First topic message reminder : Mglista Ścieżka W głębszych częściach rezerwatu znajduje się stara ścieżka, która jakimś cudem jeszcze nie zarosła, mimo że od dziesięcioleci jest na dobrej drodze do takiego stanu. Fakt ten jest zastanawiający, ponieważ od dawien dawna nie widziano nikogo, kto zdecydowałby się pójść w jej głąb. Mówi się, że prowadzi do terenów tak dzikich, że nawet doświadczony opiekun rezerwatu, miałby trudność w przetrwaniu tam dnia. W marcu 1985 roku, zawisła nad nią tajemnicza mgła, która utrzymuje się nieprzerwanie. Nie było jeszcze śmiałków, gotowych w nią wejść. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Stwórca
The member 'Imani Padmore' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 35 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastianie, przekazałeś Imani przedmioty, a następnie prostą inkantacją uniosłeś ją w powietrze. Imani, udało Ci się bezproblemu zaprzeć i dostać do dziupli, zaraz po tym jak Sebastian sprawił, że zaczęłaś lewitować. Gdy światło latarki skierowałaś na owalny przedmiot, z pewnością mogłaś zauważyć, że coś się tam zmieniło. Drzewo nie oplatało już tak ciasno tego przedmiotu, a wręcz kora w niektórych miejscach była odgięta. Przestało pulsować, a ten zielony płyn zamknięty teraz był w środku, co sprawiało, że tajemniczy przedmiot mienił się na zielono. Z pomocą noża z łatwością odgiąć mogłaś resztę tych strzępek, a po chwili w twojej dłoni znalazł się cel tego całego przedsięwzięcia. Pierwszy raz widziałaś takie coś na oczy. Całość zbudowana była z ciemnego drewna, które jakby oplatało jego całość, lecz na pierwszy rzut oka mogłaś stwierdzić, że nie jest to samo drewno, co budowało dziuplę przed tobą. W tym samym momencie, kiedy Imani wyrzuciła w stronę Franka owalny przedmiot, to rozpoczął się właśnie jakiś powolny proces w drzewie z dziuplą. Liście powoli żółkły, kora odpadała z pniem i sprawiało to ogólne wrażenie, jakby z drzewa uchodziło właśnie życie, jakby umierało. Jest to post dopełniający na prośbę graczy. Imani i Sebastian mają po akcji, a Frank ma jeszcze dwie. Tura trwa dalej, termin przedłużony do końca 8.12. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
Korzenie się zatrzymały. Adrenalina powodowała widzenie w zwolnionym tempie ostrych krawędzi pnączy zmierzających już, aby pojmać swoje ofiary. Kątem oka widział, jak Imani mknęła w górę, zachowując resztki zdrowego rozsądku. Zaciśnięta na drzewie lina oznaczała zwycięstwo. Sebastian utrzymywał kobietę w górze, rozglądał się na boki, a Frank w głowie pisał przemowę do Surtra, wiedząc, że ani nigdy jej nie wygłosi, ani nie był do tego najlepszym kandydatem. Pozostawało wierzyć, że Judith i Astaroth żyją, że są cali, bezpieczni i — daj Lucyferze — nieobrażeni na siebie nawzajem. Młodzieniec-kapłan miał wyjątkowo ciekawe poglądy dotyczące roli kobiet w społeczeństwie, ale kto raz musiał sobie sam ugotować jajka na śniadanie albo posprzątać po obiedzie, bo pani domu kompletnie się rozchorowała, ten wiedział, że te cuda świata są niezbędne do życia i przeżycia. Przemowa brzmiała więc: wszyscy zastanawiają się, co byśmy zrobili, gdyby nam się nie udało... Cóż, nigdy się nie dowiemy. Ciężki przedmiot spadł mu w ręce, gdy nie tracąc równowagi i skupienia spoglądał na poczynania Imani, jak wyciąga element z dziupli. Wiedzieli, co z nim zrobić, ale hipnotyczne