Witaj,
Mistrz Gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t58-budowanie-postaci
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t179-listy-do-mistrza-gry
Izba przyjęć
Izba przyjęć składa się z rejestracji, gabinetu lekarskiego i pokoju, w którym przeprowadzana jest selekcja pacjentów według ciężkości przypadku. Wszystkie gabinety wyposażone są w sprzęt umożliwiający przeprowadzenie akcji przywrócenia czynności życiowych, a szafy są pełne leków i eliksirów wspomagających szybki powrót do zdrowia. Selekcję przeprowadza zwykle jeden, maksymalnie dwóch lekarzy, a pierwszeństwo mają pacjenci w stanie zagrożenia życia — dlatego w intensywne dni niektórzy chorzy potrafią czekać na pomoc nawet kilka do kilkunastu godzin.
Mistrz Gry
Wiek :
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
18 III 1985 | River Silverthorn, Annika Faust

Dzień dwudziesty — wciąż jestem chora psychicznie. W ciągu poprzedniego tygodnia przespałam w sumie piętnaście godzin.
I popełniam coraz więcej błędów.

Gdyby teraz pisała pamiętnik, jak za lat młodzieńczych, każdą stronę od dwudziestego szóstego lutego rozpoczynałaby od wyliczanki. Wyliczałaby upływające bezsennie godziny na zegarze; minuty niewypełnione szeptem; momenty, w których powraca w głowie do urywków z tamtego długiego popołudnia; nieliczne rozmowy, w których zdradza się z jakąkolwiek emocją dotyczącą tychże.
I wszystkiego tego, co skutkiem tego pozostawiło piętno na jej życiu.
Dziś — tak dla odmiany — dałam się zaskoczyć pierdolonemu ałbastowi.
Żyjesz?! Pokaż się.
Nic mi nie je—
To ma być nic? Jedziemy do szpitala!
Gdyby nie Wilson, mogłaby już bulgotać na dnie oceanu — najbardziej nie potrafiła przeżyć właśnie tego faktu. Nie, że dała się złapać, ale że nie była w stanie sama skutecznie się obronić.
Spodnie poszarpane na kolanach, na prawej nogawce rana na tkaninie przeciągnęła się przez szew nawet kawałeczek dalej; potłuczone i okrwawione łokcie; zdarte dłonie; ślad na kostce w miejscu, gdzie chwycił ją ałbast.
I wisienka na torcie — zadrapanie na brodzie, którą przydzwoniła o podłoże, tylko cudem nie gubiąc przy tym zębów.
Nic wielkiego.
Zaleczyłaby je sama, gdyby tym razem Wilson nie stanął okoniem — i słusznie. Uparł się, a ona wiedziała dobrze, czemu.
Jeden z powodów ściskała właśnie przez przewieszoną przez ramię torbę.
A jak o to zapytam, to dasz mi wreszcie spokój?
Jak zapytasz, to dam.
A skąd będziesz wiedzieć?
Będę.
Będzie wiedział. Kiepska z niej kłamczucha.
Zatrzymali się na szpitalnym parkingu. Do tego czasu gumowe dywaniki w pojeździe Wilsona zebrały skromny, krwawy podatek od poranionych kolan, a kawałki materiału, którymi przewiązała łokcie, przybrały kolor czerwieni.
Tylko nikomu ani słowa. Nikomu.
Uniósł ręce w geście obronnym. Dotąd trzymał język za zębami w kwestii omamów, nie miała powodów, by nie wierzyć i tym razem.
Wysiedli.
Poczekam tutaj — oparty o maskę, zapalił papierosa.
Lepiej idź coś zjeść.
Nim szpital z nią skończy, on wypali całą paczkę.
Recepcja na wprost, a potem w prawo — ściskając ręce kurczowo, tylko tak bolały nieco mniej, kuśtykała za wskazówkami, aż dotarła do blatu i tabliczki recepcja.
Z czym przychodzi? — Urocza recepcjonistka zabrała głos jako pierwsza, nim jeszcze Annika zdążyła powiedzieć choćby dzień dobry. Wokół panowała wrzawa na kilka głosów — poczekalnia pełna potrzebujących doraźnej pomocy nie nastrajała jakkolwiek pozytywnie. A ona — w przeciwieństwie do niektórych — przyszła tutaj o własnych siłach.
Atak bestii...i omamy słuchowe — drugie pozostało niewypowiedziane, wiele mówiły za to oczy. Pani Faust miewała już lepsze dni, dziś plasowało się gdzieś pomiędzy właśnie wypełzłam z tunelu, a właśnie zmusiłam Valerio do wyrzygania kocich trojaczków.
