawianie sportu - zauważa, choć wcale nie ma to być przytyk. Wnioskuje tak po jego zajmującym wiele czasu zawodzie. Nie zauważa jednak wcale, z jak zadziwiającą prędkością i łatwością udaje jej się złapać z czarownikiem nić porozumienia, zupełnie jakby miał prawdziwy dar w przekonywaniu do siebie ludzi.
Mary Wood
Wiek : 21
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : barmanka w pubie Nine Fine zielarka
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
No proszę, zaskoczyłaś mnie! Nie miałem o tym pojęcia. Interesujesz się astronomią albo kiedyś żeglowałaś? Brzmi to jak ciekawostka z tych obszarów wiedzy— powiedział z uśmiechem, wsłuchując się w jej głos. Uwielbiał dowiadywać się nowych rzeczy, a takie niespodziewane informacje pobudzały jego ciekawość i zachęcały do dalszego zgłębiania tematu. Postanowił, że na pewno znajdzie chwilę, by zweryfikować te fakty.
Jego wzrok nie odrywał się od jej twarzy, pełnej piegów, na której malowała się cała gama emocji. Każda zmiana jej ekspresji była fascynująca, a uroczy, szeroki uśmiech dodawał jej twarzy jeszcze więcej ciepła. Przypominała mu dziecko, które właśnie otrzymało wymarzoną zabawkę lub spróbowało czegoś pysznego – niewinna radość, która była zaraźliwa. Czasami spotyka się ludzi, którzy promieniują jak słońce, rozgrzewając innych swoim blaskiem. Zastanawiał się, skąd pochodziła, bo choć była tu jakby na stałe, miał wrażenie, że nie była stąd, podobnie jak jego dziadkowie kiedyś. Na jej wzmiankę o Nowym Jorku skinął głową, okazując zrozumienie i zainteresowanie.
-Oj, zdecydowanie jest ogromne, ale niestety nie powiem Ci dokładnie, jak bardzo, bo… zupełnie go nie pamiętam — zaśmiał się cicho, z lekkim zakłopotaniem. Nowy Jork był dla niego jedynie mglistym wspomnieniem, opowieścią z drugiej ręki, snutą przez rodziców. Wizualizował go w swojej wyobraźni, lecz nigdy nie miał okazji doświadczyć go osobiście. Może kiedyś, gdy znajdzie więcej czasu, odwiedzi to miasto, które istniało w jego myślach jak zlepek cudzych przeżyć i opowieści. Słuchał jej z rosnącym zainteresowaniem, kiedy opowiadała o swoim życiu, o tym, co ją tutaj sprowadziło i jak znalazła się w nowym miejscu. Rzeczywiście, była jedną z tych, które postawiły pierwszy krok na nowym lądzie, samotna w obcym świecie, lecz pełna determinacji.

-Niby ten sam język, ale te niuanse pewnie zaskakują, co? Z czasem na pewno się przyzwyczaisz, zajmie Ci to kilka miesięcy, może nawet mniej. Naprawdę podziwiam Twoją odwagę, przebyłaś sama pół świata, żeby tutaj być- — dodał z lekkim uśmiechem, choć w duchu zastanawiał się, czy nie wysnuł zbyt pochopnych wniosków. Wolał jednak, by to ona go poprawiła, jeśli się mylił. Chciał zapytać o jej ojca i rodzinę, ale nagle wpadł im w ucho nieoczekiwany dźwięk – gwizd, który przyszedł w najmniej odpowiednim momencie. No cóż, na rozmowę o jej rodzinie przyjdzie jeszcze czas. Wolał poczekać na lepszą chwilę, kiedy temat sam się pojawi.
-Jak mówiłem, ufam Ci w tej kwestii w stu procentach. Widzę, że sama robisz mieszanki. Może wydajesz je na wynos? — zażartował lekko, z nutą ciekawości w głosie. Pomyślał, że gdyby okazały się smaczne, może skusiłby się na małą porcję do domu. W końcu, kto wie, może akurat melissa była jego cichym ratunkiem na stres czy zmęczenie, które mógł nieświadomie zdradzać. Zastanawiał się przez chwilę, czy to właśnie dlatego zdecydowała się na ten wybór ziół — dostrzegła, że wygląda na spiętego, zmęczonego? Chociaż nie miał zamiaru pytać wprost, jakie zrobił na niej wrażenie, skoro z takim zaangażowaniem serwowała mu lecznicze rośliny.
