Witaj,
Abraham Alden
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238

listopad 1977Nie mój cyrk, nie moje małpybraham Alden, Theo Cavanagh



   jest głośno, ludzie tłoczą się przy siedzeniach, Lea znika mu z oczy błyskawicznie. Nie może jej znaleźć, pomiędzy sylwetkami ludzi, z których większość dopiero co opuszcza swoje krzesła. Panuje totalny rozgardiasz, niesprzyjający poszukiwaniom kilkuletniej dziewczynki. Beatrice go zabije, jeśli on sam nie zrobi sobie wcześniej krzywdy, za to, że ją zgubił. Obejmuje spojrzeniem całą powierzchnię namiotu, przenosi się na wyższe trybuny i wtedy widzi błysk blond czupryny. Oddycha z ulgą, wszędzie ja rozpozna.
   Lea wpada na nieznajomego zupełnym przypadkiem. Łapie go za dłoń, jeszcze myśląc, że to jej tato. Trzyma jego rękę przez chwilę, dopóki dziecięca buzia nie poderwie się w górę i nie krzyżuje spojrzenia z kimś znacznie młodszym od taty. Wstyd oblewa pyzatą buzię i rumieńce, które na rumianej skórze nie robią wcale dużej różnicy. Cofa dłoń, przewraca się. Jest skrępowana, oszołomiona, zachwycona, jest jej głupio i jest podekscytowana jednocześnie. Wszystkie te emocje splywają na nią wachlarzem, na moment przed tym, jak podnosi się do góry, zadziera ręce do góry i śmiało, mimo wielu obaw pyta.
   — Podniesie mnie pan, żeby tato mnie widział?
   Macha dłońmi w powietrzu i podskakuje dwa razy, ale chociaż drugi raz udaje jej się wyżej, dalej nie sięga dość wysoko, żeby zbliżyć swoją buzię do jego twarzy, ciekawa, jaki kolor mają jego oczy i czy są tak samo łagodne i troskliwe jak oczy taty. Ma nadzieje, że nieznajomy ją rozumie, bo trochę sepleni i jest znacznie cichsza od większości ludzi. To nieśmiałość, mimo wszystko. Nigdy w życiu nie widziała piękniejszej osoby niż ta, która stoi przed nią.
   Zakochała się.
   Już obmyślała w głowie plan, jak powiedzieć o tym tacie.
Abraham Alden
Wiek : 36
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : łowca stworzeń magicznych
Theo Cavanagh
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t210-theodore-cavanagh-w-budowie#484
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t472-theo-cavanagh#1896
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t471-poczta-theo#1894
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t210-theodore-cavanagh-w-budowie#484
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t472-theo-cavanagh#1896
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t471-poczta-theo#1894
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
Zamiast włóczyć się po Maywater – w tym po wcale nie aż tak porywających cyrkowych przedstawieniach – prawdopodobnie powinien właśnie przesiadywać w szkole. Ewentualnie kończyć właśnie swój pobyt w tejże szkole – co do tego pewności nie miał, co zresztą nie było chyba nawet niczym zaskakującym. Pojęcie czasu zdawał się wciąż traktować dość luźno. O czym doskonale wiedzieli wszyscy ci, którzy kiedykolwiek liczyli na coś tak nieprawdopodobnego, jak na przykład punktualność ze strony Cavanagha.
Również tym razem nie zamierzał się nigdzie spieszyć. A już na pewno nie do tego, żeby przepychać się przez tłum podnoszący się z miejsc i coraz bardziej tłoczący w okolicach wejścia do namiotu. Właściwie… chyba nawet zagnieździła mu się gdzieś z tyłu głowy myśl, że w zasadzie wcale nie aż tak głupim pomysłem byłoby może pozostanie w namiocie nieco dłużej. Przy odrobinie szczęścia mogłoby okazać się to przedsięwzięciem znacznie ciekawszym niż cyrkowe przedstawienie… Zanim jednak zdążył oswoić się z tym całkiem świeżym pomysłem, rozproszyła go czyjaś dłoń, która dość niespodziewanie zacisnęła się na jego własnej. Odwracając się, w pierwszej chwili nie dostrzegł obok siebie nikogo i pewnie gdyby tylko chwila ta potrwała nieco dłużej, gotów byłby dojść do wniosku, że po prostu mu się wydawało. W kolejnej jednak jego wzrok powędrował nieco niżej, w samą porę, by dostrzec dziewczynkę upadającą właśnie na ziemię. Chwilowa konsternacja sprawiła, że ta sama zdążyła podnieść się ponownie do pionu, Theo zaś przez ten moment mógł dojść do wniosku, że nie, prawie na pewno nie kojarzył znikąd tego konkretnego dzieciaka.
