Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
31 marca, 1985. godziny wieczorne Wiedza to potęga. Świętowania dobiegły końca. Każdy z domowników udał się już na spoczynek — śpiączka spożywcza to poważna choroba — ale Winnifred nie myślała już o jedzeniu. Ani nawet o odpoczynku. Jedyne, o czym myślała, to niepozorna kaseta wciśnięta do środka jej nowego (aczkolwiek obiektywnie starego) walkmana. Mięśnie mają zabawną pamięć; czasami w przypływie ulotnej odwagi, wykręcają numer. Odwaga prysła, gdy usłyszała głos po drugiej stronie słuchawki, odkładając ją w popłochu. Wiedza to przekleństwo. [ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Winnifred Marwood dnia Sob 27 Sty - 13:23, w całości zmieniany 2 razy |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Wiedza to przywilej. Niedziela wieczór i Nieprzyjemny, głośny dźwięk pchnął grecki spokój nad skarpę chaosu — niewiele brakowało, żeby rozlać wystygłą kawę na siebie i, o zgrozo, Kanta; jeszcze mniej, żeby kciukiem strącić telefon z biurka. Jeśli taka była cena ciszy, Ores gotów był ją ponieść. Konsensus zawarto na granicy dłoń—słuchawka; uniesiona do ucha machina wreszcie zamilkła — w całym procesie Zafeiriou nawet przez sekundę nie zastanawiał się, kto po święcie Męczeństwa odczuł nieodpartą potrzebę wykręcenia numeru do antykwariatu. Zew wiedzy nie wybierał — a dla niemagicznych to po prostu niedziela. — Antykwariat Archaios, Orestes— Niesprecyzowany dźwięk i stuknięcie plastiku o plastik — cisza rzadko zapadała przy akompaniamencie tylu nie—dźwięków. — —przy telefonie? Pytasz czy stwierdzasz? Filozoficzna kwestia; czy kiedy słuchawka po drugiej stronie milczy, a dźwięk przerwanego połączenia wypełnia ucho, można mówić o odebraniu telefonu? Filozoficzna teza: czy samym dotykiem można zepsuć plastikową machinę, którą na niedolę dusz czarowników wymyślić musiał sam Gabriel? |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
Jeszcze raz; tym razem z uczuciem. Przez trzy, pełne wieczności sekundy, wpatrywała się we wciśniętą w ścianę słuchawkę, jakby widziała ją pierwszy raz w życiu. Miała wrażenie, że wiele rzeczy zobaczyła teraz tak, jakby widziała je po raz pierwszy. Jakby myślała o nim po raz— Podniosła ponownie winowajcę irracjonalnego zachowania, wykręcając numer do jej osobistej zguby. Nie mogła przecież pozostawić tego bez słowa — wyjaśnienia czy przywitania. — DobrywieczórtuWinnie — wypluła z siebie słowa tak szybko, jak potrafiła. W przeciwnym wypadku znów by się rozłączyła. Trzeci raz Ores mógłby nie odebrać. — Marwood. Winnifred Marwood. Tak jakby Orestes nie wiedział kim jesteś, Winnie, ty— — Jest— Zastałam może Percy'ego? |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Jeszcze raz; tym razem bez odgrażania telefonowi rychłą śmiercią. Kciuk znów zahaczył o uszczerbek w uszku — niewiele brakowało, żeby na równi z konsternacją popłynęła krew. Orestes wygrał wyścig z samym sobą, kiedy podniesiona w połowie drugiego sygnału słuchawka zderzyła się z policzkiem. Nie zdążył wymamrotać malaka; przeklęta machina przemówiła ludzkim głosem — po dwóch zlepionych z sobą sylabach zrozumiał, kto mówi (Marwood. Winnifred Marwood), a telefon zyskał dwa punkty do sympatii. — Dobry wieczór, Winnie — zignorowanie ukłucia niepokoju było łatwe; rzeczywistość z poziomu domowego krzesła rzadko bywa straszny. — Minęłaś się z nim o pół godziny. Prowadzi dziś audycję o— Chwilę wahania przepłukała letnia kawa; Winnie pytająca o Perseusa była piątym filarem stabilności ich małego świata. — Nie do końca pamiętam. Koniach w patriarchacie? Albo woniach w wiejskiej chacie. Jedno brzmiało prawdopodobnie, drugie nieco abstrakcyjnie — co niby Percy wie o wiejskich chatach? — ale wystarczy, że za dwie godziny włączą radio i rozwikłają zagadkę; albo nabędą jeszcze więcej pytań. — Wszystko — ah— w odpowiedzi na uszczerbek w uszku, który zaciekle próbował dopiąć swego; Ores mimowolnie pogładził go nadwyrężonym opuszkiem kciuka. — Wszystko w porządku? Mam mu coś przekazać? |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