zielone światło i substancja w środku... Och, gdyby tylko miał więcej czasu, gdyby tylko... Biegiem rzucił się do drzewa, zahaczając jeszcze o wejście do konaru, gdzie zniknęli Cabot i Carter, aby w drugą dłoń złapać mapę, zostawioną tam przez przewodniczkę. Chociaż wokół nikt nie krzyczał, było jakby głośno. A może to tylko efekt w starczej głowie? Znów spojrzał na dziwaczny kamień z dziupli, a zaraz potem na otwór w martwym drzewie. Krążyli tak długo w tej okolicy, to musiała być odpowiedź. A jeśli nie...? A jeśli nie to miej nas Lucyferze w swojej opiece. Spojrzał jeszcze na Sebastiana, łapiąc jego wzrok, by kiwnąć głową w niemym porozumieniu „módlmy się, nic innego nam nie zostało”, po czym wsunął kamień do idealnie owalnego otworu w martwym drzewie. Tyle badań. Taka szkoda... #1 - zabieram mapę zostawioną przed Judith #2 - wrzucam zdobyty kamyczek do otworu w martwym drzewie. |
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Współpraca przebiega pomyślnie. To najbardziej ceni w swoich towarzyszach – potrafią zjednoczyć się nienagannie w tym wspólnym celu i konsekwentnie do niego dążyć, nawet jeśli na co dzień nie mają doświadczeń w działaniu bojowym jako grupa. Mimo to udaje im się podtrzymać należytą współpracę i nikt się nie wyłamuje. Przynajmniej teraz, gdy nie ma z nimi już Cabota. Sebastian tylko na moment ucieka myślami do Judith, zastanawiając się, czy wszystko jest w porządku. Nie chce nawet dopuszczać do siebie myśli, że konar mógł być pułapką, a Judith nie ma tu już z nimi. Nie w tym świecie. Mrozi go na samą myśl, dlatego szybko ją odsuwa. Z pewnością wraz z Astarothem jednoczą siły, by pomimo wszelkich różnic w charakterach i poglądach wykonać wolę Pana. Żywi. Przedmiot, który tylko przez ułamek sekundy Sebastian widzi w locie, kończy w dłoniach Franka, a ten nie zwleka i goni do drugiego drzewa, aby sprawdzić, czy jest to jakiegoś rodzaju klucz, który wyklaruje im dalszą drogę. Tym samym drzewo oplecione liną nagle zaczyna wyraźnie obumierać w tempie, które nie ma nic wspólnego z naturalnym cyklem – Sebastian nie jest specem od roślin, ale nawet on to wie. Swoje spojrzenie skupia na Imani, która wciąż lewituje na wysokości dziupli. — Imani, przerywam czar — uprzedza, choć moc czaru przerywa powoli, stopniowo, by ten ustał całkowicie dopiero, gdy kobieta jest tuż nad ziemią. Gdy widzi, że wszyscy są bezpieczni, choć przez chwilę, znów wpatruje się w umierające drzewo i oplatającą je linę. — Nie wygląda, jakby mogło stanowić jeszcze jakieś zagrożenie — myśli na głos, odbierając mimochodem latarkę i nóż od Imani. — Ta lina może nam się jeszcze przydać — kieruje do pozostałej dwójki z wyraźną propozycją zawartą w tej zwięzłej uwadze. Sam za to, nauczony dotychczasowymi doświadczeniami i zawiedziony nieco tym, jakie ograniczenia narzuca na niego jego własne ciało, postanawia sięgnąć po zaklęcie, korzystając z tej szczątkowej chwili spokoju. — Celermentis — rzuca cicho, skupiając czar na własnym ciele. Nie-akcla: przerywam Mons na Imani #2 k100: Celermentis na siebie | Magia odpychania, próg 65, bonus +25 |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Stwórca
The member 'Sebastian Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 3 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