-Rozumiem. Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała wsparcia, szukaj mnie, a na pewno spróbuję pomóc najlepiej, jak potrafię. Może spróbuj też podpytać starszych ludzi, mam wrażenie, że wiedzą wszystko, co się tutaj dzieje- — powiedział, przypominając sobie te ciche obserwatorki i obserwatorów życia codziennego. Starsze panie na balkonach i panowie na ławkach w parku – miejskie kroniki na żywo. Zawsze czujni, zawsze z palcem na pulsie, choć nie zawsze chętni do rozmowy. Znali każdego, wiedzieli o każdym zdarzeniu, nawet tych, o których większość zapomniała. Jednakże przekonanie ich do podzielenia się wiedzą bywało trudnym zadaniem.

Gdy podała mu kubek, uśmiechnął się wdzięcznie, dziękując jej ciepłym spojrzeniem. Jego dłonie odruchowo objęły naczynie, a unoszący się zapach parzonych ziół natychmiast wypełnił jego nozdrza, przynosząc niemal natychmiastowe ukojenie. Zrelaksował się, jakby w jednej chwili przeniósł się do innego świata, pełnego spokoju i aromatycznej magii.
-Podam Ci dokładny adres, to miejsce nazywa się Dragon Queen, znajduje się na rynku w starym mieście i jest utrzymane w chińskim stylu — powiedział z uśmiechem, malując w wyobraźni obraz egzotycznej herbaciarni. Słuchał jej, jak znów zamieniała się w katarynkę, opowiadając z entuzjazmem o swoich doświadczeniach. Była pełna zachwytu, pasji, a jej niewinność i dziecięca radość wręcz promieniowały z każdej wypowiadanej przez nią sylaby. Spełniła swoje marzenie, przybywając tutaj, i było to widać w każdej jej emocji.
-Nie no, co Ty, myślałem, że zajmujesz się garncarstwem — zażartował, puszczając do niej oczko.-Byłem tam dwa razy i to naprawdę świetne miejsce na wyciszenie. No i te zapachy na wiosnę, coś niesamowitego. Zdecydowanie muszę tam częściej bywać — dodał, a jego myśli odpłynęły na moment w stronę wspomnień z tamtego miejsca. Zanurzył się w rozmyślaniach, czując w powietrzu nuty nostalgii i lekkiego tęsknienia za spokojnymi chwilami, które ostatnio były dla niego rzadkością.

-Niestety, tutaj nie mamy takiego miejsca, ale możesz złapać transport do Maywater. To urocze miasteczko przy wybrzeżu z szeroką plażą, klimatyczną promenadą i portem pełnym kołyszących się łodzi. Idealnie spełnia te potrzeby, jeśli szukasz odpoczynku w nadmorskim klimacie — wyjaśnił z lekkością, w myślach przenosząc się na chwilę do tego spokojnego zakątka, gdzie szum fal mieszał się z krzykiem mew.
-A jeśli chodzi o mój sport... cóż, na co dzień to głównie ćwiczenia rano przed pracą. Samo ratownictwo to już niezły trening – nieustanna gotowość i fizyczne wyzwania to świetny sposób na utrzymanie formy. Myślałem o czymś bardziej intensywnym, jak sport walki, ale niestety czas nie jest moim sprzymierzeńcem — dodał z lekkim uśmiechem, choć w głosie można było wyczuć nutkę tęsknoty za regularnym, bardziej zorganizowanym treningiem. Był świadomy, że jego codzienność i praca w szpitalu były wymagające, ale marzył o tym, by spróbować czegoś nowego, by podjąć jeszcze większe wyzwania. Jednak na razie musiał zadowolić się tym, co miał – i dbać o formę w takiej rutynie, na jaką mógł sobie pozwolić.
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model
Mary Wood
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
ANATOMICZNA : 5
NATURY : 5
POWSTANIA : 12
SIŁA WOLI : 3
PŻ : 165
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 6
WIEDZA : 8
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1631-mary-anne-wood
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1656-mary-wood#21408
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2188-poczta-marysi#28760
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f237-riverbend-st-9-10
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2366-rachunek-bankowy-mary-wood#33535
Entuzjazm, z jakim Dorian podchodzi do jej ciekawostki, sprawia, że tym mocniej czerwienią się policzki Mary. Nie ze wstydu, a z radości, że ktoś uznaje jej zainteresowania za ciekawe. Kiwa powoli głową, ciesząc się, że może się tu przed kimś otworzyć.
