First topic message reminder : SKLEP WIELOBRANŻOWY „U PHILLA” Znajdujący się na parterze małej odrapanej z tynku kamieniczki sklep od lat jest ostatnią deską ratunku dla tych, którym niespodziewanie podczas gotowania skończył się cukier albo nagle wypaliła się żarówka. Zagracony i prawdopodobnie nigdy nieremontowany od czasów swojego otwarcia, mimo swojego mało zachęcającego wyglądu nigdy nie cierpi na brak klienteli. Miejsce szczególnie przyciąga młodzież, ponieważ właściciel sklepu wychodzi z założenia, że nie będzie sprawdzać dokumentów kupującego, o ile ten wyraźnie nie wygląda na ucznia szkoły podstawowej. Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lip 20, 2023 9:09 pm, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
— Taśmę jaką? Może w plemieniu było mnóstwo mężczyzn, którzy pracowali i fizycznie, i technicznie. Może i dzieliła mieszkanie z lokalnym złotą rączką i być może nawet otarła się o ową taśmę dekarską, ale wciąż nie znaczyło to, że jakkolwiek pojęła techniczne rzeczy. Matka twierdziła, że nie do tego została stworzona. Pomijając fakt, że wmawiała jej, iż powinna przewodzić plemieniu w przyszłości, co jej raczej nie wyjdzie i do czego niespecjalnie miała talent, tak zawsze wiązała ją bardziej z magią i sprawami spirytualnymi. O zwierzętach i roślinach nauczyła się sama, najczęściej podczas zabaw czy leśnych spacerów, wtedy, kiedy jeszcze w tych zabawach brała udział. Czyli bardzo dawno temu. Sandy nie dopytuje, ile chrztów bojowych jeszcze przed nią – domyśla się, że wiele, natura zwierząt nie była jej aż tak bardzo obca, choć wciąż miała wiele do nauki przed sobą. Temat ten schodzi zresztą na dalszy plan, bo oto drobne muśnięcie i cztery kroki później dzieją się rzeczy inne, ważniejsze. Nagle i zakupy schodzą na dalszy plan, kiedy na plakacie widnieje rysunek Lucyfera z głową kozła, nauczającego czarowników, tak przynajmniej mogłaby wywnioskować. A może nie tylko czarowników? Skoro plakat zawisł w Little Poppy Crest, najpewniej sprawa miała dotyczyć również i niemagicznych. Niemagiczni mogli wierzyć w Piekielną Trójcę, tak, jak działo się to w Mashpee, niemniej jednak nie w taki sposób wprowadza się zmiany. I nie na taką skalę. I z całą pewnością nie tutaj. Ronan znajduje się przy plakacie prędzej, niż Sandy zdąży powiedzieć choć słowo więcej. Wzrok ucieka w stronę zaułka, w którym zniknął nieznajomy. — Niewysoki, około dwudziestu pięciu lat na oko, krótko przystrzyżony, szczupły. Nie widziałam twarzy. Ubrany w spodnie dżinsowe i czerwony t-shirt. – To wszystko, co udało jej się wynotować. Cały czas jednak był obrócony ku niej tyłem, stąd też bliższa identyfikacja będzie bardzo ciężka. Z pewnością nie sporządzą portretu pamięciowego, jeśli Ronan na to liczył. Czy byłby im potrzebny? Być może, żeby rozpoznać tych drugich, o których Sandy jeszcze niewiele wie. Tych, którzy dążą ponoć za Lucyferem, który chce obdarować magią wszystkich. Który chce wywołać chaos, rozdając dar wszystkim. Ronan jest wściekły. Sandy – spokojna. Gdzieś pomiędzy nimi ścierają się dwa światy, a w tym starciu nikt nie ginie. Jedynie jedna emocja może przeniknąć przez drugą – w którą stronę? — Moc jest darem – odpowiada mu cicho, z opanowaniem charakterystycznym dla samej siebie. – Z pewnością nie przekleństwem. Lecz Matka rozumie porządek świata i wie, że darem nie należy szastać. Dlaczego tego nie rozumie Lucyfer? To kolejne pytanie, na które być może kiedyś otrzyma odpowiedź. |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