Parabola deluzji zatem znów wjeżdżała pod górkę. A wraz z nią Annika.
Kogoś powiadomić?
Podziękuję.Zaraz wychodzę.
Po drodze musiała zahaczyć jeszcze o rejestrację i pokój selekcji. Wreszcie doczekawszy swojej kolejki dokuśtykała do gabinetu, witając przyjmującą ją kobietę słabym uśmiechem.
Dzień dobry. Wypadek przy pracy.

Wynik rzutu k6: 2, nie słyszę głosów
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy
River Silverthorn
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
ANATOMICZNA : 21
SIŁA WOLI : 13
PŻ : 167
CHARYZMA : 2
SPRAWNOŚĆ : 2
WIEDZA : 16
TALENTY : 17
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t1386-river-silverthorn-w-budowie#14858
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t1468-river-silverthorn#16520
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t1467-poczta-river#16519
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1492-rachunek-bankowy-river-silverthorn#17218
Czasami przychodziło jej do głowy porozważać, czy nie wolałaby zostać w Bostonie i pracować w szpitalu, w którym robiła praktyki z uniwersytetu. Zakładanie gipsu, USG ciężarnym, przepisywanie leków na sraczkę - życie poza granicami świata dotkniętego magią wydawało się bajecznie proste. Wtedy też zdarzało jej się myśleć o tym, dlaczego jej rodzice tak bardzo chcieli ją przed tym światem schować, zakochać ją w przeciętnej rzeczywistości, bo przecież nawet ta rzeczywistość przeciętna miała w sobie magiczne piękno.
Takie dywagacje pojawiały się w jej głowie w dni takie jak ten, kiedy młyn w pokoju selekcji wydawał się jakiś taki większy, nienormalny, czy też, cóż, nienaturalny, ale gasły szybko pod zimną kołdrą rozsądku. Przez lata wypracowała sobie ten system. Dobry, solidny system gaszenia myśli, w ich ogniu bowiem żadna logiczna myśl nie miała racji bytu, a ona w pracy potrzebowała dużo logiki i zero wątpliwości. Taktykę unikania miała rozwiniętą na poziomie mistrzowskim.
Słysząc uchylające się drzwi, zdjęła z dłoni rękawiczki, by wyrzucić je do kosza i sięgnęła po następne.
- Dzień dobry. - odpowiedziała mechanicznie na damski głos, jeszcze zanim odwróciła się do przybyłej. Wskazała ręką, by usiadła na skromnej, ale solidnej leżance, a badawczy wzrok ciemnych oczu obiegł jej posturę, rejestrując plamy wokół łokci, rozerwane ubrania, rozerwaną tkankę skóry, nieśmiało wyzierającą z dziury w spodniach i skrawek kostki, jednej bardziej sinej, drugiej bardziej bladej.
Atak zwierzęcia. Jakiego? Nie było duże. Czy jadowite? Podeszła krok bliżej, wciągając powietrze nosem, nie czując charakterystycznego zapachu toksyny, ale nie wszystkie toksyny były charakterystyczne.
- Co to było? - zaczęła od prostych pytań. Niektórzy byli skłonni rozmawiać, zanim trzeba było wyciągnąć z nich informacje siłą, bądź wbrew ich woli - Da Pani radę zdjąć bluzę? - podniosła na nią wzrok znad jej kolan, jednak zaraz wróciła wzrokiem do obrażeń. Wyciągnęła dłoń w stronę jej nóg, wymawiając ze spokojem i intencją Breviter, by zagoić powierzchniowe zadrapania, które się na nich brzydko czerwieniły.