- Astronomię mieliśmy na zajęciach, teoria zwykle wypadała z głowy, ale elementy praktyczne zapadają w pamięć. Wychowywałam się w porcie i od dziecka dużo pływałam. Skończyłam też akademię marynistyczną, ale ta kariera nie jest mi chyba pisana. - Wzrusza ramionami, a w jej głosie wybrzmiewa lekko nuta zawodu. Nadal pragnie podróżować, najchętniej na pokładzie statku, ale jednocześnie ciągnie ją do jakiegoś zapuszczenia korzeni. Czy da się je zapuścić na morzu? Krążący gdzieś wiecznie po świecie ojciec nie potrafił nigdzie zagrzać na dłużej miejsca, podobne historie powtarzają wszyscy marynarze, dlaczego akurat jej miałoby się udać?
Z nutą żalu także przyjmuje wieść o tym, że ratownik nie za bardzo pamięta, jak wygląda Nowy Jork, ale hej - czy nie sprawia to, że miejsce jest nadal godną odkrycia tajemnicą? Panna Wood lubuje się w takich zagadkach i chętnie podejmuje podobnych wyzwań. A raczej podejmowałaby, gdyby tylko miała kieszenie pełne pieniędzy (albo konto w banku!), oraz wolne w pracy (albo wcale nie musiałaby pracować!). Tak, lista marzeń jest tu zdecydowanie długa, ale czy nie na tym opiera się młodzieńcze życie? Na snuciu planów, które mają się nigdy nie ziścić? Na pragnieniach, które znikną gdzieś wraz z tęsknotą, wraz z poczuciem żalu za niedoścignione marzenia? Chociaż życie jej nie oszczędza, nadal wystawiając na ciężkie próby, to jest pełna dziecinnej naiwności, chętna na ucieczkę do sennych planów, z których nie chce się jeszcze wybudzić.
Blokuje się na moment z rozchylonymi ustami, jakby chciała coś powiedzieć, lecz słowo utyka gdzieś w gardle, tonąc pod bladym rumieńcem. Zazwyczaj radzi sobie z komplementami, wzmianka o odwadze nie jest niczym szczególnym, ale przyznanie się do podziwu, to coś zgoła innego.
- W pewnych kręgach ucieczka uznawana jest za akt tchórzostwa, ale doceniam, że chcesz być miły - odpowiada zgodnie z typową dla Brytyjki ironią w głosie. Czy nie tak właśnie traktuje opuszczenie Europy? Z jednej strony opowiada o tym, że spełnić chce upragniony amerykański sen, ale w głębi duszy czai się cień, którzy uporczywie przypomina, że jest to wyłącznie ucieczka przez trudną codziennością - przed biedą, ojczymem, ciężką ręką i brakiem perspektyw. Sama świadomość o tym wbija w serce gorzki cierń, potwierdzając, że to wyłącznie wymówki, próba oszukania samej siebie z nadzieją, że wielokrotnie powtarzane kłamstwo stanie się z czasem prawdą.
Na męskim licu z łatwością można dostrzec zmęczenie, lecz nie tylko dzięki temu Mary wnioskuje, że życie Doriana przepełnione jest stresem. Czy nie jest to wpisane w jego zawód? Odpowiedzialność za cudze życie? Nieustanne tkwienie w ciągłej gotowości? Nie trzeba daleko szukać na to dowodu, czy nie rzucił się jej na pomoc, gdy przed godziną zasłabła za barem? To miała być dla niego chwila odpoczynku, możliwość oddechu, przymknięcia na moment oczu, zamiast tego tylko doprawiła mu niepokoju.
- Nie ma problemu. Jeśli chcesz, mogę odmierzyć ci kilka porcji - proponuje ze wzruszeniem ramion. Ziół ma - w większości - pełne zapasy, więc podzielenie się z nowym znajomym brzmi jak przyjemność. - Jakbyś kiedyś potrzebował, to służę plecionkami. Wyglądasz na kogoś, komu przydałaby się porcja kadzidła spokojnego serca. - W kobiecym głosie wybrzmiewa ciepła nuta, choć w sumie nie wie, jakie nastawienie do kadzielnictwa ma jej rozmówca. Niejeden lekarz oburzyłby się, że toż to żadna magia, ani tym bardziej sposób leczenia, lecz wychodzi z założenia, że jeśli przedstawić mu kadzidło jako element wyłącznie wspierający i kojący zszargane nerwy, to może uda mu się przymknąć na to oko. - Dzięki. Mam jakieś poszlaki, także od sąsiadek - uśmiecha się kącikowo, wiedząc, do jakich sposobów uciekają się wspomniane stare torby. Propozycja pomocy jest miła, ale czy będzie ona potrzebna? Oby Jack Remington nie okazał się być podobny do jej ojczyma.