— Dekarską. Do dachów i— Wypluta guma do żucia przywiera do podeszwy buta; Lanthier nawet nie zauważa — za chwilę to i tak nie będzie mieć znaczenia — wzrok przenosząc na Sandy. — Innych takich. Hensley nie musi się martwić, że do zakresu obowiązków dorzucą naprawdę dachówek na chacie opiekunów; jej rola w Rezerwacie ma ściśle określone ramy, za które Ronan nie zamierza jej wypychać. Wystarczy, że robi to w imię Matki i dla dobra kowenu — zaangażowanie Sandy w codzienność Cripple Rock pomaga lepiej zrozumieć zakres umiejętności, którymi dysponuje; pozwala lepiej poznać ją jako człowieka. Lanthier to cierpliwy uczeń; wie, że wyprowadzenie Hensley z równowagi leży na pograniczy cudu i niewykonalnego. Wie, że Sandy nie mówi zbyt wiele, a każde słowo padające z jej ust to kwintesencja namysłu. Za chwilę — kiedy chłopak zniknie za rogiem, zostawiając za sobą przyklejony do muru plakat — Ronan nauczy się czegoś jeszcze. Spostrzegawczością równoważyła jego gniew. — Czyli wyglądał na każdego i nikogo — sprytnie; bez rzucania się w oczy, bez zostawiania za sobą wyraźnych śladów poza niesmakiem. Młody chłopak na służbie Lucyfera to nowa nalepka na planszy rozkładu sił; tam, w tunelach, średnia wieku przechylała się na korzyść sanatorium, nie nocnych wycieczek po Little Poppy. Musieli zacząć rekrutować albo to dzieciach któregoś z nich; tuzin myśli goni własny ogon, nie docierając do żadnych konkretów. Syn Carter? Był chyba młodszy niż ten, którego widzieli; poza tym Lanthier raczej by go rozpoznał, nawet w półmroku. Marwood? Ronan kojarzy tylko córki. Verity? Długa historia z Lyrą w tle; nie wspomniała o przyszywanym rodzeństwie. Cabot? Dużo szczekania, żadnego ugryzienia — nie zostawił po sobie żadnego nastolatka. Bezimienny chłopak—rekrut; jeden z wielu, nie pierwszy, nie ostatni. — Tak — palec stuka nerwowo o brzeg plakatu; zostały mu dwie minuty życia. — Moc jest darem, a Lilith nigdy nie nazwałaby magii przekleństwem. Nawet w taniej propagandzie. Spokojne spojrzenie Sandy odpiera ciężki wzrok Lanthiera; w ciszy, która między nimi zapada, dopiero po chwili rozlega się zniżony o dwa tony głos. — Czym stanie się dar, kiedy otrzymają go wszyscy? Dawno temu ojciec uczył go, że kiedy coś jest do wszystkie — jest do niczego; czy w plemieniu Sandy mieli paralelne spostrzeżenia? — Tylko kolejnym towarem, który zaczną kapitalizować. Wyobraź sobie — próba uśmiechu kończy się fiaskiem — usta wykrzywia zmęczony grymas gorzkiego rozczarowania magiczną bracią. — Eliksiry w aptekach, na straganach, w Seven—kurwa—Eleven tuż obok paracetamolu i truskawkowych prezerwatyw, kup dwie złote polewki, trzecią dostaniesz gratis. Przesadza? Być może. To nie wydarzy się od razu; nie za rok, nie za dwa lata, może nie za pół dekady — ale w końcu się stanie. Magia będzie zmonetyzowana; zamieniona w tani chłam produkowany dla mas. — Ci, którzy popierają Lucyfera, albo tego nie widzą, albo nie chcą widzieć, albo doskonale wiedzą, że— Ronan próbował zrozumieć ich pobudki, ale nie sposób pojąć tych, którzy wiarę pokładają w kłamstwie. — Rozlanie magii na cały świat i odsłonięcie sekretu przed niemagicznymi to tylko pretekst. Kościół poszerzy wpływy, Krąg będzie zarabiać jeszcze więcej, jeszcze mocniej, jeszcze legalniej — a nad tym wszystkim unosi się opar powodu, dla którego Ronan uwierzył, gdy Matka przybyła we śnie, by go ostrzec. Ciche pytanie odsłania przyczynę; ujawnia rdzeń jego wiary. — Wiesz, co w takim świecie czeka piekielne bestie? |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