Palec wskazujący wcisnął się między skręcony drut kabla. Kiedyś Percy opowiadał ze szczegółami, co wchodzi w jego budowę i jak sprawia, że dźwięk przepływa przez niego na drugi koniec hrabstwa. Jak krew pompowana przez żyły prosto do serca. — Dobry wieczór — powtórzyła, tym razem spokojniej. — Coś... coś się wcześniej popsuło i nie było mnie słuchać. Telefoniczne głosy łatwiej ukrywały nieudolne kłamstwo. Białe kłamstwo; próbę ratowania dumy z czubka własnego nosa. — Oh. Pół godziny temu wkładała kasetę do odtwarzacza. Pół godziny temu nie wiedziała jeszcze, że będzie próbowała się do niego dodzwonić. Teraz nie wiedziała, co by mu powiedziała, gdyby się dodzwoniła. — Tak, wszystko— Zawiesiła wzrok na rysie w panelu na ścianie. Junior zrobił ją, biegając ze śrubokrętem, pomimo tego, że powtarzała mu trzy razy, że zrobi sobie krzywdę. — Wiadomość? — naturalne pytanie, Winnie. Po co dzwonisz? — Chciałam tylko, hm— Mógłbyś mu przekazać, że— Przełknęła ślinę. Nawet nie zauważyła, jak bardzo zaschło jej w gardle. — —że odsłuchałam jego kasetę? |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Ciche ha! nasączone w ekstrakcie z triumfu; więc nie tylko jego prześladuje słuchawkowo—kablowy pech — gdyby nie Percy (i antykwariat), ten kawał plastiku faszerowany drutami dawno temu wylądowałby w koszu. Świat domagał się jednak bezustannego kontaktu z greckim antykiem; wyrzeczenia miały wiele form i odmian, a jedną z nich było znoszenie obecności dzwoniącego w nieoczekiwanych momentach potworka z kabli, elektryczności i zagadkowym sposobie działania. — Telefony tak mają. Kiedyś wysyłano z wiadomością posłańca i nigdy nie psuł się po drodze. Chyba, że akurat w jego plecach utknęła strzała, między żebrami sztylet, a w koniu— W porządku; posłańcy nie byli niezawodni, ale przynajmniej odpowiadali, kiedy unosiło się metaforyczną słuchawkę. Winnie na odnalezienie słów potrzebowała drugiego wykręcenia numeru i kilku zakłóceń; nie tyle na linii, co w toku własnych myśli. Orestes czekał — cierpliwie i z brzegiem wyblakłego kubka przy ustach; pośpiech nie leżał w greckiej naturze — tak, jak w naturze panny Marwood nie było miejsca na lekkomyślność. Czas odmierzały zacięcia — z każdego z nich krwawiła prawda. Gdyby tylko wiedział, że zamierza powtórzyć ją prosto do słuchawki; gdyby tylko wiedział, że znów wróży przyszłość. — Odsłuchałaś jego kasetę — którą? to pytanie zbędne; luty nad Archaios upłynął pod znakiem zamkniętych drzwi sypialni i zmiętych kartek z tytułami piosenek, o których Orestes nie wiedział niczego poza tym, że istnieją. — Przekażę. Dodam też, że nie straciłaś słuchu po odtworzeniu. Miękki uśmiech w kącikach ust nie mógł przeniknąć przez słuchawkę. Szkoda; Winnie brzmiała, jakby potrzebowała czegoś o łagodnych brzegach. — Cieszę się, że dzwonisz. Musiały więc wystarczyć słowa. — Dawno nie odwiedzałaś antykwariatu. To przez ciasto, prawda? Za dużo mąki.[ukryjedycje] Ostatnio zmieniony przez Orestes Zafeiriou dnia Nie 28 Sty - 22:42, w całości zmieniany 1 raz |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