Chińska herbaciarnia pięknie jawi się przed oczami wyobraźni. Próbuje wyobrazić sobie kompozycję zapachów herbat i kadzideł w otoczeniu pięknego wystroju, jakże różnego od szarości kamienic. Mieszkanie w Plymouth było stare, dawno nie pamiętające remontu. Wraz z matką dekorowały je kolorowymi materiałami i kwiatowymi plecionkami. Nie na marne poszły lekcje szycia, za którymi w pierwszej chwili Mary wcale nie przepadała. Po niezliczonej ilości pokłutych igłą palców udało jej się stworzyć kilka niezłej jakości makatek. W Saint Fall zaś znalazła mieszkanie w bardzo dobrym stanie, w dodatku z nowoczesnymi - jak na jej standardy - meblami. Uwielbia magnetofon z kasetami, wspaniały ogródek na dachu - no i to wielkie łóżko! W dalszym jednak ciągu wszystko wymaga tu doszlifowania.
- Miejsce na wyciszenie jest czymś, co też by mi się czasem przydało - stwierdza z uśmiechem, przeszukując już w umyśle pracowy grafik na najbliższe dni. - Do Dragon Queen też chętnie się wybiorę. Dawno nie byłam na starym mieście.
Do portu też chce się wybrać, bo wyglądanie na ocean z okna przestaje jej wystarczać. Widok jest piękny, ale jak się nim prawdziwie cieszyć, kiedy powinno być na wyciągnięcie ręki?
- Pracujesz w ratownictwie i jeszcze chcesz sobie bardziej dowalić intensywną sztuką walki? - pyta ze śmiechem niedowierzająco. - Domyślam się, że w szpitalu może być ciężko ze wzięciem wolnego. Ja, gdy tylko mogę, to pływam. Wylegiwanie się na plaży nie jest dla mnie, też lubię sobie dokopać. - Choć lubi czasem powylegiwać z mocnym kadzidłem i kasetą Eurythmics, tak nie jest typem kanapowca. Czas potrzebuje spędzać aktywnie, ciągle się ruszać i odkrywać świat, dlatego dobrze rozumie chęć urozmaicenia.
Mary Wood
Wiek : 21
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Sonk Road
Zawód : barmanka w pubie Nine Fine zielarka
Dorian Bane-Park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
ANATOMICZNA : 15
NATURY : 10
SIŁA WOLI : 10
PŻ : 164
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 25
TALENTY : 6
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t2319-dorian-bane-park
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t2349-dorian-bane-park
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t2350-dori-mori-boom
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t2351-poczta-doriana-bane-parka
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f263-raventree-hall
BANK : https://www.dieacnocte.com/t2431-rachunek-bankowy-dorian-bane-park
Jeśli chodzi o astronomię, dogadałabyś się z moją mamą – studiowała kosmologię – uśmiechnął się ciepło, a na jego twarzy szybko pojawił się wyraz, który balansował gdzieś pomiędzy zdumieniem a podziwem. – No proszę, widzę, że wielka woda cię przyciąga całkiem mocno – powiedział z nutą fascynacji, po czym zmarszczył lekko brwi, jakby próbował coś zrozumieć. – Dlaczego uważasz, że ta kariera nie jest ci pisana? Czyżby zielarstwo miało nad tobą większą moc? – zapytał, wyraźnie zaintrygowany zarówno nią, jak i jej ukrytą historią. Czuł, że za jej słowami kryje się coś głębszego, coś, co pragnął odkryć. Uwielbiał to w ludziach – odkrywać ich osobiste opowieści, stopniowo składać w całość fragmenty, które ukształtowały ich życie. Fascynowało go dochodzenie do własnych wniosków o tym, co ich uformowało, jakie decyzje i wydarzenia wpłynęły na to, kim się stali.
Dorian lekko wzruszył ramionami, jakby próbował rozluźnić atmosferę, choć w jego oczach pojawił się cień refleksji.
Nie uciekłaś z wojny, prawda? – powiedział cicho, z nutą powagi w głosie, po czym spojrzał na nią uważnie. – Nie zdezerterowałaś, zgaduję? – zapytał z wyczuwalnym namysłem, jakby szukał potwierdzenia dla własnych myśli. Chciał złamać ten argument delikatnie, bez osądu, bo przecież według tej logiki jego pradziadkowie, którzy uciekli z Japonii do USA, musieliby być tchórzami. A on nie widział w nich żadnej słabości, wręcz przeciwnie.