Do dachów i innych takich. Nigdy by nie pomyślała, że dach da się skleić na taśmę klejącą. Musi o to zapytać Marvina przy najbliższej okazji. Dołączy to do grona wszystkich innych pytań znikąd i zaskoczy tylko trochę. Marvin najpewniej już przywykł. Wciąż się dziwił, ale coraz rzadziej pytał, skąd jej się to w ogóle wzięło. Taśmy i gwoździe pozostają na drugim planie w obliczu plakatu, który został zawieszony zaledwie kilka chwil temu. Wyglądał jak każdy jest podsumowaniem doskonałym; nie będą w stanie wyłonić go z tłumu. Ale – czy musieli? — Gdybyś go mógł znaleźć – pyta uważnie. Być może nie tylko Sandy właśnie przechodziła pewien test. – Co byś z nim zrobił? Jaka kara grozi za rozwieszenie propagandowego plakatu wychwalającego Lucyfera? Poza karą, której nie powinni egzekwować oni. To, co zrobił, grozi przecież zdemaskowaniem ich społeczeństwa. Tutaj nie każdy jest tak tolerancyjny jak w Mashpee. Tutaj za wyznawanie wiary w Piekielną Trójcę naprawdę można zginąć. Tutaj ludzie naprawdę boją się czegokolwiek innego, co nie jest ich wyznaniem w Chrystusa. Tutaj ludzie są znacznie bardziej zamknięci. Ronan mówi dalej, chociaż mówić nie musi. Sandy doskonale sobie wyobraża, co stanie się, jeżeli niebezpieczną broń, jaką jest magia, otrzyma ktoś nieodpowiedni. Jak wielki chaos wtedy zapanuje. Zmonetyzowanie to w tym momencie najmniej problematyczny wątek – bo kiedy każdy poczuje w sobie moc Piekła, ludzie poczują się zbyt niezwyciężeni, a wojny wejdą na zupełnie inny poziom. Niewyobrażalny. Niemagiczni potrafili stworzyć bronie, które zostały zepchnięte na szarą strefę, które potrafiły wyludnić całe miasto – i to ze zwykłej chemii, zwykłej nauki, zwykłej fizyki. Co, jeśli do tego wszystkiego dostaną magię? Nie ma drugiego gatunku tak dążącego do autodestrukcji jak ludzie. A jak w tym świecie odnajdą się piekielne bestie? — To, co czeka pozostałe dzikie drapieżniki. Zostaną zamknięte w klatce dla uciechy przechodzących. Stworzą zoo z biesami i truposzami, a tych, których nie złapią, zabiją. Ich skóry zaczną być luksusem, jak wszystko, co nowe w tym świecie. Będą łapane, część może nawet spróbuje je udomowić. Handel bestiami wejdzie na skalę globalną. Jak wtedy, gdy ludzie odkrywali nowe lądy. Z Afryki wywozili ludzi, aby byli ich niewolnikami. To samo próbowali zrobić z rdzennymi mieszkańcami, z tym tylko, że oni okazali się znacznie mniej spolegliwi i bardziej dumni niż mieszkający w Afryce ludzie. Będą wywozić bestie jak tygrysy na łańcuchu i szczuć dla zabawy jak niedźwiedzie niegdyś na salonach. Okrucieństwo osiągnie skalę globalną. Żadne ze stworzeń się nie uchowa. |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Co byś z nim zrobił? Swędzące knykcie zaciśniętych pięści, przyspieszony stukot sera, ból w żyłach, który od nabytego pod koniec kwietnia gniewu oddziela tylko ćwierć wdechu. Mógłby zrobić z chłopakiem wiele — wiele złego, wiele bolesnego, wiele brzydkiego. Wiele tego, czego nie pragnęłaby Matka. — Jest