Choć oczywiście powinien zdawać sobie sprawę z tego, że niejednokrotnie jego pamięć do osób i ich twarzy pozostawiała wiele do życzenia…
Czekaj, co…? – faktycznie, początkowo zrozumienie kierowanych do niego słów okazało się być pewnym problemem. Delikatnie zmarszczone brwi dawały temu całkiem niezły wyraz, podobnie zresztą jak lekkie przekrzywienie głowy na bok i zaskoczenie malujące się na twarzy. Choć to ostatnie akurat nie potrwało zbyt długo. Prawie natychmiast ustąpiło miejsca naturalnemu uśmiechowi, kiedy już Theo zdecydował się nachylić nieznacznie w kierunku dziewczynki, dłonie opierając na swoich kolanach. Tak przynajmniej powinno być łatwiej się porozumieć. Pod warunkiem, że w ciągu kilku kolejnych chwil nikt nie zamierzał ich staranować.
A gdzie tak właściwie jest teraz ten twój tata? – pobieżnie rozejrzał się po najbliższej okolicy, raczej nie dostrzegając nikogo, kto mógłby wyglądać na osobę, która właśnie przed momentem zgubiła dzieciaka i której zależałoby na jego odnalezieniu. Wniosków mogło być co najmniej kilka – mała zgubiła rodzica znacznie wcześniej i wcale nie było go w namiocie, ten wcale nie przejął się zaginięciem kilkuletniego problemu albo po prostu uważność Cavanagha pozostawiała do życzenia równie wiele, co jego umiejętność zapamiętywania poszczególnych osób.
Wiesz, że jak nie znajdzie się wystarczająco szybko, to prawdopodobnie będziesz musiała dołączyć do cyrku i podróżować razem z nimi? – chyba nawet nie przeszło mu przez myśl, że wygłaszanie podobnych żartów pod adresem osoby, która z racji na swój wiek raczej niewielkie miała szanse na ich zrozumienie, nie było najlepszym pomysłem. Zresztą, nadal mówił przecież z uśmiechem na twarzy, w dodatku tonem dość pogodnym, z czającą się gdzieś pomiędzy słowami nutą rozbawienia. Jeśli nawet dziewczynka miała się przestraszyć możliwości takiego rozwiązania sprawy, chyba nie było to celem Theo. Przynajmniej – póki co – powstrzymał się od wypowiedzenia na głos przypuszczenia, że to właśnie zaginiony ojciec mógł postanowić dołączyć do cyrkowej trupy i niekoniecznie mieć ochotę na odnajdywanie córki.
Theo Cavanagh
Wiek : 23
Odmienność : Rozszczepieniec
Miejsce zamieszkania : saint fall
Zawód : student magii rytualnej, barman
Abraham Alden
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238
ANATOMICZNA : 5
ODPYCHANIA : 3
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 208
CHARYZMA : 1
SPRAWNOŚĆ : 19
WIEDZA : 8
TALENTY : 14
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1479-abraham-alden#16965
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1497-abraham-alden#17232
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t1498-abe#17234
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1496-poczta-abrahama#17229
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f229-apollo-avenue-13-alden-historic-house
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1499-rachunek-bankowy-abraham-alden#17238
   Blond czupryna dziecka znika Abe’owi z zasięgu spojrzenia tak samo szybko, jak się tam pojawia, bo nie należy jednak do jego dziecka. Mężczyzna próbuje uspokoić myśli statystykami. Prawda jest taka, że trudniej jest się pozbyć potomstwa, wcisnąć je komuś, żeby się nim zajął, niż je zgubić. Porywacze istnieją tylko w mediach. W znacznej większości, to rodzice uprowadzają dzieci, albo członkowie rodziny. Alden nie posiadał już żadnej oprócz żony, co zresztą go z nią łączyło. Wydaje się więc racjonalizować swój strach, upewnia się, że gdziekolwiek jest jego córka, zaraz się znajdzie.