Wszystko wskazywało, że najgorsze jest za nimi, przynajmniej na tym etapie ich podróży do Surtra. Padmore cieszyła się uznając, że to musiała być łaska Lucyfera - nawet jeśli nie interweniował sam, dał im pomysły oraz sposobność na zdobycie umiejętności, które dzisiaj w dużej mierze ich ratowały. Już za samo to należała mu się wdzięczność i służba w słusznym, bo zarządzonym przez niego celu. Imani zerknęła do środka i zdziwiła się, widząc takie bądź co bądź szybkie zmiany w środku dziupli. Kora w niektórych miejscach była odgięta, nie przytrzymując już tak mocno tego dziwnego obiektu, który zresztą przestał pulsować. Z kolei płyn znajdował się teraz w środku. Tym razem wyciągnięcie tej dziwnej rzeczy przyszło jej z łatwością, a po chwili trafiło w ręce Franka. Kobiecie jednak widok tego, co nastąpiło potem, czyli umierającego w szybkim tempie drzewa, jakoś złapał za serce. Nie miała jednak czasu myśleć nad tym długo, bowiem Sebastian ostrzegł ją, że zamierza przerwać czar. Miała nadzieję, że po działaniu Marwooda miał rację i drzewo, mimo smutnego widoku, jakim sobą teraz reprezentowało, rzeczywiście nie stanowiło zagrożenia. - To może weźmiemy linę? - zapytała, a widząc, że jej towarzysze są prędzej za niż przeciw, rozwiązała supeł, chcąc wziąć ewidentnie magiczny przedmiot ze sobą. |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Franku, bez problemu złapałeś to, co Imani wydobyła z dziupli i zabrałeś zostawione przez Judith przedmioty. Nic nie stanęło na Twojej drodze. Sebastianie, przerwałeś swój czar i Imani bezpiecznie wróciła na ziemię. Wypowiedziana przez Ciebie inkantacja nie nabrała jednak na mocy. Nie czułeś żadnej różnicy w swoich ruchach. Imani, bez problemu odwiązałaś linę z drzewa, a to zaczęło zaraz po tym dogorywać. Jego ruchy były minimalne i ledwie zauważalne, ale jednak wciąż się ruszało. Magia do końca jeszcze go nie opuściła, bo sam proces obumierania nie był tak szybki, jak Ci się mogło wydawać. Gdy Frank zbliżył kamień do wygrawerowanego miejsca w martwym drzewie, okazało się, że pasuje on idealnie. Przez chwilę jednak nic się nie działo. Mogliście nawet stracić nadzieję na wasze szczęśliwe zakończenie podczas oczekiwania. Jednak po dłuższym czasie coś się stało. Ten zielony płyn, jakby przelał się z naczynia i wsiąkł w drzewo, gdy wydobyty wcześniej przez Imani przedmiot zapulsował. Antagonistycznie gdy te z dziuplą powoli umierało, tamto martwe wracało do życia. Nie był to jednak koniec waszej próby. Ziemia zatrzęsła się niebezpiecznie, a niektórzy z was mogli pod wpływem tej nieznanej siły nie utrzymać się nawet na nogach. Coś się zadziałało, głęboko pod waszymi stopami. Minęło już trochę czasu od waszej rozmowy z Gorsou - musieliście się śpieszyć, jeśli chcieliście być świadkami uwolnienie Surtra. Po wstrząsach przyszedł czas na kobiecy wrzask. Był on ciągły i wręcz nie do wytrzymania. Coś krzyczało tak bardzo, że wręcz zagłuszało to wasze myśli. Nie byliście jednak w stanie znaleźć źródła tego odgłosu. Ten jakby wydostawał się z oddali, ale nie dalej nie tracił na natężeniu. Nie był to jednak koniec przygód na dziś we mgle. Kamień jakby zaczął zostawać wchłaniany do głębi drzewa. Nie był to jednak proces szybki, a najgorsze w tym wszystkim było to, że przez ten czas było podatne na ataki - ktoś mógł je wyjąć. Mogliście mieć dosyć już pnącz, które męczą was od dłuższego czasu, zostawiając dziury w ubraniach i na waszej