czarownikiem, Sandy — zbłąkanym i oszukanym przez tych, którzy przekonali go, że Lucyfer nadal ma wartość nadrzędną; że świat, który zamierzał stworzyć, był lepszy od tego istniejącego dziś. — Matka chciałaby, żebym wskazał mu drogę. Każdą duszę można odkupić, nawet taką, która zabłądziła w poszukiwaniu prawdy. Wie, że rozmowa nie przyniosłaby wiele; że siła argumentu rzadko wychodziła mu lepiej niż argument siły; że jeden dialog nie naprawi szkód wyrządzonych przez bluszcz kłamstwa. Lanthier wie, ale mimo wszystko — albo właśnie dlatego? — próbowałby pokazać mu alternatywną drogę; świat, w którym plakaty nie dzielą magii w banalnych kategoriach prawa albo przywileju, a rzeczywistość nie jest budowana na trupach niewinnych, bezradnych i przerażonych. Lucyfer chciał zbudować świat od nowa — pragnął otulić magią każdą, nawet najbardziej zapyziałą dziurę w naiwnym przekonaniu, że niemagiczni gotowi są nad dar Piekieł. To, co przeoczył w pędzie własnych ambicji, Sandy nazywa po imieniu; moc stanie się towarem. Piekielne bestie będą ozdobami na półkach. A czarownicy? Już raz płonęli na stosach — zbudowany na kłamstwach Gabriela kościół pewnie wciąż trzyma podpałki na strychach. Zaciśnięte zęby boleśnie rozgryzają wizję, którą cicho kreśli Sandy; klatki, zoo, futra, handel, niewola, śmierć. Dawno temu Lucyfer obdarzył rodzinę Lanthier obowiązkiem zaopiekowania się piekielnymi bestiami — dziś te znaczą dla niego mniej, niż splunięcie jadem jego własnych kłamstw. — Zrobią z nich atrakcje turystyczne albo pozycje w menu. Ile hekatomb ofiar musieli ponieść twoi ludzie, zanim przestano ich mordować? Rzecz w tym, że nigdy nie przestano; zamknięto ich w rezerwatach i wzięto na przeczekanie — całą cywilizację zamieniono w poddanych, odebrano im wolność, ziemie i prawa. Piętno dyskryminacji stało się narzędziem, którym do dziś trzymani są na krótkim łańcuchu; Ronan nie zamierza bezczynnie czekać, aż to samo zrobi z jego dziećmi nowy porządek Lucyfera. — Podejdź, Sandy — biały prostokąt plakatu nadal tkwi na murze, ale jego czas jest policzony. Dłoń Lanthiera muska róg tej abominacji — palce same rwą się do aktu zniszczenia; tego wieczora muszą powstrzymać pragnienie i ustąpić miejsca drobniejszej dłoni. — Chcę, żebyś to ty go zerwała. Inicjacja ma wiele kształtów — niekiedy są plamą czarnego tuszu na papierze. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
Jakikolwiek test właśnie został zaprojektowany przez Sandy, po minie nie dało się poznać, czy go zdał czy też nie. A może dopiero wtedy, gdyby odpowiedź była niewłaściwa, nieodpowiednia, wtedy by poznał. Miast tego odpowiada im jedynie cisza, za moment zakłócona tylko krótkim skinieniem głową. Na zbyt wiele śmierci się już napatrzyła, aby odbierać życie kolejnym ludziom. Takim, którzy mają inne zdanie. Takim, do których prawda być może po prostu nie dotarła. Którzy z jakiegoś powodu są na nią odporni, którzy być może uwierzyli komuś niewłaściwemu. Sandy nie chce odbierać żyć, bo zbyt często towarzyszy duszom w przejściu na tamten świat – to Nieba i do Piekła, nie jej jest oceniać, jaką wiarą wykazywali się śmiertelnicy za życia, gdzie chcą się znaleźć. Nie chce. Po prostu nie chce. Urodziła się medium po to, aby służyć śmierci – ale nie po to, aby ją ze sobą przynosić. Sandy milczy. Ronan kipi wściekłością – pomiędzy nimi ściera się