First topic message reminder : Trawiaste pobrzeże Porośnięte piaskową trawą wybrzeże zupełnie nie nadaje się do chodzenia na boso. Ostre rośliny łatwo wbijają się w stopy, zostawiając nieprzyjemne piekące ślady. Mimo to teren jest dość urokliwy, a w zaroślach często można napotkać kraby, a nawet małe skorpiony stroniące od ludzkiego towarzystwa. |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru sekty satanistycznej
Cherry Delahaye
05.04 Przewrotny los zdawał się obrać sobie za cel syreny z rodu Delahaye. Począwszy od pierwszej ich przedstawicielki Kapitan Jacquotte dzielnie trzymającą ster pirackiego statku. Bohaterka pirackiej wojny upozorowała własną śmierć (czyżby i to kobiety z tym nazwiskiem miały we krwi?) by wrócić po latach i przejąć owianą legendami Tortugę. I zginąć w jej obronie tuż po tym, gdy mężczyzna któremu oddała swoje serce zginął w oceanicznej toni, pozostawiając po sobie pustkę i dziwne przekleństwo, które ciągnęło się przez kolejne pokolenia. Ukochani umierali tragicznie, kobiety odziewały się w siłę potrzebną, aby przetrwać wszelkie zawieruchy, nosząc w żyłach geny morskich bestii. I Wiśniowa Panienka pozostawała nieobojętną na zawirowania losu, począwszy na naznaczeniu przez Maman Bridgitte i alabastrowych plamach na ciemnej skórze przez atak kłusowników, kończąc na wydarzeniach z ostatnich tygodni, gdy w pośpiechu pozorowała własną śmierć, by zapewnić bezpieczeństwo bliskiej osobie. Utraciła miejsce kojarzone z domem i znalazła się tutaj… Od pierwszego kroku postawionego w Maine wszystko zdawało się iść zupełnie nie po jej myśli, dokładnie tak jakby przewrotny los znów chciał zakpić z rodu pani Kapitan i choć znalazła na swojej drodze kilka dobrych dusz skorych jej pomóc, nadal miała wrażenie, że nie pasuje w tej codzienności. Tak jak kilka dni temu, gdy po raz kolejny miała okazję spotkać się z kłusownikami czyhającymi na jej dwukolorowe łuski. Nie znała tych wód, nie była pewna jak się po nich poruszać i już za pierwszym razem w padła w ich sidła… W ustach nadal czuła smak krwi jednego z nich, wielu jednak udało się umknąć a ona… Nie potrafiła odpuścić. Szwy na ramieniu ciągnęły, skóra goiła się a Wiśniowa Panienka miała wrażenie, iż lepiej dochodzi do siebie w wodzie. Szukała. Była pewna, że powrócą. I miała zamiar przygotować się na to spotkanie, zwracając wszelkie przyjemności jakie od nich zastała ze zdwojoną siłą. Krążyła więc po wybrzeżu próbując odnaleźć ich ścieżki, znaleźć jakikolwiek trop… I miała wrażenie, że chyba w końcu jej się udało. Nie w wodzie lecz na trawiastym wybrzeżu. Sylwetka wydawała jej się być podobną i choć zew krwi nie wołał aby rozszarpać czyjeś gardło wiedziała, że nie mogła tej szansy przegapić. Opiera się więc o jedną ze skał jeszcze nie ukazując swojej obecności i rozpoczyna swój śpiew. Dźwięczny, przypominający szantę wyśpiewywaną przez samotne dziewczę oczekujące na swojego marynarza. Znajduje się kilkanaście metrów od mężczyzny i skupia się na tym, aby jej śpiew dosięgnął jego umysłu, czyniąc go podatnym na jej rozkazy. A wtedy… Miała kilka pytań, na które poszukiwała odpowiedzi. |Rzut na lament, +5 z siły woli, celuję w próg 60-79 Ostatnio zmieniony przez Cherry Delahaye dnia Pon Sty 15, 2024 7:14 pm, w całości zmieniany 2 razy |
Wiek : 26
Odmienność : Syrena
Miejsce zamieszkania : Hellridge
Zawód : Szuka pracy
Stwórca
The member 'Cherry Delahaye' has done the following action : Rzut kością 'k100' : 15 |
Wiek : ∞
Miejsce zamieszkania : Piekło
Zawód : Guru satanistycznej sekty