skórze. Niestety nie był to jednak ich koniec - te wyszły ponownie z ciemności, widocznie osłabione. Były teraz zielone z żółtymi plamami, zmarszczone jakby od wysuszenia. Widocznie cierpiały od pourywanych końców, które odcięliście wcześniej swoimi ostrzami. Było ich sześć i był to też prawdopodobnie ich ostatni zryw, jeżeli uda wam się je powstrzymać ten ostatni raz. Na Imani i Sebastiana ruszyło tylko po jednym pędzie, gdy w stronę Franka zmierzało ich aż cztery. Z tych czterech jednak tylko jeden obrał go za cel. Reszta celowała w to, co było za nim - w kamień, które właśnie pochłaniało drzewo. Chciały je zabrać, wyrwać, żeby wróciło na miejsce tego, które właśnie umierało, a co za tym szło, one umierały razem z nim. Ósma tura Wszyscy, przed rozpoczęciem akcji powinnyście rzucić kością k100 na utrzymanie się na nogach po tym trzęsieniu ziemi. Próg wynosi 30, dodajecie do rzutu swoją statystykę sprawności i ewentualny bonus za gibkość. Taki rzut nie jest akcją. Wykonajcie go w Kostnicy. W przypadku upadku na ziemię zabierze wam 5 pż P i oczywiście trzeba będzie się po nim podnieść (to również nie jest akcja). Pisk jest głośny, bardzo nieprzyjemny i utrudniający skupienie. Otrzymujecie -5 pż M. Pż będzie ubywać co turę, dopóki będzie trwać pisk lub dopóki jakoś się przed tym nie zabezpieczycie. Zasłonięcie uszu nie pomoże. Kolejny atak pnączy: Imani, Sebastianie, pnącza kierują się na wasze przedramię. Żeby ich uniknąć, co będzie akcją, musicie pobić próg wynoszący 50. Modyfikatory to sprawność z gibkością/szybkością w zależności od sposobu uniku. Nie musicie jednak zużywać akcji i dać im się oplątać, co w takim wypadku będzie wymagało kolejnego rzutu na utrzymanie się na nogach. Jego próg wynosi 25 z modyfikatorem sprawności i gibkości. Franku, pnącza już po raz trzeci celują w Twój tors. Żeby ich uniknąć, co będzie akcją, musicie pobić próg wynoszący 50. Modyfikatory to sprawność z gibkością/szybkością w zależności od sposobu uniku. Nie musicie jednak zużywać akcji i dać im się oplątać, co w takim wypadku będzie wymagało kolejnego rzutu na utrzymanie się na nogach. Jego próg wynosi 35 z modyfikatorem sprawności i gibkości. Dodatkowe trzy pędy po prostu wyminą cię, jeśli staniesz im na drodze do kryształu, chyba że zasłonisz go własnym ciałem - w takim wypadku poproś koniecznie o posta uzupełniającego. W takim wypadku nie unikasz, a musisz od razu zacząć osłaniać kryształ, co kosztować Cię będzie akcje. Jeżeli w ciągu 2 swoich akcji nie obronicie kryształu, ten zostanie wyciągnięty przez pnącza, a następnie wróci na swoje wcześniejsze miejsce i żadne z was nie będzie już w stanie temu zapobiec. Po waszej pierwszej akcji zaczną proces wyciągania kryształu. Imani, Sebastianie, ze względu na aktualne tempo akcji, żeby przemieścić się w okolice Franka, musicie wykonać rzut na sprawność z modyfikatorem szybkości. Próg wynosi 60. Nie będzie to akcją, póki nie wyjdziecie poza mapkę. Jeżeli będziecie w stanie obwiązania pnączami, to nie będziecie w stanie zmienić swojego położenia. Punkty życia: Sebastian Verity: 151/186 PŻ (-10 M, -5 P obicia i otarcia, -20 P) Frank Marwood: 131/161 PŻ (-10 M, -20 P) Imani Padmore 133/161 PŻ (-10 M, -18 P)
Czas na odpis 10.12 23:59 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Frank Marwood
POWSTANIA : 10
WARIACYJNA : 30
SIŁA WOLI : 20
PŻ : 171