sprzeczna energia, która wybuchnie albo w jedną, albo w drugą stronę. Albo Sandy pozwoli zarazić się gniewem, na co, póki co, nie wyglądało, albo Ronan pozwoli się uspokoić. Sandy milczy również wtedy, kiedy wspomina o jej ludziach. Plemię Wampanoag było pacyfistyczne. Mieszkało w dość bezpiecznej okolicy, dogadało się z białym przybyszem zza oceanu, prowadziło handel, uczyło się nawzajem. Kosztowało ich to jedynie własną tożsamość, język i tradycje, ale dzięki temu uchowali setki ludzkich żyć. Najwięcej strat podczas wojen ponieśli ich północni krewni – Irokezi. W nich wrzała krew walki, oni dbali o swoje, co nie podobało się ani Anglikom, ani Francuzom. Tysiące braci zginęło, bo nie pozwoliło się zniewolić. A dziś wciąż siedzieli pozamykani w rezerwatach, oddzielając się od białego człowieka, który zalał świat, który niegdyś należał do nich wszystkich. Wszystko po to, aby teraz każdy patrzył na nią z góry i pluł wyzwiskami wobec jej pochodzenia. Kolor jej skóry jest najmniejszym powodem do wstydu. Ronan sugeruje, Sandy nie czeka dłużej. Krok postawiony wobec białego prostokąta przyległego do ściany jest pewny, tak jak pewna jest jej dłoń sięgająca do krawędzi. Pewny jest chwyt i pewny jest ruch, który rozdziera plakat na pół. Druga część wciąż widnieje na ścianie. — Druga połowa jest Twoja – informuje go, nie dlatego, że nie chce tego dokończyć. Widzi, że w Ronanie gotuje się krew. Może w ten sposób jej gorąco znajdzie drogę ujścia. |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii
Ronan Lanthier
NATURY : 21
WARIACYJNA : 5
SIŁA WOLI : 9
PŻ : 187
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 14
WIEDZA : 10
TALENTY : 10
Nieprzeniknione spojrzenie strzeże sekretów — równie dobrze, zamiast twarzy, Sandy mogłaby nosić drewnianą maskę. Ronan zaczyna rozumieć ideę totemów; jej przodkowie wierzyli w siłę, którą miały symbolizować, a teraz — tu, w mieście będącym przedsionkiem Piekła; w zaułku odciętym od natury tak, jak to tylko możliwe — ona pełni rolę tego symbolu. Siła, którą w sobie nosi, nie jest krzykliwa; może dokładnie to sprawia, że staje się skuteczna nawet wobec zatrzaśniętej w żyłach wściekłości. Sandy w milczeniu wydaje osądy i akceptuje rzucane pod nogi kłody losu; po raz pierwszy, odkąd Lanthier ją poznał, zaczyna zastanawiać się, co dokładnie ją ukształtowało. Ile cierpienia należy znieść, by osiągnąć ten poziom opanowania? Każdy człowiek to suma swoich błędów i decyzji — kilkanaście lat temu Ronan popełnił błąd karygodny; przyczynił się do śmierci czarownicy. Kilkanaście lat później ta blizna nadal odzywa się bez prawa głosu; byłoby łatwiej zapomnieć, gdyby na rękach nie miał krwi własnej siostry. Lilith wskazała mu drogę — ukryta w cieniu ścieżka obiecywała, że wina zostanie odkupiona. Zerwanie tego plakatu to tylko kamień na tym szlaku; Ronan musi zgromadzić ich tysiące, by zasłużyć na przebaczenie. W podniesieniu osamotnionego żwirku dziś pomaga mu Sandy; Lanthier obserwuje łagodne opanowanie, z którym sięga do brzegu plakatu i pewnym chwytem zdziera z muru blady prostokąt obłudy. Druga połowa jest twoja. W tym powinna tkwić siła kowenu; w dzieleniu się wyzwaniami. Jego dłoń imituje spokój Sandy — im dłużej będzie powielać ten miraż, tym szybciej stanie się prawdą. Palce zahaczają o brzeg plakatu, a szarpnięcie zdziera pozostałą połówkę z