Pędzące myśli zatrzymały się na moment, a wraz z nimi brwi panny Marwood próbowały złączyć się ze sobą. Nie wiedziała zbyt dużo o psujących się przedmiotach, aczkolwiek sporo o zepsutych ludziach. — To nie brzmi prawdopodobnie — zaprotestowała. — Ekstremalny wysiłek fizyczny zwiększa ryzyko urazu, a dostępność do medyków podczas podróży z pewnością nie była powszechna. Wizje odległych posłańców na dawno już zmarłych koniach zniknęła z jej myśli niemal tak prędko, jak się tam pojawiła. Zastąpił ją Percy, który być może właśnie przygotowywał się do rozpoczęcia audycji o roli koni w patriarchacie; pukał palcem w mikrofon, zakładał słuchawki na rozczochrane włosy i mówił— Kalispera, Winnie. Coś zacisnęło się w jej żołądku; z pewnością wciąż trawiła świąteczną kolację. — Może— Zawahała się, skręcając zawieszony kabel na palcu jeszcze mocniej, aż jego czubek zbladł od braku dopływu krwi. — Może lepiej mu nie mów. Może lepiej, żeby nie wiedział; może lepiej, aby dowiedział się od niej, gdy tylko ona dowie się, co chce mu powiedzieć. Tkwiła teraz zawieszona w różnicy między wiedzieć a czuć. Rozumienie tego drugiego nie przychodziło jej z lekkością. — Nie, nie. Przepraszam. Ciasto było pyszne. Po prostu— Po prostu świat wciąż się kończył, a ona nie potrafiła zbyt dobrze kłamać, że jest inaczej. Po dwudziestym szóstym lutego przestała rozumieć wiele rzeczy; potrzebowała kogoś, kto by jej je wytłumaczył. Wyjaśnił rozbieżność między ogromnym smutkiem i poczuciem zdrady, które czuła wtedy w bibliotece a brakiem przyczyny. Nie potrafiła tego zdiagnozować. — Przepraszam. Bardzo chętnie cię odwiedzę. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Zatrzymywały się rozpędzone myśli; zatrzymał też kubek w dłoni — jedynie wprawiona w wirowanie kawa zataczała coraz powolniejsze kręgi wokół tylko sobie znanej osi, a każda wykonana spirala próbowała zahipnotyzować spojrzenie. Niemal się nabrał; niemal — głos Winnie zadziałał skuteczniej od naparu. — Z drugiej strony posłaniec musiał odznaczać się tężyzną fizyczną. Anthropos w świecie starożytnym, szczególnie pełniący tak ważną społecznie funkcję, przestrzegał ściśle określ— Hmm; przerywanie samemu sobie to żadna nowość w greckim wykonaniu. Czasem słowa wyprzedzają myśli; czasem myśli gubią punkty odniesień znane z przeczytanych dawno temu książek. — Wiesz, skąd wzięła się nazwa maraton? Ta porcja wiedzy była jak antyczny teatr — wieczna. Prawdopodobnie wieczna będzie też sympatia, którą panna Marwood rozbudzała w greckich obywatelach Little Poppy; jej wpływ na Perseusa był subtelny, ale obecny. Przejawiał się w drobnych nawykach, nagłych wtrąceniach, opowieściach rozpoczynanych od Winnie powiedziała— i trwających kolejne dwa kwadranse; Percy nie potrafił mówić o niej bez uśmiechu. Od dwudziestego szóstego lutego nie mówił o niej prawie wcale; dlatego równie rzadko na jego ustach gościła radość. — Winnie — wahanie w głosie po drugiej stronie i nawracające echo przeprosin. — Możemy ustalić, że przestaniesz przepraszać? — sekunda dla niej na zapamiętanie; sekunda dla niego na łagodną dawkę uśmiechu w głosie. — Dziękuję. Ten telefon przestał przypominać kurtuazyjną próbę podziękowania za urodzinową składankę; zaczął brzmieć, jakby pierwotny plan — w którym telefon odbiera niczego nieświadomy Percy — zakładał prędkie wyrzucenie z siebie tego, co zalegało Winnie na wątrobie (choć pewnie to wcale nie była wątroba; szybko wyprowadziłaby Orestesa z błędu). — Czy— Czy zamierzałaś powiedzieć: Perseusie, to był bardzo dziwny dobór utworów, nie dzwoń do mnie więcej? — Chcesz porozmawiać o tym, co cię gryzie? Zanim odwiedzisz mnie osobiście? Ciasto w zapomnienie, kubek z kawą w odstawkę, Kant zaczeka; nienachalne pytania w słuchawce próbowały zaoferować pomoc, nie wyrwać informacje siłą — miał nadzieję, że Winnie rozpozna różnicę. — Brzmisz zupełnie jak za pierwszym razem, kiedy rozmawialiśmy. Byłem pewien, że przyszłaś oskarżyć mnie o przetrzymywanie Perseusa w piwnicy. Widok niewysokiej — wtedy młodszej o trzy lata — dziewczyny w progu antykwariatu nie wzbudził podejrzeń; te zaczęły się, kiedy pierwszym pytaniem było dzień dobry, zastałam może Percy'ego? Zupełnie jak tego wieczora. |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