Gdybyśmy przyjęli taką narrację, co powiedziałoby to o nich? – dodał z nutą kontrastu w swoich myślach. – Co jest złego w podróżowaniu, w odkrywaniu świata, w poszukiwaniu swojego miejsca? Przecież jeśli twój własny kraj sprawia, że nie czujesz się tam dobrze... – Jego pytanie zawisło w powietrzu, a on patrzył prosto w jej oczy, bez osądu, ale z wyraźnym niezrozumieniem, jak ktoś mógłby uznać to za tchórzostwo.
Dorian nie potrafił pojąć, jak można myśleć, że opuszczenie miejsca, które nie daje ci szczęścia, to oznaka słabości. W jego oczach była to raczej odwaga – podjęcie ryzyka, by zacząć od nowa, bez żadnych pewników, w nieznanym świecie. Czy on miałby tyle odwagi, by rzucić wszystko i wyjechać do Japonii, do kraju, który od zawsze go fascynował? Może i chciał tam być, ale na samą myśl o tym poczuł niepewność. Bariera kulturowa, językowa, zawodowa... Musiałby zacząć od zera. Nie wiedział, czy miałby w sobie tyle siły, by to zrobić. Poza tym, jego zawód – ratownik, chirurg – w innym kraju mógłby nie mieć tej samej wartości. Inne przepisy, inne uprawnienia, to mogło zająć lata. A on? On nie znał żadnych innych umiejętności, które mogłyby zapewnić mu stabilność finansową.
Życie Doriana, zarówno jako ratownika, jak i chirurga, to był stan ciągłej gotowości, jakby zawsze miał być w pogotowiu, gotowy do działania. Rzadko kiedy brał wolne, a jeśli już, to tylko wtedy, gdy dyżury i zmiany na to pozwalały. Czasem miał wrażenie, że mógłby zamieszkać w szpitalu – byłby bliżej, zawsze pod ręką. Ostatnio jednak, starał się oderwać od pracy. Wyszkolił nawet psa i spędzał chwile w ogrodzie, próbując odpocząć. Ale to nie było łatwe. Długie siedzenie w bezruchu go męczyło, czuł się nieswojo, gdy nic nie robił. Zdecydowanie wolał działać, niż siedzieć bezczynnie.
Gdy wspomniała o kadzidle, zmarszczył brwi, ale nie w geście dezaprobaty. Raczej wyglądał na zaintrygowanego, jakby pytał: "Co dokładnie masz na myśli?" Tego typu rzeczy zawsze go interesowały, nawet jeśli nie były częścią jego codziennego życia.
Kadzidło spokojnego serca? – zapytał z zaciekawieniem, unosząc brwi. – Co to dokładnie jest? Czy to działa jak melisa, którą pijesz, żeby się chwilowo wyciszyć? Jak to właściwie działa? – dopytywał, nadal z zainteresowaniem w głosie. Był otwarty na takie naturalne metody, nie miał nic przeciwko wspomaganiu się nimi, o ile ktoś nie traktował ich jako pełnoprawnej terapii. Wtedy mogłoby go to zirytować.
Kiedy wspomniała, że ma pewne poszlaki, uśmiechnął się szerzej, dostrzegając jej determinację.
A próbowałaś szukać w ratuszu albo może w jakimś archiwum? – zapytał, jakby nagle wpadł na ten pomysł. – Może w bibliotece są jakieś stare gazety? Może znajdziesz wzmianki o nim? – Jego ton był swobodny, chociaż zdawał sobie sprawę, że pewnie już korzystała z takich metod. Mimo to nie zaszkodziło zasugerować kolejnej możliwości. Czasem nieoczywiste rozwiązania okazywały się skuteczne.
Ja? Jak mam wolne, to i tak pracuję – powiedział z lekkim uśmiechem, który zdradzał coś więcej, niż tylko żart. – Tak naprawdę nigdy nie biorę wolnego z własnej woli. Jeśli już, to dlatego, że w grafiku mam przerwę, ale nawet wtedy jestem ciągle na czuwaniu – dodał, wzruszając ramionami, jakby to było coś zupełnie naturalnego.
Zastanowił się przez chwilę, a potem jakby mimochodem dodał:
Wiesz, przyszło mi do głowy, bo gdzieś mignęło mi ogłoszenie... Podobno ruch i sport to dobry sposób na oczyszczenie głowy – powiedział z uśmiechem, choć jego ton zdradzał, że może sam potrzebował tego rodzaju ucieczki od codziennego pędu.
Czuł, że rozmowa zaczyna go wciągać, a jej podejście do świata coraz bardziej go intrygowało.
Dorian Bane-Park
Wiek : 34
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Eaglecrest
Zawód : Chirurg ogólny, Ratownik, Dorywczo model