muru; na nagiej cegle nie pozostaje nawet ślad. Ronan gniecie łgarstwo Lucyfera między dłońmi , aż powstanie mała, blada, brzydka kulka. Dokładnie tyle były warte. — Dziękuję, Sandy. Zaskakuje samego siebie tym, jak brzmi jego głos — po raz pierwszy od zbyt wielu minut nie ma ochoty krzyczeć. — Wiedziałem, że masz dobrą dłoń do bestii. Jedną właśnie uspokaja; nie musi uciekać się do tanich sztuczek, do zaklętych lir, do łańcuchów i kolczatek. Spokój to choroba sienna — taka, na którą nie powinni szukać lekarstwa. — Więc— Po coś tu przybyli — zanim świat przypomniał im, że każdy dzień to walka w imię Matki, chcieli zrobić coś banalnego. — Śrubki — szyld sklepu Philla patrzy na nich zza rogu; tego wieczora wciela się w rolę drogowskazu. — Chodź, pokażę ci, w której alejce ich szukać. Jeśli znajdziesz coś, czego potrzebujesz, dorzuć do koszyka. Krok w kierunku sklepu to próba przekonania samego siebie, że nie zmieniło się nic, chociaż — każdej nocy; z każdym wzejściem Księżyca — cały świat ewoluuje. A oni? Zmieniają się razem z nim. |
Wiek : 31
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Cripple Rock
Zawód : opiekun rezerwatu bestii, treser
Sandy Hensley
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 15
PŻ : 173
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 4
WIEDZA : 19
TALENTY : 12
Słowo się rzekło – nocną ciszę przecinają dwa bardzo wyraźne dźwięki rozrywanego papieru. Sandy zdziera go ze ściany pierwsza, za nią w ślad idzie Ronan. Gniecie swoją część w kulkę pełną złości – jego kontrastem jest Sandy, która, złożywszy swoją część na pół, rozrywa go na kawałeczki. Wpierw dwie, potem cztery, i następne, i następne – aż w końcu całokształt staje się jedynie puzzlami dla wytrwałych, rozsypanymi po koszu na śmieci, do którego trafia plakat. Podniósłszy wzrok, słyszy zmianę w głosie Ronana. Jeszcze przed momentem, rozjuszony, mógł kąsać, gryźć i krzyczeć – teraz spokój jednej strony zdawał się zarazić go wystarczająco, aby w jego roziskrzonych oczach odnaleźć równowagę. Skinienie głowy jest jedyną właściwą odpowiedzią, na jaką jest w stanie się zdobyć. Kąciki warg drgają w półcieniu uśmiechu – to już postęp; Ronan być może nie widział na jej twarzy grymasu jakiegokolwiek niż absolutny, niewzruszony spokój niezmąconej wody. Plakat staje się wspomnieniem zostawionym tam, gdzie powinien znaleźć się od razu – w śmietniku – a oni przechodzą przez próg sklepu, zostawiając podarte fragmenty kartki jedynie w swoich wspomnieniach. Sklep wielobranżowy jawi jej się dość ciekawie i zdecydowanie inaczej niż jedyny sklepik, który mieli w Wallow. Przypominał prawie te bostońskie przybytki, które zostawiła za sobą i do których już nie wracała. Wtedy robiły na niej wrażenie, teraz najpewniej by się tam nie odnalazła. Ciężko było odnaleźć się również i tutaj, ale znalazła sobie łatwiejszy sposób na przetrwanie tej nocy. Zwyczajnie trzymała się Ronana. Teoretycznie nie dzieliła ich tak wielka różnica wieku, a jednak Lanthier jawił jej się jako osoba zdecydowanie bardziej doświadczona od niej samej, i o wiele bardziej ustatkowana od niej samej. Przykre, właściwie. Ale rozmyślać będzie potem. Teraz pierwszeństwo miały śrubki i taśmy dekarskie. Oboje z tematu |
Wiek : 30
Odmienność : Medium
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : medium, opiekun w Rezerwacie Bestii