— Nie — chociaż słowo było krótkie, to nie miało w sobie śladu chłodu. Było to nie z serii zaciekawionego. — Skąd się wzięła nazwa maraton? Jakakolwiek sympatia powstała w stronę panny Marwood, ona trzykrotną czuła w stronę greckich przedstawicieli populacji Saint Fall. Przyjaźń z Perseusem była czymś pielęgnowanym latami, choć z początku jego obecność była irytującą świadomością, że uwaga jej ojca była niesprawiedliwie dzielona. Z czasem to zaakceptowała; z jeszcze dalszym czasem zauważyła, że się z tego cieszy. Zobaczyła po prostu, ile to dla Percy'ego znaczy. Orestes również nie został polubiony od razu — został od razu, gdy tylko go poznała, ale nim to nastąpiło, był tajemniczą postacią w życiu Perseusa; mityczną postacią starszego kuzyna, który mieszkał z jakimś mężczyzną o imieniu Jakub i bardzo prawdopodobnym było, że trzymał w piwnicy niewolników. — Tak, przepra— Nawyki umierają długo i boleśnie. — Tak, już nie będę. Milczenie przybrało na wymowie, gdy postawione pytanie napotkało się ze ścianą. Dla ścisłości; ze ścianą napotkało się czoło Winnie, wraz z nim głośne westchnięcie zrezygnowania i chwilowy dylemat. Nie wiedziała, z kim mogłaby o tym porozmawiać — naturalnym kandydatem był Percy, rozmawiała z nim o wszystkim, ale nie mogła z nim rozmawiać o nim. — Czy wiedziałeś? O kasecie? — Orestes wiedział wiele rzeczy; zawsze była pod wrażeniem faktów, które spływały z jego ust oraz skarbnicy wiedzy, jaką trzymał w antykwariacie. Nawet wtedy, gdy z rosołem przyszła, gotowa wydostać Perseusa z odmętów greckiej piwnicy. — Nie możesz mi się dziwić. Była to wyjątkowo długa przerwa w kontakcie, jak na niego. Może tak będzie łatwiej — zanurzyć się na chwilę w przeszłości. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Nie i uśmiech w kącikach ust stał się odrobinę pewniejszy; nie i historia sama zaczęła płynąć przez spokój niedzielnego wieczora. — Nazwa wywodzi się od miejscowości, której historia sięga czasów Starożytnej Grecji — większość opowieści w Archaios zaczynała się od tego momentu; zamierzchłe czasy były początkiem, końcem i środkiem. — Według zapisków Herodota, w czterysta dziewięćdziesiątym roku przed naszą erą, po zwycięskiej dla Greków bitwie pod Maratonem, perska armia perska postanowiła uderzyć drogą morską w pozbawione obrony Ateny. Opowieść o dawno minionych wiktoriach i wojnach, po których nie został nawet pył; to, co dla innych było smutnym przymusem szkoły, dla skupionego na drobnej rysie blatu Orestesa stanowiło filar istnienia. — Grecki odwrót, by chronić miasto, zakończył się sukcesem. Dotarli do stolicy niemal w tym samym momencie, co perskie okręty, a symbolem tego wysiłku stał się posłaniec Filippides — innym razem opowie jej o niuansach i wierszu Roberta Browninga; dziś cel tej rozmowy rozmywał się w odwlekaniu nieuniknionego. — Pobiegł do Aten, żeby ostrzec miasto o nadpływającym wrogu. W dziewiętnastym wieku oszacowano, że pokonał dystans nieco ponad dwudziestu pięciu mil. Dokładnie tę odległość pokonują dziś biegacze. Ta historia miała jeszcze jeden, niewielki szkopuł; Filippides po dostarczeniu wiadomości umarł. Ostatnie tygodnie w Saint Fall obfitowały w katastrofy; opowieść o zmarłym przed dwoma tysiącami lat Greku mogła poczekać — tak, jak Winnie cierpliwie czekała ze swoim pytaniem. — Pierwotny plan na prezent zakładał zestaw zeszytów o