CHARYZMA : 3
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 25
TALENTY : 11
„Nie wygląda, jakby miało stanowić zagrożenie” — głos słychać z oddali, ale ewidentnie jest on pewny siebie, należy do mężczyzny. Nie wygląda, ale stanowi — o tym Frank dowiedział się dopiero po czasie, gdy wsuwany w wypukły punkt drzewa przedmiot zaczął zagłębiać się w niego i powoli znikać, uciekać oczom. Latarka podświetlająca okolicę na niewiele się zdało, gdy hipnotyzujące światło pragnęło być zbadane. Być może gdyby odpowiednio wsadził tam palce, mógłby jeszcze zabrać ten przedziwny przedmiot, uciec stąd, zamknąć się w warsztacie i ślęczeć nad nim przez kolejne sto lat. Gdyby tylko był egoistą, gdyby tylko nie chodziło o Lucyfera, o Gorsou, o ich wszystkich. Pisk rozległ się po okolicy, ziemia się zatrzęsła, a on — nieprzygotowany, bo niby skąd? - upadł na ziemię, prosto na dokuczające od lat biodro. Syk cicho wydostał się przez zęby, tylko po to, aby znów Frank podniósł się i stanął twardo na nogach. Szybki obrót w bok wystarczyłby dostrzec, że niebezpieczeństwo nie było wcale tak odległe. Nie jeden, nie dwa, nawet nie trzy pnącza zmierzały teraz w stronę Marwooda. Cztery. Cztery ostre i najeżone gałęzie gotowe wyszarpać mu... serce? Zorientował się, że nie. Tylko jeden czaił się na siewcę, gotów poharatać go po raz kolejny, nawet jeśli wcześniejsze rany nie miały szansy się zagoić. Reszta mknęła do serca (czy to było serce?) własnego istnienia. Pożółkłe liście, wyraźne osłabienie... Znów zajrzał w dziuplę — jeszcze trochę, jeszcze tylko chwila, a kora drzewna całkowicie go wchłonie. Znów spojrzał na pnącza. Znów dziupla. Pnącza. Dziupla. Pnącza. Dość. Frank pewnym krokiem stanął tuż przed nią, własnym ciałem osłaniając otwór, bo jeśli będzie trzeba, to gołymi rękoma zatrzyma je przed powstrzymaniem tego, co konieczne. Latarkę wartkim ruchem przerzucił do lewej dłoni, athame wciskając w prawą. Na wszelki wypadek. Gotów był ciąć, drapać, zabić. Lucyferze, Stwórco. Lucyferze, pomóż mi, błagam. Lucyferze, ja twój pokorny sługa wznoszę do ciebie modły, być ochronił mnie przed wolą zdrajcy. Byś pozwolił mi nieść twe słowo i wypełnić twą misję. — Securus — wypowiedział. zaliczam glebę Akcja #1 - Securus przed siebie, po tym, jak stanąłem przed dziuplą, wykorzystuję Krystalację (chyba już mogę?) |
Wiek : 55
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : Wallow, Hellridge
Zawód : siewca teorii magii
Stwórca
The member 'Frank Marwood' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 15 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Chwila spokoju była zaledwie sekundą na jeden głębszy wdech. A po niej wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Ziemia się trzęsie i Sebastian przytomnie balansuje ciałem, dzięki czemu udaje mu się utrzymać na nogach bez większych problemów. Nagły, przeszywający pisk, którego źródła nie są w stanie zlokalizować, przyprawia o instynktowne zmrużenie oczu, a naturalny odruch kieruje dłonie do uszu. To jednak nic nie daje. Na dodatek dłonie są mu potrzebne, wie to, gdy widzi kolejne pnącze mknące w jego stronę. — Do kurwy nędzy, skąd wychodzą te pnącza?! — zajęli się drzewem, które było źródłem korzeni, więc te badyle również muszą mieć skupisko energii, która je napędza. Nie wie tylko jakie. Już szykuje się do uniku, ale kątem oka dostrzega, w jakiej