Zaklęcie: Breviter
Rzut kością: 32 + punkty MA: 21
Próg sukcesu zaklęcia: 35
River Silverthorn
Wiek : 36
Odmienność : Słuchacz
Miejsce zamieszkania : Saint Fall, Hellridge
Zawód : ratowniczka w szpitalu im. Sary Madigan
Annika Faust
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
ANATOMICZNA : 6
NATURY : 20
SIŁA WOLI : 5
PŻ : 175
CHARYZMA : 7
SPRAWNOŚĆ : 10
WIEDZA : 29
TALENTY : 10
KARTA POSTACI : https://www.dieacnocte.com/t676-annika-faust-zd-van-der-decken#4113
KALENDARZ : https://www.dieacnocte.com/t728-annika-faust#4700
RELACJE : https://www.dieacnocte.com/t733-annika#4758
POCZTA : https://www.dieacnocte.com/t729-poczta-anniki#4703
MIESZKANIE : https://www.dieacnocte.com/f205-crystal-waves
BANK : https://www.dieacnocte.com/t1077-rachunek-bankowy-annika-faust#9424
Gabinety lekarskie nigdy Anniki nie stresowały. Wychowywana w Maywater, gdzie zdarzało jej się wpaść w tarapaty wymagające medycznego zaopatrzenia, i zahartowana przez ich rodzinny fach, nabrała też obycia w sprawach medycyny ludzkiej — sama w pewnym stopniu także była tym zainteresowana. Jej praca może nigdy nie polegała na przyjmowaniu poturbowanych nieszczęśników w gabinecie, ale w głębi duszy znalazło się miejsce dla tej ratowniczki z powołania, którą kiedyś była — głównie dla braci. A gdy pobierano jej krew, zawsze patrzyła jak igła wbija się w ciało, a strzykawka wypełnia czerwienią — gdyby takie rzeczy jakkolwiek ją ruszały, płacz byłby prawdziwą traumą.
Mimo to, gdy zamknęły się za nią drzwi gabinetu, zadrżała. Jakby bardzo, ale to bardzo nie chciała tu być.
Nie zatrzymała spojrzenia na lekarce na zbyt długo — zapatrzyła się na leżankę. Nim na niej usiadła, bez słowa zdjęła spodnie, odsłoniła rany. But i skarpetę z rannej nogi ściągnęła z sykiem i grymasem bólu na twarzy — siniak na kostce pulsował tępym uciskiem i przedłużał proces w irytującą nieskończoność kulawego rozprawiania się z kolejnymi elementami odzieży.
Proszę wybaczyć, przez mój stan nie podam pani ręki. Annika Faust z domu van der Decken — jeśli kobietę rzeczywiście interesowało, kogo leczy. Panią Faust interesowało natomiast szalenie, kto udziela jej dziś pomocy. Więc nawet jeśli jej dzisiejsza pomoc miała wszystkie jej dane przed sobą, na karcie, ona i tak dopełniła obowiązku należytego przedstawienia się.
W końcu padła na leżankę. I znów przyjrzała się, tam razem na dłużej, enigmatycznej pani doktor. Ta nie przywitała jej promiennym uśmiechem, ale też nie okazała zniecierpliwienia, ani nadmiernej troski, charakterystycznej dla nielicznych, zazwyczaj bardzo młodych i świeżych w medycznym fachu. I być może faktycznie będzie odpowiednią osobą, by o tym porozmawiać.
Ałbast. Siedział w zaroślach na wybrzeżu. — Podjęła, zagapiając się na bielony sufit gabinetu. Inkantację znała od podszewki, niejeden raz z niej korzystała na własne, bądź cudze potrzeby, zwykle poprzedzając je jeszcze paskudnym sanacruore — nawet, jeśli nie zawsze istniała ku temu potrzeba.
Uniosła się na leżance, by ściągnąć jeszcze bluzę. Żadnego spróbuję, to będzie bolało, czy nie dam rady.
Wykonała polecenie i pozwoliła ułożyć się, jak pani medyk sobie życzyła.
Mój kolega przegonił tego rybołaka nim zdążył mnie zaciągnąć do wody, ale i tak trochę powlókł mną po ziemi. Pracuję tam od pięciu lat, pierwszy raz mi się to zdarzyło — kontynuowała. Najwyraźniej pani Faust nie była z tych, z których medyczka będzie zmuszona wyciągać informacje siłą — może wręcz przeciwnie i za chwilę podejmie próbę uciszenia delikwentki? Bo ta, po krótkiej przerwie na namysł, znów podjęła temat.
Nie jestem ostatnio sobą i… Trochę też dlatego tu jestemgłównie dlatego. Zamrugała, uwalniając spojrzenie wlepione dotąd w jarzeniówkę nad głową. Spojrzenie posłane lekarce było z gatunku śmiertelnie poważnych. Podobnie jak ton głosu, gdy wreszcie przemówiła. Część obaw wywiał z głowy prosty fakt — lekarzy obowiązywała tajemnica.
Od prawie trzech tygodni słyszę szepty. Najgorzej jest, kiedy jestem sama. Prawie nie śpię i przez to—
…popełniam karygodne błędy. Jak danie się złapać ałbastowi, niczym jakaś ostatnia amatorka. Turystka wręcz. Nie jak ktoś wychowany w tych wodach od dziecka.
Annika Faust
Wiek : 29
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Maywater
Zawód : Badaczka, asystentka wykładowcy