kolorowych okładkach — rozbawienie leniwie przeciągnęło się między słowami; chwilę później nie było po nim śladu. — Na kasetę wpadł w ostatnim momencie, ale w domu przygotował tylko listę piosenek. Resztę nagrał w studiu. Lekka zmarszczka między brwiami; lekkie drgnięcie niepewnego serca. — Nie trafił w twoje muzyczne gusta? Żadne w nich nie uwierzyłoby w tę wersję wydarzeń; na temat muzyki Percy wiedział więcej, niż niejednokrotnie sami muzycy. Słuch absolutny działał wybiórczo; zwłaszcza w chorobie. — Prawda. To była też wyjątkowo paskudna odmiana grypy — w dzień, w który Orestes poznał Winnie, Perseus walczył z gorączką; konsensus zawarto nad zupą. — Głowę spod kołdry wychylił dopiero, kiedy powiedziałem, że to rosół od ciebie. |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
Słuchała w skupieniu, nawet nie próbując walczyć z odruchem kącików ust, które podnosiły się zawsze, gdy chłonęły wiedzę. Orestes był podobny do jej matki — w tożsamy sposób opowiadali, zanurzając się na kartach historii i chociaż Winnie nigdy się nią zbyt mocno nie interesowała, to zawsze lubiła o niej słuchać. Miała ogromny szacunek dla tego, co było. Nawet jeśli nie mogła się doczekać tego, co będzie. — Dziękuję — miała nawyk doceniania wiedzy. — Teraz będę wiedzieć, skąd się wzięło słowo maraton. Teraz z pewnością opowie o tym podczas rodzinnego obiadu, by pani Marwood kontynuowała opowieść dodatkowymi informacjami, aż Junior nie ogłosi, że on przebiegnie maraton, gdy będzie już duży. Winnie nie zwątpi w to ani na chwilę; cwaniak był wszędzie, więc dlaczego nie na maratonie? — Zeszyty to bardzo rozsądny prezent. Nawet nie próbowała być na siłę uprzejmą — uwielbiała zeszyty, ucieszyłaby się z każdego, szczególnie że Percy zdawał się doskonale rozumieć jej system kolorystyczny. Zeszyty to byłby cudowny prezent od Perseusa—przyjaciela; kaseta była od— — Nie, bardzo mi się spodobały, po prostu— Odepchnęła czoło od ściany i w prostym, aczkolwiek całkiem zgrabnym geście, oparła się o nią plecami, obkręcając telefoniczny kabel wokół siebie. — —boję się, że źle je zrozumiałam. Winnie nienawidziła, gdy nie potrafiła czegoś zrozumieć. Fakty powinny układać się w logiczny ciąg, a ona nie radziła sobie ze sprzecznymi odczuciami. Jak wtedy, gdy enigmatyczny kuzyn Percy'ego, okazał się bardzo miłym i uprzejmym człowiekiem, któremu można było zaufać z rosołem. — Chciałam go zapytać, ale to chyba zły pomysł. Jeśli źle je zrozumiałam, to będzie mu głupio, prawda? Mi będzie— trochę głupio. |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
Uśmiech zgubiony w cichym oh i zawieruszony na właśnie przekładanej karcie historii; Winnie potrafiła słuchać jak niewielu i doceniać jak nikt. — Nie ma za co. Naprawdę nie było — wiedza to dar, którym należy się dzielić, w przeciwnym wypadku śniedzieje i traci na wartości. Orestes nie miał wątpliwości co do tego, skąd Winnie wyniosła szacunek do wartości nauki; Gniazdko w opowieściach Perseusa było miejscem, które oddychało słowem pisanym i chociaż książki nie zalegały wszędzie, ich obecność w chłonnych umysłach państwa Marwood oraz ich pociech wydawała się nieunikniona. Trochę jak muzyka w życiu Percy'ego; na pewno znalazł piosenki idealnie dopasowane do urodzinowej okazji — więc skąd ten telefon, wahanie, ciche słowa w słuchawce i Winnie wątpiąca we własne zrozumienie? — Były po grecku? Zmarszczony nos poruszył piegami; kilka z nich zdążyło już ściemnieć. — Niemożliwe, Percy niezbyt— Zna język przodków. Krótki moment wahania w słuchawce nie ugasił drobnego pożaru niepokoju; Perseus był do szpiku dobry, ale nawet dobroć nie mogła zrekompensować dorastania bez łagodnej miłości matki. — Będzie głupio