sytuacji znajduje się Frank. To na nim skupił się atak obumierających pnączy. A może i nie na nim, ale na tym, co najwidoczniej było im przeszkodą – na tajemniczym przedmiocie, włożonym w obumarłe drzewo. Skoro roślinność reaguje w ten sposób, znaczy to, że są na dobrej drodze. Frank również najwidoczniej to widzi, bo niewiele myśląc, zasłania otwór swoim własnym ciałem. Sebastian w porę orientuje się, że zaklęcie nie znajdzie siły przebicia. Frank się nie obroni i Lucyfer jeden wie, co stanie się z nim, jeśli wszystkie cztery pnącza pochwycą jego cało. Zawzięte skurwysyny. Nie dochodzi do uniku. Daje się złapać jednemu z pnączy, mimochodem, jakby przyzwyczaił się już do tego ruchu, do charakterystycznego zaparcia nóg i ułożenia ciała, które stoi niewzruszenie, nie poddając się sile napastnika. Przeszywający ból przyjmuje bezgłośnie, wpatrując się we Franka, na którym skupia całą swoją uwagę. A dokładnie na przestrzeni tuż przed nim, tam, gdzie ma stanąć magiczna tarcza. Lucyferze, Panie nasz, nasz najdroższy Ojcze… Wiemy, że zatriumfujesz, a triumf twój będzie wielki. Pozwól nam ziścić twą wolę. — Ordinatio! Nie-akcja: utrzymuję się po trzęsieniu i po ataku pnącza #1 K100: Ordinatio na przestrzeń między Frankiem a pnączami (magia odpychania +25, próg 60) Nie wiem czy trzeba, ale na wszelki wypadek rzucam drugie k100 na celność (modyfikator +39) |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor
Stwórca
The member 'Sebastian Verity' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 66, 88 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Imani Padmore
ANATOMICZNA : 2
NATURY : 20
POWSTANIA : 7
SIŁA WOLI : 6
PŻ : 162
CHARYZMA : 8
SPRAWNOŚĆ : 3
WIEDZA : 13
TALENTY : 10
Imani poczuła jakieś wstrząsy pod nogami, a następnie kobiecy krzyk, wydobywający się nie wiadomo skąd. Padmore, zaniepokojona, zastanawiała się czy mógł to być krzyk Judith. Przede wszystkim jednak, w pierwszym odruchu, zatkała se uszy, co na jej nieszczęście nie dało zupełnie nic. Próbując utrzymać się na nogach zauważyła, że choć wyraźnie osłabione, pnącza postanowiły ponownie zaatakować. Widząc, że jednak większość z nich mknie w kierunku Franka i kryształu wiedziała, że musi chronić nie siebie, a właśnie tę maleńką rzecz, która najwyraźniej była rozwiązaniem ich dotychczasowych problemów. Słysząc pytanie Sebastiana lekko się skrzywiła na przekleństwo, ale musiała przyznać, że zasadniczo pytanie było dobre. Ale przyznała to tylko we własnych myślach, starając się mimo ogłuszającego krzyku skupić myśli na możliwościach obrony kryształu i Marwooda. Mimo bólu wywołanego przez rośliny (kto by pomyślał, że tak chętnie w jej głowie będzie pojawiać się wizja ognia spalającego ich leśnych wrogów?) skupiła się, by rzucić zaklęcie mając nadzieję, że nawet jeśli trupy nie wyjdą blisko Franka, to na linii ataku pnączy i ograniczą w lepszy lub gorszy sposób ich ilość. - Spemgregis! Utrzymałam się na nogach w obu przypadkach. Rzucam na zaklęcie oraz ilość martwych zwierzątek zgodnie z opisem zaklęcia |
Wiek : 30
Odmienność : Czarownica
Miejsce zamieszkania : Wallow
Zawód : gospodyni domowa, pomaga mężowi
Stwórca
The member 'Imani Padmore' has done the following action : Rzut kością #1 'k100' : 64 -------------------------------- #2 'k6' : 5 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty
Franku, zdecydowałeś się ochronić kamień. Stając naprzeciw czterem pnączom, widziałeś, jak na Ciebie zmierzają. Jedyne, co mogłeś zrobić, to przygotować się na kolejną dawkę bólu, gdy Twój czar nie zadziałał albo mogłeś podłożyć nadzieję w towarzyszach i ich umiejętnościach. Sebastianie, Twoje przedramię po dzisiejszym dniu będzie wymagało solidnej opieki. To ciągle jest dziurawione przez pnącza, a ty tylko mogłeś się zastanawiać, czemu akurat celują w to miejsce. Skupiłeś się na przestrzeni przed Frankiem i wkrótce powstała tam energetyczna tarcza. Gdy zielone, osłabione pędy się do niej zbliżyły, widocznie zaczęła oddziaływać na nie nieznana siła, jakby blokująca im przejście. Niestety te z dużym trudem, przebiły się przez nią. Musiała być za słaba, żeby je zatrzymać. Imani, Twój tors został opleciony przez kolczaste pędy, gdy nie podjęłaś próby uniku. Pod wpływem twojej inkantacji kolejne szczątki zwierząt wydostały się z ziemi, choć nie w takim miejscu, jak byś sobie życzyła - były bliżej Ciebie, niż Franka. Było ich pięć oraz ich stan był podobny do tych, które wynurzyłaś wcześniej z głębin ziemi - korzenie je oplatały, a ty mogłaś jeszcze zauważyć na nich resztki mięsa i ścięgien. Wysłałaś pięć z nich na pnącza, które, mimo że były osłabione, to poruszały się dalej na tyle szybko, że musiałaś to dobrze wycelować. Nie miałaś jednak z tym kłopotów, gdy cztery z pięciu trupów roztrzaskały się na obranych przez Ciebie celach. Widocznie to je ogłuszyło, aż te musiały się zatrzymać, a te zawisły w przestrzeni. Na razie Frank, jak i chroniony przez niego przedmiot są bezpieczni. Post uzupełniający na prośbę graczy. Imani, Sebastianie, oplatają was dalej pnącza. Po uprzednim wydostaniu się z ich uścisku możecie przemieszczać się bez potrzeby rzucania na to kością w obrębie mapy. Imani, celność jest wynikiem rzutu kością, który wykonałem za Ciebie. Wszyscy macie po akcji. Tura trwa dalej. Czas na odpis: 10.12 23:59 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Sebastian Verity
ODPYCHANIA : 25
SIŁA WOLI : 24
PŻ : 192
CHARYZMA : 9
SPRAWNOŚĆ : 9
WIEDZA : 8
TALENTY : 19
Udało się. Drzewo zarasta, jeszcze tylko trochę. Pisk wdziera się w uszy, rozprasza zmysły, a ból ręki daje się we znaki, choć przytępiony przez adrenalinę. — One umierają — mówi bardziej do siebie niż do innych, a zerknąwszy na pnącze oplatające jego własne ramię, sięga po nóż. — Imani, biegnijmy do Franka — mówi już głośniej, a na obumierające pnącze spada mocne cięcie. To jeden mechanizm, więc być może dwa cięcia będą mieć wpływ na resztę badyli, które wciąż – zdezorientowane – wiszą złowrogo przed Frankiem. Nie zamierza pozostawiać tego w kwestii domysłu. Jeśli jednak znajdą siłę, by zaatakować ponownie, Sebastian chce być wtedy obok, by zyskać większe pole do manewru w kwestii dostępnych czarów i działań. Dlatego też, ile sił w nogach, dobiega do Franka i ustawia się obok, przed pnączami, gotów się bronić lub atakować. Rozprostowuje i zaciska palce prawej dłoni, zerkając na podziurawione przedramię. Będzie musiał się tym zająć. I tym cholernym piskiem też. Sparing z Frankiem nauczył go, by nie ignorować takich pozornie tylko irytujących i dokuczliwych ataków. W końcu to właśnie przez takie ataki wtedy przegrał. #2 Przecinam oplatające mnie pnącze |
Wiek : 49
Odmienność : Czarownik
Miejsce zamieszkania : North Hoatlilp
Zawód : Protektor