   Lea nie wydaje się tak samo przejęta. Nie wie jeszcze nic o brutalności tego świata, z dziecięcą naiwnością patrzy na swojego rozmówcę i wierzy w każde jego słowo, a kiedy mężczyzna przed nią kuca, ufnie zbliża się do niego, bo tak samo, jak on, boi się staranowania. Dlatego staje między jego kolanami i opiera się o jedno z jego ud. Dzięki temu może podziwiać jego twarz z bliska i lepiej go słyszy, a także on ją i jej niewyraźnie, dziecięce dukanie.
   — Gdzieś tutaj — odpowiada mu wskazując pod siebie, a potem za swoje plecy, na końcu gdzieś na lewo — Albo tam — zastanawia się głośno, bo nie orientuje się w rozmieszczeniu namiotu. Dla niej przestrzeń jest ogromna, wszyscy są tacy duzi i wiedzą dokąd zmierzają, tylko nie ona. — Tato jest duży i ładny i jak dorosnę, znajdę sobie kogoś takiego, jak on na męża — chwali się, bo jak każda zdrowa dziewczynka przechodzi fazę fascynacji nad rodzicem. Podważa jednak ten plan, patrząc na równie interesującego mężczyznę przed sobą. Nie jest tak duży, jak jej tato, ani jego dłoń nie wydaje się równie masywna, ale opierając się o jego nogę wie, że roznosi podobne ciepło, jak tato, kiedy nosi ją na rękach i uśmiecha się tak samo miło. Choć uśmiech taty jest czuły i ciepły, ale usmiech nieznajomego szeroki i zachęcający.
   Tak samo, jak jego słowa. Lea słucha go w osłupieniu. Zupełnie nie rozumie podstępu, ani dwuznaczności groźby, jaką on rzuca. Jest za mała żeby zrozumieć. Słyszy, że może dołączyć do trupy cyrkowej i aż cała się rozpromienia. Oczy zaczynają jej się świecić jak złoto i pokazuje chłopakowi bardzo zdumiony, ale szczery i radosny uśmiech.
   — Naprawdę? Ze słoniami, akrobetykami na sznurkach i mimami? — rozgląda się po namiocie — ... i watą cukrową? — dodaje, jako kolejny argument, dlaczego ta wizja tak bardzo jej się podoba. Po chwili jednak pochmurnieje, bo o czymś sobie przypomina — … i klaunami też?
   Jeden za drugim fakt, nachodzi jej myśli, bo po chwili zdaje sobie sprawę jeszcze o jednej rzeczy.
   — A tato, i mama? Oni też mogą dołączyć do cyrku?
   Czeka na jego odpowiedź, tak jakby nieznajomy pan znał wszystkie odpowiedzi świata na wszystkie jej pytania. Ani przez chwilę nie przechodzi jej przez myśl, że może kłamać. Dorośli nie kłamią. Na pewno nie mama i tata. TATA! Przecież miała go szukać.
   — Pan pozwoli — kłania się lekko przed Theo, bo dziadek stara się zmuszać ją do dziwnych, oficjalnych zachowań, kiwania, dygania, zgadzania się ze wszystkim, co mówią starzy ludzie. Czasami jednak zapomina o zasadach savoir-vivre, jak teraz, kiedy wspina się po nodze mężczyzny, który zapewne nie tego się spodziewał, kiedy przed nią kucał. Chwyta się go za szyję, wyciągając głowę w górę i szuka spojrzeniem rodzica, ale jest za mała i dalej nic nie widzi.
   — Chciałabym być tak wysoka jak ten pan na szydłach — zdradza w tajemnicy Theo jedną ze swoich ambicji życiowych, o jakiej postanowiła właśnie dzisiaj, w tej chwili.
Abraham Alden
Wiek : 36
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Saint Fall
Zawód : łowca stworzeń magicznych