wam obu, na szczęście — czyje dokładnie? — mogę pomóc. Lubię myśleć, że trochę go znam. Kiedyś lubił myśleć, że wymienią chociaż jedno słowo; za kratami więzienia nic nie było pewne. — Czego dokładnie się obawiasz, Winnie? Co było na kasecie, Winnie? Nie musisz mówić, Winnie. W dzień nieświęty pytania i niewypowiedziane tworzyły kompozycję wsparcia; Aradia przypłaciła życiem dar magii — Orestes mógł przypłacić wieczorem dar pewności, że dwójka młodych, piekielnie zdolnych, zaprzyjaźnionych czarowników zrozumie, że to, co posiadają, nie było powszechne. Właściwie, tak między Lucyferem a prawdą, nie zdarzało się prawie nigdy. |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios
Winnifred Marwood
ANATOMICZNA : 20
POWSTANIA : 5
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 161
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 18
TALENTY : 14
— Nie, nie po grecku — przyznała, jakby ta oczywistość potrzebowała doprecyzowania. Jedyna greka to ta, którą podpisywał się przy listach; może w niej tkwił klucz do interpretacji dzieła, które jej przesłał. Ores mógł pomóc. Pokiwała głową, zgadzając się z tym faktem. Telefoniczny kabel poruszył się wraz z tym gestem, zaciskając mocniej na jej ramieniu — nigdy wcześniej nie pomyślała, jak blisko duszenia jest przytulenie. — Obawiam się, że— Przełknęła ślinę i zamknęła oczy, jakby miało to sprawić, że cała ta sytuacja będzie jedynie symulacją. — —że tylko mi się wydaje, że chciał mi przez to coś powiedzieć. Że kaseta to tylko kaseta, a piosenki to tylko piosenki, a komentarze Percy'ego między nimi to tylko... Przyjacielski gest. Przyjaźnili się, więc dlatego ta perspektywa sprawiała, że czuła nieprzyjemny ścisk w klatce piersiowej? |
Wiek : 23
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Little Poppy (tymczasowo)
Zawód : studentka medycyny i magicyny
Orestes Zafeiriou
ODPYCHANIA : 5
WARIACYJNA : 21
SIŁA WOLI : 19
PŻ : 173
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 20
TALENTY : 14
— Całe szczęście — śmiech na horyzoncie dopuszczalności; zanim dane mu było wybrzmieć na dobre, utonął pod łykiem herbaty. To nie był wieczór na jawne przejawy radości. Skupienie wtulało się w kabel telefoniczny i nie było w tym przemocy; różnica pomiędzy duszeniem i przytuleniem rozpoczynała się tam, gdzie cały problem panny Marwood — w intencji. — Winnie — z wielu słów wyławiał te istotne; z sylab przefiltrowywał obraz świata, na którego uboczu żył przez cały czas — rola obserwatora była rolą słuchacza. — Znasz go od dziesięciu lat. Czy przez całą dekadę zrobił coś tylko dla samego faktu zrobienia? Pozornie tak; wielu go nie rozumiało, chociaż był otwartą księgą emocji. Szalone pomysły przypisywali dziecinności, pochopne decyzje — nieroztropności, niebezpieczne dla zdrowia i życia manewry — głupocie. Może były tym wszystkim po trochu, ale wystarczyło spędzić z Perseusem godzinę, żeby zrozumieć prostą filozofię istnienia; wszystko, co robił, miało czemuś służyć. To nie on był naiwny, nieroztropny, głupi — to cały świat nie dostrzegał tego, co widział Percy. Winnie była inna; Winnie próbowała go zrozumieć i właśnie dlatego ją— — Musisz odpowiedzieć sobie na trudne pytanie — nie zamierzał mówić to prosta zagadka, poradzisz sobie, jesteś przecież mądra. Kłamał sporadycznie; okrutny nie bywał nigdy — nie wobec tych, którzy dali mu do zrozumienia, że nie chcą tego okrucieństwa. — Czy przyjaźń to wszystko? Przyjaźń z Barnabym była wieloma rzeczami, przyjaźń z Lyrą wieloma innymi; przyjaźń nigdy nie była tylko przyjaźnią. Czasem bywała początkiem. |
Wiek : 32
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Little Poppy Crest
Zawód : właściciel antykwariatu Archaios